Północno - wschodnie wybrzeże

Ziemie klanu Kaminari, zajęte przez Klan Kujaku, który obrał je sobie na siedzibę.
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1075
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Anzou »

Dwójka Shinobi walczących na wzniesieniu, które w tak wspaniały, epicki sposób podbił Anzou wraz z elitarnym 82 oddziałem klanu Kaminari trwało w najlepsze. Anzou i Fugata wymieniali się ciosami, jakimiś spostrzeżeniami, nawiązywała
się między nimi pewnego rodzaju... relacja, którą ciężko jednoznacznie opisać. Sam Anzou za cholerę nie wiedział co to jest, ale nie miał ani czasu, ani energii, aby to obecnie rozkminiać. Musiał robić wszystko nie tylko po to, by pokonać Fugatę, ale by również z tej potyczki wyjść z życiem. Młody Kaminari po wypowiedzeniu swoich słów ruszył ponownie do ofensywy, jego czarna pantera ruszyła w wir walki z Fugatą, było to starcie piękne, niebanalne, zwierzę z czarnej energii wymieniało się ciosami, szachowało, jak równy z równą. Gdyby patrzeć na to z boku - zapewne jest to wspaniały widok. Nie było jednak momentu na celebracje. Samo nacieranie odsłoniło pewne schematy, którymi dysponowała kobieta, jej uniki i zachowania były podobne. I to był klucz. Coś, co dało nastolatkowi nie tylko motywacje, ale pewien pomysł jak zaatakować następnym razem. Anzou chciał zaskoczyć Fugatę, wyprzedzić jej ruch, ale... ona również zaskoczyła jego. Zachowała się inaczej. Czy na to czekała? Kaminari zmarszczył swoje czoło widząc Fugatę zmierzającą w jego kierunku. To był znak, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Kaminari miał inicjatywę, którą utracił, która właśnie przechodziła w ręce członkini Klanu Pawia. Niebieskooki musiał reagować szybko i bronić się przed nacierającą z niezwykłą gracją dziewczyną. Anzou robił wszystko, stawał dosłownie na głowie aby uniknąć ostatecznego ciosu.

- Pięknie się ruszasz...
Powiedział nastolatek w trakcie potyczki dalej utrzymując skupienie. Ponownie - za cholerę nie wiedział czemu to zrobił, ale... tak nakazywało mu jego wewnętrzne ja. Doceniał swoją rywalkę. Szanował ją. Dlaczego by jej nie pochwalić? Nic nie może jednak wiecznie trwać, Kaminari znalazł się na skraju góry, pod którą miał przepaść. Sprawa wymknęła się totalnie spod kontroli. Moment przepaści. Zetknięcia stopy z krawędzią. Wystarczyło. Anzou oberwał i poczuł jak ostrze przeszywa jego ubranie, kamizelke Shinobi, którą miał pod spodem a potem dalej - skórę i mięśnie. Ból był dość silny, Władca Piorunów rozszerzył nieco swoje oczy patrząc na Fugatę.
- Niezwykle szybki, wspaniały ruch i ostrze, Fugato.
Powiedział z delikatnym bólem w głosie nastolatek reagując na to co się dzieje. Jednak po każdej burzy wychodzi słońce. Moment wbicia był też momentem, kiedy to Anzou mógł nieco zaatakować, jego Pantera wgryzła się w dziewczynę i dała delikatne światełko w tunelu. czczą nadzieję, coś, co Władca Piorunów natychmiast wykorzystał. Te pieczęci ratowały go nie jeden raz. Anzou zaatakował Fugatę swoimi wiązkami. Pierwszy raz trafił ją swoim Reberu. Kobietę odrzuciło oraz jednocześnie sprawiło, że ta została zapewne ranna. Oko za oko. Ząb za ząb. Kaminari nie pęka na robocie. Jeżeli nastolatek chce wejść do zaświatów i spotkać tam Hasakiego - musi walczyć jak przystało na Kaminari! Nawet teraz, w sytuacji, gdzie Anzou oberwał tak, że posiadał w sobie miecz Fugaty wbity w ciało oraz lecąc w dół. Sytuacja była niemal beznadziejna. Kaminari zdawał sobie z tego sprawę i już w momencie lotu, gdy tylko zaczął lecieć zrobił dwie rzeczy - zjadł pigułkę żywnościową i ze skrzepniętą krwią. Musi zmaksymalizować swoje szanse na przeżycie. Sama Fugata leciała za nim, pytanie tylko po co? Czy chce swój miecz, czy chce dobić Anzou? Kij wie. Jest honorowa, to jej narzędzie pracy, więc... to miałoby sens! Nastolatek w trakcie lotu postanowił cofnąć się nieco do podstaw. Wyrzucił w kierunku Fugaty 4 Kunai z wybuchową notką. Nie liczył, że trafi. Chciał jedynie kupić sobie trochę czasu, być może wytrącić ją z równowagi, wybuch to energia, energia to szansa, a tutaj każda milisekunda ma znaczenie. Nastolatek rzuca każdym Kunai w inne miejsce, 1 bezpośrednio w Fugatę, 2 delikatnie obok na lewo, 3 na prawo, a 4 tuż pod Fugate. Wszystkie notki zdetonuje w jednym momencie, maksymalnie blisko lecącej kobiety. Cel jest jeden - zadać potencjalne obrażenia, kupić trochę czasu. Nastolatek będąc już blisko ziemi postanowi zrobić jedną rzecz, która przyszła mu do głowy, która może mu uratować jego życie. Podstawy. Kawarimi no Jutsu. Fundament Shinobi. Samo wzgórze dysponuje głazami, Anzou zamierza dokonać podmiany z jednym z nich, aby to on się rozbił, a nastolatek... zamierza dzięki temu przeżyć. Władca Piorunów nie może odejść w taki okropny sposób. Nie może przegrać, nie w taki sposób! Co powiedziałaby Kagada? Co powiedziałaby Chino? Przecież nastolatek ma jeszcze tak wiele do udowodnienia, tak wiele do pokazania. Jedno jest pewne, dopóki Anzou oddycha, jego serce bije i jest przytomny - będzie zagrożeniem! Po potencjalnym przeżyciu upadku i udanej podmianie - Anzou będzie szukał swojej przeciwniczki i od razu złoży pieczęci do Reberu, aby móc bronić się przed Fugatą.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kujaku Haruka
Posty: 493
Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Kujaku Haruka »

0 x
Awatar użytkownika
Nizan
Posty: 21
Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
Wiek postaci: 23
Ranga: Akoraito
GG/Discord: boyos

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Nizan »

0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1075
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Anzou »

Anzou w trakcie wykonywania swoich szalonych planów w tym jakże pięknym locie mógł powoli witać się ze śmiercią. Mógł przemyśleć wiele na temat tego jak wyglądało jego życie, co zrobił dobrze, co zrobił źle, jakich ludzi na swojej drodze spotkał, ilu wrogów pokonał i jak wiele zrobił dla klanu. Z tyłu głowy miał gdzieś swoją siostrę, którą za wszelką cenę chciał chronić. Bardzo dawno jej nie widział. Od najmłodszych lat Anzou wychowywał się w rodzinie z klanu Kaminari. Jego ojciec wpajał mu do głowy zasady. Honor. Służba dla klanu. To przez lata, przez wędrówkę Władcy Piorunów towarzyszyło mu w trakcie wykonywania zadań, tych prostych jak i bardziej skomplikowanych. Anzou jako Shinobi zawsze chciał chronić ludność cywilną, czasami wychodziło mu to lepiej, czasami gorzej, ale koniec końców raczej dał się zapamiętać jako człowiek, który nie zostawia swoich, który nie odpuszcza i konsekwentnie brnie do przodu. Pierwsze misje dla klanu, podstawowe zadania, gdzie Anzou jako jeszcze dziecko uczył się jak wygląda świat. Potem było lepiej, nieco bardziej skomplikowane zadania wykonywane z Azumą Uchiha, złotym dzieckiem klanu czerwonookich... To były piękne czasy. Anzou był Kaminarim, ale był nieco inny, może idealizował świat i liczył, gdzieś w głębi swojego serca, jeszcze naiwnego, że da się osiągnąć względny pokój i stabilizacje na świecie. Liczył, że Kaminari i Uchiha podadzą sobie dłonie i zbudują solidne fundamenty do tego, aby dbać o tych zwykłych ludzi. Anzou i Azuma. Mogli to uczynić, zwłaszcza, że ich wpływy w klanie z dnia na dzień rosły, dwójka chłopaków, dzieci, a potem nastolatków rosła w siłę z dnia na dzień. Anzou w trakcie swojego życia był nawet za Murem, widział przeróżne rośliny, takie, o którym się nawet fizjologom nie śniło. To była niebezpieczna wyprawa, ale finalnie - również udało się wyjść z tego z ręką uniesioną do góry. Z czołem dumnie podniesionym i wyprostowanymi plecami. Niebieskooki rozwijał się każdego dnia, stawał się silniejszy, brał udział w jednej z najbardziej chorych walk na świecie - w obronie cywilizowanej części świata przed tymi, którzy przebywają za Murem. To była jedna, wielka kompromitacja, zlekceważenie przeciwnika, braki w ludziach, tak wiele czynników nałożyło się na finalną porażkę. Anzou obiecał sobie, że postara się to wszystko naprawić. Sam Anzou rósł nie tylko w siłę, ale i szacunek w klanie. Dzięki temu otrzymał tajemną wiedzę, aprobatę Chino i dołączył do elitarnego oddziału Kagady, który miał na celu wyprzeć nieco klan Pawia z terenów, odzyskać nieco przestrzeni i dać nowy oddech dla ludzi, pomóc im odzyskać chociaż namiastkę normalności. Tak się w sumie działo! Władca Piorunów krok po kroku, ze wsparciem Sandy, Kagady i reszty ekipy dzielnie odzyskiwał co Kaminari, zadawał szeroko idące straty i dzięki temu, właśnie dzięki takim staraniom - mógł czuć się lepiej. Niesamowitą frajdę sprawiało mu bycie Shinobi, robienie dobrych rzeczy dla tych zwykłych ludzi. I teraz niby ma się to wszystko tak skończyć? Bo Anzou dostał jakimś mieczem od siostry nocy? Owszem, kobieta była silna, ale nie była NIE DO POKONANIA! Władca Piorunów ją ranił, też swoje wycierpiała, teraz trzeba było postawić kropkę nad i, dokonać ostatniego ataku, który być może otworzy mu furtkę do taktycznego odwrotu celem zagojenia tych ran, o których nie można zapominać.

Władca Piorunów był w beznadziejnej sytuacji. Leciał z wbitym mieczem w dół, nikt nie pędził by go uratować, by mu pomóc. Był zdany sam na siebie. Nawet jeżeli sytuacja jest beznadziejna, jeżeli wszystko się wali, wszystko się pali... To Kaminari nie pęka na robocie! Niebieskooki robił wszystko, dosłownie wszystko, aby przetrwać i zadać jeszcze jakiś cios swojej rywalce. Pomimo bólu, pomimo beznadziei - walczył do samego końca, jak przystało na Kaminari. Hasaki wraz z innymi dał mu przykład. Ich śmierć nie może pójść na marne! Nastolatek cisnął Kunai'ami z notką w kierunku swojej rywalki, która leciała w jakimś specyficznym stroju, ale bez używania Chakry, dzięki czemu nie była tak szybka i mobilna. Same wybuchy kupiły mu trochę czasu, dały wystarczająco, aby mógł przygotować jedną z najprostszych technik, ale kluczowych w zasobie każdego Shinobi. Kawarimi no Jutsu. Gdy Fugata miała odciąć jego głowę, gdy Anzou Kaminari, samozwańczy Władca Piorunów miał przestać istnieć... dokonała się podmiana. Anzou jak kot, spadł na cztery łapy, co prawda sam ból, cierpienie było ogromne, kątem oka dostrzegł, że jego rywalka ma jedną nogę rozwaloną. Dosłownie i w przenośni. Kobieta straciła jedne z największych swoich atutów, ale nadal nie można było jej lekceważyć. Przecież... sam Kaminari nie był w chwili obecnej okazem zdrowia. Sam czuł jak krew napływa mu do ust, jak jego rana pozbawia go energii, natomiast pigułki, które zażył w locie dały mu dodatkowego kopa, co w połączeniu z ogromną wolą przetrwania, chęcią pokazania kto tutaj rządzi... sprawiało, że nastolatek odzyskał wiarę w wygraną! Nie, on jej nigdy nie stracił! Anzou wbił wzrok w swoją rywalkę, w głowie pojawił mu się plan, który od razu zamierzał zrealizować. Tutaj nie można było mrugać. Żywioł Raitonu oferował jedną technikę, którą nastolatek znał, a która sama w sobie nie wymagała wielu pieczęci. Gian. Anzou mimowolnie, automatycznie wzmocnił to Czarną Błyskawicą i skierował elektryczny strumień prosto w swoją rywalkę. Kolor Prądu był zapewne zmieszany z czarnym i delikatną krwią, którą przy okazji wypluł z siebie Anzou. W momencie wystrzału Anzou poszedł o krok dalej i od razu, też bez zwłoki wytworzył wiązkę, tuż przy Fugacie, jednak od strony, gdzie miała sprawną nogę. Kaminari liczył, że może się spodziewać potencjalnego ataku z tamtej strony, więc wytworzył 2 elektryczne wiązki, 1 tuż z lewej swojej rywalki, którą chciał napierać na Fugatę nieustannie, aż ta finalnie padnie i nie będzie w stanie ani jej unikać, ani dalej walczyć. Anzou sam delikatnie zwiększa swój dystans po skosie w tył (kierunek skosa jest taki, jak jej chora noga, czyli jeżeli noga lewa jest rozwalona; skos w tył w prawo). Jedna z wiązek zostaje na stałe przy Anzou, ona musi być jego zabezpieczeniem, buforem bezpieczeństwa, czymś, co ochroni go przed jakimś niespodziewanym atakiem ze strony kobiety.

- To zaszczyt móc z Tobą walczyć, Fugato.
Powiedział jeszcze przed atakiem nastolatek do swojej przeciwniczki, którą szanował, postawiła poprzeczkę niezwykle wysoko, tak, że być może dla Niebieskookiego nie uda się jej przeskoczyć. Anzou miał tego świadomość. Dlatego robił wszystko, chwytał się każdej możliwej deski, używał ekwipunku, technik, których do tej pory raczej omijał... Rywalka była potężna. Sam Anzou również nie spodziewał się, że finalnie jest to możliwe, aby ktoś z klanu Pawia bardziej operował na broni, a nie na Reberu. To kolejna lekcja, którą warto odnotować, o ile uda się mu w ogóle przeżyć. Chłopak ma dla kogo żyć! W Raigeki czeka na niego nie tylko Chino, ale również... jego siostra - Nao.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kujaku Haruka
Posty: 493
Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Kujaku Haruka »

0 x
Awatar użytkownika
Nizan
Posty: 21
Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
Wiek postaci: 23
Ranga: Akoraito
GG/Discord: boyos

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Nizan »

0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1075
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Anzou »

Ponownie, Anzou ruszył do ofensywy, zaryzykował, chciał zakończyć to starcie tu i teraz, pozbawić Fugatę Kujaku życia, zlikwidować jedną z Sióstr Nocy, ale... Nie udało się. Anzou ruszył szybko, wytworzył Gian, plunął nim przed siebie mieszając energię z krwią, jednak pomimo tego, że Fugata była ranna, miała ewidentne problemy z poruszaniem się w taki sposób jak poprzednio... dalej dawała radę i uniknęła pierwszej techniki Anzou. Chłopak zaklął pod nosem widząc jak dziewczyna do niego pędzi, teraz to on, pomimo bólu, pomimo tego w jakim opłakanym stanie był musiał być w lekkiej defensywie, aby nie dać się ściąć, aby utrzymać tą piękną główkę na szyi. Szczęście w nieszczęściu było takie, że Fugata nie była już tak szybka. Nastolatek mógł zatem nawet pomimo ran w jakiś sposób nie tylko unikać jej ataków, ale również zwiększyć delikatnie dystans, co ponownie dało mu okienko na kolejny atak! Kaminari czym prędzej wytworzył te wiązki i doszło do wymiany, ponieważ sama Fugata nie próżnowała. Cios za cios. Bomba za bombę. Co to był za pojedynek! Władca Piorunów trafił czysto i przebił jej bok, ponownie udało się ją uszkodzić i zapewne pozbawić większości argumentów, ale... nie ma nic za darmo. Niebieskooki też dostał. I był to cios, który sprawił, że jego świat ponownie zawirował. Ból był jeszcze większy, krew się lała, adrenalina i emocje nie były w stanie tego tłumić. Nawet pigułka ze skrzepniętą krwią... Teraz Anzou testował swoje limity. Nigdy nie był w tak opłakanym stanie jeżeli chodzi o jego zdrowie. Czuł każdą komórkę, każdy mięsień i każdą kosteczkę. Jego bark... jakby lewitował, był pokiereszowany. I wtedy, gdy Fugata była też na wyciągnięcie ręki pojawił się jakiś pojebany robal, z prawdopodobnie kolejną siostrą nocy na jej grzbiecie. Czy coś jeszcze może iść gorzej? Czy klan Kaminari stale musi walczyć z jakimiś popierdolonymi wytworami? Jak nie ten gaz, to Siostry Nocy, a teraz... te dziwne stworzenia. I wtedy, znikąd zaatakował Moshi w typowym dla siebie stylu i z partyzanta uderzył siostrę, która spadła z impetem, przez co robal nabrał dziwnego szału, jakby... sam stracił nad sobą panowanie? Anzou stale był czujny i monitorował otoczenie, zlokalizował Fugatę, która... odwróciła się od niego i ruszyła w kierunku siostry! O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego opuszcza pole bitwy i wystawia plecy dla Anzou? Dystans był znaczący, jednak jej tempo poruszania... Nie aż tak. Teraz albo nigdy.
- Ja pierdole, nie mogę pozwolić, by to wszystko poszło na marne. Za klan...
Wyszeptał pod nosem, sam do siebie Anzou wstając na nogi i skracając delikatnie dystans do Fugaty (ok 40 metrów) jednocześnie składając pieczęci. Chłopak znał jedną technikę, której zasięg powinien mu pozwolić na to, aby uderzyć ją od tyłu i dość istotnie pokiereszować. Nastolatek w momencie wypluwania wody postanowił zrobić coś jeszcze... coś szalonego, nietypowego, ale... dlaczego nie spróbować? W momencie wyplucia Kaminari wrzucił dwa kunai z notką w strumień, którym celował w Fugatę. Siła wody, jej pęd powinien pokierować je mniej więcej jak po torze w jej kierunku, a po zakończeniu techniki... Nastolatek je zwyczajnie zdetonuje, o ile nie zauważy ich w promieniu, które może stanowić zagrożenie dla jego osoby. Po tym ostatnim ataku nastolatek jest zmuszony udać się w kierunku miasta, musi odnaleźć jakiś punkt medyczny gdzie jakkolwiek go opatrzą i uśmierzą nie tylko ból, ale zatamują krwawienie. W takim stanie nie jest w stanie zrobić nic... Władca Piorunów musi tu wrócić i pokazać klasę. Starcie było piękne, było wymagające, ale brakuje tutaj ostatniego - jednego jedynego ciosu. Fugata musi być wycieńczona, też bez energii. Jak tworzyć to historie. Jak robić to furorę. I bez żadnych robali. W ostateczności Anzou zażyje pigułkę z Chakrą, aby dodać sobie nieco energii i zniwelować skutki wyplucia.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kujaku Haruka
Posty: 493
Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Kujaku Haruka »

0 x
Awatar użytkownika
Nizan
Posty: 21
Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
Wiek postaci: 23
Ranga: Akoraito
GG/Discord: boyos

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Nizan »

0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1075
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Anzou »

Anzou nie mógł ot tak pozwolić Fugacie odejść i zaatakować Moshiego. Chłopak postanowił dokonać ataku, od tyłu, z przysłowiowego partyzanta - tak, jak sam w zwyczaju miał niejednokrotnie obrywać. To miał być jego moment. Wiśnia na torcie. Kropka nad i. Skończyło się jednak klasycznie, bardziej z rodzaju kropki pod i. Anzou był tak wycieńczony, próba wyplucia z siebie jakiegokolwiek strumienia dała się we znaki, przez co odruchowo, bez jakiejkolwiek kontroli jęknął, a to wyczuliło tą osę, Fugatę, która przez to uniknęła ataku. Kaminari ponownie zwrócił na siebie uwagę, ale do ataku przystąpił ktoś inny, Władca Piorunów był odsłonięty, był gotowy na powitanie Hasakiego, stał mimo wszystko wyprostowany, dumny, gotowy na los, który miał właśnie na niego spaść. I wtedy, jak anioł pojawiła się Sanda, która odbiła broń skierowaną w nastolatka i obroniła go przed losem dętki. Władca Piorunów czuł ból, ciężko oddychał, ledwo stał na własnych nogach, był dosłownie cieniem człowieka. Spojrzał na Sandę...
- Ja pierdole... dziękuję... Kurwa, one... są nie do zdarcia. Jak Kaminari...
Anzou wydyszał z siebie do Sandy - miał wobec niej dług wdzięczności, ale problem nie został rozwiązany. Moshi był w tarapatach. Jeszcze gorszych niż Anzou i Sanda. Nacierały na niego 3 Siostry Nocy, każda poharatana, każda naruszona, ale... miały przewagę. Władca Piorunów mógł jedynie patrzeć, ale wtedy, właśnie wtedy pojawił się kolejny cud na półwyspach. Kagada, jak znikąd uratowała Moshiego i cisnęła nim do grupy. Wydaje się, że cały skład jeszcze oddychał, a póki to robił... mógł nadal działać. I wtedy padł rozkaz. Jasna i klarowna instrukcja o tym, aby się wycofać. Anzou spojrzał na Sandę i Moshiego.
- Oddalmy się... ja... ja potrzebuję jakiegoś medyka, kogokolwiek, kurwa, zaraz się tu wykrwawię, pierdolony miecz... Do tego mam wybity bark, kurwa nastaw mi to może...
Anzou przekazał tą informację Moshiemu i Sandzie. Chciał, żeby wiedzieli o jego ranie, aby móc może teraz udzielić mu jakiejś podstawowej pomocy medycznej. Nastawienie barku to raczej bazowa umiejętność, a siła Sandy raczej powinna tu wystarczyć. Grupa musi skierować się do miasta, tam może raczej zaopatrzyć się w jakieś medykamenty, uśmierzyć i zatamować rany... To kluczowe do kontynuacji dalszej bitwy, która... chyba zaraz przerodzi się w ostateczną solówkę, starcie tytanów - Kagady kontra Shiry. Te dwie kobiety były z innej planety. Nie tylko pod kątem umiejętności, ale sposobu zachowania. Były uszczypliwe, ale w ich oczach można było dostrzec szaleństwo i jednocześnie... szacunek? Kagada była potężna, dała radę z Bijuu, ogoniastą pierdoloną bestią. Czy może być ktoś groźniejszy? Fakt, że Shira stoi jeszcze na własnych nogach chyba o tym jednoznacznie świadczy. Kobieta musiała być równie silna, wytrzymała, albo dysponować jakąś ukrytą umiejętnością. Sama też wydała rozkaz swoim, aby się nie wtrącały. Bitwę wygra ten, kto pierwszy wyeliminuje drugiego Seinina. Kaminari byli silni, byli zawzięci, ale... dobrze wyszkolonych sióstr nocy było więcej, ich poziom chyba odbiegał od tego, którym dysponował Anzou i reszta. Wszystko w rękach Kagady. Taki przebieg faktów był też do przewidzenia, natomiast... zapowiada się trening do posrania...
- Kagada! Kurwa, przysięgam, że chcę jeszcze z Tobą trenować!!!
Krzyknął Anzou do Seininki. Chciał dodać jej... otuchy, motywacji? O ile w ogóle można powiedzieć, że kiedykolwiek jej to brakowało. Ona była jakby z innej gliny. Anzou wraz z ekipą oddalają się w bezpieczne miejsce, nie chcą przeszkadzać, zgodnie z rozkazem. Czyżby zapowiadała się ostateczna błyskawica? Jak wiele pracy jeszcze przed Władcą Piorunów - o ile przeżyje, aby dorównać poziomem, albo conajmniej zbliżyć się jakkolwiek do Kagady... Wiele pracy nie tylko pod kątem zarządzania energią, ale również walce wręcz i podstawowych atrybutach fizycznych. Fugata - operowała głównie mieczem i to właśnie nim zadała największe obrażenia. Reberu Pawia nie jest tak silne. Anzou bez problemu sobie z nim poradził, Kaminari są silniejsi pod tym względem. Nauka. O ile przetrwa.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kujaku Haruka
Posty: 493
Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Kujaku Haruka »

0 x
Awatar użytkownika
Nizan
Posty: 21
Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
Wiek postaci: 23
Ranga: Akoraito
GG/Discord: boyos

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Nizan »

0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1075
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Anzou »

Wszyscy znaleźli się w sytuacji, gdzie o dalszych losach, o tym, kto wygra bitwę zadecyduje Seinin, który ubije drugiego. W tym przypadku oglądanie starcia z pierwszego rzędu pomiędzy Kagadą a Shirą było czymś wspaniałym, być może nawet spełnieniem marzeń, ale... było jedno wielkie ale. Anzou ledwo dyszał i nie zapowiadało się, że ktokolwiek mu pomoże. Yai nie był medykiem, więc jego obecność niewiele zmieniała. Moshi w swoim nietypowym stylu zażartował z sytuacji. No kurwa, cyrk na kółkach. Siostry nocy również się zgromadziły, brakuje jedynie napoju i jakiegoś jedzenia, aby móc w pełni celebrować starcie, które zapewne zadecyduje o losie i życiu conajmniej kilkunastu istnień. Anzou spojrzał na Moshiego i Yai'a.
- Kurwa, Yai, zrób cokolwiek, przecież coś potrafisz. Do chuja, dlaczego my nie mamy medyka. O chuj tu chodzi, jedna z największych walk w tej wojnie i my kurwa napierdalamy się bez medyka? Ktoś na łeb kurwa upadł. One zaraz będą sprawne i rozjebią nas jak śnięte muchy. Ja pierdole.
Anzou wyładowywał swoją złość, pierwszy raz od dawna dał się tak ponieść emocjom. Samemu krzykowi towarzyszył jednocześnie ból, ale co tam, przecież o wiele gorzej być nie może, prawda?
- Nastaw mi ten jebany bark, mam też gdzieś bandaż, nie wiem, kurwa, wymyśl coś.
Anzou wydał dyspozycje i liczył na to, że Yai jakkolwiek mu pomoże. Pierdolone amatorstwo. To właśnie w taki sposób cywilizowany świat przegrał. Nie myślał do końca o wszystkim. Lekceważenie, pycha, to pierwszy krok przed upadkiem. A w tym samym czasie... odbywał się pojedynek, który dostarczał jeszcze więcej emocji. Starcie tytanów. Kagada i Shira. Dwie przywódczynie, liderki, kobiety, które dają przykład swoim podopiecznym. Gołym okiem było widać, że Shira jest szybsza, porusza się sprawniej, ale to Kagada dysponowała potężną siłą, taką, która urywa głowy i kruszy kamienie. Poziom siły był niewyobrażalny. Anzou na chwilę obecną nie miał podjazdu do żadnej z nich. Mógł jedynie walczyć z Siostrami Nocy, które były słabsze od Shiry i to... z różnym skutkiem. Kagada nie mogła przejść defensywy i zrobiła coś szalonego! Poświęciła swoje palce, swoje ciało, aby zlikwidować atrybut Shiry i przejść jej gardę. To było... szalone i genialne. Wpuszczenie kogoś do drzwi tylko po to, aby mu finalnie przypierdolić. Idealna taktyka, która podkreśla ewidentnie styl klanu Kaminari. Przyjąć i ZAJEBAĆ, kilka razy mocniej. Wymiana ciosów była piękna, ciężka do śledzenia okiem, kobiety nie tylko walczyły wybornie, ale do tego używały potężnych technik prezentując w pełnej krasie wachlarz swoich możliwości.
- Ta siła... to jest niewyobrażalne. Chuj jesteśmy nie wojownicy...
Powiedział Anzou pod nosem z lekkim smutkiem i splunął krwią na ziemię. O ile z tego wyjdzie cało, o ile uda mu się kurwa przeżyć będzie trenował do posrania, ogrom czasu, aby chociaż trochę zbliżyć się poziomem siły do swojej szefowej Kagady. Kobiety przemieszczały się w różnych kierunkach pałaszując wszystko i wszystkich, pozostali jakby... przestali walczyć, jakby czekali na finalny werdykt, po co walczyć, ryzykować skoro... ten, kto wygra i tak ubije pozostałych bez najmniejszego problemu, prawda? Sytuacja była beznadziejna. Nie, żeby Anzou nie wierzył w Kagadę, ale to było jak rzut monetą. Za dużo ryzyka. Nastolatek lubi mieć sprawczość, kontrolę, trzymać lejce, a tutaj... było totalnie odwrotnie i inaczej. Walka tytanów trwała w najlepsze, kontrolę przejmowała to jedna, to druga i można było dostrzec tutaj pewną analogię, porównanie do potyczki, którą przeżył Anzou z Fugatą. Nikt nie chciał odpuszczać, nikt nie chciał odstawiać nogi. Przez to - Anzou miał rozjebany bark i ledwo dychał, a Fugata - rozwaloną nogę i przebity bok. Co prawda - ona do czasu, ponieważ Kaminari popisali się logistyką i zarządzaniem zasobami ludzkimi. Z każdą kolejną wymianą kobiety chyba... słabły i traciły energię. Ich tempo wymian ciosów też spadło, Anzou mógł widzieć więcej, aż finalnie doszło do kuriozalnej sytuacji, w której obie były tak blisko siebie i były gotowe zadać ostatni... ostateczny cios... I wtedy... Dziwny gwizd, chaos. Anzou próbował się zorientować w tym co się dzieje, jakkolwiek ogarnąć o co chodzi. Czy to jakieś wsparcie? Czy atak z góry? Anzou poszedł wzrokiem za dźwiękiem i dostrzegł w oddali znowu bestię, która rozpierdoliła port i statek w drobny mak. Tragedia. To ta bestia, którą spotkali na statku, ogoniasty, który walczył z Kagadą. Jeszcze lepiej. Anzou czuł przerażenie. Czuł, że to może być koniec jego życia.
- Jeszcze tego brakowało... kurwa, pierdolona bestia. Pędźmy do Kagady, potrzebuje naszego wsparcia, jak umrzemy, to kurwa wszyscy razem. Jak przystało na nasz oddział. Nie ma cofania się, kurwa nie tym razem. Jak was spowalniam to weź mnie ktoś kurwa na barana. Kagada jest wycieńczona, mam trochę pigułek ze skrzepniętą krwią i żywnościową, jakoś to rozdysponujemy. Co za cyrk.
Anzou wiedział, że sytuacja jest beznadziejna, że nie jest dobrze, ale musiał przetrwać. Ich jedyne szanse to Kagada. Nie trzeba było walczyć z siostrami i Pawiem. Można powiedzieć, że Bijuu to nasz wspólny wróg. Czy... Kaminari i Pawie miały na chwilę połączyć siły? Niebywały zwrot akcji.
- Kagada! Kurwa, musimy rozjebać tą bestię. Razem, wszyscy!
Krzyknął Anzou przemieszczając się w kierunku Kagady wraz z innymi. Czy to był odpowiedzialny ruch? Chuj wie. Jednak na chwilę obecną to chyba najlepsze z rozwiązań. Kaminari byli bezbronni, porozbijani i tylko Kagada i... Shira mogą je obronić. Anzou przekaże Kagadzie pigułkę żywnościową albo ze skrzepniętą krwią, taką, jaką sobie wybierze. Jeżeli padnie taki rozkaz - przekaże ją też wrogowi - Siostrze Nocy. Tutaj nie ma miejsca na wychodzenie poza szereg, na jakieś dziwne ruchy. Liczy, że Fugata i jej ekipa zrobią to samo i podejdą do sprawy w jakiś... racjonalny sposób. Latający Kaminari napierdalający Bijuu... coś wspaniałego i HISTORYCZNEGO, prawda? Anzou znowu ma okazje brać udział w wydarzeniach, które kształtują losy... świata? Fajne, ale popierdolone.

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tereny Sporne - Półwysep Antai”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość