Niewielka rolniczo-rybacka wioska nad rzeką. Po jednej stronie rzeki, niedaleko wioski, znajduje się obóz klanu Yuki - siedziba Wyrzutków Cesarskich, przewodzonych przez Yuki Mikoto, po drugiej, w niewielkim oddaleniu, posiadłość rdzennej dla tych ziem Uchiha, z głową rodziny Uchiha Haridą.
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy - wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy - delikatne blizny na przedramionach i rękach - przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu - skórzana kamizelka shinobi - kabury na broń na lewym i prawym biodrze - torba z ekwipunkiem na lewym pośladku - lekka zbroja
Konflikt narastał, a sytuacja robiła się coraz bardziej niebezpieczna. Świat w którym znajdował się Sakki, drżał w posadach. Ten pokaz kształtowania otoczenia był imponujący, ale Uchiha zachował zimną krew i wytrwał nie pozwalając się przyprzeć do muru. Był gotowy stawić czoło Ariiemu, tym bardziej że tak naprawdę, to tamten wciąż był więźniem i to nie tylko w własnym umyśle.
Najwyraźniej, jakaś część tej jaźni również zdawała sobie z tego sprawę bo w krytycznym momencie zareagowała. Ta jaźń – Minda, w pewnej chwili zmieniła swoją aurę. Azuma nie czuł z jej strony już tego chłodu. Coś się zmieniło. Sakki skupił na niej teraz swoją uwagę.
– Jest więźniem własnego „Ja”? - powtórzył, bo nie chciał mieć wątpliwości, czy właściwie ją zrozumiał. I w ten sposób dowiedział się więcej – o tym, że Arii przeżył traumę, a to co teraz widzą , jest mechanizmem obronnym do radzenia sobie z tymi przeżyciami. Kobieta, czy też część jaźni Arii'ego, zwróciła się też do niego samego, nakazując mu współpracować. Minda przypomniała mu o tym, czym kierował się sam Uchiha zachowując spokój. To miejsce, nawet doznaną tu krzywda, nie mogła go skrzywdzić w świecie rzeczywistym. A w nim, Arii był już bezbronny.
Była w tym pewna przewrotność, bo przysłuchując się temu wszystkiemu, u Azumy pojawiło się coś na kształt współczucia. Tego, co się z tym człowiekiem stało. Trzy osobowości. Każda stanowiąca w jego umyśle wlasną, oddzielną osobowość. Gdy Minda potwierdziła jego właściwy osąd co do bycia naczyniem dla Jinchurikkiego, a następnie oznajmiła że ukazana zostanie Azumie, trzecia i ostatnia część osobowości Arii'ego, Uchiha przytaknął.
– Miejmy to już za sobą. Pokaż mi go. Chce zobaczyc… Zobaczyć by zozumieć z czym Rakurai-san musiał się mierzyć. On i inni w przeszłości, a także tych, których to dopiero czeka.
Spojrzał na Arii'ego. Trzy osobowości. Jego własna, ta wspierająca i ostatnia, ta personifikująca odpowiedź na zło. Azuma zastanawiał się, co by się stało gdyby otworzył teraz jego cele. Czy coś by się w ogóle stało? Albo… Czy podświadomość Arii'ego może utworzyć kolejne jaźnie. Jeśli tak… to ile jest w stanie ich zmieścić.
Chakra Ariiego - dla sensora wyczuwalna jako spokojna, ciepła i dobroduszna Chakra w formie Rzeźnika - zimna, wyczuwalna woń krwi, morderczy zamiar wisi w powietrzuChakra w formie Mindy - znudzona, "rozbrykana", skrytaPH Bank WT
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy - wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy - delikatne blizny na przedramionach i rękach - przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu - skórzana kamizelka shinobi - kabury na broń na lewym i prawym biodrze - torba z ekwipunkiem na lewym pośladku - lekka zbroja
Uchiha nie wiedział czy to była zasługa części jaźni zwany Mindą, czy to było robota samego Arii'ego, ale nagle doszło do istotnych zmian. Arii, mężczyzna mniej więcej w wieku samego Uchihy, nagle przeobraził się w dziecko. Małego chłopca, który trzymał Mindę za rękę. Wstydził się, a może nawet bał bo zaraz skrył się za plecami kobiety.
Nie była to jedyna zmiana. Otoczenie również uległo zmianie. Cela w której się Arii znajdował, również uległa przeobrażeniu. Ściany, posadzka zafalowały, a następnie ukazały coś zupełnie innego. Olbrzymią posiadłość, większą niż na własność posiadała rodzina Azumy. A potem to również się zmieniło. Najpierw usłyszeli płacz dziecka. Potem zobaczyli jak mały Arii przykuty jest w piwnicy, do ziemii. Nad nim górował mężczyzna. Azuma zagryzł mocniej szczękę, gdy ujrzał jak ten ciemięży dziecko. Ten oprawca, był jego dziadkiem.
Nagle znowu doszło do zmiany. Jeszcze innej. Pociemniało, a następnie ogarnął ich mrok. Czarne tomoe sharingana ponownie zawirowały i wtedy Azuma to ujrzał. Na sekundę, jak grom rozświetlającą ciemność. Bladą, przepełnioną żądzą mordu twarz. Okrutną, wykrzywioną od uśmiechu, przepełnionego bezkresem szaleństwa.
Nazywał się Rzeźnikiem.
– Tamtego samuraja… Zupełnie nie wiem o kim mówisz. W gruncie rzeczy, to jednak nie ważne. Zobaczyłem to na czym mi zależało.
Mierzyli się spojrzeniami. Rzeźnik był wulgarny. Czuć również było jego żądze… Był okrutny. Jego spojrzenie, ten wzrok… W każdym innym, prócz strachu wzbudziłoby także mdłości. U Azumy, ta obrzydliwość niebezpiecznie szybko narastała.
– Jawisz się jako coś co powinno zostać niezwłocznie żywcem pogrzebane. Mimo to… Jesteś jego częścią. Jego mechanizmem obrony. Pytanie zatem brzmi, czy bez Ciebie… Arii będzie wciąż potrafił się bronić?
Bez dwóch zdań, Rzeźnik był zagrożeniem. Nawet teraz, spoglądał na Azumę jak na swoją kolejną ofiarę. Uchiha spojrzał na Mindę, a potem na Arii'ego. Dziecko, które bojaźliwie uczepione było Mindy. I które z ufnością na nią spoglądało. Chowało się za nią. Azuma znowu to poczuł. Współczucie. Zwrócił się w stronę Rzeźnika. Ich spojrzenia, ponownie się zetknęły. Azuma uprzedził to co było nieuniknione. Zaatakował pierwszy.
Ukryty tekst
Błyskawicznie sięgnął do kabury. Najpierw rzucił celując ostrzem w grdykę a w następnej chwili już pędził na wroga z drugim, wyciągniętym ostrzem. Wykonał zamach, celując w skroń.
Bestia patrzyła się na Sakkiego z lubieżnym uśmieszkiem. Wyszczerzyła swoje zaostrzone kły, prowokowała Uchihę. Chciała go sprowokować do ataku. I doczekała się tego. Sakki uznał, że dobrym sposobem będzie zaatakowanie jej. W tym samym momencie na plecach bestii zmaterializowało się siedem mieczy, które zawirowały od razu w powietrzu. Nikt nie zamierzał się tutaj patyczkować między sobą. Jeden był wysłannikiem swojego Szczepu, drugi był czymś w rodzaju muru obronnego. Ale czy na pewno Azuma mógł się z tym mierzyć? Dwa ostrza zablokować miały te czerwonookiego. I nagły obrót, aby ostrze między kolanem wbiło się w udo chłopaka, a to pomiędzy prawym nadgarstkiem zawirowało prosto w maskę.
Ale nie była to jedyna rzecz, która się wydarzyła. Z ciała młodego Ariiego zaczęła wydobywać się niebieskawa chakra. Chłopczyk puścił dłoń Mindy i spojrzał się na nią. Nagle był nastolatkiem i nagle już dorosłym mężczyzną, którym teraz był na zewnątrz. W jego oczach był strach - nie chciał, żeby komuś wydarzyła się krzywda. Z jego ciała wybuchnęła chakra - manifestując całą jego drogę. Prawdopodobne było, że to samo wydarzyło się na zewnątrz, poza dziwną iluzją. Mogło to skończyć się różnie, ale nie mógł pozwolić na to, aby takie rzeczy działy się w jego wnętrzu. -DOŚĆ!!!! OBYDWAJ!!!- nigdy jeszcze tak się nie wydarł. Fasady jeszcze bardziej się zatrzęsły i wszystko nagle znowu zawirowało w dziwnym maraźmie i stali w czwórkę na korytarzu kojącego jego serce szpitala w Fuyuhanie, gdzie rozwinął siebie i swoje umiejętności. Nagle dookoła zapanował spokój i sam Rzeźnik zatrzymał ostrza tak, żeby były jak najbliżej skóry Azumy, ale go nie przecięło. I tak nie mogło mu się nic stać. Szczerzył się do Azumy.
-Sakki-san. Rzeźnik wydaje się agresywny i wrogo nastawiony do wszystkiego. Ale jest częścią mnie. Potrafi rzeczy, których ja nigdy nie będę potrafił samemu. To jestem ja.- uśmiechnął się słabo do zamaskowanego mężczyzny. -Nie lubi słabości. U mnie i otaczających ludzi. Ostatnim razem całkowicie przejął kontrolę, bo zarówno ja i Minoru-san byliśmy w... ciężkiej sytuacji. Gdyby nie on, nie siedziałbym teraz na zewnątrz a tym bardziej Minoru-san nie stałby tam gdzie stoi.- Arii podszedł do nich i położył dłoń na ramieniu Rzeźnika, który odpuścił i jego ostrza rozpłynęły się w powietrzu. Odszedł, aby stanąć przy Mindzie. -Nie jestem w stanie ich kontrolować. Nie mam nad nimi takiej władzy. Ale JA nie jestem zagrożeniem. Na pewno nie dla was, ani Ryuzaku.- spojrzał się mu prosto w oczy i ciężko westchnął. Jego chakra w końcu się uspokoiła. -Chciałbym, abyśmy to zakończyli. Pozwolisz, że ja to przerwę. Możesz mi uwierzyć i dać mi wotum zaufania a pokażę swoją przydatność.- i w tym momencie pomyślał sobie, że chce wyjść z tej iluzji. Za dużo się w niej wydarzyło. Chciał, żeby to wszystko z niego zeszło.
Ukryty tekst
0 x
Chakra Ariiego - dla sensora wyczuwalna jako spokojna, ciepła i dobroduszna Chakra w formie Rzeźnika - zimna, wyczuwalna woń krwi, morderczy zamiar wisi w powietrzuChakra w formie Mindy - znudzona, "rozbrykana", skrytaPH Bank WT
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy - wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy - delikatne blizny na przedramionach i rękach - przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu - skórzana kamizelka shinobi - kabury na broń na lewym i prawym biodrze - torba z ekwipunkiem na lewym pośladku - lekka zbroja
Umysł to skomplikowana struktura. Nie tylko odpowiada za logiczne myślenie. Podświadomość Ariiego i rozszczepione jaźnie były tego doskonałym przykładem. Czy takim bytom można było ufać? Intuicja Sakkiego podpowiadała to samo co twierdziła Minda. W tym miejscu nie można było zginąć. Dotyczyło to w każdym razie Uchihy. On nie mógł zginąć, nie należał do tego świata, ale… Czy ta zasada, dotyczyła bytów, które żyły tylko tutaj?
Widząc Rzeźnika który napawał strachem, obrzydzeniem i poczuciem niebezpieczeństwa, Sakki długo się nie wahał. Przypuścił atak, uderzając w taki sposób jaki w tych warunkach wydawał mu się najskuteczniejszy. W umysł Ariiego.
Scena na której przebywali, nagle pękła. Pojawiła się pustynia, a na niej wysoki krzyż. Wisiał na nim Rzeźnik, niemiłosiernie przebity potężnymi ćwiekami. Gdy iluzja w iluzji zadziałała, Sakki wykonał kolejny krok. Gardło Rzeźnika zostało rozorane ciśniętym ostrzem. Bryznęło smolistą juchą, ale bestia… Ta nie pozostaał bezbronna. Gdy Sakki nadbiegał z drugim ostrzem, gotowy wbić go w łeb “swojego” więźnia, Rzeźnik nagle spojrzał do góry, a nad nim pojawiło się siedem ostrzy. Zaatakowały, zmuszając Uchihe do odejścia od ataku. Sakki uniknął jednego ostrza, drugiego, zbił kilka kolejnych cięć, ale w końcu i jego dosięgnęły cięcia. Jedno, drugie… Na ciele Azumy pojawiało się coraz więcej nacięć.
Walka trwała, a Minda z małym Ariim obserwowali to z boku. Dotychczas biernie, ale wtedy coś się zmieniło. Arii krzyknął, nowy świat, ten wykreowany przez Azumę zatrząsł się w fasadach, a następnie runął, kompletnie zmieniając krajobraz. Arii również się przeobraził. Był teraz nastolatkiem. Z jego buchnęła niebieska chakra. Ona zmieniała wszystko. Przed nimi nie było już krzyża, bryzgającego krwią Rzeźnika. Nie była pociętego Azumy. I nie było małego Ariiego. Był znów dorosły.
Znaleźli się w nowym miejscu. W szpitalu, w miejscu najwyraźniej bezpiecznym dla Yorokobiego. To tam zdobywał swoje umiejętności, które napawały go dumą. Cała czwórka wygląda również tak, jak w chwili zanim doszło do przeobrażeń oraz pojedynku. Przemawiał Arii - innym już tonem. Spolegliwie. Wyjaśniał i szczerze odpowiadał, na zadane wcześniej pytania. Nie było w nim tej zaciętości, ani buty. Uchiha czuł, że Arii w końcu zrozumiał, że nie może tego wygrać. Nie z pozycji siły, ani dumy. Przeczucie go nie zwiodło, bo Yorokobie w końcu prosił Sakkiego o jedno – zaufanie.
– Wotum... tak to dobre określenie. Yorokobi Arii, zobaczyłem wystarczająco. Jestem wysłannikiem Masahiro-dono i nadanym mi prawem, obdzielę Cię jego zaufaniem. Ale pamiętaj… Wiem już o Tobie wszystko. Jeśli utracisz to zaufanie, nie zdołasz go odzyskać.
Spojrzał ponownie na to wszystko, a potem z osobna na każdego. Zatrzymał swoje spojrzenie dłużej na Rzeźniku. Wcześniej kreaturze, która okazała się również narzędziem jak i obrońcą gospodarza. Wobec tej jaźni, Sakki nie mógł przejść obojętnie.
– Korzystaj z niego mądrze. Nie pozwalaj mu przejąć kontroli, gdy masz obok siebie sojuszników. Ryzykujesz ich życiem. Ale gdy będzie Ci to dane… Zwróć jego nienawiść na tego, który Ci to uczynił.
Oboje wiedzieli kim był prawdziwy potwór. Nie ten drzemiący w umyśle Yorokobiego. Był nim ten na którym spoczywała odpowiedzialność opieki i dbania o dobro dziecka, a który zachował się w sposób, nie do nazwania miana ludzkiem.
– Żegnaj Arii-san, a przynajmniej mam taką nadzieję.
To było tyle. Życzenie Arii’ego stało się faktem. Świat znowu zawirował. Zniknęły kamienne ściany, mokra posadzka. Zniknęła Minda, Rzeźnik i wszystko to, co zobaczyli w podświadomości Yorokobiego. Byli znów na zamarzniętym jeziorze. Wśród mroku. Azuma ciężko oddychał, niemal osuwając się na ziemię. W ostatniej chwili przykucnął, ramieniem podpierając się na o kolano. Choć na zewnątrz nie miał widocznych żadnych obrażeń, był zmęczony. Podróż w głębiny świadomości, okazała sie niesamowicie wyczerpująca. Szczególnie, że po raz pierwszy, odbyła się na takim głębokim poziomie.
– Yorokobi.. Arii.. Nie jest Jinchurikkim… Nie jest też dla nas…. zagrożeniem…
Sakki dotrzymał danego słowa. Jego maska się uniosła i oczy, już te zwykłe, ciemne spoglądały na mężczyznę, który siedział na lodowym tronie z skierowanymi w jego twarz lodowymi szpikulcami. Który był zdany na jego łaskę lub i nie.
– Wiem co go spotkało i skąd pochodzi… ta zmienna aura chakry… CIerpienie, które w przeszłości doznał, rozszczepiło jego jaźń… Żyją w jego świadomości byty, które pomagają mu… uporać się z rzeczami… które go przerastają.
Sakki podniósł się. Nie aktywował swojego sharingana. Tak wiele czerpał dziś ze swoich mocy, że teraz był zbyt zmęczony. I choć mógł się w tym momencie wydawać bezbronny, nie czuł wcale zagrożenia ani wrogości. Przekonał się na własne oczy, że tu, nie było wrogów.
– Zanim odejdę i przekaże te wieści Masahiro-dono, chcę jeszcze Was ostrzec. Arii-san, zwłaszcza Ciebie… Powinieneś szukać pomocy. Minda, Rzeźnik… wcale nie tylko na nich musi się to kończyć… Uważaj na siebie, na innych.
Zamaskowany Uchiha zrobił swoje. Jego rola się tutaj skończyła, ale zadanie jeszcze nie. Czekał go teraz powrót do Surufutsu i zdanie relacji Masahiro-dono, którego opuszczał w wielkim pośpiechu. Azuma spojrzał jeszcze na Minoru-san któremu skinął, dając do zrozumienia że jest w rzeczywistości wszystko w porządku i ten może pracować dalej. A następnie przeniósł spojrzenie na Yuki Mikoto. I jeżeli ta nie wyraziła sprzeciwu, zamaskowany wojownik skierował się w stronę lasu, obierając najkrótszą drogę do osady Uchiha.
Chakra Ariiego - dla sensora wyczuwalna jako spokojna, ciepła i dobroduszna Chakra w formie Rzeźnika - zimna, wyczuwalna woń krwi, morderczy zamiar wisi w powietrzuChakra w formie Mindy - znudzona, "rozbrykana", skrytaPH Bank WT
Osamu pożytecznie spędził czas podczas imprezy bo mógł sobie pozwolić na obserwacje tego jak funkcjonuje "stolica" Yukich w trakcie takiego chaosu. Nie było źle ale nie było też nie wiadomo jakich organizacyjnych fajerwerków. Impreza nabierała na sile ale Gosui postanowił zaopiekować się jako gospodarz i zabrać ich do domostwa gdzie będą mogli się odświeżyć i nieco odpocząć. Uesugi oczywiście skorzystał z tak miłej propozycji i mimo zapewnionego namiotu od Hoshi-sama to ruszył razem z Shinsem i Goseiem. Białowłosemu udało się całkiem nieźle wyspać i mimo mało przyjemnej temperatury dla Niego czuł się całkiem nieźle. Dzień rozpoczął od rutynowej gimnastyki, a w jej trakcie przybył posłaniec, który zaprosił ich do rozmowy nad czymś konkretniejszym niż picie herbatek w obozowym barze. Bez słowa udał się za swymi towarzyszami i kiedy pojawił się w namiocie to tylko pochylił głowę z uśmiechem skierowanym do wszystkich tu zebranych. Był tutaj gościem i nie zamierzał odzywać się bez potrzeby.