Atarashi jest prowincją położoną na północnym krańcu kontynentu, nad Morzem Lazurowym, pomiędzy Antai a pozostałościami Muru oddzielającego dawniej Sogen i tak zwane Niezbadane Obszary. Powstała ona w wyniku podboju części Sogen przez „ludzi zza muru”, którzy w lecie 394 r. dokonali inwazji, usuwając z tych terytoriów władzę klanów Uchiha. Od tego czasu zamieszkują oni te ziemie, rozdając karty w tej części Wietrznych Równin. Zamieszkiwana jest przez klany Soma, Orochi i Mateki , które swoją siedzibę mają w Mieście Atarashi (Stare Kōtei), odbudowanym po zniszczeniach powstałych podczas podboju. Klan Kujaku poszedł za to dalej na zachód, zatrzymując się na Półwyspie Antai. Jest to także miejsce położenia tajemniczego Kamienia z Gwiazd.
Yami
Posty: 3031 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 27
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » wczoraj, o 17:08
Dawna siedziba sił Shinsengumi, umiejscowiona w samym środku długości muru. Brama, która stanowiła przejście między nowym a starym światem nie istniała. Olbrzymia wyrwa była wynikiem destrukcyjnej siłu demona o dziewięciu ogonach. W ciągu miesiąca od najazdu naprawiono znaczną część budynków wykorzystując do tego drewno z okolicznych lasów. Niegdyś dumna twierdza broniąca kontynent teraz stała się jednostką badawczą. Stacjonujący tutaj Shinobi zajmują się głównie zabezpieczeniem Atarashi przed prześlizgującymi się Yokai. Część z nich bada okolice muru w celu określenia prawdziwych metod, zabezpieczających kontynent przed tymi potworami z bajań.
0 x
Yami
Posty: 3031 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 27
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » wczoraj, o 23:32
Zgodnie z podjętą decyzją opuściłem Atarashi następnego dnia z czwórką sensorów. Jednego z nich już zdążyłem poznać, był nim Kenta. Napawało mnie to radością. Zdążył mnie już poznać, miał wyrobione o mnie względnie pozytywne zdanie, dlatego mógłby przekonać pozostałych, że nie taki Yokai straszny jak go malują. Wciąż byłem niepewnym czynnikiem jeśli jednak więzi między nami się choć trochę zacisną niepewność odstąpi chęci współpracy i spokoju. Widziałem, że pozostała trójka była dostatecznie nerwowa, dlatego próbowałem im opowiedzieć o moim planie względem Shi no geto. Jedna z nich zrozumiała, druga uznała to za głupotę a trzecia nie miała zdania. Kenta dość chętnie wchodził w rozmowy na temat muru albowiem widział w nim nadzieję dla lepszego jutra. Cieszyłem się, że ze mną był... już to mówiłem? Bo czuję się podniesiony na duchu.
Gdy dotarliśmy na miejsce Shi no Geto było doszczętnie zrujnowane. Od momentu przejścia oddziałów dzikich miejsce pozostawała martwe. Sławnej bramy między światami już nie było. Potężna wyrwa w murze była swego rodzaju symbolem, który chciałem zachować. Dzicy widzieli w nim odzyskanie wolności, ja widziałem w nim przestrogę wobec moich działań. Nie byłem w stanie określić gdzie jest Jinchuriki dziewięcioogoniastego, on z kolei wiedział to doskonale. Jeśli spróbuję uciec... może się okazać, że skończę jak ten mur.
Rozbiliśmy obóz niedaleko zniszczonego magazynu. Nie było budynku zdatnego do zamieszkania. Istniała możliwość spania bezpośrednio w murze jednak z uwagi na niebezpieczeństwo zawalenia nakazałem nocne biwakowanie. Każdy z nas miał na szczęście namiot a ja zestaw do gotowania. Przy pierwszym ciepłym posiłku niepewność i brak znajomości szybko stopniały.
Analiza zniszczeń, oszacowanie czasu odbudowy, potrzebnych narzędzi, ilości materiału i zasobów ludzkich. Tym zajmowaliśmy się pierwszego dnia. Zbierałem wszystkie opinie do kupy i przygotowywałem wstępny raport. Część z budynków należałoby postawić w całości od zera, część udałoby się naprawić za połowę kosztów. Musiałem określić, które są najpilniejsze. Padło na baraki i magazyn. Centrum dowodzenia na ten moment nie będzie potrzebne, zwłaszcza, że ma to być jednostka badawcza. Kuźnia i warsztat będą potrzebne podczas dalszych prac odbudowy ale nie w tym momencie. Ludzie muszą mieć zapewniony dach nad głową a materiału nie mogą ulec zniszczeniu ze względu na złą pogodę a zbliżała się przecież zima. Zbrojownia na ten moment też odpadała. Obiady wciąż pracujące osoby mogą jeść w barakach. Stadnina też się przyda ale dopiero po zbudowaniu wszystkiego, teraz konie mogą odpoczywać w zrujnowanych, lecz wciąż chroniących przed wiatrem budynkach, jeśli będzie miejsce również i w magazynie. Jeśli już będziemy mieli baraki i magazyn trzeba będzie pomyśleć nad czymś w rodzaju szpitalu. Zima i prace do odbudowy będą stwarzały dużo okazji do nabawienia się chorób. Obecność Iryoninów będzie potrzebna. Potrzeb w zasadzie było od groma jednak musiałem określić po kolei najważniejsze elementy całej układanki. Kilka razy zastanawiałem się czy by nie poszukać kupki śniegu aby schodzić w niej rozgrzanej od pomysłów głowy. Pojawiła się jednak inna rzecz. Z doniesień wynikało, że w okolicy były gorące źródła. Czułem, że Kokuou będzie zadowolona. Poziom pałacowy to nie będzie ale lepszy rydz niż nic.
Organizacja pracy przebiegała pomyślnie. Miałem niestety niewiele czasu dla siebie. Z 6 dostępnych godzin uciąłem dwie aby podszkolić swoje umiejętności. Zdecydowałem się poruszyć ponownie wątek o którym rozmawiałem z Kokuou. Czwórka sensorów pilnowała mnie na zmiany. Kiedy jednak przychodziła pora na moje ćwiczenia prosiłem Kentę aby udał się ze mną poza tereny Shi no geto. Nie na tyle daleko aby reszta sensorów straciła ze mną kontakt. Około 300m. W środku lasu znajdował się solidny kamień, na którym siadałem i próbowałem samemu wytworzyć gęstą parę, taką samą jaką tworzyła niegdyś Kokuou. Instruowała mnie co robię nie tak, jednak same ćwiczenia były niczym poruszenie ręki, której nie masz. Była to rzecz mocno frustrująca. Większość nauki technik rozbijałem na czynniki pierwsze. To była chyba pierwsza nauka, która wymagała realnej praktyki i nic więcej. Mimo prób nic mi nie pomagało, chociaż przypomniałem sobie o pewnej rzeczy.
Moja nauka zdolności kontroli chakry była możliwa dzięki gorącym źródłom, tutaj również takowe się znajdowały. Ludzie przychodzili tutaj wieczorami aby odzyskać utracone ciężką pracą siły. Budynek stworzony za czasów Shinsegumi nie został zniszczony, był stanowczo za daleko od głównej jednostki kiedy nastąpił atak. O tej godzinie jednak nikogo tutaj nie było. Razem z Kentą zanurzyliśmy się w gorącej wodzie. Było to błogosławieństwo. Dawno nie czułem się tak dobrze, mięśnie puściły i w pewnej chwili myślałem, że zmęczenie wygra i zasnę. Druh mnie jednak przywrócił do świadomości kiedy długo nie odpowiadałem. Mogłem ponowić trening. W tym miejscu czułem, jakby naturalnie ta "trzecia ręka" ruszała się a ja musiałem to wyczuć i próbować naśladować. Wciąż była to tytaniczna praca imaginacji jednak to Kenta zauważył, że para wokół mnie niby się poruszyła. Byłem na dobrej drodze... jednak już po godzinie musieliśmy wyjść. Było nam już obu zbyt gorąco. Należało iść na spoczynek.
Każdego dnia zaczynało iść mi coraz lepiej. Byłem w stanie nie tylko kontrolować ale także i wypuszczać z siebie gorącą parę. Wiedza z znajomości technik Futonu w znaczącym stopniu się przydała. Mogłem jej elementy zacząć zawierać w dalszej nauce. Nadszedł jednak moment w którym byłem już w stanie tworzyć parę a tym samym podgrzewać już ten zbyt gorący Onsen. Nie było już potrzeby wykorzystywać go do dalszej nauki.
Ukryty tekst
0 x
Yami
Posty: 3031 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 27
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » wczoraj, o 23:47
Prace odbudowy trwały pomyślnie. Większość ludzi wiedziała już co robić, wymagane raporty wciąż były potrzebne a jedyne biurko jakie miałem to w zrujnowanym budynku administracji, gdzie połowy ściany nie było i wpadał do środka przeraźliwy chłód. W tym miejscu jednak miałem względu spokój. Dodatkowo znajomość podstawowej kontroli gorącą parą sprawiało, że miałem okazję do dalszych ćwiczeń jak i sposobności do ogrzania ciała. Korzystanie z chakry wiązało się z pojawieniem znajomych twarzy raz na jakiś czas ale w pewnym momencie przestali się zjawiać. Domyślałem się, że zdążyli już wyczuć odpowiednią sygnaturę chakry tej "techniki" więc doskonale wiedzieli co robią i, że nie miałem za bardzo co kombinować. Ja z kolei wykorzystywałem chakrę aby gorącą parą "zasłaniać" wyrwę w ścianie aby wpadające powietrze było... znacznie cieplejsze. Nie chciałem zamienić się w sopel. Gdy czułem coraz to chłodniejsze podmuchy wypuszczałem ustami gorące powietrze, które kłębiło się wokół wnęki. Pod względem chakry był to dość kosztowny proces jednak zyski były ogromne. Coraz łatwiej przychodziło mieszanie się ze sobą chakry. Miałem też wrażenie że jej temperatura odpowiednio wzrastała. Kombinowałem więc z ilością chakry, jej proporcją, gęstością oraz szybkością wydmuchiwania. Dawno nie bawiłem się w ten sposób.
Ołówkiem zakończyłem spisywanie raportu dla przywódczyni Mateki informującej o przebiegu odbudowy oraz potrzebnych rzeczy. Z tym drugim zawsze były problemy. Mieliśmy spore potrzeby, jednak dokładnie to samo dotyczyło Atarashi. Klan, który targał ze sobą skałę z nieba wyruszył na północ i również budował swoją stolicę. Problem drewna rozwiązaliśmy wielkimi połaciami lasów znajdujących się w dawnych terenach za murami. Pomagałem przy użyciu technik Futon z "karczowaniem" drzew. Budulca nam więc nie brakowało. Potrzebne były narzędzia a ich z pomocą chakry się jednak nie udawało zrobić. Dostawy z innych rejonów wciąż nie były możliwe do zrealizowania. Gdyby wyszła informacja o kupieckich transportach do Atarashi... źle to by się skończyło dla kupca, którego personalia by wyciekły. Westchnąłem. Poczułem jak palce mi zamarzają. Wypuściłem ustami ponownie zmieszana chakre w stronę wyrwy, miałem nadzieję, że będzie utrzymywać się dłużej inaczej chakry nie starczy mi na dalszą papierkową robotę... a miałem ją do zachodu słońca.
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość