Obóz Yuki Mikoto
- Osamu
- Posty: 281
- Rejestracja: 7 lut 2023, o 12:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białowłosy i wysoki młodzieniec przyozdobiony kilkoma białymi tatuażami.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10932&p=202568#p202568
Re: Obóz Yuki Mikoto
Osamu ponownie pojawił się pod namiotem, w którym to zapadały wszystkie decyzje, które miały jakikolwiek wpływ na obóz. Był tutaj żeby odpowiedzieć na wezwanie i żeby zebrać jak najwięcej informacji dla Nariko-sama. Miał nadzieje, że uda mu się zdobyć zaufanie kogoś z dowodzących Yukimi, a ten pokażę mu nieco to jaki plan mają Uchiha na dalszą wojnę z dzikimi, a może przy okazji dowię się czegoś więcej o sytuacji w jakiej znalazło się Cesarstwo. Jego pobyt tutaj tak naprawdę nie miał słabych stron dla jego klanu.
Shins wyrwał go z zamyślenia na tematy związane z jego prawdziwą misją tutaj. Wydawał się być zmęczony ciągłym byciem petentem w kolejce, a zarazem ciekawy tego jak podobało się Uesugiemu poza pustynią. -Raczej wolę żyć na pustynii ale może to dlatego, że jest nieco spokojniej niż tutaj. Jestem już drugi raz w tych rejonach i cały czas tutaj trwają jakieś wojny. Westchnął głęboko jakby był nieco zmęczony konfliktami shinobich, które najbardziej odbijały się na zwykłych ludziach. Nie irytowało go bo doskonale wiedział, że liczyli się tylko silni ale nawet Ci najsilniejsi potrzebowali tych maluczkich do wykonywania prostych prac.
Akio przerwała rozmowę z otyłym shinobim i poprosiła ich o wejście do środka. Osamu zgodnie ze swoim zamierzeniem ukłonił się nisko i uśmiechnął się tak przyjaźnie jak tylko potrafił. Miał nadzieje, że udało się wszystkim zebranym porządnie wypocząć. -Hoshi-san. Ukłonił ponownie głowę tym razem całkowicie poważną miną. -Jeśli stworzyłem problem swoim gestem to najmocniej przepraszam. Podniósł się teraz i poprawił swoje białe proste włosy. -Nie stworzenie problemu było moim zamiarem. Chciałem w tym geście ująć szacunek dla wszystkich tutaj towarzyszy broni. Wspólna sprawa zasługuje na wspólny wysiłek, nawet jeśli przybierze on nietypową formę tak jak wczoraj. Zakończył i miał nadzieje, że zostanie mu wybaczona ta mała przewina.
Generał zarządzająca zaczęła opowiadać o celu ich misji. Bubaigara był całkowicie anonimowym typem dla Osamu. Nie był on chyba aż tak wyjątkowy żeby ściągnąć Grupę Szturmową w celu ujarzmienia jego siły. Chociaż fakt, że wytrzymał walkę z Ario Kunisaku był interesujący albowiem w Sabishi można usłyszeć, że to nie jest żaden przypadkowy ułomek. Fakt, że był chory dalej niczego nie zmieniał. Każdy obywatel Pustyni był warty przynajmniej kilku Kogo z innego kraju. Jego oczy błyskawicznie przeniosły się na rekinka, który właśnie obraził jeden z klanów Unii. No cóż chyba jednak nie każdy był tutaj wychowany i stworzony do dyplomatycznej rozmowy. Zwykły prostak, z którym Uesugi nie chciałby zamienić nawet słowa.
Hoshi-san przedstawiła również kilka opcji na to jak mogą zacząć swoją przygodę z tropieniem tego całego generała. Uesugi przeanalizował opcje, które Generał przedstawiła i wydawało mu się, że ustalenie priorytetów na zebranie informacji powinno być priorytetem. Bezpośredni atak oczywiście miał sens ale pod warunkiem, że będą znać liczebność garnizonu oraz jego możliwości. Nie było miejsca na błąd. Yorokobi Arii miał dowodzić i to na Nim uwaga samego Osamu się skupiła. Ten przedstawił się plan, z którym Białowłosy się zgadzał i aprobował. Nie zamierzał stwarzać mu żadnych problemów i imponowało mu to, że myślą podobnie. -Osamu Uesugi. Zebranie informacji zawsze jest kluczowe. Przed otwartym atakiem musimy przynajmniej wiedzieć jaki garnizon atakujemy oraz w jakim stopniu wróg będzie okopany w swoim obozie. Pokiwał głową kiedy Shins powiedział, że nie powinni mieć żadnych informacji na temat ruchu wojsk bo w przypadku złapania to Dzicy wyciągną to z Nich nawet jeśli mieliby to zrobić z martwych ciał.
Póki co nie przedstawiał się jakimi umiejętnościami dysponował. Nikt nie pytał, a nie zamierzał też opowiadać o sobie przy wszystkich. Drużynie, w której był członkiem, to było całkowicie wystarczająco dużo obcych, którzy poznają jego sposób walki oraz umiejętności wykraczające poza chakre. Miał tylko nadzieje, że nie będzie musiał sięgać po moc, której jeszcze nie zdążył dobrze poznać. Teraz miał nadzieje, że Hoshi mu wybaczy, a nikt inny nie będzie miał pretensji o wczorajszą imprezę, którą urządzili sobie żołdacy za jego pieniądze.
Shins wyrwał go z zamyślenia na tematy związane z jego prawdziwą misją tutaj. Wydawał się być zmęczony ciągłym byciem petentem w kolejce, a zarazem ciekawy tego jak podobało się Uesugiemu poza pustynią. -Raczej wolę żyć na pustynii ale może to dlatego, że jest nieco spokojniej niż tutaj. Jestem już drugi raz w tych rejonach i cały czas tutaj trwają jakieś wojny. Westchnął głęboko jakby był nieco zmęczony konfliktami shinobich, które najbardziej odbijały się na zwykłych ludziach. Nie irytowało go bo doskonale wiedział, że liczyli się tylko silni ale nawet Ci najsilniejsi potrzebowali tych maluczkich do wykonywania prostych prac.
Akio przerwała rozmowę z otyłym shinobim i poprosiła ich o wejście do środka. Osamu zgodnie ze swoim zamierzeniem ukłonił się nisko i uśmiechnął się tak przyjaźnie jak tylko potrafił. Miał nadzieje, że udało się wszystkim zebranym porządnie wypocząć. -Hoshi-san. Ukłonił ponownie głowę tym razem całkowicie poważną miną. -Jeśli stworzyłem problem swoim gestem to najmocniej przepraszam. Podniósł się teraz i poprawił swoje białe proste włosy. -Nie stworzenie problemu było moim zamiarem. Chciałem w tym geście ująć szacunek dla wszystkich tutaj towarzyszy broni. Wspólna sprawa zasługuje na wspólny wysiłek, nawet jeśli przybierze on nietypową formę tak jak wczoraj. Zakończył i miał nadzieje, że zostanie mu wybaczona ta mała przewina.
Generał zarządzająca zaczęła opowiadać o celu ich misji. Bubaigara był całkowicie anonimowym typem dla Osamu. Nie był on chyba aż tak wyjątkowy żeby ściągnąć Grupę Szturmową w celu ujarzmienia jego siły. Chociaż fakt, że wytrzymał walkę z Ario Kunisaku był interesujący albowiem w Sabishi można usłyszeć, że to nie jest żaden przypadkowy ułomek. Fakt, że był chory dalej niczego nie zmieniał. Każdy obywatel Pustyni był warty przynajmniej kilku Kogo z innego kraju. Jego oczy błyskawicznie przeniosły się na rekinka, który właśnie obraził jeden z klanów Unii. No cóż chyba jednak nie każdy był tutaj wychowany i stworzony do dyplomatycznej rozmowy. Zwykły prostak, z którym Uesugi nie chciałby zamienić nawet słowa.
Hoshi-san przedstawiła również kilka opcji na to jak mogą zacząć swoją przygodę z tropieniem tego całego generała. Uesugi przeanalizował opcje, które Generał przedstawiła i wydawało mu się, że ustalenie priorytetów na zebranie informacji powinno być priorytetem. Bezpośredni atak oczywiście miał sens ale pod warunkiem, że będą znać liczebność garnizonu oraz jego możliwości. Nie było miejsca na błąd. Yorokobi Arii miał dowodzić i to na Nim uwaga samego Osamu się skupiła. Ten przedstawił się plan, z którym Białowłosy się zgadzał i aprobował. Nie zamierzał stwarzać mu żadnych problemów i imponowało mu to, że myślą podobnie. -Osamu Uesugi. Zebranie informacji zawsze jest kluczowe. Przed otwartym atakiem musimy przynajmniej wiedzieć jaki garnizon atakujemy oraz w jakim stopniu wróg będzie okopany w swoim obozie. Pokiwał głową kiedy Shins powiedział, że nie powinni mieć żadnych informacji na temat ruchu wojsk bo w przypadku złapania to Dzicy wyciągną to z Nich nawet jeśli mieliby to zrobić z martwych ciał.
Póki co nie przedstawiał się jakimi umiejętnościami dysponował. Nikt nie pytał, a nie zamierzał też opowiadać o sobie przy wszystkich. Drużynie, w której był członkiem, to było całkowicie wystarczająco dużo obcych, którzy poznają jego sposób walki oraz umiejętności wykraczające poza chakre. Miał tylko nadzieje, że nie będzie musiał sięgać po moc, której jeszcze nie zdążył dobrze poznać. Teraz miał nadzieje, że Hoshi mu wybaczy, a nikt inny nie będzie miał pretensji o wczorajszą imprezę, którą urządzili sobie żołdacy za jego pieniądze.
0 x

- Gōsui
- Posty: 117
- Rejestracja: 14 maja 2025, o 17:32
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Jak ma avku
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=223791#p223791
- Multikonta: Shīrōdo
- Arii
- Posty: 1816
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: * Dwie opaski z dziwnymi symbolami na nadgarstkach
*Duża Torba
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- Multikonta: Yuri
- Minoru
- Posty: 1292
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Obóz Yuki Mikoto
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Ario
- Posty: 2447
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
- Arii
- Posty: 1816
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: * Dwie opaski z dziwnymi symbolami na nadgarstkach
*Duża Torba
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- Multikonta: Yuri
Re: Obóz Yuki Mikoto
Atmosfera w namiocie nad mapą zagęszczała się. Otrzymał praktycznie zgodę od wszystkich na wstępny plan ruszenia na port, chociaż widział te niepewności związane z dalszą częścią planu. Czuł na sobie niechętny wzrok Minoru, który mimo zapewnienia, że nie jest zagrożeniem przez dwie osoby o znacznym stanowisku w hierarchii nadal pałał do niego własnymi rozterkami i opiniami. Czuć było, że jego awans nie podobał się mu i w niego nie wierzył. Arii również nie miał do niego przekonania, ale miał w głowie szachownicę z pionkami konkretnych frakcji Cesarstwa. Już w Fuyuhanie wiedział podczas rozprawy, że to rozgrywka polityczna. Jego awans też takową był i ją rozumiał. Teraz musiał tylko jeszcze samemu się postarać, aby utrzymać się na swoim miejscu.
Miłym jednak było, kiedy usłyszał o tym, kto wykonał ruch zrobienia imprezy w obozie. Mimo, że Kodariemu się to nie podobało Arii uśmiechnął się i pokiwał głową w podzięce do białowłosego. Dalsze rozterki skupiały się nadal nad mapą i podzieleniem zadań na etapy. Mimo zgody na jego plan tylko Osamu jasno określił się do tego w pełnej zgodzie. Reszta mimo zgody... poszła też innymi torami. Shinsu od niego już otrzymał informację, co do tortur i innych. Nie chciał, aby przekazali sobie swoje umiejętności tutaj w namiocie - zbyt wiele osób mogło to usłyszeć. Ta informacja powinna zostać pomiędzy nimi. Ale do tego wrócimy za chwilę...
-Nie chodziło, aby korzystać z pomocy na froncie, Hoshi-san.- uśmiechnął się do niej delikatnie i wskazał jej drogę prowadzącą z portu na tereny Dzikich. -Bardziej chodzi o ich rozmieszczenie, abyśmy mogli unikać kontaktu z nimi. Im mniej osób wie o naszej ingerencji na tych terenach tym lepiej. Im więcej będę wiedział na temat przybliżonych lokalizacji tym lepsza organizacja naszej podróży. Sądzę również, że w aktualnej sytuacji dotyczącej mojej osoby będzie lepiej, jak będziemy trzymać się, jak najdalej od sprzymierzeńców.- spojrzał się na nią porozumiewawczo wracając wzrokiem do Minoru. I kiedy chciał przejść do dalszej części o zamtuzie na terenach Atarashi...
Wpadł posłaniec z niezwykle ważną wiadomością. Arii poczuł, jak aura Kodariego się zmienia. I już wiedział... Chłopak już wiedział, że Cesarstwo wykonało ruch. Zacisnął mocniej pięści i spiął swoją szczękę. W jego oczach było przerażenie, kiedy usłyszał o Kiyoko. Z jego aury również dało się wyczuć małą ilość chakry... przerażonej i niebezpiecznej... Kiedy uświadomił sobie, że nie skontrolował jej wypływu odetchnął i spuścił powietrze z płuc. -Kodari-san...- wyszeptał patrząc na przerażenie w Hoshi i jego. Nikt na wyspach nie miał z nią szans oprócz jednej osoby... Arii to wiedział. Aktualnie żyła tam tylko jedna osoba, która mogłaby cokolwiek zdziałać. Informacja do Shabondama... Tylko Akiyo-sama mogła ruszyć tą osobą w przemyślany sposób.
I nawet nie wiedział kiedy Kodari poklepał go i Gosui'a po ramieniu. W oczach Arii'ego pojawiły się... łzy? Czyżby jednak polubił tego prześmiewczego Seinina? Prawdę mówiąc w głębi serca poczuł się przy nim bezpiecznie jak przy Mindzie. Gwiazda... Te słowa zatrzymały się na chwilę w sercu Arii'ego. I nagle Kodari odwrócił się a Arii tylko zrobił szybki obrót na pięcie, wypinając pierś do przodu. Jakby był przed swoim mistrzem ze szpitala, Nishinoyą. -Kodari-san! Wierzę, że uda Ci się! Będę na ciebie czekał po powrocie!- wiedział, że takie słowa mało mogły znaczyć, ale Arii znał historię o Kiyoko, też to co sam Kodari mu powiedział... Kiyoko i jego dziadek... jeżeli wyruszą w dwójkę... Dlatego zażartował dając temu wyzwanie wyścigu, kto wróci tutaj szybciej. Arii odwrócił się do mapy a Hoshi mimo zagubienia wróciła do przekazywania im informacji.
Arii przysłuchiwał się z uwagą do następnych szczegółów. Spojrzał się na przygotowaną rycinę wyglądu ich celu. Przełknął ślinę. Orochi... Na poprzednim zleceniu już ich poznał i znał ich możliwości. A jeżeli ten potrafił jeszcze więcej... Strach pomyśleć czym mógłby ich zaskoczyć. Nagle otrzymali wszelkie informację o wykupieniu wyposażeniu. Odchrząknął.
-Dziękuję, Hoshi-san, za przekazane informację.- spojrzał się po swojej drużynie. Nie znali się. Minoru mu nie ufał. Gosui mógł mieć różne nastawienie patrząc na to, co o nim się mówiło. Osamu-san mógł być szpiegiem, ale nadal będzie służył pomocą od swojego klanu. Shinsu był najemnikiem, mógł zniknąć w każdej chwili. Ale skoro już tuta stali... -Wracając do wszystkiego, co wcześniej już powiedziałem i co poruszymy za tym namiotem, aby jak najmniej osób o tym wiedziało. Nigdy nie wiemy, co może się wydarzyć podczas naszej nieobecności.- tutaj miał na myśli całą sytuację z Waneko i jego wojskami... -Dlatego przedstawienie swoich umiejętności i odpowiednie zabezpieczenie na przechwycenie informacji przez wroga zostawiamy na moment, jak będziemy tylko my.- skierował tutaj wzrok na Minoru, który już zdążył, co nie co o sobie powiedzieć i wrócił do reszty. Przechodząc kolejno: Minoru, Gosui, Osamu i Shinsu. -Nie ukrywajcie żadnych informacji o swoich umiejętnościach. Nie możemy sobie pozwolić na niedomówienia. Ode mnie otrzymacie to samo i możecie oczekiwać więcej.- ukłonił im się i wrócił do Hoshi. -Zakupimy wszystko, co potrzebne w zbrojowni. Wyruszymy w momencie zakończenia tego. Hoshi-san...- patrzył się prosto w jej oczy -Jeżeli będzie taka możliwość - wyślij po mnie w przypadku większych problemów na wodach. I przekaż Mikoto-san o szybkim przemyśleniu odpowiedzi do Akiyo-sama.- pochylił przed nią głowę. Musieli się przyszykować. -A my drużyno mamy trzydzieści minut na przygotowanie się w zbrojowni i wyruszenie. Jeżeli chcecie coś jeszcze w tym momencie zrobić to jest to ostatni dzwonek, aby to zrobić.- powiedział i poczekał na to jak wszyscy ruszą przez namiot. Odetchnął w głębi ducha... Miał na swoich barkach dodatkowe cztery życia.
0 x
- Shins Hyo
- Posty: 305
- Rejestracja: 12 gru 2023, o 07:02
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Shins ubrany jest w czarny strój zasłaniający większość jego ciała. Widoczne są jedynie niebieskie oczy.
- Widoczny ekwipunek: Wielki Kunai na plecach
Płaszcz - Link do KP: viewtopic.php?p=213621#p213621
- GG/Discord: shintarguar
Re: Obóz Yuki Mikoto
Shins przyglądał się mapie świata z uwagą i ciekawością. Mapy nie były czymś, co posiadał każdy wieśniak w swojej chacie, on sam widział je tylko kilka razy. Ale pierwszy raz mógł przyglądać się jej z taką uwagą. Dla większości ludzi znajomość dokładnego kształtu prowincji nie była specjalnie istotna, najważniejszym była odległość liczona w dniach między ważniejszymi miejscami w danych prowincjach. Albo odległość liczona w w częściach dnia liczona w pobliskiej okolicy. Przeciętny rolnik nie musiał wiedzieć, z jakimi prowincjami graniczy jego ojczyzna, a przeciętny kupiec nie musiał znać dokładnego rozlokowania każdego większego miasta czy stacji strażniczych. Być może nawet władzom danych prowincji zależało, by duża część z tych informacji nie była powszechnie znana. Tymczasem Hyo znalazł się w sytuacji, gdzie dokładne rozmieszczenie poszczególnych miasteczek i punktów charakterystycznych mogło odgrywać kluczową rolę. Z całą pewnością będą musieli podróżować po bezdrożach i omijać trakty, a wtedy umiejętność nawigowania w terenie może być bardzo przydatna.
W trakcie narady każdy miał swoje pięć minut na wygłoszenie opinii na temat możliwości taktycznych. Wszyscy się chyba zgadzali, że potrzebują więcej informacji, zanim podejmą bardziej ryzykowne kroki. Szczególną przytomnością umysłu wykazał się Gosui, najsilniejszyDokoAkoraito w randze Sentokiego w Cesarstwie, pytając o wiarygodność danych o Białej Wstędze. Sam wędrowny ninja również miał powody, by - póki co - odrzucić pomysł udania się tam jako sensowny, ale zdanie wygłoszone przez nie-do-końca-Shabondamę było kolejnym gwoździem do trumny tego planu. Na szczęście nie miał on wielu chętnych wśród jego towarzyszy.
Tak samo jak drugi z planów, ten z atakiem na obóz Buibagary - Shins wątpił, by dysponowali wystarczającymi siłami, by samopięć go zdobyć równocześnie walcząc z głównym celem, który jawił się być kimś naprawdę silnym (a przynajmniej tak twierdziła Hoshi). Shins nie znał zdolności swoich towarzyszy, ale póki co nic nie wskazywało na to, by byli oni uzdolnieni w ukrywaniu swojej obecności. A Hyo nie był w tym dobry na pewno. Tak więc skrytobójstwo póki co też było poza ich zasięgiem.
Narada została przerwana wtargnięciem żołnierza, który przynosił wieści z drugiego frontu. Hyo nie za bardzo rozumiał odniesienia personalne, ale zdawało się, że flota cesarska właśnie rozpoczęła inwazję... szturm... czy cokolwiek się tam robi na morzu. Kodari wydawał się być całkowicie pewny swej porażki i równie zdeterminowany do tego, by podjąć walkę. Shins odrobinę się dziwił, osobiście wolałby nie wypuszczać się z armią, która miała zostać zniszczona. To przecież byłby dogodny moment do ataku na porty i flotę handlową, czyli tam, gdzie wrogich okrętów ma obecnie nie być. Chyba, że Yuuki mieli tak mało statków, że wróg mógł równocześnie bronić wybrzeża i atakować... No, ale to w gruncie rzeczy nie interesowało chłopaka, więc postanowił się nad tym specjalnie nie zastanawiać. Ostatecznie nie znał się na polityce i nie miał ochotę babrać się w wojnę domową w Cesarstwie.
Po dramatycznym wyjściu Rekina rozmowa wróciła do omawiania szczegółów ich zadania. Otrzymali oni rysopis generała oraz potwierdzenie autentyczności danych wywiadowczych odnoszących się do Białej Wstęgi. W oczach Shinsa wiele to nie zmieniało, dalej pewny był tego, iż zacząć powinni od miasta portowego i przedostania się na stronę wroga niepostrzeżenie - "Nadal uważam, że powinniśmy zacząć od najmniej ryzykownego planu. Do śmiałych akcji trzeba się przygotować, a na pewno będzie ku nim jeszcze wiele okazji. Zastanawiam się, czy możemy otrzymać także mapę, albo chociaż naszkicować jej zarys z głównymi fortami i miasteczkami. Może to być pomocne, gdybyśmy chcieli unikać wroga, a pewnie będzie wykorzystywał stare fortyfikacje Uchiha, skoro już je przejęli" - to w sumie ostatnia rzecz, jaka przychodziła do głowy Shinsowi w kwestii przygotowania do wyjścia - "Z mojej strony to wszystko, jestem gotowy do wyruszenia nawet teraz".
Po słowach Ariego Shins sprawdził, czy aby niczego nie zostawił. Jeśli dostał mapę albo szkic - skrył go do torby na plecach. Z latryny postanowił nie korzystać, zrobi to po wyjściu - będzie mniej śmierdziało. Po czym ustawił się w miejscu zbiórki gotowy do wyruszenia w drogę.
Ukryty tekst
0 x
- Osamu
- Posty: 281
- Rejestracja: 7 lut 2023, o 12:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białowłosy i wysoki młodzieniec przyozdobiony kilkoma białymi tatuażami.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10932&p=202568#p202568
Re: Obóz Yuki Mikoto
Przeprosiny, które wystosował za swój mały wyskok przed szereg zdały egzamin. Hoshi-san stwierdziła, że koniec końców to nic takiego i Białowłosy mógł dalej spokojnie żyć oraz obserwować cudzoziemców. Były to szczególnie cenne obserwacje albowiem jego krajanie rzadko opuszczali pustynię więc i informacji było jak na lekarstwo. Do tego branie udziału w wojnie z dzikimi, którzy niczym prawdziwi najeźdzcy zdołali obalić Uchiha w ich własnej prowincji. Miał nadzieje, że jego działania zostaną odebrane dobrze przez dowódzących klanem Yuki oraz Uchiha, że Kaguya będą mieli z tego korzyść.
Generał wyjaśniała chłopakom, że mają raczej unikać wojsk albowiem utrzymanie linii frontu nawet takiego, który jest ciężko przepchnąć jest ważniejsze. Pięciu wyszkolonych shinobi musi wystarczyć aby pochwycić jednego człowieka nawet jeśli to sam generał Bubaigara. Nie znał tego faceta ale umiejętności Orochi były mu znane i wiedział, że nie są to słabeusze. Oczywiście doświadczenie z walki przeciwko wrogowi było niezbędne i reszta mogła się cieszyć, że Shins, Osamu i Minoru mieli już w tym doświadczenie. Uesugiemu wydawało się, że kojarzy Minoru skądś już wcześniej ale dopiero teraz kiedy udało mu się odpocząć i nieco wyciszyć. To ten przerażony facet ze szpitala podczas bitwy o Kotei. Sam nie wiedział czy ma on doświadczenie skoro był tak przerażony, że wymęczony Takashi robił na nim takie wrażenie. Nawet jeśli miał w sobie ogoniastego... To właściwie nie miało żadnego znaczenia albowiem Nara był ich sojusznikiem.
W międzyczasie ten dziki rekinek, który pozwalał sobie obrażać Unijczyków, którzy bronili jego dupy przed najazdem dzikich właśnie otrzymał jakąś wiadomość. Szybko zaczął się zbierać. Pewnie Yuki zaczęli obrywać w swojej drugiej wojnie o dom i potrzebowali kogoś silniejszego od pospolitego żołnierza. Osamu spojrzał na Niego nieco inaczej kiedy ten pożegnał się tak jakby miał nie wrócić. No grę dramatyczną miał niezłą ciekawe tylko czy uda mu się wytrzymać tak długo żeby otrzymać wsparcie. Naciskał żeby wyruszyć przed wszystkimi bez wsparcia. W oczach Kaguyi był głupi bo bohaterska śmierć to nic nie znaczące gówno jeśli nie przynosi korzyści Twojemu ludowi. Chociaż doceniał w Nim chęć stawienia czoła zagrożeniu, którego wszyscy inni się bali. Mikoto-sama widocznie otaczała się naprawdę zdolnymi dowódcami. Musiał to zapamiętać tak żeby raport dla Nariko-sama był pełniejszy.
Dostali również pozwolenie na uzupełnienie zapasów w zamian za odpowiednią zapłatę. Osamu pochylił się w geście podziękowania i zaczął wybierać różne rzeczy. Do manierek nalał wody, z dowolnego miejsca w którym była takowa pitna po czym zapieczętował rzeczy takie jak manierki w pierwszy ze zwojów. Schował resztę do torby, a płaszcz który właśnie zakupił był koloru czarnego i posiadał kaptur. Założył go na siebie dość dynamicznym ruchem i poprawił włosy. Ustawił się bliżej Shinsa jakby oczekując rozkazu do wymarszu.
-Podobnie jak Arii-san uważam, że nie powinniśmy się dzielić jeszcze swoimi umiejętnościami. Ukłonił się lekko w kierunku Minoru, który właśnie to zaproponował. Białowłosy nie zamierzał opowiadać o sobie obok Generał Yukich. Arii miał tutaj dużo racji w tym, że ktoś mógł podsłuchiwać, a cholera wie kto mógł mieć tu wtykę. -Spokojnie. Każdy otrzyma ode mnie dokładny opis moich zdolności. Odwrócił głowę do swojego nowego dowódcy, który właśnie prosił o to żeby nie ukrywać swoich umiejętności.
Shins-san wydawał się w ogóle nie słuchać wcześniejszych wypowiedzi Ariiego. Przecież postanowione zostało, że będą najpierw zdobywać informacje, a dopiero później atakować kogoś. Przecież pewnie i tak przy zdobywaniu informacji będą musieli sporo się natrudzić albowiem Dzicy wydawali się być całkiem sprytni i twardzi więc na pewno nie będą chcieli łatwo oddać skóry. Chęć otrzymania mapy była całkiem mądra albowiem żaden z członków fantastycznej piątki chyba nie był ze starego Sogen. Rozejrzał się po innych ale widział, że Gosui i Minoru nieco się ociągali jakby bojąc się wyzwania. -Zgłaszam gotowość do wymarszu. Powiedział w kierunku Ariiego, tak żeby ten nie musiał oczekiwać jego osoby.
Generał wyjaśniała chłopakom, że mają raczej unikać wojsk albowiem utrzymanie linii frontu nawet takiego, który jest ciężko przepchnąć jest ważniejsze. Pięciu wyszkolonych shinobi musi wystarczyć aby pochwycić jednego człowieka nawet jeśli to sam generał Bubaigara. Nie znał tego faceta ale umiejętności Orochi były mu znane i wiedział, że nie są to słabeusze. Oczywiście doświadczenie z walki przeciwko wrogowi było niezbędne i reszta mogła się cieszyć, że Shins, Osamu i Minoru mieli już w tym doświadczenie. Uesugiemu wydawało się, że kojarzy Minoru skądś już wcześniej ale dopiero teraz kiedy udało mu się odpocząć i nieco wyciszyć. To ten przerażony facet ze szpitala podczas bitwy o Kotei. Sam nie wiedział czy ma on doświadczenie skoro był tak przerażony, że wymęczony Takashi robił na nim takie wrażenie. Nawet jeśli miał w sobie ogoniastego... To właściwie nie miało żadnego znaczenia albowiem Nara był ich sojusznikiem.
W międzyczasie ten dziki rekinek, który pozwalał sobie obrażać Unijczyków, którzy bronili jego dupy przed najazdem dzikich właśnie otrzymał jakąś wiadomość. Szybko zaczął się zbierać. Pewnie Yuki zaczęli obrywać w swojej drugiej wojnie o dom i potrzebowali kogoś silniejszego od pospolitego żołnierza. Osamu spojrzał na Niego nieco inaczej kiedy ten pożegnał się tak jakby miał nie wrócić. No grę dramatyczną miał niezłą ciekawe tylko czy uda mu się wytrzymać tak długo żeby otrzymać wsparcie. Naciskał żeby wyruszyć przed wszystkimi bez wsparcia. W oczach Kaguyi był głupi bo bohaterska śmierć to nic nie znaczące gówno jeśli nie przynosi korzyści Twojemu ludowi. Chociaż doceniał w Nim chęć stawienia czoła zagrożeniu, którego wszyscy inni się bali. Mikoto-sama widocznie otaczała się naprawdę zdolnymi dowódcami. Musiał to zapamiętać tak żeby raport dla Nariko-sama był pełniejszy.
Dostali również pozwolenie na uzupełnienie zapasów w zamian za odpowiednią zapłatę. Osamu pochylił się w geście podziękowania i zaczął wybierać różne rzeczy. Do manierek nalał wody, z dowolnego miejsca w którym była takowa pitna po czym zapieczętował rzeczy takie jak manierki w pierwszy ze zwojów. Schował resztę do torby, a płaszcz który właśnie zakupił był koloru czarnego i posiadał kaptur. Założył go na siebie dość dynamicznym ruchem i poprawił włosy. Ustawił się bliżej Shinsa jakby oczekując rozkazu do wymarszu.
-Podobnie jak Arii-san uważam, że nie powinniśmy się dzielić jeszcze swoimi umiejętnościami. Ukłonił się lekko w kierunku Minoru, który właśnie to zaproponował. Białowłosy nie zamierzał opowiadać o sobie obok Generał Yukich. Arii miał tutaj dużo racji w tym, że ktoś mógł podsłuchiwać, a cholera wie kto mógł mieć tu wtykę. -Spokojnie. Każdy otrzyma ode mnie dokładny opis moich zdolności. Odwrócił głowę do swojego nowego dowódcy, który właśnie prosił o to żeby nie ukrywać swoich umiejętności.
Shins-san wydawał się w ogóle nie słuchać wcześniejszych wypowiedzi Ariiego. Przecież postanowione zostało, że będą najpierw zdobywać informacje, a dopiero później atakować kogoś. Przecież pewnie i tak przy zdobywaniu informacji będą musieli sporo się natrudzić albowiem Dzicy wydawali się być całkiem sprytni i twardzi więc na pewno nie będą chcieli łatwo oddać skóry. Chęć otrzymania mapy była całkiem mądra albowiem żaden z członków fantastycznej piątki chyba nie był ze starego Sogen. Rozejrzał się po innych ale widział, że Gosui i Minoru nieco się ociągali jakby bojąc się wyzwania. -Zgłaszam gotowość do wymarszu. Powiedział w kierunku Ariiego, tak żeby ten nie musiał oczekiwać jego osoby.
- Nazwa
- Fūin no Jutsu
- Ranga
- E
- Pieczęci
- Pieczętowanie
- Tygrys
- Odpieczetowanie
- Brak
- Zasięg
- Bezpośredni
- Koszt
- Jednorazowe pieczętowanie
- E: 7% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: Niezauważalny
- Odpieczętowanie
- Niezauważalny
- Dodatkowe
- Użytkownik musi stać obok zwoju (i takowy posiadać, rzecz jasna)
- Opis Podstawowa technika specjalistów w pieczętowaniu, wymagająca użycia zwoju. Ninja staje w pobliżu papirusu i nakłada na papier (lub obok, jeżeli przedmiot jest za duży) to, co ma zostać zapieczętowane wewnątrz. Następnie przelewa do obu - przedmiotu i zwoju - swoją chakrę i składa pieczęć tygrysa. Efektem jest zamknięcie wewnątrz papieru docelowego przedmiotu, który następnie można w każdej chwili ponownie odpieczętować.
- Uwaga Pieczętowanie materiałów organicznych (m.in. materiałów do przeszczepu) możliwe jest przy pomocy tej techniki dopiero od Fūinjutsu C (ludzkie zwłoki zajmują 500 objętości). - Na randze E z Fūinjutsu możemy pieczętować przedmioty tylko w małych zwojach
Ukryty tekst
0 x

- Gōsui
- Posty: 117
- Rejestracja: 14 maja 2025, o 17:32
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Jak ma avku
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=223791#p223791
- Multikonta: Shīrōdo
Re: Obóz Yuki Mikoto
Chyba nikt nie spodziewał się, że na naradę przed rozpoczęciem bardzo istotnej operacji ktoś sobie wtargnie. Ot tak jak gdyby wchodził na swoją działaczkę w słoneczny dzień by pielić grządki w ogródku warzywnym. Nikt się nie spodziewał, a jednak życie lubiło zaskakiwać.
Osobiście cały czas utrzymywałem na twarzy wyraźny uśmiech, delikatnie przy tym mrużąc oczy. Taki też wyraz twarzy zwyczajnie chciałem zachować do samego końca - bo przecież należało się cieszyć każdym dniem tak jakby był on naszym ostatnim. Zabawna zbieżność słów i sytuacji. Choć obserwując uważnie reakcje większości osób w namiocie nie przyznano by mi racji, a mówiąc prawdę ja sam bym sobie jej nie przyznał.
Moment w którym Hoshigaki Kodari-sama "uderzył" mnie i Ariiego zaciśniętą pięścią w bark moje dłonie zacisnęły się, serce uderzyło w piersi niczym bestia próbująca wyrwać się z klatki, a krew zawrzała. Cała ta scena, słowa padające od Generał Zarządzającej, od Ariiego i w końcu od samego senina Hoshigaki. Miałem ochotę ruszyć wraz z nim zostawiając w diabły i Oni te zadanie dla Ryuzaku. Mimo to stałem. W mojej głowie zapanował chaos. Chciałem iść lecz stałem, krzyczałem ale w milczeniu. Chciałem chronić ludzi z tego obozu, moich rodaków w tym także Jego ale nie mogłem odrzucić misji od Generał i samej Mikoto-sama.
Wytrzymaj do naszego powrotu. Udało mi się wykrztusić niby na głos lecz tak cicho, że słowa te mogły zaginąć w tych wypowiadanych niemal równolegle przez Ariiego. Miałem nadzieję że uda nam się szybko wykonać zadanie i dołączyć do niego ma froncie. Nie mógł być idiotą! Na pewno nie rzuci się w wzburzone sztormem morze nie umiejąc pływać. Jeśli staje się do walki z kimś znacznie potężniejszym otwarta walka jest desperacją, zaczepne ataki mogły by kupić czas. On na pewno też o tym wiedział...a przynajmniej w to chciałem wierzyć.
Jednak pomimo wszystkiemu temu co się stało zarówno w namiocie jak i we mnie, moja twarz zachowywała ten sam wyraz - uśmiech i zmrużone radośnie oczy. Tylko zaciśnięte dłonie mogły zdradzić, że był on fałszywy ale gdy dotarło do mnie co zrobiłem i je rozluźniłem. W końcu byliśmy shinobi. Shinobi winni byli ukrywać swoje prawdziwe uczucia.
Następnie przeszliśmy dalej do odprawy związanej już z naszym zadaniem. Pojawiła się propozycja dzielenia się wiedzą o naszych zdolnościach co choć nie chętnie to wiedziałem że będzie trzeba zrobić. Ku mojemu zaskoczeniu moi kompanii zaczęli przejawiać jakieś dziwne obiekcje ku temu. Jakby zakładając że najważniejszy namiot w obozie jest mniej bezpieczny do przekazywania tajnych informacji niż losowa ścieżka w polu. Popatrzyłem więc po wszystkich z lekkim zdziwieniem zabierając rysopis naszego celu i ponownie stając w szeregu wzrok skierowałem w stronę pomysłodawcy. Znajdujemy się w najważniejszym miejscu w całym obozie. Gdyby stąd miały wyciekać informacje zapewne już dawno obóz przestał być istnieć, a my bylibyśmy martwi. Przedstawiłem swój pogląd na sprawę zostawiając chwilę dla każdego by mógł się nad tym zastanowić jednak nie na tyle długą by mógł mi wejść w słowo Nazywam się Kōgetsu Gōsui, należę do rodu Shabondama z Cesarstwa Morskich Klifów. Posługuje się w niewielkim stopniu technikami suitonu, natomiast rodowych technik ojca nie poznałem. Głównie dlatego, że odziedziczyłem zdolności po matce, Senju Umiyo. Prócz tego posługuje się technikami z zakresu iryōjutsu choć daleko mi w tym do mistrzostwa. Jeśli sam miałbym określić mój poziom w tej dziedzinie to powiedziałbym że jestem przeciętny. Tonfy przy moim pasie z kolei są bardziej w celu zmylenia przeciwników co do moich zdolności. Tyle z mojej strony. Osobiście nie będę was przekonywał byście również podzielili się umiejętnościami w tym miejscu lecz chciałbym abyście uszanowali również moje stanowisko, że ten oto namiot to najbezpieczniejsze miejsce do tego w całym obozie. Gdy Oswald z Pustyni zadeklarował swoją gotowość do wyruszenia odpowiedziałem skinięciem głową aby potwierdzić, że ja również nie mam więcej pytań na tą chwilę i jestem gotów do wyruszenia. Zwłoka zdaje się grać na naszą niekorzyść dlatego ja również nie tracił bym więcej czasu o ile nikt z was, ani nasz kapitan nie ma więcej pytań.
0 x
- Minoru
- Posty: 1292
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Obóz Yuki Mikoto
Dyskusja nad planem operacji trwała w najlepsze i Minoru starał się powstrzymywać od zbędnych komentarzy. Pozostali wystarczająco uzupełniali tą lukę. Co więcej, wyglądało na to, że nie było wśród wszystkich zgody co do taktyki, co wyraźnie zaskoczyło i zaniepokoiło Minoru. Z jednej strony może i to dobrze, bo wskazywało, że każdy z uczestników ma swój rozum. Z drugiej, co jeśli w najbardziej krytycznym momencie, każdy postanowi działać po swojemu?
Nim jednak sytuacja zdążyła się zaognić, do pomieszczenia wkroczyła kolejna osoba. Wyraźnie roztrzęsiona i pobudzona. Minoru niemalże mimowolnie uruchomił swojego sensora, zastanawiając się, czemu nie zrobił tego wcześniej. Przysłuchiwał się wiadomości od posłańca i reakcji wszystkich pozostałych i wtedy to poczuł. W pierwszej chwili nie rozumiał o co chodzi. Po chwili jednak dochodziła do niego prawda. Jego sensor niemalże był przyciągany do tego osobnika. Jeden z nich miał wyraźnie wyższe pokłady chakry od pozostałych. Rakurai spojrzał w kierunku tej osoby, odkrywając ze zdziwieniem, że był to nie kto inny jak domniemany pustynny szpieg Osamu. Brwi pseudo-samruaja zbliżyły się do siebie w geście zdziwienia, gdyż jego umysł nie potrafił pojąć jakim cudem istniał ktoś taki. Nie przypominał on swoimi pokładami chakry zwykłego shinobi, nawet na poziomie shirei-kana. Nie przypominał również pojemnika dla demona, gdyż tamci powinni posiadać o wiele większe pokłady. Osamu wydawał się czymś pomiędzy. Będzie musiał to wybadać, lecz może ostrożniej aniżeli z Ariim. Jeden blamaż mu wystarczył.
Dopiero teraz zorientował się, że skupił się tak bardzo na osobie Osamu, że pominął sporą część dyskusji na temat przyniesionej wiadomości. Z tego co jednak zdołał zrozumieć, to Cesarstwo wykonało swój ruch i obóz Mikoto postanowił odpowiedzieć na nie w postaci Kodariego. Rakurai pozwolil sobie odczekać do momentu gdy wszyscy pozegnają się ze sobą, wyczuwając, że cała ta sytuacja bardzo mocno wpływa na stan emocjonalny wszystkich tu zebranych. I dopiero gdy rekini shinobi zniknął z namiotu, pozwolił sobie na wyjście z kąta, w którym stał.
– Hoshi-sama. Wybacz mi moje wtargnięcie, lecz informacja, która właśnie wyszła na jaw, brzmi bardzo poważnie. Czy mam rozumieć, że Uchiha Masashiro-dono jak i Takeda Masatoshi-sama zostali poinformowani o zagrożeniu ze strony Cesarstwa? - Zapytał, rozumiejąc jak ogromnym zagrożeniem było czychające w cieniu Cesarstwo. Walka z dzikimi była druzgocząca dla Północnego Ryuzaku, gdyby musiano rozpocząć jeszcze wojnę na dwa fronty... Rakurai nie potrafił wyobrazić sobie chaosu jaki by to wywołało.
W końcu jednak powrócili do głównego tematu rozmowy. Zagrożenie ze strony przeciwnika zza morza nie oznaczało, że wróg zza północnej granicy zniknął. Spowodowało to jednak, że Minoru zechciał przyspieszyć cały proces i nie rozciągać dlaszych dywagacji. Dlatego też ponownie nie odzywał się wcale gdy przedstawiano im ich cel oraz rycinę z jego podobizną, czy historię z nim związaną. Minoru musiał przyznać, że walka pod murami miasta musiała być dużo bardziej intensywna niż na murach, choć i tam nie było lekko. Sprobował również pokojrzayć cokolwiek na temat tego całego Ario i pamiętał jak w obozie kilka osób rozmawiało o kimś takim. Wtedy jednak nie interesowało go to tak bardzo. Również z powodu tego, że trzeba było się śpieszyć zaproponował by podzielić się swoimi umiejętnościami. Niestety nie spotkało się to, z wielką aprobatą ze strony pozostałych, ani też ze strony ich dowódcy, który spojrzał w jego kierunku. Rakurai skinął do niego głową, na znak akceptacji jego decyzji. Skoro miał rządzić, niech rządzi. Minoru będzie patrzył mu na dłonie i jeżeli ten znów oszaleje, to użyje pieczęci, a jeżeli nie zadziałają, lub też się skończą... zabije tamtego.
A jednak, nie wszyscy, przystali na to, żeby zachować teraz ciszę. Kogetsu Gosui zdradził o sobie co niego, co wzbudziło w Minoru wdzięczność ale również i nie małe zaskoczenie. Cesarski rebeliant władający wrodzonym talentem Senju. Rakurai nie wiedział za wiele na temat tego KG, lecz doskonale rozumiał, że obecność Senju w Cesarstwie nie była czymś normalnym. Napewno będzie to świetna historia do jakiegoś napitku.
– Pozwolę sobie dodać swoje pięć ryo. Po pierwsze dziękuję Gosui-san za wsparcie i przystanie na moją propozycję. Po drugie, chciałem zaapelować do moich towarzyszy o nie rozwlekanie się za bardzo nad możliwościami. Jest wiele niewiadomych, na które nie znamy odpowiedzi. Wydaje się, że wszyscy zgadzamy się co do tego, że atak na warownię naszego celu jest zbyt nierozsądna. Co do pozostałych dwóch opcji nie wiemy, która byłaby lepsza, lecz nasz dowódca zdecydował. Uważam, że powinniśmy pojść za jego propozycją i dopiero wraz z nadejściem nowych informacji zmieniać nasze plany. - Widział, że wszyscy mają podobne zdanie co do niego. Chociaż kto wie co wydarzy się gdy opuszczą już obóz.
1 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Ario
- Posty: 2447
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Obóz Yuki Mikoto
Kampania przeciwko Dzikim
Arii, Gosui, Shins, Osamu, Minoru
Godzina 10:00 Pożegnanie się Kodariego sprawiło, że nawet Ci, którzy na początku nie polubili rekina, poczuli przynajmniej częściową przynależność do kontynentu. Unia, Cesarstwo, Senju, Yamanaka, czy nawet Samurajowie. Wszyscy byli traktowani w tym przekazie jako jedna wielka patologiczna rodzina, a to dzicy byli tymi, którzy naruszyli idealny balans.
Zarówno Gosui jak i Arii pierwszy zapowiedzieli gotowość do pomocy, na które słowa, gdy Kodari opsuzczał obóz, machając do góry ręką na chwilę się zatrzymał. Jego dłoń była podniesiona i otwarta, jednakże...na samym końcu zacisnął ją w pięść, pokazując gest zwycięstwa. Wsparcie chłopaków, mimo, że ich nie znał, było chyba tym, co potrzebował. Jednakże, sam fakt, że mężczyzna wiedział, że idzie na śmierć, o czymś świadczyło. Była jakaś tajemnica, która wszystkim uciekała...a raczej fakt, o którym wiedzieć nie mogli. Jeszcze nie teraz. Hoshi widząc wasze miny, cicho westchnęła. Ona sama, gdyby mogła pomóc, rzuciłaby wszystko i pobiegła na front, walczyć razem z ludźmi. Jej największą bolączką był fakt, że nie umiała za dobrze walczyć. Pomagała więc jak tylko mogła starając się zarządzać obozem i rozdzielać zasoby. Też nie była strategiem wojennym. Zarządzanie obozem, a strategia wojskowa, manewry wojsk - to zupełnie inne tematy.
- Jeżeli ktokolwiek ma jakieś szansę na przejrzenie ruchów Admirałów Waneko, to taką osobą jest Kodari. Można powiedzieć, że to nasza karta przetargowa, jeżeli chodzi o walkę na morzu. Armia Cesarska jest większa niż połączone siły nasze i Ryuzaku, nawet mimo tego, że technologicznie Ryuzaku może mieć ciut lepsze okręty. - powiedziała Hoshi, starając się odwrócić Waszą uwagę od tego, co się przed chwilą zadziało. - Na morzu jednak, często rolę gra doświadczenie. Admirałowie to 8 niezależnych armii, u nas zaś mamy dwie połączone w jedność. Armia Ryuzaku i Armia Mikoto, a dokładniej flota Kodariego plus kilka statków Yukich. Wiem, że chcielibyście ruszyć teraz i pomóc Kodariemu, sama bym chciała. Jednak każdy ma swoje zadanie do wykonania, w tym ja. - powiedziała, po czym szybko i precyzyjnie klasnęła w dłonie, ściągając uwagę na siebie. - Pochwycenie Generała jest równie istotnie strategicznie, co walka na morzu. Skupmy się, byście mogli wyruszyć.
Następnie wszyscy wrócili do planowania. Każdy z obecnych miał pomysł, jak poradzić sobie z nadchodzącym zadaniem. Mimo tego, że grupa zawiązała się bardzo szybko i nie było czasu na dotarcie, role zostały jasno przekazane i nikt wprost nie przeciwstawił się temu, by
zrobić coś inaczej. Chociaż rzeczywiście, część osób chciało odrazu dzielić się swoimi umiejętnościami, część chciała zrobić to poza obozem. Każde rozwiązanie miało swoje plusy i minusy. Hoshi wyglądała jakby miała dylemat, by Was rozsądzać w tym znaczeniu, ale na szczęście z odsieczą przyszedł Shins, który zapytał o mapę. Kobieta machnęła do Akio.
- Poproszę kartkę i pióro. - wydała polecenie, a jej asystentka jak zawsze zareagowała szybko, podbiegając z przyrządami, a sama Hoshi nachyliła się i zaczęła na szybko szkicować podglądową mapę. - Tutaj jesteśmy my, tutaj z prawej jest mniej więcej port. Niedaleko wyżej zaczyna się linia frontu i mur, dlatego musicie uważać jak będziecie przekraczać granicę. Obóz znajduje się mniej więcej w tym miejscu, a Biała Wstęga jest po drugiej stronie granicy. Więc de facto, sam obóz powinien być po drodze, a za obozem macie kolejne miasto, też z portem, ale po północnej stronie. - powiedziała, po czym zwinęła kartkę i podała Wam. - Możecie ją wziąć, tylko pamiętajcie, że jak wpadnie w ręce wroga...no, lepiej żeby nie wpadła, jak w sumie wszystko inne. Wiecie co mam na myśli.
Kolejną sprawą było wychylenie się Minoru, który wprost zapytał czy Masahiro i Takeda o tym wiedzą. Było to w sumie kolejne podważenie Hoshi, które mężczyzna zrobił w jej kierunku i tym razem publiczne, przez co kobieta na chwilę się ożywiła. Zlustrowała Rakuraia wzrokiem i wydawało się, że bardzo zastanawia się, co w tej sytuacji odpowiedzieć, jednak finalnie wzięła głęboki oddech i opuściła głowę na dół, zamykając przy tym oczy. Opierała się o stół. Dopiero po chwili podniosła głowę i z uśmiechem na twarzy, który połączony z faktem, że kobieta była przemęczona, wyszedł trochę...dziwnie.
- Tak Minoru-san, jesteśmy częścią Ryuzaku. Raport przyszedł właśnie od nich.
Ukryty tekstUkryty tekstNa samym końcu, wydawało się, że wszyscy są gotowi do opuszczenia Namiotu. Hoshi wyprostowała się i popatrzyła na każdego z osobna, najdłużej zatrzymując wzrok na Minoru.
- W porządku, powiedziałam Wam chyba wszystko co wiedziałam. Naprawdę, jesteście jedną z najdziwniejszy drużyn, które złożyłam na wyprawę tego typu. Jednak sama wyprawa jest też dziwna w sobie. Myślę, że powinnam Was jakoś nazwać. O wiem, ninejszym nazywam Was "Gōsutoburanchi". Oddział Widmo. Ciekawe, czy zasłużycie na Wasze miano. - po tych słowach zaslutowała Wam. - Powodzenia, towarzysze.
Godzina 11:30 Każdy z Was, kto chciał jeszcze coś zrobić przed opuszczeniem obozu, mógł to zrobić bez problemu. Zgodnie z informacją od Hoshi, w środku była zbrojownia, która handlowała podstawowymi towarami. A raczej obóz handlował, bo nie był to żaden przyjezdny kupiec, tylko po prostu towary Obozu.
Na bramie przeszliście weryfikację, tym bardziej posiadając medaliony Sentoki i Kogo, a szczególnie Kogo (medalion Kodariego miał kilka charakterystycznych szram) strażnicy nie dopytywali o cel podróży. Trochę trudniej mieli Osamu i Shinsu, ale za ewentualnym wstawiennictwem kogoś z obozu, chłopaki też nie byli poddawani bardzo dogłębnej weryfikacji. Jeżeli jednak nikt się za nimi nie wstawił, to byli dopytywani - co robili, jaki mają plan, gdzie się udają, tak, aby stworzyć odpowiedni raport.
Finalnie wszyscy spotkaliście się 15 metrów przed bramą. Był słoneczny dzień.
Gōsutoburanchi miał wyruszyć w swoją pierwszą misję.
Grota Rebeliantów, Gdzieś na wybrzeżu, Hyou
Rok wcześniej Duzy statek właśnie podpływał do groty, która miała bardzo spore wyżłobienie. Dzięki temu z daleka wyglądała jak kamień, jednak jak podpłynęło się wystarczająco blisko, to w środku okazywało się, że jednak nie jest to kamień. Była to świetnie zakamuflowana miejscówka, a dokładnie punkt przerzutowy z kontynentu. Baza Rebeliantów.
Na dziobie statku stały dwie kobiety. Jedna, ubrana w strój marynarski, a druga w strój shinobi. Ta druga trzymała w ręku jabłko i przegryzała.
- Macie naprawdę świetne jabłka, skąd je sprowadzacie, Azumi-kun?
- No jak to skąd. Prastary Las. Większość towarów mamy z Kaigan na ten moment. Handel strasznie podupadł i tak naprawdę nie ma już skąd ich brać. W sensie, nie tylko jabłek, ale całej żywności. Tylko mój ojciec zgodził się na to, by sprzedawać towar ludziom z wysp. Mówi, że sam poczuł głód, dlatego ma - uwaga cytuję - wyjebane na tych leszczy z Ryuzaku, co prawdziwy handel to jedynie powąchali, kupując rybę na targu.
Minda uniosła brew.
- Ano, mądry gość.
- To nawet nie tyle mój ojciec co wujek, ale już i tak go traktuję jak ojca. Swoją drogą, dobrze, że Mikoto zgodziła się korzystać z naszych usług. Odkąd Kropla się rozpadła, nikt nie chciał obstawiać statków w celu ochrony. Gdyby nie Hoshi-sama, którą znamy jeszcze za czasów jej organizacji, to bym chyba nie bardzo miała robotę.
Kolejny gryz Mindy, zakłócił ciszę.
- Kropla? - zapytała. - Nie słyszałam, że Hoshi miała jakąś organizację.
- Ano miała. Już dwa razy korzystaliśmy z ich usług. Nawet podpisaliśmy kontrakt na współprace. Mieli takie super ciacho. Kisuke-san. Matko, gdybyś go zobaczyła. Tylko, że władał robalami, ble. No ale gdyby nie to, to normalnie 10/10.
- Jak tak mówisz, to pewnie tak było. No i co się stało, że z nimi nie pływacie już?
Azumi przez chwilę zastanowiła się.
- Wiesz co, tam była jakaś taka akcja, że ktoś ich napadł, jak akurat większość była poza ich bazą, czy jak to nazwać. Niestety Kisuke-san został brutalnie zamordowany i podobno potem się rozpadli. Hoshi-san wróciła do Mikoto, z którą utrzymywała relacje, poznałam też Sasame-chan. Taka fajna, młoda dziewczyna, jak my. Ale miała siłę, jak się biła to wpadała w jakąś furię czy coś. W każdym razie no rozeszli się w swoje strony. I tyle z moich interesów. Teraz pływam z Wami, jak coś Hoshi-sama zleci. Dużo piratów, mamy szczęście, że nie trafiłyśmy na żadną kontrolę z Cesarstwa, a najgorzej byłoby trafić na admirała. Słyszałaś o nich?
- Mówisz o tych psach Waneko? - zapytała, na co Azumi wyraźnie wzdrgnęła, jednak nic odpowiedziała, bo właśnie wpłynęły do środka.
Na ich widok w jaskiniowym ala porcie zamachał grubszy mężczyzna.
- Azumi-san! Udało Wam się! Jakieś problemy? - krzyczał z daleka, na co Azumi tylko machnęła ręka.
- Wszystko w porządku, udało się.
Statek zacumował, została podstawiona kładka, obie kobiety zeszły na pomost.
- Cały towar zgodnie z założeniami. W większości żywność, podstawowe medykamenty. Mamy też trochę ubrań. Mało broni w tym rzucie.
- Dobre i to. Dobre i to. - powiedział, po czym machnął w kierunku załogi na statku. - Wyładowywać tam gdzie zaws...
Wtedy nagle w jaskini zrobiło się ciemno. Źródłem światła był głównie wlot do jaskini, zaś dodatkowo były rozpalone pochodnie. Wszyscy momentalnie odwrócili się w kierunku wejścia do jaskini. Mieli może z 25 metrów do tego, co zobaczyli.
Dwa razy większy statek, niż Kiryou-Damaki, którym przypłynęły Minda wraz z Azumi zagrodził wejście i jednocześnie wyjście z jaskini. Ustawił się bokiem, wycelowywując działa w ich kierunku. Drewniane blokady były zdjęte i około 15 dział celowało właśnie w bazę rebeliantów. Statek który przypłynął miał gigantyczną grafikę na boku, przypominającą stado rekinów rozszarpujących syrenę. Na samym środku był duży znak.
"3".
Minda momentalnie złapała Azumi po czym przesunęła ją za siebie.
- Powiedz, że miałaś jakiś transport zaplanowany. - na jej skroni pojawiła się kropla potu.
- N-nie...to jest...o matko...to jest...
Na boku statku był drobny podest, chyba była to raczej klapa, która blokowała okno, z którego można było wyrzucić drabinę na dół, wprost do wody. Na tej klapie kucał mężczyzna. Młody rekin, z założonym kapturem na głowie. Uśmiechał się bardzo, bardzo szeroko pokazując wszystkim dwa rzędy ostrych jak brzytwa zębów. Kucał po "słowiańsku" i kręcił kunaiem na palcu.
- Ahoooj gołąbeczki! Znalazłem Was wreszcie! - krzyknał. - Ale się Was naszuuukaaaałem. Ale było warto. Oj, było warto.
Minda momentalnie odwróciła głowę do Azumi.
- Wynoście się stąd. Zabierz papiery. Spal wszystko. Nie mogą dowiedzieć się o innych punktach.
- A....ale...!
- BIEGIEM MÓWIĘ! - Minda wydarła się niemalże w jej twarz. Seinin uniosła ręce i uwolniła pieczęci, krzyżując ręce. W powietrzu zawisły przez chwilę przywołane przez chakrę dwie kamy, ostrza wyglądające jak czekany. Minda złapała je w locie po czym spojrzała w kierunku przybysza.
Azumi powoli złapała grubego mężczyznę i zaczęli uciekać w kierunku wyjścia. Rekin uniósł brew.
- Czy Wy naprawdę myślicie, że dam Wam uciec? - powiedział, po czym uniósł rękę i klepnął jedno działo. Rozległ się huk i wypaliło w kierunku jednego z budynków.
Minda wyskoczyła w powietrzę, po czym zamachnęła się Kamami. Dwa powietrzne ostrza śmignęły w kierunku zbliżającej się kuli, po czym jak ją trafiły, to przeszatkowały na części, które wpadły gdzieś do wody. Minda z gracją wylądowała na nogach, kucając i podnosząc się. Rzucała wyzwanie? Wyprostowała jedną z dłoni i zaczęła kręcić Kamą nadgarstkiem. Odwróciła wzrok, upewniając się, że reszta zaczęła uciekać.
- Yare yare...za takie zlecenie to biorę ekstra od Hoshi. - powiedziała sama do siebie. - Skrzynka jabłek z Kaigan. Albo dwie. - kobieta wyprostowała się, po czym zaczęła przeciągać na jedną i drugą stronę. Rozgrzewała się.
Nagle ze statku, który przypłynął wybiegła masa ludzi. Wszyscy byli shinobi, bo potrafili biegać po wodze. Minda, odpowiadając na to, również zeskoczyła z pomostu na wodę i ruszyła biegiem. Okrzyk marynarzy sprawił, że w jaskini zapanował chaos. Wiekszośc była uzbrojona w jakieś szable lub katany. Minda doskoczyła do pierwszego, schylając się przed atakiem i wbijając mu kamę prosto w brzuch. Kobieta wypuściła ją z ręki, przechodząc za plecy ofiary. Kolejną osobę uderzyła z pięści, łamiąc mu nos i tą samą ręką złapała swoją kamę. Zrobiła obrót, wbijając drugą kamę prosto w gardło następnego przeciwnika. Dwie osoby machnęły w jej kierunku szablami, a ona je zablokowała swoimi brońmi. Wyskoczyła w powietrze i zrobiła szpagat w locie, uderzając dwóch przeciwników w twarz. Była nad nimi piętro lub, lub dwa wyżej. Kolejnych dwóch leciało w jej stronę. Dziewczyna wzięła zamach i rzuciła kamą. Ta rozpędzona dużą siłą wbiła się w klatkę piersiową jakiegoś faceta z takim impetem, że chłopa wyrwało z kapci. Zawisł w powietrzu, a sama Minda rozpłynęła się w powietrzu robiąc skok i lądując na klatce piersiowej rywala z wbitą Kamą. Wyrwała ją, rozbryzgując krew dookoła, gdzie woda na której stali coraz bardziej zaczynała przypominać czerwoną taflę.
Minda rozejrzała się wokół. Przeciwników było mnóstwo, jednak gdy ją otoczyli, każdy bał się podejść. Minda obrała się wokół siebie, czekając na atak, jednak...nikt nie chciał zacząć. Wszyscy patrzyli sobie po twarzach, oczekując na jakiś ruch. Minda zaś chodziła sobie i kręciła nadgarstkiem z kamą. Jej wyraz twarzy zdradzał wszystkie emocje: podjedź, a zginiesz.
Dopiero jednego z marynarzy wypchnęli do kółka. Chłop stał trochę przerażony, a Minda skupiła na nim wzrok.
- No i powiedz, po co Ci to. Skończysz jak Ci na dole. Już więcej ani się nie napijesz sake, ani nie poruchasz. Jak masz rodzinę, to jej nie zobaczysz. Cofnij się grzecznie na stateczek, przeproś, a może pozwolę Wam odpłynąć. - szopka, którą tworzyła sprawiała, że...kupowała czas. Mnóstwo czasu.
Wojownik jednak finalnie wydarł się "ZA CESARZA!" i ruszył w jej kierunku. Minda cicho westchnęła i zrobiła zamach.
Ostrze napotkało ostrze. Gdy kama miała trafić w szyję przerażonego woja, przed nim pojawił się rekin. W ręku trzymał kunai, którym sparował atak Mindy. Jego twarz pojawiła się jakieś 20 centymetrów przed twarzą Mindy. Ich wzrok się napotkał z bliska, a ona widziała, że rekin się nie uśmiecha. Jego twarz była poważna.
Kobieta jednak szybko przeszła do ataku i wyprowadziła atak drugą kamą. Rekin się schylił, a Minda wykonała trzecie cięcie. W bliskim zasięgu miała więcej argumentów dwoma Kamami, niż jeden kunai, którym mężczyzna odbił kamę. Dźwięk stali sprawił, że aż wszystkim zabrzęczało w uszach. Rekin próbował wykonać kontratak, atakując pięscią w twarz kobiety, jednak ta ponownie wykonała dziwną ewolucję, przekręcając swoje ciało w poziomie w taki sposób, że zdołała wyprowadzić kopnięcie piętą w twarz Kodariego.
Huknęło, a samym rekinem zakołysało. Minda wylądowała 5 metrów dalej, patrząc na to, jak Kodari trzymał się za twarz i dotykał, jakby stało się coś niespotykanego. Kobieta wzruszyła ramionami.
- Ooopsie.
- Masz Ci los. Ja cię kojarzę. Ty jesteś tą...seininką Mikoto.
Minda podniosła się.
- No i?
- Wiesz, że za Twój łeb Kiyoko zrobi mnie "2"? Ależ mam farta. Chłopaki, dziś będziecie mogli chlać. Nikt ma się nie wtrącać. To moje trofeum.
- Twoje co? Narazie to dostałeś w łeb, ale jak Ci się coś, za przeproszenie, popierdoliło, to mogę Ci jeszcze raz poprawić. - powiedziała, po czym uśmiechnęła się w jego kierunku, puszczając mu oczko.
- Wyszczekana jesteś. - na te słowa, Minda wzruszyła ramionami. - Kodari Hoshigaki, Admirał Cesarski. - powiedział, po czym sięgnął za pas, wyjmując tanto z czarnym ostrzem. Miał na nim wyryte insygnia w czerwonym kolorze. "Pycha kroczy przed upadkiem".
Minda skinęła głową.
- Dostałeś taką zabaweczkę z napisem, żebyś nie zapomniał, przez co zginiesz?
- Jak uda Ci się mnie zranić jeszcze raz, to Ci może opowiem tę historię.
- To może odrazu zaproś mnie na kolację, jak zamierzasz mi ckliwe historie opowiadać.
- Czy Ty mnie...kokietujesz?
Minda uśmiechnęła się niewinnie.
- Nie wiem. Może. Trochę. Powinnam? - obejrzała się ostatni raz. Ludzie zdążyli uciec. - Yoshiii, teraz jestem gotowa.
- W takim raz...
Rekin nie zdążył opowiedzieć bo Minda doskoczyła do Kodariego atakując bezpośrednio w jego brzuch kamą. Rekin sparował atak bez problemu, schylając się przed drugim śmiercionośnym atakiem ze strony kobiety. Minda atakowała jak szalona, próbując za każdym razem trafić przeciwnika w któryś czuły punkt. Celowała po nadgarstkach, kostkach, a fakt, że kamy były bardzo specyficzną bronią, ostrza śmigały obok ciała rekina za każdym razem. Rekin wykorzystując tanto odbijał wszystkie ataki, ale jakby czekał...nie atakując w żaden sposób. Analizował ją. Dopiero w pewnym momencie zbił mocniej atak. Minda nie spodziewała się takiej zmiany, bo wyprowadzała kombinację trzech cięć i zamisat poczekać na koniec i otwarcie, Kodari zaryzykował i uderzył jej kamę od boku. Kobieta straciła równowagę i wtedy Kodari złapał ją za nadgarstek, upuszczając tanto i drugą ręką uderzył ją w brzuch. Pieść weszła w ciało Mindy, jednak ona w jakiś dziwny sposób, obkręciła tułowiem, minimaluzjąc obrażenia które miała otrzymać. Jednocześnie zrobiła to samo, czyli wypuściła jedną kamę na ziemię, jednak nie chciała by ta wpadła do wody, jak tanto Kodariego. W ostatniej chwili, Minda kopnęła kamę i ta poleciała w Kodariego, rozcinając mu kawałek nogi. Kodari dosłownie w ostatniej chwili zabrał nogę. Puścił Mindę i ta odskoczyła, trzymając się za brzuch, rozmasowywując. Jej kama zatonęła.
- O Ty suczo, celowałaś mi w ścięgno nad piętą. - powiedział, z jednej strony podekscytowany, a z drugiej zaintrygowany. - Ja pierdole, ale masz styl. Nieźle, naprawdę nieźle.
- To co z tą kolacją? - zapytała wystawiając dłonie do przodu. Miała otwartą dłoń, którą celowała w Kodariego, zaś drugą przy łokciu. Nogi miała blisko siebie, z kolanami ugiętymi do środka.
- Co to za postawa? Nigdy nie widziałem by ktoś tak walczył.
- Podejdź to zobaczysz. - zaprosiła go, po czym rzuciła kamą w jego kierunku. Ostrze ominęło głowę Kodariego i trafiło w biednego marynarza, który stał za nimi.
Kodari ruszył do kobiety, atakując ją typowo jak silniejszy mężczyzna. Przyjął gardę i próbował przytłoczyć ją czystą siłą. Ona zaś była jak woda, otwartymi dłońmi blokowała ataki, jednocześnie atakując drugą ręką w jego jakieś jego punkty. Była zdecydowanie szybsza, więcej uderzała, jednak ni jak miało się to do siły tych ataków, które nie robiły w żaden sposób wrażenia na Kodarim. Co jakiś czas kopała go próbując zyskać przewagę, jednak coraz bardziej była spychana. Wydawało się, że też bardziej się męczy, niż rekin. Gdy już brakowało jej 5 metrów do pomostu, delikatnie odwróciła głowę, jakby coś kalkulowała. Kodari to wykorzystał, bo wyprowadził zamach na jej twarz, a ona...nagle zamknęła oczy!?
Pięść trafiła ją w nos, krew poleciała na bok i chyba nawet sam Kodari był w szoku, że...ją trafił! Był tak bardzo w szoku, że nie zauważył jak obręcona Minda straciła balans tylko po to...by sieknąc go piętą w jaja.
Oczy Kodariego zeszły się w jeden punkt, a on sam zrobił zeza. Minda będąc do niego plecami skoczyła na belkę pomostu, po czym odbiła się i wskoczyła na niego. Złapała go za twarz i zamknęła oczy. Nagle Kodarim bujnęło, a on sam...stracił przyczepność w nogach i para wpadła pod wodę. Kodari był bezbronny, przez co zaczął machać pod wodą rękoma. Minda zaś nie mogła wytrzymać tyle pod wodą co rekin, więc był to po części rzut poświęcenia, jednak...jeżeli wytrzyma na tyle, by...
Kodari czuł, jak chakra z jego ciała wylatuje. Kobieta ją wręcz wysysała. Jeżeli wytrzyma...to go pokona. Trzymała go już dobrą minutę, sama skupiając się na tym, by wyregulować oddech. Była to walka na wytrzymałość. Albo zdąży go wyzerować, albo sama utonie.
Czas leciał nieubłagalnie. Sekunda za sekundą. W pewnej chwili, poczuła jak Kodari słabnie wtedy już nie mogła dalej wytrzymać i go puściła, wypływając na górę. Była równie zmęczona, co Kodari. Gdy wypłynęła, w jej kierunku ruszyli marynarze. Otoczyli ją, kierując w jej stronę ostrza. Jeden z nich złapał ją za włosy i przystawił nóż do gardła. Kobieta próbowała się wyrwać, ale nie odzyskała jeszcze tchu. Dopadli ją. Nie mniej, udało jej się przynajmniej sprawić, że wycofali się rewolucjoniści. To dobrze, przynajmniej tyle dobrego...
Poczuła, jak ostrze narusza jej skórę.
- Będziemy mieli awans! Mamy seinin Mikoto! Pani Wieczna Admirał nas awansuje! Słyszycie!? - wrzask entuzjazmu rozległ sie po całej jaskini. - A i jeszcze się zabawimy!
Ostrze przeszło przez brzuch mężczyzny, który trzymał Mindę. Krew trysnęła mu z ust. Za nim niewiadomo skąd pojawił się Kodari, który patrzył niemalże w szale na zgromadzonych. Wyciągnął ostrze, a mężczyzna zwolnił uścisk na Mindzie. Kobieta cofnęła się i łapała oddech, starając się zorientować, co się stało. Kodari trzymał jej kamę.
- Czy któryś jeszcze chce zabawić się z jeńcem? CZY KTÓRYŚ JESZCZE CHCE WTRĄCIĆ SIĘ W MOJĄ WALKĘ!? - wydarł się tak, że wszyscy cofnęli się o krok. - Jeżeli jeszcze raz usłyszę od kogokolwiek, że zamierza się zachować wbrew kodeksowi, to pozabijam. Za gwałty, za rozboje, pozapierdalam każdego. - dodał, po czym spojrzał na Mindę. - Zrobiłaś mnie tą sztuczką. Jednak ja też dałem Ci fory. Nie pokazałem wszystkiego co potrafię.
- Tak sobie wmawiaj.
Ich rozmowa była teraz bardziej poważna. Kodari patrzył na nią, jakby zastanawiał się co zrobić. Spojrzał na statek, którym przypłynęli rebelianci.
- Konfiskować całą broń ze statku.
Minda uniosła brew.
- Nie mamy broni.
Kodari zrobił minę na zasadzie "HĘ?!"
- Jak nie macie broni. To co przewozicie?
Minda wzruszyła ramionami.
- Żywność i lekarstwa. Odzież.
Kodari nadal nie wierzył.
- Gadasz głupoty. Gdzie macie broń.
- Tłumacze Ci tumanie, że nie mamy. Mamy żywność i środki pomocy. Ludzie przez Twojego zasranego Cesarza głodują, nie mają leków. A Ty bawisz się w bohatera. Zresztą, co ja będę Ci tłumaczyć. Chodź, pokażę Ci.
Hoshi Yuki - klik
Kodari Hoshigaki - klik
Mikoto Yuki - klik
Azumi Kuni- klik
Minda Hoshitsu - klik
Ukryty tekst
0 x
- Arii
- Posty: 1816
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: * Dwie opaski z dziwnymi symbolami na nadgarstkach
*Duża Torba
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- Multikonta: Yuri
Re: Obóz Yuki Mikoto
Medyk spojrzał się za Kodarim. Jego uniesiona pięść w powietrzu zwiastująca zwycięstwo była tylko zmyłką. Arii to wiedział, ale zrobiło mu się jakoś lepiej na sercu. Przynajmniej teraz mógł mieć myśli, że nie musi umierać. Nie każda walka musi polegać na sile fizycznej. Wygranie bitwy mogło też być zebraniem odpowiednich informacji o wrogu. A tylko on mógł jakoś z tego wyjść. Chociaż Arii miał nadal bardzo złe odczucia w środku. W Cesarstwie odpowiednio dużo można było się o nich dowiedzieć a szczególnie, jak w rodzinie posiadało się jednego z Admirałów. Historie o nich nigdy nie były niczym miłym do słuchania.
Ale musieli wracać do swoich obowiązków o czym przypomniała im Hoshi, która wytłumaczyła im na początku podział sił Cesarstwa a Ryuzaku. Nic dziwnego, że Morskie Klify posiadały taką potęgę. Ostatni wyskok na kontynent Waneko nie zakończył się dobrze, ale to tylko, dlatego że nie postanowił użyć żadnego z Admirałów do podbicia ziem. Arii przełknął ślinę. Nie chciał wiedzieć, co stanie się kiedy takowy teraz by się tutaj pojawił. Byliby w strasznych tarapatach. Dlatego też potrzebne było obozowi Rewolucjonistów i migrantów z Hyuo zwycięstwo. A takowe musiał przynieść ze swoją nową drużyną. Ryuzaku musiało zobaczyć, że Mikoto nie rzuca słów na wiatr i Uchiha też musieli widzieć w niej odpowiednie plecy w razie większych starć z Dzikimi.
Mimo małych niedopasowań do pewnych decyzji i słów Shinsu zadał dobre pytanie o mapę, którą Hoshi zaczęła rozrysowywać. Arii patrzył się na każdą malowaną kreskę i punkt. Zapamiętywał wszystko i kiwał głową. Port nie był tak oddalony od ich miejsca, dlatego idealnie rozplanował drogę stąd do niego, aby jeszcze dzisiaj załatwić tam większość spraw. Pokiwał głową. -Zapoznajcie się i zapamiętajcie jak najwięcej. Mapa zostaje u Hoshi-san do spalenia. Wyciekiem tych informacji zajmę się ja, tak jak już powiedziałem, Hoshi-san.- kiwnął jej głową i polecił dłonią każdemu ze swoich kompanów, aby jeszcze raz ją mogli przeanalizować. Musiał zacząć mówić swoje słowa ostrzej i konkretniej. Nie zawsze musiał prosić. Takie myślenie zaczęło mu się toczyć, jak zarówno Minoru i Gosui wyrwali się, mimo jego próśb do opowiedzenia o sobie. Arii spojrzał się tylko przez ramię na Gosuia, ale nic nie powiedział. Na to będzie czas później. I nagle to a la' samuraj znowu postanowił obniżyć stanowisko Hoshi swoimi słowami. Arii zacisnął szczeki i mocniej pięści, patrząc się na Minoru, że kolejny raz przekroczył granicę w tym namiocie. W ciągu jednej doby. Chłopak przymknął oczy i kiedy je otworzył zobaczył Mindę, która miała podobne emocje do niego, co on sam. Dziwne, prawda? W końcu była nim samym...
I nagle otrzymali tytuł swojej drużyny. Widmo... Wątpił, że utrzymają go długo. Patrząc na indywidualności, które już się wybiły w ciągu ostatnich kilkunastu minut mogło być ciężko niezauważonym. Nagle westchnął. -Hoshi-san.- ukłonił się jej nisko z szacunkiem -Następnym razem, kiedy będziemy się widzieć, będziemy świętować. I żadna z dzisiejszych sytuacji już się tutaj nie powtórzy.- zaznaczył mocno słowa o sytuacjach z tego namiotu, patrząc się na Minoru, aby dać mu znać, że głównie chodzi mu o niego. -Chłopaki, tak jak powiedziałem. Trzydzieści minut i widzimy się pod bramą. Ruszamy od razu. Muszę się oporządzić w zbrojowni, dlatego to tam się widzimy.- im również ukłonił się z szacunkiem. Wyszedł z namiotu z przeróżnymi myślami.
Ruszył do zbrojowni, gdzie stał wysoki mężczyzna o oceniającym wzroku i wysoko zadartym nosie. W głowie miał ciągle to, jak musi wypracować sobie posłuch u tylu mężczyzn z czego dwóch całkowicie różniących się od niego. Dodatkowo przeszkodą mógł być wiek. Oceniając mógł być najmłodszy z nich wszystkich i posiadał możliwie, że mniejsze doświadczenie. -Będę potrzebował pigułki żywnościowe, ze skrzepniętą. I żyłkę...- wymieniał produkty przechodząc przez wszystkie drewniane, obładowane stoły sprzętem i patrząc po skrzyniach, z których wysypywało się wszystko, co tylko mogło być w zbrojowni. -Zestaw medyczny. Strzykawki. Shurikeny. I drewnianą maskę.- dawno nie widział maski. I takowej nie nosił od roku. Ostatnim razem zyskał swój przydomek Wielorybiego Rzeźnika, ale tym razem chciał tylko ukryć swoją tożsamość. Sprzedawca patrzył się na niego. -Dla ciebie mam coś specjalnego.- i chwilę mu zajęło grzebanie w najmniejszej ze skrzyń, z której wyciągnął metalową maskę z białymi malunkami rysów twarzy, która wydawała się mroczna, ale jednak spokojna. Na samym swoim szczycie miała czerwone słońce. Arii spojrzał się z pytaniem w jego kierunku. -Nie zapominaj kim jesteś. Z tego jesteś znany. Niech twoja maska ponownie coś znaczy.- i tak o to opłacił wszystko i ruszył do namiotu, aby wszystko zapieczętować w odpowiednie znaczniki.
Po trzydziestu minutach był już gotowy i tak o to pojawił się przed bramą, aby spojrzeć się na wszystkich zebranych. -Dobrze, ruszajmy. Porozmawiamy w drodze.- musieli przejść przez strażników, którym pokazał swój nowy medalion, Kodariego. Z różnymi zadrapaniami i wyżłobieniami. Kiedy chcieli zatrzymać Osamu i Shinsu, Arii odwrócił się i uniósł delikatnie dłoń do góry. -Oni są ze mną na rozkaz Hoshi-san. Możecie ich przepuścić.- i tak przeszli przez straże. Odetchnął głęboko i odwrócił się do nich. -Będziemy rozmawiać w drodze. Zatrzymamy się dopiero, kiedy będziemy w okolicach portu. Tam przekażę wam moje decyzje i strategie na zebranie informacji. Dlatego musimy utrzymać odpowiednie tempo. Poruszać się będziemy przez las, aby nie poruszać się głównymi drogami. Minoru-san na przodzie. Drugi będzie Osamu-san. Następnie Gosui-san i Shinsu-san. Ja zamykam formację. Zmienimy ją jak dowiem się wszystkiego, co potrzebne.- i tak o to wybiegł w las, aby skoczyć na gałęzie drzew i ruszyć do przodu, w kierunku Portu.
I kiedy oddalili się od Hachimantaj o dwa kilometry Arii odchrząknął, zwracając uwagę swoich towarzyszy. -Skoro już jesteśmy w drodze. Zacznę od samego początku. Jestem Yorokobi Arii na Hyuo znany jako Wielorybi Rzeźnik. Mianowany na czas tej misji jako Kogo Ryuzaku no Taki i dowódca naszej drużyny. Powodem, dlaczego nie chciałem, abyśmy mówili w obozie o sobie i swoich umiejętnościach nie było to, że jest słabo zabezpieczony. Ale to, co może wydarzyć się podczas naszej nieobecności.- mówił tonem poważnym i patrzył się na każdego z nich po kolei, delikatnie wybijając się do przodu, aby być bliżej każdego, aby żadnemu nic nie umknęło. -Z jednej strony wyruszył najpotężniejszy Admirał Waneko. Z drugiej mamy Dzikich. Nigdy nie wiemy czy któreś nie przejdzie przez granicę i nie zdobędzie informacji o nas. A im więcej takowych posiadają tym mają więcej szans na obronę. Dodatkowo, nigdy nie wiecie kto słucha. Może się wydawać, że zaufana osoba może być zdrajcą.- sam o tym wiedział, aż za dobrze. Sytuacja z Ametsu dobrze pokazała mu takie scenariusze. -Drugą sprawą jest dowodzenie. Jeżeli mówię, że czegoś nie robimy to tego nie robimy. Nie przyjmę żadnej brawury i chęci zostania bohaterem za cenę życia, któregoś z nas. Zamierzam wrócić z całą waszą czwórką z Generałem do Ryuzaku.- ostro zaznaczył swoim tonem, że nie będzie takich momentów akceptował. Za dużo zależało od tego jednego zadania.
-Przechodząc do umiejętności. Jestem medykiem, tak jak Gosui-san, dlatego cieszę się, że nie będę w tym zadaniu sam. Ale moje umiejętości są ponadprzeciętne, jak nie mistrzowskie w tej materii. Całe życie się tego uczyłem, dlatego swoje życie możecie pozostawić mi a wrócicie w całości.- uśmiechnął się do nich, trochę schodząc z tonu poprzednich zdań. -Dodatkowo posiadam dość sporą wiedzę jeżeli chodzi o pieczętowanie i specjalne bariery z wykorzystaniem Fuinjutsu. Dlatego też posiadam odpowiednie zabezpieczenia na sytuację zebrania informacji od nas. W moim arsenale znajdzie się również trochę ofensywy z Dotonu. Posługuję się również w pewnych sytuacjach siedmioma ostrzami, co usprawnia mi pojedynek z wieloma przeciwnikami. Ale działa to tylko u mnie w konkretnych sytuacjach, do których sam nie doprowadzam.- spojrzał się na Minora. Ten będzie wiedział bardzo dobrze, o co chodzi. Dodatkowo wskazał palcem na swoje plecy, gdzie miał zamontowaną swoją kaburę z ostrzami. -To wszystko z mojej strony. Chciałbym też, żebyście powiedzieli dokładnie wszystko w swoim temacie. Dlatego Minoru-san, gdybyś mógł konkretnie określić swoje umiejętności.- tutaj Arii nie zamierzał odpuścić. Miał przeczucie do tego, że mężczyzna ukrywa bardzo ważną część, która już zaświtała mu podczas ich wspólnej misji, ale także przez wczorajsze sytuację. Minoru wyczuł w nim coś innego. Więc oznaczało, ze musiał posiadać jakieś umiejętności w tym zakresie.
- Nazwa
- Fūin no Jutsu
- Ranga
- E
- Pieczęci
- Pieczętowanie
- Tygrys
- Odpieczetowanie
- Brak
- Zasięg
- Bezpośredni
- Koszt
- Jednorazowe pieczętowanie
- E: 7% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: Niezauważalny
- Odpieczętowanie
- Niezauważalny
- Dodatkowe
- Użytkownik musi stać obok zwoju (i takowy posiadać, rzecz jasna)
- Opis Podstawowa technika specjalistów w pieczętowaniu, wymagająca użycia zwoju. Ninja staje w pobliżu papirusu i nakłada na papier (lub obok, jeżeli przedmiot jest za duży) to, co ma zostać zapieczętowane wewnątrz. Następnie przelewa do obu - przedmiotu i zwoju - swoją chakrę i składa pieczęć tygrysa. Efektem jest zamknięcie wewnątrz papieru docelowego przedmiotu, który następnie można w każdej chwili ponownie odpieczętować.
- Uwaga Pieczętowanie materiałów organicznych (m.in. materiałów do przeszczepu) możliwe jest przy pomocy tej techniki dopiero od Fūinjutsu C (ludzkie zwłoki zajmują 500 objętości). - Na randze E z Fūinjutsu możemy pieczętować przedmioty tylko w małych zwojach
Ukryty tekst
0 x
- Shins Hyo
- Posty: 305
- Rejestracja: 12 gru 2023, o 07:02
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Shins ubrany jest w czarny strój zasłaniający większość jego ciała. Widoczne są jedynie niebieskie oczy.
- Widoczny ekwipunek: Wielki Kunai na plecach
Płaszcz - Link do KP: viewtopic.php?p=213621#p213621
- GG/Discord: shintarguar
Re: Obóz Yuki Mikoto
Wyjście Kodariego zaowocowała ckliwymi gestami i melodramatycznymi deklaracjami. Shins Hyo postanowił nie komentować i przeczekać, aż cała sytuacja się zakończy. Sam w tym czasie pozostał bierny i cierpliwie znosił cringe, jaki odstawiali Rebelianci z Cesarstwa Samotnych Klifów. Jeśli wszyscy mieszkańcy tego regionu mieli takie zamiłowanie do dramatów, to byłby to kolejny powód, by się tam teraz nie pchać. Na szczęście wyjście rekina nie trwało aż tak długo i wszyscy mogli wrócić do narady.
Prośba Shinsa o mapę została spełniona - niestety Arii, dowódca drużyny, nie zgodził się na to, by ją zachować. Szkoda, bo Hyo nie dysponował pamięcią fotograficzną i raczej nie zapamięta szczegółów. Z drugiej strony to arcydzieło sztuki kartograficznej samo w sobie również nie było wielce bogate w szczegóły, więc być może pobieżne zapamiętanie lokalizacji tych kilku punktów okaże się wystarczające. Na pewno się o tym przekonają, gdy przyjdzie im dostać się już do Białej Wstęgi. Ale do tego czasu wiele jeszcze może się wydarzyć.
Reszta odprawy nie trwała już długo, w zasadzie zostało wymienionych tylko kilka głównych uwag, po czym towarzystwo rozeszło się. Część z osób poszła jeszcze się zaopatrzyć u obozowego kwatermistrza, jednak Hyo poszedł bezpośrednio w kierunku bramy. Na resztę drużyny poczekał niedaleko wyjścia z obozu, a gdy Arii miał przechodzić to ruszył razem z nim, dzięki czemu mógł oszczędzić sobie przeszukania. A przynajmniej znacząco zmniejszyć ilość formalności związanych z wyjściem z obozu.
Gdy drużyna zebrała się w końcu Arii zaordynował kierunke marszu. Choć marsz w przypadku ninja był kiepskim określeniem - od teraz zaczęli poruszać się lasem, skacząc po drzewach, aby przyspieszyć tempo przemieszczania się. Choć dla zwykłego cywila ten sposób poruszania mógłby być najmniej efektywny, o ile w ogóle możliwy, to ciała shinobich wzmocnione chakrą pozwalały im na bezproblemowe skakanie między gałęziami, a wykorzystywanie co większych konarów jako bazy do odbicia się sprawiało, że zamiast unikać gałęzi drzew zrobili sobie z nich podstawę do przyśpieszania swojego ruchu.
W trakcie drogi do pierwszego miejsca docelowego Arii, albo jak zaraz mieli się dowiedzieć - Wielorybi Rzeźnik (tytuł ten Shinsowi nic nie mówił, ale postanowił o tym nie wspominać) - zaproponował podzielenie się informacjami na swój temat. I tutaj pojawiał się spory problem. Z jednej strony działając razem powinni znać swoje umiejętności, ale z drugiej - byli dla siebie nadal kompletnie obcymi ludźmi, czy był więc sens zdradzać się od razu ze wszystkim? Chyba nie za bardzo. "Dla odmiany ja Iryoninem nie jestem, a z pieczętowaniem to mam tyle wspólnego, co większość ninja - umiem coś tam zapieczętować, ale bez szaleństw" - zaczął, ciągle zastanawiając się nad czym, z czym się zdradzić - "Walczę też trochę mieczem, choć jest to raczej forma obrony, gdyby doszło do walki w zwarciu, a w głównej mierze wykorzystuję ninjutsu. W różnych formach" - no, zasadniczo nie było to kłamstwem, żywioły w końcu też są pewną formą ninjutsu. W razie czego zawsze można grać głupa, że tak się to traktowało - "Ale zakres moich umiejętności jest raczej średniozaawansowany" - walka z Gosuiem jasno dała mu do zrozumienia, że nie ma powodu by się przechwalać swoimi umiejętnościami.
Ukryty tekst
0 x
- Osamu
- Posty: 281
- Rejestracja: 7 lut 2023, o 12:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białowłosy i wysoki młodzieniec przyozdobiony kilkoma białymi tatuażami.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10932&p=202568#p202568
Re: Obóz Yuki Mikoto
Uesugi był jednym z kilku osób, które właśnie znajdowały się w namiocie dowodzenia. Gosei, który jeszcze przed chwilą był najsilniejszym doko teraz prawdopodobnie był zwykłym Sentokim. Wcześniej nie przypadł do gustu Osamu przez swoją butę i niezbyt mądre zachowanie. Teraz zachowywał się inaczej ale chłopak zamierzał go dokładnie obserwować jako najwyższe zagrożenie jedności w grupie. Kolejny był Shins Hyo, który był jedną wielką niewiadomą. Nigdzie nie miał swojego miejsca i jego motywacje były bardzo niejasne. Jego zachowanie dla Osamu zdradzało to, że chciał posiąść jak najwięcej informacji ale ciężko powiedzieć po co. Minoru i Arii mieli między sobą jakąś dziwną dynamikę ale Białowłosy nie chciał oceniać zbyt pochopnie obu mężczyzn. Jeden z Nich był dowódcą, który póki co podejmował słuszne przynajmniej według Osamu decyzje. Drugi był vice-przewodniczącym tego ich zgrupowania i wydawał się być doświadczony.
Kiedy Osamu sobie tak wdzięcznie rozmyślał o osobach zebranych do tego trudnego zadania, Hoshi rysowała mapę o którą poprosił Shins. Nie było to zbyt skomplikowane, a Kaguya dokładnie oglądał każdą drobną linię oraz wizualizował sobie każdą możliwą droge, którą będą mogli iść gdyby plan Ariiego zawiódł. Oczywiście sam kościany wojownik dołoży wszelkich starań żeby pierwotne założenia drużyny były realizowane w stu procentach. Ekipa dostała nawet własną nazwe, "Gōsutoburanchi". Oddział Widmo. Miał teraz mieszane uczucia. Był ciekawy czy zasłużą na taki przydomek podobnie jak Hoshi. Z drugiej strony jego brew lekko tykła kiedy go otrzymali albowiem to narzucało presję, z którą mniej doświadczeni shinobi mogą sobie nie poradzić.
Zebrał swoje zakupy i stawił się na miejsce zbiórki. Arii całe szczęście pomógł jemu i Shinsowi w omijaniu strażników. Każdemu skinął głową na znak szacunku, że wypełniają swoją pracę. Kolejna rzecz, którą musiał zapamiętać do raportu. Straż jest raczej dokładna i nie przymyka oczu na nikogo. Ruszyli z kopytka po wcześniejszym ustaleniu formacji w jakiej mieli podróżować. Kiepskim pomysłem było wyrzucać go na przód formacji ale nie czepiał się bo przecież mogli go nie znać. Odbijał się zgrabnie od każdej nadającej się do tego gałęzi. Podróżowali tak dosłownie kilka chwil albowiem każdy z Nich był shinobim. Arii w tym czasie rozpoczął rozmowę o sobie. Wielorybi Rzeźnik nie mówił absolutnie niczego ale nie zamierzał mu przerywać. Rozumiał też dlaczego nie chciał dzielić się w obozie swoimi umiejętnościami. To również zostało przyjętę bez większych emocji. Słowa o dowodzeniu wywołały uśmiech na twarzy Białowłosego. To było coś co bardzo docenił. Reszta drużyny musiała zrozumieć w jaki sposób poruszać się trzeba w oddziale złożonym z poważnych ninja.
Rzeźnik jakim przedstawił się Arii miał całkiem sporą ilość umiejętności, którą włada. Ze sporym szacunkiem przyjął wszystko to co potrafił ich Dowódca. Mistrzowsko opanowane iryojutsu, duża wiedza o pieczętowaniu, ofensywa dotonu i siedem ostrzy. Jawił się on jako wojownik kompletny albo ktoś co jest od wszystkiego czyli jest do niczego. To jeszcze się okażę ale póki co Osamu traktował go z szacunkiem i zamierzał wypełniać jego polecenia jako Dowódcy. Shins powiedział im tyle ile tak naprawdę chciał powiedzieć. Widać było, że coś ukrywa ale te ogólnikowe przedstawienie swoich umiejętności nie było problemem tak długo aż nie wejdzie w drogę tworom Kaguyi.
-Jestem shinobi Rodu Kaguya jednak nie odedziczyłem swoich rodowych zdolności. Ścisnął zęby mówiąc to i przełknął ślinę. Był to ciężki cios dla chłopaka, który zawsze marzył o byciu najsilniejszym Kaguya na świecie. -Posiadam jednak wysokie pokłady chakry i mistrzowsko z nich korzystam. Moje zdolności dotonu są na mistrzowskim poziomie. Jestem ukierunkowany na walkę na dużym i średnim dystansie. Mogę samodzielnie prowadzić oblężenie lub całkowicie zmienić i zdominować pole walki. Będę Was ostrzegał przed największymi z moich technik. Powiedział o sobie wszystko, no może prawie wszystko. -Arii-san... Odnośnie tego bohaterowania to jeśli zobaczycie na moim ciele czarne znaki to lepiej będzie jeśli się zaczniecie wycofywać i zostawicie resztę mi. Wspomaga to moje zdolności w znacznym stopniu ale jeszcze nie kontroluje tego na tyle dobrze jakbym chciał i jest to raczej ostateczność. Białowłosy sam teraz nie wiedział co w Niego wstąpiło ale było to szczere. Doskonale wiedział jakie piekło Dzicy zgotowali pod stolicą Uchihów i wiedział, że eliminowanie niewiadomych to kolejny punkt dodatni, który pomoże im wygrać.
Kiedy Osamu sobie tak wdzięcznie rozmyślał o osobach zebranych do tego trudnego zadania, Hoshi rysowała mapę o którą poprosił Shins. Nie było to zbyt skomplikowane, a Kaguya dokładnie oglądał każdą drobną linię oraz wizualizował sobie każdą możliwą droge, którą będą mogli iść gdyby plan Ariiego zawiódł. Oczywiście sam kościany wojownik dołoży wszelkich starań żeby pierwotne założenia drużyny były realizowane w stu procentach. Ekipa dostała nawet własną nazwe, "Gōsutoburanchi". Oddział Widmo. Miał teraz mieszane uczucia. Był ciekawy czy zasłużą na taki przydomek podobnie jak Hoshi. Z drugiej strony jego brew lekko tykła kiedy go otrzymali albowiem to narzucało presję, z którą mniej doświadczeni shinobi mogą sobie nie poradzić.
Zebrał swoje zakupy i stawił się na miejsce zbiórki. Arii całe szczęście pomógł jemu i Shinsowi w omijaniu strażników. Każdemu skinął głową na znak szacunku, że wypełniają swoją pracę. Kolejna rzecz, którą musiał zapamiętać do raportu. Straż jest raczej dokładna i nie przymyka oczu na nikogo. Ruszyli z kopytka po wcześniejszym ustaleniu formacji w jakiej mieli podróżować. Kiepskim pomysłem było wyrzucać go na przód formacji ale nie czepiał się bo przecież mogli go nie znać. Odbijał się zgrabnie od każdej nadającej się do tego gałęzi. Podróżowali tak dosłownie kilka chwil albowiem każdy z Nich był shinobim. Arii w tym czasie rozpoczął rozmowę o sobie. Wielorybi Rzeźnik nie mówił absolutnie niczego ale nie zamierzał mu przerywać. Rozumiał też dlaczego nie chciał dzielić się w obozie swoimi umiejętnościami. To również zostało przyjętę bez większych emocji. Słowa o dowodzeniu wywołały uśmiech na twarzy Białowłosego. To było coś co bardzo docenił. Reszta drużyny musiała zrozumieć w jaki sposób poruszać się trzeba w oddziale złożonym z poważnych ninja.
Rzeźnik jakim przedstawił się Arii miał całkiem sporą ilość umiejętności, którą włada. Ze sporym szacunkiem przyjął wszystko to co potrafił ich Dowódca. Mistrzowsko opanowane iryojutsu, duża wiedza o pieczętowaniu, ofensywa dotonu i siedem ostrzy. Jawił się on jako wojownik kompletny albo ktoś co jest od wszystkiego czyli jest do niczego. To jeszcze się okażę ale póki co Osamu traktował go z szacunkiem i zamierzał wypełniać jego polecenia jako Dowódcy. Shins powiedział im tyle ile tak naprawdę chciał powiedzieć. Widać było, że coś ukrywa ale te ogólnikowe przedstawienie swoich umiejętności nie było problemem tak długo aż nie wejdzie w drogę tworom Kaguyi.
-Jestem shinobi Rodu Kaguya jednak nie odedziczyłem swoich rodowych zdolności. Ścisnął zęby mówiąc to i przełknął ślinę. Był to ciężki cios dla chłopaka, który zawsze marzył o byciu najsilniejszym Kaguya na świecie. -Posiadam jednak wysokie pokłady chakry i mistrzowsko z nich korzystam. Moje zdolności dotonu są na mistrzowskim poziomie. Jestem ukierunkowany na walkę na dużym i średnim dystansie. Mogę samodzielnie prowadzić oblężenie lub całkowicie zmienić i zdominować pole walki. Będę Was ostrzegał przed największymi z moich technik. Powiedział o sobie wszystko, no może prawie wszystko. -Arii-san... Odnośnie tego bohaterowania to jeśli zobaczycie na moim ciele czarne znaki to lepiej będzie jeśli się zaczniecie wycofywać i zostawicie resztę mi. Wspomaga to moje zdolności w znacznym stopniu ale jeszcze nie kontroluje tego na tyle dobrze jakbym chciał i jest to raczej ostateczność. Białowłosy sam teraz nie wiedział co w Niego wstąpiło ale było to szczere. Doskonale wiedział jakie piekło Dzicy zgotowali pod stolicą Uchihów i wiedział, że eliminowanie niewiadomych to kolejny punkt dodatni, który pomoże im wygrać.
- Nazwa
- Kinobori no Waza
- Ranga
- E
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Na ciało
- Statystyki
- Siła
- ---
- Szybkość
- użytkownika
- Wytrzymałość
- ---
- Koszt
- Minimalny, nieodczuwalny
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Technika pozwala na odpowiednią kumulację chakry, dzięki czemu ninja może się poruszać po powierzchniach niedostępnych dla normalnych ludzi - w zakres tych umiejętności wchodzi zarówno chodzenie po ścianach i sufitach, jak i chodzenie po wodzie. Technika nie pozwala na unikanie technik wymagających wejścia w nie.
0 x

- Gōsui
- Posty: 117
- Rejestracja: 14 maja 2025, o 17:32
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Jak ma avku
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=223791#p223791
- Multikonta: Shīrōdo
Re: Obóz Yuki Mikoto
Obserwujący ogólne reakcje drużyny można było odnieść wrażenie, że Itsutsu no fukō (5つの不幸) byłoby trafniejsze, bo do "Siedmiu Nieszczęść" brakowało paru członków. No ale przy odrobinie szczęścia dwie osoby powinny wrócić zwycięsko z tej misji, a ja zamierzałem być jednym z tej dwójki.
Właściwie po skończeniu swojego wywodu na temat swoich zdolności dalej pozwoliłem by reszta robiła i mówiła co tak sobie chciała. Ja skupiłem się na obserwacji choćby reakcji kapitana naszego zespołu na słowa Minoru-san. Co prawda wypowiedź mężczyzny była nieco ujmująca to jednak świadomość tego, że był tu kimś kto mógł mieć trochę inne prawa niż ja - co wnioskowałem na sytuacji z wczoraj - uznałem że lepiej będzie puścić to mimo uszu bez zbędnej reakcji. Arii-san z kolei zareagował jednak wymowniej choć również darując sobie zbędne i możliwe że szkodliwe dla wszystkich komentarze. I tak jak z początku bardziej lubiłem tego obcego tak tym razem to Arii bardziej mi zaimponował postawą. Co prawda mogła być lepsza gdyby nie dawał niewerbalnych sygnałów ale lepszy rydz niż nic.
Gdy wyruszyliśmy w formacji której nie do końca rozumiałem, szczególnie tego, że dowódca umiejscowił się na samym tyle skąd miał utrudnione obserwowanie tego co przed nami, a tym samym opóźniało to potencjalne reakcje i komendy narażając resztę na konieczność działania po swojemu. To z kolei prowadziło do chaos w drużynie, który w sytuacji niebezpiecznej mógł być ciężki do opanowania. Mimo to nie zamierzałem podważać kompetencji i decyzji szczególnie że sam umiejscowiony zostałem w środku formacji co teoretycznie dawało mi niewielkie poczucie bezpieczeństwa. Mimo to nie traciłem czujności od momentu wyjścia z namiotu dowodzenia. W trakcie podróżowania starałem się obserwować zarówno prawą jak i lewą flankę skupiając się na konkretnej stronie na trzy minuty. Po tym czasie większą uwagę skupiałem na kierunku przeciwnym przez kolejne trzy minuty i takie cykle powtarzałem aż do zatrzymania się.
Jako osoba której Generał Zarządzająca przydzieliła jako trzeciemu prawo głosu pozwolę sobie jedynie zauważyć kapitanie, że zarząd i tak posiada ogólnikową wiedzę na temat zdolności podkomendnych. Słyszałem też w obozie pewną plotkę o panu i powodzie pewnej śmierci więc rozumiem skąd może wynikać ta ostrożność lecz pana słowa zabrzmiały jakby nie pokładał pan wiary w naszych ludzi. Stąd też moja prośba o więcej wiary kapitanie. W moich słowach nie było żadnej złośliwości,.wypowiadałem swoją opinię takim samym tonem jakim odpowiadał bym n pytanie o pogodzie. Z tą różnicą, że ja twarzy wciąż malował mi się ten sam uśmiech który "ubrałem" jeszcze w namiocie Co do moich zdolności, jak wspominałem odziedziczyłem Kekkei Genkai mojej matki z rodu Senju. Pozwala mi tworzyć drzewa, lasy, czy choćby stworzyć dom taki jak ten w którym nasz gość z pustyni oraz Shins-san mieli okazję nocować. Ponadto Shins-san mierzył się ze mną w przyjacielskiej rywalizacji i widział już poziom jaki reprezentuje. Potrafię też stworzyć zawansowane klony, czy wytworzyć pewne nasiona po przyczepieniu których potrafię wyczuć ich pozycję. To chyba najistotniejsze informacje o moich talentach. Wierzę też, że reszta również nie zataja czego o sobie bo pamiętajmy, że choć powołani zostaliśmy niedawno do tego zadania to brak świadomości o zdolnościach drugiego członka może doprowadzić do jego śmierci.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość