Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Tutaj trafiają wszystkie przedawnione wątki, które nie są już potrzebne, ale mogą się kiedyś do czegoś przydać. Znajdziesz tu dawne misje, przedmioty, techniki i karty postaci, które zostały odrzucone bądź zginęły one w fabule.
Jun

Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Jun »

Obrazek
Opis in progress.
0 x
Jun

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Jun »

Bieg, gon dziki, wśród płonących domów upadającego miasta, potykanie się o przypalone ciała, mające twarze jakby znajome, niegdyś znane, przez rodzinę, przyjaciół, lecz teraz zapomniane, wspomnienia przez trupy do grobu zabrane. Na niebie widać było skrzydlatą bestię, olbrzymi, blady smok, cielskiem swym dzielił niebo i ziemię, a ci, którzy go widzieli, ginęli bezpowrotnie, w ogniu jego, piekielnym. Koniec był bliski, przebudzony został Pożeracz światów, spełniając swą krwawą powinność, oddawał hołd swemu jedynemu panu, samej Śmierci.
Młodzieniec zerwał się, opuszczając straszliwą wizję, zawartą w koszmarze, cały był zlany potem. Zrozumiawszy iż był to tylko sen, położył się, z ulgą wracając do rzeczywistości. Po kilku minutach wstał, przemył twarz w naczyniu z wodą i odział się. Nalał sobie nieco wina, które stało na stole, a następnie wyszedł z pokoju, poszedł na dół, nikogo nie było w salonie, więc zdecydował się na pójście na taras. Usiadł, popijając wino i patrząc na otaczające go przestworza.
0 x
Irie

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Irie »

0 x
Jun

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Jun »

Smak wina był bardzo dobry, nic dziwnego, w końcu wino, które było składowane piwnicy Yotsuki'ch, zawsze było wysokiej jakości, dziad Kenshirō znał się na rzeczy, gdyż skosztował w swoim życiu wielu rodzai alkoholu, nie tylko tego, które obecnie popijał młodzieniec, a do tego znał kilku okolicznych kupców. Niebieskowłosy siedział teraz na krześle, w ciszy, uspokajała go ona. Nie miał dziś żadnych obowiązków, a wszystko było cudowne, lecz nie na długo, bo jak to w tym durnym świecie bywa - to co dobre, szybko się kończy. Usłyszał pluśnięcie, najwidoczniej coś wpadło do trunku, popatrzył się najpierw na szklankę z winem, potem w górę.
- Kurwa... Zajebie tego ptaka. - powiedział cicho, z niedowierzaniem, na dachu siedział gołąb. Czy ptaki zawsze muszą wypróżniać się tak, by wkurzać ludzi? Nie mogą tego robić gdzieś, gdzie nikogo nie trafią? Nie jest to zbyt przyjemne, tym bardziej gdy zmarnują dobre wino, nawet jeżeli będzie to tylko kilka mililitrów. Powoli, nie płosząc ptaszyska, wyciągnął kunaia z kieszonki w ponchu, które zawiesił na krześle i cisnął nim w bogu ducha winne zwierze. Nie zauważył nawet, że jest to gołąb pocztowy, ale co to za różnica? Tak, czy tak będzie mógł odczytać wiadomość, którą on niósł.
0 x
Irie

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Irie »

0 x
Jun

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Jun »

Próba unicestwienia tego niewinnego stworzenia, którym był gołąb pocztowy, powiodła się. Celnie rzucony kunai, poleciał prosto, sięgając celu, nic nie stanęło mu na drodze, przeszył on ciało ptaka, który próbował wzbić się do lotu, uciec przed przeznaczeniem, niestety, zrobił to zbyt późno. W życiu tak już jest, jeżeli pojawimy się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwej porze, możemy spotkać się z niesprawiedliwością losu, wynikającej z niezrozumienia, tym bardziej gdy zrobimy coś, pozornie normalnego i niewinnego, nawet nie będąc świadomym tego, że ktoś może to źle odebrać. W tym przypadku, ptaszek przyleciał akurat wtedy, gdy wino nie zostało jeszcze wypite do końca, może w innym przypadku skończyłoby się to całkiem inaczej.
Suzaku odstawił kieliszek, patrząc na krew i to, co zostało z ptaka, dopiero teraz zauważył zwitek, przyczepiony do jego nóżki. Podszedł, przykucnął, przypatrzył się lepiej swemu dziełu, podniósł narzędzie zbrodni, które było całe we krwi, wytarł je kawałkiem chusteczki, a następnie odwiązał zwitek papieru i przeczytał to, co było na nim zapisane.
0 x
Irie

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Irie »

0 x
Jun

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Jun »

Ubrudzona krwią kartka papieru, zawierała informację, której młodzieniec spodziewałby się jako ostatniej, ze wszystkich możliwych, które przychodziły mu do głowy. Było to wezwanie na misję rangi D, niby nic nadzwyczajnego, w końcu jak się jest shinobim, to trzeba się tego spodziewać, ot, taka dola. Jednak nie to, było tą nadzwyczajną rzeczą, która była zaskakująca dla młodzieńca, otóż chodziło tu o powód wezwania. Nie co dzień bowiem grupy stawonogów atakują ludzkie osiedla, bo dlaczego miałyby to robić? A tu masz! Skorpiony zaatakowały budynek pełen bachorów, może naprzykrzyły im się już te wrzaski i płacz, z niego dochodzący?
No nic, zadanie, to zadanie, nie ważne jak dziwne by ono nie było, Suzaku wychodził z założenia, iż jeżeli przeżyje coś bardzo dziwnego, bądź trudnego, to potem inne, podobne doświadczenia, nie zdziwią go, bądź też będą o wiele łatwiejsze. Zwinął wiadomość i schował ją do kieszeni, to samo czyniąc z kunaiem, którego trzymał w ręce. Ubrał poncho i wyruszył w stronę wioski, a dokładniej owego przedszkola, które było celem ataku stawonogów. Nie tracił czasu na sprzątanie krwi, postanowił zrobić to dopiero po misji.

z/t
0 x
Jun

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Jun »

- Gdzie żeś się podziewał, Suzaku? Czyżbyś zapomniał o dzisiejszym treningu? - zapytał osiwiały starzec, siedzący przy stole, popijał on napar, rodzaju którego młodzieniec określić nie mógł. Z twarzy wydawał się on spokojny, lecz niebieskowłosy dobrze go znał i wiedział iż jest zdenerwowany tym, że jego podopieczny wyszedł bez słowa, a dokładniej oczekiwaniem na niego.
- Gdy się obudziłem, w domu nie było ani ciebie, ani ojca, chodź do tego drugiego przywykłem już dawno temu. Nie miałem w planach nigdzie się wybierać, niestety posłano po mnie i musiałem wykonać swoje zadanie. - usprawiedliwił się młodzieniec, choć rzeczywiście wyleciało mu z głowy to, że miał dzisiaj w planach trening, który był kluczową rzeczą w życiu każdego shinobi. Siedemnastolatek chciał usiąść na przeciwko starca, lecz przypomniał sobie o pobojowisku, które zrobił na tarasie, zabijając gołębia pocztowego, bałagan ten miał posprzątać po powrocie do domu, skierował się więc w tamtym kierunku.
- Nie masz po co tam iść, już zdążyłem po tobie sprzątnąć, następnym razem staraj się nie trafiać w tętnicę, potem jest dużo zmywania. Nie traćmy czasu, chodź za mną. - powiedział Kenshirō, po tych słowach, oboje udali się na nieduży plac treningowy, gdzie młodzieniec miał w zwyczaju ćwiczyć.
Trening rozpoczął się standardowo, to znaczy przygotowanie fizyczne, a mianowicie rozgrzanie każdej poszczególnej części ciała, od głowy, po stopy, a także kilka podstawowych ćwiczeń, takich jak chociażby pompki, czy brzuszki, nie zabrakło też biegania, kilka kółeczek wokół domostwa było podstawą. Czasami odbywał większe maratony, jednak ten trening nie miał być stricte fizyczny, a miał się skupiać na kontroli chakry, więc trzeba było przygotować się do tego psychicznie. Na polecenie starca, młodzieniec rozłożył matę i rozpoczął swego rodzaju medytację. Ważną w niej kwestią był oddech, a jej celem było uspokojenie ciała i wyciszenie się, co miało polepszyć koncentrację, potrzebną do dokładniejszej kontroli chakry.
- Weź to. - nakazał Kenshirō, podając niebieskowłosemu dziwny, niewielki kryształek, - To specjalny kryształ, który dość specyficznie reaguje na chakrę, spróbuj przesłać ją do niego, tak by zaczął promieniować światłem, którego stabilność będzie zależała od twojej kontroli chakry.
Młody shinobi gromadzić niebieską energię w dłoni, w której dzierżył kryształek, następnie spróbował przesłać jej trochę do tegoż przedmiotu. Kamień zamigotał białym, słabym światełkiem, lecz nie zdążyło się ono ustabilizować, więc Suzaku dostarczył większą ilość chakry. Promienie światła tym razem pojawiły się od razu, były mocne i wyraźne, lecz znikły tak samo szybko, jak się pojawiły. Dohito począł więc eksperymentować z dawkami chakry, jakie przesyłał, lecz zawsze albo przesyłał jej za dużo, a przy tym zbyt szybko i światło znikało prawie od razu, albo zbyt mało i za wolno, przez co było ono niewyraźne i migotało. Trochę czasu minęło, nim zdążył znaleźć złoty środek, dzięki czemu ustabilizował promienie świtała.

Trening: KC D->C
Ilość linijek: ~14/10
Początek treningu: 01:12
Czas treningu: 5h
Koniec treningu: 06:12
Gdy zakończył się trening, Słonce zdążyło już zajść, więc młodzieniec umył się i wyczerpany treningiem poszedł do swego pokoju, tylko po to by runąć na łóżko.
0 x
Masaru

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Masaru »

0 x
Jun

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Jun »

Zaiste trening był wyczerpujący, może nie był to typowo fizyczny trening, lecz na tyle intensywny i wymagający pełnego zaangażowania, że mógłby powalić nie jednego shinobi, który jest zbliżony swym poziomem, do Suzaku. Choć dla innych mógł to być po prostu chleb powszedni. Oczywistym jest więc, iż po takim wysiłku należy odpowiednio odpocząć, a jako że zdążyło zrobi się już ciemno, to młodzieniec poszedł spać, poprzedzając to jednak kąpielą. Mył się codziennie, było to dla niego normalne, że dba o swoją higienę, jeżeli jednak okoliczności mu na to nie pozwalały, to nie narzekał, ani nie panikował, co jak co, ale nie ma on automysofobii.
Śniły mu się lasy, pełne zwierząt i wszelkiego rodzaju roślinności, co było nieco dziwne, ponieważ niewiele razy zdarzało mu się odwiedzać tego typu tereny, właściwie to tylko jak miał trzy, bądź cztery latka, gdy jeszcze mieszkał na wyspach, a dokładniej na wyspie Kantai. Być może były to zapamiętane wtedy obrazy, które teraz jego mózg odtwarzał w postaci marzeń sennych. W jednej chwili, sen się zmienił, jak to zwykle z nimi bywa, faza REM trwa stosunkowo niewiele w porównaniu do fazy snu NREM, a to właśnie w fazie REM mamy najwięcej snów i są one o wiele bardziej odczuwalne, oraz to je zazwyczaj zapamiętujemy, więc na chłopski rozum można powiedzieć iż przejścia pomiędzy snami, to po prostu przerwa między tymi dwoma fazami, którą rzadko kiedy zapamiętamy jako taką, choć nie jest to w pełni poprawne stwierdzenie.
Nie jednak ważne to, o czym śnił Suzaku, ponieważ ze snu wyrwały go dźwięki dochodzące z dołu, ktoś ewidentnie chciał dostać się do domostwa w środku nocy. Ciekawe dlaczego niektórzy ludzie mają tak denerwujący tok myślenia - "zastukałem do drzwi, nikt nie otworzył, zastukam kurwa mocniej, nie obchodzi mnie to że jest środek nocy i ktoś chce się wyspać". Złotooki spełzł z łóżka i zleciał po schodach, by otworzyć drzwi, otworzył oczy dopiero wówczas, gdy stwierdził iż jest to konieczne do znalezienia klamki, otworzył drzwi i patrząc ledwo otwartym okiem, powiedział złowrogo cichym, przymulonym głosem:
- Streszczaj się i módl, by to co powiesz, było na tyle ważne, by mnie kurwa budzić! - ostatnie dwa słowa podkreślił nagłym podniesieniem tonu głosu, prawie że krzykiem.
0 x
Masaru

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Masaru »

0 x
Jun

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Jun »

To jak Hoshigaki "przywitał" "gości", mogło wydawać się nieco niegościnne, niedorzeczne, czy jak to tam jeszcze ktoś chce nazwać, lecz należy sobie zadać jedno, zasadnicze pytanie - dlaczego tak postąpił? Po odpowiedzeniu sobie na to pytanie, sprawa nabiera całkiem innego sensu, a zapewne nie jeden człek w głębi serca wie, iż postąpiłby dokładnie tak samo, no.. może z nieco innymi szczegółami. A po za tym, no c'mon przecież to jego ziemia i może tu robić co mu się żywnie podoba, a nikt nie ma prawa mu zabronić wywalić z domu ludzi, którzy tutaj nie mieszkają, ba! Zakłócają oni spokój właścicieli tejże posiadłości.
Jakiś dzieciak odgryzł się za słowa Suzaku, tak jakby miał tu zaraz panować, za takie zachowanie młodzieniec najchętniej skopałby mu tyłek, jednak był zbyt zmęczony i nawet nie zwracał uwagi na to co bachor powiedział. Yotsuki wysilił się, by otworzyć nieco bardziej oczy, prócz zasmarkanego aryjczyka stały tam jeszcze cztery osoby - pierwszy z nich to siwy starzec, a następne trzy, to zakapturzone kobiety, którym przyglądał się przez chwilkę złotooki. "Hmm... ja ich nie zamawiałem, starzec też nie, a ojciec szuka matki, może się zgubiły?" pomyślał młodzieniec.
- Skończyłem z orgiami, pomyliłyście adresy. - powiedział ledwo przytomny, zamykając im drzwi przed nosem.
Moja postać nie ma wiedzy o fazach snu xd Nawiązałem do tego, bo pisałeś o snach, a coś tam o tym czytałem, jako że mnie interesują te tematy ;d
0 x
Masaru

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Masaru »

0 x
Zablokowany

Wróć do „Archiwum”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości