Strona 1 z 1

Dojo Sił Porządkowych

: 1 sie 2024, o 00:49
autor: Sugiyama Orochi

Re: Dojo Sił Porządkowych

: 25 sie 2024, o 20:17
autor: Aya Takahashi
Droga nie zajęła im długo, prawdopodobnie dlatego, że Sumi doskonale znała drogę. Aya wykorzystała ten czas, spędzony w ciszy, by rozeznać się w terenie, obserwując tak architekturę, wystroje wnętrz, jak i same rozłożenie budynków w osadzie. Kobieta miała wrażenie, że będzie tutaj jeszcze niejednokrotnie wracać, pomimo swoich "dość skomplikowanych" relacji ze szczepami Uchiha i Kakuzu. Tak, czy siak, Aya została doprowadzono przed dojo, a następnie odłączyła się od swojej "koleżanki" ze szczepu Kami. Po pierwsze dlatego, że Yasui chciała mieć okazję do rozmowy sam na sam ze swoją siostrą... a po drugie, prawdopodobnie, dlatego, że Sumi i Aya niezbyt się dogadywały. Oczywiście, żadna nie powiedziała tego wprost i każda zachowywała pełen profesjonalizm, jednak dało się to wyczuć w atmosferze.
Takahashi - Yasui przekroczyła więc próg dojo, obdarzając strażników wzrokiem tak chłodnym, że w połączeniu z jej wyglądem, mógłby spetryfikować niejednego dorosłego shinobi. Zapytała od razu o miejsce, w którym znajduje się Kiyomi i spokojnym krokiem udała się tam, nie zawracając już nikomu głowy. Zacisnęła dłoń na rękojeści zniszczonego tanto, czując rosnące w sobie napięcie, coś niespotykanego do tej pory. Wzięła głośny oddech, kontynuując podróż.

Re: Dojo Sił Porządkowych

: 6 wrz 2024, o 21:30
autor: Sosuke
-Oczywiście- Odparł, podsumowując wszystko to co usłyszał. Oczywiste było przysyłanie kogoś z raportem sytuacyjny. Za niepodlegające większej dyskusji przyjął mapę oraz listę z nazwiskami. Tą pierwszą wsunął za pazuchę, tą drugą dłużej analizował, przeglądając nazwiska potencjalnych kandydatów. Szczególną uwagę przykuły oczywiście rodowe nazwiska, możliwie, że nawet, któreś z imion coś by mu powiedziało, chociaż spodziewał się, że z rekrutacji dostanie młodszych od siebie, którzy ledwo co zaczynali z kontrolą chakry, gdy on odchodził na "emeryturę". No i za równie oczywiste przyjął też ostrzeżenie o Senju. Cios w plecy był niemalże pewny. Pytaniem było tylko kiedy to nastąpi.

Na odchodne ukłonił się kulturalnie, choć przez większość wspólnego spaceru nieszczególnie zwracał uwagę na towarzystwo. Mistrzem prostych rozmówek o pogodzie zdecydowanie nie był. Nie miał na nie specjalnie ochoty, a nawet jakby miał, to nie wiedziałby co powiedzieć. Zamiast więc podtrzymywać nienaturalną i drażniącą dla niego rozmowę, zdecydowanie wolał nawet niezręczną ciszę. Mógł w spokoju lepiej przejrzeć sobie potencjalnych kandydatów. Nawet jeśli w tym momencie same imiona nic dla niego nie będą oznaczać, to już na miejscu, gdy dotrze będzie wiedział o kogo poprosić i komu się bliżej przyglądać.

Tak jak pomyślał, tak też chciał zrobić. Gdy tylko pożegnał się z urzędnikiem, miał skierować się bezpośrednio do koszar. Ale przypomniał sobie, że miał do załatwienia jeszcze jedną sprawę. Odnieść pakunek dla bratanicy do siedziby straży (czy tam dowolnego następnego miejsca, które mu wskażą w miejscem jej aktualnego pobytu), dopiero potem skierował swoje kroki do dojo.

Re: Dojo Sił Porządkowych

: 7 wrz 2024, o 22:20
autor: Sugiyama Orochi

Re: Dojo Sił Porządkowych

: 8 wrz 2024, o 01:32
autor: Sugiyama Orochi

Re: Dojo Sił Porządkowych

: 8 wrz 2024, o 20:41
autor: Aya Takahashi
Nie odezwała się do strażników słowem, ograniczając się tylko do pokazania odznaki, jak to niegdyś miała w zwyczaju. Chociaż wtedy miała już wyrobioną taką opinię, że zdarzało się iż puszczano ją nawet bez pokazywania dowodu swojej tożsamości. Spojrzała na nich chłodno, na wypadek, gdyby jeszcze czegoś chcieli, po czym minęła ich i ruszyła dalej. Wodziła dłonią po ścianach budynku, jakby próbując sobie go przypomnieć. Był znajomy, choć wspomnienia były zamglone, odległe. Jak niemal całe jej życie, o ile życiem to można było nazwać.

Znaleźć najstarszą z Yasui nie było trudno, wystarczyło podążać za słuchem i najgłośniejszymi krzykami w okolicy. Szła powoli, jakby z trudem, aż nie stanęła przed drzwiami od jednej z sal treningowych, które powoli uchyliła, zerkając do środka, a potem otworzyła, by móc wejść. Przeszła przez próg i po cichu zamknęła za sobą drzwi, nim utkwiła swój wzrok w siostrze, która właśnie trenowała grupę shinobi. Aya zamarła, a jej wzrok podążał za każdym ruchem siostry. W taijutsu nie miała w sobie równych, wiedziała to doskonale, widząc ją wiele razy w walce. Pomimo swojego otępienia i zamroczenia, Aya potrafiła oceniać siłę ludzi wokół siebie i wiedziała, że w czystej sile fizycznej by z siostrą nigdy nie wygrała... a zwłaszcza teraz.

Poziom jej uczniów był dobry, można by rzec, że bardzo dobry, ale Kiyomi wciąż było mało. Dążenie do perfekcji, tak, to była cecha rodzinna Yasui. Perfekcja w walce, perfekcja w służbie, perfekcja w zabijaniu. Treningi tak długie, że człowiek miał wrażenie, że kończyny mu odpadają, a z twarzy razem z potem spływały łzy. Rygor ten każda z sióstr narzuciła sobie sama, trenując w wybranym przez samą siebie kierunku. Aya szkoliła się na szermierza, ćwicząc godzinami, dniami. Ból pojawiał się później niż u normalnego człowieka, który odbywał by taki trening, podobnie jak zmęczenie. Aya nie robiła sobie przerw na sen, ćwiczyła aż sama się nie wyłączała. Była jak maszyna, wykonując te same pchnięcia, cięcia i ruchy tak długo, że tylko nieliczni adepci by się nie znudzili.

Teraz, teraz szermierka ją brzydziła. Nie dlatego, że uważała sama sztukę walki mieczem za coś złego, gorszego. Ale uczucie trzymania miecza w ręce przywoływało tamte wspomnienia. Obiecała sobie nie chwycić już ani zanbato ani katany do walki, obiecała sobie odnaleźć inną drogę.
Trening w końcu się zakończył, a przynajmniej część pokazowa. Wzrok Ayi przeniósł się na poszczególnych shinobi, którzy sami ćwiczyli teraz to, co przekazała im ich nauczycielka. Mieli potencjał, jeśli nie na strażników rodu, to na dobrych shinobi i kunoichi. A Uchiha tego naprawdę potrzebowali. Mawia się, że trudne czasy tworzą dobrych ludzi. Może tworzą też silnych wojowników? Bo czasy nastały zaiste trudne dla ich szczepu.

Wbiła ponownie wzrok w siostrę, gdy ta zaczęła iść w jej stronę. Widziała tę irytację w jej spojrzeniu, a, wnioskując po chodzie i mowie ciała, Kiyomi chciała ją wyrzucić. Aya się tylko patrzyła, stojąc jak słup soli, niemal całkowicie nieruchomo. Wyjątkiem był tylko delikatny ruch kącików jej ust, które powędrowały do góry w delikatnym uśmiechu. Delikatny błysk sharingana i wykonanie Kai... tak, chyba już była do tego przyzwyczajona. Chociaż nadal to bolało. Ciekawe co zrobiłaby Taema na miejscu Kiyomi...

Na pytanie siostry odpowiedziała najpierw kiwnięciem głowy, powolnym, wręcz sennym.
-Tyle ile ze mnie zostało... - odpowiedziała, wbijając wzrok swoich złotych oczu w siostrę. Oczu, które niegdyś miały kolor zieleni, ale transformacja w Kakuzu zmieniła ten stan. Kobieta wykonała krok w stronę starszej siostry. Najpierw jeden, potem drugi, powoli, opieszale... niepewnie.

Siostry rozmawiały długo, bardzo długo. Aż w końcu się rozstały, każda w swoim kierunku.

//zt