Poprzedni wątek: Obóz Yuki Mikoto
Sakki wysłany w pośpiechu z misją do Obozu Mikoto Yuki, w końcu zjawił się w siedzibie rodu, z raportem gotowym dla Masahiro-dono. Ubrany był tak, jak opuścił gabinet lidera. Na twarzy znajdowała się maska która chroniła jego tożsamość. Zbroja, którą miał na sobie, skryta była pod czarnym płaszczem. Wyhaftowany na plecach herb klanu, nie pozostawiał wątpliwości wśród urzędników jak i strażników, komu ninja służy. Gdy pojawił się przed drzwiami, strażnicy rozstąpili się, gotowi go wpuścić. Nie było wątpliwości, że zostali wcześniej powiadomieni o tym jak się mają zachować, gdy pojawi się członek Sakki.
– Przepraszam za zwłokę Masahiro-dono, ale ta podróż… kosztuje więcej sił niż sądziliśmy.
Sakki ściągnął maskę. Wciąż w płaszczu spod którego widniała zbroja, wyraźnie emanowała gotowość do działania. Choć znajdował się tu, w gabinecie, wśród swoich. Wspomniana podróż, miała dwa znaczenia, to które wydawało się słyszeć i rozumieć postronnym, oraz to ukryte o którym wspomniał sam lider klanu w trakcie ich ostatniego spotkania.
– Dowiedziałem się jednak wystarczająco, abyśmy wiedzieli czy i z jakim zagrożeniem w obozie Yuki Mikoto, możemy mieć do czynienia.
Zawarty w twierdzeniu Azumy tryb przypuszczający, nie mógł umknąć Uchiha Masahiro. Rozwinięcie tego co miał na myśli Azuma, zależało tylko i wyłącznie od woli przywódcy i tego jak chciał poprowadzić tą rozmowę.
Siedziba Władzy
- Azuma
- Posty: 1178
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
- Papyrus
- Administrator
- Posty: 3878
- Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
- Ranga: Fabular
- GG/Discord: Enjintou1#8970
- Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Re: Siedziba Władzy
Na stoliku Masahiro teraz stał imbryczek i filiżanki po herbacie - dość jasnym było, że przed chwila przyjmował ważnego gościa. Gościa jednak się już pozbył, więc jak tylko Azuma wszedł do środka, Shirei-kan, wciąż ubrany w swoją zbroję, z ekwipunkiem czekającym tylko na to, żeby go złapać, mógł wejść do środka bez żadnego problemu oraz żadnej zwłoki. Sam Masahiro stał przy oknie i wydawało się, że z niepokojem patrzył na wschód, bojąc się, że w okolicach jeziora, nad którym leżało Hachimantai zobaczy bijuu.
Na widok Azumy się jednak uśmiechnął i odetchnął z ulgą. Na razie znaczyło to, że bezpośrednie zagrożenie minęło.
- Twoja podróż trwała tyle, ile musiała trwać, żeby przynieść mi jak najdokładniejsze informacje - powiedział Masahiro, sprzątając ze swojego stolika, odkładając na bok imbryczek i resztę naczyń, a sam zasiadając w seiza na poduszce, aby posłuchać raportu Azumy. - Zacznijmy od raportu, oczywiście. Z czym Yuki Mikoto-dono miała tam do czynienia, co zobaczył Minoru-san.
Na widok Azumy się jednak uśmiechnął i odetchnął z ulgą. Na razie znaczyło to, że bezpośrednie zagrożenie minęło.
- Twoja podróż trwała tyle, ile musiała trwać, żeby przynieść mi jak najdokładniejsze informacje - powiedział Masahiro, sprzątając ze swojego stolika, odkładając na bok imbryczek i resztę naczyń, a sam zasiadając w seiza na poduszce, aby posłuchać raportu Azumy. - Zacznijmy od raportu, oczywiście. Z czym Yuki Mikoto-dono miała tam do czynienia, co zobaczył Minoru-san.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
- Azuma
- Posty: 1178
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Siedziba Władzy
Sakki w końcu pojawił się w siedzibie i swoją obecnością mógł z ramion Uchiha Masahiro, zdjąć przynajmniej jeden ciężar. Mężczyzna wciąż odziany w swój rynsztunek, rozluźnił się, a ponadto z wyrozumiałością przyjął późne zjawienie się „prawej ręki”, co pozwoliło aby do właściwej części rozmowy, obie strony przystąpiły zadowolone. Gdy Masahiro-dono wyraził życzenie, by do tego doszło, jego Kogō nie zwlekał z spełnieniem tej woli.
– Zgodnie z przewidywaniami, sharingan pozwolił mi bez problemu wtargnąć do podświadomości Yorokobiego Ariiego. I to pomimo tego, że nie jest sakryfikantem.
Była to bez wątpienia pierwsza, kluczową informacja dla Uchiha Masahiro. Już wiedział. że w sąsiedztwie jego nowej „stolicy”, w obozie „sojuszniczej” armii, nie znajduje się Jinchurikki.
– Trochę pogrzebałem w jego przeszłości i teraz rozumiem dlaczego Rakurai Minoru wyraził w raporcie swoje zaniepokojenie. Otóż Yorokobi wykazuje znaczną niestabilność emocjonalną. W przeszłości doznał poważnych traum co spowodowało, że jego jaźń została rozszczepiona… W jego podświadomości egzystują byty, które pomagają mu się uporać z wyjątkowo stresującymi sytuacjami. Jak zrozumiałem, nasz shinobi Minoru-san, był uczestnikiem jednej z takich trudności.
Azuma nie spieszył się z tłumaczeniem, bo chciał to uczynić bez pominięcia kluczowych informacji. To wymagało umiejętnego formułowania myśli, szczególnie że dotyczyło niecodziennej sytuacji, bowiem opierania się na jaźni, czyli czegoś co każdy ma na swój sposób unikalne. Na szczęście Uchiha Masahiro, dzielił podobne umiejętności, więc naturalnie zrozumienie tych niuansów, powinno być prostsze.
– Oczywiście, to co robiłem będąc w podświadomości Yorokobiego, nie spotkało się z jego entuzjazmem. Doprowadziło to do krótkiej konfrontacji. Poznałem „Rzeźnika”, tą część osobowości, która wydaje się przejmować nad Yorokobim kontrolę gdy ten traci kontrolę nad sytuacją pola walki. Podjąłem to ryzyko, gdy byłem bliski przekonania, że będąc w jego umyśle, nie grozi mi niebezpieczeństwo. Wydaje mi się też, że wbrew przewidywaniom, ta eskalacja doprowadziła wręcz do wypalenia wrogości i przyspieszenia ujarzmienia tej niekontrolowanej agresji przez gospodarza. Odniosłem wrażenie, że Yorokobi Arii to zrobił bo nie chciał byśmy byli jego wrogami.
Azuma się zatrzymał, pozwalając właściwie rozbrzmieć temu wnioskowi. Przez chwilę mężczyźni lustrowali się spojrzeniami, oceniając wzajemną postawę. Osiemnastoletni Kogō jeszcze nie rozszyfrował, co przywódca jego klanu, uwazał o tym postępowaniu.
– Yorokobim Arii poprosił mnie w podświadomości o zaufanie, a ja biorąc wszystko co zobaczyłem i czego w przeszłości doznał, a także wiedząc co może jeszcze zaoferować, postanowiłem obdzielić go naszym zaufaniem. Ostrzegałem go jednak, że jeżeli je utraci, już go nie odzyska. Wydawał się to zrozumieć. Werdykt ten, został również przekazany Yuki Mikoto. Odniosłem silne przekonanie, że poczuła ulgę. Nie mam wątpliwości po tej podstawie, że Yuki Mikoto i jej obóz, bardzo liczy się z opinią Surufutsu.
W ten sposób Azuma streścił całe zajście nocne z obozu Yuki Mikoto, ale nie poprzestał na tym, bo miał jeszcze jeden wniosek. Choć nie dotyczył bezpośrednio samej sprawy, to już wprost z niej wynikał.
– Na koniec, biorąc to wszystko pod uwagę, czuje się w obowiązku zarekomendować Rakurai-san do Sakki. Wykazał się dużą przytomnością, zgłaszając ten problem wyżej, a ponadto był w tym wszystkim dyskretny. Wykazuje cechy pożądane u członków Sakki.
– Zgodnie z przewidywaniami, sharingan pozwolił mi bez problemu wtargnąć do podświadomości Yorokobiego Ariiego. I to pomimo tego, że nie jest sakryfikantem.
Była to bez wątpienia pierwsza, kluczową informacja dla Uchiha Masahiro. Już wiedział. że w sąsiedztwie jego nowej „stolicy”, w obozie „sojuszniczej” armii, nie znajduje się Jinchurikki.
– Trochę pogrzebałem w jego przeszłości i teraz rozumiem dlaczego Rakurai Minoru wyraził w raporcie swoje zaniepokojenie. Otóż Yorokobi wykazuje znaczną niestabilność emocjonalną. W przeszłości doznał poważnych traum co spowodowało, że jego jaźń została rozszczepiona… W jego podświadomości egzystują byty, które pomagają mu się uporać z wyjątkowo stresującymi sytuacjami. Jak zrozumiałem, nasz shinobi Minoru-san, był uczestnikiem jednej z takich trudności.
Azuma nie spieszył się z tłumaczeniem, bo chciał to uczynić bez pominięcia kluczowych informacji. To wymagało umiejętnego formułowania myśli, szczególnie że dotyczyło niecodziennej sytuacji, bowiem opierania się na jaźni, czyli czegoś co każdy ma na swój sposób unikalne. Na szczęście Uchiha Masahiro, dzielił podobne umiejętności, więc naturalnie zrozumienie tych niuansów, powinno być prostsze.
– Oczywiście, to co robiłem będąc w podświadomości Yorokobiego, nie spotkało się z jego entuzjazmem. Doprowadziło to do krótkiej konfrontacji. Poznałem „Rzeźnika”, tą część osobowości, która wydaje się przejmować nad Yorokobim kontrolę gdy ten traci kontrolę nad sytuacją pola walki. Podjąłem to ryzyko, gdy byłem bliski przekonania, że będąc w jego umyśle, nie grozi mi niebezpieczeństwo. Wydaje mi się też, że wbrew przewidywaniom, ta eskalacja doprowadziła wręcz do wypalenia wrogości i przyspieszenia ujarzmienia tej niekontrolowanej agresji przez gospodarza. Odniosłem wrażenie, że Yorokobi Arii to zrobił bo nie chciał byśmy byli jego wrogami.
Azuma się zatrzymał, pozwalając właściwie rozbrzmieć temu wnioskowi. Przez chwilę mężczyźni lustrowali się spojrzeniami, oceniając wzajemną postawę. Osiemnastoletni Kogō jeszcze nie rozszyfrował, co przywódca jego klanu, uwazał o tym postępowaniu.
– Yorokobim Arii poprosił mnie w podświadomości o zaufanie, a ja biorąc wszystko co zobaczyłem i czego w przeszłości doznał, a także wiedząc co może jeszcze zaoferować, postanowiłem obdzielić go naszym zaufaniem. Ostrzegałem go jednak, że jeżeli je utraci, już go nie odzyska. Wydawał się to zrozumieć. Werdykt ten, został również przekazany Yuki Mikoto. Odniosłem silne przekonanie, że poczuła ulgę. Nie mam wątpliwości po tej podstawie, że Yuki Mikoto i jej obóz, bardzo liczy się z opinią Surufutsu.
W ten sposób Azuma streścił całe zajście nocne z obozu Yuki Mikoto, ale nie poprzestał na tym, bo miał jeszcze jeden wniosek. Choć nie dotyczył bezpośrednio samej sprawy, to już wprost z niej wynikał.
– Na koniec, biorąc to wszystko pod uwagę, czuje się w obowiązku zarekomendować Rakurai-san do Sakki. Wykazał się dużą przytomnością, zgłaszając ten problem wyżej, a ponadto był w tym wszystkim dyskretny. Wykazuje cechy pożądane u członków Sakki.
0 x
- Azuma
- Posty: 1178
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Siedziba Władzy
Mimika Masahiro ulegała zmianie, dostosowując się do narracji, jaka akurat wynikała z opowiadania. Wyraźnie widać było na twarzy przywódcy różne emocje, które jednak nie znajdowały ujścia w słowach, dopóty Sakki nie skończył mówić. Dopiero wtedy, gdy Masahiro poznał wszystkie szczegóły, mógł szerzej wyrazić swój osąd. I w pierwszej kolejności, Lider klanu wyraził zarówno ulgę, jak i wdzięczność co do tego, że jego „Prawa ręka” nie musiała się mierzyć z prawdziwym Jinchurikkim.
Uwadze Azumy, nie umknęły jednak kolejne, związane z tym słowa.
– Wciąż nie ma wieści od Kyoushiego-sama? To trwa już długo… Zważywszy na obecną sytuację i jego niezaprzeczalną siłę, czy to nie czas, aby wysłać za nim ludzi? Musimy wiedzieć czy nic mu nie grozi… Być może powinniśmy się też upomnieć o jego wsparcie.
Sakki starał się być delikatny w wysnutych racjach, choć po wypowiedzeniu na głos tego wszystkiego, nie uważał, że tak wyszło. Kyoushi-sama w niektórych kręgach był wciąż traktowany jako bohater, dlatego nie łatwo było o tym mówić, ale coraz więcej ludzi głośno się zastanawiało, gdzie jest ich sakryfikant, szczególnie w tak trudnych chwilach dla klanu i jego egzystencji. Wśród tej rzeszy, był i sam Azuma.
– Jeżeli pojawi się taka rekomendacja, oczywiście zajmę się tym - przytaknął, gdy Masahiro uznał wniosek o włączenie Rakuraia Minoru do struktur Sakki, za zasadny. Oczywiście najpierw konieczna była sama rozmowa z Minoru, ale Uchiha ufał, że z szacunku do Lidera klanu któremu służył, Rakurai-san nie odmówi.
Gdy i tą kwestię mieli omówioną, w końcu przeszli do tematu, z powodu którego Azuma przybył do kwatery Masahiro dnia poprzedniego. Do Rantori. I problemów jakie z tym miastem się pojawiły. Uchiha, drugi Kogō tamtego oddziału, nie zamierzał zatajać niczego, ani pudrować okoliczności w jakich się znaleźli.
– Był taki moment, w którym myślałem, że Rantori to nie jest nasza zdobycz… Tylko zmyślnie zastawiona pułapka.
Przez chwilę milczał, wracając myślami do tamtych wydarzeń.
– Nasi szpiedzy donosili, że siły w Rantori będą słabe i nieliczne… To nie była prawda. Oddziały wroga byłe liczne, choć gorzej uzbrojone, to jednak mogli również liczyć na wsparcie swoich shinobich. Ich również miało nie być, a mimo tego… Zanim uporałem się ze swoim przeciwnikiem, ten zdążył mi wysadzić połowę oddziału. Gdy się wydawało, że przejęliśmy w końcu inicjatywę, dostrzegłem flarę ostrzegawczą za naszymi plecami, z sekcji medycznej na tyłach. Musiałem tam wrócić, a tam okazało się że eskapada wroga urządzała tam czystki. Gdy uporaliśmy się z tym zagrożeniem i wróciliśmy do północnej części miasta… mojego oddziału już nie było.
Azuma zamilkł na chwilę, pozwalając by na nowo rozbudzony gniew, zelżał, a ostatecznie zniknął. Gdy spokój powrocił nie tylko na zewnątrz, ale i zapanował w środku, wrócił do swojego wywodu.
– Wiem, że Tsuyoshi-kun i Takeru-san mierzyli się z podobnymi trudnościami. Wiemy jednak oboje, że poradzili sobie znacznie z tymi trudnościami lepiej. Poza niesiemy wsparcia na tyłach, nie mam nic na swoje obronę poza jednym… Uważam, że nasza kampania była sabotowana. Albo masz wywiad został zinfiltrowany, albo wśród naszych szpiegów mamy zdrajców. Nie wierzę w takie rozbieżności w danych wywiadowczych, na takim etapie przygotowań.
Powiedział to. Oskarżył własnych pobratymców o zdradę. Teraz milczał oceniając czy i w jaki sposób wyrzucone oskarżone wpłynęły na Masahiro. Azuma wysuwając takie oskarżenia, niewątpliwie dostarczał mężczyźnie kolejnych powodów do zmartwień, czy jednak…
…Masahiro-dono lub Takeru-san, nie mieli podobnych wniosków, gdy spojrzeli na tą całą sprawę kompleksowo?
Uwadze Azumy, nie umknęły jednak kolejne, związane z tym słowa.
– Wciąż nie ma wieści od Kyoushiego-sama? To trwa już długo… Zważywszy na obecną sytuację i jego niezaprzeczalną siłę, czy to nie czas, aby wysłać za nim ludzi? Musimy wiedzieć czy nic mu nie grozi… Być może powinniśmy się też upomnieć o jego wsparcie.
Sakki starał się być delikatny w wysnutych racjach, choć po wypowiedzeniu na głos tego wszystkiego, nie uważał, że tak wyszło. Kyoushi-sama w niektórych kręgach był wciąż traktowany jako bohater, dlatego nie łatwo było o tym mówić, ale coraz więcej ludzi głośno się zastanawiało, gdzie jest ich sakryfikant, szczególnie w tak trudnych chwilach dla klanu i jego egzystencji. Wśród tej rzeszy, był i sam Azuma.
– Jeżeli pojawi się taka rekomendacja, oczywiście zajmę się tym - przytaknął, gdy Masahiro uznał wniosek o włączenie Rakuraia Minoru do struktur Sakki, za zasadny. Oczywiście najpierw konieczna była sama rozmowa z Minoru, ale Uchiha ufał, że z szacunku do Lidera klanu któremu służył, Rakurai-san nie odmówi.
Gdy i tą kwestię mieli omówioną, w końcu przeszli do tematu, z powodu którego Azuma przybył do kwatery Masahiro dnia poprzedniego. Do Rantori. I problemów jakie z tym miastem się pojawiły. Uchiha, drugi Kogō tamtego oddziału, nie zamierzał zatajać niczego, ani pudrować okoliczności w jakich się znaleźli.
– Był taki moment, w którym myślałem, że Rantori to nie jest nasza zdobycz… Tylko zmyślnie zastawiona pułapka.
Przez chwilę milczał, wracając myślami do tamtych wydarzeń.
– Nasi szpiedzy donosili, że siły w Rantori będą słabe i nieliczne… To nie była prawda. Oddziały wroga byłe liczne, choć gorzej uzbrojone, to jednak mogli również liczyć na wsparcie swoich shinobich. Ich również miało nie być, a mimo tego… Zanim uporałem się ze swoim przeciwnikiem, ten zdążył mi wysadzić połowę oddziału. Gdy się wydawało, że przejęliśmy w końcu inicjatywę, dostrzegłem flarę ostrzegawczą za naszymi plecami, z sekcji medycznej na tyłach. Musiałem tam wrócić, a tam okazało się że eskapada wroga urządzała tam czystki. Gdy uporaliśmy się z tym zagrożeniem i wróciliśmy do północnej części miasta… mojego oddziału już nie było.
Azuma zamilkł na chwilę, pozwalając by na nowo rozbudzony gniew, zelżał, a ostatecznie zniknął. Gdy spokój powrocił nie tylko na zewnątrz, ale i zapanował w środku, wrócił do swojego wywodu.
– Wiem, że Tsuyoshi-kun i Takeru-san mierzyli się z podobnymi trudnościami. Wiemy jednak oboje, że poradzili sobie znacznie z tymi trudnościami lepiej. Poza niesiemy wsparcia na tyłach, nie mam nic na swoje obronę poza jednym… Uważam, że nasza kampania była sabotowana. Albo masz wywiad został zinfiltrowany, albo wśród naszych szpiegów mamy zdrajców. Nie wierzę w takie rozbieżności w danych wywiadowczych, na takim etapie przygotowań.
Powiedział to. Oskarżył własnych pobratymców o zdradę. Teraz milczał oceniając czy i w jaki sposób wyrzucone oskarżone wpłynęły na Masahiro. Azuma wysuwając takie oskarżenia, niewątpliwie dostarczał mężczyźnie kolejnych powodów do zmartwień, czy jednak…
…Masahiro-dono lub Takeru-san, nie mieli podobnych wniosków, gdy spojrzeli na tą całą sprawę kompleksowo?
0 x
- Azuma
- Posty: 1178
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Siedziba Władzy
Uchiha pozwolił sobie na wątpliwości, związane z postawą Shiroyasha Kyoushiego. Choć mógł tylko marzyć o sile jaką dzierżył sakryfikant, Sakki wiedział że skorzystałby z wszystkich tych sił, aby poprawić sytuację klanu. Gdyby nie wystarczyła do tego walna bitwa, to czyniłby to osada po osadzie, zdobywając i niszcząc tam gdzie byłaby taka potrzeba.
Azuma nie miał jednak takiej siły i nigdy nie będzie miał, dlatego musiał przełknąć gorzką odpowiedź Masahiro-dono, który wskazał na to jakim człowiekiem był Shiroyasha, a także jakim cieszył się zaufaniem wśród możnych tego kontynentu. Zdobycie takiego wroga, prawdopodobnie przypieczętowało by los klanu, dlatego…
– Czyli pozostaje nam tylko żałować?
Westchnął ciężko, przybierając podobny do Masahiro wyraz twarzy. Ten grymas pogłębił się, gdy Lider wyjawił mu jakkm obciążeniem dla budżetu klanu, była ta cała ofensywa. Uchiha zacisnął mocno dłonie w pięści, bo właśnie wychodziło na to, że zamiast poprawić sytuację klanu, kampania okazała się być dla niego tylko większym obciążeniem.
– Staram się być wyrozumiały i wdzięczny za wsparcie możnych z Ryuzaku no Taki, ale nie będę żałował podjętych działań. Odzyskaliśmy to co do nas należało i zwróciliśmy wolność naszym ludziom. Czy tamci nie pojmują, że stanowimy jedyną zaporę przed dzikimi? Bez nas, obrona granic będzie spoczywała już tylko i wyłącznie na nich samych, nie wyręczą się nami. Ludzie z obozu Yuki Mikoto przecież nas nie zastąpią, oni mają własne problemy i plany.
Azuma nie wiedział czy Masahiro-dono, albo Sugiyama-sama, zgadzają się z jego punktem widzenia, ale tak jak postanowił przywódca, Azuma scedował ten problem na nich. Sam skupił się na tym do czego miał kwalifikacje. Problemem mogli okazać się wrogowie we własnych szeregach. Oskarżenie rzucone przez Azumę, zostało przez Masahiro potraktowane z najwyższą ostrożnością, ale i powagą. Choć lider wolał wierzyć w to, że nie ma zdrajców wśród własnych szeregów, to również nie mógł wykluczyć takiej możliwości. Ich kampania wojenna, zdawała się potwierdzać podejrzenia. Musieli się jednak upewnić, zamiast rzucać bezpodstawne oskarżenia. Tu rola spoczywała na Azumie.
– Rozumiem powagę, będę dyskretny - odpowiedział i ostrożnie ujął zwój, który bez rozwijania, szybko został schowany w torbie. – Jeżeli podejrzenia okażą się słuszne, odkryjemy prawdę. Śledztwo rozpocznę niezwłocznie.
W ten sposób omówili podejrzenia i ustalili plan działania. Śledztwo przy aprobacie Masahiro, spoczęło na Azumie. Była to też kolejna sprawa omówiona tego dnia, nie mniej ważna pomimo powagi w obozie Yuki Mikoto i zdania raportu że zdobycia Rantori. Pozostało jeszcze jedno do załatwienia.
– Tak… - zaczął, łapiąc się na tym, że wolałby teraz przeciągnąć sprawę, która powinna zostać załatwiona od razu. Tego dnia lider obdarzył go wyjątkowym zaufaniem, a on…
– Przejdę od razu do sedna. Ostatnie kilkanaście miesięcy… Podróż do Saimin i pobyt tam, przygotowania do ślubu, powrót i treningi, kampania w Rantori… Sprawiło, że Hiromi-san stała mi się znacznie bliższa. Nasza relacja się rozwinęła i w pewnym momencie…. przestała być tylko przyjacielska.
Azuma zamilkł. Pozwolił, aby sens wypowiedzianych słów dotarł do Masahiro. Dał mu też czas, żeby tą informację przetrawić.
– Nie jest to najlepszy moment, ale wcześniej… też trudno było o taki. Sporo się działo, zresztą tak jak i teraz. A przyszłość… Wiele wskazuje na to, że i przyszłość wcale nie będzie łaskawsza.
Czekał. Na reakcję, słowa, uśmiech, złość, a może brak reakcji? Nie wiedział jak Masahiro zareaguje. Nie ulegało wątpliwości, że pozycja Hiromi, jako siostry Shirei-kana była szczególna. I oboje sobie z tego sprawę zdawali.
Azuma nie miał jednak takiej siły i nigdy nie będzie miał, dlatego musiał przełknąć gorzką odpowiedź Masahiro-dono, który wskazał na to jakim człowiekiem był Shiroyasha, a także jakim cieszył się zaufaniem wśród możnych tego kontynentu. Zdobycie takiego wroga, prawdopodobnie przypieczętowało by los klanu, dlatego…
– Czyli pozostaje nam tylko żałować?
Westchnął ciężko, przybierając podobny do Masahiro wyraz twarzy. Ten grymas pogłębił się, gdy Lider wyjawił mu jakkm obciążeniem dla budżetu klanu, była ta cała ofensywa. Uchiha zacisnął mocno dłonie w pięści, bo właśnie wychodziło na to, że zamiast poprawić sytuację klanu, kampania okazała się być dla niego tylko większym obciążeniem.
– Staram się być wyrozumiały i wdzięczny za wsparcie możnych z Ryuzaku no Taki, ale nie będę żałował podjętych działań. Odzyskaliśmy to co do nas należało i zwróciliśmy wolność naszym ludziom. Czy tamci nie pojmują, że stanowimy jedyną zaporę przed dzikimi? Bez nas, obrona granic będzie spoczywała już tylko i wyłącznie na nich samych, nie wyręczą się nami. Ludzie z obozu Yuki Mikoto przecież nas nie zastąpią, oni mają własne problemy i plany.
Azuma nie wiedział czy Masahiro-dono, albo Sugiyama-sama, zgadzają się z jego punktem widzenia, ale tak jak postanowił przywódca, Azuma scedował ten problem na nich. Sam skupił się na tym do czego miał kwalifikacje. Problemem mogli okazać się wrogowie we własnych szeregach. Oskarżenie rzucone przez Azumę, zostało przez Masahiro potraktowane z najwyższą ostrożnością, ale i powagą. Choć lider wolał wierzyć w to, że nie ma zdrajców wśród własnych szeregów, to również nie mógł wykluczyć takiej możliwości. Ich kampania wojenna, zdawała się potwierdzać podejrzenia. Musieli się jednak upewnić, zamiast rzucać bezpodstawne oskarżenia. Tu rola spoczywała na Azumie.
– Rozumiem powagę, będę dyskretny - odpowiedział i ostrożnie ujął zwój, który bez rozwijania, szybko został schowany w torbie. – Jeżeli podejrzenia okażą się słuszne, odkryjemy prawdę. Śledztwo rozpocznę niezwłocznie.
W ten sposób omówili podejrzenia i ustalili plan działania. Śledztwo przy aprobacie Masahiro, spoczęło na Azumie. Była to też kolejna sprawa omówiona tego dnia, nie mniej ważna pomimo powagi w obozie Yuki Mikoto i zdania raportu że zdobycia Rantori. Pozostało jeszcze jedno do załatwienia.
– Tak… - zaczął, łapiąc się na tym, że wolałby teraz przeciągnąć sprawę, która powinna zostać załatwiona od razu. Tego dnia lider obdarzył go wyjątkowym zaufaniem, a on…
– Przejdę od razu do sedna. Ostatnie kilkanaście miesięcy… Podróż do Saimin i pobyt tam, przygotowania do ślubu, powrót i treningi, kampania w Rantori… Sprawiło, że Hiromi-san stała mi się znacznie bliższa. Nasza relacja się rozwinęła i w pewnym momencie…. przestała być tylko przyjacielska.
Azuma zamilkł. Pozwolił, aby sens wypowiedzianych słów dotarł do Masahiro. Dał mu też czas, żeby tą informację przetrawić.
– Nie jest to najlepszy moment, ale wcześniej… też trudno było o taki. Sporo się działo, zresztą tak jak i teraz. A przyszłość… Wiele wskazuje na to, że i przyszłość wcale nie będzie łaskawsza.
Czekał. Na reakcję, słowa, uśmiech, złość, a może brak reakcji? Nie wiedział jak Masahiro zareaguje. Nie ulegało wątpliwości, że pozycja Hiromi, jako siostry Shirei-kana była szczególna. I oboje sobie z tego sprawę zdawali.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości