Północno - wschodnie wybrzeże

Ziemie klanu Kaminari, zajęte przez Klan Kujaku, który obrał je sobie na siedzibę.
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2447
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Ario »


Kagada z Zakiem na barku patrzyła na Was. Najpierw surowym wzrokiem, jednak po chwili zaczął on trochę ustępować. Na zadane pytanie zacząłeś się pierwszy wygrzebywać, podnosząc trochę Sandę przed siebie. Dziewczyna jednak wstała sama, po czym odwróciła się i podała Ci ręk, pomagając wstać. Moshi też dźwignął się na nogi, jednak jego ręka wyglądała bardzo źle.

Odezwałeś się pierwszy, mówiąc, że samo tak wyszło. Kagada popatrzyła na Ciebie pytająco, po czym Sanda opuściła głowę i zrobiła krok do przodu.
- Cała operacja to był mój pomysł.
- Sanda...! - Moshi odwrócił się w jej kierunku i syknął tylko.

Ogólnie, to mieliście w dupie, że statek tonie i to chyba było kuriozum tej całej sytuacji, bo właśnie dostawaliście ochrzan od swojej Seinin.
- Biorę pełną odpowiedzialność za to. Chciałam...chciałam...żebyś była z nas dumna...żeby klan był z nas dumny. Wiemy, że klan na nas liczył...na panią liczy...nie chcieliśmy zawieźć...szczególnie Pani... - dziewczyna zaczęła się jąkać.

Zaku uniósł dłoń, sygnalizując, że już się obudził, więc Kagada zrzuciła go z barku. Tak, zrzuciła - nie zestawiła. Zrobiła krok do Sandy, była od niej sporo wyższa i ogólnie większa. Kagada uniosła dłoń i podniosła jej podbródek. Twarz Sandy była zmasakrowana - wielkie limo zasłoniło w pełni oko, jej poliki napuchnęły, nos był przekrzywiony, a warga rozcięta.
- Wyprostuj się jak meldujesz. Broda do góry. Stój prosto. - zaczęła ją poprawiać. - Jesteś pierdolonym Kaminari, który włożył serce w walkę. Który bronił swoich przyjaciół i towarzyszy z pola bitwy wszystkim czym miał. Jesteś dowódczynią, która nie obsrała zbroi jak pizda i walczyła do końca. Prezentuj swoje rany bitewne z dumą. Teraz wyglądasz, jak prawdziwy Kaminari. - powiedziała, po czym niczym żołnierskim krokiem stanęła obok Moshiego i spojrzała na rękę. - Jak się nie nauczysz lepiej bić, to będziesz tak kończyć za każdym razem. - powiedziała.

Moshi zrobił głupktowaty uśmiech i wzruszył ramionami.
- Jak walisz kogoś butelką w łeb, to masz mieć plan co dalej, a nie stoisz jak kołek. Dlatego Cię połamali jak jakiegoś Doko. - powiedziała poważnie, po czym położyła mu rękę na głowie i potargała czuprynę. - Dobrze walczyłeś, widziałam z daleka.

Następnie stał Zaku. Kagada podeszła i Zaku odruchowo zdjał maskę. Stał wyprostowany na baczność. Teraz wiedziałeś o co chodzi. Jego twarz była straszna. Miał wiele blizn po cięciach i spaloną twarz. Dosłownie, prawie spaloną. Był przepaskudny, miał jakieś stare ropnie na głowie.
- A Ty?
- Pani Kagado, chciałem zgłosić, że pomyliła się Pani w obliczeniach. 29 trupów jest na pokładzie, ja swoich wyrzucałem za burtę, żeby nie walali się pod nogami, więc w sumie powinno być 54. 55 z Pani przeciwnikiem.
- To czemu nie masz blizn wojennych, a jak przyszłam, to spałeś sobie na burcie?
- Wziął mnie z zaskoczenia, psze pani. To znaczy, wyskoczył na plecy z ukrycia.

Kagada zrobiła przerwę, po czym skinęła głową.
- No dobra, ale więcej nie śpij podczas walki.
- Tak jest. - po czym stuknął na baczność obcasami.

Ostatni zostałeś Ty. Kagada stanęła nad Tobą i zaczęła przeprowadzać ocenę Twojej osoby.
- To samo co Sanda. Stój prosto, popraw się. - powiedziała na początku. Chwilę westchnęła. - To jest Anzou, bohater wojenny. Ulubieniec mojej przyjaciółki Chino. Reprezentował nas na turnieju. - zaczęła mówić. - Chino przysłała mi go na przeszkolenie, bo podobno Kaminari w stolicy zapomnieli, co to znaczy jest być prawdziwym Kaminari. Moja przyjaciółka zmiękła na stare lata, ale to trudno. Może dobrze, że się o kogoś wkońcu zatroszczyła, a nie o swoją własną dupę. - skomentowała, po czym spojrzała na resztę Twoich towarzyszy. - No i co, daje radę chudzielec?
- Daje, sam pokonał oficera statku.
- Też widziałem, nom. Ma dobry ranton, chyba najlepszy z nas. - powiedział.

Zaku jedynie pokiwał głową.
- No dobra... - kobieta zastanawiała się przez chwilę co Ci powiedzieć. - Zrobimy tak. Uznamy Waszą samowolkę za test inicjacyjny dla nowego kolegi. Jednak no musisz przypakować trochę bo wyglądasz jak pizdryk. Przynajmniej, żeby mięśnia było widać. Ale to jak wrócimy, to ja Ci rozpisze trening. - odwróciła głowę do wszystkich. - Wszystkim Wam rozpiszę trening. Nie myśleć, że Wam się, kurwa, upiekło. Macie przesrane do kwadratu, a jak dopadne Yaia w bazie, to sprawię, że zeszczy się na sam widok mojej złości.

Sytuacja wydawała się być opanowana. Powiedziałeś o statku na dole.
- Tak zrobimy. Idźcie weźcie łódź i wypływajcie z powrotem. Ja jeszcze spróbuje wziąć kulę i zatopić ze dwa transportowce, później do Was dołącze. W każdym razie Anzou, witamy w drużyni....

I wtedy zatrzęsła się ziemia.
To nie było zwykłe zatrzęsienie się ziemi. Wydawało się, że trzęsła się cała planeta. Woda zaczynała być wzburzona i zaczęły pojawiać się fale. Coś się działo i nie wiedzieliście totalnie co. Nagle, jakieś 100 metrów od Was, zaczęła wynurzać się jakaś...góra. Co gorsza, to w ogóle nie przestawało rosnąć i w pewnej chwili osiągnęło wysokość...nawet nie wiedziałeś ilu metrów. Ale wiedziałeś jedno. Cokolwiek to było, było czymś w rodzaju wielkiego, a raczej gigantycznego żółwia.
Obrazek Na jego plecach widziałeś trzy wielkie falujące ogony. Gdy wyłonił się z wody, zatrząsł się i wydał przerażający dźwięk wycia w Waszym kierunku.

Wyłonił się akurat obok przepływającego statku transportowego, który już i tak ledwo trzymał się od wielkości fal, które spowodowało wynurzenie się bestii. Potwór złapał statek i jednym ruchem wsadził do ust, pożerając go w całości razem z załogą. Stałeś z otwartą gębą, bo pierwszy raz widziałeś coś takiego...to znaczy, widziałeś już coś podobnego na wojnie, ale jednak dużo, dużo dalej. Teraz jednak zagrożenie było w pizdu realne i nawet nie wiesz, kiedy wszyscy przełknęliście ślinę w tym samym momencie.
- K...kurwa...c-co to? - pierwsza wyrwała się Sanda, która miała najtrudniej dojrzeć przez limo co to jest. Jednak nie Ty, Ty widziałeś doskonale z czym macie do czynienia...a był to...
- Sanbi. Bijuu trzech ogonów. - powiedziała Kagada, która w tym momencie, była tak samo przerażona jak i Wy. - Koniec żartów, szybko, na dół. Bierzcie łódź i uciekajcie stąd! - dodała i niemalże wypchnęła Was w kierunku zejścia z pokładu, sama będąc odwróconą w kierunku Bijuu. - BIEGIEM MÓWIĘ! - tym razem wydarła się na Was nie na żarty.

Odruchowo Sanda złapała Ciebie i Moshiego za rękawy i zaczęła prowadzić pośpiesznie w kierunku zejścia. Dopiero w połowie stanęła i odwróciła się do Kagady, która stała wyprostowana i...trzęsła się ze strachu? Czy to możliwe? Czy Ci się przewidziało?
- A PANI!?

Kagada nie odwracała się w Waszym kierunku.
- A ja... - cicho westchnęła. - ...a ja muszę udowodnić, że jestem godna miana seinina klanu Kaminari. Jestem wnuczką i spadobierczynią Sumo Kaminari, najsilniejszego Kaminari jaki kiedykolwiek istniał. Kupię Wam czas, uciekajcie! - po tych słowach widziałeś, jak kobieta ponownie stanęła w aurze z piorunów, po czym rozpędziła się...i wyskoczyła z pokładu w kierunku bestii.


============================

Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik

============================
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1023
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Anzou »

Sytuacja przynajmniej na chwilę wydawała się opanowana, może pomijając fakt, że statek nie nadawał się do zbytniego użytku i że trzeba się szybko ewakuować, aby nie pójść na dno, również z jedynymi pływającymi jednostkami, które są zdatne do jakiegokolwiek użytku. Drużyna, w której był Anzou była rozbita, chłopak czuł ból, ktoś miał złamaną rękę, ktoś ledwo uszedł z życiem, natomiast wszyscy byli Kaminari. Walczyli i nie poddawali się do samego końca. Kagada wydawała się być odpowiednią osobą, na właściwym miejscu. Nie było tutaj miejsca na miękką grę, ale też obecnie na burę i jechanie do spodu wszystkich. Mimo wszystko, znalazła chwilę na to, aby każdemu się oberwało. Fakt był taki, że każdy walczył na miarę swoich możliwości, tak dobrze, jak tylko potrafił wykorzystując zdolności, czy to związane z walką wręcz czy też te, które bardziej polegały na Rantonie. Młody Kaminari nie przerywał, słuchał informacji zwrotnej i podsumowania, liczba, którą wyeliminowali była imponująca. Finalnie - przyszła i pora na niego. Można powiedzieć, że to już tradycja, że Anzou zawsze dostaje jakiś opierdol, czy to od Chino, czy kogoś innego. Tym razem padło na Kagadę. Anzou Bohater Wojenny? Bez przesady.
- Żaden ze mnie bohater, pani Kagado. Robiłem to co trzeba i to, czego oczekiwał ode mnie klan. To duma móc służyć dla Kaminari!
Powiedział Anzou niemal na jednym tchu czując, jak jego brzuch i ból daje się we znaki, natomiast jego ciało i postawa nie dały tego po sobie poznać. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem, gdy usłyszał, że jego towarzysze go zaakceptowali i docenili jego postawę bojową. To wiele dla niego znaczyło, wypełniało jego serduszko ciepłem od środka i sprawiało, że mimo nienajlepszej obecnie sytuacji czuł się lepiej.
- Tak jest! Nie mogę się doczekać tego treningu. Z największą przyjemnością, faktycznie, walka wręcz i siła fizyczna nie są moimi atrybutami.
Skwitował Anzou będąc w pełni świadomy tego, co powiedział. Miał pewne braki, nie był idealny, ale właśnie odpowiednia drużyna, która się uzupełnia, gdzie jedna osoba potrafi walczyć w krótkim dystansie, ktoś na dalszy - to klucz do sukcesu, który... chyba nie będzie trwać wiecznie. Chłopak poczuł destabilizację i ogromną energię, połączoną jednocześnie z przerażającymi dźwiękami. Coś się zaczynało. Coś, czego jego malutka głowa, pomimo dość dużego doświadczenia bojowego nie mogła pojąć.
- Kurwa... co jest?!
Jakiś ogromny, gigantyczny żółw pojawił się, wyłonił się z wody zwracając na siebie całą uwagę. Po kiego grzyba to zrobił? Na pewno nie była to dobra wiadomość. Anzou domyślał się, że może to być mityczna bestia. Może to to, o czym usłyszał wcześniej? Anzou spojrzał na resztę ludzi, którzy byli wraz z nim na pokładzie. Wszyscy zbledli. Anzou poczuł jak kropla potu spływa po jego czole, jak całe ciało nabiera temperatury a serce zaczyna dużo mocniej walić. To był ten moment, w którym mózg otrzymuje jasny sygnał: SPIERDALAĆ. Pytanie tylko, gdzie?! Jak?! Przecież to monstrum jest ogromne, pewnie potrafi się szybko przemieszczać i wygląda na stworzenie morskie. Sytuacja była dramatyczna. Co gorsza, Kagada potwierdziła domysł nastolatka. Bijuu. Mityczne. Potężne. Niebezpieczne, śmiertelnie niebezpieczne. W jaki sposób uciec przed czymś takim? Chłopak miał nogi jak z waty. Po innych widział podobne emocje. Przerażenie. Wtedy Kagada jak grom z jasnego nieba wystrzeliła ze swoim rozkazem i... odpaliła kolejny raz piękną technikę i wystrzeliła przed siebie. Odważna się kurwa znalazła! Po co taka szarża?
- Po co?! Wszyscy powinniśmy uciekać!
Krzyknął ile sił w głosie Anzou. Walka z bestią nie miała najmniejszego sensu. Po co kupować czas? Po co z nią walczyć i pchać się w objęcia śmierci? Poświęcać się, aby kupić czas dla grupy dzieciaków? Czy to właśnie najwyższa forma poświęcenia dla klanu? Kagada... jednostka wyjątkowa. Nie było czasu. Trzeba było działać i wykonać rozkaz. Jak przystało na Shinobi.
- Spierdalamy!!! Ile sił w nogach, na łódkę, którą przypłynęliśmy!
Krzyknął nastolatek i ruszył w kierunku, z którego przyszedł upewniając się, że każdy z członków jego klanu ruszy wraz z nim. Nie było miejsca na pozostanie tutaj. Trzeba było uciekać i liczyć na cud. Kagada być może też ucieknie. Może tylko przez chwilę postanowi walczyć, aby finalnie skierować się ku jakiemuś bezpiecznemu miejscu. O ile takowe w ogóle istnieje, o ile miała jakikolwiek plan... Anzou zamierza przetrwać, a przynajmniej dołożyć wszelkich starań by dać szansę na przeżycie nie tylko sobie, ale przede wszystkim towarzyszom broni. By być jak Kagada. Kaminari prze przed siebie ile tylko można aby finalnie otworzyć ten pierdolony dok, wskoczyć na łódkę i finalnie - oddalić się w kierunku, z którego przybyli. Sam potwór morski zapewne przy okazji zniszczy wszytko, co spotka na swojej drodze, więc może uda się umknąć z życiem... nadzieja... tylko tyle zostało. Anzou jest też gotowy na potencjalne wytępienie jakiegoś Pawia, o ile ten znajdzie się na jego drodze poprzez klasyczne rażenie wiązkami.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2447
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Ario »


Na statku wybuchło ogólne poruszenie. Wasza walka przy wcześniejszej sytuacji, a chaos teraz to zupełnie inne sytuacje. Każdy biegał w inną stronę, ludzie się darli. Mieliście bardzo mało czasu by zbiec z górnego pokładu i przedostać się przez multum ludzi, którzy też gdzieś się spieszyli. Przebiegając przez główną zbrojownię widziałeś trupy członków klanu pawia. Najwidoczniej, na pokładzie powstał bunt i gdy tylko zaczęliście mieć przewagę, marynarze z Sogen pamiętali swoją przynależność do kontynentu i chyba nawet im za bardzo nie przeszkadzało, że wykonywali rozkaz Kaminari. Jakby, Kaminari to był wróg, ale bardziej wrogiem był Kujaku.

Gdy przebiegaliście, większość albo się rozstępowała, albo w ogóle na Was nie zwracała uwagi.
- Ona oszalała?! Wyskoczyła solo na bijuu! - powiedział przerażony, przeciskając się przez ładownie.
- No, żeby się potem przekomarzać z Chino, która jest silniejsza. Nie znasz jej?!

Na chwilę nikt z Was się nie odzywał, jednak gdy dobiegliście do kolejnych schodów, głos zabrał Zaku.
- Przeżyje....przeżyje, prawda?
Nikt z Was nie chciał pierwszy zabrać głosu.
- To Pani Kagada, ona jest nieśmiertelna.
- No tak, ale nawet ona...trzęsła się. Z ekscytacji, prawda? - i tutaj można powiedzieć, że gdyby nie maska, to widziałbyś twarz Padme.
- Wiesz, odwaga jedno, a jednak pobiegnięcie na taką bestię...ja chyba się zeszczałem.
- W razie czego powiesz, że do wody wpadłeś. - nawet w takiej sytuacji, Twoi towarzysze nadal bardziej od Bijuu, bali się tego, że Kagada mogłaby uznać, że są słabi. Taki rodzaj autorytetu wśród ludzi posiadała ta kobieta.

Teraz dotarło do Ciebie, dlaczego Yai mówił Ci, by nie przejmować się osadą nadmorską.

"Kagada stąd pochodzi. Ludzie ją znają."

Nagle przeraźliwy krzyk bestii zatrząsł ponownie globem i statek bujnęło na boki. Wiedzieliście, że coś się dzieje.

Zbiegliście do części "ala portowej" i zobaczyliście, że nie było już żadnego statku, oprócz ostatniego, który wypływał. Jakiś chłopak, który sterował, machnął w Waszym kierunku.
- Szybko! Ostatnie miejsca!

Nie czekając wskoczyliście na pokład i zaczęliście wypływać na otwarte morze. Fale były duże, prawie jak przy sztormie. Gdy minęliście rozpadający się statek, widzieliście jak ludzie normalnie wyskakują w kapokach do wody, niektórzy rozstawiali jeszcze jakieś łódki ratunkowe, ale już takie mniejsze.
- K...kurwa co to jest za potwór!? - dopiero dostrzegłeś, że płynie z Wami chłopak. Majtek? Nie znałeś ich rang. Wydawał się przerażony na śmierć.
- Nie gadaj tylko płyń! - krzyknęła na niego Sanda, która w "ranach wojennych" jak to powiedziała Kagada, wyglądała jeszcze bardziej przerażająco.

Chłopak skinął głową i starał się zapanować nad łodzią...zaś Wy, mogliście zobaczyć co się dzieje jakieś 150-200 metrów od Was. Co prawda co jakiś czas unosiliście się na fali - i to był ten moment, kiedy coś było widać, bo potem zapadliście się pod falę i nic nie było widać. I tak co chwilę...
Widziałeś punkt światła, który w zawrotnej prędkości poruszał się w kierunku gigantycznej bestii. Wydawało się, że Bijuu póki co skupił się na statkach towarowych, które łapał i rozgniatał, czasami atakując również ogonami. Dopiero w pewnym momencie, Kagada wyskoczyła w powietrze i pokryta aurą raitonu zaczęła lecieć w kierunku potwora. Gdy znalazła się na wysokości jego głowy, zasadziła mu soczystego sierpowego, sprawiając, że głowa bestii aż się odchyliła na bok. Całym bijuu zatrzęsło, wytwarzając kolejne duże fale.

Sanbi jednak odwrócił się z podobną szybkością i używając swojej masywnej łapy, uderzył Kagadę tak, że ta wbiła się gdzieś w wodę i zniknęła z pola widzenia. Sam Bijuu spojrzał rozzłoszczony w kierunku statku, który dopiero co opuściliście i otworzył usta. Nagle z jego wnętrza wystrzeliła ogromna, wodna kula. Szybkość pocisku była tak zatrważająca, że najpierw błysnęło, potem zobaczyłeś jak statek zostaje trafiony i roztrzaskuje się na wszystkie możliwe strony, potem dopiero doszedł do Was dźwięk świstnięcia kuli, a na końcu dźwięk rozwalenia statku. Co więcej, kula poleciała gdzieś dalej, znikając Ci za horyzontem.

Wtedy też z pod wody wystrzeliła ponownie Kagada, która lecąc w górę, próbowała uderzyć w podbródek Bijuu. Ten jednak był przygotowany na i odsunął się, po czym zamachnął się ogonem i uderzył Kagadę, tym razem wysyłając ją w powietrze, gdzieś ponad Twój widok. Dopiero po chwili kobieta zaczęła opadać, a on otworzył usta i ponownie zebrał w sobie chakrę, by użyc wodnego pocisku. Tak jak i w tym przypadku, widziałeś jak nagle wodna kula wypaliła w stronę raitonowej powłoki, jednak Kagada złożyła kilka pieczęci i jej dłoń objęły czarne błyskawice. Kobieta zamachnęła się i wysłała w kierunku kuli czarną chakrę, która przerodziła się w coś w rodzaju pantery. Dwie techniki zderzyły się i nastąpił potężny wybuch, którego podmuch dotarł aż do Was, ponownie trzęsąc całą łodzią.

To było ostatnie co widziałeś, nim ostatni raz opadliście na niższy poziom wody.
*** Nie wiedziałeś, ile płynęliście, ale udało Wam się dotrzeć do brzegu. Od pewnego momentu ściemniło się i zaczął nawet padać deszcz. Nie był to jednak typowy sztorm. Sanda siedziała z nogami podkulonymi pod brodą, Moshi trzymał się ciągle za rękę, zaś Zaku chyba był w najlepszej formie, bo stał i obserwował okolicę.

Mimo tego, że przed chwilą byłeś świadkiem niewyobrażalnych rzeczy, tak teraz byliście w osadzie gdzie...był spokój. Jedynym dźwiękiem był deszcz, który padał dookoła. Chłopak zacumował na brzegu i wyskoczył.
- Ja stąd uciekam, powodzenia. - powiedział i zniknął gdzieś biegiem.

Wyszliście na ląd.
- Dobra, chodźmy do bazy. Yai cię poskłada z tą ręką. - powiedziała Sanda, po czym Moshi zerknął w jej kierunku i zaczął się śmiać.
- Ty chyba nie widzisz jak wyglądasz. Od Ciebie zaczniemy, moja ręka to tam pikuś.

Jednak Zaku ruszył w kierunku baru.
- Gdzie idziesz? - zapytała Sanda.

Zaku zatrzymał się po czym odwrócił.
- Idę kupić trochę alkoholu dla Pani Kagady. Jak wróci, to napewno będzie chciało jej się pić. - po czym pełny przekonania w swoje słowa, ruszył do baru.

============================

Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik

============================
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1023
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Anzou »

Pojawienie się bestii totalnie przetasowało układ sił i sprawiło, że z pozycji wygranej grupa Shinobi z klanu Kaminari stanęła na straconej, jak nie od razu przegranej, śmiertelnej pozycji. Kagada jak przystało na przywódczynię postanowiła ruszyć w kierunku potwora i postanowiła z nim walczyć. Pierdolona. Ma odwagę. Anzou nie wyobraża sobie na obecnym etapie starcia nie tylko z Kagadą, ale również z taką bestią, która niszczyła wszystko, co spotykała na swojej drodze. Chłopak za cholerę nie miał pojęcia czemu finalnie się pojawiła, co ją wywołało...Nie miał jednak czasu na tego typu przemyślenia, musiał działać, musiał ruszyć do miejsca, w którym cała statkowa przygoda się rozpoczęła i uciec, wykonać rozkaz i jeżeli trzeba - dalej chronić rannych towarzyszy broni.
- Szalona. Potężna i szalona, kurwa jak można ruszyć na starcie z bestią!?
Odpowiedział Anzou również głosem pełnym emocji. Nie mógł tego pojąć, nie mógł przywyknąć do myśli, że on wraz z grupą się wycofuje, a tam, gdzieś na morzu trwa bitwa. Stosy ciał, śmierć... Tak można podsumować atak Kaminarich na statek wojenny. Liczba trupów klanu Pawia sugeruje, że sama akcja eliminacji nie poszła tak źle. Spory cios przeciwnikowi został zadany, do tego ten kapitan, który był kurewsko silny, a tak szybko i sprawnie wyeliminowany... Na pewno to plus tej całej eskapady. Pod warunkiem... że Kagada przeżyje!
- Poradzi sobie. Wierzę w nią! Mam nadzieję, że wycofa się jak tylko będzie można... trafiła bestia na bestię...
Odpowiedział Anzou swoim towarzyszom chcąc jednocześnie dodać im otuchy. Czy miał jakąś gwarancję? Pewność? Zdecydowanie nie. Niemniej - był chyba najbardziej doświadczony i musiał wziąć odpowiedzialność za skuteczną ucieczkę i przeżycie grupy. To była teraz jego misja! Na całe szczęście pozostał jeden statek, na który grupa Shinobi szybko się przemieściła. Nadzieja. Coś pojawiło się w tunelu. Grupa opuściła statek i ruszyła w kierunku osady. I wtedy... wszyscy mogli podziwiać z przerażeniem i strachem walkę... walkę, która była czymś nie z tej ziemi...
- Ja pierdolę...
Powiedział pod nosem Anzou, raczej sam do siebie, bez konkretnego odbiorcy. Kagada, członkini klanu Kaminari była na tyle silna, że jej cios zachwiał potworem. CHORE. Anzou opadła szczęka, to było nieludzkie i nie z tej ziemi. Fale, które wytwarzała walka były odczuwalne wszędzie. Anzou starał się zachowywać mimo wszystko spokój i dalej obserwował to zdarzenie. Chciał widzieć czy istnieje jakakolwiek szansa na przeżycie i wtedy... wtedy Kagada otrzymała potężny cios, który sprawił, że świat dla Białowłosego nieco spowolnił, wszystko stało się nieco bardziej wyraźne, przejrzyste. Chłopakowi zaschło w gardle. Czy to koniec? Na całe szczęście kobieta wystrzeliła ponownie do góry, konkretne akcje, wymiana ciosów, Kagada znowu obrywa, potężna wodna technika... To było nie do ogarnięcia. Do tego te fale uderzeniowe, dźwięki. Coś, czego nigdy się nie zapomni. Anzou nie może niestety nic zrobić. Same fale sprawiały, że jego pole widzenia niejednokrotnie było zaburzone i nie udało się wszystkiego dostrzec. Ostatnie, co Kaminari widział to wielka, ogromna pantera ścierająca się z jakąś specyficzną energią i wielki wybuch. Ogromny hałas, huk i kolejna fala uderzeniowa... Niebywała i czysta moc. Moc, do której Anzou chce dążyć, która go jakby... nekręca? Chłopak odczuwa ogromne pragnienie tej potęgi. Walka 1 na 1 z Bijuu.. być tak silnym, by choć trochę postawić się tej czystej i potężnej, groźnej i jednocześnie... wspaniałej istocie! Wtedy niestety wszyscy stracili przywódczynię z pola widzenia i oddalali się w ciszy w kierunku osady, do której niedługo potem dotarli. Grupa zeszła na ląd, niemal w opłakanym stanie, połamani, smutni.
- Musimy się zregenerować, jak najszybciej. Potrzebujecie czegoś? Jak się czujecie? Tak. Baza. Dobry pomysł Zaku, kup coś dobrego. Za taką walkę należy się jej dobry trunek.
Odpowiedział Kaminari i pomógł swoim pozostałym towarzyszom dotrzeć na miejsce. Sam poza tym ciosem nie odniósł jakichś poważniejszych ran, ale potrzebował odpoczynku.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2447
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Ario »


Gdy wparowaliście, do Waszej siedziby, jednocześnie z tarczą i na tarczy, zastaliście Yaia, który siedział na krześle i nerwowo poruszał nogą do góry. Gdy tylko na Was spojrzał, zerwał się i podbiegł do Was.
- Co się dzieje!? Gdzie Zaku? Gdzie Kagada?! Moshi...Twoja ręka!! - krzyknął, po czym przerażony aż zatkał usta dłonią. Dopiero potem zerknął na Sandę, jej zmasakrowaną twarz. - Co...co tam się zadziało? - zapytał.
- No, przejęliśmy statek. Prawie. Trochę zabrakło, ale było blisko.
- Był tam jakiś Kogo, albo Seinin, nie wiem. Wziął nas trochę z zaskoczenia. Spokojnie, Zaku jest w barze, zaraz przyjdzie, ale Pani Kagada... - jej wzrok opadł na ziemię.
- No, gdyby nie Pani Kagada, to byłoby cienko. Jednak to nie wszystko. Na wodzie pojawił się Sanbi, bijuu trzech ogonów.

Twarz Yaia była biała.
-S-sanbi...?! Jak to możliwe!?
- Nie wiem...naprawdę, nie wiem. Pani Kagada ruszyła na bestię, by kupić nam czas do ucieczki...powinniśmy...powinniśmy jej pomóc.

Drzwi otworzyły się, a do środka wparował Zaku z 4 butelkami, chyba jakiegoś mocniejszego trunku.
- Ona tego nie chciała. Musimy uszanować jej wolę.
- To prawda, przecież...ona się trzęsła z podniecenia do tej walki, prawda?

Znowu nastała głucha cisza.
- Sando, Twoja twarz wygląda bardzo źle, chodźmy, od Ciebie zacznę. Moshi, usiądź sobie z tą ręką tutaj...o. - chłopak wskazał mu miejsce dłonią, a Sanda ruszyła się i usiadła na kanapie. Yai podszedł do stolika i wskazał dłonią mapę. - Moshi, spójrz tutaj i powiedz, gdzie powinniśmy się ruszyć dalej. - powiedział, a Moshi rzeczywiście nachylił się nad mapą.

Wtedy nagle Yai ni z tego ni z owego podniósł patelnię z kuchenki nie daleko i sieknął w tył głowy Moshiego, aż ten opadł na stół i zsunął się na ziemię. Wszyscy stanęliście jak wryci na to co się stało.
- Przepraszam, nie chciałem mówić przy nim. Jego ręka jest w tragicznym stanie. Ja nie jestem Iryoninem, a muszę go poskładać. Nie mam znieczulaczy. To był jedyny pomysł...szybko, pomóżcie mi go ułożyc. Anzou, leć do apteczki i przynieś narzędzia. - Yai odrzucił patelnię, zrzucił wszystkie mapy ze stołu i inne przybory i w raz z Zakiem ułożyli chłopaka na stole. Sanda stanęła nad nim.
- Kurwa...on wyjdzie z tego? - zapytała.

Rzeczywiście, kość była otwarta z dwóch stron, wygięta, postrzępiona, dostał się do niej bród. Wyglądało to bardzo, bardzo źle. Yai uniósł rękę i spojrzał w środek kości.
- Nie wiem...nie jestem medykiem, mam tylko bojowe przeszkolenie i trochę coś tam umiem...ale nie robiłem nigdy takich rzeczy. Jak się obudzi, to mu popraw. Nie może się ruszać.

Gdy tylko Yai zaczął brać się za pracę, widziałeś jak wyciąga jakiś pilnik i zaczął z pęsetą usuwać resztki kości. W jednej chwili spojrzał na Ciebie.
- Anzou, jesteś w najlepszej formie. Weź proszę oczyść rany Sandy, weź kremy, nasmaruj ją i zabandażuj. Nie możemy dopuścić do zakażenia.

Nie wiesz ile to trwało. Pół nocy? Całą noc? Siedzieliście jak na szpilkach i nikt nie śmiał opuścić pokoju, aż Yai nie powiedział, że można. Moshi obudził się jeszcze trzy razy i za każdym razem Zaku doskakiwał do niego i kładł go do spania znowu.

Wasze morale były...z jednej strony podniszczone, z drugiej ciągłe napięcie walki o rękę Moshiego, a także nieobecność Kagady...wszystko to wpływało na fakt, że nie wiedzieliście co dalej. Dopiero gdy Yai otarł pot, wyprostował się i cicho odchrząknął, zerwaliście się wspólnie i podeszliście do stołu. Ręka Moshiego była w improwizowanej szynie, zabandażowana. Wszędzie była krew, resztki po jakichś niciach, igłach, strzępy kości.
- Nastawiłem ją, złączyłem, musiałem mu wkręcić śruby. O matko, byle tylko zakażenia nie dostał. Zrobiłem wszystko co w mojej mocy...matko, ja jestem zaopatrzeniowcem, a nie chirurgiem. Dałem z siebie wszystko... - powiedział, a Ty mogłeś zobaczyć, że chłopak stoczył równie trudną bitwę, co Wy wcześniej. - Myślę, że powinniśmy go odesłać do klanu. Tam sprawdzą, czy nie da się tego...no...no...wiecie.
- Ocipiałeś? - zapytał, a Wy spojrzeliście, że nie śpi. Miał otwarte oczy i patrzył. Powoli się dźwignął i usiadł na stole. - Jak Kagada by usłyszała, że zjechałem na bazę, to bym miał, no....no wiecie.
- Przesrane?
- Posrałbyś się na kolejny treningu?
- No...albo zeszczał, w zależności od humoru szefowej.

Wszyscy wspólnie się roześmialiście. Był to pierwszy moment, w którym mogliście odetchnąć.
- No nic, posprzątajmy tu tro...

Drzwi do Waszej bazy otworzyły się z hukiem. Kagada wpadła do środka, zataczając się i niemalże sturlała się po schodach w Waszym kierunku. Wspólnie krzyknęliście, jednak ona nie upadła, a złapała się krawędzi framugi. Przytrzymała i spojrzała na Was. Jej strój był cały poszarpany, nie miała buta, jej włosy były w strzępach. Była cała we krwi. Ciężko dyszła i patrzyła na Was z przymrużonymi oczami od wycieńczenia.
- Kagada-sama! - Sanda dobiegła do niej i chciała jej pomóc, jednak Kagada ręką odtrąciła jej pomoc.
- Co...co...uh...co Wam...co Wam...wpajam...do tych...pustych...łbów...całe...życie,...co?

Sanda wyprostowała się, jak reszta składu i rozstąpiła się na boki. Kagada ledwo stała, ale nikt nie śmiał jej pomóc. Ciężko dyszała, po czym zaczęła się kołysać na boki.
- Kaminari zawsze wraca zwycięsko z pojedynków, o własnych siłach. - powiedział poważnie Moshi, po czym Kagada zerwała się i ostatnimi chyba resztkami woli, zrobiła 4 kroki, by dopaść na sofę i upaść na nią na plecy. Dopiero wtedy, wszyscy zerwali się i doskoczyli do niej. Sanda płakała jak bóbr, nie wytrzymując ciśnienia, Moshi też zaczął ją tulić, Yai stał z rękami założonymi na głowie, a Zaku podał jej butelkę z winem.
- Ta...ta...ta suka Chino...napewno by nie dała rady...sama z Bijuu...hehehehe....powiem jej...jak się spotkamy...to...to...to jej powiem...że jest cienka pizdeczka...hehehe... - po czym wzięła butelkę od Zaka, ale nie dała rady wypić, bo tak jak leżała, tak usnęła. Butelka wypadła jej z rąk i poturlała się po podłodze.
============================

Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik

============================
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1023
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Anzou »

Po dotarciu, we względnie jednym kawałku do tymczasowej kryjówki zapanował pewnego rodzaju mini chaos. Anzou nie był aż tak ranny, oberwał, ale wydaje się, że obeszło się bez złamań, ciosy i rzut pozbawiły go tchu, ale w zasadzie - przywyknął do podobnego scenariusza, na pierwszym etapie swojej misji przecież również poleciał jak szalony. Czy on do cholery jest jakąś kukłą? Kaminari musi popracować nad swoją tężyzną fizyczną, bo inaczej to krucho z nim będzie.
- Yai! Dobrze, że jesteś! Musimy jak najszybciej zająć się resztą! O misji możemy pogadać później!
Anzou nie zamierzał się teraz rozwodzić. Sam posiadał jakieś podstawowe zdolności medyczne, ale nie można się oszukiwać - nie były one na jakimś ogromnym poziomie. Władca Piorunów, a nawet przez chwilę pokaźnej floty morskiej dostosowywał się więc do instrukcji Yai'a, który pewnie podobnie jak on - nie do końca wiedział co robić, może posiada jakieś nieco większe zdolności, ale czy był to porządny medyk? Raczej nie. Młody Kaminari ruszył czym prędzej po narzędzia i apteczkę zgodnie z instrukcją swojego towarzysza, aby jak najszybciej zatroszczyć się o najbardziej rannego. Sceny nie należały do najbardziej przyjemnych, zwłaszcza, że chłopak też oberwał w głowę i to kilkukrotnie tylko po to, aby utracić przytomność. Jakie warunki - takie metody. Walka o byt, wojna wymaga pewnego rodzaju poświęceń. Zdaje się, że ta konkretna akcja choć na chwilę sprawiła, że grupa zapomniała o tym, co się tam zadziało. O tym, że gdzieś na środku pierdolonej wody potężna Kaminari Kagada walczyła z Bijuu. Jak równy z równym. Kagada Kaminari, bestia bez ogona. Zabieg przebiegał dość sprawnie, Yai nie wydawał się być pewny tego co robi, coś mruczał pod nosem, Anzou miał ochotę powiedzieć mu by się zamknął, ale powstrzymał się, nie wniosłoby to niczego dobrego, a jedynie mogło wprowadzić niepotrzebną presję i rozproszyć osobę, która chyba jako jedyna może pomóc towarzyszom broni.
- Świetnie się spisałeś Yai, zrobiłeś wszystko co potrafisz jak najlepiej. Dobra robota.
Anzou poklepał po plecach Yai'a dodając mu jednocześnie otuchy z intencją, aby ten nieco bardziej w siebie uwierzył, bo trzeba to przyznać - prawdopodobnie uratował rękę. I wtedy ponownie, z hukiem otworzyły się drzwi. Anzou automatycznie się wyprostował i starał zorientować w sytuacji. Nie wiedział czy to sojusznik czy wróg... Nie miał pojęcia, ale dość szybko dostrzegł, że to Kagada. Momentalnie się uśmiechnął, wyprostował i chciał ruszyć by jej pomóc, ale ona dumna, jak zawsze, ledwo się doczłapała na sofę i zwyczajnie na nią padła. Pozostali również nie kryli swoich emocji i bardzo dobrze! Mieli powody! Legenda Kaminari, żywa legenda wróciła cała, ledwo żywa, ale cała na miejsce. Walczyła jak równa z Bijuu. Czy coś więcej tutaj trzeba dodać? Chyba to samo się broni.
- Bestia... Potężna bestia...
Powiedział tylko pod swoim nosem Anzou. Tak. Uważał Kagadę za bestię, która nie tylko potrafi walczyć na nieziemskim poziomie, ale jest człowiekiem i pomimo swojego wybuchowego charakteru potrafi okazać się empatią, czego świadkiem był Anzou na statku, gdy wszyscy pomimo nie do końca odpowiedniego wykonania zadania zostali też pochwaleni za pozytywy. Każdy walczył tak dobrze, jak tylko potrafił.
- Nie wiem, czy ktokolwiek by sobie poradził, Kagado... Bardzo się cieszymy, że wróciłaś!
Anzou w środku czuł ogromną ulgę. Jakby ktoś zdjął jednym ruchem całą presję, wszystkie negatywne emocje. Kobieta zasnęła, ale Kaminari nie zamierzał jej w żaden sposób budzić. Szukał jedynie jakiegoś nakrycia, którym może ją przykryć, aby ta poczuła choć trochę ciepła i komfortu.
-Mamy przejebane na treningu.
Powiedział do swoich towarzyszy Anzou z ogromnym uśmiechem na twarzy. Jeszcze nie wiedział, do czego Kagada jest zdolna i co potrafi, jaką jest trenerką, ale... zapewne łatwo nie będzie. Łatwo już było.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2447
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Ario »


Pierwsze trzy dni wszyscy regenerowaliście rany. Twarz Sandy goiła się w dobrym tempie, bo już trzeciego dnia otworzyła zamknięte oko i mogła normalnie widzieć. Ty i Zaku byliście w dobrej formie, oberwaliście w sumie najmniej, więc tak naprawdę dobry posiłek, który przygotował Yai i trochę snu przy ciepłym kominku sprawiły, że byliście już następnego dnia gotowi do akcji.

Najtrudniejsza sytuacja była z Moshim, który w nocy obudził się rozpalony gorączką i Yai zaczął panikować, że wdało się zakażenie. Kagada zaś budziła się tylko na chwilę, by napić się sakę i pójść znowu spać. Całą noc i kolejny dzień przespała. Dopiero na następny wieczór, kobieta wstała i obejrzała Moshiego. Yai przedstawił jej całą sytuację i Wasza seinin zdecydowała się odesłać Moshiego do najbliższego miasta, w którym wiedziała, że stacjonują Kaminari. Kobieta znała te tereny doskonale, dlatego nie miała problemu z znalezieniem najłatwiejszej drogi.

Moshi co prawda cienko się trzymał, ale gdy usłyszał, że Kagada chce go odesłać to zaczął protestować i udawać, że się czuje lepiej. Finalnie, wyglądał źle. Kagada zadecydowała więc, że uzna jego tymczasową nieobecność, dlatego bo trzeba zaraportować to co działo się w ostatnich dwóch dniach, a że nie może napisać listu, to i tak i tak ktoś musi się przejść do najbliższego punktu. W takiej formie, Moshi zgodził się na te warunki. Wraz z Yaiem zapakowali się i wynajęli dwa konie, po czym pojechali gdzieś poza miasto. Miało ich nie był kilka dni.

W tym czasie, czyli trzeciego dnia, gdy wstaliście nie było ani Yaia, ani Moshiego, którzy wczoraj wieczorem wyjechali. Co ważniejsze, nie było też Kagady. Pałeczkę po Yaiu jeżeli chodzi o zarządzanie bazą przejęła Sanda. Dziewczyna przygotowała Wam na śniadanie kanapki, które - były o WIELE lepsze, niż te od Yaia. Oprócz tego, na obiad zapowiedziała, że zrobi potrawkę i już nawet wstawiła garnki...gdy drzwi otworzyły się z hukiem.

Kagada stała z przełożonym martwym...nie wiedziałeś czy to rekin, czy już orka, ale chyba za małe na orkę, bo jednak dała radę się z tym wcisnąć jakoś przez drzwi. Zrzuciła truchło ryby na podłogę, po czym wytrzepała dłonie. Co ważniejsze, nie miała czerwonych włosów, a białe.
- Dobra, zapraszam towarzystwo na dwór. - powiedziała w Waszym kierunku, po czym wyszła.

Gdy znaleźliście się na dworze, Kagada stała wyprostowana i patrzyła gdzieś....a chuj wie gdzie patrzyła, gdzieś na jakąś górę w oddali. Przy Waszym domku stały trzy plecaki, które były chyba zmontowane z jakichś prowizorycznych części. Bardziej niż plecak, to wyglądało jak jakaś szmata zawinięta na supeł z ramiączkami.
- Dobrze, a więc tak. Najpierw wszyscy nad wodę i wypompować się z chakry do zera. Następnie wracacie tutaj, ściągacie buty, zakładacie plecaki i zasuwacie tam aż na samą górę. Na górze rosną kwiaty, także macie mi przynieść po jednym kwiatku. Kto nie przyniesie mi kwiatka, ma powtórkę, czyli znowu biegnie na górę. - powiedziała. - Jak wrócę z karczmy i nie będzie Was z powrotem, powtarzacie od początku całe ćwiczenie. Jeżeli nikt nie wykona ćwiczenia, nie ma dziś jedzenia. Czas start.

I jak gdyby nigdy nic odwróciła się na pięcie i poszła w kierunku karczmy. Sanda wystartowała jako pierwsza i zaczęła biec nad wodę. Zaraz z nią ruszył Zaku.

============================

Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik

============================
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1023
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Anzou »

Gojenie ran to czasami dość żmudny proces, ale niezbędny, aby móc dalej wykonywać swoje zadania jako Shinobi. Grupa dość solidnie oberwała, niektórzy potrzebowali całkiem poważnego zabiegu, aby móc dalej w pełni i na takim samym poziomie służyć dla klanu. Sama Kagada też pewnie potrzebowała czasu, walka nie tylko z tym bydlakiem na statku, ale przede wszystkim z Bijuu, bestią, musiała być wymagająca. Ujść z życiem z takiej potyczki? Móc zadać skutecznie cios i nawet zachwiać tym monstrum? To wymaga nie tylko odpowiednich technik czy siły, ale przede wszystkim SZALEŃSTWA. Anzou nie zamierzał z nią zadzierać. Za krótkie nogi. Białowłosy skupił się więc na chwilę obecną również na regeneracji, dobrym jedzeniu, rozmowach z towarzyszami, nie tylko o tym, co działo się na statku, ale o tym, co może wydarzyć się w przyszłości, o tym też, co miłe. Przecież nie samą wojną żyje człowiek. Sam Moshi chyba wyglądał najgorzej, rekonwalescencja w lepszym miejscu, pod profesjonalną opieką dobrze mu zrobi. Sam Anzou dbał też o swój dobrostan, nie tylko jadł, ale również oczyścił ubrania, dbał o higienę - to dla niego niezwykle ważne. Kaminari musi przecież dobrze wyglądać! Yai zatem z Moshim udali się we wskazane przez Kagadę miejsce, aby nieco się podleczyć i zdać raport.
- Dobrej podróży. Wracajcie szybko!
Rzucił im na odchodne Władca Piorunów. Polubił wszystkich. Dobrze czuł się w ich towarzystwie, a co najważniejsze - czuł, że może na nich polegać. To bezcenne - mieć kogoś, kto oddaje z siebie wszystko. Przecież tam na statku, Sanda stanęła w obronie nastolatka i kto wie, być może uratowała jego życie przed śmiertelnym ciosem ze strony kapitana statku? Anzou wiele rozmyślał i oczywiście również podziękował wszystkim za to, że tak dzielnie walczyli i stawali też w jego obronie - ryzykując własnym życiem. Wtedy z hukiem otworzyły się drzwi i padł rozkaz. Anzou wzdrygnął, spojrzał na pozostałych i czym prędzej znalazł się na dworze. Nie dyskutował. Nie rozkminiał również dlaczego Kagada zmieniła kolor włosów. Nieważne. Liczyło się tylko to co powie. Pewnie tuż za chwilę rozpocznie się trening do posrania. Przejebany czas... Rozkaz, a w zasadzie trening wydawał się być... brutalny, samo wypompowanie się z Chakry dla Shinobi oznacza jedno - brak sił, a potem... bieg bez butów na górę po jakieś kwiatki? Zapowiada się fantastyczna przygoda! Kagada ruszyła w kierunku, który zdaje się być dla niej oczywisty, a Zaku i Sanda zgodnie z dyspozycją przenieśli się nad wodę. Ciekawe jak oni się wypompują z Chakry, skoro... głównie walczą wręcz?
- Jeszcze raz... dobrze, że jesteś, Kagado.
Odpowiedział wyprostowany Anzou i z uśmiechem na twarzy wystrzelił niczym strzała z łuku nad wodę. Trening. Coś, do czego się przykładał, coś, co pchało go do przodu i sprawiało, że staje się lepszym, co w dalszej konsekwencji sprawiało, że mógł robić więcej dla klanu i ludności cywilnej! Nastolatek pędził jak szalony, chciał jak najszybciej poczuć ten brak energii po użyciu technik!
- No to jazda! Mam nadzieję, że się jakoś wtoczymy na górę...
Powiedział nastolatek do swoich towarzyszy i po dotarciu nad wodę - od razu bez większego pierdolenia zacznie używać wszystkich technik, które posiada w swoim arsenale, tylko po to, aby jak najszybciej doprowadzić się do skraju wytrzymałości tylko po to. Sam stan wycieńczenia to istotna lekcja, która da mu nauczkę na przyszłość, być może w trakcie walki będzie zmuszony podobnie iść do samego końca, do wyprucia z Chakry! Cel - wyprucie z energii! Cel drugi - ruszenie na górę po najpiękniejszy kwiat dla Kagady, po uprzednim zahaczeniu o bazę, by zdjąć buty i założyć plecak.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2447
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Ario »


Gdy dobiegłeś do wody, zobaczyłeś, że zarówno Sanda jak i Zaku zaczęli również używać technik Raitonu. Co prawda, nie mieli go tak dobrze opanowanego jak Ty, ale też dzięki temu, że posiadali mniej chakry na techniki, szybciej zauważyłeś, że się spocili i jako pierwsi ruszyli w kierunku miejsca z plecakami.

Ty musiałeś jeszcze chwilę poużywać technik, jednak w pewnej chwili zorientowałeś się, że nie masz już więcej sił, stąd również skierowałes się w kierunku swojego plecaka. Gdy dobiegłeś, zobaczyłeś, że został ostatni plecak, a buty zarówno Sandy jak i Zakiego były ułożone równo pod drzwiami.

Zarzuciłeś plecak i ruszyłeś śladami towarzyszy, którzy byli już...no, dość daleko. Z tym założeniem plecaka to też nie była taka prosta sprawa, bo jak tylko go uniosłeś to poczułeś, że ważył tyle co rosły chłop. Nie miałeś pojęcia, jakim cudem Kagada upchnęła tam tyle ciężkich kamieni. Nie czekając więcej, ruszyłeś truchtem.

Przy pierwszej próbie zemdlałeś przed wbiegnięciem na górę. Jednak bieganie na pustej chakrze z obciążeniem to coś, do czego totalnie nie przywykłeś. Obudziłeś się w siedzibie, przykryty kocem. Nie wiedziałeś kto Cię zgarnął, ale gdy wstałeś, to mimo tego, co mówiła Kagada - czekała na Ciebie porcja jedzenia.

Kolejnego dnia wbiegłeś po połowy góry. Kolejnego jeszcze dalej. Ogólnie pierwsze ćwiczenie w pełni udało Ci się ukończyć dopiero 6 dnia, ale zgodnie z zapowiedzią - najpierw się porzygałeś na mecie, a potem posrałeś. Co ciekawe, Sanda i Zaku jakoś dawali radę, ale nie był to dla nich spacer po plaży.

Co jednak najważniejsze, nikt nikogo nie komentował. Każdy ćwiczył w swoim tempie, każdy dawał z siebie wszystko. To chyba było kluczowe. Kolejnego dnia, Kagada znowu zebrała Was nad wodę i kazała wypompować się z chakry. Ogólnie, każde jej ćwiczenie polegało na tym, że najpierw Was męczyła na maksa, a potem dawała jakieś posrane zadanie, które w pierwotnym rozumieniu nic miało nie pomagać.

Jednak gdy kolejny raz i kolejny byłeś zmuszony wypompować się z chakry, zaczynałeś widzieć, że coraz dłużej Ci to zajmuje. Tak samo, Twoje mięśnie może nie tyle, co nabierały kształtu, ale czułeś, że wydolność Ci wzrasta.

W swoich ćwiczeniach mieliście sparingi ze sobą, przerzucanie kamieni z jednego stosu na drugi, raz wyjątkowo pozwoliła Wam nie wypompować się z chakry, ale tylko dlatego, by przeprowadzić Wam trening precyzjnego używania reberu na skałach, które podrzucała do góry (co ciekawsze - to był najtrudniejszy trening, bo przez podrzucenie znaczyło, ciśnięcie kamieniem w niebo i zmuszenie Was do trafienia, a kto nie trafił to podpór przodem i robił pompki.

Raz pozwoliła Wam poleżeć...poleżeć na słońcu bez picia przez większość dnia. Co prawda szybko Was poodcinało, więc czas szybko zleciał, ale nie było to najfajniejsze ćwiczenie.

Nie wiesz ile dni minęło, bo jak wpadliście w cug treningowy, to już było Ci wszystko jedno. Modliłes się tylko o to, by kolejne ćwiczenie nie było bardziej przesrane, niż poprzednie. Siły dodawał Ci widok towarzyszy, którzy nawet nie pomyśleliby o tym, by narzekać. Któregoś dnia jednak gdy mieliście wyruszać w kolejne ćwiczenia, w drzwiach pojawił się Yai z Moshim. Chłopak miał naprawioną rękę i jak tylko Was zobaczył, to zaczął nią machać, w geście zwycięstwa.

Yai najpierw zaprosił Was do stołu, po czym dał zaplombowany raport Kagadzie. Ta rozwinęła go, przeczytała po czym zwinęła.
- Nasza misja odbiła się szerokim echem. Kujaku zaczęli wysyłać transportowce zupełnie dookoła, omijając miejsce ostatniego starcia. Oznacza to, że ciąg logistyczny mocno spowolnił. Dostaliśmy kolejne zlecenie. Zaczynamy przechodzić do kolejnego etapu, tym razem to już nie będzie osada rybacka.
- To pełnoprawne miasto. Z murami, strażą. To nie będzie proste zadanie. Musimy przejąć mury, przejąć siedzibę, wyprowadzić osoby funkcyjne, pozabijać wrogów, wziąć jeńców...no, nie będzie łatwo.

Miałeś już zarys. Czy misja będzie trudniejsza?

============================

Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik

============================
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1023
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Anzou »

Fakt posiadania większej ilości Chakry w konkretnej walce, zwłaszcza takiej na wycieńczenie może być pomocny. W przypadku jednak treningu, gdzie jak najszybciej trzeba się pozbyć Energii, a następnie wycieńczonym ruszyć na górę po jakiś kwiatek... samo wybicie się z technik do zera zajmuje trochę czasu, osoby, które trenowały razem z Anzou nie posiadały tak rozwiniętego Raitonu jak Władca Piorunów, ale to nie był problem, nadrabiali w inny sposób, dzięki czemu cała grupa stanowiła dość zgraną ekipę i zróżnicowaną pod kątem umiejętności, co w pewien sposób daje przewagę. Anzou wypruł się z energii i ledwo dysząc ruszył po plecak, zdjął buty, ustawiwszy je równo obok i wtedy... szok... niedowierzanie! Plecak ważył chyba tonę! Anzou nie miał sił, a miał jeszcze taszczyć tak potężny ciężar na górę, w dodatku boso? Przecież to brzmi jak samobójstwo! Chłopak chyba faktycznie nigdy nie trenował tak ciężko, ale być może dzięki takiemu poświęceniu, dzięki tak wysokiej poprzeczce stanie się jeszcze silniejszym Shinobi?! Pierwsza próba nie była zbyt porywająca, nastolatek ledwo dobiegł do góry i... urwał mu się film. I wtedy... Kaminari obudził się w siedzibie, pod kocem, nie miał najmniejszego pojęcia co się działo, ale na całe szczęście czekał na niego posiłek. Chłopak jak tylko mógł starał się regenerować i tak mijał dzień za dniem, godzina za godziną, minuta za minutą. Katorżniczy i ciężki trening. Faktycznie - sam nastolatek z dnia na dzień robił progres, zaznajamiał się też bardziej z tym stanem wycieńczenia, starał się go akceptować, nie walczyć, bo to zabiera jeszcze więcej energii. Przełomowy moment nastąpił gdy Białowłosy dotarł do połowy góry, a potem... klasycznie dętka. Najważniejsze jednak w tym wszystkim było to, że każdy parł do przodu, nie zatrzymywał się, pomimo tego, że czasami wiązało się to z utratą przytomności, wymiotami czy innego rodzaju zwrotami, które przy takim wyczerpaniu organizmu są normalne... Anzou w przerwach starał się dbać o swoje ubrania i je wymieniać, nie znosił, gdy coś nie leży odpowiednio, gdy coś nie pachniało odpowiednio! Co więcej, same treningi też były zróżnicowane, czasami dochodziło do sparingów, gdzie Białowłosy na własnej skórze mógł się przekonać o szybkości, sile i idealnej walce wręcz swoich towarzyszy, mógł również pod okiem Kagady doprecyzować swoje ataki Reberu. Wiele korzyści. Same treningi mijały tak szybko, dzień za dniem, że Anzou zupełnie stracił rachubę. Wtedy do grupy powrócił Moshi i Yai i co najważniejsze - ręka wydawała się być sprawna!
- Dobrze Was widzieć! Jak ręka?
Zapytał od razu nastolatek chcąc dowiedzieć się, jak finalnie zakończyła się ta misja dla najbardziej rannego - Moshiego. Grupa skierowała się do stołu i zdaje się, że za chwilę rozpocznie się narada. Anzou stał wyprostowany, w swoim typowym stroju, dumny z bycia Kaminari, dumny z bycia w miejscu, w którym się znajdował. Dumny z tego, że mógł trenować i przebywać z elitą klanu i ramie w ramię walczyć z wrogiem. To bez dwóch zdań powód do zadowolenia. Bardzo dobrze, że misja odbiła się szerokim echem. Pawie za bardzo się panoszą, szkoda, że finalnie nie udało się przejąć statku natomiast - to, że wróg został wyeliminowany i pozbawiony dość sporej floty to sukces. Tak samo, że każdy przeżył.
- Brzmi poważnie. Ten trening wiele mi dał, bardzo dziękuję. Przejęcie miasta... jak się za to zabierzemy? Biorąc pod uwagę ostatnią misję... lepiej zakryć nasz kolor skóry, w przypadku inwigilacji to nas zdradziło, przez co musieliśmy reagować w taki, a nie inny sposób. Posiadam dość sporo ekwipunku, również tego wybuchowego.
Anzou posiadał całkiem zacny arsenał, kilka notek wybuchowych może pomóc odwrócić uwagę, zniszczyć nieco Muru. Samo podbijanie miasta brzmi... ekscytująco. Kaminari czuje ten dreszczyk emocji. Czy będzie trzeba się zakradać? Może. Kaminari nie był w tym dobry, Anzou preferował otwarte starcie, gdzie może używać swoich wiązek by siać zamęt w szykach obrony rywala. W takiej akcji od środka zdaje się, że Sanda czy Moshi, gdzie mogą zakraść się od tyłu i wyeliminować wroga... to oni mają potencjał na takie ataki. Kaminari stał wyprostowany i czekał na dalsze szczegóły.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2447
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Ario »


Wszyscy byliście pochyleni nad stołem. Każdy przyglądał się mapce, którą Yai zaczął układać pod kątem kolejnego celu. W związku z tym przygotował prowizoryczne budynki z jakichś kamieni i innych kartonów. Co ciekawe - odzworcował Wam nawet dobrze, jak może wyglądać miejsce, o którym piszą w raporcie.
- Osada Koryotori. A raczej wypadałaoby powiedzieć...wolne miasto? - Yai spojrzał pytająco na Kagadę, lecz ta jedyne skinęła głową w jego stronę, by kontynuował. - Miasto, które ze względu na swoje położenie miało specjalne warunki. Statut można powiedzieć. To prawdziwe miasto portowe, z realną stocznią. Punkt kontrolny między wyspami. Rozbicie go w jeden oddział jest... - chłopak popatrzył na Was, a Sanda stała z założonymi rękami.
- No, spróbuj dokończyć, to Cię wyciągnę za uszy z tego kurwidołka i pójdziesz z nami.
Yai westchnął.
- Dobra, więc tak. Osada ma trzy główne bramy. Północna, zachodnia i południowa. Bramy sa otwarte więc nie musicie ich szturmować, ale rzeczywiście, jeżeli wejdziecie tak jak ostatnio na statek, to no...dość szybko się zorientują...dlatego musimy Wam załatwić jakieś mądre przebrania i nie, nie członków klanu pawia. Plan jest następujący. Gdy już przejdziecie, przez bramę, najpierw musicie dogadać się z władzami miasta. Dać im możliwość wyprowadzenia ich, ponieważ to oni mają realną władzę nad miastem. Mając zarządców, macie kontrole nad tłumem. - palcem wskazał budynek na środku miasta. - Następny cel - strażnica. Kto ma wojsko, jest w stanie pozyskać sojuszników. Dodatkowych ludzi, by zapanować nad tłumem. Nie wiadomo, jak zachowają się cywile, gdy tam wparujecie. Trochę minęło, a reputacja Pani Kagady jest niepodważalna, jednak...troche czasu już minęło. Mogą czuć się opuszczeni przez klan Kaminari i nie chciałbym zakładać...ani ufać, że nam odrazu...ehhh, nie wiem, to trudne zaplanować przejęcie miasta, w cztery osoby...nie wiem czy....dam radę...tak to zaplanować...
- Matko jedyna, czy Ty sprawdzasz moją cierpliwość? - Kagada uniosła brew i podniosła głos w tym pytaniu. Yai odrazu się wyprostował na baczność.
- Nigdy w życiu Kagada-sama.
- No to weź że się skup i omawiaj normalnie cele do przejęcia. Szkoda, że się kurwa, nie przejmowałeś, jak wysłałeś ich na statek razem z głąbem dowódcą Sandą.
Yai cicho przełknął ślinę i ponownie pochylił się nad mapą, zaś Sanda zrobiła się czerwona jak burak.
- Siedziba - cel pierwszy, strażnica - cel drugi. Potem zostaje nam jeszcze port. Trzeba przejąć dowodzenie nad statkami. Wiem, że dziwnie to zabrzmi, ale mogliby ostrzelać osadę ze statków, gdyby dać im wypłynąć. Trzeba uniemożliwić odcumowanie statków, przejąć zabezpieczenia na wybrzeżu. Kolejny punkt - to punkt ewakuacyjny z miasta. Za zachodnią bramą jest specjalna dolina, w której będą zbierać się ludzie. Stacjonuje tam niewielki oddział strażników. Trzeba ten punkt przejąć, jak ludzie zaczną się zbierac, by odrazu ich nastawiać na dobre tory. No i ostatnie miejsce...szpital. Nie możemy dopuścić, żeby komuś się coś stało. Pamiętajcie, że te tereny, to nasi ludzie.
- Ja zajmę się siedzibą. Znam rządzących, a może uda się ich nie wyprowadzać z miasta. Z tego miejsca też będę miała podgląd na całą operację i ewentualnie kogoś wesprę, jednak jeżeli do tego dojdzie, że będę musiała interweniować, to...
- Posramy się na treningu - wszyscy zgodnie odpowiedzieliście w tym samym momencie, na co Kagada jedynie skinęła potakująco głową.
- Ja wezmę szpital. Zrobię odrazu przegląd dostępnych medykamentów, co nam może się później przydać.
- Strażnica? Miejsce gdzie jest dużo broni? To mój rejon, także zaklepuje.

Został punkt ewakuacyjny i port. Zaku spojrzał na Ciebie przez maskę.
- Wybierz co chcesz, ja się dostosuję.


============================

Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik

============================
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1023
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Anzou »

Grupa przeszła do omawiania planów. Anzou wytężył swój umysł, aby zapamiętać możliwie jak najwięcej. Nie chciał, żeby cokolwiek umknęło jego uwadze. W przypadku pierwszej eskapady na statek pojawiły się pewne komplikacje i to dość szybko, tym razem Białowłosy chce, aby było inaczej. Przejęcie całego miasta, w którym znajduje się kilka kluczowych elementów... brzmi jak ogromne wyzwanie. Nastolatek z misji na misje otrzymywał coraz to bardziej wyrafinowane i skomplikowane zadania, które z całą pewnością - rozwijają go jako Shinobiego, natomiast stanowią też większe zagrożenie dla zdrowia i życia. Mimo wszystko, Anzou czuł ekscytacje. Właśnie po to to robił. Dla ludzi. W tym mieście znajdują się ludzie, którzy obecnie są okupowani. Yai zaczął omawiać to szczegółowo w swoim stylu, za co otrzymał dość szybko reprymendę i zmienił styl swojej wypowiedzi. Ta grupa to była istna mieszanka wybuchowa. Każdy posiadał unikalny temperament i coś, co wyróżniało go na tle grupy. Wszyscy jednak byli Kaminari. Wszyscy chcieli, aby to klan osiągał należytą przewagę na froncie. Anzou cholernie. Każdy z miejsc, które w swoim planie wskazywał Yai było ważne z punktu strategii. Miasto to organizm, który funkcjonuje w symbiozie, to sieć zależności, przejęcie jednego punktu nie będzie wystarczające. Władca Piorunów chciał się wypowiedzieć, ale został uprzedzony, jego towarzysze dość szybko wybrali sobie punkty, które preferują. Wyszło na to, że Anzou mógł wybrać pomiędzy portem, a punktem ewakuacyjnym. Z jednej strony - nastolatek miał pewne rachunki do wyrównania ze statkami klanu Pawia, ostatnia misja pozostawiła pewien niesmak, pewien niedosyt, chociaż z drugiej strony... ile można mieć styczności z wodą? Potencjalny pościg? Bitwa morska? Bijuu? Nie brzmi zachęcająco. Z drugiej strony też ciężka przeprawa w postaci przejęcia punktu poza murem, eliminacja strażników i potem współpraca z ludnością cywilną. Chłopak potrafił dostosowywać komunikat do rozmówcy, co wydawało się dość perspektywiczne i pasujące do niego. Władca Piorunów skierował swój wzrok na Zaku.
- Jeżeli nie masz z tym problemu - wezmę punkt ewakuacyjny. Postaram się szybko wyeliminować strażników, a potem zapanować nad cywilami.
Odpowiedział Kaminari spokojnym głosem. Sam szturm na port też nie był taki zły, jego techniki potrafią zniszczyć obszarowo coś spory teren w mgnieniu oka, co w przypadku skrajnej sytuacji - umożliwi nastolatkowi totalne i całkowite zatopienie floty. Oczywiście niesie to za sobą pewne ryzyko, natomiast w sytuacji bez wyjścia - Kaminari nie zawaha się podjąc takich kroków. Po chwili Białowłosy skierował wzrok na Yai'a, aby ustalić nieco więcej informacji.
- Wiesz coś więcej o tym punkcie? Ilu strażników tam może być, czy się zmieniają według jakiejś konkretnej procedury? Tak samo - jak wygląda proces ewakuacji, czy również potencjalni ludzie Pawia kierują jakąś konkretną drogą ludzi w to miejsce? Warto by było, przynajmniej z mojej perspektywy - popraw mnie o ile się mylę - wyeliminować wszystkich w punkcie i wyrżnąć tych co kierują, aby nie walczyć z nimi wśród ludności cywilnej.
Kaminari brzmiał poważnie, spokojnie, nie spieszył się z tonem swojej wypowiedzi. Chciał się dowiedzieć. Taki był plan. Taki miał zamiar. Jak mu to wyjdzie? Kto wie. Zaraz może dostanie gonga od Kagady. Nigdy niewiadomo.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2447
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Ario »


Powiedziałeś Zaku, że chciałbyś wziąc punkt ewakuacyjny. Miałeś swoje za i przeciw, jednak chłopak wydawał się totalnie obojętny na to, co mu wyjdzie. Miałeś swoje podejrzenia, że Zaku z Was wszystkich jest najsilniejszy. Na treningach radził sobie bardzo dobrze, ale też nie był dla niego to spacer po plaży. Czyżby sobie tworzył specjalnie jakieś zagrożenia, żeby przetestować swoje możliwości?
- Ok, to ja zajmę się portem. Yai, jakie wytyczne?

Yai poprzesuwał figury na planszę, które imitowały Wasze postacie.
- Żeby operacja się udała, myślę, że musimy zrobić tak. W pierwszej kolejności musicie rozpoznać wszystkie miejsca. Przeliczyć cele, przygotować plan eliminacji. Najpierw kluczowe jest zajęcie portu, aby wyłączyć im możliwość ataku statkami. Następnie zabezpieczenie zarządców. Pani Kagada musi zadbać o ich bezpieczeństwo i rozpocząć negocjacje. Następnie Sanda i Moshi - przejmujecie punkty krytyczne. Gdy uda Wam się je już zająć, musicie wyjść na ulice i postarać się...jakoś zapanować nad chaosem. Trudno mi powiedzieć, co się stanie. Wydaje się, że może wybuchnąć panika, ale z drugiej strony...nie wiem, musicie być gotowi na wszystko. - Yai następnie skierował palec w kierunku Twojej figurki poza miastem. - Anzou dociera do punktu ewakuacyjnego. Pytasz ilu jest strażników...nie wiem. Myślę, że nikt nie pilnuje zbytnio tej strefy jak się nic nie dzieje. Chociaż incydent z Bijuu mógł sprawić, że straż będzie wzmożona. Zakładałbym maksymalnie mały oddział, ewentualnie nawet strażników. Najtrudniejsze będzie zapanować nad tłumem. Nie mam totalnie pojęcia jakie są tam nastroje, jakie będą nastroje. Po wszystkim, będziesz musiał odprowadzić ludzi do miasta. Ktoś będzie Ci musiał dać znak sygnał, że sytuacja w mieście jest opanowana. - Yai zrobił przerwę, lecz Kagada się włączyła.
- Zobaczysz, napewno się zorientujesz. - jednak jakoś Cię to nie uspokoiło.

Yai wstał i podszedł do szafki, wyjmując plecaki. Każdemu wręczył po jednym.
- Przygotowałem Wam prowiant na drogę. Macie tam kanapki, wodę, koc na wieczór. Dla Pani Kagady oczywiście wino i sake.

Każdy odebrał swój plecak. W porównaniu do tego, który kiedyś przygotowała Ci Kagada, ten był lekki jak piórko.

Yai patrzył w waszym kierunku.
- Powodzenia, przyjaciele.

Wtedy Sanda spojrzała na niego.
- A Ty nie idziesz?
- Wierz mi, tylko bym przeszkadzał, a muszę...zając się czymś innym. Czymś czym zajmować się bardzo nie chcę.

Na te słowa Kagada ledwie, bo ledwie, ale zauważyłeś - skinęla głową w kierunku Yaia, po czym jako pierwsza ruszyła.
- Załoga, wymarsz.


============================

Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik

============================
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1023
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Anzou »

Faktycznie, na treningach Zaku radził sobie bardzo dobrze, co prawda może nie panował aż tak nad Raitonem jak Anzou, natomiast jego wytrzymałość budziła podziw. Władca Piorunów podzielił zatem zadania wedle własnego uznania. Przejęcie punktu ewakuacyjnego, potencjalna eliminacja wszystkich Pawianów, którzy się tam znajdują, a następnie zapanowanie nad tłumem i zdobycie uznania ludu. To może być najbardziej wymagający element tego zadania. Co gorsza, wśród ludności cywilnej może ukryć się wróg, który dosłownie w najmniej spodziewanym momencie może dokonać ataku i z zaskoczenia ruszyć na Białowłosego. Walka pośród ludności cywilnej, a co gorsza - śmierć osoby postronnej może niezbyt korzystnie wpłynąć na morale ludu. Czy aby na pewno Anzou podjął dobrą decyzję? Szlag by to. Wyjdzie w praniu. Kaminari uważnie słuchał mózgu operacji, Yai'a, ale aby być w stu procentach pewnym - postanowił się jeszcze wtrącić.
- Czyli w zasadzie Zaku zaczyna od portu, reszta rusza na swoje cele i konsekwentnie je przejmujemy. Czy nie uważasz, że skoro powinniśmy od portu zacząć i zlikwidować wroga i jak trzeba - zniszczyć statki, nie warto byłoby zaatakować port we dwójkę? Potem jeden z nas ruszyłby w kierunku punktu ewakuacyjnego. Co o tym myślicie?
Rzucił lekki pomysł Anzou, który wydawał mu się... rozsądny. Skoro port jest kluczowy, to atak i eliminacja zagrożenia w postaci statków to priorytet i lepiej ulokować tam większe zasoby. Punkt ewakuacyjny nie wydaje się być aż tak istotny z perspektywy zdobycia samego miasta. Anzou czekał na odpowiedź. Miło, że cała grupa otrzymała prowiant. Taki posiłek, to dobra sprawa. Anzou ceni sobie komfort i dobre jedzonko, a w warunkach skrajnych... jest to niezwykle istotne. Taki mały element, taka odrobina normalności. Grupa otrzymała pełen plecak i była gotowa do drogi. Yai klasycznie już pozostał w bazie, a cała ekipa sprawnie ruszyła w kierunku miasta, które ma zostać przejęte. Nastolatek upewnił się, że wszystko ma, nie chciał bowiem potem żałować. Po wyjściu miał jeszcze pytanie do Kagady.
- Kagado, znasz tych ludzi. Jak do nich trafić w przypadku buntu? Jak ich przekonać do Kaminari? Co jest dla nich najważniejsze? Każda rada może mi się przydać i ułatwić finalne zadanie. Na zdrowy rozum wydaje się, że właśnie bezpieczeństwo i stabilizacja, ale... pewności nie mam.
Anzou skierował te słowa w drodze do Kagady. To ona znała tych ludzi, wiedziała co lubią, czym się trudzą, to ona zapewne zna ich największe problemy, a przez to - potrzeby, które warto zaadresować, aby dotrzeć do ich serc. Władca Piorunów szedł tempem dostosowując się do grupy. Wizualizował sobie potencjalne starcia jak i rozmowy, dzięki czemu szykował się na to, co ma nadejść. A niemal pewne jest, że... będzie się działo. Grupa uderzeniowa Kaminari w natarciu! Pora rozprawić się ponownie z klanem Pawia, zadać im kolejny cios i uzyskać jeszcze większą przewagę na froncie. Za klan, za Kaminari, za ludzi, którzy cierpią!
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2447
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Ario »


Cały plan był iście skomplikowany, jednakże miałeś swoje obawy. Zadałeś jeszcze pytanie Yaiowi, chcąc upewnić się, czy wszystko zrozumiałeś i czy napewno powinniście zrobić tak jak było powiedziane.
- Zaczynacie od rozpoznania, rozmieszczacie się na swoje cele i zaczynacie eliminację mniej więcej w tym samym momencie. Nie trzeba niszczyć statków, tylko je rozbroić. Przecież to nie są statki klanu Kujaku, tylko wolnego miasta. Jak zniszczysz ich statki, jak chcesz, żeby zaczęli z Wami współpracować? - Yai spojrzał na Ciebie pytająco. - Poza tym akurat z portu do punktu ewakuacyjnego jest najdłuższa droga. To są dwa skrajne punkty. Nie zdążyłbyś przebiec z jednej strony do drugiej na czas.
- Jak chcesz, możemy się zamienić. - Zaku popatrzył na Ciebie, jednak Yai machnął ręką.
- Już nie kombinujmy.

Potem zwróciłeś się do Kagady, która mimo tego, że byłeś jej najnowszym narybkiem, nadal nie traktowała Cię jeszcze w pełni tak jak reszty. Mogłeś wyczuć, że jest zdecydowanie mniej bezpośrednia do swojej pierwotnej drużyny, zaś do Ciebie się bardzo...hamowała, nawet jak na nią. Owszem, brałeś udział w treningach, tutaj nie miałeś popuszczone, ale chyba nigdy nie zwróciła się do Ciebie bezpośrednio. Prawdą też jest, że nie miała po co. Sanda dowodziła Wami, zaś Yai odpowiadał za zaopatrzenie. Głównie rozmawiała z nimi. Chociaż to dla Sandy była...najbardziej surowa. Czyżby traktowała ją jak...
- Tak jak trafia się do ludzi, którzy mają dużo pieniędzy, ale nie mogą ich wydawać, bo klan, który miał ich chronić wyniósł się z tych terenów, zostawiając ich na pastwę losu. Płacisz podatki kupę czasu w zamian za gwarant bezpieczeństwa, po czym przy pierwszym konflikcie ten klan Cię opuszcza. - Kagada spojrzała na Ciebie, ale nie mogłeś odczytać jej emocji. - W dużym skrócie uważaj, by Cię nie zajebali na miejscu.

Jeżeli nie miałeś więcej pytań - no to w drogę! Czekała Was długa podróż.

============================

Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik

============================
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tereny Sporne - Półwysep Antai”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość