Dotrzymanie kroku dwójce lepiej usprawnionych Kaminari stanowiło dla Hany nie lada wyzwanie. Przede wszystkim dlatego, że kontrolowali swoje reberu na wyższym poziomie niż dziewczyna. Mieli do dyspozycji więcej wiązek i gdyby przypatrzeć się ich manipulacji, to były także szybsze. Shirakawie pozostawało operować swoimi najstaranniej jak tylko potrafiła. Plan zrodził się sam. Mając do dyspozycji kilku członków tego samego klanu nic dziwnego, że warto postawić na wielokrotne użycie. Jednostka najpewniej nie osiągnęłaby zamierzonych wyników. Osłona zadziałała? Nietypowa bariera z wiązek Rantonu powstrzymywała nadlatujące strzały, co bardzo cieszyło i podnosiło na duchu. Jednak czy reszta była w stanie poradzić sobie z czekającym dookoła zagrożeniem.
Trwając w skupieniu nastolatka mogła jedynie wierzyć, że to Ario będzie tym, który stanie na wysokości zadania. Doświadczony lalkarz już pokazywał, że raz wciągnięty w wir walki jest nieocenionym wsparciem i bardzo niebezpiecznym łowcą. Nie chcąc łamać szyku i narażać drużyny na przedostanie się strzał w ich pobliże, Hana nadal podtrzymywała technikę. Korygował tylko nieznacznie laserowe pnącza, żeby pozwolić dwójce Kaminari na lepsze pole manewru. Wierzyła tym samym, że w razie trudności będzie czas na reakcję w ich bliższym otoczeniu.
Jeśli tylko kunoichi mogła oderwać wzrok od górnej warstwy nieba, to była gotowa reagować na każde zagrożenie. Schemat powoli się powtarzał. Zaraz po ostrzale powinni liczyć, że wróg zaatakuje swoimi siłami. Piechota kontra piechota, zaś im przypadną pewnie specjalni przeciwnicy. Grunt, żeby tym razem nie dać się zaskoczyć. Shirakawa nie będzie zwlekać i opóźniać reakcji. Tym bardziej czekać, aż dzicy wykonają pierwszy ruch. Bardzo chciała w to wierzyć.