Północno - wschodnie wybrzeże
- Anzou
- Posty: 1119
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Niyomi to była specyficzna kobieta. Niedość, że wypowiadała się w jakiś dziwny, nie do końca zrozumiały dla Władcy Piorunów sposób, to do tego była stale gotowa i na takim napięciu, bez mrugnięcia okiem byłaby gotowa do walki. Ciekawe. Anzou uśmiechnął się, na całe szczęście nie połamała biednego Yaia, który wirtuozem walki nie był.
- Możesz połamać wity Moshiemu. Przyda mu się taka lekcja pokory.
Chłopak puścił oczko do Siostry Nocy. To był delikatny pstryczek w kierunku Moshiego, który czasami za bardzo się panoszył, ale mimo to, Anzou go lubił. To była taka swojego rodzaju rywalizacja, natomiast Kaminari wierzy, że jeżeli trzeba by było - to zamiótłby Moshim podłogę. Walczył w nietypowy sposób, nie pękał, ale chyba odstawał. Wiązki raczej by go dopadły, nie był tak szybki. Dalsze rozmyślania na temat jego siły przerwał Yai, grupa Kaminarich ruszyła na swego rodzaju specjalne posiedzenie, gdzie Niebieskooki ma nadzieję dowiedzieć się nieco więcej. Grupa znalazła sobie jakieś względnie ustronne miejsce i posiedzenie rozpoczęło się na dobre. Zaku rozpoczął z dość celną uwagą, którą w pewien sposób podzielał Anzou.
- Trochę rozumiem Ciebie, Zaku. Mam na myśli... wiele się pozmieniało pomijając całą obecność Ogoniastej Bestii, wielu z nas zawdzięcza im życie, poniekąd... Czy tego chcemy, czy nie - bez nich zapewne teraz by mnie tutaj nie było. Możliwe, że Kagady też.
Taka była jedna strona medalu. Trzeba przyjąć fakty takie jakie są. Owszem, nadal pozostawał otwarty konflikt, inni, prawdopodobnie gorsi ludzie, którzy byli mniej obyci, mniej zachowawczy niż same Siostry Nocy. Można powiedzieć, że one reprezentują tą dobrą stronę klanu Haruka, przynajmniej tak się wydaje. Sanda również dorzuciła swoje uwagi, które podobnie jak te Zaku, były trafne. Anzou spojrzał na Sandę.
- Też racja. Na samym końcu jesteśmy Kaminari i wykonujemy rozkazy. Klan to priorytet. Decyzje z góry to priorytet. Niezależnie od tego jakie są. Nikt nam nie każe zabijać cywilów, naszym celem jest ich chronić i minimalizować wpływ starć, które prowadzimy.
Władca Piorunów zawsze stał na straży takich zwykłych ludzi. W swojej dotychczasowej karierze jako Shinobi nigdy nie miał zadania, w którym cierpi ludność cywilna. Nigdy. Zawsze chodziło o to, aby ich zabezpieczyć i jak najmniej ranić. Taką zasadę wyznawał też Anzou. Klan chyba też, skoro nigdy nie było innej opcji. Anzou wypowiedział te słowa pewnie jasno deklarując swoje przywiązanie do klanu. Tutaj nie było wątpliwości. Klan to podstawa, klan to rodzina, klan to więzi. Chwała Kaminari. Rozmowa trwała dalej w najlepsze, Kagada faktycznie ostatnio zachowywała się nieco inaczej, ale koniec końców - chyba wracało to na dawne tory, ponieważ miał odbyć się trening, do mitycznego posrania się. Sanda słusznie zauważyła, że Kagada w towarzystwie Shiry zachowuje się nieco inaczej, jakby bardziej chaotycznie i mniej stanowczo, pomimo budowania takiej otoczki. Władca Piorunów nie skomentował jednak tej uwagi. Wtedy sam Yai przeszedł do opisania sytuacji, również dodając o Chino. Chłopak dawno nie widział swojej szefowej. Wiedział, że miał załatwić dla niej protezę i oko, ale w dobie walk i tego, że posłany został na front z klanem Kujaku... było to problematyczne. Wkurwiało go to niemiłosiernie. Anzou nie wiedział jednak, że matka Chino żyje i że pełni też jakieś istotne funkcje w klanie. Kolejna karta została odkryta. Pierdolenie, że to przez Anzou było jeszcze bardziej irytujące. Wcale nie musiała go ratować. To ona podjęła taką decyzję. Anzou widząc to co mówił Yai zlustrował go wzrokiem, którego Kaminari dawno nie miał. Wkurwienie było widać gołym okiem, a chłopak dodatkowo zacisnął pięść. Wziął głęboki oddech i starał się uspokoić.
- Muszą to ogarnąć, walka tutaj, pojawienie się bestii nie wchodzi w grę. To za duże ryzyko nie tylko dla ludności cywilnej, ale również dla nas. Biorąc pod uwagę jak wielu znakomitych Shinobi tutaj się skupiło... Bestia mogłaby za jednym zamachem osłabić znacząco nasz klan, przez co pozostali ludzie byliby narażeni na dalsze ataki ze strony Dzikich. To kurewsko niebezpieczne.
Skomentował Anzou bez reagowania jednak słownie na to, co powiedział Yai. Wpędzanie Władcy Piorunów w jakieś poczucie winy, gdzie codziennie praktycznie ryzykował życiem dla klanu... nie jest fajnym zachowaniem. Sytuacja była skomplikowana i teraz Anzou mimo to liczył, że uda się ją jakoś ogarnąć. Grupa po dość intensywnej dyskusji finalnie poszła spać. Anzou również był za tą opcją, kolejny dzień zapowiadał się na taki pełen wrażeń, taki, gdzie faktycznie - będzie się działo. Wycieńczenie z powodu braku snu nie wchodziło w rachubę. Nastał poranek i po delikatnym rozciągnięciu Anzou i pozostali zeszli na dół. To, co zobaczył Kaminari ponownie go zadziwiło. Siostry Nocy przygotowały pożywienie. Czy to było otrute? Ciężko stwierdzić. Z całą pewnością, jeżeli było normalne - to miły gest. Siadać i żreć. Dobrze powiedziane. Nastolatek usiadł obok kogoś ze swojego klanu, czekał, aż ktoś zacznie jeść, pierwotnie skierował też wzrok na Niyomi.
- Dziękujemy za to śniadanie. To bardzo miłe.
Chłopak mimo to zaryzykował i postanowił jeść. Dawno nie miał w ustach czegoś tak dobrego, jeżeli miał umrzeć - trudno. Co będzie. Siostry Nocy ponownie pokazały klasę i zaskoczyły, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Kolejne osoby schodziły też na dół i ponownie powstawał swego rodzaju chaos. Siostry rozpoczęły też jakąś swoją dyskusje, o kosztach oraz o tym, że poszło dużo sprzętu. No co ona nie powie. Anzou wydał prawie 9 tysięcy Ryo na to, aby zrobić jakąś przewagę i wszystko finalnie szlag strzelił. Jedna z Sióstr słusznie zauważyła, że sytuacja jest pokręcona, teraz jeszcze stosunki są w miarę neutralne, o ile tak można to określić, ale być może niedługo... znowu rozpęta się walka na śmierć i życie. Władca Piorunów spojrzał na Wabę. Ona zachowywała się nieco inaczej, posiadała pewnego rodzaju dystans, trzeźwość.
- Ma Pani rację. Sytuacja zmusiła nas do jakiejś wspólnej egzystencji. Kto wie, pewnie gdyby nie ostrzeżenie Ogoniastej Bestii... sprawy zapewnie miałyby się inaczej. Wiemy jednak też, że wojna nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. Zapewne nie my tutaj o tym zadecydujemy. Uważam jednak, że względny szacunek możemy do siebie pozostawić. Tak jak jest teraz. Warto być świadomym, że być może jutro czy też za jakiś czas ponownie staniemy do walki, nie przeciwko bestii, a przeciwko sobie.
Takie były fakty. Niezależnie od tego jakie relacje zawiązują się pomiędzy uczestnikami - góra może zarządzić inaczej. Sama Shira też wkroczyła do akcji kończąc dyskusje jednocześnie skutecznie odwracając uwagę od jakichś osobistych utarczek pomiędzy Siostrami. Trzeba to otwarcie powiedzieć, że potrafiła prowadzić dyskusje i sprytnie lawirować pomiędzy. Co gorsza, Anzou nie wiedział, czy usłyszała cokolwiek wczoraj. Spojrzał na Shirę, ponieważ został poniekąd wywołany do tablicy, ale nie za wiele zamierzał zdradzać na jej temat.
- Mówiąc, że ją znam to trochę za wiele. To bardzo silna kobieta, która wie czego chce. W zasadzie, można powiedzieć, że jak każdy Kaminari - nie pęka na robocie.
Nastolatek na tym urwał swoją wypowiedź. Nie chciał paplać na lewo i prawo na temat tego, co potrafi. Była szybka, silna i potężna. Widział ją w walce. Uratowała jego życie. Oby Anzou miał jeszcze okazję odkupić swoje winy i doprowadzić ją do względnej normalności. Misja Oko i misja Noga jeszcze się nie zakończyła. Nigdy się nie rozpoczęła, ale... wszystko przed nim.
- Możesz połamać wity Moshiemu. Przyda mu się taka lekcja pokory.
Chłopak puścił oczko do Siostry Nocy. To był delikatny pstryczek w kierunku Moshiego, który czasami za bardzo się panoszył, ale mimo to, Anzou go lubił. To była taka swojego rodzaju rywalizacja, natomiast Kaminari wierzy, że jeżeli trzeba by było - to zamiótłby Moshim podłogę. Walczył w nietypowy sposób, nie pękał, ale chyba odstawał. Wiązki raczej by go dopadły, nie był tak szybki. Dalsze rozmyślania na temat jego siły przerwał Yai, grupa Kaminarich ruszyła na swego rodzaju specjalne posiedzenie, gdzie Niebieskooki ma nadzieję dowiedzieć się nieco więcej. Grupa znalazła sobie jakieś względnie ustronne miejsce i posiedzenie rozpoczęło się na dobre. Zaku rozpoczął z dość celną uwagą, którą w pewien sposób podzielał Anzou.
- Trochę rozumiem Ciebie, Zaku. Mam na myśli... wiele się pozmieniało pomijając całą obecność Ogoniastej Bestii, wielu z nas zawdzięcza im życie, poniekąd... Czy tego chcemy, czy nie - bez nich zapewne teraz by mnie tutaj nie było. Możliwe, że Kagady też.
Taka była jedna strona medalu. Trzeba przyjąć fakty takie jakie są. Owszem, nadal pozostawał otwarty konflikt, inni, prawdopodobnie gorsi ludzie, którzy byli mniej obyci, mniej zachowawczy niż same Siostry Nocy. Można powiedzieć, że one reprezentują tą dobrą stronę klanu Haruka, przynajmniej tak się wydaje. Sanda również dorzuciła swoje uwagi, które podobnie jak te Zaku, były trafne. Anzou spojrzał na Sandę.
- Też racja. Na samym końcu jesteśmy Kaminari i wykonujemy rozkazy. Klan to priorytet. Decyzje z góry to priorytet. Niezależnie od tego jakie są. Nikt nam nie każe zabijać cywilów, naszym celem jest ich chronić i minimalizować wpływ starć, które prowadzimy.
Władca Piorunów zawsze stał na straży takich zwykłych ludzi. W swojej dotychczasowej karierze jako Shinobi nigdy nie miał zadania, w którym cierpi ludność cywilna. Nigdy. Zawsze chodziło o to, aby ich zabezpieczyć i jak najmniej ranić. Taką zasadę wyznawał też Anzou. Klan chyba też, skoro nigdy nie było innej opcji. Anzou wypowiedział te słowa pewnie jasno deklarując swoje przywiązanie do klanu. Tutaj nie było wątpliwości. Klan to podstawa, klan to rodzina, klan to więzi. Chwała Kaminari. Rozmowa trwała dalej w najlepsze, Kagada faktycznie ostatnio zachowywała się nieco inaczej, ale koniec końców - chyba wracało to na dawne tory, ponieważ miał odbyć się trening, do mitycznego posrania się. Sanda słusznie zauważyła, że Kagada w towarzystwie Shiry zachowuje się nieco inaczej, jakby bardziej chaotycznie i mniej stanowczo, pomimo budowania takiej otoczki. Władca Piorunów nie skomentował jednak tej uwagi. Wtedy sam Yai przeszedł do opisania sytuacji, również dodając o Chino. Chłopak dawno nie widział swojej szefowej. Wiedział, że miał załatwić dla niej protezę i oko, ale w dobie walk i tego, że posłany został na front z klanem Kujaku... było to problematyczne. Wkurwiało go to niemiłosiernie. Anzou nie wiedział jednak, że matka Chino żyje i że pełni też jakieś istotne funkcje w klanie. Kolejna karta została odkryta. Pierdolenie, że to przez Anzou było jeszcze bardziej irytujące. Wcale nie musiała go ratować. To ona podjęła taką decyzję. Anzou widząc to co mówił Yai zlustrował go wzrokiem, którego Kaminari dawno nie miał. Wkurwienie było widać gołym okiem, a chłopak dodatkowo zacisnął pięść. Wziął głęboki oddech i starał się uspokoić.
- Muszą to ogarnąć, walka tutaj, pojawienie się bestii nie wchodzi w grę. To za duże ryzyko nie tylko dla ludności cywilnej, ale również dla nas. Biorąc pod uwagę jak wielu znakomitych Shinobi tutaj się skupiło... Bestia mogłaby za jednym zamachem osłabić znacząco nasz klan, przez co pozostali ludzie byliby narażeni na dalsze ataki ze strony Dzikich. To kurewsko niebezpieczne.
Skomentował Anzou bez reagowania jednak słownie na to, co powiedział Yai. Wpędzanie Władcy Piorunów w jakieś poczucie winy, gdzie codziennie praktycznie ryzykował życiem dla klanu... nie jest fajnym zachowaniem. Sytuacja była skomplikowana i teraz Anzou mimo to liczył, że uda się ją jakoś ogarnąć. Grupa po dość intensywnej dyskusji finalnie poszła spać. Anzou również był za tą opcją, kolejny dzień zapowiadał się na taki pełen wrażeń, taki, gdzie faktycznie - będzie się działo. Wycieńczenie z powodu braku snu nie wchodziło w rachubę. Nastał poranek i po delikatnym rozciągnięciu Anzou i pozostali zeszli na dół. To, co zobaczył Kaminari ponownie go zadziwiło. Siostry Nocy przygotowały pożywienie. Czy to było otrute? Ciężko stwierdzić. Z całą pewnością, jeżeli było normalne - to miły gest. Siadać i żreć. Dobrze powiedziane. Nastolatek usiadł obok kogoś ze swojego klanu, czekał, aż ktoś zacznie jeść, pierwotnie skierował też wzrok na Niyomi.
- Dziękujemy za to śniadanie. To bardzo miłe.
Chłopak mimo to zaryzykował i postanowił jeść. Dawno nie miał w ustach czegoś tak dobrego, jeżeli miał umrzeć - trudno. Co będzie. Siostry Nocy ponownie pokazały klasę i zaskoczyły, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Kolejne osoby schodziły też na dół i ponownie powstawał swego rodzaju chaos. Siostry rozpoczęły też jakąś swoją dyskusje, o kosztach oraz o tym, że poszło dużo sprzętu. No co ona nie powie. Anzou wydał prawie 9 tysięcy Ryo na to, aby zrobić jakąś przewagę i wszystko finalnie szlag strzelił. Jedna z Sióstr słusznie zauważyła, że sytuacja jest pokręcona, teraz jeszcze stosunki są w miarę neutralne, o ile tak można to określić, ale być może niedługo... znowu rozpęta się walka na śmierć i życie. Władca Piorunów spojrzał na Wabę. Ona zachowywała się nieco inaczej, posiadała pewnego rodzaju dystans, trzeźwość.
- Ma Pani rację. Sytuacja zmusiła nas do jakiejś wspólnej egzystencji. Kto wie, pewnie gdyby nie ostrzeżenie Ogoniastej Bestii... sprawy zapewnie miałyby się inaczej. Wiemy jednak też, że wojna nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. Zapewne nie my tutaj o tym zadecydujemy. Uważam jednak, że względny szacunek możemy do siebie pozostawić. Tak jak jest teraz. Warto być świadomym, że być może jutro czy też za jakiś czas ponownie staniemy do walki, nie przeciwko bestii, a przeciwko sobie.
Takie były fakty. Niezależnie od tego jakie relacje zawiązują się pomiędzy uczestnikami - góra może zarządzić inaczej. Sama Shira też wkroczyła do akcji kończąc dyskusje jednocześnie skutecznie odwracając uwagę od jakichś osobistych utarczek pomiędzy Siostrami. Trzeba to otwarcie powiedzieć, że potrafiła prowadzić dyskusje i sprytnie lawirować pomiędzy. Co gorsza, Anzou nie wiedział, czy usłyszała cokolwiek wczoraj. Spojrzał na Shirę, ponieważ został poniekąd wywołany do tablicy, ale nie za wiele zamierzał zdradzać na jej temat.
- Mówiąc, że ją znam to trochę za wiele. To bardzo silna kobieta, która wie czego chce. W zasadzie, można powiedzieć, że jak każdy Kaminari - nie pęka na robocie.
Nastolatek na tym urwał swoją wypowiedź. Nie chciał paplać na lewo i prawo na temat tego, co potrafi. Była szybka, silna i potężna. Widział ją w walce. Uratowała jego życie. Oby Anzou miał jeszcze okazję odkupić swoje winy i doprowadzić ją do względnej normalności. Misja Oko i misja Noga jeszcze się nie zakończyła. Nigdy się nie rozpoczęła, ale... wszystko przed nim.
0 x

- Kujaku Haruka
- Posty: 584
- Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
- Nizan
- Posty: 98
- Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=231394#p231394
- GG/Discord: boyos
- Anzou
- Posty: 1119
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Śniadanie było wyborne. Anzou poczuł się jak za dawnych czasów, jak w domu, kiedy to nie musiał się za bardzo martwić o to, czy i co będzie do jedzenia. Było podane i tyle go obchodziło. Taki był plus posiadania rodziny. Od jakiegoś czasu jednak stale przebywał poza domem, Raigeki nie widział już masę czasu, trochę go ciągnęło a ten posiłek przypominał mu właśnie o tym miejscu. Kobieta nie zrobiła sobie nic z uwagi Anzou, raczej była zadowolona i takie miała zwyczaje, był to dla niej standard. Samo śniadanie i wspólne spędzanie czasu z ludźmi, którzy chcieli urwać im głowę trwało w najlepsze. Anzou spróbował zupy podanej przez Harukę uśmiechając się do niej w podziękowaniu. Sama sielanka nie trwała jednak wiecznie. Waba pospinała się, co osobiście skomentował nie tylko Anzou, ale również inni. Jej zachowanie było zrozumiałe z jednej strony, ale nie do końca miała racje. Nie było jej od początku i nie dysponowała wszelkimi danymi. Fugata zaczęła wspominać jakąś misję, o której uważnie słuchał też i Władca Piorunów. To wśród Dzikich też byli Nukenini? Ciekawe zjawisko. Anzou zmarszczył czoło i wszedł w słowo.
- Przepraszam, że się wtrącę, ale przedtem, jeszcze przed upadkiem Muru - też mieliście zbiegłych Shinobi, mam na myśli Nukeninów? To interesujące.
Powiedział Anzou dość spokojnym głosem i dalej konsumował ryż. Węglowodany to podstawa. Nastolatek musi zwiększyć swoją tężyznę fizyczną w trybie natychmiastowym. Waba była ewidentnie negatywnie nastawiona do tego, co tutaj się dzieje. Przedstawiała swój punkt widzenia i krok po kroku punktowała Siostry. Anzou uważnie ją obserwował, patrzył na mowę jej ciała, na jej ton, a potem na reakcje innych, dało się wyczuć, że pozwala sobie na wiele. Nie podobało się to innym, ale Anzou dalej był bardziej biernym obserwatorem, podobnie jak Shira, która jak nigdy nic konsumowała. Jedna z kobiet była już na skraju i blisko uderzenia Waby. Wewnętrzne utarczki, kto by pomyślał, że tak na pierwszy rzut oka zgrane kobiety w momencie braku jakiegoś zagrożenia... prawie same skaczą sobie do gardeł. Co więcej, chłopak ma wrażenie, że wystarczy nieco to podsycić, a rozpali się ogień. Odrobina manipulacji. Jednak taki nie był i tego nie robił. Sama Waba płynnie zmieniła temat i skierowała swoje słowa do Władcy Piorunów. Kobieta jako strażniczka pozorów? Anzou siedząc ściągnął swoje łopatki, popił jedzenie i skierował swój wzrok prosto na Wabę.
- Trafne spostrzeżenia, Pani Wabo, natomiast... na dobrą sprawę - nie wydaje mi się by ktokolwiek potrzebował ochrony przed tym bólem. Myślę, że każdy z nas wie jak wygląda sytuacja i odnajduje się w niej na swój własny sposób. Jedni szukają relacji, inni spokoju. Każdy ma do tego prawo, o ile nie przekracza granicy, a do tego chyba jeszcze nie doszło. Tutaj przelało się już wiele krwi, zadbajmy o to, aby nie cierpieli cywile. Na to nas stać. I co do tego bólu... to w sumie - po co dbać o to, czy wróg czuje ból? Jeszcze niedawno tak nas Pani nazwała. Trochę to sprzeczne.
Anzou mówił spokojnie i powoli, ale w jego głosie dało się wyczuć pewność siebie. To co mówiła Waba poniekąd było sensowne, ale po co dbać o wroga? Skoro Kaminari to wróg to po co chronić członków tego klanu przed ewentualnym rozczarowaniem? Co ją to obchodzi? Sama kobieta również specyficznie zareagowała na słowa Haruki. Gołym okiem było widać, że ma problemy ze sobą, ze swoją własną wartością. Być może życie w cieniu Shiry tak jej doskwiera. Anzou tego nie poruszał i wrócił do spożywania posiłku. W obronie Haruki stanęła Fugata, jej mentorka. Sama wytknęła jej dbanie o finanse Musana. Koło wodne napędzało się z każdą minutą, a atmosfera gęstniała. Anzou widział, że Shira dalej milczy. Jakby... dawała im możliwość wypowiedzi, by potem finalnie... zareagować? Kiedy? Yadasu wtedy znikąd wypaliła z chęcią zmiany pary, co było pewnego rodzaju ciosem dla Zaku. Anzou widział jego reakcje. Nie był z tego zadowolony i czuł, że niepotrzebnie Kaminari zaraz wejdą nieco głębiej w te gierki, które do niczego dobrego nie prowadzą. Anzou bacznie obserwował Zaku, nie chciał, aby doszło do jakichkolwiek rękoczynów. Czy też Jutsu Czynów. Zaku stanął w jej obronie jak na prawdziwego rycerza i Kaminari przystało. To tylko podkreśliło, że zawiązała się pewnie między nimi jakaś specjalna relacja. Mają do tego prawo. O ile na samym końcu będą profesjonalistami. Taka postawa jest godna Kaminari. Waba pozwalała sobie na wiele, o ile chłopak tolerował to, co mówi w kierunku innych Sióstr Nocy, tak... słowa, które wypowiedziała w kierunku Zaku, że w jego przypadku jest jeszcze gorzej... Nastolatek zacisnął pięść pod stołem.
- Z całym szacunkiem, pani Wabo, ale to już przesada. Nie ma Pani prawa obrażać ludzi z klanu Kaminari przy tym stole. Własna opinia to jedno, ale to jest krok za daleko.
Anzou mówił stanowczo, głośno tak, aby każdy to usłyszał, ale byc może jego słowa i impakt, który chciał wywrzeć przepadły gdzieś, ponieważ do akcji wkroczyła ona. Shira. Jej wyraz twarzy był przerażający. Kobieta obroniła poniekąd Yadasu, a potem wymierzyła soczystą lekcje pokory, siostrzany liść w kierunku Waby. Tego nastolatek się nie spodziewał. Pod żadnym pozorem. Zrobił się niezły chaos, ale zachowanie Shiry przypominało bardzo Kagadę. Interesujące.
- Bez dwóch zdań. Identycznie jak Kagada.
Anzou odpowiedział i pomógł Fugacie sprzątnąć ten cały bajzel, który tutaj powstał. Nastolatek oddał okulary Wabie, a conajmniej to, co z nich zostało i wrócił w kierunku Fugaty i Haruki. Nie miał jakiegoś konkretnego planu na ten dzień, ale skoro Chino była gdzieś tutaj, a pierwotnie wszyscy mieli się poruszać w grupach... to lepiej tego planu nie zmieniać.
- Wychodzimy stąd? Może... zobaczymy jak wygląda sytuacja w osadzie? Ja z chęcią rozmówiłbym się z Chino, o ile jest taka możliwość...
Anzou nie chciał narzucać swojej woli Haruce i Fugacie, rozmowa z Chino to ciężki kawałek chleba, kto wie, może oberwie mu się jeszcze gorzej niż Wabie. Chinowski lep nadchodzi?
- Przepraszam, że się wtrącę, ale przedtem, jeszcze przed upadkiem Muru - też mieliście zbiegłych Shinobi, mam na myśli Nukeninów? To interesujące.
Powiedział Anzou dość spokojnym głosem i dalej konsumował ryż. Węglowodany to podstawa. Nastolatek musi zwiększyć swoją tężyznę fizyczną w trybie natychmiastowym. Waba była ewidentnie negatywnie nastawiona do tego, co tutaj się dzieje. Przedstawiała swój punkt widzenia i krok po kroku punktowała Siostry. Anzou uważnie ją obserwował, patrzył na mowę jej ciała, na jej ton, a potem na reakcje innych, dało się wyczuć, że pozwala sobie na wiele. Nie podobało się to innym, ale Anzou dalej był bardziej biernym obserwatorem, podobnie jak Shira, która jak nigdy nic konsumowała. Jedna z kobiet była już na skraju i blisko uderzenia Waby. Wewnętrzne utarczki, kto by pomyślał, że tak na pierwszy rzut oka zgrane kobiety w momencie braku jakiegoś zagrożenia... prawie same skaczą sobie do gardeł. Co więcej, chłopak ma wrażenie, że wystarczy nieco to podsycić, a rozpali się ogień. Odrobina manipulacji. Jednak taki nie był i tego nie robił. Sama Waba płynnie zmieniła temat i skierowała swoje słowa do Władcy Piorunów. Kobieta jako strażniczka pozorów? Anzou siedząc ściągnął swoje łopatki, popił jedzenie i skierował swój wzrok prosto na Wabę.
- Trafne spostrzeżenia, Pani Wabo, natomiast... na dobrą sprawę - nie wydaje mi się by ktokolwiek potrzebował ochrony przed tym bólem. Myślę, że każdy z nas wie jak wygląda sytuacja i odnajduje się w niej na swój własny sposób. Jedni szukają relacji, inni spokoju. Każdy ma do tego prawo, o ile nie przekracza granicy, a do tego chyba jeszcze nie doszło. Tutaj przelało się już wiele krwi, zadbajmy o to, aby nie cierpieli cywile. Na to nas stać. I co do tego bólu... to w sumie - po co dbać o to, czy wróg czuje ból? Jeszcze niedawno tak nas Pani nazwała. Trochę to sprzeczne.
Anzou mówił spokojnie i powoli, ale w jego głosie dało się wyczuć pewność siebie. To co mówiła Waba poniekąd było sensowne, ale po co dbać o wroga? Skoro Kaminari to wróg to po co chronić członków tego klanu przed ewentualnym rozczarowaniem? Co ją to obchodzi? Sama kobieta również specyficznie zareagowała na słowa Haruki. Gołym okiem było widać, że ma problemy ze sobą, ze swoją własną wartością. Być może życie w cieniu Shiry tak jej doskwiera. Anzou tego nie poruszał i wrócił do spożywania posiłku. W obronie Haruki stanęła Fugata, jej mentorka. Sama wytknęła jej dbanie o finanse Musana. Koło wodne napędzało się z każdą minutą, a atmosfera gęstniała. Anzou widział, że Shira dalej milczy. Jakby... dawała im możliwość wypowiedzi, by potem finalnie... zareagować? Kiedy? Yadasu wtedy znikąd wypaliła z chęcią zmiany pary, co było pewnego rodzaju ciosem dla Zaku. Anzou widział jego reakcje. Nie był z tego zadowolony i czuł, że niepotrzebnie Kaminari zaraz wejdą nieco głębiej w te gierki, które do niczego dobrego nie prowadzą. Anzou bacznie obserwował Zaku, nie chciał, aby doszło do jakichkolwiek rękoczynów. Czy też Jutsu Czynów. Zaku stanął w jej obronie jak na prawdziwego rycerza i Kaminari przystało. To tylko podkreśliło, że zawiązała się pewnie między nimi jakaś specjalna relacja. Mają do tego prawo. O ile na samym końcu będą profesjonalistami. Taka postawa jest godna Kaminari. Waba pozwalała sobie na wiele, o ile chłopak tolerował to, co mówi w kierunku innych Sióstr Nocy, tak... słowa, które wypowiedziała w kierunku Zaku, że w jego przypadku jest jeszcze gorzej... Nastolatek zacisnął pięść pod stołem.
- Z całym szacunkiem, pani Wabo, ale to już przesada. Nie ma Pani prawa obrażać ludzi z klanu Kaminari przy tym stole. Własna opinia to jedno, ale to jest krok za daleko.
Anzou mówił stanowczo, głośno tak, aby każdy to usłyszał, ale byc może jego słowa i impakt, który chciał wywrzeć przepadły gdzieś, ponieważ do akcji wkroczyła ona. Shira. Jej wyraz twarzy był przerażający. Kobieta obroniła poniekąd Yadasu, a potem wymierzyła soczystą lekcje pokory, siostrzany liść w kierunku Waby. Tego nastolatek się nie spodziewał. Pod żadnym pozorem. Zrobił się niezły chaos, ale zachowanie Shiry przypominało bardzo Kagadę. Interesujące.
- Bez dwóch zdań. Identycznie jak Kagada.
Anzou odpowiedział i pomógł Fugacie sprzątnąć ten cały bajzel, który tutaj powstał. Nastolatek oddał okulary Wabie, a conajmniej to, co z nich zostało i wrócił w kierunku Fugaty i Haruki. Nie miał jakiegoś konkretnego planu na ten dzień, ale skoro Chino była gdzieś tutaj, a pierwotnie wszyscy mieli się poruszać w grupach... to lepiej tego planu nie zmieniać.
- Wychodzimy stąd? Może... zobaczymy jak wygląda sytuacja w osadzie? Ja z chęcią rozmówiłbym się z Chino, o ile jest taka możliwość...
Anzou nie chciał narzucać swojej woli Haruce i Fugacie, rozmowa z Chino to ciężki kawałek chleba, kto wie, może oberwie mu się jeszcze gorzej niż Wabie. Chinowski lep nadchodzi?
0 x

- Kujaku Haruka
- Posty: 584
- Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Widziała, że... atmosfera robi się gęsta, ale na pewno nie była przygotowana na to, jak całe śniadanie się zakończy. O ile jeszcze jej pytanie dotyczące Nagome przebiegło normalnie, nawet Anzou się dopytał o element, który ją samą też zaciekawił -to, że Fugata nazwała zbiegów Nukeninami. U niej w osadzie pewnie nazwano by ich po prostu obcym plemieniem i skończono temat, ale wiedziała też, że jej rodzinny dom był na obrzeżach społeczności Kujaku. Poza tym, przez konieczność dostępu do meteorytu byli przecież - chcąc nie chcąc - skazani na większą integrację, zwłaszcza odkąd pojawiły się Siostry Nocy i pomogły pokonać Harpie i zjednoczyć ich plemiona. Skinęła głową, przyjmując do wiadomości opowieść, ciekawa co prawda szczegółów, ale zostawiając dokładną opowieść na inny dzień.
I chociaż w teorii pytanie dotyczyło czegoś zupełnie innego Waba zdecydowała się... skomentować i zaatakować po raz kolejny ich decyzje na polu bitwy. Haruka nie do końca rozumiała, dlaczego tak się dzieje i na czym starszej Siostrze tak bardzo zależało? Na uświadomieniu im, że popełniają błędy? Na pokazaniu, że ona sama jest lepsza i by ich nie popełniła? Trochę tak to brzmiało, ale z drugiej strony... coś jej mówiło - chyba całe poprzednie zachowanie oraz opowieści pozostałych Sióstr, że być może... po prostu Waba zupełnie nie potrafiła odczytywać drobnych, społecznych wskazówek. O ile Fugata była podobnie prostolinijna i szczera do bólu - umiała przekazać to w taki sposób, żeby zaznaczyć, iż jest to tylko jej opinia. Nie podważała autorytetu drugiej osoby... czy też może - krytykowała czyny, a nie - jak wydawało się w wypadku Waby - również samą osobę.
Nawet Kaminari to zauważyli. Co z perspektywy Haruki było jeszcze dziwniejsze, bo spodziewałaby się po Wabie, że skoro sama uznaje ich nadal za wrogów - to raczej będzie chciała uniknąć sytuacji, w której same Siostry pokazują się jako oddział niespójny, targany wewnętrznymi konfliktami.
To wszystko ją przerastało trochę. Zaraz potem Waba... przyznała się do błędu. Czyli tak, jak przypuszczała - jej intencje były chyba dobre, ale... Ale jej umysł działał w zupełnie inny sposób, niż większości. Chyba nieco to rozumiała, ale nadal - ciężko jej było przejść nad tym do porządku dziennego. Nawet nie spodziewała się, że jej argument o tym, że nie wszystko da się zapisać - i przeliczyć - będzie... tak trafny.
Dodatkowo, z tego co widziała - to chyba Waba i Hisamida były dokładnie po dwóch stronach tego spektrum. Hisamida pozwalała sobie na emocje i je szczerze wyrażała. Waba przeciwnie, starała się od nich odciąć. Miała coraz bardziej wrażenie, że istota konfliktu między nimi jest zasadzona właśnie na tej fundamentalnej różnicy i każda chciała zmienić drugą, zmusić do przyjęcia swojego punktu widzenia. Do tego Waba, ze swoim spokojem i karcącym tonem... cóż, nie dziwiła się, że Yadasu i Urasano jej się bały. Sama Haruka też czuła... może jeszcze nie strach, ale na pewno duży respekt przed starszymi Siostrami, jednak to jak ciepło została przyjęta - nawet ostatecznie przez Nagome i Fugatę - sprawiło chyba, że oczekiwała uczciwego traktowania od reszty - w tym od Waby.
Czując uścisk dłoni Yadasu, przysunęła się lekko do niej, by dać jej odrobinę oparcia.
A potem Waba skierowała swoje ostrze krytyki na nią. I chociaż skrytykowała jej niewielki dorobek misji - co do którego miała pełną słuszność - to krytyka ostatecznie została skierowana przeciwko Shirze, która... zignorowała to. Zresztą - ten argument Haruki nie poruszył i sama tez by na niego nie odpowiedziała - to była decyzja Shiry i tylko czas mógł pokazać, czy była to decyzja słuszna. To, na co miała zareagować, to wyraźny przytyk, że Akoraito poucza Kogo. W normalnych warunkach też by go przyjęła, ale... przecież sama Waba, kiedy tylko tutaj przybyła zaczęła od wytknięcia Hisamidzie, że ta nie skrytykowała i nie pouczyła swojej liderki. Miała zatem wrażenie, że tutaj Waba sama zapomniała się w swojej argumentacji i nie widziała cienia hipokryzji, jaki położył się na jej słowach.
Tyle, że nim zdążyła to skomentować - głos zabrała jej mentorka. Która z całą pewnością wyrażała dokładnie te same obawy wobec decyzji Shiry. Obawy, z którymi zresztą sama Haruka się zgadzała. A jednak widać było, że... zaakceptowała tę decyzję i teraz jej broni. Ucieszyła się w sercu, widząc, że może rzeczywiście na Fugacie polegać nawet w takich sytuacjach.
A jeszcze bardziej się ucieszyła, kiedy nagle Fugata zacytowała ją samą. Była przy tym na tyle zdziwiona, że aż otworzyła na moment usta, tylko po to, by je zamknąć po sekundzie.
Przez ułamek sekundy myślała, że być może udało się zakończyć utarczkę słowną. Sanda i Anzou poprosili o dokładkę, co więcej - Fugata dołączyła do tej wymiany. Haruka bardzo ochoczo sięgnęła po rybę, przekazując ją mentorce i bardzo delikatnie kiwając głową na znak podziękowania w jej kierunku.
Tyle, że potem presja ze strony Waby okazała się być zbyt mocna dla Yadasu. Kiedy nagle wybiegła, Fugata słusznie się domyśliła, że Haruka była gotowa biec za nią. Została na miejscu zgodnie z poleceniem, chociaż cały czas zerkała w głąb budynku, gdzie zniknęła najmłodsza - poza nią samą - Siostra.
Zerknęła też na Shirę, która cały czas milczała i jadła. Czuła, że w liderce coś się dzieje, nie wiedziała jeszcze tylko, co dokładnie. Ale coś jej podpowiadało, że jakaś granica została przekroczona. Zaku - słusznie - także skomentował to, co zaszło. I słusznie zaznaczył, że dzięki Yadasu wie teraz cokolwiek o nich i o Yokaiach. Miała podejrzenie, że Yadasu tymi trzema dniami - i tym narażeniem się na ból, o którym mówiła Waba - zrobiła więcej dla ich klanu niż przez całą bitwę. Zastanawiała się już, jak ubrać to w słowa, które przekonają starszą Siostrę, ale wtedy...
Stół nagle się załamał. A do Haruki dotarło, że w pomieszczeniu pojawiła się właśnie ta mroczna wersja Shiry, o której chyba wiele Sióstr zapominało.
Zaraz po stole poleciały drzwi, a Shira... Shira ustawiła do pionu po kolei każdego, kto dokładał do pieca. Ale nawet w tej wersji widać było, że... pozostaje Shirą. Sygnał, jaki dała Zaku jak i Yadasu był jasny. Możecie dalej razem spędzać czas, ale macie być świadomi konsekwencji. Tylko tyle.
Zaraz potem... przeszła do Waby. I teraz Haruce nawet zrobiło się przykro - zarówno z uwagi na Wabę, jak i na samą Shirę. Wiedziała, że liderka desperacko stara się zmienić i odciąć od metody Chishiby, co sama uznawała za słuszne. Tyle, że najwyraźniej Starsze Siostry... nie pomagały jej w zmianie tego podejścia i teraz chyba została podstawiona pod ścianą - musiała wymóc posłuszeństwo siłą.
Haruka zagryzła zęby, patrząc na to bezsilnie. Może jednak... może jednak był to jeden z ostatnich przypadków, kiedy Shira zostanie zmuszona do takiego podejścia? Miała taką nadzieję.
Tak samo, jak miała nadzieję, że Waba i Hisamida wrócą całe z treningu, nawet jeśli... nawet jeśli Muwara miała przygotować salę.
Kiedy już zapadła głucha cisza, popatrzyła po reszcie.
Bez słowa zaczęła podnosić rozbite naczynia i sprzątać. Na pytanie Anzou, zastanowiła się i spojrzała na mentorkę.
- Fugata-senpai... co myślisz? Zdążymy przed treningiem? Kaminari dalej nie powinni poruszać się po mieście bez nas, skoro w pobliżu jest Musan i jego Królowie... Ale też nie wiem, czy my powinnyśmy się zbliżać do liderki Kaminari. Nawet, jeśli chciałabym ją poznać i zobaczyć kim jest... Anzou - byłbyś w stanie zagwarantować, że nagle nie zostaniemy pojmane? Bo to... mocno by utrudniło negocjacje. No i... musimy się wyrobić na trening. - spytała chłopaka oraz mentorkę, rozważając w razie czego przynajmniej odeskortowanie go do pozycji Kaminari. Jednocześnie szybko sprzątała, starając się ogarnąć chaos, jaki pozostał w pomieszczeniu. Potem jej wzrok padł na Yadasu, chyba nadal jeszcze wracającą do siebie po tym wszystkim.
- Fugata-senpai, przepraszam. Zaraz wrócę. Zostaw mi tę część do sprzątnięcia. - powiedziała, po czym ruszyła ku Siostrze i gdy tylko do niej dotarła przytuliła ją krótko, ale mocno.
- Jak się trzymasz słońce? Już trochę lepiej? - spytała, chwytając ją znowu delikatnie za dłoń - o ile oczywiście tego potrzebowała. Tym bardziej, że obok był Zaku, któremu sama Haruka się ukłoniła.
- Zaku-san. Dziękuję za twoje słowa i przepraszam, że poczułeś się zmuszony je wypowiedzieć. Powinnyśmy same się... ogarnąć, ale czasy i sytuacja są bardzo napięte. Wierzę, że to wyjątkowa sytuacja i... że się nie powtórzy.- powiedziała do niego, szczerze wdzięczna za to, co powiedział, a jednocześnie zażenowana nieco, że musieli być świadkiem podobnej kłótni. Jednocześnie nie chciała mówić zbyt wiele, nawet na temat swoich przypuszczeń co do intencji Waby, bo... tak naprawdę były to tylko przypuszczenia. Waba musiałaby sama się wypowiedzieć.
Dopiero po drobnym załagodzeniu - przynajmniej taką miała nadzieję - sytuacji, wróciła do sprzątania.
0 x
- Nizan
- Posty: 98
- Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=231394#p231394
- GG/Discord: boyos
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
To co się wydarzyło podczas śniadania sprawiło, że miłe chwile momentalnie przerodziły się w pewnego rodzaju dramat. Zarówno dla Anzou jak i dla Haruki było to wszystko dość dużym szokiem. Początkowe zwracanie uwagi Waby eskalowało do tego, że Yadasu opuściła pokój. I wtedy się zaczęło.
Mroczna strona Shiry pojawiła się w momencie, gdy Liderka zniszczyła stół. Wtedy też Shira wyniosła na zewnątrz dziewczynę i dała oficjalne przyzwolenie na to, by dziewczyna mogła spędzać czas z Zaku. Następnie miały miejsce rękoczyny, w których Waby okulary upadły na ziemię. Anzou podniósł je i oddał Wabie, na co kobieta skinęła głową.
- Dziękuję. - powiedziała.
Prawda była taka, że Shira zrobiła coś, co sprawiło, że Waba została... publicznie upokorzona? Uderzenie starszej wiekiem od siebie kobiety było bardzo nietaktowne, tym bardziej w twarz. Czy Liderka Sióstr Nocy popełniła błąd? Trudno było nad tym teraz myśleć. Stało się, co się stało.
Hisamida widząc to, odwróciła się do Waby.
- Nawet mi Cię nie żal. - powiedziała, wstając od stołu. - Tylko nie rozumiem czemu mam być karana za Ciebie.
Waba odwróciła się do kobiety. Na jej twarzy pojawiła się odciśnięta dłoń.
- Szczerze mówiąc, mogłam się tego spodziewać. - odparła, wydając się ponownie nie wzruszona. - Jaka matka, taka i córka.
Ten komentarz sprawił, że Hisamida rozszerzyła usta, jednak potem po prostu minęła Wabę i poszła na górę po chakram. Waba ruszyła za nią.
Anzou, Haruka i Fugata zaczęli sprzątać pokój, a Sanda i Yai się do nich przyłączyła. Moshi podszedł do drzwi i obejrzał je.
- Fiu fiu, tak drzwi z laczka wywalić to trzeba sporo siły. - powiedział drapiąc się po głowie. - Nie chciałbym kiedyś dostać takiego kopa.
Anzou zapytał Fugaty i Haruki, czy zobaczą jak sytuacja wygląda w osadzie i że z chęcią by odwiedził swoją liderkę. Następnie Haruka powtórzyła trochę to samo, oczekując na reakcję. Szóste pióro popatrzyła najpierw na jedno, potem na drugie.
- Jeżeli chcecie, to możemy iść. - powiedziała. - Mamy dwie godziny, więc powinniśmy zdążyć. Napewno jednak nie będziemy podchodzić do Liderki. - poinformowała. - Może to zostać odebrane za nietakt, a poza tym, Liderzy powinni rozmawiać ze sobą w pierwszej kolejności. Nie mam jednak problemu z tym, by odprowadzić Anzou.
Wtedy podszedł do Was Yai.
- Nie wiem czy... to najlepszy pomysł, Anzou. Wojsk jest tysiące, a teraz trwają pewnie narady. NIe wiem w ogóle, czy by Cię wpuscili, do Chino-sama. - dodał cicho.
- Nie mniej, możemy iść sprawdzić. Przynajmniej do murów, bo z tego co rozumiem, nie możemy opuścić osady.
Haruka wyszła wtedy na zewnątrz i chciała pocieszyć Yadasu, a przynajmniej sprawdzić jak się czuje. Yadasu już była bardziej uspokojona, ale widać było ewidentne zmieszanie na jej twarzy.
- Eee... przykro mi, że stałam się kłopotem. Eee... nie chciałam do tego dopuścić. Eee... wiem, że Waba chciała dobrze, a ja zareagowałam przesadnie... eee.... teraz Shira jest zdenerwowana i w ogóle. Eee... jakoś mi przykro.
- Macie bardzo mądrą liderkę. - powiedział Zaku, spoglądając na Harukę. - Też czuję się... zamieszany w to wszystko. Nie chciałem, żeby tak to wszystko wyszło. No i komentarz Waszej Liderki... jakby, rozumiem, że z boku może to tak wyglądać, ale naprawdę nie mieliśmy złych zamiarów.
Nagle na niebie mignęły dwie postacie. Kobieta w niebieskim kimonie zapikowała w dół i wylądowała z gracją na ganku. Za nią leciała kolejna, chudsza postać, a na końcu białowłosa dziewczyna. Muwara, Niyomi i Urasano. Medyczka spojrzała przelotnie na Was, po czym weszła przez dziurę w ścianie do budynku.
- Co tu się stało?! - medyczka niemalże krzyknęła. Fugata kończyła sprzątać, lecz nie czuła się w obowiązku udzielić odpowiedzi na pytanie Muwary. - Fugato, pytam Cię o coś. - Muwara niemalże ruszyła w jej kierunku, lecz wtedy z góry zeszła Hisamida z Wabą ubrane w kombinezony z chakramami na plecach.
- Ich zapytaj. - odparła. - Zdenerwowały Shirę do tego stopnia, że uderzyła Wabę w twarz i kazała im przylecieć na sparing. Dwie na jedną. - dodała.
Niyomi słysząc to zagwizdała.
- Fiu fiu, ale Wam obije buźki laski. - powiedziała w ich kierunku, lecz Hisamida i Waba nie odpowiedziały. Szły w ciszy do wyjścia, lecz Muwara zasłoniła im wyjście.
- Wykluczone. Nie będziecie się z nią bić. - Muwara była bardzo stanowcza.
- Przykro mi Muwaro, myślę, że Waba musi dostać nauczkę, a ja chyba jestem tam tylko po to, by... nawet nie wiem po co.
- WYKLUCZONE! - Muwara zasłoniła wyjście sobą. Waba podeszła do niej blisko.
- Przesuń się proszę. Nie utrudniaj tego.
- Nie rozumiecie! - krzyknęła. - Chodzi o to, że ona NIE MOŻE SIĘ BIĆ! - zamachała rękoma. - Ona dopiero wczoraj wstała! Mimo, że nie widać, wiem, że wszystko ją boli! Ledwo ją poskładałam do kupy!
Hisamida popatrzyła z Wabą na siebie, a potem na Muwarę.
- Nie chodzi o Was! Chodzi o nią!
- No ale... to co mamy zrobić, Muwaro? Kazała nam przyjść, więc idziemy.
- Ja nie zamierzam się podkładać. Chce walczyć, to będę walczyć. Musi być świadoma tego, co robi. - odparła Waba.
Muwara złapała się za głowę.
- Nie wierzę w to co słyszę... Fugato. Proszę Cię... nie, wróć. - Muwara podeszła do Fugaty i złapała ją za płaszcz, który Fugata miała w zwyczaju nosić. - Błagam Cię. Porozmawiaj z Shirą. Ona nie może walczyć. - powiedziała błagalnym tonem. - Wiem, że Ciebie posłucha. Przekonaj ją, proszę.
- Nie chcę. - odparła krótko Fugata. - Uważam, że dziewczyny zasługują na nauczkę. - po czym spojrzała na Wabę. - A Ty jesteś lata świetlne za nią, Wabo. Nie widziałaś jej na wojnie.
- Też nie wiesz, czy ja się nie rozwinęłam.
- To zaraz się przekonam. Odwiedzę Cię w szpitalu, by zobaczyć na własne oczy.
Muwara zasłoniła Fugacie widok Waby.
- KURWA! - krzyknęła. - Podniosłam ją. Wróciłam ją do życia. Czy naprawdę proszę Cię o zbyt dużo?! - Muwara spojrzała w oczy Fugaty. - Przerwij to. Błagam. Dla mnie. Dla niej.
Fugata popatrzyła w oczy Muwarze, po czym minęła ją i ruszyła do drzwi. Zatrzymała się przy Hisamidzie i Wabie. Popatrzyła na nie... w taki sposób, jak można tylko spojrzeć na kogoś, kto Cię obrzydza. Dłużej patrzyła na Wabę.
- Zastanawiam się nad wyzwaniem Cię o ósme pióro. - powiedziała nagle Fugata. - Nie zasługujesz, by być tak wysoko w hierarchii. Wstydź się. - spojrzała na Hisamidę. - Ty też. Kłócisz się z Wabą przy Shirze już drugi raz. - zrobiła przerwę. - Poważnie zastanówcie się, co jeszcze robicie w Siostrach Nocy.
Muwara podbiegła do Fugaty i złapała ją od tyłu, przytulając.
- Dziękuję Ci kochana. Naprawdę, dziękuję, że jesteś.
- Shira jest bardzo zła na dziewczyny, nie wiem czy mi się uda ją przekonać. Robię to tylko i wyłącznie dla Yadasu. - powiedziała neutralnym głosem Fugata. - Wiem, że już ma duże poczucie winy, a co dopiero jak Shira by połamała Hisamidę i Wabę.
Muwara puścila Fugatę.
- Dziękuję, jesteś najlepsza.
Fugata spojrzała na Harukę i Anzou.
- Chyba nie uda mi się z Wami iść. Możecie ruszać sami, ja do Was dołączę potem. - powiedziała, na koniec odwróciła się do Hisamidy i Waby, którym ewidentnie było głupio. - Wstydźcie się, naprawdę.
Fugata złożyła pieczęci i wyrosły jej skrzydła. Kobieta zamachnęła nimi i wystrzeliła w górę, lecąc tam, gdzie skierowała się Shira. Hisamida zaś westchnęła, a Waba jak nigdy nic, ruszyła z powrotem na górę.
- Ja jebe, ale kwas co. - powiedziała nagle Niyomi, która wyjęła paczkę z grzybkami i wrzuciła do ust jedną sztukę. - Grzybka ktoś? - zapytała, rozdając jak ktoś chciał wziąć.
Co ciekawe, Yadasu wzięła, Zaku, Sanda i Yai. Muwara popatrzyła na odlatującą Fugatę.
- Naprawdę, skaranie boskie z Wami. Już nawet nie mogę Was zostawić na chwilę. - założyła ręce na boki i pokiwała głową.
- E tam, nic się nie stało. Bywało gorzej, nie. Pamiętasz jak kiedyś Shira z Fugatą przekopke wyłapała od Chishiby, za to, że złożyły niepełny raport. Tak dostały na cytrynę, że hej. A tutaj Shira trochę je postraszyła pewnie, nie.
- Jakoś za dużo emocji w tym wszystkim. - powiedziała Urasano. - Przytłacza mnie to. Chyba pójdę popracować. A właśnie, na te negocjacje powinnyśmy też iść? - zapytała Urasano. - Bo tak się zastanawiam, czy... jeżeli tak, to chyba w strojach formalnych? Czy w kombinezonach? Czy w ogóle nie? Bo jak w formalnych, to nie wzięłam ich. Musiałabym nam na szybko uszyć coś.
Muwara wzruszyła ramionami.
- Nie mam pojęcia. Pewnie tylko Shira pójdzie. Nie wiem, czy pojawienie się wszystkich Sióstr Nocy nie zostaloby odebrane jako... groźba czy cos.
- O nie, tylko nie formalne stroje. Nienawidzę chodzić w tych kieckach. - powiedziała Niyomi.
- Daj spokój. Ładne zrobię.
- Nie lubię nie mieć spodni na dupie. Mam wrażenie, jakbym świeciła pusią wtedy, nie.
Muwara na ten komentarz delikatnie się zaśmiała, a Yadasu skinęła głową.
- Eee... dziękuje Muwaro, że się... eee... tak to potoczyło.
Medyczka skinęła głową.
- Nie przejmuj się. Wszystko jest dobrze. A właśnie, Haruko. - odwróciła się w kierunku Haruki. - Chodź ze mną do szpitala. Mam teraz chwilę wolnego, to coś Ci pokaże. Zresztą, w ogóle przydałaby mi się pomoc. Jeżeli nie macie innych planów, to może mi pomożecie przez te dwie godziny do treningu?
- Ja odpadam. - powiedziała Niyomi. - Idę upolować tego chujka. Nie chcę, by Nagome czy Fugata mnie ubiegły, wiesz o co chodzi. A jego łeb wywieszę sobie w pokoju jako trofeum.
- Ja też mam co robić.
- Eee... ja chyba wolałabym się trochę przewietrzyć po tym wszystkim.
Zaku pokiwał głową, ze on zostaje z Yadasu.
- Ja bardzo chętnie. Zresztą, Sanda chyba też chciałaś przyjść do szpitala?
- Tak. Chętnie pomogę Pani Muwarze przy chorych.
- Ja w sumie bym mógł iść, ale idę z panią wysportowaną na polowanie. - wyszczerzył się. - Pierwszy go dopadnę.
Niyomi nie potrzebowała lepszej zaczepki. Wypięła dumnie pierś.
- Hah, Twoje niedoczekanie chudzielcu. Pierwsza go dopadnę.
- Pff... sama też jesteś chuda.
Yai spojrzał na Muwarę.
- A poduczyłaby mnie Pani trochę iryojutsu przy okazji?
- Tak. Nie ma problemu. - powiedziała.
Muwara spojrzała na swoją załogę - Yaia, Sandę i na Harukę z Anzou.
- To co, idziecie?
Shira Kujaku - klik
Hisamida Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Nagome Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Niyomi Kujaku - klik
Urasano Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Gzik - klik
Osanen Kujaku - klik
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
0 x
- Anzou
- Posty: 1119
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Relacje pomiędzy Siostrami Nocy było chyba dużo bardziej skomplikowane niż te, które łączyły Anzou z pozostałymi członkami zespołu Bestii z Atarashi. Oczywiście, samych Sióstr było więcej, różniło je doświadczenie zawodowe, wiek oraz podejście do życia. Tak wybuchowa mieszanka charakterów to przepis na bombę, która zdaje się... wybuchła w trakcie śniadania, co prawda nie było tak wiele szkód jak w przypadku tej bomby, którą zrzucił nastolatek na Bestię, ale... czasami słowa potrafią ranić dużo bardziej. Tak jak niektóre gesty. Waba mówiła to, co myśli, czasami może nie do końca było to właściwe, co również wypunktował Anzou, ale otrzymanie takiej publicznej chłosty... raczej nie było rozsądnym rozwiązaniem, zwłaszcza w towarzystwie Kaminari, którzy byli biernymi świadkami tych zdarzeń. Niestety, mleko się wylało i grupa w trakcie chwili spokoju rozpoczęła prace porządkowe. Kaminari skinął tylko głową do Waby w momencie przekazywania okularów. Autentycznie - było mu jej lekko szkoda, ale sprowokowała tą sytuacje i teraz musiała mierzyć się z mitycznymi KONSEKWENCJAMI. Sam Władca Piorunów chciał porozmawiać z Chino, zapytał swoje towarzyszki o opinie i ich plany, Fugata raczej nie miała nic przeciwko. Haruka wygłosiła swoje obawy, a do tego swoje trzy grosze dorzucił Yai. Faktycznie, sprawy nie były tak proste jak mogły się wydawać. Armia w tysiącach? Jest grubo.
- Jest jeszcze czas, faktycznie, też uważam, że powinniśmy się mimo wszystko przemieszczać w grupie, nie wiem jak wygląda Musan, jego towarzysze i do czego są zdolni. Yai ma chyba racje... na chwilę obecną pewnie trwają jakieś ustalenia na samej górze, pomiędzy Kagadą i Chino, może lepiej im w tym nie przeszkadzać. Jak będę potrzebny to z pewnością się o tym dowiem.
Anzou w tej odpowiedzi utrzymywał kontakt wzrokowy zarówno z Haruką, Fugatą i Yai'em. Na rozmowy z Chino jeszcze przyjdzie czas. Nie będą zapewne należały do takich łatwych, przyjemnych. Kaminari spodziewa się ostrego ochrzanu, ale może finalnie nie będzie też tak źle. W końcu nie jest głupia i powinna zrozumieć, że na froncie chłopak też miał pełne ręce roboty. Jak nie Paw to Yokai. I tak w kółko. Chwilę później pojawiły się kolejne Siostry Nocy, trzeba to otwarcie przyznać, że ich sposób poruszania i wykorzystywanie Chakry do latania było imponujące. A do tego te widoki... Z góry wiele rzeczy wygląda inaczej, można dostrzec piękno tego świata z innej perspektywy. Nawet Ogoniasta Bestia z góry... robiła piękne wrażenie. Nastolatek delikatnie się zawiesił, ale starał utrzymywać uwagę i skupienie na dialogu Sióstr Nocy. Fugata była kobietą honoru, wykonywała polecenia i nie utrudniała życia liderki, można powiedzieć, że się chyba nawet na niej wzorowała. Na pewno nie atakowała jej publicznie. Podważanie autorytetu lidera, zwłaszcza publicznie, przy innych i przy... WROGACH z klanu Kaminari... nie jest odpowiedzialne. Anzou i ekipie pewnie nawet przez myśl nie przejdzie takie atakowanie Kagady. Wydaje się jednak, że Shira sprawiała tylko pozory, że... jej ciało wcale nie jest tak silne. Anzou zapamiętał tą informację, co w sumie w razie potencjalnego ponownego starcia może być tylko na plus. Chociaż... pewnie z Kagadą było podobnie. Fugata otwarcie powiedziała co myśli i postanowiła wyartykułować to, o co będzie niedługo walczyć. Ósme Pióro Sióstr. To brzmi dumnie. Wychodzi na to, że nastolatek walczył z kobietą, która stoi wysoko w hierarchii Sióstr.
- Dobrze, w takim razie z Haruką ruszymy zapewne... gdzieś w osadę. Będziemy ostrożni. Nie damy się sprowokować.
Władca Piorunów poniekąd będzie odpowiedzialny za uczennicę Fugaty. Haruka pewnie nie jest tak silna, ale pokazała swoją wartość na wojnie, też nie pękła na przysłowiowej robocie i nie odstawiła pióra. Obecność i pomoc w szpitalu jak zaproponowała jedna z Sióstr to chyba optymalne zadanie, nie nadwyręża nikogo za bardzo fizycznie, raczej bezpieczne miejsce, gdzie można też pomóc nieco innym, tym, którzy jeszcze nie doszli do końca do siebie po tym, co działo się tutaj w ciągu ostatnich dni. Anzou skinął głową, spojrzał również na Harukę.
- Mi szpital pasuje. Nie powinniśmy się forsować, mamy jeszcze trochę czasu, brzmi dobrze. Może uda się nam nieco powymieniać wiedzą i informacjami... Swoją drogą... czy widział ktoś z was tutaj takiego małego Gzika? Taki sobie gostek... pojawia się i znika... tego, co narysował dla Ciebie ten szkic, Haruko.
Zapytał Anzou jeszcze przed ruszeniem do szpitala. Nie miał pojęcia kim lub czym jest Gzik, ale być może ktoś więcej wie o jego pochodzeniu czy też naturze. Bez cienia wątpliwości - Siostry Nocy wiedziały dużo więcej o Yokaiach niż Anzou, skoro z nimi dzielnie walczyły, to ich wiedza musi być na wyższym poziomie. Podobnie jak technologia... te bomby... te stroje. W głowie Władcy Piorunów pojawił się pewien plan, misterny, chytry, może niebezpieczny, ale... się okaże.
- Jest jeszcze czas, faktycznie, też uważam, że powinniśmy się mimo wszystko przemieszczać w grupie, nie wiem jak wygląda Musan, jego towarzysze i do czego są zdolni. Yai ma chyba racje... na chwilę obecną pewnie trwają jakieś ustalenia na samej górze, pomiędzy Kagadą i Chino, może lepiej im w tym nie przeszkadzać. Jak będę potrzebny to z pewnością się o tym dowiem.
Anzou w tej odpowiedzi utrzymywał kontakt wzrokowy zarówno z Haruką, Fugatą i Yai'em. Na rozmowy z Chino jeszcze przyjdzie czas. Nie będą zapewne należały do takich łatwych, przyjemnych. Kaminari spodziewa się ostrego ochrzanu, ale może finalnie nie będzie też tak źle. W końcu nie jest głupia i powinna zrozumieć, że na froncie chłopak też miał pełne ręce roboty. Jak nie Paw to Yokai. I tak w kółko. Chwilę później pojawiły się kolejne Siostry Nocy, trzeba to otwarcie przyznać, że ich sposób poruszania i wykorzystywanie Chakry do latania było imponujące. A do tego te widoki... Z góry wiele rzeczy wygląda inaczej, można dostrzec piękno tego świata z innej perspektywy. Nawet Ogoniasta Bestia z góry... robiła piękne wrażenie. Nastolatek delikatnie się zawiesił, ale starał utrzymywać uwagę i skupienie na dialogu Sióstr Nocy. Fugata była kobietą honoru, wykonywała polecenia i nie utrudniała życia liderki, można powiedzieć, że się chyba nawet na niej wzorowała. Na pewno nie atakowała jej publicznie. Podważanie autorytetu lidera, zwłaszcza publicznie, przy innych i przy... WROGACH z klanu Kaminari... nie jest odpowiedzialne. Anzou i ekipie pewnie nawet przez myśl nie przejdzie takie atakowanie Kagady. Wydaje się jednak, że Shira sprawiała tylko pozory, że... jej ciało wcale nie jest tak silne. Anzou zapamiętał tą informację, co w sumie w razie potencjalnego ponownego starcia może być tylko na plus. Chociaż... pewnie z Kagadą było podobnie. Fugata otwarcie powiedziała co myśli i postanowiła wyartykułować to, o co będzie niedługo walczyć. Ósme Pióro Sióstr. To brzmi dumnie. Wychodzi na to, że nastolatek walczył z kobietą, która stoi wysoko w hierarchii Sióstr.
- Dobrze, w takim razie z Haruką ruszymy zapewne... gdzieś w osadę. Będziemy ostrożni. Nie damy się sprowokować.
Władca Piorunów poniekąd będzie odpowiedzialny za uczennicę Fugaty. Haruka pewnie nie jest tak silna, ale pokazała swoją wartość na wojnie, też nie pękła na przysłowiowej robocie i nie odstawiła pióra. Obecność i pomoc w szpitalu jak zaproponowała jedna z Sióstr to chyba optymalne zadanie, nie nadwyręża nikogo za bardzo fizycznie, raczej bezpieczne miejsce, gdzie można też pomóc nieco innym, tym, którzy jeszcze nie doszli do końca do siebie po tym, co działo się tutaj w ciągu ostatnich dni. Anzou skinął głową, spojrzał również na Harukę.
- Mi szpital pasuje. Nie powinniśmy się forsować, mamy jeszcze trochę czasu, brzmi dobrze. Może uda się nam nieco powymieniać wiedzą i informacjami... Swoją drogą... czy widział ktoś z was tutaj takiego małego Gzika? Taki sobie gostek... pojawia się i znika... tego, co narysował dla Ciebie ten szkic, Haruko.
Zapytał Anzou jeszcze przed ruszeniem do szpitala. Nie miał pojęcia kim lub czym jest Gzik, ale być może ktoś więcej wie o jego pochodzeniu czy też naturze. Bez cienia wątpliwości - Siostry Nocy wiedziały dużo więcej o Yokaiach niż Anzou, skoro z nimi dzielnie walczyły, to ich wiedza musi być na wyższym poziomie. Podobnie jak technologia... te bomby... te stroje. W głowie Władcy Piorunów pojawił się pewien plan, misterny, chytry, może niebezpieczny, ale... się okaże.
0 x

- Kujaku Haruka
- Posty: 584
- Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Haruka przysłuchiwała się jeszcze wymianie zdań Waby i Hisamidy, która chyba nie rozumiała, że chcąc nie chcąc - jednak była też zamieszana w całą sytuację. I na tym etapie sama Haruka oczekiwałaby, że spróbuje wyciągnąć dłoń do Waby, żeby się pogodzić, niestety... niestety się to nie stało. Westchnęła cicho, w głębi serca bardzo pragnąc jakoś pogodzić wszystkie Siostry, ale jednocześnie będąc świadoma, że póki co raczej nie ma na to szans. Musi wierzyć w to, że u podstaw każda z nich została wybrana do oddziału celowo i świadomie, i każda ostatecznie stawia dobro całości nad swoim własnym.
Przynajmniej, aż będzie miała okazję porozmawiać z Wabą na osobności - co powinno zdarzyć się wkrótce, skoro ma ją uczyć znaków na zmianę z Hisamidą. Może do tego czasu nieco ochłonie i będzie w stanie jej wysłuchać? Haruka wiedziała, że jest nadal bardzo, ale to bardzo nową osobą w grupie kobiet, jednak może właśnie dlatego ma najświeższe, zewnętrzne spojrzenie na całość - wydawało jej się, że dla Waby może to być odpowiedni argument. Przynajmniej na początek.
Kiedy rozmawiała z Yadasu i Zaku, uśmiechnęła się do Siostry.
- Myślę, że wszystkie potrzebujemy po prostu trochę czasu. Nie przejmuj się tym za bardzo. - spróbowała jeszcze nieco pocieszyć Yadasu, jeszcze raz ją przytulając, po czym wróciła do Zaku.
- Tak, szczerze wierzę, że Shira... Shira naprawdę robi niesamowicie dużo, mimo tego, że jest niemal moją rówieśniczką. I szczerze wierzę, że robi to bardzo, ale to bardzo dobrze. Sądzę też, że nikt was tak naprawdę o złe zamiary nie posądza i nawet Waba-san, kiedy was krytykowała - to rzeczywiście wynika to z jej własnej troski. Jeśli nawet nie o was oboje, to o Yadasu na pewno. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że... rozmowy pokojowe okażą się sukcesem i żadne z nas nie zostanie zmuszone do powrotu do walki. -
Zastanawiała się jeszcze, czy coś dodać, ale wtedy pojawiła się Muwara z Urasano.
I co ciekawe, nie chodziło jej nawet o dobro Hisamidy i Waby, nie bezpośrednio. Najwyraźniej Shira - mimo pozorów, jakie sprawiała - dalej była bardzo osłabiona. A w walce z ósmym i dziewiątym Piórem... na pewno musiałaby pójść na całość, albo prawie na całość. Wystarczająco, żeby się uszkodzić ponownie, tuż przed rozmowami. Miało to sens i też przemknęło jej przez myśl, dlatego ucieszyła się, że Muwara wkroczyła, a Fugata - po chwili przekonywania - dała się namówić, aby podjąć próbę wyperswadowania tego pojedynku. A przynajmniej... odroczenia go.
Ucieszyła się też, że Fugata, nawet jeśli główną winę za zamieszania obarczyła - słusznie z jej perspektywy - Wabę, tak nie oszczędziła też Hisamidy, która w jej opinii po pierwszej kłótni też już powinna zachować dalsze... obiekcje dla siebie, a przynajmniej wyrazić je później. Albo z dala od Shiry, albo przynajmniej wtedy, kiedy będą we własnym gronie.
- Fugata-san? Może... może przynajmniej udałoby się to... przełożyć na później? - spytała ją cicho, kiedy ta jeszcze zrywała się do lotu, tonem jednak jasno sugerującym troskę o liderkę, ale też to, że to Fugata będzie wiedziała najlepiej, co zrobić w danej sytuacji.
Potem odeszła, przyjmując grzybka od Niyomi i ponownie wzdychając. Ostatnio chyba często to robiła.
Spróbowała się skupić na rozmowie pozostałych Sióstr.
- Może po prostu nikt ci jeszcze dobrej kiecki nie skroił? Poza tym nikt nie mówi, że pod spód nie możesz jakichś dobrze dopasowanych spodni założyć. Najwyżej się nieco upocisz, ale ja swojej córce ostatnio uszyłam taką, że miała dobry przewiew i było w porządku. No, ale to dziesięciolatka, to ciało jeszcze wtedy trochę inaczej działa. - zasugerowała Niyomi, ale zupełnie luźnym tonem, ponownie niczego nie narzucając.
Potem Muwara przypomniała jej, że chciała jej coś pokazać. Poza tym rzeczywiście, bez Fugaty plan odwiedzenia obozu Chino - dodatkowo skomplikowany przez informacje od Yaia - oddalił się na dalszy plan. Spojrzała na Anzou, który najwyraźniej też przemyślał nieco swoje plany i wyraził akceptację pomysłu szpitala.
- Tak, szpital brzmi świetnie. Chcę się trochę do czegoś przydać. - potwierdziła, natomiast na pytanie o Gzika pokręciła głową. - Tego małego Yokai? Widziałyśmy go wczoraj na moment po ceremonii, kiedy już poszliście, ale potem zniknął. Chyba do ciebie się przyczepił przede wszystkim, więc... pewnie się jeszcze pojawi w okolicy. -
0 x
- Nizan
- Posty: 98
- Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=231394#p231394
- GG/Discord: boyos
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Sytuacja wydawała się chwilowo opanowana. Waba i Hisamida rozeszły się prawdopodobnie rozebrać ze strojów, Niyomi z Moshim udali się na poszukiwania Osanena, Zaku i Yadasu wyruszyli na spacer, a Urasano udała się na górę popracować nad projektami. Zostaliście z Muwarą sami, a oprócz tego był jeszcze Yai i Sanda.
Gdy Haruka poruszyła temat tego, że Shira robi bardzo dobrą robotę z... tak naprawdę wszystkim. Jeszcze nim oddalili się z Yadasu, odpowiedział Haruce.
- Myślę, że dlatego Pani Kagada ją... dopuszcza do tego wszystkiego. Nie wiem trochę jak to nazwać, ale nawet Pani Kagada ją... nie wiem czy słowo lubi tutaj pasuje, ale napewno ma do niej pewnego rodzaju szacunek. - powiedział. - Im więcej mówi do niej suko, tym chyba lepiej. Suko, przygłupie i tak dalej, to jej forma wyrażania swojego zdania chyba. Sanda, co myślisz?
- Nie wiem. Nie jestem specjalistką od uczuć, a tym bardziej od uczuć Pani Kagady. Jednak jeżeli spały pod jednym dachem, to chyba... dobrze? Miały co prawda dwa piętra dystansu między sobą, ale jak Pani Kagada chce kogoś zabić to odrazu to widać. Jak wtedy... na statku. - powiedziała i spojrzała na Was przelotnie. Sanda opuściła wzrok.
- Jeden z ludzi Kujaku na statku dotkliwie nas poranił, a Sandzie zagroził, że ją... no, też nie potraktuje delikatnie. Wtedy Pani Kagada wyrwała mu serce, a resztę załogi puściła. Więc jak chce kogoś zabić, to raczej go zabija. A z Panią Shirą potrafią być w jednym pokoju. Co prawda niezbyt długo, ale potrafią.
- Nawet nie kazała mi Was szpiegować, ani nic. - wtrącił się Yai. - Macie fajne te stroje i w ogóle, ale nie wiem czy robienie oddziału z samych... silnych kobiet to najlepszy pomysł. - powiedział, uśmiechając delikatnie. - Macie wszystkie mocne charaktery i ewidentnie brakuje Wam rozjemców w tych wszystkich... no, ustaleniach czy coś.
Yai mówił prosto z serca to, co pewnie każdy był w stanie zauważyć. Rzeczywiście każda z Sióstr miała charakterek, jednak czy wszystkie były tak bardzo ekspresyjne? Z perspektywy Yaia może i tak, bo nie poznał wszystkich dokładnie. Nie mniej, była to zupełnie nieobsadzona rola. Może to Haruka miała zostać główną rozjemczynią poza Muwarą?
Gdy Haruka powiedziała do Fugaty, aby przynajmniej przełożyć spektakularny wpierdol dla 9 i 8 pióra, Hisamida z Wabą jeszcze były blisko, dlatego Fugata się nie odezwała, ale... spojrzała na Ciebie i mignęła. Bardzo powoli i dokładnie byś zrozumiała. "Będzie dobrze."? Albo "Byłaś dobra?" Coś takiego. W ten sposób chyba chciała jeszcze przytrzymać Hisamidę i Wabę w niepewności, a Ciebie uspokoić.
Ostatnią rzeczą była rozmowa Niyomi na temat sukienki do ewentualnych strojów wieczorowych. Haruka zaproponowała spodenki pod spód, na co Niyomi skrzywiła się.
- Nie no stara już nie będę szopki robić jak laski na śniadaniu, będzie trzeba to wlecę w kieckę normalnie. Tylko po prostu nie jest to moje najulubieńsze zadanie. - przetarła nos. - Czej. Jak córce? Dziesięcioletniej? To ile Ty miałaś lat jak rodziłaś? - zapytała Niyomi unosząc brew. - Ło kurde, następna lasuczita do ekipy co ma już dzieci.
Muwara ruszyła do szpitala pierwsza z Yaiem i Sandą, a Haruka szła z Anzou trochę za nimi. Ludzie na ulicy rozpoznawali Was i kiwali czasem głową, a czasem i machali. Najwięcej uwagi dostawała Muwara, potem Anzou i na końcu Haruka. Muwara wiadomo, ze względu na pomoc w szpitalu stała się lokalną gwiazdą. Anzou, za walkę z bijuu i pracę z ludźmi w punkcie ewakuacyjnym, a Haruka chyba tylko za bijuu. Sanda i Yai nie przykuwali uwagi ludzi prawie w ogóle.
Gdy dotarliście do szpitala, Muwara wprowadziła Was przez drzwi wejściowe i wtedy... się zaczęło. Jeżeli na zewnątrz Muwara była rozpoznawalna, tak tutaj w szpitalu miała już rangę najważniejszej osoby. Dosłownie doskoczyło do niej kilka pielęgniarek, które trzymały jakieś zwoje z informacjami o pacjentach. Muwara dała Wam znak, żebyście chwilę poczekali, nim ona tutaj powie co i jak. Dopiero gdy po chwili wyjaśniła wszystko, odwróciła się do Was.
- Sando, na pierwszym piętrze potrzebna jest osoba, która orientuje się w pracy na oddziale. To są podobne zadania do tych, które wykonywałaś ze mną tamtego wieczoru. Jeżeli mogłabym Cię prosić, to zgłoś się do Suyumi-san. To starsza oddziałowa. Ona pokieruje Cię co i jak. Przyda jej się pomóc osoby, która potrafi mieszać chakrę.
Sanda skinęła głową.
- Nie ma problemu. Biorę się do pracy. - powiedziała dziewczyna, po czym ruszyła w kierunku schodów.
- Anzou, dla Ciebie mam najmniej wdzięczną pracę. Na dole w piwnicy jest masa kartonów do przeniesienia na górne piętro. To w większości sprzet medyczny, który został spakowany i wyniesiony na dół, by zwolnić miejsce na górze. Trzeba go teraz odnieść. Mogę Cię z tym zostawić? - zapytała Muwara. - Tymi schodami na dół i pierwsze pomieszczenie po prawej.
Muwara następnie odwróciła się do Haruki i Yaia.
- A waszą dwójkę zapraszam za mną. - powiedziała, po czym skierowała się na górę.
Haruka z Yaiem szli za Muwarą aż dotarli do pokoju, który był chyba czymś w stylu laboratorium z pomieszczeniem biurowym.
- Yai, zabrałam Cię, żebyś odrazu się czegoś nauczył, co może przyda Ci się w przyszłości. Na wojnie medyk powinien trzymać się z daleka. Tak jak i Ty to robiłeś. Jeżeli chcesz być prawdziwym medykiem, musisz wiedzieć, że człowiek jest bardzo... zarówno skomplikowaną, jak i czasem prostą w obsłudze jednostką. Usiądź Haruko. - Muwara wskazała Ci miejsce na krześle, po czym sama podeszła do szafki i wyjęła z nich dwa pojemniki.
Medyczka odwróciła się i podeszła do Haruki, stawiając to co miała w rękach na stole. W obu pojemnikach było po jednym oku.
- Mam tylko zielone albo niebieskie oko. Nie miałam czasu dalej szukać. - powiedziała Muwara. - Mogę wykonać zabieg i wszczepić Ci jedno z tych oczu do pustego oczodołu. - delikatnie się uśmiechnęła. - Dziś przywrócę Ci w pełni wzrok.
Z kolei Anzou gdy dotarł na dół, to zobaczył, że pojemników do noszenia... było naprawdę dużo. Jak widać, Yai musiał naprawdę natrudzić się z Hisamidą i Moshim, by przygotować salę dla Was wszystkich. Naliczyłeś na szybko... jakieś dobre dwadzieścia kursów. No, to trening masz zaplanowany.
- Cześć Anzou. - usłyszałeś znajomy głos.
Chłopak w czarnych włosach niemalże pojawił się znikąd za Twoimi plecami.
- Rany, ale mi się nudziło. No ale nie chciałem Ci się naprzykrzać, bo pewnie miałeś co do roboty. - powiedział. - Co dziś porobimy? Mamy coś do roboty? Bo jak nie, to może pozwiedzamy osadę?
Shira Kujaku - klik
Hisamida Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Nagome Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Niyomi Kujaku - klik
Urasano Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Gzik - klik
Osanen Kujaku - klik
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
1 x
- Anzou
- Posty: 1119
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Udanie się do szpitala to chyba jedno z najlepszych rozwiązań na obecną chwilę. Kaminari co prawda niewiele wie o sztuce medycyny, podobnie jak jego ekipa, ale być może tam jakkolwiek będzie pomocny. Chciał coś robić, takie bezczynne oczekiwanie w zasadzie niewiadomo na co... delikatnie go irytowało. Zanim ekipa udała się jednak dalej Anzou zapytał Harukę o Gzika, a gdy ta wypaliła z tekstem, że to... Yokai... Anzou zrobił wielkie oczy. Nie posiadał za dużej wiedzy na temat tych istot, sam walczył i ledwo uszedł z życiem z konfrontacji z tym tajemniczym bytem, a teraz... Gzik też nim był?
- Gzik to Yokai? Skąd o tym wiesz? W ogóle... czy Yokaie nie są... agresywne, niebezpieczne? Gzik całkowicie temu przeczy, to taki pocieszny... duszek, demon?
W zasadzie Władca Piorunów za cholerę nie wiedział jak go skategoryzować, ale Gzik jako Yokai tłumaczy jedno - błyskawiczne przemieszczanie się i pojawianie znikąd w różnych miejscach. Skoro jednak przyczepił się do Niebieskookiego, to zapewne jeszcze będzie okazja zamienić z nim słowo, dwa, a może nawet kilkanaście. Finalnie po jakichś wstępnych dialogach, wymianie zdań - grupa się zmniejszyła i każdy ruszył w swoją stronę. Anzou, Haruka, Sanda, Yai i Muwara ruszyli do szpitala. Na ulicach osady dało się odczuć zainteresowanie zwykłych ludzi całą grupą. Anzou nie czuł się z tym do końca dobrze, nie był bohaterem, wiele mu do tego tytułu jeszcze brakowało. Sprawiał jednak pozory i szedł wyprostowany, tak, jak kazałaby mu Kagada.
- Ale się porobiło... Wszyscy nas tu rozpoznają, Haruko. Jak się czujesz z takim... blaskiem?
Władca Piorunów był ciekawy tego, co czuje kobieta z klanu Kujaku. Może taka chwila w blasku jej odpowiada, może czuje się w tym totalnie przeciwnie do nastolatka z klanu Kaminari? Muwara też przykuwała uwagę, zapewne przez jej działania w szpitalu i pomaganie innym. Taka praca u podstaw, rozmowy z ludźmi zapewne spowodowały, że jej popularność w regionie wzrosła. To dobrze, bo ludzie widzą, że zarówno Kaminari jak i klan Pawia potrafią robić dobre rzeczy dla ludności cywilnej. Po wejściu do szpitala Muwara... od razu została zaatakowana przez pielęgniarki, a akcja po chwili spokoju zaczęła nabierać dynamiki i tempa. Wystarczyło kilka dni, aby całkowicie zdać szpital w ręce Muwary. Nastolatek nie wiedział co ze sobą zrobić, czekał na jakieś dyspozycje, które... nadeszły stosunkowo szybko. Jak można się przyzwyczaić - dla Anzou jeden z najgorszych typów pracy. W samotności. Bez innych. Niewdzięczna praca. Przenoszenie rzeczy z miejsca A do miejsca B. Jak pierwsze misje, gdzie Anzou nie wiedział co to śmierć i cierpienie. Taka podróż w czasie. Chłopak spojrzał na Muwarę.
- Jasna sprawa. Czy mam go przynieść w jakieś konkretne miejsce?
Dopytał Anzou oczekując odpowiedzi i ruszył zgodnie z instrukcją na dół, aby rozpocząć swoją pracę. Nie miał pojęcia jak wiele rzeczy trzeba przenieść, ale był gotowy do pracy. Chociaż na trochę oddali swoją uwagę od tego, co działo się ostatnio, może w trakcie tej aktywności dotrze do niego jakieś olśnienie. Po zejściu na dół Kaminari dostrzegł dość wiele kartonów, ale to go nie zdemotywowało. I wtedy usłyszał TEN głos. Znał go. Rozpoznał. Gzik, mały Yokai. Władca Piorunów delikatnie się wzdrygnął, ale jego ciało nie odczuwało tego napięcia długo. Pomimo, że prawdopodobnie to był Yokai... nie był taki zły. Przynajmniej na razie.
- Gzik, czołem, ale... mógłbyś się tak nie pojawiać znikąd? Chcesz, żebym był pierwszym na świecie Kaminari, który umrze na zawał przed 20 rokiem życia?!
Nastolatek delikatnie się uśmiechnął, liczył, że Gzik załapie jego żart. Jego obecność może pomóc nastolatkowi z uporaniem się z zadaniem nieco szybciej. W końcu - po coś można też go wykorzystać.
- Osada może poczekać... Na razie mam robotę do wykonania, przeniesienie tych kartonów na górę. Jak chcesz - to możesz mi pomóc.
Nastolatek mówił spokojnie i wziął pierwszy karton i ruszył na górę, niezależnie od decyzji Gzika. Nie chciał wywierać na nim presji i zmuszać go do pracy, Gzik w końcu nie był niewolnikiem tylko wolną jednostką. Władca Piorunów ma jasno określony cel - wykonać to, co zleciła Muwara, a potem... się okaże.
- Gzik to Yokai? Skąd o tym wiesz? W ogóle... czy Yokaie nie są... agresywne, niebezpieczne? Gzik całkowicie temu przeczy, to taki pocieszny... duszek, demon?
W zasadzie Władca Piorunów za cholerę nie wiedział jak go skategoryzować, ale Gzik jako Yokai tłumaczy jedno - błyskawiczne przemieszczanie się i pojawianie znikąd w różnych miejscach. Skoro jednak przyczepił się do Niebieskookiego, to zapewne jeszcze będzie okazja zamienić z nim słowo, dwa, a może nawet kilkanaście. Finalnie po jakichś wstępnych dialogach, wymianie zdań - grupa się zmniejszyła i każdy ruszył w swoją stronę. Anzou, Haruka, Sanda, Yai i Muwara ruszyli do szpitala. Na ulicach osady dało się odczuć zainteresowanie zwykłych ludzi całą grupą. Anzou nie czuł się z tym do końca dobrze, nie był bohaterem, wiele mu do tego tytułu jeszcze brakowało. Sprawiał jednak pozory i szedł wyprostowany, tak, jak kazałaby mu Kagada.
- Ale się porobiło... Wszyscy nas tu rozpoznają, Haruko. Jak się czujesz z takim... blaskiem?
Władca Piorunów był ciekawy tego, co czuje kobieta z klanu Kujaku. Może taka chwila w blasku jej odpowiada, może czuje się w tym totalnie przeciwnie do nastolatka z klanu Kaminari? Muwara też przykuwała uwagę, zapewne przez jej działania w szpitalu i pomaganie innym. Taka praca u podstaw, rozmowy z ludźmi zapewne spowodowały, że jej popularność w regionie wzrosła. To dobrze, bo ludzie widzą, że zarówno Kaminari jak i klan Pawia potrafią robić dobre rzeczy dla ludności cywilnej. Po wejściu do szpitala Muwara... od razu została zaatakowana przez pielęgniarki, a akcja po chwili spokoju zaczęła nabierać dynamiki i tempa. Wystarczyło kilka dni, aby całkowicie zdać szpital w ręce Muwary. Nastolatek nie wiedział co ze sobą zrobić, czekał na jakieś dyspozycje, które... nadeszły stosunkowo szybko. Jak można się przyzwyczaić - dla Anzou jeden z najgorszych typów pracy. W samotności. Bez innych. Niewdzięczna praca. Przenoszenie rzeczy z miejsca A do miejsca B. Jak pierwsze misje, gdzie Anzou nie wiedział co to śmierć i cierpienie. Taka podróż w czasie. Chłopak spojrzał na Muwarę.
- Jasna sprawa. Czy mam go przynieść w jakieś konkretne miejsce?
Dopytał Anzou oczekując odpowiedzi i ruszył zgodnie z instrukcją na dół, aby rozpocząć swoją pracę. Nie miał pojęcia jak wiele rzeczy trzeba przenieść, ale był gotowy do pracy. Chociaż na trochę oddali swoją uwagę od tego, co działo się ostatnio, może w trakcie tej aktywności dotrze do niego jakieś olśnienie. Po zejściu na dół Kaminari dostrzegł dość wiele kartonów, ale to go nie zdemotywowało. I wtedy usłyszał TEN głos. Znał go. Rozpoznał. Gzik, mały Yokai. Władca Piorunów delikatnie się wzdrygnął, ale jego ciało nie odczuwało tego napięcia długo. Pomimo, że prawdopodobnie to był Yokai... nie był taki zły. Przynajmniej na razie.
- Gzik, czołem, ale... mógłbyś się tak nie pojawiać znikąd? Chcesz, żebym był pierwszym na świecie Kaminari, który umrze na zawał przed 20 rokiem życia?!
Nastolatek delikatnie się uśmiechnął, liczył, że Gzik załapie jego żart. Jego obecność może pomóc nastolatkowi z uporaniem się z zadaniem nieco szybciej. W końcu - po coś można też go wykorzystać.
- Osada może poczekać... Na razie mam robotę do wykonania, przeniesienie tych kartonów na górę. Jak chcesz - to możesz mi pomóc.
Nastolatek mówił spokojnie i wziął pierwszy karton i ruszył na górę, niezależnie od decyzji Gzika. Nie chciał wywierać na nim presji i zmuszać go do pracy, Gzik w końcu nie był niewolnikiem tylko wolną jednostką. Władca Piorunów ma jasno określony cel - wykonać to, co zleciła Muwara, a potem... się okaże.
0 x

- Kujaku Haruka
- Posty: 584
- Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ucieszyła się, że po stronie Kaminari także widziano, jak wiele dobrego robi Shira. Czuła, że powinna to potem przekazać liderce, zwłaszcza po tym, jak wczoraj była... zmęczona wszystkim, co na nią spadło. Przynajmniej będzie wiedziała, że nawet jeśli tego nie mówi się jej wprost - reszta ją docenia. W tym Kagada, która z pozoru wydawała się wiecznie wściekła, a w praktyce - jej rozkazy (czy też ich brak, jak stwierdził Yai i... cóż, uwierzyła mu w tym względzie) świadczyły o tym, że trochę Shirę lubi. A na pewno szanuje. To, co jednak przykuło jej uwagę, to członek jej klanu, któremu wyrwano serce... i który najwyraźniej groził Sandzie czymś bardziej nieprzyjemnym, niż śmierć. Chyba domyślała się, co to było i... poczuła obrzydzenie.
- Czy przedstawił się jakoś? Ten... Kujaku, który was poranił. Niestety, przychodzi mi na myśl parę szumowin, które mogły takie groźby stosować i być dość silne, by... je zrealizować. I raczej nie będę zmawiać modlitw za pomyślność jego duszy w Yomi. - spytała, od razu dając do zrozumienia, że nie pochwalała w żaden sposób gróźb tamtego pobratymca. Za to na słowa Yaia skinęła w zamyśleniu głową.
- Na początku taka forma oddziału była... koniecznością. Siostry stworzono do walki ze specyficznymi Yokai, które upodobały sobie polowanie i rzucanie uroków na mężczyzn z naszego klanu. Dlatego zebrano nas, byśmy to zagrożenie zlikwidowały, a kiedy udało się z nimi uporać, tradycja została. Według mnie, nie jest zła - ale trudnością są same charaktery i to, że Shira stara się zmienić działanie całego oddziału. Ale cóż... to nasze problemy, nie będę was nimi obarczać. Myślę jednak, że każda ma na sercu dobro zarówno oddziału i pozostałych Sióstr, jak i całego klanu. Trzeba reszcie tylko o tym nieco przypomnieć. -
W duchu pomyślała, że w istocie - problem, który pojawił się dzisiaj musiał już tlić się od jakiegoś czasu. I jasne, Shira mogła go nieco osłabić katorżniczym treningiem w stylu swojej matki, ale nie całkiem. Do tego potrzeba było czasu oraz zrozumienia po obu stronach. Haruka nie chciała, żeby Siostry się zagubiły, dlatego zdecydowała, że przy najbliższej okazji porozmawia zarówno z Wabą, jak i Hisamidą. Chociaż - co naturalne - przede wszystkim z Wabą.
Potem, kiedy Fugata się zbierała i mignęła jej prosty znak, nieco ją to uspokoiło. Jak zawsze - kiedy już Fugata się na coś zdecydowała, zamierzała zrobić wszystko, co w jej mocy, żeby osiągnąć porządany cel. Nieważne, czy było to zbombardowanie pozycji Kaminari, czy też stawienie czoła wściekłej Shirze.
Na uwagę Niyomi zaśmiała się, zapominając, że ta Siostra nie zna do końca pełnego kontekstu i jej rodzinnej historii.
- Wybacz Niyomi, trochę cię zmyliłam. Tak, mam trój... w sumie to od dwóch tygodni czwórkę dzieciaków w domu, ale nie urodziłam ich, po prostu przyjęłam do siebie sieroty po wojnie. Ich rodzice zginęli podczas Wielkiej Bitwy, a że trafił mi się... dość duży dom w Kinoko, to uznałam, że nie ma co zostawiać połowy pokojów pustych. - wyjaśniła szybko nieporozumienie. Potem podrapała się po nosie i zmarszczyła brwi. - Właśnie, tak w sumie... to tylko Hisamida ma jeszcze kogoś na wychowaniu, prawda? -
Miała nadzieję, że nie zapomniała tak istotnego faktu o którejś z pozostałych Sióstr. Zerknęła pobieżnie na Muwarę, ale... nie, była prawie pewna, że ta nie mówiła o żadnych dzieciach.
Potem przyszedł czas na spacer przez miasto w stronę szpitala. Bycie rozpoznawanym - nawet w małym stopniu - było dla Haruki ponownie dziwnym przeżyciem, chyba tak samo, jak wtedy, w Kinoko - tuż przed wyruszeniem na misję. Pytanie Anzou wybiło ją z rozmyślań, a na... chyba celowe użycie terminu "blask", zachichotała nieco.
- Nieswojo. Czuję się nieswojo. Jakbym była jakimś demonem Matekich na scenie, obserwowanym przez publiczność podczas festiwalu. Nawet jak brałam udział w paradzie zwierząt, to... no, to nie było to samo, tam mieliśmy maski na twarzach, a do tego ludzie i tak patrzą tylko na zwierzęta, a nie na tych, którzy je tworzą. Także do tej pory raczej... nie byłam rozpoznawana w żaden sposób, a tutaj? - pokręciła głową. - Szaleństwo... A ty? Jak się z tym czujesz? Jesteś całkiem silny, więc dla ciebie może to nic nowego, taka sława? -
Potem przypomniała sobie jeszcze, że przecież Anzou pytał też o Gzika. Spojrzała w niebo, zastanawiając się nad tym. W sumie, skąd wiedziała, że jest Yokai? Tak naprawdę nie miała pewności, ale... co innego mogłoby przeniknąć do ich grona tak bezszelestnie, że nie zauważyłaby tego Shira?
- No, zależy jakie Yokai. Większość będzie chciała ci wyrwać serce albo zabić cię w inny sposób, ale czasami trafią się też takie, które po prostu pragną nieco towarzystwa. Albo płatają tylko niegroźne psikusy. Gzik... No dobrze, nie wygląda do końca jak Yokai, nie jest... dziwny, ale trochę przypomina mi opowieści mojej babki o Nurarihyonie. To taki rodzaj Yokai, który potrafił bezczelnie wejść do czyjegoś domu i wprosić się chociażby na kolację, albo po prostu herbatę i wyjść, jakby nigdy nic. Tyle, że jak babka o nim opowiadała, to zawsze jako o takim... no, niskim staruszku o podłużnej głowie i arystokratycznym usposobieniu. A Gzik jest młody i taki właśnie... bardziej pocieszny. Także do końca nie mam pewności kim, lub czym jest. Jeżeli to tak naprawdę shinobi, to... kuso, musiałby być pewnie na poziomie Kagady albo Shiry. Jeśli nie większym. - zmarszczyła brwi, nieco zaniepokojona taką perspektywą. Yokai z reguły dało się jakoś obłaskawić, jeśli nie były otwarcie agresywne. A jeśli to shinobi... to kto go wysłał? I czy ktokolwiek? Nie do końca podobała jej się ta perspektywa, ale nie było jak jej zweryfikować. Musieli chyba po prostu poczekać.
Potem dotarli wreszcie do szpitala, gdzie szybko wyszło na jaw, że Muwara w pełni przejęła rolę jego dyrektorki. Nawet jeśli był tutaj ktoś, kto kontrolował to wcześniej - to ich medyczka sprawnie przejęła tę rolę, błyskawicznie stając się głównym autorytetem. Haruka patrzyła z podziwem na to, jak szybko rozdziela obowiązki i rady, czując, że... jest to chyba osoba, na której głowie spoczywa - może poza Wabą i jej finansami, oraz oczywiście samą Shirą - najwięcej odpowiedzialności. Coraz poważniej rozważała naukę Iryojutsu i odłożenie genjutsu lub raitonu na dalszy plan.
Kiedy natomiast Muwara pokazała jej... prezent, będący jednocześnie nieco koszmarnym, a jednocześnie - wspaniałym, podniosła dłonie do ust, zakrywając je na moment w szoku. Oczywiście Muwara wspominała jej, że chce przywrócić jej oko, ale... nie spodziewała sie, że nastąpi to tak szybko.
- Muwaro, ja... nie wiem co powiedzieć. Dziękuję. Nie miałam pojęcia... - zaczęła się gubić, a głos jej się nieco trząsł. Odchrząknęła i potrząsnęła głową. - Ja... poproszę zielone. -
Dokończyła po prostu, po czym zaczęła stosować się do poleceń medyczki.
0 x
- Nizan
- Posty: 98
- Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=231394#p231394
- GG/Discord: boyos
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Haruka słysząc historię o tym, co stało się na statku, zamierzała dopytać o to, kim był dany jegomość. Zaku zastanowił się przez chwilę.
- Chyba się nie przedstawił?
Na co Sanda pokiwała głową.
- Powiedział jedynie, że jest kapitanem... czy admirałem?... tego statku. Nie ma co rozpamiętywać. Tak jak Waba mówiła, jesteśmy w stanie wojny. Jakby no... rozumiem i jako kunoichi muszę być świadoma zagrożeń. Tak też jest.
Dalej Haruka zaczęła opowiadać o genezie powstania Sióstr. Yai wydawał się chłonąć cała tę historię z niedowierzaniem.
- Yokai, które zabijały tylko mężczyzn? Ale historia. - powiedział. - Czyli Siostry Nocy powstały do walki z Yokai... pierwotnie? To dlatego Pani Shira wtedy nie chciała opuścić pola bitwy i wrócić do bazy? Wtedy, co wyłonił się yokai? W sensie bijuu? - Yai jeszcze zamierzał dopytać o kilka aspektów, ale wydawał się bardzo zaintrygowany tym, co mówiła Haruka. - To w takim razie kiedy powstał Wasz oddział? Bo powiem szczerze, jak Was szpiegowałem, to trochę eee... no co innego w opowieściach, a co innego w prawdziwym życiu. - chłopak podrapał się po głowie. - Chyba wolę Was takie, jakie jesteście naprawdę, niż te okrutne wojowniczki, które wypełniają cel bez znaczenia na to, jaki jest. - co prawda, Yai to mógł sobie woleć lub nie woleć, ale prawda taka była, że... Haruka też początkowo inaczej miała przedstawione informacje na temat tego, czym są Siostry Nocy. Teraz, była jedną z nich, więc sama kształtowała już przyszłość oddziału.
Jeszcze przed odejściem, dziewczyna wyjaśniła Niyomi, że sama nie urodziła dzieci, a po prostu chodziło o przygarnięcie. Niyomi widząc to machnęła ręką.
- Ty to we mnie nie strasz co. Bo już myślałam, że zara znowu jakaś presja będzie czy coś. - powiedziała, ewidentnie uspokajając się. - Ja mam w pizdu rodzeństwa, a jeszcze więcej kuzynostwa, tak więc nawet nie wiem, czy byłabym w stanie ich zliczyć wszystkich. Sama pochodzę z głównej części rodziny, więc gdyby nie Siorki Nocy to pewnie by mnie wydali za jakiegoś łajzę z bogatego domu. - mruknęła. - U mnie tradycyjnie się jeszcze aranżuje śluby jak coś. A co do reszty sióstr to tak... Hisamida ma dwójkę chłopców, Waba ma córkę, teraz Ebiro zaciążyła, ale mówiła, że odwiesza chakram na kołek i nie wraca do służby, tylko zostanie pełnoprawną panią domu. Fugata nie ma dzieci, ale ona to chyba nawet bolca nie miała nawet, Muwara ma młodszą siostrę, ale sama dzieci nie ma. Chyba nie ma czasu na intrygi miłosne, bo ciągle pracuje, ale to musisz jej zapytać. Ja miałam chłopaka przez dwa lata, ale umarł na wojnie. W sumie to prawie się oświadczył. - widziałaś, jak chwilowo Niyomi jakby posmutniała. - Taki nasz los. Nie ma co rozpamiętywać. No, ale jeżeli miłość istnieje, to go kochałam. Chyba. W każdym razie, jakby się oświadczył, to bym się zgodziła. Teraz za każdym razem, jak kogoś poznaję, to odrazu tę nową osobę porównuję z... no i chyba wychodzi na to, że się jeszcze nie wyleczyłam po stracie. - westchnęła. - Urasano wiem, że kręci z kimś tam od Jirou w siedzibie władzy, ale nie znam szczegółów, a Yadasu... yyyy.... - tutaj Niyomi zrobiła przerwę. - Może narazie nie komentuję, zobaczymy jak się rozwinie akcja.
Widziałaś, że jeżeli chodzi o Yadasu, to Niyomi coś wie, ale nie chciała Ci powiedzieć. Trudno. W każdym razie, ruszyliście z Anzou i resztą drużyny do szpitala i w opowiesci o Gziku wymieniliście kilka spostrzeżeń. Haruka opowiedziała kilka podstaw na temat Yokai, ponieważ Anzou jedyne jakie miał informacje na temat tego, kim są, to była jedna demonica, która próbowała go pożreć w jaskini. Haruka zaś powiedziała, że istniały i dobre i neutralne yokai. Nie wykluczała też możliwości tego, że był to shinobi. Tylko, jeżeli był to shinobi... to co tu robił? Był jako wyrzutek? Może szpiegował? Dla kogo? Dla Musana? Dla Ryuzaku? Pytań było więcej jak odpowiedzi.
W samym szpitalu, drogi Haruki i Anzou rozdzieliły się. O ile ta pierwsza, została zaproszona na góre do Muwary, tak Anzou dostał niewdzięczną robotę. Władca Piorunów jednak nie zamierzał płakać nad tym, jaki dostał przydział, tylko współpracował. Miał nosić? To będzie nosić. I tu z odsieczą przybył Gzik, który na widok Anzou, został powitany żartem, by nie pojawiał się znikąd.
- No dobra, postaram się Cię nie straszyć. Ale jak umrzesz na zawał, to wtedy nie będzie jak napisać o Tobie powieści. - powiedział, po czym przetarł nos. - Zasrane Shinobi Neko i tak już jest w czołówce, a ja nawet nie zacząłem pierwszego rozdziału. Jak mam ich pokonać, co? Przecież to niemożliwe. - Gzik ewidentnie się załamał. - I te wszystkie dziewczynki to uwielbiają. To jak ja mam zrobić, żeby powieści o Anzou i Gziku, dwóch bohaterach co walczą o pokój na świecie stało się lepsze? To jakaś tragedia, Anzou.
Wtedy Anzou powiedział, że ma do noszenia kartony na górę. Gzik popatrzył na to i westchnął.
- Ze dwa mogę Ci pomóc, a potem postaram się narysować kilka ujęć ze szpitala. Wkońcu to szpital bohaterski, prawda? Tutaj wszyscy się regenerowali po bitwie? Czy nie? - Gzik wtedy złapał za karton i rzeczywiście, zgodnie z obietnicą pomógł nosić Ci dwa kartony. Potem przy trzecim wyjął notes i zaczął co prawda - łazić za Tobą, ale i rysować jakieś różne ujęcia ze szpitala.
W tym samym czasie, na górze Haruka dostała na górze w głowę informacją... która wprawiła ją w szok. Ponownie Muwara urosła w jej oczach. Kobieta była z tych, które działają jak coś zapowiedzą. A obiecała tyle, że zajmie się tematem oka Haruki. Dwa pojemniki, dwa oka. Niebieskie lub zielone. Haruka wybrała zielone, na co Muwara skinęła głową.
- Będzie Ci pasować. Jedno oko szarozielone, drugie w pełni zielone. Kładź się na stole. - wskazała dłonią na stół operacyjny, a sama poszła umyć dłonie. - Nie jest to skomplikowany zabieg, ale muszę odbudować Ci cały nerw wzrokowy. Raczej nie jest to aż tak bolesne, ale znieczulę Cię dla pewności. Tym razem mam już komfort posiadania podstawowych medykamentów. - wyjaśniła kobieta, po czym wzięła krzesło i przysunęła się do Ciebie. Przyjrzała się oczodołowi. - Nieźle zrośnięty. Kiedy straciłaś oko? Muszę go otworzyć całego. - powiedziała, po czym spojrzała na Yaia. - Później będziesz miał do zajęcia się pacjentami z bólem zębów. Zasada jest podobna. W każdym razie, od lekarstwa do trucizny zawsze jest tylko kilka dawek, trzeba wiedzieć co się robi, bo można łatwo popełnić błąd i komuś zaszkodzić. - powiedziała Muwara, wyciągając strzykawkę. - Dobrze, zaczynam.
Cała operacja trwała mniej więcej koło godziny. Przez ten czas Muwara najpierw znieczuliła Harukę, potem rozcięła oczodół, wsadziła oko, pozrastała nerwy i na koniec zabandażowała całe oko. Trochę było krwi, ale Yai jako pomocnik Muwary odrazu reagował i czyścił z krwi twarz Haruki i najczęściej Muwarę. O dziwo - nie był to skomplikowany proceder. Tym bardziej, że Muwara wyrobiła się tak szybko. Wydawać się mogło, że... miała w tym mnóstwo doświadczenia.
- Nie pytaj. Nawet nie wiesz ile przyszyłam kończyn po wojnie. - powiedziała. - Takie oko to żaden problem. Dziwiłam się, dlaczego Shira nie przyszła do mnie odrazu. W każdym razie, zakładam Ci opatrunek na to oko. Przez tydzień z nim chodź. Jakby Cię... bardzo zaczęła boleć głowa, to przyjdź do mnie odrazu. Może być tak, że ciało odrzuci przeszczep. Wtedy zobaczę co dalej. Staraj się nie dotykać, nie ruszać i nie nadwyrężać głowy. Wiem, że masz zaraz trening, dlatego przekaż to Shirze jak będzie prowadzić.
Po wszystkim Haruka i Anzou byli gotowi do treningu. Zgodnie z planem opuścili szpital przed 12 i stawili się przed tymczasową siedzibę Kujanari gotowi na trening. To znaczy, prawie gotowi. Haruka na głowie miała gigantyczny kokon na oku. Gzik opuścił Anzou podczas przedostatniego kursu na górę. Powiedział, że zaraz wróci, po czym nie wrócił.
Przed siedzibą Kujanari, na ławeczce siedziała Shira z podkulonymi nogami pod brodą. Obok niej siedziała Waba i o czymś dyskutowały. To znaczy, raczej Waba mówiła coś Shirze, pokazując jej dokumenty, jednak tamta albo jej nie słuchała, albo słuchała ale bez uwagi. Przed siedzibą byli wszyscy. Hisamida, Fugata, Niyomi i Moshi się rozgrzewali, robiąc jakieś wymachy i skłony. Urasano ewidentnie oszukiwała na rozgrzewce, ruszając się trochę na przymus. Obok niej był Zaku z Yadasu, którzy rozgrzewali się w podobny sposób.
Na Wasz widok, wszyscy się na chwilę odwrócili, ale nikt nic nie powiedział. Mimo, że minęły dwie godziny, znowu nie wiedzieliście co się wydarzyło. Jednak, skoro Waba i Hisamida nie były połamane, a Shira wróciła, to chyba Fugacie udało się jej przemówić do rozsądku. Pytanie, za jaką cenę?
- O! Suczita Haruczka i jej gach od bijuu. Co Ci się w banie stało? - zapytała Niyomi, machając z daleka.
- No nie żartujcie, że się pobiliście. Anzou, czemu jej wypłaciłeś lepca? Przez Ciebie ma na bani jakiś ul z bandaży. - powiedział do Anzou Moshi.
- Co się stało? - zapytała Fugata unosząc głowę. - Zaraz zaczynamy trening.
Shira Kujaku - klik
Hisamida Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Nagome Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Niyomi Kujaku - klik
Urasano Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Gzik - klik
Osanen Kujaku - klik
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
0 x
- Anzou
- Posty: 1119
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Sama sława potrafi przytłoczyć, Haruka podobnie jak Anzou odczuwała pewnego rodzaju dyskomfort związany z tym, że dwójce udało się jakoś uszkodzić ogoniastą Bestię. Chłopak nie był sławny, a przynajmniej nie uważał się za takiego, do wszystkiego podchodził z dystansem i pokorą. Jeszcze wiele musi zrobić, aby faktycznie uznać, że dokonał czegoś wyjątkowego.
- Nie wiem... to jest dziwne, ale nie czuję się jak bohater. A na pewno... jeszcze wiele muszę zrobić, aby poczuć się silny. Muszę przegonić i odciążyć Kagadę. Jak najszybciej.
Te słowa Anzou wypowiedział pewnie. To było jego stanowisko, tak postanowił i tak się stanie. Anzou zanim się zajął swoim zadaniem dopytał Harukę na temat Yokai. Nie miał zbyt wielkiej wiedzy na ten temat, więc na dobrą sprawę każda informacja, którą przekaże mu kobieta będzie wartością dodaną. Chłopak z klanu Kaminari zanotował te informacje. Nie każdy Yokai jest zły. To istotne w kontekście potencjalnych zadań, które może wykonywać w przyszłości Niebieskooki. Anzou na odejście zmarszczył jednak swoje czoło i dotknął w charakterystyczny sposób palcami swojej brody. Myślał.
- Tylko... czemu ja? Skoro potencjalnie jest to Yokai, to raczej nie należy do tych krwiożerczych, tak jak ta kobieta Pająk, z którą walczyłem ostatnio w tunelach w okolicy. To był istny cyrk, potrafiła zmieniać swój wygląd, manipulować, ona zdecydowanie była tym złym Yokaiem. No nic... spróbuję ustalić coś więcej, gdy... znowu się pojawi. Mam nadzieję, że nie jest to żaden Shinobi...
To byłoby bardzo problematyczne. Dalej na dole pojawił się domniemany Gzik, który nieco nastraszył Anzou. Na całe szczęście zadeklarował, że więcej tego nie zrobi i że będzie się starać. Dobry Gziczek. Chłopak skomentował to uśmiechem tak samo jak fakt, że pomoże mu z kilkoma paczkami. Anzou mimo to, postanowił nieco pociągnąć temat.
- Super! A w zasadzie Gziku... to czemu piszesz opowieść o mnie? Przecież tutaj jest też chociażby pani Kagada, bestia z Atarashi, która jest w stanie samodzielnie walczyć z Ogoniastą Bestią! Dajesz wiarę?!
W głosie Niebieskookiego dało się odczuć fascynację i radość. Chłopak tymi emocjami chciał jakoś wpłynąć też na Gzika i być może wyciągnąć z niego coś więcej, chociażby powód, dla którego rozmawia akurat z Anzou, a nie Sandą czy Zaku czy kimkolwiek innym.
- Nie martw się na zapas, na pewno Twoje dzieło będzie wspaniałe! Gdybym umiał znikać i pojawiać się tak szybko jak Ty... byłoby jeszcze ciekawiej, nie uważasz? W ogóle... jak Ty to robisz, co?
Anzou spojrzał prosto na Gzika i wskazał palcem prosto na niego. Oczywiście - ton był pozytywnie nastawiony, a mimika twarzy również była optymistyczna, ponieważ Anzou uśmiechnął się jak do kumpla. Tak traktował Gzika. Dalej dwójka wzięła te kartony i Gzik zgodnie z obietnicą pomógł wziąć tyle, co zadeklarował. Gzik klasycznie opuścił Anzou bez słowa. Chyba nie lubił towarzystwa aż tak wielu osób, wolał pozostawać w cieniu. Wszyscy na czas wykonali swoje zadania i spotkali się w odpowiednim miejscu, we właściwym czasie. Ekipa była w komplecie, a Haruka... miała jakiś opatrunek. Gach? Kim do cholery jest gach. Anzou nie rozumie tego, co plecie ta kobieta, ale nie wie też, co stało się z Haruką.
- Na mnie nie patrzcie! To nie moja robota... ja tylko nosiłem pudła. Obyło się bez bitki! W zasadzie... Haruka - co się stało?
Władca Piorunów skierował swój wzrok na towarzyszkę, wszyscy praktycznie potrzebowali tutaj wyjaśnień. Czy stało się coś związanego z pomocnikami Musana? Zapewne za chwilę się to należycie wyjaśni. Przed całą ekipą trening. Ciekawe jak będzie wyglądać i co takiego będzie robić Anzou z innymi. Taktyczny sparing? Czy może... jakieś specyficzne techniki. Anzou nie ma nic przeciwko, ale jedno mu nie daje spokoju - Chino i Kagada oraz dalsza przyszłość, ponieważ to co teraz się dzieje to zabawa, która szybko może niestety przerodzić się w otwarty i krwawy konflikt.
- Nie wiem... to jest dziwne, ale nie czuję się jak bohater. A na pewno... jeszcze wiele muszę zrobić, aby poczuć się silny. Muszę przegonić i odciążyć Kagadę. Jak najszybciej.
Te słowa Anzou wypowiedział pewnie. To było jego stanowisko, tak postanowił i tak się stanie. Anzou zanim się zajął swoim zadaniem dopytał Harukę na temat Yokai. Nie miał zbyt wielkiej wiedzy na ten temat, więc na dobrą sprawę każda informacja, którą przekaże mu kobieta będzie wartością dodaną. Chłopak z klanu Kaminari zanotował te informacje. Nie każdy Yokai jest zły. To istotne w kontekście potencjalnych zadań, które może wykonywać w przyszłości Niebieskooki. Anzou na odejście zmarszczył jednak swoje czoło i dotknął w charakterystyczny sposób palcami swojej brody. Myślał.
- Tylko... czemu ja? Skoro potencjalnie jest to Yokai, to raczej nie należy do tych krwiożerczych, tak jak ta kobieta Pająk, z którą walczyłem ostatnio w tunelach w okolicy. To był istny cyrk, potrafiła zmieniać swój wygląd, manipulować, ona zdecydowanie była tym złym Yokaiem. No nic... spróbuję ustalić coś więcej, gdy... znowu się pojawi. Mam nadzieję, że nie jest to żaden Shinobi...
To byłoby bardzo problematyczne. Dalej na dole pojawił się domniemany Gzik, który nieco nastraszył Anzou. Na całe szczęście zadeklarował, że więcej tego nie zrobi i że będzie się starać. Dobry Gziczek. Chłopak skomentował to uśmiechem tak samo jak fakt, że pomoże mu z kilkoma paczkami. Anzou mimo to, postanowił nieco pociągnąć temat.
- Super! A w zasadzie Gziku... to czemu piszesz opowieść o mnie? Przecież tutaj jest też chociażby pani Kagada, bestia z Atarashi, która jest w stanie samodzielnie walczyć z Ogoniastą Bestią! Dajesz wiarę?!
W głosie Niebieskookiego dało się odczuć fascynację i radość. Chłopak tymi emocjami chciał jakoś wpłynąć też na Gzika i być może wyciągnąć z niego coś więcej, chociażby powód, dla którego rozmawia akurat z Anzou, a nie Sandą czy Zaku czy kimkolwiek innym.
- Nie martw się na zapas, na pewno Twoje dzieło będzie wspaniałe! Gdybym umiał znikać i pojawiać się tak szybko jak Ty... byłoby jeszcze ciekawiej, nie uważasz? W ogóle... jak Ty to robisz, co?
Anzou spojrzał prosto na Gzika i wskazał palcem prosto na niego. Oczywiście - ton był pozytywnie nastawiony, a mimika twarzy również była optymistyczna, ponieważ Anzou uśmiechnął się jak do kumpla. Tak traktował Gzika. Dalej dwójka wzięła te kartony i Gzik zgodnie z obietnicą pomógł wziąć tyle, co zadeklarował. Gzik klasycznie opuścił Anzou bez słowa. Chyba nie lubił towarzystwa aż tak wielu osób, wolał pozostawać w cieniu. Wszyscy na czas wykonali swoje zadania i spotkali się w odpowiednim miejscu, we właściwym czasie. Ekipa była w komplecie, a Haruka... miała jakiś opatrunek. Gach? Kim do cholery jest gach. Anzou nie rozumie tego, co plecie ta kobieta, ale nie wie też, co stało się z Haruką.
- Na mnie nie patrzcie! To nie moja robota... ja tylko nosiłem pudła. Obyło się bez bitki! W zasadzie... Haruka - co się stało?
Władca Piorunów skierował swój wzrok na towarzyszkę, wszyscy praktycznie potrzebowali tutaj wyjaśnień. Czy stało się coś związanego z pomocnikami Musana? Zapewne za chwilę się to należycie wyjaśni. Przed całą ekipą trening. Ciekawe jak będzie wyglądać i co takiego będzie robić Anzou z innymi. Taktyczny sparing? Czy może... jakieś specyficzne techniki. Anzou nie ma nic przeciwko, ale jedno mu nie daje spokoju - Chino i Kagada oraz dalsza przyszłość, ponieważ to co teraz się dzieje to zabawa, która szybko może niestety przerodzić się w otwarty i krwawy konflikt.
0 x

- Kujaku Haruka
- Posty: 584
- Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Admirał, czy też kapitan statku... Haruka uznała, że spróbuje po powrocie poszperać trochę w dokumentach na temat morskich misji klanu. Do tej pory chyba nie mieli dużego doświadczenia na morzu, więc w teorii nie powinno być to zbyt trudne. Co prawda teraz i tak był martwy, ale była ciekawa, czy to losowa osoba, czy może Musan z jakiegoś powodu miał tendencję do gromadzenia wokół siebie największych szumowin klanu.
- Tak, też nas wolę chyba w takiej formie... co nie znaczy, że nie powinnyśmy się starać wypełniać naszych zadań co do joty. Myślę, że musimy znaleźć... balans. Być silne i miłosierne jednocześnie. - zgodziła się po części z Yaiem, ciekawa, co dokładnie słyszał kiedy ich szpiegował. Przyszło jej też do głowy, że gdyby Nagome złapała go nieco później... to może już dawno Kaminari zrezygnowaliby z walki o ich tereny. Było w tym coś ironicznego.
Potem wysłuchała dłuższego wykładu Niyomi na temat tego, kto ile miał dzieci - wyszło na to, że była rekordzistką, chociaż oczywiście tylko dlatego, że "oszukała" system. Zresztą, tyle czasu spędzała na misjach, że było jej wstyd trochę - kiedy tutaj się uspokoi, postara się spędzić przynajmniej jeden pełny tydzień w domu, tym bardziej, że tęskniła już za Kenro, Yuki i Shimaną, no i chciała też wreszcie powitać oficjalnie Tsukiko w rodzinie.
Tymczasem jednak, chłonęła informacje - zwłaszcza o tym, że Waba ma córkę. To było szczególnie ciekawe o tyle, że... tamta nie wyglądała na kogoś, kto myśli o rodzinie? A może po prostu Haruka wyrobiła sobie już jej fałszywy obraz w głowie? Z pozostałych jej uwagę przykuła jeszcze sama Niyomi, która lekkim tonem, ale opowiedziała też trochę o sobie - i o swoim zmarłym narzeczonym, czy też - prawie narzeczonym.
- Przykro mi, Niyomi. Ja czegoś podobnego jeszcze chyba nie poczułam na razie tylko... no, bawiłam się tak naprawdę, nic więcej. Mam nadzieję, że jeszcze poznasz kogoś, przy kim poczujesz to samo. - uśmiechnęła się do Siostry, a po chwili przeniosła wzrok jeszcze na Yadasu, ciekawa co oznaczał komentarz Niyomi. Czyżby... Yadasu już kogoś miała, a teraz okazało się, że Zaku jest... ciekawszą opcją? Historia znała i takie przypadki.
W trakcie rozmowy z Anzou, skinęła głową, zgadzając się z nim. Uczucie, które opisał było doskonałym odzwierciedleniem tego, co czuła ona sama wobec swojej liderki.
- Tak... mam zdecydowanie to samo. Chociaż dzieli nas przepaść i szczerze mówiąc... nie mam jeszcze pomysłu jak ją pokonać. Ale nie znaczy to, że nie będę próbować. Może wtedy Shirze odpadnie chociaż część presji, jaka na niej spoczywa. - urwała na moment, patrząc w stronę starego obozu, gdzie pewnie była teraz Shira i Fugata. Potem wróciła do rozmowy. - Co do Gzika... no, też mam nadzieję, że to nie shinobi, bo jak się przemknął naszym obu liderkom pod nosem, to strach się bać, co potrafi. A co do reszty Yokai - w tym tej pajęczycy, o której mówisz - to... u nas w sumie najwięcej o nich wiedzą Mateki. Nawet niektórzy w obozie gadali, że sama ich liderka to Yokai, ale tak naprawdę to nie mam pojęcia, ile w tym prawdy. Sama widziałam ją tylko raz i to z daleka... ale trzeba przyznać, że robiła wrażenie. Miała jakiś taki... magnetyzm w sobie? Jakby charyzmę, ale nie taką, jaką ma Shira, tylko coś takiego, co sprawiało, że chciałeś się na nią gapić i jej słuchać, jakbyś był pod wpływem jakiejś iluzji. -
Potem się rozdzielili, a sama Haruka została poddana znieczuleniu, na jakiś czas milknąc, by Muwara mogła pracować w spokoju. Tylko na początku się odezwała, odpowiadając na bezpośrednie pytanie Muwary.
- W trakcie Wielkiej Bitwy. Któryś z Uchiha miał koszmarnie dobre oko... - urwała na pół oddechu, orientując się, jak ironicznie brzmi to sformułowanie w tym kontekście. - ...i trafił mnie shurikenem. Miałam w sumie szczęście, że zatrzymał się na czaszce, gdyby to był kunai, to pewnie dostałby się do mózgu i pożywiłabym już dawno farmy grzybów. -
Chwilę po tym, kiedy to powiedziała, coś jej przyszło na myśl. Być może idiotycznego, ale pytanie samo się nasunęło w momencie, kiedy to ona siedziała na stole operacyjnym i czekała, aż Muwara zakończy procedurę, a jej myśli błądziły, trawiąc wydarzenia ostatnich dni i oglądając bieżącą sytuację oraz przeszłość z różnych stron.
Po zakończonej procedurze wysłuchała zaleceń uważnie, kiwając głową, po czym... uścisnęła mocno Muwarę z wdzięcznością.
- Jeszcze raz dziękuję, Muwara-san. Nie sądziłam, że odzyskam kiedykolwiek pełnię wzroku. Teraz tylko będę musiała się znowu przyzwyczaić do mierzenia dystansu. - zaśmiała się lekko, szczerze wdzięczna medyczce za pomoc, do tego tak błyskawiczną. Nie mogła się doczekać, kiedy oko się w pełni zaleczy.
Nim jednak ruszyli na trening, zatrzymała się w progu, odwracając na moment - inaczej nie mogłaby się skupić.
- A, jeszcze jedno... Hmm. Wybacz, jeśli to głupie pytanie z mojej strony, ale... Uchiha czerpią moc ze swoich oczu, prawda? Czy... - zawahała się, ale odchrząknęła i dokończyła. - ...czy ty albo Jirou-sama próbowaliście kiedyś przeszczepić oko jednego z nich komuś z naszych? I jeśli tak, to... jaki był tego efekt? -
Niezależnie od odpowiedzi, zaraz po tym pospieszyła za resztą na trening. Komentarz Niyomi lekko ją rozbawił. Zerknęła na swojego "gacha" i jego reakcję. Kusiło ją delikatnie udać, że Moshi miał rację i o coś się pobili, ale wiedziała, że Fugata oraz liderka miały chyba dość wrażeń jak na dzisiaj i lepiej było im tego oszczędzić. Pocieszyło ją za to, że... Waba i Hisamida miały się dobrze, natomiast nieobecny wzrok Shiry był odrobinę niepokojący. Żeby się czegoś dowiedzieć, będzie musiała jednak poczekać.
Na razie jednak skupiła się na odpowiedzi na pytanie o jej kokon na głowie.
- Eee... Muwara... Muwara-san przeszczepiła mi nowe oko. - odpowiedziała prosto, chociaż wzrok wbiła na moment w ziemię. Była tak zaaferowana, że nie pomyślała do końca, że na ten moment wpłynie to na jej możliwości bojowe... chociaż, z drugiej strony - i tak dopiero co ledwo przeżyła, a w zasadzie chyba wszyscy ich potencjalni przeciwnicy przewyższali ją tak, że pewnie ciężko byłoby jej nadążyć niezależnie od stanu jej głowy. A tak, to... przynajmniej postawiła pierwszy krok na drodze do pełnej regeneracji. - Mam trochę teraz uważać na głowę, ale w ciągu tygodnia powinno być wszystko w porządku i... i nie będę mieć tego ślepego punktu, o którym mówiłaś mi na pierwszym treningu. Ale, tak czy inaczej teraz też dam z siebie wszystko, po prostu będę musiała nieco oszczędzać ten jeden element. -
0 x
- Nizan
- Posty: 98
- Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=231394#p231394
- GG/Discord: boyos
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Anzou spędził chwilę czasu z Gzikiem. Miał okazję zaobserwować, jak chłopak był zachwycony tym, że był w szpitalu i mógł zgarnąć kilka szkiców do swojej przyszłej powieści. Władca Piorunów zapytał go, czemu pisze powieść akurat o nim, a nie na przykład o Kagadzie, która już zasłynęła jako bestia z Atarashi, która walczyła z Ogoniastą Bestią.
Jednakże Gzik stanął jak wryty, zamknął oczy i pokiwał przecząco palcem.
- Tsk, tsk, tsk. - uśmiechnął się. - Kto by chciał słuchać powieści o jakiejś emerytce? Poza tym, Kagada już jest znana i silna, to co to za powieść, w której znasz zakończenie? Chodzi o to, że bohaterzy powieści muszą być... wschodzącą gwiazdą! Nikt ich nie zna, a tym bardziej nie wie, jakie są ich przyszłe losy. Skoro Kagada walczyła z Ogoniastą Bestią, to już nie da się jej bardziej pomóc! Już jest przepotężna! - powiedział, po czym wskoczył na krzesło, stojące obok i udawał, że patrzy w niebo. - A o nas dopiero świat usłyszy! O to możesz być pewny. JA o to zadbam! - zgiął rękę udając, że pokazuje mięsnie. - Pisanie powieści zostaw mnie, a Ty... rób to co robiłeś. Pomagaj i takie tam.
Widać jednak, że Gzik zainteresował się tym, w jaki sposób Anzou opowiadał o Bestii z Atarashi.
- Kagada to Twoja trenerka? Albo nauczycielka? Kim w sumie jest dla Ciebie? - zapytał. Jednak Anzou nie był stratny i również odbił pytanie - jak Gzik to robi, że znika i się pojawia. Gzik zrobił zamyśloną minę.
- W sumie... to nigdy o tym nie myślałem. Wyobrażam sobie gdzie chcę być i jakoś tak samo wychodzi. Niektóre miejsca są dużo jaśniejsze i łatwo mi się tam znaleźć. O, tak jak Ty na przykład. Ale nie martw się, zacząłem dbać o to, żeby było dużo jasnych miejsc! Tak jak te Twoje koleżanki ze skrzydłami na plecach! One też świecą, ale jeszcze nie tak, jakbym chciał. - powiedział, po czym posmutniał na chwilę. - Swoją drogą, co będziemy robić wieczorem?
Następnie Haruka poświęciła jeszcze chwilę podczas operacji, by dopytać Muwarę na temat tego, czy Uchiha czerpią moc ze swoich oczu, jednak pytanie wywołało na twarzy Muwary mieszane uczucie.
- Owszem, czerpią moc ze swojego doujutsu, czyli z technik oczu. Nie są jednak jedynym klanem kontynentu, który z tego korzysta. - spojrzała na Ciebie... w bardzo dziwny sposób. Nie byłaś w stanie powiedzieć, czy jest zmieszana, zaskoczona czy po prostu nie podoba jej się o to co zapytałaś, ale z jakiegoś powodu coś było na rzeczy. - Próbowaliśmy, ale przeszczep się nie przyjmował. Podjęłam kilka prób, ale wszystkie kończyły się odrzuceniem przeszczepu, a nawet gorszymi powikłaniami. Nie wiem, czy będę dalej chciała z tym eksperymentować. - wróciła do pracy przy Twoim oku. - Przeszczepy to skomplikowana nauka i nie chcę Ci teraz o tym opowiadać. Nie powinnaś się tym przejmować. Widziałam wielu ludzi, którzy zatracili się w poszukiwaniu fałszywej siły. - Muwara nie chciała ewidentnie ciągnąć tego tematu dalej. Może przy jakiejś innej okazji, albo po tym jak trochę wypije... wtedy może język by się jej rozplątał. A z tego co wiedziałaś, to Muwara akurat lubiła sobie wypić.
Następnie zebraliście się we dwójkę na trening. Pytania o to, co się stało spadły jak grom z jasnego nieba i już Haruka miała ochotę coś poddymić dla sportu, jednak potem przypomniała sobie, że chyba nie jest to najlepszy moment. Co ciekawe, Shira nie była zbyt zainteresowana tym, co się stało Haruce i był to kolejny złowieszczy znak, bo zwykle seinin Kujaku była zainteresowana wszystkim. Nawet nie bardzo uniosła wzrok na powitanie nowoprzybyłych.
Fugata wysłuchała tego co powiedziała Haruka i w swoim stylu zamierzała to skomentować.
- Ślepy punkt masz zawsze. Teraz tylko Ci się trochę zmniejszył. - powiedziała. - W porządku, dziś nie zamierzam nas przemęczać. Porobimy podstawy. Bierzcie chakramy i zaczynamy.
Wtedy Haruka musiała udać się na górę po chakram - akurat ona jako jedyna miała drewniany chakram, reszta dziewczyn miała zwykłe metalowe. Ostre. Waba podniosła się i również była gotowa. Gdy wszyscy zebrali się w grupę, Fugata ruszyła pierwsza, biegnąc szybszym truchtem w kierunku dziury, którą wytworzyła bomba zrzucona przez duet Anzou i Haruki. Obecne były wszystkie Siostry Nocy oprócz Shiry, Nagome i Muwary, a z Kaminari Moshi, Anzou i Zaku.
Po drodze, Fugata wydawała polecenia rozgrzewkowe, w tym jakieś wymachy rękoma, nogami, czasem sprint, czasem jakiś krok dostawny i tak dalej. Gdy dobiegliście do plaży, a raczej krateru, zobaczyliście Kagadę, która siedziała na jednym z kilku dużych głazów. Obok niej leżała flaszka alkoholu, a druga stała obok. Kobieta wydawała się oglądać morze. Albo przynajmniej patrzyć w tamtą stronę.
Fugata zatrzymała Was w sporej odległości od Kagady, jednak to co widzieliście wczoraj... no, dużo się zmieniło. Teraz ten krater wyglądał jak pobojowisko, mnóstwo kamieni było rozrzuconych i pojawiło się dużo więcej dziur. Widać, że Kagada ćwiczyła w tym miejscu. Prowadząca trening odwróciła się do grupy, ale wzrok skierowała głównie na Siostry Nocy.
- Shira nie doleciała do obozu Kujaku. - powiedziała neutralnym tonem, ale... jednocześnie takim, który mógł przerodzić się w coś bardzo złego. - Była w połowie drogi i pluła krwią. Od jednej techniki. - Fugata odwróciła się w kierunku Hisamidy, a potem Waby. - Nawet nie wiecie jak bardzo jestem zła i mam niesamowitą chęć Was uderzyć. Jestem tak bardzo, ale tak bardzo wściekła, że muszę sie powstrzymywać, by nie sięgnąć po katanę. - mimo tego, że Fugata mówiła w swoim spokojnym, neutralnym tonie, to Haruka widziała, że jej aura stała się... mroczna. Coś jak Shiry, gdy tamta się denerwuje, ale u Shiry było to widać gołym okiem. U Fugaty, trzeba było się przyjrzeć. - Rozmowy negocjacyjne mają być lada moment, a Wy nie dajecie się jej nawet zregenerować do tego czasu. Co, Wabo, może Ty chcesz zająć jej miejsce przy stole? Albo Ty, Hisamido? - zapytała Fugata, patrząc na nie pytająco. - To się kończy w tym momencie. Oszczędzam Was tylko dlatego, bo wiem, że z dwoma naraz nie dam sobie rady. Shira prosiła, bym Wam o tym nie mówiła, bo nie chce wyjść na słabą, ale nawet ona nie jest nieśmiertelna. Zresztą... - Fugata spojrzała na Kagadę, która siedziała do Was plecami. - ... ona też udaje. We dwie ledwo przeżyły i udają, tylko po to, by Was wszystkich nie straszyć. Sprawa jednak jest poważna i wszystkie spory, kończa się w tym momencie. Dlatego też. - Fugata zrobiła kilka kroków i narysowała stopą linię na piachu. - Hisamida i Waba. Shinobi Kumite. Pięć minut na pięści. - powiedziała, po czym odwróciła się i spojrzała na starsze kobiety. - Nie umiecie normalnie, to dajcie sobie po razie i zakończcie tą dziecinadę. Wstyd, żeby doprowadzić do takiej sytuacji.
Fugata patrzyła na Hisamidę i Wabę, lecz ani jedna, ani druga nie zabrala głosu. Dopiero po dłuższej chwili Hisamida jako pierwsza.
- Nie ma przemocy wśród Sióstr. To decyzja Shiry. Nie będziemy się bić. - powiedziała, po czym odwróciła się do Waby i wyciągnęła rękę jako pierwsza. - Jestem najstarsza więc ja pierwsza wyciągam rękę. Przepraszam.
Waba popatrzyła na dłoń Hisamidy, po czym nie uścisnęła jej. Zamiast tego, odsunęła się o krok i wszyscy patrzyli w przerażeniu, jak Waba właśnie... odrzuca próbę pogodzenia się. Hisamida otworzyła usta w szoku, jednak Waba zaskoczyła wszystkich.
Waba ukłoniła się w kierunku Hisamidy, na znak przeprosin.
- Nie powinnam mówić tych rzeczy w obecności młodszych Sióstr. Powinnyśmy to załatwić same. Przepraszam Cię, jako starszą wiekiem i w hierarchi. - Waba ukłoniła się dość nisko. Aż nawet za nisko.
- N-nie musisz aż tak przepraszać. Nie jestem zła, tylko...
- Shira miała rację uderzając mnie. Zapomniałam, że nie jestem liderką i nie mam prawa nikogo pouczać. - Waba wyprostowała się.
- Nie chodzi o to, że pouczać, bo jesteś bardzo mądrą osobą i... to co mówiłaś... no, ja wiem, że mówiłaś to w trosce o wszystkich, ale chyba po prostu wybrałaś sobie do tego złe miejsce.
- Powinnam pouczać tylko swoją uczennicę. Yadasu nie jest moją uczennicą. Ani Ty. Chociaż nadal uważam, że zrobiłyście głupotę.
- Ale wszyscy żyją, prawda? - zapytała Hisamida.
Waba jakby chwilę się zastanawiała, po czym skinęła głową.
- Prawda. Ja po prostu nie chcę chować kolejnej Siostry. - powiedziała, przy czym to co powiedziała, sprawiło, że wszystkie na chwilę zamarły. - Tym bardziej, nie chcę przeżyć kolejnej Liderki. To hańba dla Siostry przeżyć swoją Liderkę.
- Akurat na to nie miałyśmy wpływu. Poza tym, skoro chcesz pomóc, to pomagaj tak jak zawsze. Wspieraj Shirę w tym co robisz najlepiej.
- Wspieram. Jednak nie wiesz, jak sytuacja jest... beznadziejna. Powrót Musana z frontu nie był podyktowany kaprysem. - powiedziała chłodno, a jej wzrok się zmrużył.
Waba mignęła. Bardzo szybko. Haruka była w stanie ledwo odczytać... to co pokazała Hisamidzie. "Osobno?" "Osoby?" "Na osie?" "Osioł?" - nie była pewna. Coś w tym stylu.
- Zaczniemy od kata chakramem. - przerwała nagle Fugata. - Shira prosiła, żebyśmy trenowały na widoku seinin Kaminari, dlatego też tak zrobimy. Zaczniemy od kata, potem przećwiczymy pierwsze dziesięć formacji. Shira chciała, byśmy skupiły się dziś szczególnie na tych, w których wymieniamy się miejscami i żeby każda dziś trochę poprowadziła w powietrzu. - wyjaśniła, po czym ruszyła w kierunku Kagady.
Siostry Nocy rozstawiły się równych odstępach, a Kagada odwróciła się i zmrużyła brwi.
- Naprawdę, kurwa, macie mało miejsca i musiałyście akurat tutaj przyleźć? - zapytała nagle Kagada, ale w sumie nie było Shiry to nie wiedziała do której skierować pytanie. Zwykle rozmawiała tylko z nią, a resztę olewała. Teraz jednak nie było Liderki, więc Kagada miała tym bardziej problem. Co więcej, żadna nie reagowała na jej słowa. - Mówię do Was chyba, co!? - teraz niemalże krzyknęła. - Gdzie jest chuda suka? Czemu jej nie ma? - zapytała Kagada, a Wy wiedzieliście, że "Chuda" i "Suka" to określenia na Shirę, a w połączeniu "Chuda Suka" to już napewno o nią chodzi. - Jak nie ma chudej suki to która tera dowodzi tym przedstawieniem?
Hisamida spojrzała na siebie z Wabą i we dwie spojrzały na Fugatę, która najpierw upewniła się, że wszystkie stoją w równych odstępach. Dopiero wtedy spojrzała na Kagadę.
- Shira prosiła, żebyśmy trenowały przy Tobie, więc tak będzie. - powiedziała ze stoickim spokojem.
Na twarzy Kagady pojawiła się żyłka irytacji. Butelka, którą trzymała nagle pękła od uścisku.
- No nie wierzę. Chuda suka nawet jak jej nie ma to będzie mnie wkurwiać. Jebana... - jednak jej wzrok potem skierował się na Kaminarich. - A wy co przygłupy. Też będziecie kurwa jakieś tańce teraz odwalać? Która jest godzina? - zapytała krzykiem. Wróc. Kagada była krzykiem. - JEST POŁUDNIE! A WASZE GACIE SĄ CZYSTE! - zaczęła się podnosić. - Czy ja mam za Wami chodzić? Może ja mam Was łaskawie prosić, by szanowni państwo zaczęli trenować, co? - Kagada zerwała się na nogi i jednym skokiem znalazła się przed trójką Kaminari - Moshim, Zaku i Anzou. Moshi i Zaku wiedzieli, by stać na baczność i nawet nie drgnąć. Anzou? Oby też miał tą samą metodę. - To ja tu kurwa zapierdalam od rana, a Wy sobie we trzech znaleźliście rozrywkę i co, za dupeczkami sobie biegacie? - uniosła pytająco brew.
Co ciekawe, Kagada jebała Kaminarich dosłownie pośrodku Sióstr Nocy. Co więcej stała tak, że Kujaku nie mogły rozpocząć kata. Wtedy Fugata podeszła i wyciągnęła rękę. Stuknęła palcem w cielsko Kagady. Seinin Kaminari była tak bardzo w szoku, że aż otworzyła usta, patrząc na to, jak Fugata miała czelność dotknąć jej osoby.
- Przepraszam, ale nie możemy zacząć treningu, jeżeli tutaj stoisz. Mogłabyś robić to co robisz trochę dalej?
I wtedy Kagada rozszerzyła oczy. Była sporo większa od Fugaty. Kagada to było kawał baby. Zrobiła dziwną minę i wszyscy patrzyli w ciszy, czy właśnie Fugata traci życie. Jednak stało się coś innego.
- Czy Tobie życie niemiłe? - zapytała unosząc brew. - Czy pragniesz podcierać się kikutem do końca życia?
Kagada nabrała powietrza.
- PROWADZISZ ROZGRZEWKĘ, PROWADZISZ TRENING, A BANDA PRZYGŁUPÓW NAWET NIE JEST SPOCONA!? MAM CI KURWA POKAZAĆ, JAK WYGLADA ROZGRZEWKA? - wydarła się tak, że aż włosy Fugaty zafalowały. - A WY CO SIĘ GAPICIE? - spojrzała na trójkę Kaminari. - ZAPIERDALAĆ NAD WODĘ I CHAKRA DO ZERA! ŻE TEŻ MACIE CZELNOŚĆ PRZYŁAZIĆ NA TRENING WYPOCZECI! - Kagada ruszyła w kierunku swoich ludzi. - NA CO KURWA CZEKACIEEEEEEE!!!!!!!!!!
Wtedy Moshi i Zaku wystartowali biegiem w kierunku wody i zgodnie z tym, co zawsze - pierwszym krokiem na treningu było wypompowanie się z chakry do zera. Kagada ruszyła za nimi.
- No już! Co tak wolno! - kobieta poganiała wszystkich. - To jest myśl szkoleniowa Kaminari! Kunai musi się przede wszystkim zmęczonej ręki trzymać! Ręka wypoczęta, a ręka zmęczona, to dwie różne ręce! Jest takie pojęcie na wojnach i w walkach jak ręka wypoczęta, ale jest to pojęcie INCYDENTALNE! - Kagada szła za Wami niczym najlepszy trener, jakby tłumaczyła Wam najbardziej podstawową prawdę. - A co to znaczy pojęcie incydentalne? To znaczy, że tylko w pierwszej minucie, na początku wojny. Potem jest już tylko ręka zmęczona!
Moshi i Zaku strzelali technikami przed siebie, męcząc się coraz bardziej. Na twarzy Moshiego pojawiły się pierwsze krople potu.
- Pani Kagado, ale zajebiemy się! - krzyknął, między oddechami.
- I O TO CHODZI! - wydarła się. - Słabi się muszą zajebać, a silni muszą przetrwać! Kto przetrwał?! Sumo, Ichirou, Masahiro! A znacie tych, co nie przetrwali!? ZAPIERDALAĆ! - krzyknęła.
Jak już Kaminari wypompowali się z chakry do zera, kobieta wskazała im... głazy, a przynajmniej duże kamienie. Głazy z linką. Miała przygotowane pięć, ale ich było tylko trzech. Kagada uniosła wzrok.
- Co się kurwa gapicie jak pizdy przed porodem? W dupie mam to, że jesteście w trzech i zgubiliście dwójkę przygłupów po drodze. - kobieta nachyliła się nad Wami. - Odpowiedzialność zbiorowa. Jesteście jednym, zajebanym zespołem. Koledzy i koleżanki wolą odpoczywać? TO BĘDZIECIE ZAPIERDALAĆ ZA NICH! - krzyknęła. - Teraz zadanie właściwe. Każdy bierze obciążniki. W dupie mam jak się podzielicie. Pięć ma zniknąć. A potem płyniecie tam, gdzie stacjonowały statki. Macie powyławiać wszystkie fragmenty statków, które zostały zatopione. Wszystko na jedną kupę i znieść to tutaj. Może uda się coś odzyskać dla ludzi.
Fugata widząc, co się dzieje, podeszła i stanęła obok Kagady. Seinin Kaminari odwróciła się i uniosła brew.
- No ja chyba śnię. Ty naprawdę chcesz, żebym Ci zajebała? - zapytała Fugatę.
Samurajka wskazała palcem na jeden kamień.
- Wezmę jeden kamień. Też mam na treningu dziś osobę, która podpadła. - powiedziała z stoickim dla siebie spokojem.
Kagada popatrzyła na Fugatę i na kamień. Odwróciła się do Kaminari.
- Pizdeusze, żeby baby za Was dźwigały. Kurwa, kogo ja dostałam do oddziału. - odwróciła głowę do Fugaty. - Która podpadła?
Fugata wystawiła palec i wskazała... Harukę. I teraz Haruka mogła sobie przypomnieć wczorajsze śmieszki z Shirą z Fugaty na temat obrony między nogami. Jednak, Fugata nie zapomniała.
- Przecież ona już wygląda, jakby wsadziła łeb do pasieki, a Ty jej jeszcze chcesz dokładać? - zapytała Kagada, po czym machnęła ręką. - W sumie, mam to w dupie. Kamienie mają zniknąć. - powiedziała, po czym sama wróciła do największego głazu jaki był. Ten na którym siedziała. Podeszła i uniosła go, zaczynając nieść go w inne miejsce.
Fugata popatrzyła na wszystkie Siostry, które czekały na dalsze dyspozycje.
- Zacznijmy kata z chakramami. Hisamido, poprowadź proszę. Ja nauczę Harukę ruchów. - po czym Hisamida złapała chakram i kobiety zaczęły robić... coś w rodzaju tańca? Takiego ala tai chi, ale też widać było, że była to symulacja walki z cieniem. Wszystkie ruchy były podstawowymi, gdzie kobiety rzucały chakramami i naciskały linkę, lub ją ciągnęły tak, żeby ta wróciła. Fugata wzięła Harukę na bok.
- Obwiąż się w pasie. Z tego co pamiętam, masz chorą głowę, a nie mięśnie, więc nic Ci nie będzie. - powiedziała.
Gdy Haruka przywiązała sobie głaz wokół pasa, Fugata zaczęła uczyć ją ruchów kata, gdy reszta z dziewczyn ćwiczyła.
Mimo, że Haruka miała treningowy chakram, to i tak musiała mocno uważać, by nie rozbić sobie nim głowy.
Shira Kujaku - klik
Hisamida Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Nagome Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Niyomi Kujaku - klik
Urasano Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Gzik - klik
Osanen Kujaku - klik
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość

