Rantori (We władaniu Północne Ryuzaku)
- Minoru
- Posty: 1233
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Rantori (We władaniu Północne Ryuzaku)
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Uchiha Hiromi
- Posty: 448
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
- Azuma
- Posty: 1140
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Współpraca opłaciła się. W ostatnim momencie pozbyli się trefnego ubioru, a chwilę potem nastąpiła eksplozja. Azuma wziął ciężar wybuchu na siebie, zasłaniając ukochaną własnym ciałem. Na ich szczęście, eksplozja nie uderzyła w nich z całą mocą. Refleks, a także lekka zbroja którą miał Azuma na sobie, pozwoliły wykaraskać się tej dwójce jakoś z tego.
– Jestem cały, a Ty? Nic Ci nie zrobił? - wyraźna troska biła zarówno z twarzy jak i w tonie wypowiedzi chłopaka. Patrzył na ukochaną, nie dostrzegając poważnych ran, poza zadrapaniami czy siniakami. Biorąc pod uwagę to jaki budynek na nią się zawalił, trudno było się temu nadzieic. Zwłaszcza, że przecież walący się budynek, nie był jedynym zagrożeniem.
– Spokojnie, ciii… Najważniejsze, że przetrwaliscie, że żyjesz. A tamta żmija uciekła, wykorzystał okazję. Ale… Cholera, jakim cudem przedarli się na nasze tyły?!
Złość, frustracja, niepokój – takie emocje towarzyszyły Kogō, po tym jak w głowie przeanalizował ich obecną sytuację i to z czym musieli się zmierzyć. Wiedział jednak, że nie mógł teraz tego dłużej roztrząsać. To nie był czas i miejsce. Poza tym, to wymagało rozmowy przede wszystkim z Takeru… O ile ich dowódca jeszcze żył.
Azuma stanął, a potem podał dłoń Hiromi, ułatwiając jej to zadanie. Teraz doskonale wiedział, jaka część ubioru została zniszczona. Zmieniło się jednak coś jeszcze. Sharingan Hiromi rozwinął się. Posiadał dwie, a nie pojedynczą tomoe.
– Hiromi, Twoje oczy... - nie dokończył, bo rzeczywiście to nie był czas i miejsce. Sumienie skutecznie o tym przypominało. – Nie możemy tutaj zostać. Muszę czym prędzej wrócić do swojego oddziału, pomóc im… o ile jeszcze nie jest za późno. Ale Wy tutaj też nie możecie zostać. Trzeba zebrać ocalałych i ruszycie za mną. Będziecie trzymać się z tyłu.
Westchnął rozglądając się wokół. Najbliższy teren był usłany gruzem, a nieco dalej również ciałami. Wałki w najbliższym otoczeniu jednak ustały. Azuma złożył pieczęć barana, a chwilę potem przy użyciu Kemuri Māku wystrzelił flarę w kolorze zieleni, która sygnalizowała zażegnanie niebezpieczeństwa.
Hiromi w tym czasie wykorzystała moment, aby zakryć lub poprawić to co wymagało zakrycia lub poprawienia. W razie konieczności, mogło zawsze pozbawić części garderoby jakiegoś trupa, ale to już należało w jej gestii. Wszyscy wiedzieli, że nie mogą zwlekać, dlatego gdy tylko to było możliwe, natychmiast ruszyli. Azuma prowadził.
Dobrze wiedział, gdzie pozostawił swoich ludzi.
– Jestem cały, a Ty? Nic Ci nie zrobił? - wyraźna troska biła zarówno z twarzy jak i w tonie wypowiedzi chłopaka. Patrzył na ukochaną, nie dostrzegając poważnych ran, poza zadrapaniami czy siniakami. Biorąc pod uwagę to jaki budynek na nią się zawalił, trudno było się temu nadzieic. Zwłaszcza, że przecież walący się budynek, nie był jedynym zagrożeniem.
– Spokojnie, ciii… Najważniejsze, że przetrwaliscie, że żyjesz. A tamta żmija uciekła, wykorzystał okazję. Ale… Cholera, jakim cudem przedarli się na nasze tyły?!
Złość, frustracja, niepokój – takie emocje towarzyszyły Kogō, po tym jak w głowie przeanalizował ich obecną sytuację i to z czym musieli się zmierzyć. Wiedział jednak, że nie mógł teraz tego dłużej roztrząsać. To nie był czas i miejsce. Poza tym, to wymagało rozmowy przede wszystkim z Takeru… O ile ich dowódca jeszcze żył.
Azuma stanął, a potem podał dłoń Hiromi, ułatwiając jej to zadanie. Teraz doskonale wiedział, jaka część ubioru została zniszczona. Zmieniło się jednak coś jeszcze. Sharingan Hiromi rozwinął się. Posiadał dwie, a nie pojedynczą tomoe.
– Hiromi, Twoje oczy... - nie dokończył, bo rzeczywiście to nie był czas i miejsce. Sumienie skutecznie o tym przypominało. – Nie możemy tutaj zostać. Muszę czym prędzej wrócić do swojego oddziału, pomóc im… o ile jeszcze nie jest za późno. Ale Wy tutaj też nie możecie zostać. Trzeba zebrać ocalałych i ruszycie za mną. Będziecie trzymać się z tyłu.
Westchnął rozglądając się wokół. Najbliższy teren był usłany gruzem, a nieco dalej również ciałami. Wałki w najbliższym otoczeniu jednak ustały. Azuma złożył pieczęć barana, a chwilę potem przy użyciu Kemuri Māku wystrzelił flarę w kolorze zieleni, która sygnalizowała zażegnanie niebezpieczeństwa.
Hiromi w tym czasie wykorzystała moment, aby zakryć lub poprawić to co wymagało zakrycia lub poprawienia. W razie konieczności, mogło zawsze pozbawić części garderoby jakiegoś trupa, ale to już należało w jej gestii. Wszyscy wiedzieli, że nie mogą zwlekać, dlatego gdy tylko to było możliwe, natychmiast ruszyli. Azuma prowadził.
Dobrze wiedział, gdzie pozostawił swoich ludzi.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 589
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Wiosna 395 roku
Tsuyoshi nie zatrzymywał się. Kierowała nim teraz furia, agresja i żądza krwi. Był w tej chwili jak dziki drapieżnik. Opór dzikich został złamany dzięki temu, co wykorzystywali sami oni (a szczególnie berserkerzy): czystej, niepohamowanej agresji. Dzicy próbowali jeszcze dopaść do niego i pokonać go swoim głównym atutem, czyli liczebnością, ale i to nie pomogło. Dawał właśnie upust nagromadzonym w sobie od dłuższego czasu emocjom, więc więcej przeciwników oznaczało dla niego po prostu tylko… więcej ofiar jego ognistego ostrza. Wywinął się więc z okrążenia i wrócił do niezmordowanego zabijania kolejnych fal wrogów, jak samotny harcownik w środku formacji nieprzyjaciela. Kolejne cięcia i padający dzicy coraz bardziej osłabiały wrogie szeregi – aż do momentu, w którym to siły Uchiha zdobyły decydującą przewagę. Wrogowie, widząc swoją niechybną zgubę, zaczęli łamać szeregi i rzucać się do ucieczki. Wycofujący się dzicy wyzwolili jednakże w Tsuyoshim tkwiące głęboko instynkty, które były wręcz zwierzęce, i które nakazywały gonić za ofiarą, gdy ta ucieka. Ciął więc nadal, nie okazując litości żadnemu z wrogich żołnierzy. Niezależnie od tego, czy pokazywał on plecy czy przystawał, żeby podjąć próbę walki o swoje życie. Każdego na swojej drodze kładł Uchiha bez życia. Ze szczególnym upodobaniem Berserkerów.
Za jego przykładem poszedł cały oddział Uchiha. Gonitwa za uciekającym wrogiem doprowadziła ich do centralnego placu, który w obecnej chwili stał przed nimi otworem. Oznaczało to ni mniej ni więcej niż koniec walki w Rantori, gdyż z tego miejsca mogli wejść na plecy każdemu innemu oddziałowi dzikich. Jeśli więc nie czekało na nich więcej niespodzianek, to być może już wkrótce będzie można uznać, że ta bitwa zakończyła się zwycięstwem dla sił Uchiha.
Gdy Tsuyoshi zauważył flagę dzikich, przystanął na moment i wpatrzył się w nią. Nie minęła nawet sekunda, a on wiedział co powinien zrobić. W momencie przerwał pościg i dezaktywował technikę katonu, zostawiając resztę roboty innym żołnierzom i skierował się do sztandaru wroga. Zerwał wrogą flagę z drzewca i gdy tylko znalazł kogoś z flagą Uchiha, zawiesił tam właśnie tę flagę.
- Zwycięstwo jest nasze! – ryknął, żeby być słyszanym na całym placu, a może i dalej, po czym podniósł pięść w górę w geście wiktorii. Dokonali tego, a on był pierwszym, który poprowadził oddziały Uchiha ku głównemu placowi i ściągnął flagę wroga zawieszając flagę Uchiha! Trudno było sobie wyobrazić lepszy obrót spraw dla młodego Akoraito, ale właśnie stawało się to rzeczywistością.
0 x
- Minoru
- Posty: 1233
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Wojenna A:
“Przebudzenie” Azuma Uchiha Hiromi
Kolejka 26:
Azuma: 29
Uchiha Hiromi: 27
Uchiha Tsuyoshi: 24
Minoru: 26
Hiromi i Azuma
Hiromi była wreszcie bezpieczna. Nie tylko udało się jej zbiec przed ścigającym ją wrogiem, ale również znajdowała się w silnych ramionach ukochanego. Tylko te lekkie ukłucia niedosytu, spowodowane jej własną bezsilnością. Wszak tyle trenowała, tyle udowadniała swoją postawą, a jednak to wciąż inni musieli ratować jej tyłek. Lecz teraz nie miało to sensu, mogła odetchnąć i porozmawiać choć przez chwilę z tym, który wzmagał bicie jej serca.
A Azuma mógł wyczuć ciepło jej ciała jak i lekkie drżenie. Na całe szczęście nic jej nie było i wyglądała na szczęśliwą, że tu był. Była teraz potwornie wylewna. Wyraźnie przeszła przez wiele. Młody Uchiha uspokajał swą ukochaną na tyle na ile potrafił i na ile mógł sobie pozwolić pośród ruin i odgłosów okolicznych walk.
Te stawały się jednak coraz cichsze, dogasając wyraźnie, choć nie mieli pewności która ze stron wygrywała. No może oprócz Azumy, który widział jeszcze niedawno temu, że dzicy byli wypychani. Dlatego też to Azuma zaczął mówić o tym, że musi wracać do swojego oddziału. Zobaczyć co z nimi. Odczekał chwilę, dając Hiromi możliwość okrycia się. Nie chciał zostawiać jej samej. Gdy była gotowa ruszyli.
Na miejsce dotarli po kilku minutach. Nim jeszcze dotarli na miejsce, wiedzieli jednak, że coś jest nie tak. Odgłosy bitwy ucichły. To co jednak dostrzegli na miejscu nie mogło napawać ich optymizmem. Całe skrzyżowanie było zasłane trupami obu stron. Zginęło tu grubo ponad stu ludzi. Co gorsza, wyglądało na to, że oddział Azumy został całkowicie wycięty w pień, a dzicy wycofali się w nieznanym kierunku. Hiromi mogła dostrzec kilku żywych osobników, lecz ich rany były na tyle poważne, że sama nie miała szansy uratować wszystkich.
Tsuyoshi
Stało się. Wreszcie przebili się do głównego placu i dotarli tu jako pierwsi. Wróg pierzchł przed ich siłą i nawet ich straty nie były aż tak ogromne. Tsuyoshi poczuł się nawet tak pewnie, że sam zrezygnował z dalszego pościgu, pozostawiając resztę żołnierzom. Ci jednak również zrezygnowali z dalszego pościgu, pozwalając tym kilkunastu dzikich uciec, zachowując swe żywota.
Młody Uchiha miał jednak teraz w głowie zupełnie inną sprawę. Rzucił się biegiem w kierunku samego centrum placu, gdzie umieszczono wysoką tyczkę, na której powiewała flaga dzikich. Niczym wprawna małpa wdrapał się na sam szczyt tyczki i z całą swą surową gwałtownością zerwał kawałek brudnego materiału. Znak, że tamci właśnie utracili panowanie nad miastem. Został jednak jeszcze jeden symbol do wykonania. Tsuyoshi zeskoczył z tyczki, przesuwając swym wzrokiem po oddziałach którym towarzyszył podczas szturmu. Pośród nich dostrzegł kilka osób, które trzymały sztandary w barwach jego rodu. Porwał więc jedną z nich i po chwili znów był na szczycie tyczki, zawieszając na jej szczycie flagę Uchiha. Po tłumie żołnierzy poniósł się okrzyk zwycięstwa. Rantori było ich! O ile zaraz nie spotka ich jeszcze jakaś niespodzianka.
Jakiś czas później, od drugiej strony placu niż przybyli oni, pojawiły się pierwsze sylwetki. Chwilę później na plac wtoczył się oddział Takeru, z samym przywódcą na czele. Widząc Tsuyoshiego spiął on swojego konia i ruszył na spotkanie ze swym podopiecznym.
- Meldujcie żoł... - Takeru zażądał raportu, lecz przerwał na moment, wpatrując się w oczy Takeru.
- Twój sharingan... masz 3 tomoe. Gratulacje. - W jego głosie dało się wyczuć dumę, lecz również coś jeszcze. Zaciekawienie, być może nawet lekkie niedowierzanie.
- Opowiedz mi wszystko. Musimy się przegrupować i sprawdzić druga połowę miasta. - Nie było czasu na kolejne rozmowy. Bitwa może i była wygrana, lecz nie mieli pewności, czy zaraz nie czeka ich kolejna.
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Azuma
- Posty: 1140
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Powrót do miejsca które wcześniej opuścił, zajął im kilka minut. Trwało to dłużej, bo wymagało też więcej nakładu – zebranie niedobitki oddziału medycznego i czwartego. Azuma się nie odzywał, pozwalając Hiromi decydować w kwestii logistyki, jako medyk miała lepsze pojęcie o tym co powinni, a czego nie powinni robić. Nie zmieniało to jednak stanu, w którym się znajdował, a był zniecierpliwiony.
Gdy dotarli na miejsce, to uczucie zniknęło. Zastąpiło je całkowicie inne. Doskonale ukrywał jednak targające nim emocje. Przez chwilę wpatrywał się tępo w pobojowisku usłane dziesiątkami ciał. Nie odzywał się.
Wokół panowała cisza, po dzikich nie było ani śladu, ale jego oddział został wyrżnięty w pień. Czuł się fatalnie, ale również czuł że ponownie podjąłby taką samą decyzje. Azuma spojrzał do góry. Nie dostrzegł żadnego nowego sygnału płynącego ani od Takeru, ani od Tsuyoshiego. Rozkazy, pozostawały w mocy.
– Hiromi-san, okolica wygląda chyba bezpiecznie, zabezpieczcie sąsiednie domostwa, zajmijcie się rannymi. Może… Może uda się kogoś jeszcze ocalić. - Kogō spojrzał również na żołnierzy oddelegowanych do zabezpieczenia tyłów – Podzielimy również oddział czwarty, cześć Was zabezpieczy, a pozostali ruszą ze mną. Nie spodziewam się, aby wężowy wrócił, a nie mogę efektywnie walczyć mając Was u boku - Uśmiechnął się, choć był to uśmiech smutny. Hiromi mogła dostrzec w tym spojrzeniu poczucie winy, a także chęć zadośćuczynienia. Jeżeli gdzieś tam kryli się jeszcze dzicy, Azuma chciał ich znaleźć i podarować im to na co zasłużyli. Za Kotei, za Sogen i za Rantori.
Jeżeli Hiromi nie wyraziła sprzeciwu, to tak zrobili. Podzielili się i w momencie gdy częśc oddziału odelegowanego do ochronu zajęła się sąsiednimi budynkami, to Azuma ze swoją nową drużyną, ruszyli w kierunku placu. Nie pędzili jednak na złamanie karku. Po drodze uważnie obserwowali otoczenie. Nie chcieli przeoczyć zagrożenia, które ponownie mogłoby zagrozić sekcji medycznej.
Gdy dotarli na miejsce, to uczucie zniknęło. Zastąpiło je całkowicie inne. Doskonale ukrywał jednak targające nim emocje. Przez chwilę wpatrywał się tępo w pobojowisku usłane dziesiątkami ciał. Nie odzywał się.
Wokół panowała cisza, po dzikich nie było ani śladu, ale jego oddział został wyrżnięty w pień. Czuł się fatalnie, ale również czuł że ponownie podjąłby taką samą decyzje. Azuma spojrzał do góry. Nie dostrzegł żadnego nowego sygnału płynącego ani od Takeru, ani od Tsuyoshiego. Rozkazy, pozostawały w mocy.
– Hiromi-san, okolica wygląda chyba bezpiecznie, zabezpieczcie sąsiednie domostwa, zajmijcie się rannymi. Może… Może uda się kogoś jeszcze ocalić. - Kogō spojrzał również na żołnierzy oddelegowanych do zabezpieczenia tyłów – Podzielimy również oddział czwarty, cześć Was zabezpieczy, a pozostali ruszą ze mną. Nie spodziewam się, aby wężowy wrócił, a nie mogę efektywnie walczyć mając Was u boku - Uśmiechnął się, choć był to uśmiech smutny. Hiromi mogła dostrzec w tym spojrzeniu poczucie winy, a także chęć zadośćuczynienia. Jeżeli gdzieś tam kryli się jeszcze dzicy, Azuma chciał ich znaleźć i podarować im to na co zasłużyli. Za Kotei, za Sogen i za Rantori.
Jeżeli Hiromi nie wyraziła sprzeciwu, to tak zrobili. Podzielili się i w momencie gdy częśc oddziału odelegowanego do ochronu zajęła się sąsiednimi budynkami, to Azuma ze swoją nową drużyną, ruszyli w kierunku placu. Nie pędzili jednak na złamanie karku. Po drodze uważnie obserwowali otoczenie. Nie chcieli przeoczyć zagrożenia, które ponownie mogłoby zagrozić sekcji medycznej.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE
GłowaSylwetka
- Ochraniacz na czoło z emblematem Uchiha
Klatka piersiowa
- Szary płaszcz (bez żadnych zdobień)
Lewy pośladek
- Kamizelka shinobi
Lewe udo
- Torba
Prawe udo
- Kabura broń
- Kabura na broń
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE): Ukryty tekst
0 x
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 589
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Wiosna 395 roku
Tsuyoshi triumfalnie zawiesił flagę Uchiha w centrum Rantori i powiódł oczami po placu. Ostatni dzicy już zniknęli gdzieś za budynkami, uciekając w panicznej próbie ratowania życia. Oddział Tsuyoshiego też zaniechał dalszego pościgu, co było dobrą decyzją. Dalej mogły się czaić jakieś zasadzki i trzeba tam było udać się w zorganizowany sposób.
Akoraito uspokoił się więc nieco. Oparł się o drzewiec flagi i zaczął ciężej oddychać. Czuł zmęczenie i ubytek chakry. Gdyby nie zażyta pigułka, pewnie straciłby przytomność, albo w najlepszym wypadku ledwo trzymał się na nogach. Teraz jednak miał krótką chwilę, żeby dojść do siebie po przebytych trudach. Walka z Suitoniarzem, która mogła się przecież potoczyć zupełnie inaczej... a potem odparcie hordy dzikich. Wykonał kawał dobrej roboty i chyba jeszcze nie do końca dochodziło do niego, ile osiągnął.
Chwila na odpoczynek nie trwała jednak długo, bo na placu niedługo potem pojawiły się kolejne oddziały, w tym sam Takeru-sama. Tsuyoshi wyprostował się przed nim, gdy ten podjechał do niego na koniu i zasalutował krótko.
- San tomoe? - zapytał zaskoczony. W pewnym momencie rzeczywiście poczuł, że walczy mu się... łatwiej, ale był w amoku, więc nie powiązał tego dość oczywistego faktu z rozwojem sharingana.
- Dziękuję, Takeru-sama - powiedział z wyraźnym zadowoleniem w głosie. Odchrząknął jednak szybko i już całkowicie opanowany, zaczął relacjonować ostatnie wydarzenia z żołnierską zwięzłością.
- Nasz oddział pod dowództwem Yutaka-san napotkał na swojej drodze silnego przeciwnika w osobie dzikiego potrafiącego mieszać chakrę. Po walce unieszkodliwiłem go dzięki pewnemu fortelowi. Sam oddział został jednak zaatakowany przez liczne siły dzikich, które natarły z dużym impetem. Szybko więc dołączyłem do walczących i udało nam się odeprzeć atak, całkowicie rozbijając nacierające siły i zdobywając rynek. Brak śladów obecności zorganizowanych sił dzikich w pozostałej części miasta, ale Yutaka-san chyba jeszcze nie wysłał tam nikogo z rozpoznaniem - po tych słowach rozglądnął się, bo nigdzie nie widział dowódcy, pod którego komendą przecież walczył. Prawdopodobnie zagubił się gdzieś w tej zawierusze...
- Jestem gotów do dalszego działania. Czekam na rozkazy - zakończył i spojrzał odważnie na swojego przełożonego. To wszystko się jeszcze nie skończyło, choć gdzieś skrycie liczył na to, że naprawdę rozbili już wszystkie liczące się oddziały dzikich i teraz przyjdzie im już tylko czyścić miasto z ich niedobitek. Miał jednak świadomość tego, że należy zachować czujność do samego końca.
- 1 bojowa pigułka żywnościowa
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 448
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Uchiha Hiromi
Rok 395
Dla Hiromi było bardzo ważne, jeżeli chodziło o zebranie jej oddziału, zapadła decyzja jednak o wzięciu czwórki razem z nimi. Oczywiście, na pewno nie, jeżeli jeszcze trwała tam bitwa. Potencjalne zaatakowanie przez wężowego shinobiego było jednak dużym problemem.
Kiedy dotarli tam, gdzie ich prowadził Azuma, Hiromi aż się zapowietrzyła. Nie potrafiła kontrolować swoich emocji tak, jak Azuma, dlatego przygryzła wargę.
- Hai, Azuma-san - odpowiedziała, kiedy usłyszała od niego rozkaz i zaraz dała znać swoim ludziom, żeby przejęli jeden z budynków. Starała się wybrać taki, gdzie dół był lokalem użytkowym, nie domem rodzinnym, ale w tym momencie nie miało to większego znaczenia. Cywilów, którzy tam mieszkali, poproszono o pomoc - oczywiście tonem nie znoszącym sprzeciwu. Przy odrobinie szczęścia, byli to sogeńczycy, którzy wyczekiwali ich i ratunku spod buta dzikich. - Ja już się tutaj wszystkim zajmę, zrobimy wszystko, żeby uratować jak najwięcej ludzi.
Nie powiedziała nic na temat tego, co zobaczyła w jego spojrzeniu i postawie. To nie był ten moment. Ale wiedziała. Wiedziała, co się stało i dlaczego. Ostatecznie jednak była to wina najeźdźców - tak do siebie mówiła. To oni odebrali te ziemie. To przez nich tutaj jesteśmy.
Kiedy Azuma odszedł, Hiromi walczyła z czasem i przeciwnościami razem z tymi, którzy z nią zostali. Nie mieli ze sobą dużo, ale padł rozkaz znalezienia czystej wody, przygotowania posłań i przenoszeniu rannych na nie. W pocie czoła usztywniali, tamowali krwawienie, oczyszczali, amputowali. Robili to, w czym im wężowy shinobi przeszkodził.
Ktokolwiek. Ktokolwiek…
Ukryty tekst
0 x
- Minoru
- Posty: 1233
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Wojenna A:
“Przebudzenie” Azuma Uchiha Hiromi
Kolejka 27:
Azuma: 30
Uchiha Hiromi: 28
Uchiha Tsuyoshi: 25
Minoru: 27
Hiromi i Azuma
Sytuacja, w miejscu gdzie stoczyła się walka oddziału Azumy z dzikimi, była tragiczna. Strata tak wielu żołnierzy napewno odbije się na ich dalszych możliwościach walki. A kto wie jak wiele miasta zostało jeszcze do zdobycia.
Azuma poprosił jednak Hiromi by starała się uratować kogokolwiek. Sam udał się jednak dalej, wspierany przez część niedobitków z oddziału czwartego. Wyglądali mizernie. Zmęczeni, nieliczni, wciąż jednak czujni, choć morale były chwiejne. Udali się w kierunku centrum, gdzie mieli spotkać się z pozostałymi.
Hiromi w tym czasie zabarała się za powierzone jej zadanie. Wraz z tym co zostało z oddziału czwartego i niemalże nienaruszonym oddziałem piątym, zaczęli zabezpieczać okolicę i zbierać tych, którzy mieli jeszcze jakieś szanse przeżycia.
- On... On nas zostawił! - Wychrypiał jeden z ciężko rannych żołnierzy, choć to że udało mu się to zrobić niemalże zakrawało o cud. Jego płuco było przebite strzałą, choć i tak był to los lepszy od mężczyzny leżącego obok niego. Ten drugi był martwy już od dłuższej chwili. Zmarł trzymając się za otwartą ranę w brzuchu, w której można było dostrzec to co powinno znajdować się w środku.
Na szczęście sił dzikich nigdzie nie można było dostrzec. Wyglądało na to, że całkiem porzucili tą część miasta i albo wynieśli się na drugą stronę by tam się przegrupować, lub też, oddali je całkowicie. Dzięki temu mogli w spokoju ratować tych, których uratować się jeszcze dało, choć było ich nie tak wielu. Z prawie 60 osobowego oddziału, ostatecznie przeżyło ledwie 11. Wciąż jednak, gdyby nie oddział medyczny, sprawa miałaby się z goła inaczej.
Tsuyoshi i Azuma
Takeru wysłuchał raportu Tusyoshiego z wyraźnym niezadowoleniem. Spojrzał on po oddziale z którym przybył młody Uchiha i skrzywił się.
- Ponieśliście nie małe straty. Choć i w moim oddziale nie obyło się bez martwych. Dzicy ponownie okazali się lepiej zorganizowani niż przypuszczaliśmy... Dobrze się spi... - Przerwał nagle, ponieważ na plac zaczął wchodzić kolejny oddział. Był to Azuma w otoczeniu kilkunastu żołnierzy. Takeru zmarszczył brwi na ten widok i wydawało się że przeklął bezdźwięcznie.
Jeżeli oddział Tsuyoshiego poniósł straty, to Azumy został niemalże rozniesiony. Jak się jednak okazało po chwili, sytuacja okazała się o wiele gorsza, ponieważ wprawne oczy mogły dostrzec, że ludzie z którymi przybył Azuma, nie należeli oryginalnie do jego oddzialu, a do oddziału czwartego.
- Azuma, co się stało?! - Zapytał Takeur, choć widać było po nim, że chyba nie chce usłyszeć tej odpowiedzi. Wysłuchał jednak co ma mu do powiedzenia najwyzszy rangą Uchiha. Twarz dowódcy z każdą chwilą robiła się coraz bielsza i coraz bardziej wyprana z emocji.
- Azuma, powrócisz do oddziału medycznego i zapewnisz im bezpieczeństwo. Tsuyoshi, przejmiesz dowództwo nad oddziałem Yutaka-san. Ruszamy dalej w głąb miasta i szukamy resztek dzikich! - Rozkazał beznamiętnie natychmiast ruszając w kierunku swoich ludzi.
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 589
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Wiosna 395 roku
Tsuyoshi obserwował otoczenie i cały czas stał przy Takeru, pozostając do jego dyspozycji. Wyglądało na to, że sytuacja nie była tak optymistyczna, jak zakładali wcześniej. Dzicy byli zdecydowanie lepiej zorganizowani i przygotowani do obrony, niż spodziewali się tego Uchiha - chyba. Albo on czegoś nie rozumiał. W każdym jednak razie na takie refleksje przyjdzie jeszcze czas. Rantori nie było całkowicie oczyszczone z sił wroga i nie można było być do końca pewnym, jak to oczyszczanie będzie przebiegało. Oczywiście większość żołnierzy liczyła na to, że będzie to już tylko formalność, gdyż główne siły wroga zostały rozbite, ale... na wojnie niczego nie można być pewnym.
- Tak jest, Takeru-sama - odpowiedział Uchiha i jak to miał w zwyczaju, od razu zabrał się za działanie. Zaczął zbierać oddział Yutaka-san, skrzykując wszystkich na placu i poganiając, żeby ruszali się szybciej. Jeśli był w stanie, to przede wszystkim prosił oficerów o pomoc w ponownym zebraniu wojaków, sam jednak również aktywnie w tym uczestniczył.
Gdy tylko na placu zebrał się oddział, albo przynajmniej jego duża część (nie mieli w końcu tyle czasu, żeby czekać na każdego marudera), szybko wyjaśnił sytuację:
- Jestem Uchiha Tsuyoshi i jesteście teraz pod moją komendą. Nasz oddział wsławił się dzisiejszego dnia swoją odwagą i skutecznością, ale pod dowództwem Takeru-sama musimy jeszcze przed zmrokiem wyczyścić miasto z Dzikich. Jestem pewien, że potem czeka nas choć trochę zasłużonego odpoczynku! - zachęcił żołnierzy do ostatniego wysiłku tego dnia, jednocześnie przypominając im swoje nazwisko (powinni je kojarzyć, w końcu walczył u ich boku od kiedy wkroczyli do Rantori) - sformować pięcioosobowe drużyny, będziemy się w ten sposób poruszać przez miasto - wydał rozkaz. Poruszanie się w jednej, zwartej grupie przez uliczki Rantori było jak krzyczenie do wroga "proszę, zastawcie na nas jakąś pułapkę". Małe drużyny zresztą nie tylko zmniejszały potencjalne straty od jednego, obszarowego ataku czy pułapki, ale również lepiej nadawały się do przeczesywania budynków.
- Takeru-sama, mój oddział jest gotowy. Możemy ruszać - zaraportował, po czym - jeśli otrzymał sygnał do wymarszu od Takeru, zwrócił się jeszcze do oddziału:
- Oddział, ruszamy! Drużyny zachowują odległość piętnastu metrów od siebie. Oczy i uszy dookoła głowy! - powiedział, po czym poprowadził ich w kierunku, który wskazał Takeru. Sam od razu skierował się na przód, żeby iść na szpicy. Wziął na siebie odpowiedzialność za cały oddział i jego bezpieczeństwo. Dzięki swojemu sharinganowi mógł zawczasu dostrzec wszelakie zagrożenia i ostrzec przed nimi swoich podkomendnych. Było to co prawda dla niego nieco ryzykowne, ale godził się na to ryzyko. Nie był tchórzem.
- 1 bojowa pigułka żywnościowa
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 448
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Uchiha Hiromi
Rok 395
Próbując zachować zimną krew, Hiromi wraz ze swoimi ludźmi zajmowała się rannymi. Roboty było mnóstwo, szans niewiele, ale Hiromi była zdeterminowana, żeby pomóc jak największej ilości osób. Ciężką pracą i skupieniem się próbowała zagłuszyć głosy w jej głowie, które szeptały słowa obciążające jej serce. Decyzje zostały jednak już podjęte, nie było co się nad nimi pochylać, poza potencjalną - późniejszą - analizą tego co było dobrze, tego, co było źle i co należałoby poprawić. I w momencie, kiedy faktycznie zajmowała się rannymi - była w stanie się odsunąć emocjonalnie i myśleć w taki sposób. Chłodno. Analitycznie. Potrzebowała tu skupienia.
Jako medyk miała rękę pewną, a nerwy ze stali.
Gdyby cała jej misja wyglądała tak, wszystko byłoby dobrze.
- Jeżeli uda wam się ustabilizować rannych, że przeżyją jeszcze trochę czasu, zajmę się ich ranami chakrą. Róbcie co się da.
Żołnierzowi, którego leczyła chakrą, a który wypowiedział do niej słowa, które ją nieco uderzyły, nie odpowiedziała od razu. Poczucie winy w niej kiełkowało - to ona wezwała pomoc. Tym bardziej się skupiła, żeby nie umarł jej pod dłońmi. Co mogła jednak odpowiedzieć? "To moja wina" czy "Inaczej padłyby tyły i nie mielibyśmy jak uciec, jeżeli byśmy musieli". Albo "jakby nie zostawił was, to nie byłoby mnie tutaj, żeby cię leczyć, ale może nie zostałbyś ranny." Mnóstwo gdybania. Mnóstwo możliwości. Mnóstwo decyzji.
- Nic nie mów - wyszeptała. - Oszczędzaj siły. Zrobię, co w mojej mocy.
Ostatecznie - jedna szósta oddziału. Zaledwie jedenaście osób. Zaledwie… a jednak aż jedenaście osób. Jedenaście osób, które przeżyły.
Stąd. Czy bitwa będzie się odbywała dalej czy zakończy się teraz - oni będą mieli pracy jeszcze na wiele dni. Jedenaście osób tutaj, które odpoczywało i dochodziło do siebie, było zaledwie niewielką częścią tych, których będzie trzeba opatrywać i doglądać przez następne dni. Hiromi miała nadzieję, że jak przegonią stąd dzikich, będą w stanie zająć lecznicę, gdzie miała zamiar ulokować się na jakiś czas, o ile nie będzie innych rozkazów.
0 x
- Azuma
- Posty: 1140
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Dotarcie do placu z resztką oddziału czwartego, nie zajęło Azumie dużo czasu. Chodź ludzie byli zmęczeni, to starali się nie zostawać w tyle, jakby rozumiejąc że pojedynczo mają jeszcze mniejsze szanse na dotarcie do placu, pozostając przy życiu. Na ich szczęście, w drodze nie natknęli się na żadnych przeciwników, ani pułapki. Wyglądało na to, że przeciwnik opuścił ten obszar.
Gdy Azuma wraz z oddziałem dotarli do centrum, szybko wyjaśniło się dlaczego. Już tam przebywał Takeru-san oraz Tsuyoshi-kun, każdy z własnym oddziałem. Każdy znacznie liczniejszy od sił, które Azuma przyprowadził. Ich widok – żywych i całych uspokoił Azume, cieszył się, że nim im się nie stało. Ale również wzmogło poczucie zawodu. W każdym jednak razie, zachował rezon. Odnieśli sukces. Skoro oflankowanie się powiodło, nie mogło już dziwić, dlaczego wróg opuścił to miejsce.
Czy opuścił jednak całe Rantori? Czy tylko wróg przeniósł się na północ? Tego wciąż nie wiedzieli.
Takeru-san dostrzegł Azumę. Również to z jakimi siłami przybył. Oczywiście padło pytanie o to co się stało. Mężczyzna będący drugim stopniem w całej tej ekspedycji, nie uchylił się od tego obowiązku. Wyjawił co spotkało ich po drodze. O shinobim z którym walczył, a także o konieczności pozostawienia swojego oddziału samego, gdy na niebo pojawiła się czerwona flara. I ruszeniu sekcji medycznej z odsieczą, a następnie zebraniu pozostałych przy życiu najemnikach, medykach i ściągnięciu ich niemal do centrum miasta.
Gdy padł rozkaz o powrocie do nich i ich zabezpieczeniu, przełknął gorycz rozczarowania. Azuma wyczuwał, że rozkaz podyktowany był zawodem dowódcy. W poczuciu Kogo, mógłby zasadniczo wzmocnić ich siły. Czy utracił zaufanie Takeru?
– Przyjąłem do wiadomości. Powodzenia i uważajcie na siebie. – Skinął w kierunku mężczyzn, a następnie zwrócił się do ludzi którzy przybyli wraz z nim – Oddział, wracamy! - I tak też uczynili. Azuma przewodził drogą, którą przybyli. Gdy dotarli do oddziału Hiromi, nakazał im podzielenie się na trójki, a następnie zabezpieczenie w koło obszaru, w którym znajdowała się sekcja medyczna. Azuma powiadomił na koniec o wszystkim Hiromi. Zapytał czy czegoś potrzebuje, jego pomocy. Jeżeli nie było takiej potrzeby, sam zajął dach jednego z budynku na zewnątrz skąd mógł bezpiecznie obserwować okolicę.
Gdy Azuma wraz z oddziałem dotarli do centrum, szybko wyjaśniło się dlaczego. Już tam przebywał Takeru-san oraz Tsuyoshi-kun, każdy z własnym oddziałem. Każdy znacznie liczniejszy od sił, które Azuma przyprowadził. Ich widok – żywych i całych uspokoił Azume, cieszył się, że nim im się nie stało. Ale również wzmogło poczucie zawodu. W każdym jednak razie, zachował rezon. Odnieśli sukces. Skoro oflankowanie się powiodło, nie mogło już dziwić, dlaczego wróg opuścił to miejsce.
Czy opuścił jednak całe Rantori? Czy tylko wróg przeniósł się na północ? Tego wciąż nie wiedzieli.
Takeru-san dostrzegł Azumę. Również to z jakimi siłami przybył. Oczywiście padło pytanie o to co się stało. Mężczyzna będący drugim stopniem w całej tej ekspedycji, nie uchylił się od tego obowiązku. Wyjawił co spotkało ich po drodze. O shinobim z którym walczył, a także o konieczności pozostawienia swojego oddziału samego, gdy na niebo pojawiła się czerwona flara. I ruszeniu sekcji medycznej z odsieczą, a następnie zebraniu pozostałych przy życiu najemnikach, medykach i ściągnięciu ich niemal do centrum miasta.
Gdy padł rozkaz o powrocie do nich i ich zabezpieczeniu, przełknął gorycz rozczarowania. Azuma wyczuwał, że rozkaz podyktowany był zawodem dowódcy. W poczuciu Kogo, mógłby zasadniczo wzmocnić ich siły. Czy utracił zaufanie Takeru?
– Przyjąłem do wiadomości. Powodzenia i uważajcie na siebie. – Skinął w kierunku mężczyzn, a następnie zwrócił się do ludzi którzy przybyli wraz z nim – Oddział, wracamy! - I tak też uczynili. Azuma przewodził drogą, którą przybyli. Gdy dotarli do oddziału Hiromi, nakazał im podzielenie się na trójki, a następnie zabezpieczenie w koło obszaru, w którym znajdowała się sekcja medyczna. Azuma powiadomił na koniec o wszystkim Hiromi. Zapytał czy czegoś potrzebuje, jego pomocy. Jeżeli nie było takiej potrzeby, sam zajął dach jednego z budynku na zewnątrz skąd mógł bezpiecznie obserwować okolicę.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE
GłowaSylwetka
- Ochraniacz na czoło z emblematem Uchiha
Klatka piersiowa
- Szary płaszcz (bez żadnych zdobień)
Lewy pośladek
- Kamizelka shinobi
Lewe udo
- Torba
Prawe udo
- Kabura broń
- Kabura na broń
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE): Ukryty tekst
0 x
- Minoru
- Posty: 1233
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Wojenna A:
“Przebudzenie” Azuma Uchiha Hiromi
Kolejka 28:
Azuma: 31
Uchiha Hiromi: 29
Uchiha Tsuyoshi: 26
Minoru: 28
Misja zakończona sukcesem.Wszyscy otrzymali swoje zadania. Takeru wyglądał na zdeterminowanego by zakończyć to co zaczęli, nawet jeżeli poświęcili wiele by dotrzeć do tego miejsca. A może przede wszystkim właśnie z tego powodu.
Azuma powrócił do Hiromi wraz z ludźmi których przyprowadził. Tam mógł ją chronić przed wszelkimi niebezpieczeństwami, jakie mogły się pojawić. Te jednak nie pojawiły się. Hiromi i jej ludzie nie niepokojeni, mogli oddać się swojej sztuce medycznej ratując kogo tylko się udało. Z oddziału Azumy uratowano zaledwie jedenaście osób, choć ich rekonwalescencja do pełni sił potrwa jeszcze długo, a część z najemników już nigdy nie da rady powrócić do swojego dotychczasowego fachu. Wciąż jednak był to zaledwie początek pracy dla oddziału medycznego. Ponieważ gdy wojujący odłożą swą broń, to medycy rozpoczną swą walkę i Hiromi świetnie zdawała sobie z tego sprawę.
Oddziały które miały przeszukać miasto ruszyły w drugą część Rantori. Każdy z oddziałów w zupełnie innej formacji. Wszyscy jednak znający stawkę o którą walczyli. Początkowo wyglądało na to, że miasto zostało całkowicie porzucone, przez siły dzikich. Z czasem jednak odnaleziono część niedobitków, tuż przy północnej bramie, gdzie osłaniali oni ucieczkę ludności cywilnej. Nie stanowili oni dla sił Uchiha żadnego wyzwania. Zwłaszcza gdy sami byli pozbawieni shinobi, a przeciwko sobie mieli ich aż dwóch. A jednak części żołnierzy udało się uciec, tak samo jak i cywilom. Tych ostatnich było jednak zbyt wielu i dość pokaźna grupka, głównie kobiet i dzieci wpadła w sidła Uchiha.
Wreszcie mogli odtrąbić sukces. Rantori padło, a na placu wisiała flaga prawowitych władców tego regionu. Odetchnąć jednak nie dane im było. Wciąż znajdowali się w środku wrogiego terytorium, prawie cały dzień jazdy linii frontu. Musieli zabezpieczyć miasto i czekać na przybycie głównego trzonu armii Uchiha. Co więcej, mieli do upilnowania więcej jeńców niż sami mieli ludzi. Takeru kazał zebrać jednak wszystkich w największym budynku jaki się ostał i otoczyć go strażnikami. Pierwszym jednak wydanym rozkazem było wysłanie kruka do Sarufutsu, że Rantori zostało zdobyte i że oczekują na wsparcie. Dopiero potem wydał rozkaz co zrobić z jeńcami i kazał obsadzić mury.
Były jednak również i dobre wiadomości. Wśród mieszkańców Rantori odnalazło się wielu oryginalnych mieszkańców, których wojna zastała w ich domostwach. Co więcej, nie wyglądali również na zagłodzonych. Wydawało się, że dzicy traktowali ich dobrze, choć z ich opowieści wynikało, że mieli bardzo ograniczone swobody i za wszelkie występki byli karani bardzo surowo. Oczywiście wzbudziło to podejrzenia co do ich lojalności, zwłaszcza u Takeru, który nie pozwalał by cywile pomagali żołnierzom w niczym.
Na wsparcie musieli czekać długie trzy dni. Tyle właśnie czasu potrzebne było by przełamać front i siły Uchiha mogły wlać się w głąb kontrolowanych przez dzikich terenów. Przez te trzy dni, oddział medyczny zużył niemalże całe zapasy i sporo z tego co udało im się odnaleźć w mieście, jednakże dzięki ich poświęceniu udało im się uratować wiele żyć, dzięki czemu bilans strat zmniejszył się znacznie, choć wciąż spora część rannych z oddziału czwartego jak i Azumy już nigdy nie stanie do walki. Oczywiście nie udało się również upilnować wszystkich jeńców i części dzikich udało się zbiec.
Ostatecznie jednak udręka oddziału szturmowego Uchiha zakończyła się wraz z przybyciem regularnej armii Uchiha. Nasi bohaterowie mogli wracać do domu.
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 589
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Wiosna 395 roku
Rantori zostało zdobyte, a on – Uchiha Tsuyoshi – był tym, który zatknął w jego centrum zwycięski sztandar. Dodatkowo zabił wrogiego użytkownika Suitonu, na spółkę z najemnikami rozbił spory oddział przeciwnika i rozwinął swojego sharingana. Misję można było więc zaliczyć do jak najbardziej udanych – przynajmniej dla niego. Bo inne oddziały poniosły ogromne straty. Znacznie wyższe, niż można byłoby się tego spodziewać po charakterze misji, która miała być mocnym i precyzyjnym atakiem w słaby punkt wroga – jak strzała wystrzelona między płyty zbroi opancerzonego przeciwnika.
Oczyszczanie miasta z Dzikich również przebiegło pomyślnie. Ostatnie oddziały wroga nie miały najmniejszych szans z wojskami Uchiha i uległy bez stawiania dłuższego oporu. Akoraito uczestniczył w tych walkach wraz ze swoim oddziałem, wyrzucając niedobitki Dzikich z miasta. Nie udało się jednak wybić wszystkich co do jednego i pewna grupka wrogów zapewne doniesie innym Dzikim o wydarzeniach w tym miasteczku. Cóż, było to ryzyko wkalkulowane w całą tę operację i nikt nie powinien być specjalnie zaskoczony, że stało się jak się stało. Tak to już bywa na wojnie.
Przez kolejne dwa dni Uchiha uczestniczył we wszystkim, co robili pozostali żołnierze. Pełnił warty, pomagał rannym, liczył straty, raportował Takeru, wychodził poza Rantori na patrole, uczestniczył w pomniejszych utarczkach z Dzikimi – o ile takie rzeczywiście wystąpiły. W międzyczasie regenerował swoje siły, śpiąc albo w prowizorycznych koszarach, albo tam, gdzie akurat zmorzył go sen. Kilka razy widział się też z Azumą oraz Hiromi, ale za każdym razem jedynie przelotnie, nie wchodząc w żadne większe interakcje. Było tak dlatego, że wszyscy byli potwornie zapracowani, ale również zmęczeni i nie było czasu na pogaduchy.
Dopiero po trzech dniach, gdy nadeszły główne siły Uchiha, które rozerwały front Dzikich już na dobre, nadeszła również zmiana dla zdobywców Rantori. W znacznej większości zostali oni zluzowani przez świeże siły i otrzymali możliwość upragnionego odpoczynku. Tsuyoshi niemal natychmiast poszedł się przespać kilka godzin. Kiedy się obudził, poczuł jak ustępują już całkowicie efekty podwyższonego napięcia, jakie towarzyszyło mu przez ostatnie doby i zrobił się potwornie głodny. Jakimś cudem udało mu się zdobyć aż potrójne racje żywnościowe (główne siły przywiozły całkiem sporo zaopatrzenia, dlatego w ogóle było to możliwe), które zabrał na główny rynek i tam zaczął pochłaniać tak szybko, jakby to była wieprzowina z warzywami robiona przez jego mamę.
Siedział więc na głównym placu, gdzieś całkiem na uboczu, opierając się plecami o jakąś skrzynię i kończył jedzenie, spoglądając na sztandar Uchiha, który sam tutaj zatknął przed kilkoma dniami. Był zmęczony, ale w jego oczach można było dostrzec niegasnącą determinację. Czuł, jak z miesiąca na miesiąc staje się coraz silniejszy i że nadszedł nowy etap wojny z Dzikimi. Etap, w którym to Uchiha stopniowo przejmują inicjatywę.
0 x
- Azuma
- Posty: 1140
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Rantori zostało zdobyte!
Choć cel postawiony przed siłami ekspedycyjnymi został osiągnięty, to kolejne dni wcale nie były łatwe dla trójki bohaterów. Konieczność zajmowania się rannymi, pilnowania jeńców, wzmocnienia obrony miasta w miejscach gdzie się dało, a także wypadów zwiadowczych, wszystko to spoczywało przede wszystkich na trójce Uchiha, która z niecierpliwością i cichymi modlitwami czekała na posiłki z Surufutsu.
W końcu, po upływie kolejnych trzech dni od zdobycia miasta-twierdzy, sojusznicze wojska nadeszły, tym samym odejmując z barków naszych bohaterów poważne zmartwienia. Widok silnych, świeżych i zwartych szeregów było jak powiew natchnienia dla Azumy, Hiromi i Tsuyoshiego. Wszystko zdawało się mówić, że ich wysiłek nie poszedł na marne. A działania, które podjęli, przyniosą wkrótce poważne owoce.
Azuma właśnie przemierzał ulice Rantori. Wracał z narady w której padły rozkazy o powrocie do Surufutsu. Rozkaz dotyczyl jego, Hiromi, a także Tsuyoshiego. Po powrocie i osobistym złożeniu meldunku, mieli otrzymać kilka dni na regenerację, spotkanie z bliskimi – rodziną lub przyjaciółmi, w zależności co komu pozostało po inwazji dzikich na Kotei i Sogen.
Po przecięciu kolejnej uliczki i wyjściu na główny plac, tam gdzie widniał sztandar Uchiha, Azuma natknął się na na Tsuyoshiego. Mężczyzna właśnie konczył spożywać posiłek i podobnie do Kogō, wyglądał na kogoś komu przydałby się zdecydowanie dłuższy odpoczynek.
– Hej Tsuyoshi-kun - przywitał się głośno, machając, a następnie podchodząc szybko do chłopaka. Jeśli Akoraito chciał się jakoś przygotować na to powitanie jak i pojawienie starszego stopniem kamrata, to niestety nie miał czasu.
– Smacznego. Całkiem zjadliwe, prawda? Wszystko smakuje lepiej od suchego prowiantu, szczególnie po takim wysiłku - Azuma zagaił i powlókł spojrzeniem tam, gdzie chwilę wcześniej spogladał Tsuyoshi. – No i moje gratulacje. Spisałeś się, zresztą nie po raz pierwszy. Cieszę się, że mogliśmy współpracować. Mam nadzieję, że nie po raz ostatni.
Azuma powiedział to, zamilkł… a może tylko się zawahał. Na moment.
– Gratuluję również z innego powodu. Słyszałem o Twoim sharinganie. To dobre wiadomości. Stałeś się znacznie silniejszy, bardziej niż kiedykolwiek.
Choć cel postawiony przed siłami ekspedycyjnymi został osiągnięty, to kolejne dni wcale nie były łatwe dla trójki bohaterów. Konieczność zajmowania się rannymi, pilnowania jeńców, wzmocnienia obrony miasta w miejscach gdzie się dało, a także wypadów zwiadowczych, wszystko to spoczywało przede wszystkich na trójce Uchiha, która z niecierpliwością i cichymi modlitwami czekała na posiłki z Surufutsu.
W końcu, po upływie kolejnych trzech dni od zdobycia miasta-twierdzy, sojusznicze wojska nadeszły, tym samym odejmując z barków naszych bohaterów poważne zmartwienia. Widok silnych, świeżych i zwartych szeregów było jak powiew natchnienia dla Azumy, Hiromi i Tsuyoshiego. Wszystko zdawało się mówić, że ich wysiłek nie poszedł na marne. A działania, które podjęli, przyniosą wkrótce poważne owoce.
Azuma właśnie przemierzał ulice Rantori. Wracał z narady w której padły rozkazy o powrocie do Surufutsu. Rozkaz dotyczyl jego, Hiromi, a także Tsuyoshiego. Po powrocie i osobistym złożeniu meldunku, mieli otrzymać kilka dni na regenerację, spotkanie z bliskimi – rodziną lub przyjaciółmi, w zależności co komu pozostało po inwazji dzikich na Kotei i Sogen.
Po przecięciu kolejnej uliczki i wyjściu na główny plac, tam gdzie widniał sztandar Uchiha, Azuma natknął się na na Tsuyoshiego. Mężczyzna właśnie konczył spożywać posiłek i podobnie do Kogō, wyglądał na kogoś komu przydałby się zdecydowanie dłuższy odpoczynek.
– Hej Tsuyoshi-kun - przywitał się głośno, machając, a następnie podchodząc szybko do chłopaka. Jeśli Akoraito chciał się jakoś przygotować na to powitanie jak i pojawienie starszego stopniem kamrata, to niestety nie miał czasu.
– Smacznego. Całkiem zjadliwe, prawda? Wszystko smakuje lepiej od suchego prowiantu, szczególnie po takim wysiłku - Azuma zagaił i powlókł spojrzeniem tam, gdzie chwilę wcześniej spogladał Tsuyoshi. – No i moje gratulacje. Spisałeś się, zresztą nie po raz pierwszy. Cieszę się, że mogliśmy współpracować. Mam nadzieję, że nie po raz ostatni.
Azuma powiedział to, zamilkł… a może tylko się zawahał. Na moment.
– Gratuluję również z innego powodu. Słyszałem o Twoim sharinganie. To dobre wiadomości. Stałeś się znacznie silniejszy, bardziej niż kiedykolwiek.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości