Josaiji zwów spróbował się przespać. Przed odpoczynkiem musiał posprzątać jednak błoto, które naniosła replika Mayumi. Miał zmiotkę, ale szufelki nie posiadał. Zrobił więc prowizoryczną z kawałka kartonu i wyrzucił wszystko przed dom. Cieszył się, że po śniegu już prawie nie ma śladu. Gdy już uporał się ze śniegiem, poszedł spać.
Po pięciogodzinnej "drzemce" czarnowłosy obudził się, wstał z łóżka, ubrał buty, przyszykował sobie dwie kanapki - ostatnio tylko na nich jedzie.
Może by trochę potrenować... Ten sen był ciekawy, przenieśmy go do rzeczywistości. - takie myśli przeleciały mu przez głowę. O co mogło mu chodzić, czyżby przyśniła mu się jakaś technika? Jak powiedział, tak zrobił. Wyszedł z domu na podwórko. Poszedł na tyły chałupy.
- Zróbmy tak jak we śnie. Niedawno nauczyłem się techniki polegającej na oplątaniu przeciwnika drewnianymi palami, na tym koniec. Śniło mi się, że wciągam nimi przeciwnika pod ziemię. - mówił sam do siebie, drapiąc się po czuprynie i zastanawiając się jak połączyć technikę z elementu drewna, z tą z natury ziemi. Niby sprawa prosta, ale niekoniecznie. Jego pale drewna, musiałby emitować odpowiednią ilość chakry, by zmiękczyć ziemię. Wystrzelić jest łatwo, gorzej z wciągnięciem. Wpadł na pewien pomysł, wrócił się do domu po łopatę i ponownie przyszedł na podwórko. Wbił łopatę w ziemię i zaczął kopać. Logiczne - chciał sprawdzić, jak twardą ziemię posiada u siebie na posesji. Gdy już wyczuł wystarczająco przeszedł do praktyki. Złożył jedną pieczęć, skoncentrował chakrę, skupił się niewyobrażalnie - śmiem powiedzieć, że prawie się załatwił, a z miejsca, które sobie zażyczył wystrzeliły drewniane pale. Zaczęły wić się na różne strony, a następnie Yoshitaka złożył kolejną pieczęć, tym razem starając się wciągnąć drewno pod ziemię. Udało się! Już po kilku sekundach stał z łopatą w dłoniach nad miejscem, gdzie wykonał technikę. Zaczął kopać, czując mniejszy opór niż na samym początku. Właściwie czuł się, jakby kopał na plaży w suchym piachu. To znaczyło tylko jedno - technika odpowiednio zmiękczyła ziemię i być może uda się pod nią wciągnąć człowieka. Czuł, że z pomocą tej techniki będzie mógł tworzyć cuda. Wciągnięcie przeciwnika pod ziemię, tak by wystawała mu tylko głowa - Josaiji mógłby z nim robić później cokolwiek. W każdy możliwy sposób kończyć pojedynek. Czarnowłosy postanowił udać się do lasu, niedaleko zresztą od swojego domu. W końcu mieszkał na obrzeżach dzielnicy mieszkalnej, na samym zadupiu. W lesie zabawił się w łowcę, szukał dzikiej zwierzyny. Nie, nie miał ochoty czegoś zjeść. Zapragnął przetestować technikę na żywym organizmie. W pewnym momencie przykucnął, przymrużył oczy i zaczął obserwować dzika, który rył nosem w podłożu. Senju czuł się źle z myślą, że za chwilę pozbawi dzika możliwości ruchu, ale jakoś temu zaradzi. Złożył pieczęć, a spod ziemi wystrzeliły pnącza obwiązując dzika w pasie. Po chwili kolejna pieczęć i dzik wciągnięty pod ziemię. Tylko łeb wystawał. Josaiji ścisnął pięść i wykonał ruch ręką w geście tryumfu. Następnie jakoś z pomocą korzeni, i manipulacji drewna wyciągnął dzika, wciąż nie wychodząc z ukrycia. Lepiej, żeby zwierze go nie zlokalizowało. Po uwolnieniu, dzik zwiał w las, a Senju wrócił do domu. Własnie opanował kolejną, przydatną technikę Mokutonu. Właściwie, są jakieś nieprzydatne?
Mokuton: Chika Rōgoku - własna
Start: 10:30
Koniec: 15:30