Dom Yuki Mitsu

Tutaj trafiają wszystkie przedawnione wątki, które nie są już potrzebne, ale mogą się kiedyś do czegoś przydać. Znajdziesz tu dawne misje, przedmioty, techniki i karty postaci, które zostały odrzucone bądź zginęły one w fabule.
Sarutobi Kazumi

Dom Yuki Mitsu

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Rozmowa kontrolowana...
Obrazek
3/30
Nadal jest ci zimno (i to jeszcze bardziej niż wcześniej, trzęsiesz się, sina skóra itd.), ale w pokoju jest dość ciepło - tylko dziurą za tobą wlewa się chłód ~
0 x
Shinsaku

Re: Randomowy budynek w osadzie

Post autor: Shinsaku »

Zima nie powiedziała ostatniego słowa, ale i sam Shinsaku również, a co! Pomijając numer z wyjściem w taki mróz w swoim 'letnim' komplecie, to jeszcze na dodatek zaliczył malowniczego orła z dachu, zapominając, że przecież jest zimno, kończyny nie tak sprawne, no i jest ślisko. Oczywiście tylko w części to jego wina, bo przecież nie miał wpływu na to, że warunki nie sprzyjały, no ale mógł pomyśleć zawczasu i obrać bardziej bezpieczną ścieżkę przemieszczenia się. A przede wszystkim nie wychodzić na zewnątrz jak wyszedł. Ale mleko się wylało, nic nie mógł na to poradzić i pozostało jedynie stękać pod nosem na własną głupotę, na zimno i obolałe części ciała, które dały o sobie znać po niezbyt udanym lądowaniu. Ale, ale! Nie wyszło w sumie tak źle, czyż nie? No dobra, jeśli chodzi o stan mechaniczny, to było nawet gorzej, ale wreszcie znalazł się w ciepełku! Fakt, faktem zbił komuś okno, ale to się wyklepie, teraz przynajmniej było mu nieco cieplej. A dosłownie po chwili temperaturę podniosło jeszcze coś... niebiesko-włosa niewiasta, która właśnie zerwała się z łóżka. O, to ktoś tu był? No w sumie to by miało sens, w końcu wleciał komuś do domostwa, to dość normalne, że ktoś musiał tu być. Ależ głupi był z niego młodzieniec. Arai miał już zaserwować gest 'pokoju' i jednocześnie powitania, jednocześnie przyozdabiając lico szerokim uśmiechem, który nieco krzywił się z wiadomych przyczyn, gdy nagle tuż przed nim wyrósł lodowy kolec. Taki prawdziwy.
- KYAAAA! - wrzasnął po męsku, bo przecież mężczyzną był, a następnie w te pędy zerwał się do pozycji siedzącej i zaczął się cofać w trybie ekspresowym do tyłu (no bo przecież można się i cofać do przodu, co nie), gdyby jakieś kolejne mroźne twory miały zamiar mu wyrosnąć przed gębą.
- S-ss-toooo-p! S-STOP! STOP! STOP! PRZERWA! - wyjęknął przez szczękające zębiska. Ej, ej, czegoś takiego nie przewidział, on przecież nic nie zrobił! A przynajmniej jego przemarznięty organ służący do myślenia nic takowego nie podsuwał mu na myśl. On był niewinny, on tylko spadł z dachu. I do tego zaraz wykituje z zimna! Niech kobita okaże trochę empatii, nooo! Czekaj. Kobita?
...
Shinsaku przerwał odruchowe rozmasowywanie ramion, które miały jako tako pomóc i przyjrzał się niewieście. Jego bystre, błękitne ślepia bacznie przyglądały się ciele kobiety, której bezczelnie wpadł do mieszkania. Trwało to jeszcze krótką chwilę, ale w końcu młody Ranmaru zbladł niczym ściana. Nie dość, że zrobił się siny, to tera jeszcze zmienił kolor na biały. Normalnie pieprzony kameleon. Kobieta. Młoda. Ładna. Bardzo ładna. Kobieta. Dziś już chyba nie mógł mieć większego pecha.
- Hehe... - zaśmiał się głupkowato i powrócił do rozmasowywania ramion. Przy okazji włączył do działania swoje nogi i pośladki, coby jakoś 'przemieścić' swoje ciało nieco dalej. I dalej i dalej. Tak, chciał dać nogę, jak najdalej stąd. Ale ten sposób raczej nie był zbyt efektywny, pomijając fakt, że samo ciało nie było w pełni sprawne. Ale co tam. A nóż dziewoja straci przytomność? Albo coś. Shin brał pod uwagę wszystko i miał nadzieje, że coś takiego się właśnie wydarzy. W końcu nadzieja matką głupich.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Randomowy budynek w osadzie

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Rozmowa kontrolowana...
Obrazek
5/30
0 x
Shinsaku

Re: Randomowy budynek w osadzie

Post autor: Shinsaku »

Nie straciła przytomności? Ani nie doznała nagłego zaćmienia mózgu? No trudno, czyli akcja 'taktyczny odwrót' na nic się zdała. Ale to nie szkodzi, bo jak się okazało - dalszych lodowych tworów nie było. Znaczy były, ale nie takie, co to robią z człowieka szaszłyk (bycie nadzianym przez 'kolec' po raz 3 to już przesada, rly), a przynajmniej nie naszemu bohaterowi. Bo dziewczyna uniosła lekko palec, wskazując tym samym na okno, które po chwili zostało zasklepione przez właśnie tenże lód. Magia. No dobra, nie magia, ale przynajmniej wiatr już nie hulał po pomieszczeniu. Mimo wszystko przypomniało mu to, że to właśnie on jest winowajcą i wypadałoby pokryć koszty naprawy. ...Później, bo aktualnie sytuacja była jaka była i ciężko byłoby teraz to wszystko uregulować. Również nie trudno było się domyślić, że dziewoja do mieszkania której wparował w niezbyt elegancki sposób - a gdzie kwiaty? - była Yuki. Ranmaru z Yukimi byli za pan brat w końcu, no co, on by Yuki nie poznał? No właśnie. Poza tym no hej, był w ich osadzie, więc ciężko byłoby tu spotkać kogoś innego, a już na pewno nie byłoby dziwnym, że ona jest kim jest. W każdym razie ciężko było powiedzieć, czy dobrze, czy też źle - każdym razie na pewno obrócenie owej sytuacji w żart nie wypali. Nie z nimi te numery. Yuki byli raczej 'oziębli', i już nie chodzi o to, że znosili te pieruńskie niskie temperatury, jakby to było nic i że władali lodem, a po prostu ze sposobu bycia. Prędzej przekona się jak to jest umrzeć z wielkim kawałkiem lodu w ciele niż usłyszy śmiech tej dziewczyny...
Tak więc gdy dziewczę - a być może i kobieta? Kto to wie, w każdym razie no ładna była - kazała mu wstać i iść za nią, ten nawet nie myślał, by się sprzeciwić, tylko w te pędy zerwał się na równe nogi, niemalże że salutując.
- Hai! - a następnie podreptał we wskazane miejsce. Dopiero po chwili zauważył, że w dalszym ciągu paraduje w butach, a to przecież nie uchodzi. Tak więc gdy to spostrzegł, natychmiast zdjął je, a następnie wziął łapkę i przystąpił do dalszego marszu na 'rzeź'. Nie wiedział czego ma się spodziewać, to że go nie zatłukła od razu jeszcze o niczym nie świadczyło, może ma zamiar zrobić to gdzieś w bardziej ustronnym miejscu, by nie zachlapać sobie nowych paneli? Na samą myśl o tym młody Arai poczuł jak morale spadają mu co raz bardziej, a łzy podchodzą pod oczy. W co on się wpakował. Co powie ojciec jak się dowie? Cholera, to już lepiej, żeby go zabiła. Ugh. Był na tyle zdołowany, że nawet nie miał ochoty, by się rozglądać i podziwiać wystrój. Po prostu szedł, dopiero gdy dotarli do pomieszczenia, gdzie był kominek, a w nim upragnione ciepło w postaci ognia, poczuł spełnienie. Przynajmniej na chwilę, bo dziewczę domagało się wyjaśnień. Wyjaśnień po których miała go zamiar osądzić. Zaraz, zaraz, osądzić? Czyli jednak chce go zabić?!
- Ja... - słowa ugrzęzły mu w gardle. Poczuł się lepiej z powodu ciepła, ale aktualne położenie i fakt, że rozmawia z prawdziwą pięknością powodowały u niego niesamowity dyskomfort. Zaś jego lico przybrało buraczany kolor - no kameleon jak nic!
- Bo ja ten... biegłem po dachach budynków i się chyba poślizgnąłem i spadłem. Ale pech chciał, że odbiłem się od jakiejś ściany i wpadłem przez okno. Zabawna historia, czyż nie? Hahaha. - zaśmiał się, zapominając kompletnie, że ten numer tu nie zadziała. I no nie, to nie było zabawne. W sumie to dość smutne, że z niego taka sierota, ale to tam. - P-przepraszam za okno? - dodał po chwili i zaczął się nerwowo rozglądać za drogą ucieczki. To jak, może jednak straci przytomność? No kaman, tylko na chwilę.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Dom nieznajomej

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Rozmowa kontrolowana...
Obrazek
7/30
0 x
Shinsaku

Re: Dom nieznajomej

Post autor: Shinsaku »

Co tam, że boli, ważne, że ciepło!
- Co-co robiłem w takim stroju? Właściwie to ja... co? Kantai? Nie, nie, ja... - rozmowa z osobnikiem, któremu ciągle plącze się język nie należała do najłatwiejszych. Cóż, dla samego Shinsaku również to nie było łatwe, no bo kurde jednak chciałby wyjaśnić zaistniałą sytuację, a tu kompletnie mu nie szło. Westchnął żałośnie. A może gdyby tak założyć jej torbę na głowę, to rozmowa przebiegłaby bez większych problemów? To brzmiało jak plan, ale raczej wątpliwym było, że dziewoja zgodzi się na taki manewr. Siłowe zamaskowanie jej wdzięków też nie wchodziło w rachubę, no bo chyba wiadomo. Raz że on nie z tych, co takie rzeczy robią, a dwa, że moglibyśmy wrócić do pozycji startowej - lodowy kolec. Albo inne lodowe cholerstwo.
Westchnął raz drugi, po czym uaktywnił swoje kekkei genkai - Tsūjitegan, od razu spuszczając wzrok na podłogę, coby nie było, że próbuje ją jakoś zaskoczyć, czy coś w tym stylu. Jego czerwone ślepia winny mówić wszystko, kim jest i skąd pochodzi. Łatwe i proste, czyż nie? Po chwili dezaktywował swoje doujutsu, po czym zaczął przebierać nogami, jak jakieś zawstydzone dziecko.
- Zapomniało mi się, że jest zimno. - rzekł w końcu rozbrajająco. No tak, zapomniało mu się. Przecież to nic złego, każdemu może się czasem zapomnieć. W końcu -50 stopni można przeoczyć, a jak się jest taką sierotą jak nasz Arai, to już w ogóle nie problem.
- Eto, Yuki-san, mogłabyś nikomu nie mówić, co tu się wydarzyło? Ojciec będzie bardzo niepocieszony, jeśli dowie się, że wparowałem do domu szanownej członkini rodu Yuki... ja... ja pokryje wszystkie koszty! Ja zrobię co tylko chcesz, tylko nikomu nie mów! - jak nie próba ucieczki, to przyszła pora na płaszczenie się. I tak, by w końcu wypadało, a sytuacja nieco 'zelżała', tak samo jak wszechogarniające zimno, którego dość niedawno doświadczył. To był właśnie ten moment, by przeprosić i ubłagać, że zrobi co się tylko da, by wynagrodzić jej wszelkie szkody. Choć czy takie wparowanie do domostwa, gdy piękna dziewoja leżała sobie w łóżku da się jakoś zrekompensować? Lwia część kobiet raczej by nie zapomniała i nie podarowała czegoś takiego. Ale to była Yuki, to cholera ją tam wie, kobiety z tego rodu działały nieco inaczej. Chyba.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Dom nieznajomej

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Rozmowa kontrolowana...
Obrazek
9/30
0 x
Shinsaku

Re: Dom nieznajomej

Post autor: Shinsaku »

- H-hai! Wykonam każdy rozkaz Szanownej Yuki-san! - wyprostował się niczym struna i niemalże zasalutował, gdy ta obwieściła, że najpierw ma się przebrać, a potem gdzieś wychodzą, zaś nasz bohater ma pomóc. Nie miał zamiaru się sprzeciwiać, czy też odmawiać. W końcu raz, że był jej to winien, a dwa, że pochodziła z rodu Yuki. Członkowie rodziny Arai byli im bezwzględnie posłuszni, zresztą jak i pewnie cała reszta Szczepu. Tylko w sumie jedno go dziwiło: że da mu jakieś ciuchy. Znaczy, jeśli mają czegoś szukać na zewnątrz to logicznym byłoby najpierwej przysposobić się w cieplejsze ubrania, chyba że chce skończyć jak ostatnio, a nawet gorzej, bo z tego wszystkiego jego aktualny ciuch był mokry. Ciekawe jak szybko zmieniłby się w kostkę lodu? Chociaż nie, to nie było ciekawe, nie chciał tego testować, więc bez cienia sprzeciwu podreptał we wskazane miejsce, zaglądając do szafy i bacznie się przyglądając jej zawartości - a nóż ma tam tajemne przejście do Narnii? - a trza było przyznać, że było w czym wybierać. Futra, futra i więcej futer. Czyli wszystko czego trzeba, by przetrwać w tych niesprzyjających warunkach. Tylko teraz nasuwało się pytanie: na co tyle zimowych ciuchów komuś kto niskie temperatury ma za nic? Tak właściwie, jakby iść dalej, to pierwszy raz spotkał owe dziewczę. Kim była dokładnie? Jak się nazywała? Był tego bardzo ciekaw, ale przecież nie zapyta ot tak. Za bardzo się wstydził. No ale nic, pora się przebrać, bo przecież nie mógł pozwolić niebieskowłosej czekać, tak więc zabrał się najpierw za rozmontowanie swojego osprzętu - tantou, obie kabury oraz obie sakwy. Gdy już zdjął z siebie broń, pora przyszła na same ubrania, ale gdy już miał ściągać z siebie przemoczony 'żakiet', zamarł na chwilę, po czym obejrzał się za siebie. Ty, ale ona chyba go nie podgląda, no nie? Bo nie żeby wstydził się swojego ciała - które swoją drogą było całkiem nieźle wyrzeźbione - ale to tak trochę nie bardzo rozbierać się przed kobietą. No, wstydził się zwyczajnie. Tak więc gdy był pewien, że ta nie kontroluje każdego jego ruchy, powrócił do wcześniejszych czynności, pozbywając się kolejnych, przemoczonych ciuchów, by następnie przywdziać te suche oraz cieplejsze. Nie miał zamiaru narzekać na ich styl, kolor, czy też nawet jeśli śmierdzą - on tu nie miał nic do gadania. Tak więc po skończonej 'operacji' ponownie przyczepił swoje zabaweczki na miejsce i wyszedł do dziewczyny.
- Umm... na pewno to w porządku, że zakładam two- te ubrania? - oczywiście był niezmiernie wdzięczny, ale trochu głupio mu było. Ale jeśli ona uznaje, że to w porządku, to w porządku. Nie będzie drążył dalej tematu. - I czego tak właściwie będziemy szukali? - ano właśnie, czego? Bo to trochę dziwne, że tak ni z gruchy ni z pietruchy znalazła sposób w jaki może się zrekompensować. A może po prostu jej 'problem' trwał od dłuższego czasu i teraz Shinsaku spadł jej niczym grom z jasnego nieba? Choć właściwie bardziej by pasowało 'wpadł przez okno'.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Dom nieznajomej

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Rozmowa kontrolowana...
Obrazek
11/30
0 x
Shinsaku

Re: Dom nieznajomej

Post autor: Shinsaku »

Wymiana na ubrania nie wchodziła w grę, Shin był zbyt przywiązany do swojego 'letniego' kompletu, w którym paradował kiedy tylko się dało. Czyli tylko wtedy kiedy był na głównym kontynencie, albo zapominał, że na Hyou jest zimno, czyli jak dziś. Tak więc raczej pozostanie przy opcji, że odbierze je później, bo teraz to i tak co mu po nich? Raz, że nie miał żadnej torby w którą mógłby je spakować - fakt, może zapytać o użyczenie takowej, ale on się wstydził - a dwa, że mokre były, to tak bezsensu. Poza tym tachanie ich ze sobą, kiedy mają iść czegoś szukać może okazać się upierdliwe. Tak więc niech tu grzecznie czekają, jak się wszystko załatwi to po nie wróci. Przynajmniej taką miał nadzieje, choć osobiście więcej wolałby nie witać w domu panny Yuki.
Grota luster? Faktycznie, nie słyszał, ale brzmiało to dość ciekawie. Raczej nie chodziło tu o to, że umeblowali całą grotę lustrami, bo to byłoby za głupie, poza tym wtedy nie powiedziałaby, że nie da się tego opisać słowami, czyż nie? To na pewno coś pięknego, coś wartego zobaczenia. I Arai chciał to zobaczyć.
- Um, n-nie. - odpowiedział po chwili. Jak będzie miał jakieś pytania, to nie omieszka je zadać. Chyba. Być może. W każdym razie teraz nie przychodziło mu nic do głowy, a drążyć dalej tematu nie chciał. Jej ojciec coś jej pozostawił i owe 'coś' znajduję się najpewniej w grocie luster, bo po cóż by tam szli, nie? Ponadto to on, a nie kto inny miał jej pomóc w odszukaniu 'podarku', a jak już przy tym jesteśmy, to chyba nie ma lepszej persony do szukania niż Ranmaru - oczywiście są inni, którzy władają niemalże identycznymi, wrodzonymi zdolnościami, jednak pod kilkoma względami to jego Szczep był górą. Tak więc gdy dziewoja była gotowa i zdecydowała wyruszyć, wyruszy i nasz bohater, drepcząc kilkanaście kroków za nią. Oczywiście gdyby ta zdecydowała przyspieszyć, Shinsaku nie będzie się ociągał i dostosuje się do jej prędkości, jednak w dalszym ciągu zostając bardziej z tyłu. Tu czuł się bardziej komfortowo.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Dom nieznajomej

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Następny posty -> Klik
0 x
Zablokowany

Wróć do „Archiwum”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości