Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi - Kabura na lewym i prawym udzie - plecak - blaszane rękawiczki - opaski na dwóch przedramionach - kamizelka Shinobi pod płaszczem
Anzou musiał się zregenerować i doprowadzić do względnej normalności, aby prezentować się godnie i tak, jak powinien Kaminari. Chłopak wiedział, że przed nim, w sumie nie tylko nim, ale przed całą grupą kluczowe starcie, ostatnia potyczka, która zaważy na przyszłości nie tylko klanu Kaminari, ale wszystkich ludzi, którzy tutaj są. Anzou jest typem człowieka, który za wszelką cenę chce dbać o to, aby klan był z niego dumny, ale również o to, aby wszyscy ludzie byli bezpieczni. Do jasnej cholery - ile można walczyć? Kaminari wraz z Moshim stawili się o... względnie odpowiedniej porze, ale wzrok i fakt, że wszyscy byli w środku świadczył o jednym... klasycznie - wpierdol. Nie ma to jak 1000 pompek po tym, jak się ledwo co przeżyło starcie z jakimś duchem. Wspaniała sprawa! Nastolatek się nie zająknął, spojrzał tylko wymownie na pozostałych, poza Kagadą oczywiście i zaczął dygać. Nie było to proste zadanie i nie da się ukryć, zajęło mu to trochę czasu, przyprawiło o ból mięśni i zaczerwienienie twarzy, która przecież niedawno była jednym wielkim pomidorem, ale... czego się nie robi dla klanu? Po krótkim, jakże przyjemnym wstępie grupa przeszła do oficjalnej narady. Napięcie i powagę dało się czuć w powietrzu. Nastolatek wytężył swoje zmysły i skupił na tym, co ma do powiedzenia Yai i Kagada. Tutaj nie ma miejsca na jakiekolwiek niedociągnięcia czy znaki zapytania. Każdy musi wiedzieć co trzeba zrobić, jakie są oczekiwania i co zrobić, aby osiągnąć sukces.
- Siostry Nocy. Brzmi to dość mrocznie, faktycznie, potrafią latać i też uważam to za jeden z większych problemów. Niemniej... wydaje mi się, że przecież nie mogą latać w nieskończoność. Nawet jeśli - to będzie ich to kosztować, a jeżeli będą chciały zrobić coś konkretnego, w sumie nie tylko one - to będą zmuszeni do obniżenia lotu, prawda? Ich techniki też są ograniczone zasięgiem, więc wtedy będziemy mogli się ścierać. W dotychczasowych starciach z klanem Pawia udawało mi się przedzierać przez ich techniki, natomiast domyślam się, że tutaj poprzeczka będzie zawieszona zdecydowanie wyżej. Kaminari wtrącił swoje trzy grosze i skupił na dalszym wysłuchiwaniu planu. Yai miał łeb nie od parady, więc warto się słuchać i wyciągać wnioski. Sanda jako kluczowy element planu i klanu. Anzou jej ufa. Wie, że może na nią liczyć i jest to odpowiednia osoba. Fakt, to będzie starcie typu do pierwszego Seinina. Anzou nie jest tak silny, aby walczyć na takim poziomie jak równy z równym. Być może na zmęczonego rywala... inaczej - jest skazany na porażkę.
- Czy mamy jakiś pomysł jak strącić ich z powietrza? Łucznicy raczej odpadają, ciężko przewidzieć trajektorię lotu i odpowiednio uderzyć strzałą, chyba, że się mylę? Najbardziej obawiam się typowego bombardowania notkami, z góry, będziemy musieli je jakoś eliminować w powietrzu, moje wiązki dają radę, ale... czy to nie jest za mało? Do tego - nie uważacie, że warto zabezpieczyć jakoś teren przed bramami? Takie minowanie terenu może przesiać wroga, wyprowadzić go z równowagi, dzięki czemu będziemy mieli więcej okazji do eliminacji wroga, jednego po drugim przy wykorzystaniu technik czy innych broni. Co o tym myślisz, Yai? Mam trochę kasy... Anzou był gotowy wydać każde pieniądze i zaminować teren, nawet jeżeli to wymaga stałej pracy, całą noc! Nie miał z tym najmniejszego problemu. Samo zadanie które otrzymał - wydaje się optymalne, ochrona dwóch bram, ewentualna ewakuacja ludności. Zatrzymanie wroga poza miastem to klucz. Kaminari ponownie spojrzał na Yai'a.
- Podział ludzi 50/50 co do bram ma sens? Czy myślisz, że któraś strona jest bardziej zagrożona? Ja mogę być po środku i wspierać tam, gdzie to potrzebne, czy posiadamy jakieś sposoby komunikacji, ewentualnie któregoś z Shinobi, jakiś sygnał, znak, który może być dla mnie informacją, że jestem potencjalnie potrzebny w konkretnym miejscu przy którejś z bram? I w sumie jeszcze jedno... jak możemy rozpoznać te siostry? Poza tym, że... są kobietami? Władca Piorunów odczuwał nie tylko odpowiedzialność, ale również delikatny stres. Czy był on pozytywny? Ciężko stwierdzić. Sam musiał poświęcić nieco czasu na niezbędną naukę, doszlifowanie swoich umiejętności i sprawienie, że będzie jeszcze silniejszy. Tutaj już nie ma miejsca na błędy. Otwarte i wielkie starcie sił nadchodzi.
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi - Kabura na lewym i prawym udzie - plecak - blaszane rękawiczki - opaski na dwóch przedramionach - kamizelka Shinobi pod płaszczem
Władca Piorunów zasypał pytaniami jak i informacjami Yai'a, który ku zdziwieniu Anzou - nie udzielił wyczerpujących odpowiedzi tak, jak miał to w zwyczaju. Chłopak słysząc to zmarszczył swoje czoło i postarał się zadawać być może kolejne pytania oraz podzielić się wiedzą, którą posiada. Stoczył w sumie już niejeden bój, z niejednym Pawiem walczył i kilka razy widział jak latają, nie było to jakieś zbyt szybkie, ale każda informacja, nawet ta najmniej istotna może się w tym momencie przydać. Nadchodzące starcie było wymagające pod każdym względem, więc taka otwarta dyskusja może finalnie przerodzić się w jakieś piękne i konkretne rozwiązanie.
- Rozumiem. Zacznijmy zatem od podziału wojsk. Skoro nie wiemy jeszcze jaka jest struktura jednostek - kiedy się tego dowiemy i w jaki sposób? Powinniśmy jak najszybciej mieć taką informacje, aby móc odpowiednio rozdzielić jednostki w przypadku starcia. Anzou brzmiał dość poważnie, jego twarz nie zdradzała jednak ani radości ani smutku. Po prostu była. Stale byl wyprostowany, zachowywał się adekwatnie do sytuacji, która nie była radosna. Tutaj trzeba było oddać powagę i przemyśleć każdy ruch.
- Co do ekwipunku i zakupu notek - skoro przychodzą z wyposażeniem - to może też warto to spisać i gdzieś dalej zaminować teren. Potencjalne strącenie ich z powietrza na zaminowany teren może być ciekawym rozwiązaniem. Jeżeli chodzi o ich umiejętności latające... Ciężko mi to jednoznacznie opisać, ale wątpię, że tylko i wyłącznie siostry nocy potrafią latać, ponieważ minimum 2 przeciwników, których widziałem latało. Nie była to zawrotna prędkość, zazwyczaj salwowali się ucieczką. Ich zasięg ataków też jest ograniczony, więc technikami raczej nas nie zaatakują, chyba, że Siostry Nocy dysponują czymś specjalnym, o czym nie mamy jeszcze pojęcia. Na samej wojnie... Nie mam pojęcia, nic mi nie przychodzi do głowy, walczyłem z jakimiś dziwnymi wężami, to nie był chyba klan Pawia. Według mnie - musimy robić absolutnie wszystko, aby ich przesiać, pewnie nie wszyscy będą wybitnie wyszkoleni, więc ich umiejętności lotne też nie będą na jakimś wysokim poziomie. Jedyne co mi jeszcze przychodzi do głowy... to w trakcie walki jeden z przeciwników powiedział coś w stylu, że mam szczęście, że nie jest przy meteorycie, nie wiem o co mu dokładnie chodziło. Samo latanie musi kosztować ich Chakrę, więc jeżeli dojdziemy do sytuacji, że wyprują się z energii zachowując naszą maksymalnie długo jak to możliwe. Stąd - używanie łuczników, może strzał z notkami może być dobrą opcją? Władca Piorunów w trakcie swoich starć zdobył wystarczająco informacji na temat swoich limitów. Wiedział, kiedy kończy mu się energia, wiedział, kiedy powinien zrobić krok w tył. Tutaj, na wojnie - odpowiednie wykorzystanie Chakry może okazać się kolejnym filarem, do finalnej wygranej!
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi - Kabura na lewym i prawym udzie - plecak - blaszane rękawiczki - opaski na dwóch przedramionach - kamizelka Shinobi pod płaszczem
Podział obowiązków i świadomość tego, co należy robić, jakie kroki podejmować było kluczowe. Takie coś może zapewnić minimalną przewagę na polu bitwy, może pozwoli to dyktować warunki, dzięki czemu - klan Pawia zatańczy tak, jak Kaminari im zagra. Anzou uśmiechnął się szeroko, gdy usłyszał pomysł Yai'a, nie wydawał się on bardzo głupi. Powrót do kopalni i zapewnienie materiału, poszukiwanie gdzieś w tych tunelach ma sens. Anzou po uśmiechu zmarszczył czoło, spojrzał na Kagadę, potem na Yai'a.
- Fakt, przed śmiercią sam Kaitune znalazł jakiś materiał, poszedł w jakąś odnogę, popędził i wrócił z materiałem. Skoro Yokai nie żyje, to znaczy... chyba nie istnieje - to mogę tam pójść. Ten pomysł ze strącaniem mi się bardzo podoba, może uda się jakoś zaimplementować te siatki i strzelać ze statków? Albo z murów, połączyć to jakoś ze strzałą łucznika - w ten sposób nie tylko możemy robić dym w powietrzu, ale jakoś je uwięzić. Lepiej spróbować niż nie. Ile tego potrzebujemy? Kogo mogę wziąć ze sobą? Może trochę chłopów z piechoty? Władca Piorunów nie miał problemu z tym, aby tam wrócić. Zagrożenie powinno zniknąć, znał ten tunel, poza tym sam materiał był gdzieś na początku, więc... warto się tam udać! Anzou czekał na odpowiedź i nieco większą klaryfikację ze strony Yai'a.
- Nie wiem czy wyrobię ze wszystkim, najwyżej dopłacę. I tak nie mam za bardzo na co wydawać kasy, więc każda notka się przyda. Łucznicy mogą zrobić im tam w powietrzu piekło, przez co ja będę może być w stanie zaatakować je swoimi wiązkami.Spróbuję po powrocie z tuneli tam podbiec i wyposażyć odpowiednio łuczników. Co do tunelów i tych minerałów... Gdzie możemy znaleźć jakieś kilofy? Powiedział spokojnym głosem Anzou, dalej stojąc wyprostowany. Nie było czasu na gadanie, Anzou poczeka na odpowiedź Yai'a i po niej zgodnie z dostosowanymi instrukcjami - zapewne uda się po ludzi, jakiś górniczy sprzęt i jazda. Nie ma co tracić sekundy, wróg się zbliża!
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi - Kabura na lewym i prawym udzie - plecak - blaszane rękawiczki - opaski na dwóch przedramionach - kamizelka Shinobi pod płaszczem
Anzou już był w blokach startowych, ale finalnie został powstrzymany przed Yaia, który powiedział, że zdobycie materiałów i eksploracje tunelu bierze na siebie. W sumie, to pasowało Anzou. On nie wspominał tej wizyty zbyt dobrze, rany dalej się goiły, a zanim jego ciało wróci choć trochę do względnej normalności - minie jeszcze trochę czasu. Kaminari wysłuchiwał tego co ma do powiedzenia mózg operacji.
- Dobrze, zajmij się tymi tunelami. Ja w takim razie udam się do oddziałów, zorientuje się czym dysponują, ilu jest ludzi, jaki jest ich poziom wyszkolenia, a potem zapewne udam się do kupca, aby kupić coś, co przyda się na polu bitwy. Sam też potrzebuję troche czasu, aby przetrenować techniki, muszę stać się silniejszy i sprawić, że jak już staną na tej ziemi - to że nie zostanie z nich nic. Anzou miał taką małą iskrę w oku gdy to mówił. Czuł, że od niego będzie wiele zależeć. Musi poprawić swój arsenał, zwłaszcza ten związany z Raitonem. Do tego - jego wytrzymałość i szybkość - to również elementy, które mogą okazać się kluczowe w obliczu dłuższej bitwy.
- Siatka sama w sobie brzmi nieco szalenie, bo nie wyobrażam sobie łapania dość szybkich postaci w powietrzu, bardziej zrobienie zamieszania, jakiejś serii wybuchów, czyli mimo wszystko - strzały z notkami - to do mnie bardziej przemawia. Niemniej - raczej lepiej być gotowym na każdą możliwość. Kto dowodzi oddziałami, którymi mam zarządzać? Kogo i gdzie szukać? Nie chcę tracić czasu. Powiedział spokojnym tonem Anzou, był gotowy do tego, aby po otrzymaniu informacji udać się do osób zarządzających oddziałami i zorientować się w zasobach ludzkich oraz ekwipunkiem. To będzie podstawa planowania. Dalej - chłopak może uzupełnić zapasy zgodnie z potrzebami, aby zmaksymalizować szanse Kaminarich na sukces!
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi - Kabura na lewym i prawym udzie - plecak - blaszane rękawiczki - opaski na dwóch przedramionach - kamizelka Shinobi pod płaszczem
Yai zazwyczaj był dość przekonujący w swoich słowach i wiedział, przynajmniej w teorii jak podejść do tematu, jak się odpowiednio przygotować, aby maksymalizować szanse na sukces. Teraz brzmiał jednak nieco inaczej. Nie był do końca pewny, miał wiele wątpliwości, widać, że nie czuł się z tym komfortowo. Zapewne podobnie jak Anzou - był pewnego rodzaju perfekcjonistą, chciał mieć rozłożony każdy, nawet najmniejszy czynnik na małe kawałeczki. Teraz, gdy informacje były ograniczone, a wiedza niepełna - ciężko o coś takiego. Nastolatek udał się poza miasto. Miał jeszcze trochę czasu, kilka dni, aby skupić się na treningu i to zamierzał zrobić.
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi - Kabura na lewym i prawym udzie - plecak - blaszane rękawiczki - opaski na dwóch przedramionach - kamizelka Shinobi pod płaszczem
Po kilku dniach nauki nastolatek z klanu Kaminari był gotowy do starcia. Brakowało jednego, kluczowego elementu jakim było zapoznanie się z oddziałem, ale uprzednio - chłopak musiał zrobić zakupy. Dzięki temu zapewne uda mu się zyskać jakąś przewagę na polu bitwy. Zbierał kasę przez długi czas w swoim życiu. Zazwyczaj nie polegał na sprzęcie i pewnie tak samo będzie tym razem, natomiast - dzięki temu być może uda mu się wyposażyć łuczników czy innych wojowników w dodatkowy ekwipunek, który okaże się kluczowy w kontekście dalszej walki. Kaminari udał się do portu, aby odnaleźć kupca. Nie wykonał dla niego żadnego zadania, stąd zapewne ceny będą wywindowane, niemniej - na wojnie koszta, te finansowe się nie liczą. Chłopak w porcie szukał jakichś znaków, dopytał też kilku cywilów i finalnie odnalazł miejsce, w którym był kupiec.
-
Ukryty tekst
Anzou dokonał zakupu i udał się w kierunku szefa oddziału, który był gdzieś poza wioską. Nastolatek musiał jak najszybciej zorientować się jakimi oddziałami dysponuje, jego misja będzie polegać na utrzymywaniu 2 bram, musi w skuteczny sposób podzielić armię, dobrać łuczników, tych najlepszych i wyposażyć ich w odpowiedni, zakupiony przed chwilą ekwipunek. Kierunel - miejsce przebywania oddziału, aby przywitać się z szefem i dowiedzieć nieco więcej. Czas ucieka, wojna puka do drzwi osady. Ostateczne starcie z Siostrami Nocy, oby za dnia!/i]