Samuraj robił z nią co chciał i jak chciał…Nie by to jej jakoś specjalnie przeszkadzało. Może i była troszkę manipulowana. No fakt, Ale z jaką przyjemnością! - Och- wyrwało się jej kiedy zdała sobie sprawę, że znów jest manipulowana. –Och – Och jaka ona biedna była. Aż musiała się oprzeć wanny co, by nie stać się kobietą zbyt upadłą. Ciało instynktownie wygięło się w łuk by jak najlepiej wpasować się w sytuację. - Jej –westchnęła z zadowoleniem stwierdzając, że faceci to jednak przydatna sprawa… Może … a zresztą nie ważne… odchyliła lekko głowę, nie opuszczając swojego miejsca co, by przypadkiem nie stracić równowagi, bo inne rzeczy to już dawno potraciła, łącznie z trzeźwym myśleniem, kiedy ściągała sobie tego włóczęgę do domu, ale dobry był, naprawdę był dobry, nawet jeśli samuraj. Ale mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna a po tym jak kończy… -A-a- i to byłoby na tyle jeśli chodzi o próbę zawołania go imieniem.
Mieszkanie Shikako
Re: Mieszkanie Shikako
Asagi zaiste sporo doświadczenia posiadał i w całym swoim niekrótkim życiu, wszak jeśli shinobi tudzież samuraj osiągnął zacne ćwierć wieku można było to poczytać za pewien sukces. Bogaty w wiedzę zdobyta na niejednej potyczce doskonale planował kolejne kroki posuwając się ( i nie tylko) w określonym wyznaczonym celu niczym wytrawny strateg nie spieszył się nadto ceniąc cnotę, cnotę cierpliwości jeśli mamy być dokładni, bo co do innych… no w każdym razie… nie ważne. Kto by się czymś takim teraz przejmował? Co prawda woda stygła, czego nie można powiedzieć o temperaturze, która rosła wraz z pnącymi się ku górze po mokrym ciele ciemnowłosej, by zakończyć na jej kształtnych piersiach co ewidentnie się jej spodobało i dała temu wyraz serią pomrukiwań niczym zadowolona kotka.
Samuraj robił z nią co chciał i jak chciał…Nie by to jej jakoś specjalnie przeszkadzało. Może i była troszkę manipulowana. No fakt, Ale z jaką przyjemnością! - Och- wyrwało się jej kiedy zdała sobie sprawę, że znów jest manipulowana. –Och – Och jaka ona biedna była. Aż musiała się oprzeć wanny co, by nie stać się kobietą zbyt upadłą. Ciało instynktownie wygięło się w łuk by jak najlepiej wpasować się w sytuację. - Jej –westchnęła z zadowoleniem stwierdzając, że faceci to jednak przydatna sprawa… Może … a zresztą nie ważne… odchyliła lekko głowę, nie opuszczając swojego miejsca co, by przypadkiem nie stracić równowagi, bo inne rzeczy to już dawno potraciła, łącznie z trzeźwym myśleniem, kiedy ściągała sobie tego włóczęgę do domu, ale dobry był, naprawdę był dobry, nawet jeśli samuraj. Ale mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna a po tym jak kończy… -A-a- i to byłoby na tyle jeśli chodzi o próbę zawołania go imieniem.
Samuraj robił z nią co chciał i jak chciał…Nie by to jej jakoś specjalnie przeszkadzało. Może i była troszkę manipulowana. No fakt, Ale z jaką przyjemnością! - Och- wyrwało się jej kiedy zdała sobie sprawę, że znów jest manipulowana. –Och – Och jaka ona biedna była. Aż musiała się oprzeć wanny co, by nie stać się kobietą zbyt upadłą. Ciało instynktownie wygięło się w łuk by jak najlepiej wpasować się w sytuację. - Jej –westchnęła z zadowoleniem stwierdzając, że faceci to jednak przydatna sprawa… Może … a zresztą nie ważne… odchyliła lekko głowę, nie opuszczając swojego miejsca co, by przypadkiem nie stracić równowagi, bo inne rzeczy to już dawno potraciła, łącznie z trzeźwym myśleniem, kiedy ściągała sobie tego włóczęgę do domu, ale dobry był, naprawdę był dobry, nawet jeśli samuraj. Ale mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna a po tym jak kończy… -A-a- i to byłoby na tyle jeśli chodzi o próbę zawołania go imieniem.
0 x
Re: Mieszkanie Shikako
sprawy posuwały się w dobrym kierunku, z resztą nie tylko one. NIebieskooki z wewnętrznym zadowoleniem odnotował wszelkie reakcje jego towarzyszki kąpieli, zwłaszcza fakt, że jęzorek jej się zaczął plątać i musiała przejść na mniej złożoną składnię, jeśli chciała cokolwiek mu zakomunikować - bardo dobry objaw.
Jako, że należy iść za ciosem, gdy tylko Shikako ustabilizowała pozycje, samuraj zwielokrotnił swoje wysiłki i z większą intensywnością naparł na nią, a z każdym kolejnym ruchem rolzewał(li), więcej wody na lewo i prawo. Z każdą kolejną sekundą uścisk jego dłoni na jej ciele robił się mocniejszy, ale daleko mu było jeszcze do nieprzyjemnej granicy bólu. Przytrzymanie Shikako w odpowiedniej pozycji było teraz priorytetem, bowiem zarówno jemu jak i jej musiało być wygodnie, poza tym jakoś tak lubił czuć kontrolę nad sytuacją. Kremik, a raczej oleje, jaki mu Shikako zapewniła znacznie ułatwiał przyleganie łapkami tu i ówdzie, a jej własne 'nawilżanie" skutecznie uprzyjemniało im czas (wszak obtarcie się zepsułoby całą zabawę), a czekał nas jeszcze koniec, który z każdym kolejnym westchnieniem przyjemności stawał się coraz bliższy i bliższy...
To, co na temat kończenia twierdziła Shikako było jak najbardziej zgodne z prawdą, a nawet przekonaniami naszego bohatera. Asagi bardzo sobie cenił zakończenia, to musiała być wisienka na torcie, podobnie z resztą jak dobre noto wieńczące technikę battodo. Jak przystało na wytrawnego szermierza, Asagi wykonał jeszcze jedno, wieńczące pchnięcie po czym przyciągając oburącz do siebie biodra Shikako najmocniej jak mógł zakończył i znieruchomiał. Trwał tak chwilę, po czym ostrożnie wycofał się, przyciągając zdecydowanym ruchem dziewczyną do siebie. Gdy już znaleźli się na skraju wanny, oparł dziewczynę o siebie. Jego prawa dłoń powędrowała do jej prawej dłoni i zamknęła się na niej, natomiast palce lewej łapki znalazły się na brzuszku kunoichi i postanowiły pozostać tam jakiś czas. Jeszcze tylko kilka, delikatnych pocałunków na jej szyi i będzie można zanieść dziewczę na Futon, chociaż może najpierw by się wytrzeć z wody, pytanie tylko, czy nie zabije to chwili...
Jako, że należy iść za ciosem, gdy tylko Shikako ustabilizowała pozycje, samuraj zwielokrotnił swoje wysiłki i z większą intensywnością naparł na nią, a z każdym kolejnym ruchem rolzewał(li), więcej wody na lewo i prawo. Z każdą kolejną sekundą uścisk jego dłoni na jej ciele robił się mocniejszy, ale daleko mu było jeszcze do nieprzyjemnej granicy bólu. Przytrzymanie Shikako w odpowiedniej pozycji było teraz priorytetem, bowiem zarówno jemu jak i jej musiało być wygodnie, poza tym jakoś tak lubił czuć kontrolę nad sytuacją. Kremik, a raczej oleje, jaki mu Shikako zapewniła znacznie ułatwiał przyleganie łapkami tu i ówdzie, a jej własne 'nawilżanie" skutecznie uprzyjemniało im czas (wszak obtarcie się zepsułoby całą zabawę), a czekał nas jeszcze koniec, który z każdym kolejnym westchnieniem przyjemności stawał się coraz bliższy i bliższy...
To, co na temat kończenia twierdziła Shikako było jak najbardziej zgodne z prawdą, a nawet przekonaniami naszego bohatera. Asagi bardzo sobie cenił zakończenia, to musiała być wisienka na torcie, podobnie z resztą jak dobre noto wieńczące technikę battodo. Jak przystało na wytrawnego szermierza, Asagi wykonał jeszcze jedno, wieńczące pchnięcie po czym przyciągając oburącz do siebie biodra Shikako najmocniej jak mógł zakończył i znieruchomiał. Trwał tak chwilę, po czym ostrożnie wycofał się, przyciągając zdecydowanym ruchem dziewczyną do siebie. Gdy już znaleźli się na skraju wanny, oparł dziewczynę o siebie. Jego prawa dłoń powędrowała do jej prawej dłoni i zamknęła się na niej, natomiast palce lewej łapki znalazły się na brzuszku kunoichi i postanowiły pozostać tam jakiś czas. Jeszcze tylko kilka, delikatnych pocałunków na jej szyi i będzie można zanieść dziewczę na Futon, chociaż może najpierw by się wytrzeć z wody, pytanie tylko, czy nie zabije to chwili...
0 x
Re: Mieszkanie Shikako
Jak to było? Koniec wieńczy dzieło… stanowczo ktoś miał racje kiedy to wypowiadał, no i sam ciemnowłosy stanowczo wiedział czego chce i jak się za to zabrać. Co na to biedna Shikako? No dobra, z tym biedna to chyba nie należy się zbytnio rozpędzać, można by nawet zaryzykować stwierdzenie, ze właśnie ta stanowczość się jej podobała. No bo facet powinien wiedzieć czego chce, prawda? I panować nad sytuacja, każdą.
I poddała się mu do samego końca, zgrabnie idąc na współpracę, widać wyedukowany, nawet nie musiała nic mu podpowiadać, bo doskonale odgadywał jej potrzeby wywierając na niej odpowiedni nacisk nie przekraczając tej magicznej granicy za która wszystko pryska i robi się nieprzyjemnie
Westchnęła z zadowoleniem czując jak bicie serca jeszcze chwilę temu oszalałe teraz powolutku zwalnia do normalności -Hmm- mruknęła patrząc na to co nawyrabiali. Ewidentnie było mokro, wszędzie. - I co teraz? – zapytała leniwie z zastanowieniem się w głosie. Ona najchętniej zaległaby sobie, tak na spokojnie w jakimś cieplutkim i wygodnym miejscu skoro było jej nadal tak przyjemnie to po co to przerywać? -Wiesz… kiedyś trzeba będzie to powtórzyć. mruknęła przeciągając się lekko. - Znaczy kąpiel – dodała leniwie po czym podniosła się z wody co by samuraj nie stracił widoku jaki zapewniało dość zgrabne ciało z którego przyjemnie spływa woda. Nie tylko poczuć, ale zobaczyć! Kunoichi złapała ręczniczek przytomnie odłożony na tyle daleko, że ostał się suchym i niespiesznie zaczęła się wycierać by ostatecznie narzucić na siebie białą yukatę. Dobra kąpiel to jest to!
I poddała się mu do samego końca, zgrabnie idąc na współpracę, widać wyedukowany, nawet nie musiała nic mu podpowiadać, bo doskonale odgadywał jej potrzeby wywierając na niej odpowiedni nacisk nie przekraczając tej magicznej granicy za która wszystko pryska i robi się nieprzyjemnie
Westchnęła z zadowoleniem czując jak bicie serca jeszcze chwilę temu oszalałe teraz powolutku zwalnia do normalności -Hmm- mruknęła patrząc na to co nawyrabiali. Ewidentnie było mokro, wszędzie. - I co teraz? – zapytała leniwie z zastanowieniem się w głosie. Ona najchętniej zaległaby sobie, tak na spokojnie w jakimś cieplutkim i wygodnym miejscu skoro było jej nadal tak przyjemnie to po co to przerywać? -Wiesz… kiedyś trzeba będzie to powtórzyć. mruknęła przeciągając się lekko. - Znaczy kąpiel – dodała leniwie po czym podniosła się z wody co by samuraj nie stracił widoku jaki zapewniało dość zgrabne ciało z którego przyjemnie spływa woda. Nie tylko poczuć, ale zobaczyć! Kunoichi złapała ręczniczek przytomnie odłożony na tyle daleko, że ostał się suchym i niespiesznie zaczęła się wycierać by ostatecznie narzucić na siebie białą yukatę. Dobra kąpiel to jest to!
0 x
Re: Mieszkanie Shikako
Zgadzam się, o ile o takiej kąpieli mowa. odpowiedział jej z przymrużeniem oka samuraj, po czym rozciągnąwszy ręce i kręgosłup obserwował, a raczej podziwiał, jak Shikako wdzięcznie wychodzi z wody. Musiał przyznać, że naprawdę miał fart, już dawno sprawy nie układały się tak dobrze. Nie dość, że udało mu się podłapać zniżkę na sake w ulubionej knajpie, to jeszcze spory zapas ów trunku miał i chyba należało go tutaj przytachać. Ponad to, ostatnio całkiem dobrze podreperował swój portfel, w zasadzie na tyle dobrze, że już trudno było ten cały brzdąkający dobytek przy sobie nosić no i niczym wisienka na torcie, trafiła mu się atrakcyjna panna, co to zna zasady gry i co więcej, chyba się jej to podoba.
Jesteś śliczna. stwierdził fakt, a może tylko wysilił się na komplement (co wcale nie wiele wymagało), po czym zanim jego ustrój postanowi natchniony wodną nimfą pchnąć myśli na tor powtórki zabawy sprzed kilku minut, sam wyszedł z wody i niespiesznie zaczął się wycierać. Co prawda, nie był tak piękny jak Shikako, ale lata treningu pozostawiły mu nieco muskulatury na ciele, więc niech sobie dziewczę oczy nacieszy, wszak też się jej coś z życia należy (poza tym, to też metoda na zapewnienie sobie jej przychylności przy następnej okazji, ot dobry strateg zawsze po wygranej bitwie mocniej zaciąga sznury hełmu).
Herbatka przed snem? zaproponował już zawinięty w nocną yukata. To w sumie był dobry plan, taka uczta dla duszy przed snem oraz metoda na uzupełnienie płynów, bo jak wiadomo, kąpiel strasznie wyciąga z ciała wszelaką wilgoć. W zależności od odpowiedzi Shikako, Asagi albo uda się razem z nią na futon i tam zostanie, albo uda się z nią tam i na chwilę ją pozostawi samą. NIe bez powodu autor pisze "uda się razem z nią', bowiem nasz bohater zamierza "swoją' kunoichi na miejsce odpoczynku zanieść - nie wygląda na specjalnie ciężką, poza tym daleko nie ma. Tak, Asagi zgrabnym chwytem taijutsu przeniesie sobie na dłonie młodą shinobi, po czym razem z nią przejdzie do sypialni, gdzie ułoży ją delikatnie na futon i okryje, co by ciepła dziewczę nie straciło. Następnie, tak jak napisano, albo zostawiamy ją na chwilę i wracamy z herbatą, albo zalegamy przy niej, szczelnie i aneksująco kładąc łapki na tym, co swoje, tak, by nie uciekło...
Jesteś śliczna. stwierdził fakt, a może tylko wysilił się na komplement (co wcale nie wiele wymagało), po czym zanim jego ustrój postanowi natchniony wodną nimfą pchnąć myśli na tor powtórki zabawy sprzed kilku minut, sam wyszedł z wody i niespiesznie zaczął się wycierać. Co prawda, nie był tak piękny jak Shikako, ale lata treningu pozostawiły mu nieco muskulatury na ciele, więc niech sobie dziewczę oczy nacieszy, wszak też się jej coś z życia należy (poza tym, to też metoda na zapewnienie sobie jej przychylności przy następnej okazji, ot dobry strateg zawsze po wygranej bitwie mocniej zaciąga sznury hełmu).
Herbatka przed snem? zaproponował już zawinięty w nocną yukata. To w sumie był dobry plan, taka uczta dla duszy przed snem oraz metoda na uzupełnienie płynów, bo jak wiadomo, kąpiel strasznie wyciąga z ciała wszelaką wilgoć. W zależności od odpowiedzi Shikako, Asagi albo uda się razem z nią na futon i tam zostanie, albo uda się z nią tam i na chwilę ją pozostawi samą. NIe bez powodu autor pisze "uda się razem z nią', bowiem nasz bohater zamierza "swoją' kunoichi na miejsce odpoczynku zanieść - nie wygląda na specjalnie ciężką, poza tym daleko nie ma. Tak, Asagi zgrabnym chwytem taijutsu przeniesie sobie na dłonie młodą shinobi, po czym razem z nią przejdzie do sypialni, gdzie ułoży ją delikatnie na futon i okryje, co by ciepła dziewczę nie straciło. Następnie, tak jak napisano, albo zostawiamy ją na chwilę i wracamy z herbatą, albo zalegamy przy niej, szczelnie i aneksująco kładąc łapki na tym, co swoje, tak, by nie uciekło...
0 x
Re: Mieszkanie Shikako
Na komplement jedynie uniosła brew z lekkim wyrazem powątpiewania na twarzy. Połechtana został jej próżność, ale jakoś nie oczekiwała komplementów ale skoro już taki dostała to nie wypada wybrzydzać i posłała mu łaskawe spojrzenie, by chwilkę poobserwować jak on pozbywa się resztek wody ze swojego ciała. Pochwalała to, mogła sobie popatrzeć a nawet podotykać na przykład poprzytulać się… cóż należy się.
- Herbatki? – zastanowiła się po czym udzieliła już właściwiej odpowiedzi - Herbatki to raczej rano. Teraz podziękuję – zadecydowała i jakoś tak magicznie wzniosła się w górę niesiona w pewnym uścisku męskich ramion. Miał facet polot, trzeba przyznać… jednak Shikako nie była tego taka pewna i wczepiła się w niego niczym małpka, jakoś wolała nie skończyć na podłodze poobijana, taki odruch.
Ty zawsze tak? zapytała w końcu kiedy udało się jej bezpiecznie i w jednym kawałku dostać na znajomy futon. Zastanawiała się co on kombinuje, wkładał w to tyle inwencji, najpierw komplementy nie wróć, najpierw to sam kąpiel przygotował, potem ją pochwalił a na koniec na rękach nosił i jeszcze o pojenie herbatka z własnej woli zaproponował. Dziwne co nie?
No ale przytuliła się co by cennego ciepła nie tracić i poprawiła pozycję, co by jej było wygodniej i zasnęła niemal od razu; gzieś w połowie myśli o tym, że nie ma pojęcia co się stało z jej ubraniami i jak bardzo zachlapana jest łazienka. Ważne by było jej milutko i cieplutko i zamierza spać do rana, o ile on nie wymyśli czegoś by jej poprzeszkadzać, a na wet jeśli, to będzie to ignorowała tak długo jak tylko się da.
- Herbatki? – zastanowiła się po czym udzieliła już właściwiej odpowiedzi - Herbatki to raczej rano. Teraz podziękuję – zadecydowała i jakoś tak magicznie wzniosła się w górę niesiona w pewnym uścisku męskich ramion. Miał facet polot, trzeba przyznać… jednak Shikako nie była tego taka pewna i wczepiła się w niego niczym małpka, jakoś wolała nie skończyć na podłodze poobijana, taki odruch.
Ty zawsze tak? zapytała w końcu kiedy udało się jej bezpiecznie i w jednym kawałku dostać na znajomy futon. Zastanawiała się co on kombinuje, wkładał w to tyle inwencji, najpierw komplementy nie wróć, najpierw to sam kąpiel przygotował, potem ją pochwalił a na koniec na rękach nosił i jeszcze o pojenie herbatka z własnej woli zaproponował. Dziwne co nie?
No ale przytuliła się co by cennego ciepła nie tracić i poprawiła pozycję, co by jej było wygodniej i zasnęła niemal od razu; gzieś w połowie myśli o tym, że nie ma pojęcia co się stało z jej ubraniami i jak bardzo zachlapana jest łazienka. Ważne by było jej milutko i cieplutko i zamierza spać do rana, o ile on nie wymyśli czegoś by jej poprzeszkadzać, a na wet jeśli, to będzie to ignorowała tak długo jak tylko się da.
0 x
Re: Mieszkanie Shikako
Śladami fałszywego słowa [D]
=======================================================================================================================
1/21 Nie wiem coście tam wcześniej robili, ale pewien jestem, że wiedząc czułbym się wielce zgorszony. A już szczególnie dlatego, że nie zostałem zaproszony!Te rymy. Dobrze, dobrze, zły demon łatwo wybacza, więc przejdzie już do rzeczy! Spaliście sobie razem kotłując się w ciasnym futoniku, a śniła wam się… Cóż, nie wiem. Pewnie ta herbatka, o której była mowa, ale miało być do rzeczy ne? Shikako zamierzała spać do rana, pytanie brzmiało o której, w jej mniemaniu, ranek się rozpoczynał. Wraz ze wschodem słońca? Po ósmej? A może była leniwa i po dziesiątej? Ślepy los sprawił, a raczej moja interwencja, że o siódmej pod waszym miłosnym gniazdkiem pojawił się tajemniczy jegomość. Był raczej mizernej budowy, metr pięćdziesiąt na koturnach, ubrany w pomarańczową szatę mnicha, na nogach miał drewniane sandały, a jego głowa była jak słońce! Jak się domyślacie nie chodzi mi roztaczającą się od niej ciepłą aurę, po prostu był łysy. Ha! Łysy to mało powiedziane! Jego wypolerowana glaca odbijała światło tak skutecznie, że na pierwszy rzut oka można by go pomylić z oświeconym Buddą. Czego ten świetlisty jegomość szukał pod drzwiami domku Panny Pani Suzu? A to się za chwilkę okaże, bo właśnie zabrał się za pukanie. Śpicie? Nie śpicie? Otworzycie mu czy nie? Wiecie, macie lepsze rzeczy do roboty niż rozmawianie z jakimś mnichem. Kto wie, może uszczknę sobie jakiegoś widoku przez okno?
=======================================================================================================================
1/21 Nie wiem coście tam wcześniej robili, ale pewien jestem, że wiedząc czułbym się wielce zgorszony. A już szczególnie dlatego, że nie zostałem zaproszony!
0 x
Re: Mieszkanie Shikako
- Nie. odpowiedział lakonicznie swojej "gospodyni" a przy tym prywatnej przytulance z opcją termoforu niebieskooki samuraj, po czym podobnie jak ostatnim razem nie mógł się nadziwić, jak łatwo dziewczę usnęło. Tym razem jednak i on nie walczył długo ze snem, który dla odmiany spłynął na niego szybko i niespodziewanie, a to nie często wydarzenie. Nie mając pojęcia kiedy i gdzie, wtulając się w miękką skórę kunoichi Asagi zasnął...
Z samego rana, tj. gdzieś koło południa, z przyjemnego snu wyrwało samuraja pukanie i wcale nie miało to nic z nim wspólnego. Jak zwykle czujny (a w tym przypadku ostro zaspany), szermierz otworzył swoje oczy, w pierwszej chwili nie do końca będąc pewnym tego ani gdzie jest, ani co tuta robi, ani co to za kobieta leży przy jego boku. Na szczęście dla niego, szybko spłynęła na jego osobę nie tylko świadomość sytuacji, ale i w miarę jasność myślenia, toteż wyswobodziwszy się z futon'a usiadł i odnalazłszy wzrokiem swój miecz wziął go w lewą dłoń, po czym niespiesznie udał się w stronę drzwi.
Po co mu miecz? Cóż, ostatnimi razy przyszła do nich, a raczej do Shikako, jakaś dziwna paczka z figurkami kupidynków, co prawda dołączona do niej była spora kwota, ale kto wie, czy tym razem nie przywiało jakiegoś obwoźnego kupca, czy innego naciągacza?
- Tak? zapytał Asagi otwierając nieostrożnie drzwi na oścież i.. Błyskawicznie wyostrzając zmysły. Samuraj nie widział mnichów od czasów swojego szkolenia w świątyni Amaterasu, a to co z ów spotkania zapamiętał to to, że przy świętych mężach należy stale mieć się na baczności - kto wie, czego chcą? Tak, pan Sayamaka pośle mnichowi badawcze, a przy tym totalnie zaspane spojrzenie, a miecz zachowa w pogotowiu i tak - na razie rozmawiają na progu, chyba że właścicielka tego przybytku zdecyduje inaczej...
Z samego rana, tj. gdzieś koło południa, z przyjemnego snu wyrwało samuraja pukanie i wcale nie miało to nic z nim wspólnego. Jak zwykle czujny (a w tym przypadku ostro zaspany), szermierz otworzył swoje oczy, w pierwszej chwili nie do końca będąc pewnym tego ani gdzie jest, ani co tuta robi, ani co to za kobieta leży przy jego boku. Na szczęście dla niego, szybko spłynęła na jego osobę nie tylko świadomość sytuacji, ale i w miarę jasność myślenia, toteż wyswobodziwszy się z futon'a usiadł i odnalazłszy wzrokiem swój miecz wziął go w lewą dłoń, po czym niespiesznie udał się w stronę drzwi.
Po co mu miecz? Cóż, ostatnimi razy przyszła do nich, a raczej do Shikako, jakaś dziwna paczka z figurkami kupidynków, co prawda dołączona do niej była spora kwota, ale kto wie, czy tym razem nie przywiało jakiegoś obwoźnego kupca, czy innego naciągacza?
- Tak? zapytał Asagi otwierając nieostrożnie drzwi na oścież i.. Błyskawicznie wyostrzając zmysły. Samuraj nie widział mnichów od czasów swojego szkolenia w świątyni Amaterasu, a to co z ów spotkania zapamiętał to to, że przy świętych mężach należy stale mieć się na baczności - kto wie, czego chcą? Tak, pan Sayamaka pośle mnichowi badawcze, a przy tym totalnie zaspane spojrzenie, a miecz zachowa w pogotowiu i tak - na razie rozmawiają na progu, chyba że właścicielka tego przybytku zdecyduje inaczej...
0 x
Re: Mieszkanie Shikako
Panna Suzu, gdyż takie nazwisko nosiła i określenie miłosne gniazdko było bardzo poetyckie bowiem miłość to raczej cielesna była niźli . A zupełnie poetyckim już nie były określenia jakie Shikako miała w swoim słowniku na osoby dobijające się do jej domu o tak nieistniejących porach. Chcąc nie chcąc a bardziej nie chcąc i nie mogąc ignorować jegomościa dobijającego się do drzwi powlekła się ku nim. Zanim otworzyła ( a pierwszy uczynił to Asagi zarzuciła coś na siebie by nie marznąć i nie gorszyć otoczenia swą nagością)
- To jakiś Twój znajomy?- zapytała nadal nieco, no dobrze, mocno zaspana w kierunku Asagiego. Jakoś nie miała pomysłu czego mógłby od niej chcieć ten mnich. Nie była osobą zbytnio religijną, owszem uznawała istnienie kami, ale nie przesadzała z tym zbytnio, chociaż zdarzało się jej wzywać o, boga kaca Biliousa. A przynajmniej nie pamiętała kiedy osobiście odwiedziła jakaś świątynie w której urzędowali mnisi, bo co innego się samemu pomodlić co nie?
-Może zbiera jakieś pieniądze albo prosi o jedzenie?- przemknęło jej przez myśl, nie wyglądał zbyt no dobrze, a właściwie mizernie. No dobra ale o takiej porze? Zerknęła na niego ponownie a potem na Asagiego i jeszcze raz na łysola czekając co on wymyśli. I oby miał dobre wytłumaczenia na budzenie jej o takich nieludzkich porach.
- To jakiś Twój znajomy?- zapytała nadal nieco, no dobrze, mocno zaspana w kierunku Asagiego. Jakoś nie miała pomysłu czego mógłby od niej chcieć ten mnich. Nie była osobą zbytnio religijną, owszem uznawała istnienie kami, ale nie przesadzała z tym zbytnio, chociaż zdarzało się jej wzywać o, boga kaca Biliousa. A przynajmniej nie pamiętała kiedy osobiście odwiedziła jakaś świątynie w której urzędowali mnisi, bo co innego się samemu pomodlić co nie?
-Może zbiera jakieś pieniądze albo prosi o jedzenie?- przemknęło jej przez myśl, nie wyglądał zbyt no dobrze, a właściwie mizernie. No dobra ale o takiej porze? Zerknęła na niego ponownie a potem na Asagiego i jeszcze raz na łysola czekając co on wymyśli. I oby miał dobre wytłumaczenia na budzenie jej o takich nieludzkich porach.
0 x
Re: Mieszkanie Shikako
Śladami fałszywego słowa [D]
=======================================================================================================================
4/21 Mogliście zostać w futonie, mogliście kontynuować w nim swe igraszki, ale nękani przez namolne pukanie postanowiliście z niego wypełznąć. Dość niecodzienna była to decyzja, ale ocenianie was, bo to nie należy do moich kompetencji. Co nie znaczy, że nie będę tego robił… Kunoichi i Samuraj, piękna para nie? Dobrze, już dobrze, już przechodzę do rzeczy. Ty Asagi, jak to facet, postanowiłeś wziąć sprawy w swoje ręce. Błyskawicznie złapałeś za swojego sztywnego przyjaciela, mam na myśli miecz, za jego pomocą chciałeś pewnie bronić swojej Panny niczym dzielny lew. Dziewczyna jednak nie była taką panikarą jak Ty. Panno Susu… Ładnie to tak kopać dołki pod męskością swego ogiera? Chciał to załatwić sam, a Ty niepotrzebnie się przyłączyłaś. Czyżby przyciągnęła Cię ta świetlista poświata? Mmmm… Mógłbym tak rozpocząć jakąś inną opowieść, ale ta należała do was nie do mnie.
-Witam. Ekhem…-Zaczął Buddo-podobny jegomość, ale przerwał na widok Shikako. Lata w klasztorze robią swoje, gość od dawna nie widział żadnej kobiety. Aż się biedulek zaślinił.-Emmmm… Państwa. Przychodzę do was w delikatnej sprawię. Zostałem wysłany do miasta celem znalezienia shinobi, którzy pomogliby naszemu zgromadzeniu w pewnej sprawie. Może wejdziemy do środka?-Zapytał, bo nie chciało mu się stać w progu, ale niezależnie od tego czy go wpuścicie będzie kontynuował.-Powiem krótko! Mamy problem! Chodzi o pewną organizację, która kradnie nam wyznawców. Ludzi odwracają się od starych Bogów i podążają za naukami tej obrzydliwej sekty! Chcę żebyście nam pomogli w infiltracji tej społeczności.-Teraz zapytam jak za Gierka! Pomożecie?!
=======================================================================================================================
4/21 Mogliście zostać w futonie, mogliście kontynuować w nim swe igraszki, ale nękani przez namolne pukanie postanowiliście z niego wypełznąć. Dość niecodzienna była to decyzja, ale ocenianie was, bo to nie należy do moich kompetencji. Co nie znaczy, że nie będę tego robił… Kunoichi i Samuraj, piękna para nie? Dobrze, już dobrze, już przechodzę do rzeczy. Ty Asagi, jak to facet, postanowiłeś wziąć sprawy w swoje ręce. Błyskawicznie złapałeś za swojego sztywnego przyjaciela, mam na myśli miecz, za jego pomocą chciałeś pewnie bronić swojej Panny niczym dzielny lew. Dziewczyna jednak nie była taką panikarą jak Ty. Panno Susu… Ładnie to tak kopać dołki pod męskością swego ogiera? Chciał to załatwić sam, a Ty niepotrzebnie się przyłączyłaś. Czyżby przyciągnęła Cię ta świetlista poświata? Mmmm… Mógłbym tak rozpocząć jakąś inną opowieść, ale ta należała do was nie do mnie.
-Witam. Ekhem…-Zaczął Buddo-podobny jegomość, ale przerwał na widok Shikako. Lata w klasztorze robią swoje, gość od dawna nie widział żadnej kobiety. Aż się biedulek zaślinił.-Emmmm… Państwa. Przychodzę do was w delikatnej sprawię. Zostałem wysłany do miasta celem znalezienia shinobi, którzy pomogliby naszemu zgromadzeniu w pewnej sprawie. Może wejdziemy do środka?-Zapytał, bo nie chciało mu się stać w progu, ale niezależnie od tego czy go wpuścicie będzie kontynuował.-Powiem krótko! Mamy problem! Chodzi o pewną organizację, która kradnie nam wyznawców. Ludzi odwracają się od starych Bogów i podążają za naukami tej obrzydliwej sekty! Chcę żebyście nam pomogli w infiltracji tej społeczności.-Teraz zapytam jak za Gierka! Pomożecie?!
0 x
Re: Mieszkanie Shikako
Dziewczyna patrzyła na mnicha czy kim on tam naprawdę był z pewną dozą zniechęcenia, podejrzliwości i powątpiewania.
- Jeśli chodzi o tych od Ota, to możesz sobie darować … mruknęła niechętnie niespecjalnie skora do wpuszczania łysola do środka. -Tam nie ma co in...inf… no sprawdzać. A jeśli chodzi o co innego to co ja będę z tego miała? I w ogóle to jakie to eee zgromadzenie prezentujesz?- zapytała bez większego przekonania. Nawracanie czy tam szpiegostwo innych sekt nie było tym co zwykle czyniła. Do polityki i religii lepiej się nie mieszać, bo z tego zwykle są kłopoty.
To naturalne, że ludzie się odwracają od starych bogów skoro nowi mają lepszą ofertę… w końcu bogów jest sporo… kiedy każde bardziej wyrośnięte drzewo może mieć boga to co się dziwić nie? Według niej sprawa była mocno podejrzana, a nie delikatna. Gość wydawał się z lekka dziwny, pomylony, chociaż może w tym kulcie to normalne…
- No dobra, a naprawdę to o co chodzi? O datek na świątynię?- widać było, że Asagi był bardziej przytomny skoro od razu wziął uzbrojenie, chyba był bardziej doświadczony w tych kwestiach.
- Mogę dać figurkę i trochę ryżu- stwierdziła zerkając na rzeczony posążek kupidyna a tak naprawdę chciała zobaczyć jak zareaguje samuraj na to wszystko.
- Jeśli chodzi o tych od Ota, to możesz sobie darować … mruknęła niechętnie niespecjalnie skora do wpuszczania łysola do środka. -Tam nie ma co in...inf… no sprawdzać. A jeśli chodzi o co innego to co ja będę z tego miała? I w ogóle to jakie to eee zgromadzenie prezentujesz?- zapytała bez większego przekonania. Nawracanie czy tam szpiegostwo innych sekt nie było tym co zwykle czyniła. Do polityki i religii lepiej się nie mieszać, bo z tego zwykle są kłopoty.
To naturalne, że ludzie się odwracają od starych bogów skoro nowi mają lepszą ofertę… w końcu bogów jest sporo… kiedy każde bardziej wyrośnięte drzewo może mieć boga to co się dziwić nie? Według niej sprawa była mocno podejrzana, a nie delikatna. Gość wydawał się z lekka dziwny, pomylony, chociaż może w tym kulcie to normalne…
- No dobra, a naprawdę to o co chodzi? O datek na świątynię?- widać było, że Asagi był bardziej przytomny skoro od razu wziął uzbrojenie, chyba był bardziej doświadczony w tych kwestiach.
- Mogę dać figurkę i trochę ryżu- stwierdziła zerkając na rzeczony posążek kupidyna a tak naprawdę chciała zobaczyć jak zareaguje samuraj na to wszystko.
0 x
Re: Mieszkanie Shikako
A jednak Jehowi nadlatują! Na takie właśnie okazje otwiera się drzwi z mieczem przy boku, co by "komiwojarzera" pogonić, bo ludziom spać nie daje, we włosy się wkrynca i krowom mleko odejmuje, o!
Nie znam, ani nigdy nie piłem z tym człowiekiem. stwierdził szybko samuraj, mając nadzieję, że istotnie nie pił nigdy z ów "buddą", bowiem byłoby nie grzeczne zapomnieć kolegi od kielicha (a raczej czareczki i to na pewno nie jednej).
Co się zaś tyczy tego, z czym mnich do nich przylazł, to niebieskooki o mało nie złapał się za głowę. Co to oni byli, hiszpańska inkwizycja czy jak? Dopiero co zajmowali się jedną sektą zadymionych smoków wierzących w ów Ota (jak ładnie przypomniała Shikako), a teraz kolejny do nich przyłazi? To na pewno jedno z drugim powiązane, widzisz jednego wyznawce, przychodzi do ciebie drugi, ale halo halo, czy oni nie obiecywali, że ich zabiją?
Sekundka do sekundki, klepka do klepki i w głowie samuraja poza wspomnieniem tej oraz poprzedniej nocy (i paru innych przyjemnych wspomnień), zrodził się przyczynowo skutkowy łańcuszek zdarzeniowy - czyli jednak te zadymione smoki nasłały na nich mnicha, tak?
Niebieskooki błyskawicznie dobędzie swojego miecza i przyłożywszy go do szyi mnicha wprowadzi go do domku i z kopniaka zamknie drzwi, co by nie robić widowiska.
No dobrze, panie Budda... syknie do włóczęgi, po czym gdy ten skupi na nim swą uwagę będzie kontynuował Przysłali cię ci od Ota, tak? Odpowiadaj krótko po co tu jesteś, kto jest twoim przełożonym i czego chce, to może czeka cię szybka śmierć. szybkie ultimatum, po którym jeszcze jedno zdanie. Shikako, masz łopatę?
Nie znam, ani nigdy nie piłem z tym człowiekiem. stwierdził szybko samuraj, mając nadzieję, że istotnie nie pił nigdy z ów "buddą", bowiem byłoby nie grzeczne zapomnieć kolegi od kielicha (a raczej czareczki i to na pewno nie jednej).
Co się zaś tyczy tego, z czym mnich do nich przylazł, to niebieskooki o mało nie złapał się za głowę. Co to oni byli, hiszpańska inkwizycja czy jak? Dopiero co zajmowali się jedną sektą zadymionych smoków wierzących w ów Ota (jak ładnie przypomniała Shikako), a teraz kolejny do nich przyłazi? To na pewno jedno z drugim powiązane, widzisz jednego wyznawce, przychodzi do ciebie drugi, ale halo halo, czy oni nie obiecywali, że ich zabiją?
Sekundka do sekundki, klepka do klepki i w głowie samuraja poza wspomnieniem tej oraz poprzedniej nocy (i paru innych przyjemnych wspomnień), zrodził się przyczynowo skutkowy łańcuszek zdarzeniowy - czyli jednak te zadymione smoki nasłały na nich mnicha, tak?
Niebieskooki błyskawicznie dobędzie swojego miecza i przyłożywszy go do szyi mnicha wprowadzi go do domku i z kopniaka zamknie drzwi, co by nie robić widowiska.
No dobrze, panie Budda... syknie do włóczęgi, po czym gdy ten skupi na nim swą uwagę będzie kontynuował Przysłali cię ci od Ota, tak? Odpowiadaj krótko po co tu jesteś, kto jest twoim przełożonym i czego chce, to może czeka cię szybka śmierć. szybkie ultimatum, po którym jeszcze jedno zdanie. Shikako, masz łopatę?
0 x
Re: Mieszkanie Shikako
Śladami fałszywego słowa [D]
=======================================================================================================================
7/21 Śmiałem myśleć, że pomożecie mnichowi w potrzebie, śmiałem twierdzić żeście dobrzy ludzie… Bezwstydnicy i grzesznicy, ale dobrzy ludzie! Myliłem się? Może tak, a może i nie. Z waszych reakcji wynikało, że to nie był pierwszy raz, gdy mieliście mieć do czynienia z tajemniczymi kultami. Los czy Bogowie, coś niewątpliwie uwzięło się na was. Nie zdawałem sobie sprawy, że ktokolwiek mógłby wziąć prowadzonego woląZłego Demona z Zachodu Bogów mnicha za płatnego zabójcę na usługach jakiegoś Ota. Prośba mnicha miała być śmiertelną pułapką? Asagi najwyraźniej tak to właśnie odbierał, ale zacznijmy od wypowiedzi Shikako, czyli w prawidłowej kolejności. Chłodno przyjęłaś tego świątobliwego jegomościa, ale widok Ciebie w samym szlafroku z pewnością mu to zrekompensował. Mnich najwidoczniej też nie miał pojęcia i przeraził się nie na żarty.
-Co? Jaki…?!-Zaczął mnich, ale nie zdążył z wyjaśnieniami, bo do głosu doszedłeśwyraźnie napisałem, że do głosu! Ty Asagi. W międzyczasie pojawiła się jeszcze kwestia jakiegoś datku i posążka, ale kto przejmowałby się jakimś zasranym kupidynkiem, gdy ktoś grozi śmiercią i pogrzebaniem w ogródku? Wybacz więc Panno Suzu, że „Pan Budda” pominął Cię w swojej wypowiedzi.
-Kiedy ja… Co?!-starał się tłumaczyć świetlisty-Nie wiem nic o żadnym Otcie! Jestem ze świątyni Bishamon, to ta na północ stąd na wzgórzu! Szukamy zgromadzenia o nazwie „Nishi kara Waru Daimaou no Sūhai”.-Sprężał się ze swoimi wyjaśnieniami tak, że prawie język mu się zaplątał. Tak to jest jak się ma miecz na gardle, chociaż ten właściwy czekał jeszcze w sayi.-Najwyższy kapłan wysłał mnie, żebym znalazł shinobich, którzy się tym zajmą! Zgromadzenie wyznaczyło nagrodę wysokości dwustu Ryo za pomoc! Ale widzę, że źle trafiłem, więc darujcie mi niewinnemu i pozwólcie mi iść!-Był przerażony nie na żartu. Siedem lat życia spędził zamknięty w klasztorze, a kiedy wreszcie został z niego wypuszczony, od razu grożą mu mieczem i grobem. Biedny nawet nie zdążył zobaczyć na wpół roznegliżowanych mieszczanek spacerujących po parku. Pot, który spływał po jego łysej czaszce sprawił, że ta jeszcze mocniej załamywała światło i właśnie w tym blasku musieliście podjąć decyzje. Pomóc? Zabić i zakopać? A może puścić wolno i zająć się sprawami ważnymi, na przykład spaniem do południa? Innych opcji nie widzę, ale zaskoczcie mnie śmiertelnicy! Jeśli zdołacie…
((Jeśli się zgodzicie to możecie dać z/t.))
=======================================================================================================================
7/21 Śmiałem myśleć, że pomożecie mnichowi w potrzebie, śmiałem twierdzić żeście dobrzy ludzie… Bezwstydnicy i grzesznicy, ale dobrzy ludzie! Myliłem się? Może tak, a może i nie. Z waszych reakcji wynikało, że to nie był pierwszy raz, gdy mieliście mieć do czynienia z tajemniczymi kultami. Los czy Bogowie, coś niewątpliwie uwzięło się na was. Nie zdawałem sobie sprawy, że ktokolwiek mógłby wziąć prowadzonego wolą
-Co? Jaki…?!-Zaczął mnich, ale nie zdążył z wyjaśnieniami, bo do głosu doszedłeś
-Kiedy ja… Co?!-starał się tłumaczyć świetlisty-Nie wiem nic o żadnym Otcie! Jestem ze świątyni Bishamon, to ta na północ stąd na wzgórzu! Szukamy zgromadzenia o nazwie „Nishi kara Waru Daimaou no Sūhai”.-Sprężał się ze swoimi wyjaśnieniami tak, że prawie język mu się zaplątał. Tak to jest jak się ma miecz na gardle, chociaż ten właściwy czekał jeszcze w sayi.-Najwyższy kapłan wysłał mnie, żebym znalazł shinobich, którzy się tym zajmą! Zgromadzenie wyznaczyło nagrodę wysokości dwustu Ryo za pomoc! Ale widzę, że źle trafiłem, więc darujcie mi niewinnemu i pozwólcie mi iść!-Był przerażony nie na żartu. Siedem lat życia spędził zamknięty w klasztorze, a kiedy wreszcie został z niego wypuszczony, od razu grożą mu mieczem i grobem. Biedny nawet nie zdążył zobaczyć na wpół roznegliżowanych mieszczanek spacerujących po parku. Pot, który spływał po jego łysej czaszce sprawił, że ta jeszcze mocniej załamywała światło i właśnie w tym blasku musieliście podjąć decyzje. Pomóc? Zabić i zakopać? A może puścić wolno i zająć się sprawami ważnymi, na przykład spaniem do południa? Innych opcji nie widzę, ale zaskoczcie mnie śmiertelnicy! Jeśli zdołacie…
((Jeśli się zgodzicie to możecie dać z/t.))
0 x
Re: Mieszkanie Shikako
Dwieście ryou? Ta świątynia cienko przędzie skoro wyznacza takie nagrody, na coś takiego to połakomiłby się tylko ktoś mocno zdesperowany albo mający nóż na gardle tak jak teraz mnich katana. Nie, łopaty nie mam, ale chyba widziała w składziku… mruknęła niezbyt pewnie dziewczyna zastanawiając się nad ta kwestią. Przeciągnęła się lekko zupełnie jakby nieświadoma, ze Asagi grozi nieszczęśnikowi, albo nie przejmowała się tym zbytnio. Ruch ten okazał się niezbyt fortunny bowiem niedbale zawiązane nemaki postanowiło jak to zwykle bywa rozsunąć się uroczo ukazując biednemu wyposzczonemu przez lat siedem co prawda nie w parku ale na wpół roznegliżowaną kobietę. Sama Shikako zdawała się nie zauważać problemu zajęta układaniem w głowie informacji jakich udzielił im gość.
Co prawda 200 ryou piechota nie chodzi, ale w jej opinii nie były to pieniądze za które można by było ryzykować wplątanie się w między sektowe przepychanki, zwłaszcza, ze raz im już grozili i okadzili tak skutecznie, że ścięła ją jedna czareczka sake, taki odlot normalnie. A nazwa jego świątyni też jej niewiele powiedziała, była tu od niedawna i jeszcze nie poznała całej okolicy. - Wiesz… może być ciężko, tamci mają lepszą a przynajmniej dłuższą nazwę.- stwierdziła marszcząc brwi do mnicha który był mocno zastraszony. - Może jak coś tam dodacie to pomoże…- zastanawiała się na głos. Dopiero wtedy zauważyła iż świeci( co prawda nie taką jasnością jak pot na czole przybysza) nagą piersią niewieścią. Pewnie uroczym i właściwym byłoby pokrycie się ślicznym rumieńcem i niezdarne próby zatuszowania zdarzenia, ale tak się nie stało. Suzu tylko machinalnie pociągnęła połę materiału tam gdzie trzeba, by ta wróciła mniej więcej na swoje miejsce nie udając nawet iż jest jakoś tym faktem zażenowana czy poruszona.
Co prawda 200 ryou piechota nie chodzi, ale w jej opinii nie były to pieniądze za które można by było ryzykować wplątanie się w między sektowe przepychanki, zwłaszcza, ze raz im już grozili i okadzili tak skutecznie, że ścięła ją jedna czareczka sake, taki odlot normalnie. A nazwa jego świątyni też jej niewiele powiedziała, była tu od niedawna i jeszcze nie poznała całej okolicy. - Wiesz… może być ciężko, tamci mają lepszą a przynajmniej dłuższą nazwę.- stwierdziła marszcząc brwi do mnicha który był mocno zastraszony. - Może jak coś tam dodacie to pomoże…- zastanawiała się na głos. Dopiero wtedy zauważyła iż świeci( co prawda nie taką jasnością jak pot na czole przybysza) nagą piersią niewieścią. Pewnie uroczym i właściwym byłoby pokrycie się ślicznym rumieńcem i niezdarne próby zatuszowania zdarzenia, ale tak się nie stało. Suzu tylko machinalnie pociągnęła połę materiału tam gdzie trzeba, by ta wróciła mniej więcej na swoje miejsce nie udając nawet iż jest jakoś tym faktem zażenowana czy poruszona.
0 x
Re: Mieszkanie Shikako
Dobre i to... mruknął swej atrakcyjnej i tymczasowej, towarzyszce życie i współżycia wszelakiego samuraj, stale trzymając swój wierny miecz pod szyją mnicha, który bardzo szybko zmienił się w wygadanego kaznodzieję. "Budda" szybko wyśpiewał co i jak, w sensie po co przylazł i czego chce, a jak się okazało, istotnie nic o wyznawcach Ota nie wiedział, a na pewno tak twierdził w obecnej chwili - Asagi nie miał powodów, by mu nie ufać, wszak nie wyglądał na takiego, co w obliczu rychłej śmierci sili się na kłamstewka...
Pani dobrze prawi. podjął za Shikako, która przeszła do targowania się z mnichem, a trzeba przyznać, że była w te klocki całkiem dobre - nie wiedzieć czemu, robił zawsze to co kazała! Przez chwilę samuraj zastanawiał się, czy jej odsłonięta niewieścia pierś (a może nawet dwie!), kunoichi była elementów ów targowania się, wszak zgrabna miseczka B (a może nawet C?), na widoku to coś, co potrafi przekonać do swych racji nawet najbardziej zatwardziałego kupca (no, chyba że się im trafił mnich pederasta, no wtedy to chyba on by się musiał rozebrać, ale biorąc pod uwagę jego poprzedni maślany wzrok).
Moje! warknął szybko do "Buddy", gdy ten nacieszył swe oko cycem (czyt. minęło 5 sekund potrzebnych na odpowiednie reakcje), przy czym szybkiego kuksańca w ucho mu wymierzy (mam chyba dość speed'a i skill'a), co by nadać swym słowom poważniejszego znaczenia - wszak obecnie dorzuca się do czynsza, robi kąpiele, za sake płaci - to chyba cyc mu się należy, prawda?
Więc, Budda-san... zacznie niebieskooki cofając swój miecz spod jego szyi, a następnie chowając w pochwie i kładąc przy sobie, kiedy to na poduszeczce przysiądzie. Cóż dokładnie od nas oczekujesz, bo wiesz. Za 200 Ryo to my ich możemy co najwyżej znaleźć, ale co jak, oni są groźni fanatycy? Ostatnio sporo dziwnych sekt się pojawia i grozi ludziom śmiercią...
Pani dobrze prawi. podjął za Shikako, która przeszła do targowania się z mnichem, a trzeba przyznać, że była w te klocki całkiem dobre - nie wiedzieć czemu, robił zawsze to co kazała! Przez chwilę samuraj zastanawiał się, czy jej odsłonięta niewieścia pierś (a może nawet dwie!), kunoichi była elementów ów targowania się, wszak zgrabna miseczka B (a może nawet C?), na widoku to coś, co potrafi przekonać do swych racji nawet najbardziej zatwardziałego kupca (no, chyba że się im trafił mnich pederasta, no wtedy to chyba on by się musiał rozebrać, ale biorąc pod uwagę jego poprzedni maślany wzrok).
Moje! warknął szybko do "Buddy", gdy ten nacieszył swe oko cycem (czyt. minęło 5 sekund potrzebnych na odpowiednie reakcje), przy czym szybkiego kuksańca w ucho mu wymierzy (mam chyba dość speed'a i skill'a), co by nadać swym słowom poważniejszego znaczenia - wszak obecnie dorzuca się do czynsza, robi kąpiele, za sake płaci - to chyba cyc mu się należy, prawda?
Więc, Budda-san... zacznie niebieskooki cofając swój miecz spod jego szyi, a następnie chowając w pochwie i kładąc przy sobie, kiedy to na poduszeczce przysiądzie. Cóż dokładnie od nas oczekujesz, bo wiesz. Za 200 Ryo to my ich możemy co najwyżej znaleźć, ale co jak, oni są groźni fanatycy? Ostatnio sporo dziwnych sekt się pojawia i grozi ludziom śmiercią...
0 x
Re: Mieszkanie Shikako
Śladami fałszywego słowa [D]
=======================================================================================================================
10/21 Powietrze było już gęste jak budyń od stworzonego przez was napięcia. Mnich, jak można się było spodziewać, nie śmiał nawet drgnąć czekając na waszą odpowiedź, a może chociaż litość. Co tu się…?! No nie wierzę, naprawdę?! Najpierw grozicie człowiekowi mieczem, a teraz chcecie wyciągnąć od niego więcej pieniędzy? Cóż, właściwie to zrozumiałe. „Ludzie są tylko ludźmi. Lubią pieniądze, ale przecież tak było zawsze...”- Tak powiedział Woland, kolega po fachu, w powieści Michaiła Bułhakowa pod tytułem „Mistrz i Małgorzata”. Wielką jest mądrość diabłów i demonów, więc uczcie się ludzie. A swoją drogą! Ciekawe spostrzeżenie Panno Shikako! „Kult Wielkiego Władcy Demonów z Zachodu” faktycznie brzmi całkiem nieźle, tęż przekonuje mnie jakoś bardziej niż ta stara i zapyziała wiara w siódemkę Bóstw szczęścia. Phi, też mi opiekun bogactwa z tego Bishamona, skoro wyznający go ludzie klepią biedę i oferują wam tylko po stówce na głowę za takie zlecenie… Może warto się zapisać do tej nowej organizacji?
-Niestety nie mogę… Uuuuuuaaaaa!-Zaczął, ale nie skończyłświątobliwy lubieżny „Budda”, bo na widok krągłości Panny Suzu cały się zaślinił. Miecz na gardle traci znaczenie, gdy niewyżyty facet zobaczy cycki. Mhm… W dupie miał Twój miecz Panie samuraju, mógł umierać, umarłby z uśmiechem na ustach. Tobie się to chyba nie spodobało, bo postanowiłeś brutalnie sprowadzić go na ziemię. Łysol złapał się za ucho i wysłuchał reszty tego co miałeś do powiedzenia. Nie miał już miecza na gardle, ale był potulny jak baranek, bo wiedział, że w każdej chwili mogłeś go dobyć.
-Wiesz co? Teraz to w dupie mam problemy świątyni.-Powiedział zupełnie zmienionym głosem.-Co powiesz, jeśli ja powiem Ci, że możecie mieć ta kasę nawet nie wychodząc z domu?-Swe pytanie zwieńczył paskudnym uśmiechem. Chwilę później wyciągnął spod swojej szaty talię kart z wizerunkami nagich kobiet. W jaki sposób mnich wszedł w posiadanie tych plugawych, heretyckich karteczek? Gówno mnie to obchodzi… Gość chciał grać z wami na pieniądze, to znaczy on stawiał pieniądze. Jak łatwo sprowadzić mężczyznę na złą drogę…
-Wyjaśnić wam szczegóły?-Zapytał mnich, a uśmiech nie znikał z jego twarzy.
=======================================================================================================================
10/21 Powietrze było już gęste jak budyń od stworzonego przez was napięcia. Mnich, jak można się było spodziewać, nie śmiał nawet drgnąć czekając na waszą odpowiedź, a może chociaż litość. Co tu się…?! No nie wierzę, naprawdę?! Najpierw grozicie człowiekowi mieczem, a teraz chcecie wyciągnąć od niego więcej pieniędzy? Cóż, właściwie to zrozumiałe. „Ludzie są tylko ludźmi. Lubią pieniądze, ale przecież tak było zawsze...”- Tak powiedział Woland, kolega po fachu, w powieści Michaiła Bułhakowa pod tytułem „Mistrz i Małgorzata”. Wielką jest mądrość diabłów i demonów, więc uczcie się ludzie. A swoją drogą! Ciekawe spostrzeżenie Panno Shikako! „Kult Wielkiego Władcy Demonów z Zachodu” faktycznie brzmi całkiem nieźle, tęż przekonuje mnie jakoś bardziej niż ta stara i zapyziała wiara w siódemkę Bóstw szczęścia. Phi, też mi opiekun bogactwa z tego Bishamona, skoro wyznający go ludzie klepią biedę i oferują wam tylko po stówce na głowę za takie zlecenie… Może warto się zapisać do tej nowej organizacji?
-Niestety nie mogę… Uuuuuuaaaaa!-Zaczął, ale nie skończył
-Wiesz co? Teraz to w dupie mam problemy świątyni.-Powiedział zupełnie zmienionym głosem.-Co powiesz, jeśli ja powiem Ci, że możecie mieć ta kasę nawet nie wychodząc z domu?-Swe pytanie zwieńczył paskudnym uśmiechem. Chwilę później wyciągnął spod swojej szaty talię kart z wizerunkami nagich kobiet. W jaki sposób mnich wszedł w posiadanie tych plugawych, heretyckich karteczek? Gówno mnie to obchodzi… Gość chciał grać z wami na pieniądze, to znaczy on stawiał pieniądze. Jak łatwo sprowadzić mężczyznę na złą drogę…
-Wyjaśnić wam szczegóły?-Zapytał mnich, a uśmiech nie znikał z jego twarzy.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość