Dom Kakiego
Re: Dom Kakiego
Kiedy Kaki się obudził, jej już nie było. Chłopak westchnął ciężko, powstając równie ociężale z posłania. Był ubrany, bo nie miał jak się rozebrać do snu, skoro dziewczyna zasnęła mu na kolanach. Rozejrzał się wokół. Wszystko było na miejscu, poza kubkiem, który stał nie tak, gdzie zawsze. Wody w kadzi było mniej, niż zwykle. Dziewczyna przez ten czasu wypiła więcej, niż on przez trzy dni. To było dość zabawne. Udał się w stronę drzwi, wypełzł przez nie na zewnątrz. Słońce świeciło, dając ciału przyjemne poczucie ciepła. Było mu dobrze.
- No to chyba nici z przygody. A szkoda, taka fajna dziewczyna mi się trafiła~~ - rzekł ziewając przeciągle, co wytraciło go ze wcześniejszego poczucia senności. Kaki opadł na gołą ziemię i zrobił kilka pompek aby serce szybciej wtłaczało krew do jego członków. Zastanawiał się, co by tu zrobić. Udał się w stronę pobliskiego drzewa, z opuszczoną głową. Chyba zdążył polubić dziewczynę, skoro już mu doskwierał jej brak. Może to zauroczenie? Nie, to chyba nie to. A może jednak? Czy to ważne? I tak już jej pewnie nie zobaczy. Dotknął dłonią pnia drzewa, z którego wyrosła gałąź, a zaraz potem z tej gałęzi niemal natychmiast obrodził się kwiat. Chwilę później przeobraził się dalej, rodząc owoc - dojrzałe, szkarłatnoczerwone jabłko. Zupełnie sobie nie zdawał sprawy, że gdzieś wyżej w koronie dziewczyna, o której myślał, wciąż się znajdowała. Nie był jednak świadomy jej obecności. Dlatego tez myślał głośno, co robić.
- Może powinien ją pójść poszukać? Jeszcze zagubi się w lesie i przepadnie... a jeśli minęło już zbyt dużo czasu? Cholera, niepotrzebnie poszedłem spać. Ale przecież nie chciałem trzymać jej na siłę. Dlaczego o niej myślę? A może jest gdzieś niedaleko?
Co robić, co robić... myślał, patrząc na jabłko, które mimo swojego apetycznego wyglądu, pozostawało nienaruszone. Jakoś nie myślał teraz o jedzeniu. Coś innego wypełniało jego umysł a pragnienie które czuł, zwykłe jabłko niezdolne było zaspokoić, nieważne, jak bardzo byłoby dobre.
- No to chyba nici z przygody. A szkoda, taka fajna dziewczyna mi się trafiła~~ - rzekł ziewając przeciągle, co wytraciło go ze wcześniejszego poczucia senności. Kaki opadł na gołą ziemię i zrobił kilka pompek aby serce szybciej wtłaczało krew do jego członków. Zastanawiał się, co by tu zrobić. Udał się w stronę pobliskiego drzewa, z opuszczoną głową. Chyba zdążył polubić dziewczynę, skoro już mu doskwierał jej brak. Może to zauroczenie? Nie, to chyba nie to. A może jednak? Czy to ważne? I tak już jej pewnie nie zobaczy. Dotknął dłonią pnia drzewa, z którego wyrosła gałąź, a zaraz potem z tej gałęzi niemal natychmiast obrodził się kwiat. Chwilę później przeobraził się dalej, rodząc owoc - dojrzałe, szkarłatnoczerwone jabłko. Zupełnie sobie nie zdawał sprawy, że gdzieś wyżej w koronie dziewczyna, o której myślał, wciąż się znajdowała. Nie był jednak świadomy jej obecności. Dlatego tez myślał głośno, co robić.
- Może powinien ją pójść poszukać? Jeszcze zagubi się w lesie i przepadnie... a jeśli minęło już zbyt dużo czasu? Cholera, niepotrzebnie poszedłem spać. Ale przecież nie chciałem trzymać jej na siłę. Dlaczego o niej myślę? A może jest gdzieś niedaleko?
Co robić, co robić... myślał, patrząc na jabłko, które mimo swojego apetycznego wyglądu, pozostawało nienaruszone. Jakoś nie myślał teraz o jedzeniu. Coś innego wypełniało jego umysł a pragnienie które czuł, zwykłe jabłko niezdolne było zaspokoić, nieważne, jak bardzo byłoby dobre.
0 x
Re: Dom Kakiego
Tymczasem Hana siedziała sobie i kontemplowała kilka gałęzi ponad chłopakiem. Kiedy ten wyszedł na dwór białowłosa została wyrwana ze swoich przemyśleń. Już miała zeskoczyć kiedy okazało się, że ten dałby sobie rękę uciąć, że jej tu nie ma. Z tego mogła wyjść ciekawa akcja. Nie zmieniając wyrazu twarzy, jedynie uniosła jedną powieję, a jej czujna gałka oczna wiodła wzrokiem za przystojniakiem, który chwilę po gimnastyce uraczył ją dość kochanym monologiem z samym sobą. Dziewczę lekko się uśmiechnęło. W pewnym momencie jej uwagę przykuły czynności wykonywane przez czarnowłosego. Dotknął drzewa, które momentalnie wydało gałąź, kwiat i później owoc. Czyli klan Senju odpowiadał za manipulowanie florą? Na to wyglądało. Hana siedziała tak zauroczona, gdy w końcu doszła do wniosku, że wypadałoby przestać robić wariata z chłopaka stojącego pod nią. No cóż... w sekundzie jej ciało tak jakby zaczęło falować i już po chwili skapywało w postaci wody z gałęzi wprost obok chłopaka, lekko go przy tym chlapiąc. Po chwili kałuża zaczęła "wracać" do siebie przyciągając poszczególne cząsteczki i na powrót przyjmując wygląd Hany. - Kochane, że się tak o mnie troszczysz. - odezwała się falująca masa która chwilę potem zamieniła się w dziewczę. Chłopak chyba będzie musiał sobie jakoś poukładać to co przed chwilą zobaczył. Hana uraczyła go jednym z tych dziewczęcych uśmiechów. - Jak się spało. - zagadnęła, opierając ciężar ciała na jednej nodze, oparła prawą dłoń na biodrze.
0 x
Re: Dom Kakiego
Siedząc po drzewem, zastanawiał się, co robić. W końcu zdecydował się ugryźć jabłko. Było idealne. Sztuczne i naturalne zarazem. Możliwość zmuszenia roślin aby wykonywały polecenia było bez wątpienia wspaniałym narzędziem i jakże przydatnym. Jednak to nie to w tym momencie było najważniejsze, gdyż ta sama moc nie mogła wpłynąć na drugiego człowieka. Przynajmniej tak mu się to zdawało. Wtedy jednak Kaki poczuł coś dziwnego. Krople wody opadające mu na głowę. To było co najmniej podejrzane, gdyż wszędzie było sucho. Skąd więc ta woda?
Nawet nie zdążył się obejrzeć w górę, a już szykowała się na niego niespodzianka. Obca masa wody spłynęła tuż przed jego oczami, formując się ponownie, a to niespodzianka! W Hanaye! Serce chłopaka zabiło mocniej, widząc tą dziewczynę tuż przed sobą. To znaczyło, że cały czas tu była! Słyszała, to co mówi! Ten fakt wydawał mu się niemal przerażający, teraz wiedziała, że chyba mu na niej zależy.
Ale wtopa~~
Jednak, niezupełnie. Zamiast go wyśmiać, uznała, że to całkiem kochane z jego strony. Chłopak zrobił krok do tyłu, nieco onieśmielony, jednak szybko udało mu się zmobilizować do odpowiedzi.
- Znaczy się, ja... znaczy my... znaczy tego... przez chwilę myślałem, że zmieniłaś zdanie i postanowiłaś pójść dalej. Ale w sumie cieszę się, że się myliłem. Miło cię znów widzieć, Hana-chan~~ - jak zwykle w takich momentach, drapał się nerwowo po skroni.
- Dawno tak dobrze nie spałem. A ty? - zapytał, wyraźnie oczarowany jej pozą i uśmiechem.
Nawet nie zdążył się obejrzeć w górę, a już szykowała się na niego niespodzianka. Obca masa wody spłynęła tuż przed jego oczami, formując się ponownie, a to niespodzianka! W Hanaye! Serce chłopaka zabiło mocniej, widząc tą dziewczynę tuż przed sobą. To znaczyło, że cały czas tu była! Słyszała, to co mówi! Ten fakt wydawał mu się niemal przerażający, teraz wiedziała, że chyba mu na niej zależy.
Ale wtopa~~
Jednak, niezupełnie. Zamiast go wyśmiać, uznała, że to całkiem kochane z jego strony. Chłopak zrobił krok do tyłu, nieco onieśmielony, jednak szybko udało mu się zmobilizować do odpowiedzi.
- Znaczy się, ja... znaczy my... znaczy tego... przez chwilę myślałem, że zmieniłaś zdanie i postanowiłaś pójść dalej. Ale w sumie cieszę się, że się myliłem. Miło cię znów widzieć, Hana-chan~~ - jak zwykle w takich momentach, drapał się nerwowo po skroni.
- Dawno tak dobrze nie spałem. A ty? - zapytał, wyraźnie oczarowany jej pozą i uśmiechem.
0 x
Re: Dom Kakiego
Hana widząc jego reakcję roześmiała się na głos i to na dobre kilkanaście sekund. - Nie przywiązuj się tak szybko. - mruknęła, przeciągając się. Kilka kostek przeskoczyło w jej ciele. Ona najlepiej się nie wyspała jednak nie grzecznym byłoby coś takiego mówić więc.. przemieliła kilka razy językiem. - Jeśli pozwolisz.. wrócę się do domu po coś do picia. - zagadnęła, idąc na boso w stronę domku. - Jeśli dobrze zrozumiałam to chcesz bym przez ten czas u Ciebie mieszkała. Skoro tak, zabierzesz mnie do miasta? Chciałabym kupić parę rzeczy, nie chcę być jak pasożyt. - zawołała przez ramię i podeszła do wody. Wzięła kubek i nachyliła się skąd zaczerpnęła jej trochę. - Potrzebowałabym też kupić coś by zawsze mieć trochę wody przy sobie tym bardziej, że nie ma tutaj pod ręką większego zbiornika, a to jest dla mnie uciążliwe. Pewno już zauważyłeś, że dużo piję. Muszę to robić by regularnie uzupełniać wodę w moim organizmie. Widziałeś przed chwilą o co chodzi. - Hana westchnęła, robiąc kilka porządnych łyków. - Swoją drogą zaraz po skończeniu zakupów, na które liczę, że mnie weźmiesz, możemy skoczyć do lasu coś upolować. Co ty na to, hm? - mruknęła, robiąc kolejnego łyka. - Osobiście byłabym za tym żeby zaopatrzyć się w ryby. Kiedy je jadłeś ostatni raz? Hm? - Hana uśmiechnęła się pokazując rząd trójkątnych kiełków. Dalej klęczała przy pojemniku z wodą.
0 x
Re: Dom Kakiego
Kakizashi mruknął, kiedy wspomniała o przywiązaniu. Geniusz jego planów sięgał dużo dalej, ale trudno, aby nieznajoma pojęła je tak od razu. Musiał więc zagrać swoją rolę, aby wyjść z tego z twarzą?
- Ja się szybko przywiązuje? To nie tak... w sensie, skoro jesteś moją partnerką, to chyba nic dziwnego, że przejąłem się twoją nieobecnością prawda? Potraktowałem cię po prostu poważnie~~ - tłumaczył się chłopak.
Hana postanowiła iść do domu po wodę. Ileż ona potrafi wypić! W sumie widać było po niej, że lubi dbać o swoją formę. Punkt dla niej, on się na pewno nie obija!
- W zasadzie to tak. Nie będę tego ukrywać że polubiłem twoje towarzystwo. Co ciekawe, twoja zdolność, to naprawdę imponujące. Do tej pory sądziłem, że moja zdolność jest wyjątkowa, jednak po tym co zobaczyłem po przybyciu tutaj zrozumiałem, że inni też posiadają niesamowite zdolności. Teraz też przynajmniej wiem, dlaczego tyle pijesz. To wiele tłumaczy.
Wtedy też padła propozycja pójścia do miasta. Kaki nie bardzo kręciło chodzenie w to miejsce, jednak w tym wypadku miał powód, aby zrobić coś dla partnerki. Dlatego też zamierzał udać się tam razem z nią - przynajmniej to dawało mu gwarancję, że się nie zgubi po drodze.
- Nie widzę problemu. Możemy iść do miasta, a potem się na coś zapoluje.
Kiedy pytała się o ryby, uśmiech z jego twarzy spełzł, aby przybrać bardziej sarkastyczną formę. Widać było, jak marszczył swoje czoło. Skinął głową w stronę pobliskiego strumyka.
- W zasadzie, to dwa dni temu, hehe, mam cię~~ - w tym momencie wybuchł głośnym śmiechem, widząc przy okazji jej drapieżne ząbki.
Poprawił swój ubiór i powoli ruszył w stronę miasta.
- No dalej, piękna, ruszaj swoje zgrabne cztery litery i chodź. Czeka nas szał zakupów.
- Ja się szybko przywiązuje? To nie tak... w sensie, skoro jesteś moją partnerką, to chyba nic dziwnego, że przejąłem się twoją nieobecnością prawda? Potraktowałem cię po prostu poważnie~~ - tłumaczył się chłopak.
Hana postanowiła iść do domu po wodę. Ileż ona potrafi wypić! W sumie widać było po niej, że lubi dbać o swoją formę. Punkt dla niej, on się na pewno nie obija!
- W zasadzie to tak. Nie będę tego ukrywać że polubiłem twoje towarzystwo. Co ciekawe, twoja zdolność, to naprawdę imponujące. Do tej pory sądziłem, że moja zdolność jest wyjątkowa, jednak po tym co zobaczyłem po przybyciu tutaj zrozumiałem, że inni też posiadają niesamowite zdolności. Teraz też przynajmniej wiem, dlaczego tyle pijesz. To wiele tłumaczy.
Wtedy też padła propozycja pójścia do miasta. Kaki nie bardzo kręciło chodzenie w to miejsce, jednak w tym wypadku miał powód, aby zrobić coś dla partnerki. Dlatego też zamierzał udać się tam razem z nią - przynajmniej to dawało mu gwarancję, że się nie zgubi po drodze.
- Nie widzę problemu. Możemy iść do miasta, a potem się na coś zapoluje.
Kiedy pytała się o ryby, uśmiech z jego twarzy spełzł, aby przybrać bardziej sarkastyczną formę. Widać było, jak marszczył swoje czoło. Skinął głową w stronę pobliskiego strumyka.
- W zasadzie, to dwa dni temu, hehe, mam cię~~ - w tym momencie wybuchł głośnym śmiechem, widząc przy okazji jej drapieżne ząbki.
Poprawił swój ubiór i powoli ruszył w stronę miasta.
- No dalej, piękna, ruszaj swoje zgrabne cztery litery i chodź. Czeka nas szał zakupów.
0 x
Re: Dom Kakiego
No, no. Już się nie tłumacz. - Hana zaśmiała się w kierunku czarnowłosego. Nie chciała by zrobiło się niezręcznie więc dalej nie ciągnęła tego tematu. - Każde zdolności mają swoje dobre i słabe strony. Moja o ile jest niewyobrażalnie przydatna to ma tak samo kilka niewyobrażalnie słabych punktów. Emm... Kaki, mogę to jabłko? - nagle zagadnęła, wyciągając dłoń do przodu. Jeśli je dostanie, cóż. Ochoczo wgryza się w nie i chwilę trzyma w zębach, do czasu aż nie wciągnie na stopy butów. Zaczęła iść nieco za nim, raz po raz gryząc (lub i nie) jabłko. - Opowiedz mi coś o twojej rodzinie. Masz bliskich? - wypaliła bezpośrednio, delektując się porankiem. - I w ogóle jak to robisz, że potrafisz wpływać na wzrost drzew? Co to za elementy? Bo żadnego z podstawowych to to nie przypominało. - Hana znów się rozgadała... zobaczymy co jej z tego przyjdzie,
0 x
Re: Dom Kakiego
Kaki czuł się, jakby był na przesłuchaniu. To było dość niepokojące, biorąc pod uwagę to, że jeszcze wczoraj był szpiegowany. Dlatego też towarzyszyło mu to dziwne uczucie. Z drugiej strony, chciał ją obdarzyć zaufaniem - skoro nie bała się zamieszkać z nim pod dachem, może jej co nieco o sobie opowiedzieć. W ten sposób umilą sobie wzajemnie podróż.
- Zgoda, ale potem powiesz mi to samo o sobie i... o tym twoim wężu - rzekł szczerząc ku niej swojej ząbki, może nie tak imponujące, ale na pewno w nienagannym stanie. Przy okazji podrzucił jej nadgryzione jabłko. Żarłoczna z niej była kobieta i chyba miała ten dar, że wszystko szło jej w cycki. Nic, tylko zazdrościć.
- W zasadzie to dużo z mojej rodziny nie zostało. Siostra i matka. W sumie była nas piątka, ja byłem najmłodszy, reszta nie żyje, łącznie z ojcem. Wszystko przez wojny z klanem Uchiha. Widziałem śmierć ich wszystkich, całej czwórki. Wszystko na nic. Wojny są nadal, a rodziny nikt mi nie odda. W zasadzie to w dużym skrócie, gdyż nie lubię o tym gadać, ale takie są fakty. Obiecałem sobie, że kiedyś wymierzę sprawiedliwość tymi oto dłońmi - rzekł, pokazując swoje ręce - a tak, poza tym, to cały klan jest jedną wielką rodzina. Tutaj niestety ich nie ma i trochę mi ich brakuje. Tak samo jak siostry i matki. Mam nadzieję, że u nich wszystko w porządku
Na tym skończył opowiadanie swojej rodzinnej historii. Zdecydowanie spoważniał, gdyż nie był to dla niego temat dla żartów. To było sednem jego życia, aby dokonać zemsty i wymierzyć karę tym, którzy zniszczyli jego rodzinę. Zbyt często widział twarze rodzeństwa, aby spać w pełni spokojnie. Mimo, ze był lekkoduchem to pamiętał o tym, co jest mu przeznaczone.
- Tak samo mógłbym zapytać, jak to robisz, że zamieniasz swoje ciało w wodę i odwrotnie. W ogóle skąd ci wpadł do głowy pomysł, że to technika manipulacji naturą chakry? - zapytał, lekko zaintrygowany.
- Po prostu mam władzę na tym, co rośnie. To dar, abym mógł zaprowadzić na świecie porządek. W przyszłości będę na tyle silny, aby tego dokonać, naprawić błędy tych, którzy byli przede mną - rzekł pewnym siebie tonem - a jeśli będziesz mi wiernie towarzyszyć, to będzie to również twoim udziałem, Hana-chan.
Teraz oczekiwał jej odpowiedzi. Ciekawe, czy dziewczyna pojmie głębszy sens tego, co przed chwilą powiedział. Byle kto nie dostrzeże ukrytych motywów, które nim kierują.
- Zgoda, ale potem powiesz mi to samo o sobie i... o tym twoim wężu - rzekł szczerząc ku niej swojej ząbki, może nie tak imponujące, ale na pewno w nienagannym stanie. Przy okazji podrzucił jej nadgryzione jabłko. Żarłoczna z niej była kobieta i chyba miała ten dar, że wszystko szło jej w cycki. Nic, tylko zazdrościć.
- W zasadzie to dużo z mojej rodziny nie zostało. Siostra i matka. W sumie była nas piątka, ja byłem najmłodszy, reszta nie żyje, łącznie z ojcem. Wszystko przez wojny z klanem Uchiha. Widziałem śmierć ich wszystkich, całej czwórki. Wszystko na nic. Wojny są nadal, a rodziny nikt mi nie odda. W zasadzie to w dużym skrócie, gdyż nie lubię o tym gadać, ale takie są fakty. Obiecałem sobie, że kiedyś wymierzę sprawiedliwość tymi oto dłońmi - rzekł, pokazując swoje ręce - a tak, poza tym, to cały klan jest jedną wielką rodzina. Tutaj niestety ich nie ma i trochę mi ich brakuje. Tak samo jak siostry i matki. Mam nadzieję, że u nich wszystko w porządku
Na tym skończył opowiadanie swojej rodzinnej historii. Zdecydowanie spoważniał, gdyż nie był to dla niego temat dla żartów. To było sednem jego życia, aby dokonać zemsty i wymierzyć karę tym, którzy zniszczyli jego rodzinę. Zbyt często widział twarze rodzeństwa, aby spać w pełni spokojnie. Mimo, ze był lekkoduchem to pamiętał o tym, co jest mu przeznaczone.
- Tak samo mógłbym zapytać, jak to robisz, że zamieniasz swoje ciało w wodę i odwrotnie. W ogóle skąd ci wpadł do głowy pomysł, że to technika manipulacji naturą chakry? - zapytał, lekko zaintrygowany.
- Po prostu mam władzę na tym, co rośnie. To dar, abym mógł zaprowadzić na świecie porządek. W przyszłości będę na tyle silny, aby tego dokonać, naprawić błędy tych, którzy byli przede mną - rzekł pewnym siebie tonem - a jeśli będziesz mi wiernie towarzyszyć, to będzie to również twoim udziałem, Hana-chan.
Teraz oczekiwał jej odpowiedzi. Ciekawe, czy dziewczyna pojmie głębszy sens tego, co przed chwilą powiedział. Byle kto nie dostrzeże ukrytych motywów, które nim kierują.
0 x
Re: Dom Kakiego
Hana wysłuchała tego co miał do powiedzenia w ciszy, idąc i raz po raz podgryzając jabłko. - Wybacz mi ale nie będę potrafiła zrozumieć jak to jest stracić kogoś z rodziny. Przepraszam... chociaż rozumiem, że musiało to być bardzo ciężkie. - Dziewczyna miała wrażenie, że było z nią coś nie tak. Nie odczuwała wielu rzeczy, którymi emanowali napotykani jej ludzie. - Wychowywałam się bez rodziców i rodziny. Członkowie klanu wpajali mi wszystko prócz tego czym są tak zwane więzy... No a ja nie szukałam ich. Dzieciaki z sierocińca przychodziły i odchodziły, jedne były adoptowane, inne szły na mięso armatnie, a jeszcze inne umierały. A ja mimo, że rozumiałam czym jest śmierć nie umiałam i nadal nie umiem tego.. zrozumieć? - Hana westchnęła, robiąc kolejnego gryza. - Sprawiedliwości na świecie nie ma i nie będzie.. a świat będzie pogrążony w chaosie dopóki ludźmi będzie rządzić gniew i chęć zemsty. Błędne koło. Ty mi zabiłeś matkę, czuję gniew więc zabiję ci ojca, ty czujesz gniew, z tego gniewu zabijasz mi brata a ja w odwecie zabijam Ci dziecko. Tak to widzę. - Jasnowłosa czuła się skrępowana ujawniając swoje poglądy na pewne tematy dlatego wolała zakończyć temat... przejściem do innego. - Tatuaż węża został mi zrobiony w klanie, by mnie chronił. Po prostu. Przyzwyczaiłam się do niego chociaż nie powiem, żebym jakoś specjalnie się z nim zżyła. Jest sobie rysunek więc niech będzie. - dalej zmierzali w stronę miasta, podczas gdy dziewczyna dokończyła jabłko i wyrzuciła ogryzek gdzieś w krzaki. Za następnym "zakrętem" kryjącym się za haszczami, znaleźli się już na prostej drodze do swojego celu.
|zt x2|
|zt x2|
0 x
Re: Dom Kakiego
- Woaaaah! Będę pierwsza! - wrzasnęła, kiedy ten użył chakry do przyśpieszenia. Jednak.. jak już wcześniej wspominała. Chciało jej się pić, a odwodnienie średnio wpływało na jej organizm. Opadła z sił i nieco zwolniła. Swoją drogą to nawet lubiła gotować, a chłopak i tak powiedział, że łowienia ryb za nic nie odda. Cóż, trudno. Niech i tak będzie. Hana zwolniła, pozwalając mu wygrać. Dobiegli do domu, a ta pierwsze co podbiegła do miejsca gdzie stała woda i złapała za kubek. - Wooody... - mruknęła na sekundę nim jej usta dotknęły płynnego chłodu i zbawienia. - Aaaaah... - westchnęła zadowolona i oparła się plecami o ścianę. - To koniec końców ja robię kolację czy tam obiad a ty łowisz ryby... Co z moimi winogronami? Jabłko w sumie też było dobre.. i o gruszkach coś wspominałeś? - zagadnęła i jeszcze lekko zdyszana spoglądała na towarzysza. Nie mogła się doczekać jutrzejszej misji. Będzie mogła w końcu w praktyce przekonać się ile jej umiejętności są warte oraz... warto by było zacząć zarabiać na broń bez której czuła się raczej groteską kunoichi i ludzi z jej klanu. Oblizała wilgotne wargi i zaczęła dźwigać się z podłogi. - Daj te skóry. - zagadnęła, podchodząc do Kakizashiego i ściągając z jego barków ciężar owiec oraz koca. - Swoją drogą to śmieszne.. - zaczęła rozwijając futra. Rozejrzała się po podłodze za wolnym miejscem. - .. czemu nie jesteś przy matce i siostrze, skoro masz taką okazję? - zapytała rozwijając futra. Ułożyła sobie wygodne posłanie, na które rzuciła koc złożony w kostkę. Oparła dłonie na biodrach i czekała na jego odpowiedź.
0 x
Re: Dom Kakiego
Dokładnie tak jak przewidział, dziewczyna była niezdolna do utrzymania takiego tempa na takim dystansie bez wody. Pragnienie obróciło się na jego korzyść i to on stanął na mecie pierwszy, chociaż bez wątpienia, był dość zdyszany. Nie czuł się jednak na tyle zmęczony, aby resztę dnia spędzić na leżąco. O tym nie mogło być nawet mowy, gdyż czekało go sporo pracy! Najpierw jednak musiał poczekać na Hana-chan, która niedługo po nim dotarła do domu, kompletnie go ignorując - za to od razu ruszyła w stronę baniaka z wody, aby ostatecznie go opróżnić. Wykorzystał jej chwilę nieuwagi, aby zrobić pewną małą sztuczkę, która zdecydowanie przyspieszy jego pracę. Dziewczyna nawet nie zorientuje się, co się stało - zresztą miała inne problemy na głowie.
- No, widzę że zdążyłaś już prawie pozbawić nas całej czystej wody. Zajęło ci to niecały dzień. To naprawdę rekordowy wynik!
Bez żadnego oporu dał sobie ściągnąć ładunek z pleców, co dało mu poczucie znacznej ulgi. Trochę te zakupy jednak ważyły, jednak nie było to nic wielkiego na dłuższą metę dla tego zdrowego, silnego chłopaka.
- Po kolei piękna, po kolei. Przecież mówiłem, że ja chcę łowić ryby. Gotowanie zostawiam tobie, nigdy nie byłem w tym dobry. Na piętrze masz stół, noże i takie tam, wszystko co jest mi potrzebne. Czego tam nie znajdziesz, tego po prostu nie mam - tłumaczył Senju - Jak chcesz coś słodkiego, to chodź na zewnątrz. Ale to za chwilę. Chcesz wiedzieć, dlaczego nie zostałem z matką i siostrą? Nie widzę w tym nic śmiesznego. A odpowiedź jest prosta - chociaż dobrze się czuję w domu, tutaj są niezwykłe perspektywy. W ciągu paru dni poznałem kilku niezwykłych ninja, posiadających niesamowite zdolności. To świetna okazja, aby rozwinąć skrzydła. A poza tym, gdyby nie to, nigdy byśmy się nie spotkali. Pomyśl o tym w tym sposób.
Po tych słowach zniknął za drzwiami, oczekując na Hanę na samym środku oczyszczonego terenu przed domem, gdzie zwykle trenował. Tym razem chciał jednak pokazać jej coś niezwykłego.
- No, widzę że zdążyłaś już prawie pozbawić nas całej czystej wody. Zajęło ci to niecały dzień. To naprawdę rekordowy wynik!
Bez żadnego oporu dał sobie ściągnąć ładunek z pleców, co dało mu poczucie znacznej ulgi. Trochę te zakupy jednak ważyły, jednak nie było to nic wielkiego na dłuższą metę dla tego zdrowego, silnego chłopaka.
- Po kolei piękna, po kolei. Przecież mówiłem, że ja chcę łowić ryby. Gotowanie zostawiam tobie, nigdy nie byłem w tym dobry. Na piętrze masz stół, noże i takie tam, wszystko co jest mi potrzebne. Czego tam nie znajdziesz, tego po prostu nie mam - tłumaczył Senju - Jak chcesz coś słodkiego, to chodź na zewnątrz. Ale to za chwilę. Chcesz wiedzieć, dlaczego nie zostałem z matką i siostrą? Nie widzę w tym nic śmiesznego. A odpowiedź jest prosta - chociaż dobrze się czuję w domu, tutaj są niezwykłe perspektywy. W ciągu paru dni poznałem kilku niezwykłych ninja, posiadających niesamowite zdolności. To świetna okazja, aby rozwinąć skrzydła. A poza tym, gdyby nie to, nigdy byśmy się nie spotkali. Pomyśl o tym w tym sposób.
Po tych słowach zniknął za drzwiami, oczekując na Hanę na samym środku oczyszczonego terenu przed domem, gdzie zwykle trenował. Tym razem chciał jednak pokazać jej coś niezwykłego.
0 x
Re: Dom Kakiego
Hana ułożyła sobie wygodne posłanie i już miała się na nim wygodnie ułożyć kiedy to wytrącił ją z tego błogostanu pan z czarną czupryną. - Ehhh.. idę, idę. - mruknęła, podnosząc swój tyłek z ledwo co muśniętego kocyka. W sumie Hana wolałaby zostać z rodziną niż być kunoichi... Odmiennie niż to co postanowił sobie Kaki. W sumie to dziewczyna sama żałowała, że urodziła się w klanie a nie jako normalny ludź. Zapewne kiedyś o tym porozmawia z Kakim. - Powiedz mi, cieszysz się, że jesteś Shinobi? - zagadnęła nieco wcześniej niż planowała, ale cóż.. parę rzeczy ją do tej pory intrygowało. Wyszła za Kakizashim. - W ogóle to co byś chciał do tych ryb, hmm? - jadaczka dziś jej się nie zamykała. Może to i dobrze? Cóż.. Miewała ostatnio dziwne skoki nastrojów. - I no.. w ogóle przepraszam za tę wodę ale to jest silniejsze ode mnie. I co z tą tykwą, ewentualnie bukłakiem dla mnie? Obiecałeeeeś. - ostatni wyraz specjalnie przeciągnęła niczym małe dziecko, nadając swojemu głosowi lekko koci ton. Bardzo, bardzo infantylnie. Stanęła na przeciwko Kakizashiego, czekając na to co tak bardzo niesamowitego chciał jej pokazać. Oparła dłonie na biodrach i lekko się rozejrzała na boki. - No? To już? Hm..? - mrugnęła raz i drugi ślepiami.
0 x
Re: Dom Kakiego
Kaki oczekiwał jej przybycia na zewnątrz. Ręce miał skrzyżowane na piersi i wyglądał trochę inaczej, niż zwykle - miał skupiony wyraz twarzy i nie uśmiechał się taki, jak zwykle to robił. Pytanie, które zadała mu Hana-chan było nadzwyczaj delikatnej natury pytała się bowiem o sens jego życia, czy jego rola na tym świecie, rola shinobi, daje mu upragnioną satysfakcję. Nie pierwszy raz ktoś zadawał mu podobne pytanie. Odpowiedź znał już od najmłodszych lat. Jeszcze kiedy trenował ze swoimi starszymi braćmi, już wiedział, że ma talent. Ma dar i wszystko co potrzebne, aby być kimś więcej. To przeświadczenie pochłonęło nim zupełnie i stało się sensem jego życia.
- Cieszyć się to nie jest najlepsze słowo. Jestem dumny z tego, że jestem Shinobi. To sens mojego życia, droga i cel. Moje umiejętności shinobi najcenniejsza rzecz jaką posiadam i której nikt nie jest w stanie mi odebrać. Bycie silnym sprawia, że czuję się bardziej wartościowym człowiekiem, bo wiem, że jestem w stanie ochronić nie tylko siebie, ale również tych, których chce chronić. To najlepsza odpowiedź jaką mogę ci dać, Hana-chan - rzekł spokojnym tonem. Wyglądało na to, że zwykle roztrzepany i trochę głupkowaty chłopak miał swoje drugie oblicze. Ze wszystkich rzeczy jako jedyną poważnie traktował swoją profesję. Zdawał sobie sprawę z faktu, że jeszcze nie tak dawno temu, w ciągu jednego dnia zabił dwa tuziny bandytów i jedną niewinną kobietę. Nie mógł z tego żartować, gdyż życie nie jest zabawką. Nieważne, czy przelewa się krew wroga czy kogoś innego, śmierć to strata. Nie dla tych, co giną, tylko dla tych, co czują po nich stratę. Tak jak on czuł stratę po śmierci swojej najbliższej rodziny.
Minęła dłuższa chwila, zanim ponownie się odezwał, pogrążony w swoich myślach. Prawie zapomniał, że tematem przewodnik tego dnia jest jedzenie.
- Myślę, że wystarczą mi po prostu ryba. Tak jak ci mówiłem, nie mam specjalnych wymagań. Ale sposób przyrządzenia zostawiam tobie. A teraz popatrz. Pamiętasz, jak ci mówiłem, że potrafię kontrolować roślinność prawda? Urodziłem się z tą umiejętnością. W praktyce, pozwala mi ona na coś takiego. Patrz uważnie.
Kaki ukucnął i skupił się, po czym przyłożył obydwie dłonie do ziemi. Grunt zaczął lekko trząść, co mogłoby być trochę niepokojące, jednak stan ten trwał zaledwie moment! Chwile później z ziemi niemal natychmiast wystrzeliło masa pnączy, która oka mgnieniu uformowała się w drzewo. Była to jabłoń. W ciągu palu chwil drzewo przeszło cały roczny cykl życia - od liści, po kwiaty, kończąc na owocach. Kakizashi powstał i wyciągnął przed siebie rękę. jak na zawołanie, z gałęzi opadł owoc wprost na jego dłoń.
- Tak mniej więcej to działa. Jednak jest jeszcze jeden aspekt. Nie tylko tworzę rośliny, mogę minipulować nimi według własnej woli. Formować taki kształt, jaki tylko chcę. Ogranicza mnie jedynie wyobraźnia.
Przykładając dłoń do pnia drzewa, skupił się raz jeszcze. Tak jak poprzednio, i tym razem wykorzystał swoją chakrę, aby uformować drewno z pnia w nieduży bukłak z korkiem. Nie był on tworem ludzkich rąk, więc nie miał żadnych niedoskonałości.
Kakizashi podszedł do dziewczyny z jabłkiem i bukłakiem, które były wynikiem jego pokazu. Wyciągnął w jej stronę obydwie ręce, chcąc przekazać swoje małe podarunki. Miał nadzieję, że będzie zadowolona z faktu dotrzymanej obietnicy.
- Gotowe. Winogrono zrobię ci następnym razem. Czy masz jeszcze jakieś pytania do mnie, Hana-chan?
- Cieszyć się to nie jest najlepsze słowo. Jestem dumny z tego, że jestem Shinobi. To sens mojego życia, droga i cel. Moje umiejętności shinobi najcenniejsza rzecz jaką posiadam i której nikt nie jest w stanie mi odebrać. Bycie silnym sprawia, że czuję się bardziej wartościowym człowiekiem, bo wiem, że jestem w stanie ochronić nie tylko siebie, ale również tych, których chce chronić. To najlepsza odpowiedź jaką mogę ci dać, Hana-chan - rzekł spokojnym tonem. Wyglądało na to, że zwykle roztrzepany i trochę głupkowaty chłopak miał swoje drugie oblicze. Ze wszystkich rzeczy jako jedyną poważnie traktował swoją profesję. Zdawał sobie sprawę z faktu, że jeszcze nie tak dawno temu, w ciągu jednego dnia zabił dwa tuziny bandytów i jedną niewinną kobietę. Nie mógł z tego żartować, gdyż życie nie jest zabawką. Nieważne, czy przelewa się krew wroga czy kogoś innego, śmierć to strata. Nie dla tych, co giną, tylko dla tych, co czują po nich stratę. Tak jak on czuł stratę po śmierci swojej najbliższej rodziny.
Minęła dłuższa chwila, zanim ponownie się odezwał, pogrążony w swoich myślach. Prawie zapomniał, że tematem przewodnik tego dnia jest jedzenie.
- Myślę, że wystarczą mi po prostu ryba. Tak jak ci mówiłem, nie mam specjalnych wymagań. Ale sposób przyrządzenia zostawiam tobie. A teraz popatrz. Pamiętasz, jak ci mówiłem, że potrafię kontrolować roślinność prawda? Urodziłem się z tą umiejętnością. W praktyce, pozwala mi ona na coś takiego. Patrz uważnie.
Kaki ukucnął i skupił się, po czym przyłożył obydwie dłonie do ziemi. Grunt zaczął lekko trząść, co mogłoby być trochę niepokojące, jednak stan ten trwał zaledwie moment! Chwile później z ziemi niemal natychmiast wystrzeliło masa pnączy, która oka mgnieniu uformowała się w drzewo. Była to jabłoń. W ciągu palu chwil drzewo przeszło cały roczny cykl życia - od liści, po kwiaty, kończąc na owocach. Kakizashi powstał i wyciągnął przed siebie rękę. jak na zawołanie, z gałęzi opadł owoc wprost na jego dłoń.
- Tak mniej więcej to działa. Jednak jest jeszcze jeden aspekt. Nie tylko tworzę rośliny, mogę minipulować nimi według własnej woli. Formować taki kształt, jaki tylko chcę. Ogranicza mnie jedynie wyobraźnia.
Przykładając dłoń do pnia drzewa, skupił się raz jeszcze. Tak jak poprzednio, i tym razem wykorzystał swoją chakrę, aby uformować drewno z pnia w nieduży bukłak z korkiem. Nie był on tworem ludzkich rąk, więc nie miał żadnych niedoskonałości.
Kakizashi podszedł do dziewczyny z jabłkiem i bukłakiem, które były wynikiem jego pokazu. Wyciągnął w jej stronę obydwie ręce, chcąc przekazać swoje małe podarunki. Miał nadzieję, że będzie zadowolona z faktu dotrzymanej obietnicy.
- Gotowe. Winogrono zrobię ci następnym razem. Czy masz jeszcze jakieś pytania do mnie, Hana-chan?
0 x
Re: Dom Kakiego
Hana nagle zamilkła gdy ziemia zaczeła się trząść. Uważnie spojrzała na Kakizashiego by upewnić się czy było to zamierzony. - O ja cie ... - ostatniego słowa już nie było dane dosłyszeć bo cały proces wyrastania drzewa nie był najcichszy. Hana stała tak z lekko rozdziawioną paszczą i mimowolnie wyciągnęła dłonie przed siebie by przyjąć podarki. - Dz... dzięki... - mruknęła i lekko się otrząsnęła. - Wiesz, że to jest przerażające, że ktoś tak może manipulować naturą? - zrobiła gryza jabłuszka i z uznaniem spojrzała na pół ludzki wytwór jakim był bukłak. Przyczepiła go do pasa. - Pytania, ja? Hmmm. - Hana zamyśliła się, jakby zaraz miała rzucić zagadnieniem dotyczącym fizyki kwantowej i jej połączeń z Bogiem. - Warzywa też potrafisz stworzyć? - zagadnęła dość beztrosko, robiąc drugiego gryza jabłka. Miała już w głowie kulinarny plan. Ale póki co, ważniejsza sprawa. Trzeba było rozgrzać kamienie, na których usmażyłoby się ryby. Hana ugryzła jabłko i poszła szukać dwóch, w miarę płaskich kamyków. - Możesz już iść łowić. Głodna jestem. - westchnęła i ruszyła na poszukiwania kamieni, które dość szybko wpadły w jej ręce. Teraz wypadało, no właśnie. Sama nie była posiadaczką natury katonu. Wrzuciła do paleniska kilka kawałków drewna, które Kaki już wcześniej przyniósł. Uklękła przed nimi dorzucając nieco liściastej kory i przy użyciu krzesiwa rozpaliła płomień. Lekko podmuchując dała mu chwilę na rozpalenie się. Wtedy ułożyła wcześniej opłukane kamienie i... podniosła się. Musiały się nagrzać, a to zajmie trochę czasu. Miała teraz moment by dokończyć swoje jabłko, które już nieco zbrązowiało, a ogryzek wyrzuciła gdzieś w leśne krzaki. Wróciła do wnętrza domu, położyła się na swoich skórach i zaczęła rozmyślać o jej drodze ninja, czy jak to tam niektórzy bardziej ambitni nazywali. Ona czegoś takiego nie czuła. Już od samego początku.
0 x
Re: Dom Kakiego
Reakcja dziewczyny przyniosła Kakiemu sporo dobrej zabawy podczas obserwacji. Dla niego była to rzecz niemal tak oczywista, jak oddychanie, jednak dla kogoś z zewnątrz z pewnością musiało to być coś robiącego wrażenie. I tak też było w tym wypadku.
Nie zgadzał się jednak z jej zdaniem. Dla niego nie było to w żaden sposób przerażające - uważał to za wielki dar i dziękował losowi za niego. W przyszłości miał zamiar dokonać za jego pomocą wielkich rzeczy.
- Daj spokój, Hana-chan. To zaledwie ułamek moich możliwości. Nie ma w tym naprawdę nic przerażającego. Natura sama z siebie dąży do ładu i harmonii w przyrodzie. W pewnym sensie jestem ucieleśnieniem jej ideału - bo chce zaprowadzić harmonię i porządek wśród ludzi. Taki jest mój nadrzędny cel. Im więcej ze mną spędzisz czasu, tym bliżej będziesz poznania prawdy o mnie i nadejdzie moment, kiedy moja droga ninja stanie się dla ciebie jasna, jak słońce. Mam nadzieję, że będziesz chciała kroczyć tą ścieżką razem ze mną.
Dziewczyna zdecydowania miała kłopoty z zapamiętywaniem faktów. Ilekroć powtarzał jej różne rzeczy, tylekroć ona zapominała, lub zapamiętywała jedynie urywki.
Oj Hana-chan, przed nami długa i kręta droga. Dopiero aspirujesz do bycia kunoichi. Będzie ci potrzebna moja pomoc - pomyślał, chłopak kiwając głową w akcie lekkiego rozczarowania.
- Tak, warzywa też.
Dziewczyna chwilę potem zajęła się przygotowaniami. Kakizashi poszedł za nią, nie mówiąc nic po drodze. Zabrał kubeł na wodę, który był praktycznie pusty.
- Idę po wodę, zaraz wracam.
Jakieś trzydzieści sekund później wrócił. Nie miał jednak kubła z wodą, zamiast tego Kaki pojawił się z koszem pełnym świeżo złowiony ryb. To było dosyć dziwne, aby tak nagle się pojawić z czymś innym.
- Erm... jestem. Dzisiaj miałem dobry połów, Hana-chan!
Kakizashi postawił kosz z rybami dla ciemnoskórej kunoichi, po czym... wsiąknął w drewnianą podłogę. Znikł. Rozpłynął się. Gdzie teraz był Kaki?
Nie zgadzał się jednak z jej zdaniem. Dla niego nie było to w żaden sposób przerażające - uważał to za wielki dar i dziękował losowi za niego. W przyszłości miał zamiar dokonać za jego pomocą wielkich rzeczy.
- Daj spokój, Hana-chan. To zaledwie ułamek moich możliwości. Nie ma w tym naprawdę nic przerażającego. Natura sama z siebie dąży do ładu i harmonii w przyrodzie. W pewnym sensie jestem ucieleśnieniem jej ideału - bo chce zaprowadzić harmonię i porządek wśród ludzi. Taki jest mój nadrzędny cel. Im więcej ze mną spędzisz czasu, tym bliżej będziesz poznania prawdy o mnie i nadejdzie moment, kiedy moja droga ninja stanie się dla ciebie jasna, jak słońce. Mam nadzieję, że będziesz chciała kroczyć tą ścieżką razem ze mną.
Dziewczyna zdecydowania miała kłopoty z zapamiętywaniem faktów. Ilekroć powtarzał jej różne rzeczy, tylekroć ona zapominała, lub zapamiętywała jedynie urywki.
Oj Hana-chan, przed nami długa i kręta droga. Dopiero aspirujesz do bycia kunoichi. Będzie ci potrzebna moja pomoc - pomyślał, chłopak kiwając głową w akcie lekkiego rozczarowania.
- Tak, warzywa też.
Dziewczyna chwilę potem zajęła się przygotowaniami. Kakizashi poszedł za nią, nie mówiąc nic po drodze. Zabrał kubeł na wodę, który był praktycznie pusty.
- Idę po wodę, zaraz wracam.
Jakieś trzydzieści sekund później wrócił. Nie miał jednak kubła z wodą, zamiast tego Kaki pojawił się z koszem pełnym świeżo złowiony ryb. To było dosyć dziwne, aby tak nagle się pojawić z czymś innym.
- Erm... jestem. Dzisiaj miałem dobry połów, Hana-chan!
Kakizashi postawił kosz z rybami dla ciemnoskórej kunoichi, po czym... wsiąknął w drewnianą podłogę. Znikł. Rozpłynął się. Gdzie teraz był Kaki?
0 x
Re: Dom Kakiego
- Kakizashi. Powtarzam Ci już drugi raz, że staram się pojąć twój zapał do bycia Shinobi ale go nie rozumiem. - Hana ciężko westchnęła, coraz bardziej mając wrażenie, że jest ułomna. - A, ryby! Dzięki! - powiedziała i odwróciła łebek w stronę Kakiego. Nie było go.. za to stał kosz z rybami. Hm, rozpłynął się, czy jak? No nic...- Tyyyle ryb? - pokręciła głową, idąc na górę po nóż i grubą deskę do krojenia. Zeszła na dół i zabrała się za oprawianie ich. Czyli standardowo.. wypatroszyła je, odcięła łeb i zostawiając na nich skórę, wyfitelowała, bo tak wygodniej przygotowywało się je na kamieniu. - Kaaaaaki!- wydarła się, mając nadzieję, że chłopak ją słyszy. - Nie wiem czy masz przyprawy, a jak masz to nie wiem gdzie. Także jeśli lubisz przyprawione to podejdz i sam to zrób. - po chwili już zaczęła kłaść ryby skórą do dołu, te bardzo szybko zaczęły zmieniać kolor na jasny. - Dziesięć minut i będą! - zawołała jeszcze raz, zaczynając sprzątać po przygotowaniu obiadu. Nie wiedziała gdzie ten oszołom się podział, ale teraz nie to było najważniejsze. Burczało jej w brzuchu i to strasznie..
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości