Wkrótce po opuszczeniu budynku siedziby władzy, Azuma w końcu stanął przed budynkiem którego szukał. Obserwując z boku, nie można było nie zauważyć, że piekarnia rodziny Date świetnie prosperowała. Solidne fundamenty, nie zniszczony dach, ani elewacja sugerowały postronnym, że oto budynek przeszedł generalny remont. Również wypieki, świeże pieczywo i słodkości zachęcały do zakupów i konsumpcji.
– Dobrze to wygląda, rodzina Date chyba nie może narzekać na interes? - Uchiha rzucił w kierunku niemalże rownolatka, który stał za ladą.
Mężczyzna nie wyglądał jak typowy sprzedawca – postawny, czujny, przyglądał się z nienaturalną uwagą Azumie. Czy to dlatego, że ten odziany był w uniform shinobiego, czy może dlatego że ten młody mężczyzna również parał się innym zawodem i dobrze wiedział kto do niego przyszedł?
– Zawsze miło posłuchać jak pobratymcy, nawet Ci nieliczni, radzą sobie tak dobrze, w tak trudnych chwilach - zauważył po krótkiej chwili w której rozejrzał się po wnętrzu, a także po oferowanych produktach… – Nie przyszedłem tu jednak rozmawiać o interesach piekarni rodziny Date, ale o interesach klanu Uchiha… Nao-san, prawda?
Azuma w końcu przystanął i zwrócił się bezpośrednio do sprzedawcy, mężczyzny który niewątpliwie musiał być shinobim. I prawdopodobnie nazywał się Nao Date. Jeśli to potwierdził, krótkim gestem Azuma zwrócił uwagę na zaplecze budynku, wykazując ochotę rozmowienia się, właśnie gdzieś na uboczu.