Strona 1 z 3
[Event]Karczma Hanabi
: 29 cze 2023, o 19:58
autor: Misae
Karczma, położona w jednej z obrzeżnych części miasta, cudem przetrwała wydarzenia z Turnieju. Jest to jedno z tych miejsc, które postawiło na operowanie ukojenia i chwili oderwania od rzeczywistości, zapraszając gości do wnętrza, które emanuje spokojem i harmonią.
Wnętrze karczmy zostało urządzone dość skromnie, z wykorzystaniem dużej ilości drewnianych mebli. Od momentu wejścia gości otacza delikatny zapach kadzideł, który nadaje temu miejscu atmosferę medytacji i refleksji. Na dębowych podłogach stoją stoły, a przy nich ułożone są kolorowe poduszki, które zapewniają wygodę podczas spożywania posiłków. Oświetlenie jest stonowane, tworząc przyjemną i intymną atmosferę dla gości.
Właściciel karczmy - Miyazaki Hanyu, człowiek o spokojnym usposobieniu, dba o to, aby goście czuli się bezpieczni i mile widziani. Jego uśmiech i uprzejmość są jak lekarstwo na zmartwienia dnia codziennego.
Menu karczmy ostatnio stało się skromniejsze, ale mimo to, każdy znajdzie coś dobrego dla siebie. Właściciel dba aby choć różnorodność była nieduża to doskonały smak pozostawał na długo w pamięci.
Re: [Event]Karczma Hanabi
: 29 cze 2023, o 20:26
autor: Misae
Ucieszyła się gdy ją dogonił. Nie uciekała na tyle szybko aby miał mieć z tym problemu, mieli przecież wyruszyć razem. Zadane przez niego pytanie było wyjątkowo trudne. Kobieta odetchnęła ciężko i zwróciła spojrzenie na trakt przed sobą. Jej wzrok był poważny.
-Może gdybyśmy wtedy mieli dosyć siły i doprowadzili sprawy do końca nie byłoby wizji wojny teraz. Nie wiemy co ich pcha. Nie wierzę, że bez powodu popychają się do tak ryzykowanych działań zostawiając to co znają. Przez tyle lat Mur ich odgradzał, nie znają naszego świata a my nie znamy ich. Nie idę tam z wizją rozlewu krwi. Chce się dowiedzieć co się dzieje. Samej osądzić. Przestać być nożem w czyiś rękach, a sama decydować... - odpowiedziała zgodnie z tym co czuła. Nie miała zbyt wiele czasu aby się zastanowić co się tam dzieje. Chciała zachować chłodny osąd sytuacji. Nie chciało jej się wierzyć, że Dzicy są pchani chęcią rozlewu krwi. Nie zmieniła zdania względem tego co mówiła te dwa lata temu. Wierzyła, że są to myślący i na swój sposób cywilizowani ludzie. Musieli mieć swoje powody, a negocjacje i polityka potrafiły zdziałać naprawdę bardzo dużo w takich patowych momentach. Oby i tym razem...
Droga minęła dwójce stosunkowo spokojnie. Mieli czas by nadrobić to co działo się przez ostatnie lata i cieszyć się swoją obecnością. Jak za dawnych czasów. Dobrze było wrócić do tego okresu. To co zauważyli to dosyć duży ruch na traktach w jedną i w drugą stronę. Jedni uciekali, a inni szli pomóc tym co nie byli w stanie. Ten duet zdecydowanie należał do tej drugiej grupy.
Bez większych problemów przeszli przez bramę i o to znaleźli się na terenie Sogen. Misae jakiś czas wcześniej odesłała gady do ich krainy. Na ten moment musieli nie rzucać się w oczy, zwłaszcza, że Yamanaka chciała dowiedzieć się co mówią ludzie o obecnej sytuacji, a stado małych jaszczurek było dosyć rzucające się w oczy. Dodatkowo mieli za zadanie powiadomić swój lud, że może być konieczność podjęcia działań i aby każdy z paktowych był gotowy na wezwanie. Z tak przybliżoną sytuacją powinni uniknąć efektu zaskoczenia
-Oto jesteśmy... znajdźmy jakiś nocleg i wybadajmy sytuację. - powiedziała zarzucając kaptur nisko na nos, jej aparycja była wyjątkowo charakterystyczna - pośród brunetów o czarnych włosach rzucała się w oczy z kilometra. Nawet jeżeli było tu coraz więcej przyjezdnych i panowało zamieszanie nie czuła się na tyle anonimowa aby kroczyć tak po prostu po wiosce -Rozejrzyjmy się i posłuchajmy... no i zjedzmy coś, czuję jak mi kiszki marsza grają - dodała ostatnią część z wyraźnym żartem w głosie wskazując Minoru ręką aby on prowadził...
Re: [Event]Karczma Hanabi
: 29 cze 2023, o 21:59
autor: Minoru
Czas w podróży mijał Minoru nadspodziewanie szybko. Nie był pewien czy była to zasługa adrenaliny, która zdawała się przepływać nieprzerwanie przez niego, od momentu opuszczenia pokoju Misae. Czy może towarzystwo przyjaciółki, której nie widział od lat. Jaka by nie była prawdziwa odpowiedź, oboje spędzili ten czas nadrabiając luki w życiorysach drugiej osoby. Im dłużej Minoru słuchał opowieści Misae, tym coraz bardziej dochodziło do niego jak bardzo dziewczyna różniła się od tego jak ją zapamiętał z młodzieńczych lat.
W końcu jednak dotarli. Oto stała przed nimi stolica Sogen, Kotei. Miasto nijak miało się do piękna Saimin, lecz było to odczucie bardzo subiektywne ze strony Minoru, podsycane na dodatek licznymi śladami pozostawionymi przez wojnę, jaka przetoczyła się przez te tereny jeszcze nie tak dawno temu. Prowadziła ich Misae, jako ta, która znała miasto. Minoru trzymał się blisko niej, gotów zareagować gdyby ktoś się do nich przyczepił, albo jeszcze gorzej, rozpoznał Misae. Zdawał sobie sprawę, że musieli się obawiać nie tylko swoich pobratymców, którzy być może dostali już rozkazy odnaleźć Misae i sprowadzić ją ponownie do domu, ale również i człowieka, którego Misae miała poślubić. Choć tego ostatniego obawiał się jedynie Minoru.
- Boisz się, że ktoś może cię rozpoznać? - Zapytał, widząc jak Yamanaka zarzuca sobie kaptur na głowę, by ukryć swą twarz. Zastanowił się przez chwilę, czy i on nie powinien może wziąć z niej przykładu. Zdecydował jednakże nie ukrywać swego lica, po pierwsze, ze względu na to, że nie różnił się aż tak bardzo od miejscowych, po drugie, nie wyglądał na nikogo aż tak ważnego, zwłaszcza w porównaniu z Misae i po trzecie, nie miał płaszcza ze sobą.
- Jedzenie i miękkie łóżko brzmi dobrze. Choć dorzuciłbym do tego ciepłą kąpiel i ostrą brzytwę. Wyrównałbym brodę i włosy, co by nie wyglądać jakbym był twoim służącym. - Skoro chciała coś zjeść, niech i tak będzie. Sam w sumie również by też coś wrzucił na ruszt. Puściła go przodem, chcąc by to on coś wybrał. Skinął jej na to głową, podając jednocześnie ramię, by mogła się podeprzeć o nie. Choć być może taki gest zbytnio zwracał uwagę na ich dwójkę, więc jeśli odmówiła, nie zamierzał się obrażać. Ruszył wzdłuż ulicy, rozglądając się na boki, obserwując sytuację jaka panowała w mieście oraz szukając miejsca, które nadawałoby się by spędzić przytulnie choć jedną noc.
- Wiesz. Myślałem trochę o tym co powiedziałaś mi jeszcze w Soso. To o dzikich i ich motywacji. Nie wiem co ich motywuje i po tych wszystkich latach, wcale nie jestem przekonany, że wtedy na murze walczyliśmy po słusznej stronie. Mówisz, że nie idziesz tutaj z wizją rozlewu krwi… obawiam się niestety, że nie będziesz miała takiego wyboru. Nie wiem jak ty, ale od kiedy pojawiliśmy się w tym mieście czuję jedynie zapach śmierci i krwi. - Było to metaforyczne określenie, tego co dostrzegał wokół siebie. Miasto było w opłakanym stanie, nie zdziwiłby się, gdyby mury miejskie były przerwane w kilku miejscach. Czego właściwie oni tutaj szukali? Właściwie wiedział to doskonale, Misae chciała przeżyć kolejną przygodę i pomóc potrzebującym, ale czy naprawdę znajdą to wszystko tutaj? Wątpliwości zostały przerwane przez majaczącą w oddali karczmę. Minoru zatrzymał się na chwilę i wskazał ją, swej towarzyszce, by ta mogła wyrazić swoje zdanie.
- Wygląda przytulnie. - Przynajmniej jak na standardy Kotei. Poprowadził Misae do drzwi budynku i otworzył je, przepuszczając kobietę przodem, samemu wchodząc zaraz za nią. Na całe szczęście w środku panował umiarkowany ruch, toteż bez większego problemu znaleźli i zajęli ustronne miejsce. W drodze do stolika, Minoru, zgarnął dwie karty menu, nie chcąc czekać na to, czy ktoś z obsługi do nich przyjdzie. Skoro Misae chciała jeść, nie miał zamiaru czekać. Głodna Misae, to groźna Misae.
- Wybrałaś coś sobie? Ja myślę nad Miso-shiru oraz Tonkatsu. - Zapytał. Jeśli jego przyjaciółka znała już swój wybór, Minoru zamierzał podejść do obsługi i złożyć zamówienie. Gdy wrócił do stolika niósł ze sobą dzbanek schłodzonej zielonej herbaty i dwie czarki. Myślał nad czymś mocniejszym, lecz kto wie, kiedy będą musieli być znowu trzeźwi. Postawił jedną czarkę przed Misae, drugą przed sobą i napełnił obie, zaczynając oczywiście od kobiety.
- Niedługo powinni przynieść nasze zamówienie. - Zapewnił swą przyjaciółkę, nie chcąc narażać się na jej ewentualny gniew, gdyby „kiszki” postanowiły zagrać coś bardziej dynamicznego aniżeli marsz. Siedział przez chwilę milcząc, zastanawiając się nad czymś i stukając palcem o stół, wystukując jakiś przypadkowy rytm.
- Wybacz mi moją bezpośredniość. Ale czy nie gdzieś tutaj znajduje się twój przyszły mąż? Zamierzamy go odwiedzić? - Zdawał sobie sprawę, że być może przekracza jakąś granicę tym pytaniem, lecz z drugiej strony, znał Misae od zawsze. Widział ją chyba w każdej możliwej sytuacji i jeśli ktoś miał prawo zadawać jej trudne pytania, to chyba właśnie on.
Re: [Event]Karczma Hanabi
: 1 lip 2023, o 13:55
autor: Misae
Minoru nie zakładał kaptura, ale to było zrozumiałe. Ciężko było ubrać coś, czego się przy sobie nie miało. Misae przyjęła jego ramię bez zawahania i słowa odmowy. Znali się tak długo, że nie wyobrażała sobie by mogła go odepchnąć. Poza tym, nie wiedziała w tym zachowaniu niczego nieodpowiedniego. Szczerze, to bardzo potrzebowała takiego wsparcia. Był obok i nie musiała się z tym wszystkim mierzyć sam na sam. Nawet nie wiedział jak ogromnie było to dla niej ważne.
-Spędziłam tutaj kilka ładnych miesięcy, więc byłaby spora szansa, że ktoś by mnie rozpoznał. Na ten moment nie chcę rzucać się w oczy, chcę usłyszeć o czym szepczą ludzie, czego władza nie wie... Poza tym... Aiko-sama wspominała o tym, że wysłana zostanie delegacja z naszego klanu. Wolałabym by mnie nie zauważyli zbyt wcześniej, bo jeszcze komuś do głowy przyjdzie mnie odesłać - odparła z przekąsem przemierzając uliczki aż Minoru wybrał jakąś lokalizację na ich postój. Tomoe dzielnie tuptał obok nich uważając jedynie by nie wylądować w jakimś błocie. Nie było to najpiękniejsze miejsce na świecie.
-Oj tak, gorąca kąpiel to dobry pomysł. Mam wrażenie, że pachnę gorzej niż fenek - drugą część dodała półszeptem aby lisek nie usłyszał. Niestety jego wielkie uszy i słowo kluczowe "fenek" sprawiło, że spojrzał na swoją panią pytająco, by potem pójść sobie parę kroków dalej. Trudno powiedzieć czy się obraził czy coś mu zapachniało.
W końcu Minoru zdecydował się wrócić do ciężkiego tematu. Misae odetchnęła głęboko czując że musiało się to wydarzyć.
-Nie dziwię się, kurz jeszcze nie opadł po ostatniej tragedii, a już kolejna nadciąga wielkimi krokami. Zginęły wtedy dziesiątki ludzi... - skomentowała zapach krwi i śmierci, przed oczami jeszcze miała tamte zniszczenia -...jeżeli nie uda się rozwiązać spraw pokojowo, będę gotowa pomóc w obronie ludności... lub skupię się na pomocy w szpitalu. Od zniszczeń w szpitalu nie sądzę by znacząco zwiększyła się ich kadra medyczna. Szkolenie lekarza to długie lata, więc ktoś doświadczony kto wie co robi będzie na wagę złota. - wyjaśniła wiedząc, że będzie gotowa pomóc zarówno jako lekarz oraz doświadczony już wojownik. Straty jakie zostały poniesione przez ludność były tak ogromne, że wiedziała, że jeden doświadczony ninja mógł zrobić znaczącą różnicę w wyniku.
Weszli do środka i zajęli jeden ze stolików. Ze skinieniem głowy Yamanaka przyjęła kartę i zaczęła ją przeglądać. Fenek od razu zrobił się bardziej skupiony i nie opuszczał swojej pani na krok - tak motywujący był zapach jedzenia!
-Tonkatsu zdecydowanie! - odparła bez namysłu, a gdy spojrzała na bok, na siedzącego fenka, który wpatrywał się w nią wielkimi, błagającymi uszami dodała -No i jakąś gotowaną rybę bez przypraw, prawda Tomoe? - ruszyła uszami na znak zgody, gdy usłyszał swoje imię. Zostało tylko czekać.
Czekali zdecydowanie zbyt długo, bo po rozlaniu do czarek herbaty - bardzo dobrej!; Minoru zdecydował się zadać trudne pytania. Pytania, nad którymi Misae jeszcze się nie zastanawiała, a przecież powinna. Były bardzo istotne.
-Jest... - przyznała nieodgadnionym tonem-...zapewne ma teraz dużo na głowie w związku z zarządzaniem. Nie sądzę, żeby również pochwalał moją decyzję pojawienia się tutaj w obliczu takich niebezpieczeństw... więc chwilę odczekam i postawię go przed faktem dokonanym. Poza tym jeżeli delegacja wyruszyła zaraz za nami zapewne również będą przyjęci przez władzę, a ja wolę się im nie rzucać w oczy do ostatniej chwili - upiła łyk herbaty, żałując, że nie jest to alkohol, po czym przywołała na twarz drobny uśmieszek i odbiła piłeczkę -Widzę, że aż cię nosi aby go poznać - przyglądała się uważnie jego reakcji.
Przez ten czas dotarło spóźnione jedzenie
-Smacznego - powiedziała z lekkim klaśnięciem, po czym postawiła miseczkę z rybą obok liska -Trzymaj Tomoe, na zdrowie - i można było zacząć pałaszować!
Re: [Event]Karczma Hanabi
: 1 lip 2023, o 18:44
autor: Kitashi
Kitashi był od kilku dni w drodze i w końcu dotarł na miejsce, w które pokierowały go napotkane osoby, gdy pytał o to gdzie się udać by pomóc. Mężczyzna widział duży ruch w Sogen, który dość mocno kumulował się w okolicy Kotei , do któregoż to chłopak wreszcie dotarł. Ubrany był typowo dla siebie, tak jak ubierał się od lat, czyli w ubiór klanowy w postaci kremowego kimono, z wyszytym symbolem jego gałęzi klanu, kremowa hakama, błękitne haori, którego kaptur miał obecnie narzucony na głowę z dwóch powodów, po pierwsze dla osłony przed wiatrem, a po drugie dla wtopienia się częściowo w tłum.
Koseki sam w sobie mimo tego żył w drodze przez całe lata, to wyglądał schludnie, z rana w pełni się umył, a włosy i brodę miał przystrzyżone po tym jak kilka dni wcześniej był w karczmie, oczywiście nie pachniał też sakurą, jak by nie było spędził dzień w podróży, ale dalej nie był w złym stanie.
Chłopak sam w sobie bywał podczas tych lat w podróży na terytorium wietrznych równin, nawet był już w Sogen, ale odkąd te ziemie zaczęły przyciągać konflikty jak magnez, chłopak starał się unikać tej okolicy, aż do teraz. Po dotarciu do Kotei chłopak chciał najpierw ruszyć do lokalnej władzy by dowiedzieć się jak może pomóc, ale w tym przeszkodził mu jego burczący brzuch. Większość zapasów zużył tuż przed dotarciem do Sogen, a nie chciał zużywać pigułek żywnościowych, bo wiedział że mogą one być mu bardziej potrzebne podczas walki, więc drogą eliminacji została mu karczma która stała na obrzeżach miasta.
Bez większego zastanowienia się Kitashi wkroczył do środka, nie ściągając kaptura z głowy. Jego wzrok skupił się na blacie, za którą stał karczmarz, zaś nie specjalnie skupił się na otoczeniu czy gościach obecnych w karczmie, albowiem obecnie jego żołądek aż błagał o solidny, ciepły posiłek. Podszedł do baru spokojnym, powolnym krokiem, z wzrokiem non stop wbitym w kontuar, oraz z żołądkiem coraz bardziej dopraszajacym się o strawę i przemówił spokojnym, łagodnym głosem do karczmarza, witając się i pytając o to co mają obecnie w menu.
Myśląc nad tym co wybrać Koseki w końcu ściągnął kaptur z głowy, odsłaniając swoje z leksza rozczochrane włosy i nad wyraz specyficzną brodę. Po tych wszystkich latach nie wiele się zmienił, oczywiście nie można powiedzieć ze wcale, bo widoczne było iż jego twarz nabrała ostrzejszych rys, a skóra nabrała nieco cieplejszego odcienia, może też tu i ówdzie zaczęły się pojawiać pierwsze, mikre zmarszczki w pobliżu ust czy oczu, a jego broda była jakby pełniejsza niż ta, którą niektórzy mogliby pamiętać. Koniec końców chłopak zdecydował się na ramen tonkotsu z dodatkowym chashu,.
Po złożeniu zamówienia i położeniu pieniędzy na blat oparł głowę o rękę i zatracił się w swoich myślach, jak to on miał w zwyczaju. O czym myślał? O wielu rzeczach, o tym czy jest gotowy na to co czycha na niego na polu walki, czy uda mu się przeżyć, czy będzie w stanie jeszcze spotkać swoich przyjaciół gdy to wszystko się uspokoi, co z jego przyjaciółmi, czy żyją, czy mają się dobrze, czy jest gotowy do walki. Wiele myśli zadręczało mężczyznę, ale po latach w podróży, bez choćby jednej znajomej duszy z którą mógłby porozmawiać, miał on dużą tendencję do właśnie takiego zamykania się w pociągu myśli. Ze wzrokiem wbitym w blat kontuaru oczekiwał posiłku, nieświadom tego że dosłownie kawałek od niego siedzi jeden z tematów jego rozmyślań
Re: [Event]Karczma Hanabi
: 1 lip 2023, o 23:13
autor: Minoru
Na ulicy
Minoru przez ostatnie kilka lat wędrował z jednego miejsca na drugie na kontynencie, chcąc liznąć trochę kultury innych regionów i ukryć się przed kara, która nigdy nie nadeszła. Ale z tego co właśnie usłyszał, to Misae była wszędzie w centrum wydarzeń. I to do tego stopnia, że dała się poznać ludziom. Nie to co Minoru, który poza swoim rodzinnym krajem, był białą kartą. Misae przywołała jeszcze jeden ważny argument, za tym by chować swą twarz przed innymi. W mieście byli, lub niedługo będą następni Yamanaka, a ci mogliby rozpoznać dziewczynę i pochwycić. Minoru uważał ten argument za dość rozsądny, lecz wiedział, że Yamanaka nie muszą widzieć twarzy by potrafić rozpoznać drugą osobę. Tą uwagę zachował jednak dla siebie.
Gdy wspomniała o tym, że cuchnie gorzej niż jej mały przyjaciel, parsknął śmiechem. Byli w trasie już od jakiegoś czasu i choć byli zaprawieni w bojach i brak udogodnień im nie przeszkadzał, to rzeczywiście ich higiena mogła odrobinę ucierpieć przez ten czas. Minoru jednak nie uważał wcale by Misae pachniała jakoś nieprzyjemnie. Teraz gdy szła z nim pod rękę i była blisko niego, czuł jej zapach bardzo dobrze i nie odpychał go ani trochę.
W karczmie
Gdy Misae zdecydowała się co też zechce zjeść, Minoru wstał ze swego miejsca i udał się do obsługi by złożyć zamówienie. Oczywiście, że nie zapomniał o małym uszatym przyjacielu Misae i jedzonku również dla niego. Wolał nie mieć wroga w głodnym pustynnym stworzeniu i jego właścicielce.
- Zamówione. Trochę zdziwili się gdy poprosiłem o gotowaną rybę bez przypraw, ale gdy wskazałem na nasz stolik i zobaczyli Tomoe, to wciąż wyglądali jakby zobaczyli jakiegoś demona, ale przynajmniej przestali zadawać głupie pytania. Zapytałem również o pokoje, mają trochę wolnych i ciepła kąpiel też się znajdzie, choć ceny mają iście zaporowe. Najwidoczniej każdy chce się wzbogacić na wojnie. - Minoru klapnął na swoje miejsce, czując dopiero teraz jak bardzo jest zmęczony. Choć było to przede wszystkim zmęczenie fizyczne. W kwestii zmęczenia psychicznego, czuł się świetnie. Obecność Misae działała na niego jak zwykle kojąco. Nawet czarne myśli na temat tego, że zamiast zatrzymać ją, to zwiał wraz z Misae, jakby odeszły na bok. Przechylił się przez stół by podrapać Tomoe po głowie, ot jego nowy nawyk, od kiedy fenek stał się częścią jego życia. Tak, czuł się naprawdę dobrze, już nie pamiętał gdy ostatni raz czuł się taki spokojny i wolny. Jakby otaczające go problemy traciły na znaczeniu. I pewnie pozostałoby tak jeszcze przez dłuższy czas, gdyby nie przyszło mu do głowy super niestosowne pytanie. Zapytał Misae o jej przyszłego męża. Minoru pożałował swego pytania dokładnie w tym samym momencie, gdy przestał je wypowiadać. Gdy dostrzegł reakcję swojej przyjaciółki, aż zaczął żałować, że nie ugryzł się w język. Misae odpowiedziała jednak na jego pytanie. Minoru nie musiał umieć czytać w myślach, żeby dostrzec, że coś jest nie tak. Jego umysł zaczął pracować szybciej, łącząc ze sobą fakty i to co usłyszał dotąd od swej przyjaciółki. Wspominała jeszcze w swoim domu o tym, że wszystko dzieje się za jej plecami. A zatem to nie do końca była jej decyzja by wyjść za mąż, za tego bezimiennego człowieka. Misae, wyraźnie wahała się, co powodowało, że Minoru nie wiedział czy powinien się cieszyć, czy przestać wtrącać. Nie dostał jednak zbyt wiele czasu, by przemyśleć tą kwestię, ponieważ Misae odbiła piłeczkę.
- Raczej nie bardzo. - Wyrwało mu się z ust, choć miał nadzieję, że na tyle cicho by Misae tego nie dosłyszała. Szybko złapał za kubek z herbatą i popił z niego dając sobie chwilę, by zapanować nad sobą. Czuł, że piecze go odrobinę twarz, cholera, rumienił się.
- Po prostu, jestem odrobine zszokowany całą tą sytuacją. Mam poczucie, jakbym przespał w jakiejś jaskini dekadę i obudził się w świecie, który nie jest moim światem. - Ach te białe kłamstwa. Ulubiona broń Minoru, w trudnych rozmowach. Pominął całą kwestię tego jak czuł się z myślą o ślubie Misae, ponieważ sam do końca tego nie rozumiał. Nie był również odrobinę zszokowany. Był potwornie zszokowany. Jeszcze niedawno byli dziećmi marzącymi o wielkim świecie, a teraz? Wojny, intrygi, małżeństwa. Minoru poczuł się nagle staro. Na całe jego szczęście, przybyło jedzenie, które parując od gorąca, stworzyło niewidzialna barierę między nimi. A może był to głód, który wyłączył wszystkie inne rejony mózgu i liczyło się teraz tylko jedzenie?
- Smacznego. - Odpowiedział i sięgnął po miskę z zupą. Wlał sobie pierwszą łyżkę do ust, rozkoszując się rozlewającym po ciele ciepłem. Warto było przepłacić za coś ciepłego i przyprawionego do zjedzenia. Zapadła między nimi cisza. Byli głodni, to jasne, ale Minoru czuł się dziwnie gdy oboje milczeli, więc postanowił otworzyć swoja jadaczkę i podtrzymać ten small talk. Tym jednak razem, postanowił ominąć drażliwe tematy.
- A więc, zamierzasz leczyć innych. - Zauważył niczym najlepszy detektyw na świecie. Brawo Minoru, gawędziarz z ciebie pierwszej wody.
- Myślałaś jak się tam dostać, są jakieś zapisy, czy gdy wszystko wybuchnie, zamierzasz pobiec do szpitala? - Zapytał, zdając sobie sprawę, że właściwie nie wiedzieli co powinni zrobić dalej w tym zniszczonym, acz wciąż wielkim mieście.
- Ja nie potrafię leczyć. Właściwie jedyne co potrafię to machać mieczem. Więc, jeśli chciałbym bronić ludzi w mieście, to powinienem pewnie pójść na mury i upewnić się, że ci po drugiej stronie zostaną właśnie tam. - Zastanowił się, nad tym co powinien robić. Obrona miasta wydała mu się najlogiczniejszym wyborem. Do niczego innego by się nie nadał, no może do wyciągania ludzi spod gruzów. Choć do tego również nie, nie był zbyt silny. Czyżby, musiał więc, ponownie rozdzielić się z Misae? Zupełnie jak wtedy na murze. Potem odnalazł ją co prawda, ale czy i tym razem mu się uda? Odstawił pustą miskę po zupie i przyciągnął do siebie talerz z pociętym na paski kotletem w panierce.
Nagle, poczuł to przedziwne mrowienie w głowie, jakby coś chciało go ostrzec przed czymś. Nie zdarzało mu się to często, zwykle panował nad tym, lecz od czasu do czasu, wręcz odruchowo, skanował okolicę. W pierwszym momencie wystraszył się, że to co poczuł, to ktoś z Yamanaka i zaraz ich zdybie. A jednak, to było coś zupełnie innego. Źródło chakry było znajome, choć Minoru nie potrafił rozpoznać go w pierwszej chwi… kawałek tonkatsu wypadł mu spomiędzy pałeczek, upadając na stół. Oczy powiększyły mu się, wbijając swoje spojrzenie tuż nad ramieniem Misae. Jeżeli jeszcze przed chwilą, był cały czerwony, to teraz pobladł cały. Czuł jak krew odpłynęła mu z palców, które zacisnęły się mocniej na blacie stołu. On znał tą chakrę! On wiedział kim jest jej właściciel!
Wstał od stołu, bardzo gwałtownie, by móc lepiej dostrzec osobę, która tak go poruszyła. Widział ją, a raczej jego. Stał przy samym barze, odwrócony plecami do nich, zakapturzony, tak jak Misae. A właśnie, Misae. Ta przestała jakby istnieć dla Minoru, przez chwilę. Teraz jednak, gdy przypomniał sobie o niej, spuścił wzrok by skrzyżować z nią swe spojrzenie.
- Zabiję go! - Wywarczał zimnym, wręcz lodowatym tonem głosu. Z tą enigmatyczną zagadką, pozostawił Misae samą, kierując się szybkim krokiem w kierunku tajemniczego jegomościa. Zaszedł go od tyłu, licząc na to, że ten nie zorientuje się co nadchodzi. Złapał go lewą ręką, za prawe ramię i obrócił gwałtownie do siebie. Wbił swój wzrok w jego twarz i nie potrafił uwierzyć własnym oczom. Kitashi, starszy, dostojniejszy, żywy… Minoru poczuł jak zalewa go gniew, jakiego nie czuł chyba jeszcze nigdy w swoim życiu. Zamachnął się i rąbnął Kitashiego prosto w pysk, powalając na ziemię.
- Gdzieś ty kurwa był! - Wrzasnął na niego, robiąc scenę, o której ludzie będący w karczmie, będą mówić latami. O ile przeżyją oblężenie.
Re: [Event]Karczma Hanabi
: 3 lip 2023, o 17:29
autor: Misae
Komentarz o fenku i jego wzbudzeniu strachu Misae przyjęłą ze śmiechem. Rozumiała zaskoczenie, to nie były jego rodzime tereny i mało kto mógł się w życiu spotkać z podobnymi jemu. Najpewniej jacyś kupcy opcjonalnie wyższej rangi ninja, którzy zapuścili się na teren pustyni. Nie byłą to zbyt duża grupa.
Skoro ja byłam pomysłodawcą to opłacę nam nocleg. A jeżeli będzie zbyt drogo wiem gdzie możemy się zatrzymać. U Kyoushi'ego do spania co prawda nie ma dużo miejsca, ale alkohol i dobre towarzystwo się znajdzie. - pamiętała, że miał tam jedno łóżko i jedną matę do spania. Niewiele, ale zawsze za darmo i zawsze miło. Skoro o kocie mowa. Ciekawe czy wrócił już do domu, czy ostatnią osobą, która tam była była ona. Zabawne. W jego domu czuła się jak u siebie. Co prawda wiedziała, że jest jeszcze dom Masahiro i że ten przyjąłby zarówno ją jak i jej przyjaciela, ale widząc "emtuzjazm" jakim pałał Minoru zdecydowała się nie kazać mu się poznawać z Uchihą już pierwszego dnia. Nie przejęła się mocno w znaczeniu personalnym zadanym przez niego pytaniem. Mial prawo pytać. Był tym, który miał prawo chcieć wiedzieć i tym, któremu ona odpowie. Zawsze tak było i zawsze tak będzie. Nie było wszak wątpliwości, że łączyła ich wyjątkowo i bardzo mocna więź, której jedno niezręczne pytanie nie miało szansy zerwać.
-Rozumiem cię. Gdy opuściłam Soso wszystko zdawało się płynąć swoim rytmem. Nie przejmowałam się niczym, zawsze znalazł się ktoś kto potrzebował pomocy, a iryonin na brak zainteresowania nie narzeka. Czas płynął. Świat płynął, a ja płynęłam tam gdzie mnie poniósł akurat prąd. - nie przejmowała się wtedy czy będzie to jakaś zatoczka w której utknie na dłużej, czy długa podróż bez konkretnego celu. Było jej z tym dobrze. Odnalazła się w tej nietypowej dla siebie pozycji i mogła tak trwać... ale to nie teraz. Teraz niestety miała inne zadania i zmartwienia na głowie. Zbliżało się wielkie wydarzenie i dobrze byłoby je przemyśleć. Nawet jeżeli miało się okazać, że ona znowu chciała działać na żywioł.
-W sumie to tak... - odparła żartobliwie, lekko się rumieniąc -...trochę pracowałam w tutejszym szpitalu jak zostałam po wydarzeniach na Turnieju oraz brałam tam udział w dosyć ważnym dla wioski zabiegu, więc zakładam, że... no przyjdę i powiem, że chcę pomóc to mnie przecież nie wypędzą. To byłoby wielce nierozsądne z ich strony - niby mówiła sensowne rzeczy, ale no... Minoru miał jakieś dziwne zdolności do obnażania rzeczy, których Misae nie przemyślała, nie zwróciła uwagi bądź nie chciała sobie nią zawracać głowy. Dlaczego to robił! To było okropne! Na szczęście temat zszedł na niego. Dziewczyna odstawiła pałeczki by położyć mu dłoń na ramieniu.
-Wierzę, że twój miecz jest w stanie ocalić wielu z nich i to ogromna pomoc. Będziesz ich bohaterem "Minoru" - uśmiechnęła się pokrzepiająco. Mówiąc to ostatnie zdanie doznała jakby olśnienia. Odstawiła miskę z zupą na bok.
-Za chwilę wrócę, zapomniałam coś zrobić. Tomoe, przypilnuj aby Minoru nie zrobił niczego głupiego - poprosiła liska, po czym wstała i poszła do karczmarza. Wynajęła jeden pokój dla tej dwójki na najbliższe trzy noce. Nie wiedziała co przyniesie jutro, ale lepiej było się zabezpieczyć chociaż w ten sposób. Gdy jej się to udało czmychnęła na górę do pokoju. Wygrzebała kilka rzeczy. Nabazgrała coś na szybko na kartce i zrobiła najważniejsze z tego. Przegryzła skórę na palcu by wykonując odpowiednią technikę wezwać do siebie śliczną jaszczurkę. Na podłodze przed nią pojawił się Shizen. Jego zielone łuski skrzyły się w przydymionym świetle. Sam rozejrzał się dookoła i kręcąc z zainteresowaniem głową wbiegł na jedno łóżko. Dla nieświadomego wyglądał na dzikiego, a jednak wyjątkowo spokojnego, ciekawskiego gada. Misae jednak wiedziała, że to bardzo sprytne stworzenie, które wie dużo więcej niż pokazuje. Usłyszała dość od innych gadów i sama miała sposobność we własnym domu się z nim spotkać i poznać, co teraz miało przynieść efekty. Podała mu małe zawiniątko materiałowe.
-Zanieś to proszę do mojego domu i zostaw na stole w salonie. - wydała proste instrukcje, wtedy on wbił spojrzenie w jedno z jej kanzashi. To najładniejsze, niosące za sobą historię jej babci. Zaklęła po nosem. Zdjęła ozdobę niepewnie wyciągając ją w stronę gada -Ma dużą wartość także sentymentalną.. dobrze, weź, ale dostarcz to jak najszybciej. Liczę na ciebie - dodała aby szybko podjąć decyzję i się nie rozmyślić. Pokierowała jeszcze gada co do kierunku oraz miejsca. Shizen patrzył na nią jak na osobę co najmniej nieinteligentną, skoro musiała mu to mówić. Nie była pierwszy powiernikiem paktu, nie była pierwszą która wzywa go na te tereny. Wiedział co ma zrobić i wiedział, że on nadaje się do tego idealni. Cholernie szybki, zwinny, umiejętnie wtapiający się w tłum. Nawet jeżeli chwilę mu to zajmie to wiadomość zostanie dostarczona. Misae nie mogła pozwolić sobie na wysłanie jej krukiem. To było zbyt ważne. Co istotne wróciła na dół chcąc przeprosić Minoru za zamieszanie, ale wtedy była świadkiem niezłego przedstawienia. Aż zatrzymała się wpół kroku z buzią otwartą na oścież.
-Kitashi... - szepnęła i po chwili zawieszenie podbiegła do karczmarza. Chwyciła stojącą na blacie butelkę jakiego mocnego trunku, rzucając Ryo z górką i podbiegła do panów.
-Może napijemy się, nim nas wyrzucą z jednego z niewielu ocalałych tutaj noclegów? - zapytała łamiącym się głosem, choć słychać było, że próbowała zachować żartobliwy ton. Jeżeli którykolwiek podniósł na nią głowę zauważył uśmiechającą się szeroko, z czystego szczęścia kobietę, po której policzkach spływały łzy, o których istnieniu nawet nie wiedziała i trzymającą w ręce pokaźnych rozmariów butlę procentów.
Ukryty tekst
Re: [Event]Karczma Hanabi
: 3 lip 2023, o 22:11
autor: Kitashi
Kitashi cierpliwie wyczekiwał swojego posiłku, pogrążony w pociągu myśli, nadziei i zmartwień, absolutnie nieświadom tego że został zauważony przez kogoś, kogoś kogo nie widział od wielu lat. Siedział podparty łokciem o blat i z głową oparta na pięści, kiedy to poczuł nagły chwyt i szarpnięcie za prawe ramię, które spowodowało że Kitashi obrócił się w stronę przypuszczalnego zagrożenia. Oczywiście wyuczony nawykami z podróży jak i treningów z ojcem wiele lat temu, jego ciało automatycznie spięło się do obrony. Jego ręka powędrowała w stronę kabury z bronią, skąd wyciągnął on kunaia i wyciągnął go przed siebie w celu samoobrony. Już miał atakować, kiedy jego instynkt na chwile się uspokoił i mężczyzna był w stanie się skupić na twarzy, jak myślał, napastnika. Te czarne włosy, błękitne oczy i ta twarz, doroślejsza i obecnie z brodą, ale jednak, Minoru jak nic. Na usta chłopaka zaczął wkradać się uśmiech i zaczął luzować swoją defensywną postawę, by tuż po tym dostać prosto w pysk od swojego starego przyjaciela. Impakt trochę go otumanił i powalił na ziemię, przy czym Koseki stłukł sobie trochę kość ogonową. Chwilę mu zajęło by choć trochę otrząsnąć się z szoku, by coś z siebie wydusić.
-Aaagh
Warknął krótko, po czym uchylił jedno ze zmrużonych oczu i skierował je na stojącego ponad nim mężczyznę i dodał skruszonym tonem
-Au. Ok, przyznaję, zasłużyłem.
Mruknął, dalej ździebko otumaniony zarówno uderzeniem jak i tą nierealnością tego co się działo, chwytając się ręką za miejsce w którym ręka Rakuraia zderzyła się z jego czaszką. Mimo bólu i skruchy, lekki uśmiech wkradł się na jego usta. Tyle razy w tym jego pociągu myśli zastanawiał się czy bracia Rakurai i Misae dalej żyją, jak się mają, czy nie stała im się krzywda podczas tych licznych wojen, a tutaj stał przed nim jak wryty starszy z braci Rakurai, wyraźnie wkurwiony na Kosekiego. Jak by nie było, chłopak, odkąd rozdzielili się na Hanamurze, nie dawał znaku życia, a w listach, które to sporadycznie wysyłał do swojej rodziny prosił by zachowali to co pisze dla siebie. Nic dziwnego i było to całkowicie usprawiedliwione w jego oczach, że jego przyjaciel był zwyczajnie na niego wkurwiony i równie mocno wiedział że zasłużył na większy wpierdziel niż to czym powitał go czarnowłosy. Chłopak poprawiając się na ziemi schował wyciągniętego do obrony kunaia i po głębszym oddechu odpowiedział na pytanie od czarnowłosego.
-Bardzo długo by mówić, wiele rzeczy się wydarzyło, przez jeszcze więcej walczyłem ze swoją psychiką, ale kurna, na Bogów, jak ja się cieszę że Cię widzę Minoru
Rzucił, przy czym uśmiech na jego ustach jeszcze bardziej się poszerzył. Oczywiście domyślał się że 9 lat milczenia nie przejdzie mu tak łatwo płazem, ale dalej wewnętrznie skakał z radości widząc że Minoru był cały, zdrowy i również wydoroślały, przez co chcąc czy nie, na jego usta wskoczył ten jego typowy szeroki, szczery uśmiech. Jak wiele czasu minęło odkąd tak się uśmiechał. Chyba te całe 9 lat, a konkretniej od momentu gdy jeszcze przed tą całą traumą z onsenu wspaniale bawił się właśnie z Minoru i z... Misae. Na myśl o niej wzrok chłopaka się wyostrzył, a głos spoważniał.
-Co z Misae?
Zapytał już bardziej spiętym i poważnym głosem. Na wspomnienie o dziewczynie umysł Kosekiego zalały obrazy tego co się działo te 9 lat temu. Przypomniał mu się powód przez który rozpoczął swoją tułaczkę. Przypomniały mu się obrazy z tamtej fatalnej nocy, najpierw z onsenu, a potem z momentu gdy wszystko schrzanił raz a dobrze. Chłopak z ciężkością przełknął ślinę, by ledwie po kilku sekundach już nie dziewczyna, a kobieta, której wizerunek przez kilka chwil zalał myśli Kosekiego, pojawiła się w jego polu widzenia, tuż za stojącym nad nim Minoru. Chłopak poczuł jak coś ściska go w piersi, oraz jak kąciki jego oczu stają się wilgotne. Minęło 9 lat, a jego przyjaciele dalej żyli i na wstępny rzut oka mieli się dobrze. Dodatkowo Kosekiemu udało się ich spotkać w takich warunkach. Gdy pierwsza ciepła łza popłynęła po policzku ciemnowłosego, lecz nie była to łza smutku, gdyż na jego ustach dalej widniał szeroki szczery i pełny ulgi uśmiech. Kitashi wstał i z mruknięciem
-Chodźcie wy tu.
Podszedł do dwójki by zamknąć ich w niedźwiedzim uścisku, kiedy to kolejne ciepłe łzy spływały po jego policzkach. Czuł jak serce wali mu w piersi tak, jak gdyby miało zaraz wybić się z klatki piersiowej by dać znać całemu światu o tym jak szczęśliwy i pełny ulgi był brodacz. Marzył o tym by się z nimi spotkać od tak dawna, ale jednocześnie przez tak długi czas blizny na jego sercu nie pozwalały mu na powrót. Oczywiście stare blizny dały o sobie we znaki, co Kitashi dalej czuł, ten wewnętrzny ból braku odpowiedzi, a wręcz odrzucenia, ale na obecną chwilę ten ból tłumiony był radością z tego ze mimo wielu wojen jego przyjaciele dalej żyli i że w końcu udało mu się z nimi zjednoczyć.
-Jak ja za wami tęskniłem. Przepraszam was z całego serca że nie dawałem znaku życia, powiedzmy że przez sporo przeszedłem.
Chłopak nie chciał puszczać dwójki z uścisku lecz nie chciał też przeciągać struny, wiec w końcu cofnął się o krok i lekko pociągnął nosem i starł dłonią łzy które dalej mimowolnie leciały mu z oczu. Wziął głębszy oddech by następnie w końcu przełamać się i odpowiedzieć Misae.
-Z chęcią. Przyda się toast za stare lata.
Rzucił z lekkim uśmiechem. Chciał zarzucić ich gradem pytań, ale z jednej strony nie wiedział od czego zacząć, a z drugiej jednak dalej stali skupieni przy barze, wiec lepiej takie dyskusje zacząć na osobności, a przynajmniej chociaż dalej od innych ludzi.
-Może usiądziemy? Mam masę pytań, i przypuszczam że wy nie mniej do mnie. Poza tym muszę coś zjeść, jestem w drodze od kilku dni i nic mi się nie marzy bardziej niż ciepły posiłek.
Powiedział po czym ponownie skupił swój wzrok na dwójce przyjaciół. Dostrzegł kolejnych kilka zmian w Minoru i w końcu skupił swój wzrok na Misae. Była równie piękna jeśli nie jeszcze bardziej niż to jak ją zapamiętał. Obecnie skryta pod kapturem, spod którego widoczne były białe włosy, te hipnotyzujące dwukolorowe oczy i jasna cera. Chłopak ponownie poczuł to ukłucie bólu w okolicy klatki piersiowej ale chwilowo ignorował je. Nie miał zamiaru by dawne czasy zniszczyły mu ten moment.
Re: [Event]Karczma Hanabi
: 3 lip 2023, o 22:40
autor: Ryuujin Kodai
Co prawda nie przepadałem za towarzystwem ludzi , za ich dużymi skupiskami i za shinobi jednak po dotarciu do miejsca w którym już niebawem miały rozegrać się wspaniała bitwa moją uwagę przykuło... No po prawdzie to cały ten burdel. Słyszałem że ludzie z Sogen ostatnio nie mieli łatwego życia ale to co zobaczyłem. Cóż był to dość smutny widok. Na szczęście nie na tyle żebym się przejął i stracił tą radość jaką odczuwałem.
Z początku miałem zamiar zaszyć się gdzieś na uboczu z dala od wszystkich ale w tem mym oczom ukazał się budyneczek który nie tylko pachniał jak spokój i cisza to i tak się właśnie prezentował. Nie omieszkałem więc zajrzeć do środka. Trochę osób już tam było ale kojacy zapach kadzidełek w jakimś stopniu rekompensował tą niedogodność.
- Mmmmm jak ładnie pachnie. - pisną z zadowolenia brzdąc na mojej głowie radośnie poruszając ogonem .
- To prawda Taiyō, chyba nawet posiedzimy tu sobie. Relaks brzed walką byłby nawet wskazany. - odpowiedziałem przekraczając próg i rozglądając się za jakimś luźniejszym kątem. Bo jak się okazało w Sogen ci ludzie jacyś niezbyt duzi i ktoś mojej postury po prostu potrzebował odrobinkę więcej przestrzeni. Ku mojemu zadowoleniu było coś niedaleko ściany i okna więc zająłem sobie praktynie dwa miejsca siadając wygodnie aby móc oprzeć się o ścianę i przymknąłem powieki żeby odsapnąć natomiast zwierzak zeskoczył na kolana, zwiną się w kłębek i również zdecydował się uciąć sobie krótką drzemkę.
Re: [Event]Karczma Hanabi
: 4 lip 2023, o 21:33
autor: Minoru
Powiedzieć, że Minoru był „wkurwiony” to jak nie powiedzieć nic. Był tak wściekły, nagłym pojawieniem się starego przyjaciela, że czuł jak pulsuje mu jedna z żył w skroni, w uszach piszczało mu od podniesionego ciśnienia, a świat zrobił się jakby czerwieńszy od tego wszystkiego.
- Więc, lepiej zacznij swoją historię! - Odwarczał Kitashiemu, na jego wymówkę z serii „to długa historia”. I nie dał się kupić na ten jego szeroki uśmiech. Ciekawe, z całej ich czwórki, to Sokiro był tym, który miał na twarzy najczęściej taki uśmiech. Kitashi był raczej jednym z tych poważniejszych. Była jeszcze jedna myśl, która przeszła mu przez głowę. Czy on też wyglądał tak głupkowato, gdy widział Misae, po długiej nieobecności? Kitashi zupełnie jakby czytał mu w myślach, ponieważ zapytał właśnie o nią. Choć zrobił to z dużo poważniejszym nastawieniem, niż jeszcze chwilę temu, czym wybił Minoru odrobinę z rytmu.
- Nie twój zaki... - Miał mu odpyskować, żeby nie zmieniał tematu, gdy dostrzegł jego twarz, która zmieniła się już któryś raz, w ciągu pięciu minut. Wyglądał jakby miał się rozpłakać, czym spowodował, że gniew Minoru jakby stopniał, choć nie zniknął jeszcze całkowicie. Dopiero teraz, gdy przestało pulsować mu w głowie, dostrzegł że Kitashi patrzy nie na niego, a nad niego. Minoru obrócił się, by dojrzeć Misae, walczącą z napływem emocji, pędzącą w ich kierunku z jakąś butelką w łapie. Rakurai, bez słowa obserwował jak przybiegła do nich, jak zaproponowała napić się im wszystkim, patrzył jak łzy ciekną po jej policzkach. Poczuł nagle, jak ktoś dotyka go za ramię. Obrócił się w tamtym kierunku, dostrzegając Kitashiego, który właśnie zamykał ich dwójkę w swoim niedźwiedzim uścisku. Minoru zamknął swe oczy nabierając głęboki oddech. Trwał tak przez kilka chwil, czując jak jego gniew całkowicie zanika, a jego samego zalewa mieszanka smutku i szczęścia. Łzy podeszły mu do oczu, a w nosie pojawił się katar. Lecz nie zapłakał.
- I tak cię zabiję. - Rzucił do Kitashiego, by dać mu w ten sposób znać, że jeszcze nie skończyli. Lecz sam objął przyjaciela, odwzajemniając uścisk. Nie wiedział ile czasu tak trwali w swych objęciach. Nie wiedział również jak wiele osób im się przypatrywało, ale gdyby to była jakaś powieść, to zapewne by teraz wszyscy wstali i zaczęli klaskać. Powieść jednak to nie była, więc czas by odlepić się od siebie nastał szybciej niż Minoru zaczął czuć się niekomfortowo.
- Jeden toast nie zaszkodzi, pamiętajcie jednak, że nie możemy być skacowani. - Starał się być jedynym głosem rozsądku w tej grupie i hamować ich pijackie zapędy. Nie żeby sam nie miał ochoty opróżnić całej butelki sam, zwłaszcza że okazja naprawdę się znalazła niezła, ale wróg mógł dotrzeć do nich w każdej chwili. Wtedy też Kitashi zaproponował by usiąść przy stole.
- Jasne, może zamówić ci coś? - Minoru zaprowadził oboje do ich stolika, po drodze prosząc karczmarza o trzy czyste naczynka, do których mogliby nalać to co udało się porwać Misae.
- Opowiadaj, w końcu. Chociaż zdradź nam jakieś strzępki. Gdzieś ty był, dlaczego siedziałeś tak cicho?! Byłem święcie przekonany, że… że już nigdy cię nie zobaczymy. - Miał powiedzieć, że był przekonany, że Kitashi nie żyje, lecz ugryzł się w język w ostatniej chwili. Nie był to moment, by używać tak ciężkich słów. Nie miał jednak zamiaru odpuszczać tematu jego zniknięcia. Musiał się im wytłumaczyć, chociaż odrobinę.
Re: [Event]Karczma Hanabi
: 5 lip 2023, o 00:38
autor: Ryuujin Kodai
Szybko po przybyciu na miejsce karczma stała się moim jednym z bardziej lubianych miejsc że względu na panujący w niej spokój i dziwne, złudne uczucie harmonii.
Ukryty tekst
Po tym wciąż przychodziłem w to samo miejsce lecz tym razem mając już na celu relaks i nasłuchiwanie otoczenia. Póki co panowała cisza przez co emocje we mnie narastały. Już nie mogłem się doczekać aż krew poleje się litrami, tej adrenaliny i dozy niepewności. Czy tylko ja? Była taka szansa ale gdyby tak było to czy przybyłoby tu aż tylu ludzi? Wątpliwe. Oni też na to czekali, na nadchodząca bitwę i kto wie może nawet zdołam znaleźć rywala na polu bitwy. Ah! Jak piękna by to była okazja by po walce z potężna hordą zmierzyć się z kimś z tych którzy tu przybyli.
Re: [Event]Karczma Hanabi
: 5 lip 2023, o 10:23
autor: Misae
Ten dzień był więcej niż pełen niespodzianek. Mieli zjeść, umyć się i nabrać energii przed szykującym się wyzwanień, a tutaj? Tutaj życie ponownie postanowiło zrobić im niesamowitą niespodziankę. Wspaniałą niespodziankę. Tyle razy wracała myślami do tego co spotkało Kitashiego przez te lata. Gdzie zaginął, co się z nim działo.
-Nawet nie wiesz jak dobrze cię widzieć - powiedziała łamiącym się głosem gdy schował ją i Minoru w objęciach. Nie umiała sobie odmówić. Przytuliła oboje. Tak bardzo się cieszyła, że byli teraz razem. Tak bardzo była szczęśliwa, że może ich przytulić, czuć ciepło ludzkiego ciała. Bardzo walczyła ze sobą aby tylko lekko się wzruszać, a nie zalać potokiem łez... choć gdy zobaczyła łzy w oczach Kitashiego nie poradziła sobie.
-Nawet nie wiecie ile marzyłam o chwili gdy się wszyscy znowu razem spotkamy... - załkała czując jak lekko drży od cisnących się łez. Płakała. Płakała ze wzruszenia, z żalu, z tęsknoty. Minęło tyle czasu od ich ostatninego spotkania. Minęło tyle dni od czasu gdy mieli być nierozłączni. Po chwili powoli się od siebie odsunęli, a Misae zaczęła lekko przecierać oczy aby nie wyglądać, aż tak żałośnie.
-Będę musiała nam w takim razie zaktualizować ilość łóżek w noclegu. Chodźmy do pokoju, tam będzie wygodniej. Zamówisz jedzenie na miejsce. Tam spokojniej porozmawiamy - zażartowała chcąc dodać sobie więcej pewności. Nie pamiętała kiedy ostatni raz tyle płakała, płakała tak szczerze czując się lepiej. Wiedziała, że było w niej jeszcze wiele drzemiących i cisnących się emocji które szalały w jej sercu, ale na ten moment nie wszystkie mogły dać ujście. Kiedy Kitashi składał zamówienie podeszła z nim do pokoju, po czym była gotowa porpowadzić ich do pokoju gdzie wynajęła miejsce do spania.
Tomoe jako jedyny odnotował wejście nowej osoby, ponieważ uniósł głowę i zaczął węszyć za nowym uszatym gościem. Uniósł się stając łapkami przednimi na stole, ale na ten moment nie biegł nigdzie dalej. Wąchał i zastanawiał się co dalej, dopiero jak zobaczył czy zabierają się do pokoju na piętrze ruszył za nimi.
Re: [Event]Karczma Hanabi
: 5 lip 2023, o 12:20
autor: Kitashi
Chłopak czuł niezwykłą mieszankę emocji w swoim wnętrzu. Ogromna radość, wręcz euforia z ponownego spotkania z przyjaciółmi, z faktu że oni żyją i mają się dobrze po tak wielu latach. Z drugiej strony dający się we znaku ucisk i ból w klatce piersiowej przypominający o początku ich rozdzielenia i jego powodów by rozpocząć wędrówkę, jak by nie było te uczucia nie zmarły z czasem, po zobaczeniu Misae chłopak ponownie pod warstwą bólu poczuł to ciepło w swoim wnętrzu, ale nie mógł sobie pozwolić na to by to uczucie przejęło nad nim kontrolę. Już po ostatnim razie gdy wyrzucił z siebie wszystko stał się emocjonalnym wrakiem i oddalił się od swoich przyjaciół na prawie dekadę. Oczywiście w jego wnętrzu pojawiła się złość, że nie próbował nawiązać kontaktu już wcześniej, ale jednocześnie wiedział on że jego podróż miała swój cel i go jak by nie było w sporej części osiągnął. Uzyskał ogólny spokój ducha w zakresie swojej psychiki. Ta mieszanka emocji sprawiła że chłopak nawet nei zwrócił uwagi na grożące słowa Minoru, po prostu wziął ich w objęcia. Niegdyś tak często byli blisko siebie, a teraz, po tylu latach móc w końcu poczuć ich ciepło przy sobie było czymś, od czego jego serce się radowało. Chłopak dalej był wyższy niż pozostała dwójka, i w związku z czym pochylił delikatnie swoją głowę, stykając czoło swoje z czołami Minoru i Misae na kilka sekund, podczas gdy po jego policzkach spływały łzy które były fizycznym objawieniem jego mieszanki emocji. Koseki krótko parsknął śmiechem na groźby Minoru, ale dodał też, cichym mruknięciem.
-Zrozumiałe.
Mówił, dalej tuląc dwójkę do siebie, chłonąc ich bliskość i obecność całym sobą. Na słowa Misae kolejnych kilka łez popłynęło po jego policzkach.
-Oj uwierz mi, ja tak samo.
Dopiero po dłuższej chwili chłopak puścił swoich przyjaciół i zabrał się za wytarcie
-No może dwa kieliszki, ale też jestem za tym by nie przesadzać. Gdy będzie po bitwie na pewno będzie trzeba zorganizować wspólne wyjście na solidną ilość alkoholu i dobrych zagryzek, ale obecnie tylko trochę podpijmy by uczcić ponowne spotkanie. I nie trzeba, już zamówiłem sobie zupę, tylko czekam aż ją przyrządzą.
Odparł po ogarnięciu swojej twarzy chociaż w minimalnym stopniu przy pomocy dłoni.
-Jestem za, będzie można na spokojnie porozmawiać o wszystkim bez ciekawskich uszu dookoła. I tak przypuszczam że zrobiliśmy tu wielkie widowisko dla bywalców.
Odparł, po czym przekazał karczmarzowi by zupę i dodatkowo zamówione przez niego dango zostały przyniesione do pokoju, by następnie pójść za Misae, kiedy to zauważył jak za nimi po schodach biegnie mała futrzasta kulka z długimi uszami i puchatym ogonem, by następnie posłać zdziwione spojrzenie Misae odnośnie owego stworzonka.
Re: [Event]Karczma Hanabi
: 5 lip 2023, o 15:03
autor: Minoru
Festiwal emocji trwał w najlepsze, podjudzany dodatkowo łzami Misae i Kitashiego. Minoru miał wrażenie jakby ktoś kroił cebulę tuż obok niego, choć bronił się dzielnie, by nie dołączyć do łzawego duetu. Zadanie to było dość karkołomne, lecz jakimś cudem, wytrwał. By zażegnać zagrożenie płaczu, zaproponował by wrócić na ich miejsce przy stoliku, lecz Misae wystosowała kontrofertę by przenieśli się do pokoju, gdzie będą mieli więcej spokoju. I w sumie miało to sens, zrobili tutaj wystarczające widowisko i na pewno wiele uszu skierowanych było teraz w ich kierunku. Kto wie jak wielu „życzliwych” było wśród lokalnej gawiedzi. Ruszył więc za dwójką, przez całe pomieszczenie, gdy nagle przez głowę przeszła mu pewna myśl.
- Hej, coś wpadło mi do głowy. Skoczę do najbliższego sklepu i zaraz wracam. Wszystko wam wyjaśnię jak wrócę. - Zrównał się z obojgiem, by przekazać im wiadomość. Nie chciał wchodzić w zbyt wiele szczegółów by nie marnować czasu, więc poczekał tylko na moment gdy oboje dadzą mu jakikolwiek znak, że zrozumieli co do nich powiedział i ruszył do wyjścia.
W jego głowie właśnie trwało istne tornado emocjonalne. Był szczęśliwy, że Kitashi żyje. Był na niego również wściekły, że nie dawał znaku życia przez tyle lat. Chociaż, czy naprawdę mógł go winić? Sam znikał przez te lata, wielokrotnie z domu i nie dawał nikomu nawet znaku, że wszystko z nim dobrze. Martwił się również. Kitashi nie był medykiem, więc podczas nadchodzącej bitwy, będzie na pewno pchał się na pierwszą linię. Minoru nie znał jego aktualnych możliwości po tych wszystkich latach, ale martwił się, że nie będą one wystarczające. Będzie musiał zatem bronić przyjaciela. Tak więc, jego celem był najbliższy sklep, gdzie też wyda część ze swoich ciężko zarobionych pieniędzy.
Re: [Event]Karczma Hanabi
: 5 lip 2023, o 18:15
autor: Misae
Już się mieli zbierać na górę gdy Minoru zdawał się być rażony przez piorun pobiegł do sklepu. Ciekawe co takiego mu się przypomniało, że musiał już natychmiast biec jakby jutra miało nie być. Zamrugala zaskoczona, jednak była to idealna okazja by wykorzystać jego wyprawę. Skoro on szedł ona nie będzie musiała... no chyba...
-Kup mi proszę jakieś pigułki ze skrzepniętą krwią oraz żywnościowe - zawołała za nim, póki jeszcze był w stanie usłyszeć jej głos. Pokręciła z rozbawieniem głową. Oczywiście zamierzała oddać mu pieniądze jeżeli kupi co prosiła, w końcu nie zamierzała robić z niego swojego sponsora, zwłaszcza, że zdawala sobie sprawę, że z tej dwójki to ona jednak miała większy posag i niezręcznie by jej było wyciągać pieniądze od Minoru - nie żeby zaraz chciała, aby poczuł się, że się nad nim lituje albo coś, po prostu chciała być fer.
Skinęła głową Kitashi'emu, który zdecydował, że odrobina alkoholu to dobre wyjście. Właściwie to z tych wszystkich emocji na moment zapomniała, że szykowała się wielka bitwa a oni chcieli wziąć w niej udział i jeszcze chwilę temu Minoru sam powiedział aby nie pili z tego powodu. Zabawne jak bardzo zmieniła ją znajomość z Kjoszem, odruchy robiły się inne - widzisz znajomego? Wyciągasz kieliszek i butelke. Tak się dużo łatwiej rozwiązywało sprawy.
-No tak, czyli i do ciebie dotarły słuchy o tym co się szykuje. Mam wrażenie, że cały świat będzie obserwował zajścia w Kotei - odparła również przecierając twarz. Zastanawiała się czy makijaż bardzo jej spłynął. W takich momentach dziękowała sobie, że nie nosiłą go dużo, jakby teraz miała wyglądać jak upiór. Poczekała aż Kitashi załatwi sprawy z posiłkiem i poprowadziła go do wynajętego pokoju. Nie był on duży. Raczej skromnie urządzony, jednakże był czysty i zadbany, a w dziesiejszych czasach, zwłaszcza w tak ciężkiej sytuacji jaka panowała w tym mieście wcale nie musiało być to takie pewne. Po drodze wyłapała jego zaskoczone spojrzenie, ale nie odpowiedziała. Jedynie weszła do pomieszczenia i zdjęła z siebie plecak, oraz płaszcz które rzuciła na jedno ze stojących obok krzeseł i usiadła na łóżku pod oknem, które zostało właśnie jej.
-Siadaj, nie wiem po co pognał Minoru, ale liczę, że szybko wróci - zagadnęła wskazując mu aby się rozgościł. Podobnie zrobił mały fenek, który skorzystał z okazji aby wskoczyć na łóżko i położyć się na nogach swojej pani. Był od niej ciepło i mógł wypocząć.
-Ten mały maruda to Tomoe. Poznałam go w Ryuuzaku gdy był jeszcze małym szczenięciem. Źli ludzie chcieli wykorzystać go do jakiegoś rytuału, ale udało się go uratować, od tamtego czasu jesteśmy praktycznie nierozłączni... no może poza małymi wyjątkami, ale nie zamierzam już pozwalać mu się oddalać - zagadnęła głaszcząc jego futerko. Potem opowie więcej, teraz była jego kolej.