W tym dziale lądują zaakceptowane karty postaci. Na ich podstawie można się upewnić wyglądu właściwie wykonanej KP, aby uniknąć późniejszych poprawek.
-
Mijikuma
- Posty: 391
- Rejestracja: 25 kwie 2023, o 15:16
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Ubrany w czarny płaszcz, twarz ukryta pod maską.
- Widoczny ekwipunek: Łuk na plecach | Kołczan | Płaszcz | Maska
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=206813#p206813
- GG/Discord: bombel#0351
- Multikonta: Ryu
Post
autor: Mijikuma »
Wzrost: 184cm
Waga: 59kg
Sylwetka: wychudzona
Kolor oczu: krwiście czerwone
Kolor włosów: perliście białe
Znaki szczególne: albinos
Głos:_☯
APARYCJA
Już w pierwszych sekundach mojego istnienia wywołałem zamieszanie - i bynajmniej nie ostatnie. Członkowie rodu Uchiha, znani z kruczoczarnych włosów i wiecznie poważnych min, zareagowali z niemałą konsternacją, gdy spojrzeli na białowłosego noworodka o oczach, które - jak się zdawało - od razu przebudziły moc Sharingana.
Tak, wyglądało to tak, jakby sam akt narodzin był dla mnie na tyle traumatyczny, że aktywował mój dōjutsu już w drodze przez kanał rodny. Na szczęście trwało to tylko sekundę - nie wybuchła żadna panika, a gdy obecni spojrzeli dokładniej, wszystko się wyjaśniło.
To nie był Sharingan. To tylko… moje oczy. I włosy. I twarz, która naturalnie wygląda, jakby chciała cię zamordować.
Jestem albinosem. Z perliście białymi włosami, krwisto czerwonymi oczami i wyrazem twarzy, który - mimo że zupełnie niezamierzony - potrafi wywołać ciarki na plecach. Bóstwa tak mnie ulepiły, nie mam z tym nic wspólnego.
Wyróżniam się. Nawet bardzo. I nigdy nie próbowałem tego ukrywać.
Odkąd tylko byłem w stanie zrozumieć, że różnię się od reszty klanu, zafascynowało mnie to. Nie czułem się gorszy - wręcz przeciwnie. Poczułem się wyjątkowy. I od tej pory zacząłem jeszcze chętniej eksponować swoją twarz - wyraziste kości policzkowe, bladość skóry, spojrzenie. Niektórzy twierdzą, że znalazłem się na nieoficjalnej liście najprzystojniejszych shinobi w kraju. Nie zaprzeczam. Nie potwierdzam. Ale nie zaprzeczam.
Fizycznie? Jestem raczej z tych, co to wiatr może porwać przy mocniejszym podmuchu. Ćwiczę, owszem, ale nikt mi jeszcze nie wytłumaczył, że żeby zbudować mięśnie, trzeba najpierw jeść. A ja? Jeden posiłek dziennie i jestem syty. Efekt? Chuda sylwetka, z zarysowanymi żebrami zamiast bicepsów.
Włosy? Długie, proste, zawsze związane w kucyk. Zostawiam parę kosmyków luźno opadających na czoło - modnie, ale z nutką nonszalancji. Czasem zrobię z nich nawet pełnoprawną grzywkę, jeśli akurat uznam, że klimat dnia tego wymaga.
UBIÓR
Ubieram się pięknie. To moja opinia - i nie polecam z nią dyskutować. Ani mnie nie przekonasz, ani nie poczujesz się po tym lepiej. Po co więc marnować energię?
Nie jestem jednak jednym z tych pretensjonalnych narcyzów, którzy stawiają estetykę ponad wszystko. Ja idę o krok dalej: łączę styl z funkcjonalnością. Harmonizuję krasę z wygodą. Złote zdobienia łączę z głęboką czernią materiałów, które niemal stapiają się z cieniem. Efekt końcowy? Nierzadko sam siebie zaskakuję, gdy rzucę okiem na swoje odbicie w tafli jeziora. A co dopiero mówić o tych pięknych kobietach, które udają, że nie patrzą. Bo przecież wiem, że patrzą. I wiem, że dobrze wiedzą, że ja wiem. I właśnie w tym - w tej subtelnej grze spojrzeń i pozorów - cały urok.
Na bardziej uroczyste okazje bez problemu wkładam eleganckie kimono. Choć nie da się ukryć, że często mój występ na jakiejś ceremonii pełnej znaczenia i powagi wywołuje przewracanie oczami. A to wszystko przez moją miłość do eksperymentów - także w modzie. Szukam formy, bawię się nią, zderzam tradycję z własną wizją. Jeśli ktoś nie umie tego przyjąć ani zaakceptować… to już nie mój problem.
CHARAKTER
Gdybym miał określić swój charakter jednym słowem, byłoby to: nieprzewidywalny. I nie mam tu na myśli tej banalnej, książkowej nieprzewidywalności, co to znaczy tylko tyle, że ktoś jest trochę złośliwy, trochę dziwny, a trochę smutny. U mnie nieprzewidywalność to fakt - nawet ja sam nie wiem, jak zareaguję w danej chwili. Śmiech, gniew, ironia, powaga, a czasem wręcz irracjonalny lęk - wszystko może się zdarzyć i często się zdarza, nawet przy tych samych bodźcach.
Ale niech cię to nie zmyli - w chaosie też bywa logika. Bo kiedy już widzę konkretny cel, coś, co warto zdobyć... wtedy się zapalam. Z determinacją i chłodną kalkulacją szukam najrozsądniejszej drogi. Niekoniecznie najprostszej, ale takiej, przy której nie skończę z połamanym kręgosłupem i rozszarpaną dumą. W moim świecie siła nie równa się brawurze. Siła to przewidywanie, adaptacja, wyprzedzenie przeciwnika o dwa ruchy.
Nie jestem też typem samotnika, choć często tak wyglądam. Cenię ludzi, którzy zdobyli moje zaufanie, bo wiem, jak rzadkie jest ono w świecie shinobi. Dbam o te więzi - pielęgnuję je, nie tylko dla własnej wygody, ale z przekonania. Staram się nie robić rzeczy, których bym później żałował. Jeśli już podejmuję decyzję, to musi ona czemuś służyć - choćby tylko utrzymaniu wewnętrznej równowagi.
Z natury jestem miły. W granicach rozsądku. Żadnych pajacowań, żadnego przymilania się dla efektu. Lubię humor, ale podszyty ironią, nie błaznowaniem. Umiem rozmawiać, ale nie lubię, kiedy ktoś traktuje mnie jak maskotkę albo kabareciarza.
Mam też swoje ciemniejsze strony. Zawistny? Bywam. Jeśli ktoś nadepnie mi na odcisk - to ja nadepnę mu na dwa. I uśmiechnę się przy tym szeroko, wskazując go palcem. Ale nie jestem głupi - nie działam impulsywnie. Zazwyczaj w głowie układam sobie wszystko jak partię szachów. Świat jest planszą, ludzie to figury, a moje myśli - najczęściej wybiegają kilka ruchów w przód. Analizuję, kalkuluję, przewiduję. Czasem się z tego śmieję w duchu - bo ileż można traktować życie aż tak poważnie?
HISTORIA
Jeśli przyjdzie mi udzielać wywiadu na rzecz księgi biograficznej na mój temat, chciałbym zacząć ją zdaniem: “X”.
Wczesne dzieciństwo sumarycznie wiele się nie różniło od wyciągniętego z wszystkich danych ogółu “typowego dzieciństwa dziecka spod znaku Uchiha”. Rodzice (tata: Uchiha Sakurako, mama: Uchiha Ayumi) szybko nalegali na mój trening w każdej postaci, oczywiście bardzo podstawowy i tak naprawdę nie uczący zbyt wiele, acz przyzwyczający mnie do samej czynności i determinacji. Mimo to, już od dziecka polubiłem raczej techniki strzeleckie, jakoś tak bardzo dużo satysfakcji mi dawało strzelanie z łuku, a jeszcze więcej idealne trafienia. Nie żebym odstawał na innych polach, po prostu ta sztuka wojenna wydawała mi się najciekawsza, wyrafinowana i wymagająca dużo więcej niż się wydaje z pierwotnego punktu widzenia kogoś nieobeznanego w temacie.
Całe dzieciństwo spędziłem ze swoją siostrą, jest mi ona najbliższym towarzyszem aż po dziś dzień - może i nie robimy wszystkiego razem, to lgniemy do siebie już od najmłodszych lat i cieszymy się po prostu swoją obecnością i faktem, że mamy siebie obok w każdych najtrudniejszych chwilach i możemy razem kroczyć przez życie.
Każde kolejne lata stawały się coraz większymi schodami do wielkiej kariery wspaniałego shinobi z mojej strony. Wchodząc w nastoletni wiek, zacząłem nie dość, że się buntować, to jeszcze totalnie ignorować treningi na rzecz zabawy w inny sposób. Nie działo się to notorycznie, bo w moim przypadku można by to opisać jak sinusoidę - kilka miesięcy mocnej determinacji do treningów, a następnie przykładowo dwumiesięczny przestój. Nie każdemu się to podobało, lecz ja starałem się ukryć w sobie te wątpliwości innych co do mojej przyszłości jeszcze większym odejściem od ich oczekiwań.
Dopiero w wieku piętnastu lat się bardziej ogarnąłem i zacząłem ponownie z wszelką powagą i staraniem szlifować swoje umiejętności i pojawiać się na swoich pierwszych, najbardziej podstawowych misjach. Jedna z nich zaś przeobraziła się w coś, czego nie zapomnę do końca swoich dni…
Był to słoneczny dzień, niczym nie różniący się od innych, oprócz tego, że postawiono przede mną niezwykle ważne zadanie, którego nie należało zignorować - odnalezienie małego kotka. Zadanie tym trudniejsze, że właściciel kotka nie zgłaszał jego zaginięcia przez tydzień, myśląc, że w końcu się znajdzie. Trudno więc było posiłkować się jakimikolwiek śladami i samo szukanie wyglądało prędzej jak zwykły hazard - szukanie wszelkich zakamarków z nadzieją, że los tym razem się do mnie uśmiechnie i zobaczę tam małego, miauczącego kotka, bądź jego ciało. Ostatecznie przy misji pomogła mi również moja siostra, która razem ze mną przeszukiwała opuszczone budynki, ciemne uliczki i ogólnie każde miejsce, gdzie mogły chować się kotki. Może i był to błąd, bo gdy weszliśmy do jednej z drewnianych ruder, która wyglądała, jakby miała się rozpaść, się okazało, że przeszkodziliśmy dorosłym ludziom w środku w jakiejś transakcji, której nie powinniśmy zobaczyć. Sytuacja szybko stała się bardzo stresowa, jeden z nich, błyskawicznie mnie pochwycił, krzycząc jakieś obelżywe rzeczy, których nie przystoi mówić przy takich dzieciach jak my. Strach i stres nasilały się w mojej głowie do tego stopnia, że myślałem, że zemdleję. Mój wzrok zaczął się zmieniać, można by rzec, że widziałem jakby więcej niż wcześniej, chwilami jakby poklatkowo. Dopiero z czasem zorientowałem się, że to był mój moment wybudzenia sharingana, bowiem wtedy totalnie nie miałem czasu o tym myśleć. Mężczyzna swoim ramieniem zaciskał moją szyję i jeszcze kilka sekund i bym odleciał, moja siostra jednak w panicznym geście ratunku rzuciła w jegomościa kunaiem trafiając go w brzuch (jak się okazało, nie był to shinobi, a najzwyklejszy prostaczek) i rozluźniając tym samym jego ucisk ręki. Padłem na kolana, dysząc ciężko, ale nie myśląc wiele, zerwałem się do biegu razem z siostrą, uciekając z samego miejsca zdarzenia. Siostra mówiła, że wydawało jej się, że moje oczy zmieniały barwę na jeszcze bardziej szkarłatną aniżeli są w normalnym stanie, nie wierzyłem jej jednak w pełni, wiedziawszy o tym, że tam więcej było stresu i paniki, aniżeli porządnej analizy zdarzeń. Od tej chwili jednak w pełni skupiałem się na treningu, nie chcąc już nigdy dać się złapać niczym mały, bezbronny kotek.
Przedmioty przy sobie
- Łuk refleksyjny
- Płaszcz z kapturem
- Metalowa maska
- Kołczan przy lewym pasie
- Kołczan przy prawym pasie
- Torba na lewym pośladku
- Kamizelka shinobi
- Plecak na plecach
Ukryty tekst
Klan
D - 1 | 2 | 3
C - 1
B - Brak
A - Brak
S - BrakInne
D - Brak
C - Brak
B - Brak
A - Brak
S - Brak
Prezenty od administracji
WIEDZA POWSZECHNA
Ukryty tekst
WIEDZA O PROWINCJACH
Ukryty tekst
WIEDZA O ISTOTNYCH WYDARZENIACH
Ukryty tekst
WIEDZA O KLANACH ORAZ SZCZEPACH
Ukryty tekst
WIEDZA O TECHNIKACH ZAKAZANYCH
Ukryty tekst
WIEDZA O OGONIASTYCH BESTIACH
Ukryty tekst
0 x
-
BeeBee-Hachi
- Posty: 721
- Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
- GG/Discord: Kubalus#9713
- Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Post
autor: BeeBee-Hachi »
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
-
BeeBee-Hachi
- Posty: 721
- Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
- GG/Discord: Kubalus#9713
- Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Post
autor: BeeBee-Hachi »
No to życzę miłej gry
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość