[EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Awatar użytkownika
Tanaka Misaki
Posty: 212
Rejestracja: 23 mar 2022, o 21:15
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Niewysoka, szczupła dziewczyna o ognostoczerwonych włosach i różowych oczach
Widoczny ekwipunek: -ochraniacz na czole
-dwie kabury
-torba
Multikonta: Akihiko Maji

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Tanaka Misaki »


Pokonanie duetu oponentów nie okazało się być specjalnie wymagające. Rozpędzona pięść uderzyła w korpus jednego z oponentów, a później, zmuszona razem z ciałem do obrotu, wymierzyła kolejny cios w klatkę piersiową drugiego wroga. Tyle wystarczyło, by dwójka dwugłowych dzikich nie chciała się podnieść. Dziewczyna rozejrzała się wokół siebie, wypatrując kolejnego zagrożenia, lub przeciwnika. Ogrom śmierci i cierpienia wokół niej na moment wybił ją z rytmu. Miała przez moment wrażenie, że żołądek podchodzi jej do gardła, zaraz jednak ocucił ją widok ostrza przelatującego tuż obok. Wydobyła z siebie ciche warknięcie, wbijając swój wzrok w nieznajomego, który próbował ją sprowokować. Dziewczyna, niewiele myśląc zrobiła krok naprzód, chcąc nauczyć tego kościotrupa lekcji życia. Widziała jednak, jak ten się oddala, co zapaliło w głowie Tanaki czerwoną lampkę. Bo czemu nie mógł się na nią rzucić tu i teraz, czyżby coś kombinował? Misaki otrzymała swoje miejsce na polu bitwy i miała, przynajmniej w teorii, być tarczą, osłaniając tych za nią przed zbliżającymi się Dzikimi, albo przynajmniej sprawiać by do ludzi za nią doszło tych Dzikich jak najmniej. Nie mogła ot tak sobie lecieć nie wiadomo gdzie. Zacisnęła zęby, sprawdzając, czy przy Kościstym nie ma shinobi z "jej strony barykady" po czym dobyła i rzuciła w niego kunaiem, obdarzając go zaraz po tym migowym gestem by "się gonił". Szybko się rozejrzała, szukając znajomej Hyugi, z zamiarem dołączenia do niej i wsparcia w walce. Nie ignorowała jednak istnienia Kościstego jegomościa, który być może postanowi zaatakować ją na dystans lub w zwarciu. Podczas podróży, Misaki nie miała oporu by zaatakować od flanki czy pleców mijanych Dzikich, którzy mogliby być zajęci walką z shinobi. Musiała ich zabić jak najwięcej, jeśli chciała przechylić szalę zwycięstwa na ich stronę i zminimalizować straty.
Wszędzie wokół niósł się odór krwi i śmierci, a widoki, jakie docierały do oczu Misaki z pewnością będą ją, przynajmniej przez jakiś czas, prześladowały we śnie. Takiej masakry nie widziała jeszcze na oczy i modliła się duchu, by już nie musiała.
Podsumowanie:
1. One punch man w dwugłowych
2. Rozglądanie się i zawahanie
3. Zrobienie kroku w stronę prowokującego ją oponenta, po czym wyjęcie i rzucenie w niego kunaiem.
4. Próba odszukania Hyugi i dotarcia do niej, łamanie kości i miażdżenie głów Dzikich, którzy byli po drodze.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek Suknia na formalne okazje (Made by Akari - młoda, zdolna krawczyni z Ryuzaku)
Obrazek
Bank
PH

Mowa.
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1023
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Anzou »

Nastolatek postanowił działać i przyniosło to oczekiwane efekty. Nie stracił ani sekundy, nie zawahał się, co przyniosło mu pierwsze mini zwycięstwo w trakcie tej potyczki. Chłopak wyeliminował trójkę przeciwników, ale by mówić o finalnej wiktorii - trzeba jeszcze wiele. Nastolatek starał się po wszystkim zorientować w tym co się dzieje i trzeba było powiedzieć to otwarcie: jego sytuacja nie była za ciekawa. Władca Piorunów miał kolejne wyzwanie; pokaźny głaz mknął w jego stronę jak szalony, a zderzenie z takim pokaźnym kamieniem zapewne grozi utratą nawet życia, czego nastolatek za cholerę nie chciał. Na szczęście - sam też był całkiem szybki oraz posiadał wiązki. Co zamierzał zrobić nastolatek? Pierwszym ruchem, instynktownym jest jak najszybsze przemieszczenie się w swoją prawą stronę, ile fabryka dała z jednoczesnym skierowaniem czterech wytworzonych już wiązek w kierunku głazu, aby chociaż troszkę go rozkruszyć, podzielić na mniejsze. Nastolatek nie zastanawiał się czy przyniesie to oczekiwany efekt, postanowił spróbować i zwyczajnie to zrobić. Jedna wiązka nadal była tuż przy nim, aby móc ewentualnie szybko zareagować i zaatakować kolejnego wroga, jeżeli taki pojawi się na horyzoncie. Natomiast... Wszystko cierpliwie, krok po kroczku. To dopiero początek bitwy i trzeba przede wszystkim przeżyć i nie ucierpieć na zdrowiu. Tylko to się w tym momencie liczy. Dopiero po zapewnieniu bezpieczeństwa nastolatek będzie mógł dalej walczyć i likwidować wroga, którego było... na pęczki. Kaminari nie zamierzał się poddawać i opuszczać ten świat bez wizyty w gorących źródłach z Hyugą! Chłopak zachowuje skupienie i nie rozluźnia się, bo wie, że cios może nadejść z każdej strony. Uważa na odłamki, bronie, na wszystko!

1. Automatyczny ruch jak najszybciej w prawo z jednoczesnym wystrzeleniem 4 utworzonych już wiązek w kierunku głazu.
2. Pozostawienie jednej przy sobie i orientacja w nowej sytuacji, czujność.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Kuroi Kuma »

Piach poleciał w powietrze - gęstą strugą wzbił się w stronę kamienia, jednak druga jego część była zdecydowanie ważniejsza. O ile kamień wyglądał na niebezpieczny, to ludzie otaczający Kuroia wyglądali na takich, którzy z łatwością mogliby uniknąć ataku po prostu go omijając. Rzecz łatwa, prosta i przyjemna. Wolał jednak się upewnić że nic takiego nie będzie potrzebne i nikt przypadkowo nawet nie zostanie zgnieciony przez kamień, jednak okazywało się to nie tak proste. Opieranie się tej sile nie było tak proste - a nawet wyhamowana mogła dalej zrobić swoje, bo nawet i metr nad głowami dalej mogła zabić ludzi pod głazem, a drugi już był w powietrzu... dochodzisz do pewnej ściany, pewnego momentu gdzie nagle okazuje się, że masz rozbijać albo przekierowywać głazy lecące na wojsko, a Kuroi NIJAK się do tego nie nadawał. Wyrzucanie jeszcze większej ilości piasku było totalnym bezsensem, bo pociski przecież dalej będą się pojawiać. Dzicy pewnie taszczyli ze sobą ogromny wózek tych głazów skoro aż tyle mieli ich pod ręką albo to resztki Muru leciały w ich stronę. Trudno powiedzieć, nikt tego nie badał, bo i po co. Skoro jednak piach nie działał... to Kuroi musiał zrobić coś innego.
Widząc jak głaz jest tuż przed nim (obstawiam że jest przed/nad), w odległości dwóch metrów zrobił skok w bok, by nie być na bezpośredniej trajektorii pocisku, a potem wyskoczył do niego (lub w najlepszym przypadku, gdy był tylko o włos od głazu), skoncentrował chakrę w swojej pięści i najprościej w świecie chciał rozbić wzmocnionym uderzeniem głaz.
To była najlepsza rzecz, którą mógł teraz zrobić, bo odległość była za mała, a swoje życie nadal cenił najbardziej. Rozbity głaz stanowił mniejsze zagrożenie, bo odłamki nikogo nie zgniotą, a rozbiją się na zbrojach lub lekko ją powgniatają.
-Nie dam rady ich tak rozbijać, musicie na nie patrzeć, jak będziecie nawet walczyć, odskoczcie kurwa i niech zgniecie Dzikich! - odwrocił się do walczących i krzyknął do nich, twierdząc że to najłatwiejsze rozwiązanie, a sam rozglądał się po polu patrząc skąd biorą się owe kamienie, skoro następny był ledwo piętnaście metrów dalej. Rozbijanie głazów to jak walka z wiatrakami, musiał wyeliminować źródło, jakieś balisty, przecież tak ogromne machiny musiały być widoczne! A skoro o głazach mowa, to posłuchał swojej rady i po prostu usunął się na bok z trajektorii głazu.
-Kolejny, spierdalać! - powiedział jeszcze lekko za siebie, żeby te moćki które nie widziały sześciometrowych głazów jednak spojrzały w niebo od czasu do czasu i jeśli coś im mignie w zasięgu twarzy, tak coś nie-niebowego pojawi się na nieboskłonie, to zrobi hop hop kilka kroczków w bok - sześć powinno starczyć, skoro tak wielkie były głazy - i mógł walczyć dalej, nawet licząc na to, że jego przeciwnik zostanie zmiażdżony, skoro stał tyłem! Geniusz w czystej postaci, Kuroi taktyk no po prostu no. Ah gdyby tylko Takeru wziął pod uwagę, że maszyny oblężnicze sieją zamęt w szeregach walczących i trzeba by się ich pozbyć jako pierwszych. No cóż, taki prawdziwy taktyk pewnie robił teraz coś ważniejszego.


Chakra i Statystyki
  Ukryty tekst
Techniki
  Ukryty tekst
Ekwipunek
  Ukryty tekst
TLDR:
1. Rozbicie głazu rączkami
2. Przekazanie obvious info do tych z tyłu
3. Szukanie balist, które wystrzeliwują pociski
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Maneki Neko
Posty: 62
Rejestracja: 15 kwie 2023, o 22:17
Ranga: Kontroling Pehaczy
GG/Discord: Arii#9590
Multikonta: Arii, Yachiru

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Maneki Neko »

EventOstatnia Bitwa o Kōtei
Drużyna Kuroi & Sazaraki & Hayanoshi
Kto by się spodziewał, że ludzie zza Muru będą tak zorganizowani i przygotowani, co nie? Jakim cudem lud dzikusów mógł przygotować taką batalistyczną akcję a oni nie mieli na to żadnej odpowiedzi? Jego piasek na nic się zdał, głaz po prostu przebijał się dalej. Wszyscy wokoło niego zauważyli to, że zbliża się potężny atak, zaczęli się wycofywać jak najdalej, tak samo postąpił Kuroi, który odskoczył na długość obwodu głazu i nie zamierzając się w żaden sposób hamować wyskoczył w jego stronę uderzając w głaz wszystkim co posiadał. Głaz rozkruszył się na mniejsze części i przez falę zadaną przez Okasho rozleciał się w różnych kierunkach, ale na szczęście nie było nikogo tutaj w pobliżu. Pierwsza przeszkoda pokonana, ale... Poczuł, jak jego ręka, którą zderzył się z głazem, opada bezwładnie. Jego mięśnie były rozerwane a kości pogruchotane. Całkowicie przestała mu odpowiadać. Czyżby przesadził z ciosem?
Przed nim pojawił się Sazaraki, który osłonił go swoim ciałem. Ustawił się w dziwnej pozycji, jakby miał zaraz skoczyć. Poczuł obecność staruszka w swoim umyśle, wszyscy inni z jego oddziału podnieśli głowy. -Uciekajcie, jak najdalej stąd. Wycofujcie się powoli do okopów. Jest ich za dużo. Rannych zebrać i oddać w okopach do przetransportowania do Twierdzy i medyków! Opatrzyć ich rany!- po czym wyskoczył w powietrze, wprost na szybki głaz. W jego oczach zalśnił Sharingan, jeden jego ruch Tachi zalśnił w powietrzu tworząc pionowe cięcie, idealnie na samym środku kamienia. Głaz rozłupał się na dwie, idealne połówki. Uchiha opadł na błoto i podniósł wzrok do góry. Dwie części powoli opadały na ziemię, ale coś zaczęło unosić się w powietrzu. Cały obszar powietrza rozciągnięty na siedem metrów był pochłonięty przez wszystkim dobrze znane notki. Sazaraki napiął się i zerwał, aby wycofać się wraz ze swoim oddziałem. Ale pojawił się kolejny problem. Zostali otoczeni przez Dzikich, którzy blokowali im drogę ucieczki. Sam Kuroi widział szczerzących się, umorusanych w błocie i farbie pięciu mężczyzn opatulonych w kości, którzy delikatnie skuleni, szczerzyli swoje zęby w jego stronę. Dzieliło ich pięć metrów a notki powoli zaczęły opadać w dół, ku nim. Wszyscy szaleńczo chcieli się stąd wydostać, więc rzucili się ku Dzikim, aby zrobić sobie drogę ucieczki. Dodatkowo nad ich głowami, kilkadziesiąt metrów, przeleciał szwadron ludzi Gazo-dzikich na swoich ptakach. Zmierzali ku Twierdzy i jej obrońcom… Bitwa chyba dla nich dopiero się zaczynała.
Drużyna Misaki & Asugi & Anzou & Shinsu & Take
Tutaj również robiło się z każdą chwilą coraz goręcej. Nie tylko Kuroi musiał zmagać się z wyzwaniami, ponieważ ta drużyna nie wiedziała nawet co ich czeka. Shinsu jako pierwszy musiał zmierzyć się z kolejnym problemem, którym okazały się trzy głazy zbliżające się nieubłaganie do starcia z nim. Pikując po ciemnym, deszczowym niebie stworzył kolejne ze swoich dzieł i dwa z nich posłał w szybko pędzące w członków jego drużyny kamulce. Pędziły i gdy tylko zmierzyły się prędkością do nich, złożył krótką pieczęć. Jedno proste polecenie: wybuchnij. Potężne dwa wybuchy, który rozbłysły na niebie i mogły skupić co bliższych walczących spowodowały, że kamienie się otworzyły i rozprysły odłamkami kamienia, delikatnie zepchnięte w bok, nie trafią wprost w jego towarzyszy, ale… Zauważył, że nie tylko odłamki kamienia pędzą po niebie. Z jego środka zaczęły wysypywać się notki… wybuchowe. Kilkadziesiąt? Chyba tak, ale nie… raczej kilkaset! Obydwa kamienie wypuściły taką ilość notek, że dziesięć… dwanaście… piętnaście… dziewiętnaście metrów, SAMEJ DŁUGOŚCI, a ich szerokość w powietrzu przez wiatr, który panował na tych wysokościach, była prawie równa dziesięciu metrom, w dwóch punktach, lotu kamieni zanim się rozbiły o ziemię padając puste i przejeżdżając przez błoto jeszcze kawałek, nikomu nie robiąc krzywdy. Ale co gorsza notki już były na wykończeniu, wybuchy Shinsu przyspieszyły ich spalanie a raczej spowodowały szybsze odpalenie się… Rozbłysła nad nimi pierwsza błyskawica.

Asugi bardzo szybko wypatrzyła Misaki, która zrozumiała intencję swojego przeciwnika, który chciał ją sprowokować i dodatkowo nie zrobił sobie nic z jej ostrza. Szybko odnalazły siebie i mogły zauważyć, że Dzicy coraz bezczelniej sobie pogrywali z nimi. Żołnierze powoli się wycofywali do okopów i za zasieki, przynajmniej na chwilę odpoczywając po starciach. Co niektórzy opatrywali swoich rannych kolegów. Wojska Uchihów były idealnie przeszkolone w pierwszej pomocy. Było to o tyle pomocne, że lekkie rany nie musiały trafiać wtedy do szpitala polowego.
Co gorsza Misaki i Asugi spojrzały się w górę widząc dwa potężne wybuchy i rozłamujące się kamienie, z których coś zaczęło się wysypywać i opadać w płomieniach w dół. -Na przenajświętszą Susanoo… W tych kamieniach są setki notek… Musimy stąd uciek…- nie dokończyła, ponieważ złapała w ostatniej chwili kunai rzucony w jej stronę. Dookoła siebie widziały oddziały czteroosobowe Dzikich, ubranych w dziwne zbroje z kości i futra. Zmierzało w ich kierunku sześć takich oddziałów. Były w pełni otoczone, inni żołnierze wokoło miały podobną sytuację. Czyżby mieli powstrzymać ich przed ucieczką przed niechybnie zbliżającymi się notkami w ich kierunku? Każda z grup była od nich oddalona o jakieś trzy metry od nich. Trzymali się nisko i w zwarciu, z szalonymi uśmiechami, nie obawiając się śmierci, która też się do nich zbliżała. Asugi syknęła i ustawiła się w pozie Jyuken, ustawiając się plecami do Misaki. -Osłaniamy swoje plecy. Każdy ruch musi prowadzić do wyjścia stąd. Mamy około półtorej minuty zanim notki tutaj dotrą i nas zmiotą.- nie podobała jej się ta perspektywa. W końcu miała iść z Anzou do gorących źródeł, aby spędzić miły wieczór. -Misaki-chan… Wróćmy razem do domu.- w jej głosie usłyszeć można było prośbę i obietnicę zarazem. Doszło do niej, że to nie jest wygrana walka. Żadna z nich jeszcze nie brała udziału w aż tak dużej bitwie… Z jednym zakończeniem. Rozbłysła nad nimi druga błyskawica.


Głaz, który mknął na Anzou został potraktowany z niebywałą precyzją jego specjalną techniką, którą opanował do perfekcji. Kamień rozbił się na mniejsze części, ale nie trafił w nikogo, żeby zrobić mu krzywdę. Idealnie zmienił pozycję, widząc dziesięć metrów od siebie w linii prostej w samym centrum ich poprzedniej formacji Misaki i Asugi, które powoli były otaczane przez przeciwnika, sześć czteroosobowych ekip powoli do nich podchodziło. Mógłby im pomóc, gdyby samemu nie zauważył, że kilka oddziałów żołnierzy obok niego jest otaczanych przez podobne ugrupowania. W jego najbliższej okolicy, siedmiu metrów zbliżało się pięć takich grupek. Gdzie okiem nie sięgnął tam widział przeciwnika. Ale nie tylko... Dwa kolejne głazy zostały rozbite przez Shinsu i mknęły ku podłożu. Rozsypując w powietrzu same notki wybuchowe, które bardzo szybko nawet w takim deszczu płonęły, aby dojść do samego końca i… Wybuchnąć. Cały teren nad ich głowami był pełen opadających notek a przeciwnik chyba zamierzał ich tutaj wszystkich utrzymać… Aby zginąć razem z nimi. Czy tak właśnie wygląda piekło? Czy tak właśnie wszyscy mieli zginąć?
Możliwe. Ci, którzy byli w powietrzu pamiętają, że leciały trzy głazy, prawda? Shinsu zajął się dwoma, mówiąc o trzecim, że ktoś inny da sobie radę. Otóż… Gdy dwa wybuchały, ten przeleciał wysoko nad Shinsem i powoli zaczął opadać z ogromną szybkością, taką, którą większość na polu walki nawet nie widziała, miała ogromne rozmycie głazu. Więc co stało się z tym kamieniem?
Pamiętacie, że Take, kapitan drużyny Misaki, Asugi, Anzou i Shinsu wzleciał wraz z ostatnim w powietrze zajmując się kontrolą pola walki, tak? Więc dlaczego Misaki i Asugi wraz z Anzou i resztą żołnierzy zostali otoczeni przez tak ogromne ilości Dzikich? Otóż, gdy kamień numer trzy zmieniał swoją wysokość Yoshisawa wyrzucał kolejne notki i ostrza zabijające pobliskich dzikich wchodzących w ich pozycje obronne. Ufał tak Shinsu, że ten zajmie się osłoną całego pola walki, że nie oglądał się za siebie i to… był błąd. Nim dostrzegł kamień, aby mieć szansę na uniknięcie go w powietrzu ten zderzył się wprost z nim, łamiąc mu wszystkie kości i masakrując połowę twarzy. Jego Orzeł zamienił się w atrament a on będąc wbitym w kamień przeleciał z nim około dziesięciu metrów w dół i wbił się w błot, które wzleciało do góry. Wszystkie notki, które były w kamieniu zapaliły się i powoli miały dokończyć dzieła, tworząc wybuchowy finał. Dookoła była śmierć. Zderzenie się kamienia z błotem spowodowała śmierć około dwudziestu żołnierzy ich wojsk w okolicach i ledwo ośmiu dzikich. Koniec życia Take zbliżał się nieubłaganie. A to wszystko wydarzyło się na ich oczach. Dodatkowo widok lecących w kierunku murów Gazo, którzy szykowali kolejny atak nie było niczym pocieszającym. Rozbłysła nad nimi trzecia błyskawica.

Drużyna Hana & Chino & Ario & Masahiro & Inosuke & Haruki
Kiedy Ario przejął dowodzenie dużo z ich planów zmieniło się, ponieważ ten za nic miał konkretne rozkazy Harukiego i wymyślił swój, lepszy plan. Widząc zbliżających się dwunastu osiłków musiał działać szybko i sprawnie, dlatego podpiął się pod ciała swoich towarzyszek, ale zanim to zrobił Hana zgodnie z pierwszym planem swojej idolki wystrzeliła wiązkami Rantonu w przeciwników, które tak naprawdę zderzyły się z ich już martwymi ciałami, ponieważ Ario ukradł cały czas antenowy dla siebie wykorzystując znowu swoje lalki w tym celu. Ale nie było czasu na rozmyślania, ponieważ Masahiro i Haruki właśnie zniszczyli ostatnie dwa kamienie a odłamki już miały zderzać się z pobliskimi oddziałami. W ruch poszły palce naszego geniusza marionetek, który jednym kiwnięciem palca w tym samym czasie, co wypleniał przeciwników, tak ruszył Chino i Haną, które nie stawiały żadnego oporu. Wiedział, co chce konkretnie zrobić, one również wiedziały co mają robić w trakcie. Chino już była gotowa, ale zauważyła, że Hana… No właśnie, co z Haną?

W tych czasach tego nie mają, ale jeździliście na zbyt szybkiej kolejce górskiej? To pomnóżcie sobie uczucie chęci wymiotu razy dziesięć, dodajcie sto i pomnóżcie jeszcze razy dziesięć. Tak właśnie czuła się Hana lecąc z ogromną prędkością, nie widząc nawet, gdzie leci i w co ma celować. Wszystko było dokładnie takie samo, nie potrafiła rozpoznać żadnego koloru, dźwięki zlały się jej w jeden – szum. Żołądek prosił o wyjście na zewnątrz, wszystko podeszło jej do gardła, czuła, że dłużej nie wytrzyma i z jej ust na pole walki wzleciało wszystko co mogła mieć. Czuła się jak bezwładna laleczka, która po prostu leci. Ale dlaczego Chino nie reagowała, prawdopodobnie sama mogła załatwić odłamki, ale? Widziała jako pierwsza wylatujące notki na obszar siedmiu metrów, kilkaset notek, które już zapalone jej i any technika mogła odpalić, jak pstryknięciem palca. -Zabieraj nas stąd, KURWAAAAAAA!- po raz pierwszy zmieniła mimikę, wytrzeszczyła oczy i spojrzała się na nic nie kojarzącą teraz Hanę, która została odcięta od takich widoków. Odłamki głazów trafiały w oddziały pod nimi, zarówno Dzikich i sojuszników. Ario widział masakrę, która właśnie się tam dzieje. Inosuke zasłonił usta dłonią, w jego oczach pojawiły się łzy. -Proszę… Proszę, Haruki-san, wracaj TUTAJ!!!- mimo, że mógł to zrobić swoją techniką wykrzyczał prośbę w powietrze a Haruki wraz z Masahiro kątem oka rzucili szybko na tył. Zmroziło ich, nie spodziewali się czegoś takiego. Po ich zniszczonych kamieniach tworzyła się ogromna masakra… Bezwładna Hana, przerażona Chino, błagający inosuke i oddział czekający na nich, który został w łatwy sposób pokonany przez kolejne lalki Ario w starciu. Został tylko ten jeden, jeden bydlak, który szczerzył się jak popierdoleniec wprost w oczy beznamiętnego rudzielca, który rzucał mu wyzwanie. Inosuke się wyprostował i zaczął obracać głową. Ich pozycja… Kiedy to się wydarzyło? -Zbliżają się do nas dwa oddziały czteroosobowe, piętnaście metrów na lewo od nas, cały oddział żołnierzy został zmasakrowany, kolejny pięćdziesiąt metrów, kończy dobijanie naszych…- Ario po tym opisie właśnie dostrzegł opisane grupy dzikusów. Widział bardzo dobrze ich szydercze uśmieszki.

Czy wróg właśnie wyznaczał mu kolejne wyzwania? Czy prowokował go specjalnie? Ludzie ginęli a przecież miał do tego nie dopuścić, dodatkowo dwie przez niego posłane osoby były w niebezpieczeństwie. Widział tylko, jak Haruki kiwa do Masahiro głową i szybko odbija się od błota w kierunku notek wybuchowych, które zajęły za duży ogrom terenu a pod nimi było za dużo ich oddziałów. Nawet jeżeli Ario pomógł wybić dzikich po drodze to notek tak łatwo nie wykończy. I jeszcze ten test sił! W takim momencie!
Salamandra zatrzymała się i wypuściła swój pocisk, który przestrzelił przez sam środek i nawet Masahiro się spojrzał na to, jak zderza się z bydlakiem naprzeciw. Dzieliło ich już teraz trzy metry, kiedy tamten dostał wprost na klatę. I… Po prostu stał. Szczerząc się w kierunku rudzielca. Jego kościany strój opadł na ziemię, pokazując w pełni zbudowane przez mięśnie tors okalany kilkoma bliznami i wieloma tatuażami. Wrócił wzrokiem do Masahiro, który stał naprzeciw niego, jak gdyby nigdy nic. Zbliżający się wrogowie. Notki wybuchowe. Stojący naprzeciw nich przeciwnik o wysokiej sile przerobowej i rzygająca Hana… Czego tu jeszcze brakuje? A no tak widoku Gazo-Dzikich, którzy zamierzali się zająć ochroną frontu przez ludzi na murach, którzy mieli chronić Kotei i Twierdzę przed zniszczeniami, wspierając również ich pozycje…


Uchiha Sazaraki
Obrazek
Yamanaka Hayanoshi
Obrazek
Senju Masahiro
Obrazek
Yamanaka Inosuke
Obrazek
Yoshisawa Haruki
Obrazek
Shirazuki Take
Obrazek
Hyuga Asugi
Obrazek
Chino
Obrazek

Czas na odpis Graczy : 12:01 05.08.2023
Czas na odpis Prowadzącego : 12:01 06.08.2023

Bitwa
  Ukryty tekst

Shirazuki Take
  Ukryty tekst

Hyuga Asugi
  Ukryty tekst
Yoshisawa Haruki
  Ukryty tekst
Senju Masahiro
  Ukryty tekst
Uchiha Sazaraki
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2447
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Ario »

Początkowy plan Ario zakładał szybkie działanie i podgryzanie wroga, a tym bardziej zablokowanie nadlatujących kamieni...a raczej zmianę ich trajektorii. Hana stworzyła wiązki, które miały polecieć w nadciągający oddział przeciwników. Kunisaku wyprzedził jednak ten ruch i posłał tam już marionetki, stąd elektryczność dobiła co najwyżej przeciętych wrogów. Zawsze to pewność, że chłop nie wstanie, dlatego Ario nie zwracał na to większej uwagi. Marionetki w jego formacji przerzedzały pojedyńcze oddziały, które napatoczyły się na ich drodze. Szybkie marionetki, których mało kto z obecnych wrogów mógł dostrzec zapewne sprawiały, że Ci nawet nie wiedzieli od czego giną. Co było dla chłopaka najważniejsze, wszyscy z jego oddziału byli przy życiu i dawali sobie radę. Zarówno Masahiro, jak i Haruki, którego miał osłaniać, nawet nie poczuli zagrożenia ze strony dzikich, więc Ario przez dłuższą chwilę nadal odgradzał towarzyszy od przeciwników używając trzech marionetek.

Kolejną sprawą było przemieszczenie dziewczyn na pozycje. O tyle o ile Chino bez problemu dotarła na miejsce, tak Hana zabarwiła pole bitwy swoimi wymiocinami. Chłopak poczuł odrazu, że dziewczyna odpłynęła, a on sam zmrużył oczy. Przecenił siłę dziewczyny, opierając się na doświadczeniach z orężem. Nie winił jednak jej za to. Winił siebie, że nie wyczuł jej siły wcześniej. Był zbyt rozkojarzony rozmyślaniem nad strategią i planowaniem bitwy, niż realnym sprawdzeniem potęgi swoich sojuszników. Jak widać, nawet Ario musi się uczyć, ponieważ najwidoczniej zapomniał, jak silny się stawał. Kiedyś gdy przejmował nad kimś kontrolę to nie było takich problemów, jednak doświadczenie bitewne zaczynało dawać się we znaki nawet jemu i z małego pacynkarza stawał się coraz lepszy.

Problemem jednak było to, co zadziało się potem. Roztrzaskane kamienie skrywały w sobie niespodziankę...i to nie byle jaką. Ario czuł, że kamienie są naruszone, ale żeby w środku schować...nawet nie schować, napakować setki notek? Cwaniaki były zdecydowanie bardziej kumate niż pacynkarz zakładał. Nie przerażał go fakt sprytu, tutaj akurat domyślał się, że będą działali w bardziej barbarzyński, na swój prymitywny sposób. Ale fakt notek? To oznaczało, że potrafią je wytwarzać, lub co gorsza - kupować. Jeżeli je kupowali po tej stronie muru, to znaczy, że...tak...wiedzą o wszystkim. Kim są ludzie z kontynentu, jak się zachowują, jakim dysponują orężem, jakie są klany, jaka jest polityka. Mogli wiedzieć wszystko. To było najgorsze z tego wszystkiego.

Nie było jednak momentu zawachania. Trzeba było ewakuować dziewczyny z pola rażenia i oznaczało to, że Ario momentalnie jak tylko dostrzegł co się dzieje, machnął ręką i z tą samą prędkością wycofał dziewczyny w swoim kierunku, tak by nawet jak notki wybuchną nie zraniły w żaden sposób Chino i Hany. Ario zamierzął wylądować Chino jakieś 10 metrów przed pozycją Kunisaku i Inosuke, a samą Hanę dwa metry na Kamiennym Wężem i pacynkarzem. Gdy tylko dziewczyna będzie w odległości 15-20 metrów od ewentualnej siły rażenia, to Ario spowolni wyciąganie dziewczyny do mniejszej siły, by mogła zacząć wracać do siebie.
  Ukryty tekst
Ario zamierza spojrzeć na Hanę w pierwszej kolejności.
- Trzymasz się? - zapytał. - Uciskaj palcami nadgarstki, w tym miejscu. - chłopak zamierzał pokazać Hanie wewnętrzną stronę dłoni, gdzie kończył się nadgarstek, a zaczynał przedramię. - Złap kilka oddechów, zaraz Ci przejdzie. - poinformował dziewczynę, po czym zerwał z niej nić.
  Ukryty tekst
Następnie w panikę wpadła Inosuke, który zaczął płakać i krzyczeć by Haruki wracał do nich. Ario odwrócił głowę w jego stronę.
- SKUP SIĘ. - z ust Ario stanowcze zwrócenie uwagi do Yamanaki mogło brzmieć niemalże jak krzyk. - Wykonuj swoje zadanie. Jak się boisz to stań za wężem. I nie krzycz, bo wtedy będą chcieli Cię zabić. Masz mówić co widzisz i przekazywać nam te informacje. - poinstruował chłopaka.

Haruki zamierzał wpaść w notki i...w sumie Ario nie wiedział, jaki tamten ma plan. Zakładał, że jakiś plan miał, stąd nie zamierzał w niego w żaden sposób interweniować. Musieli się przegrupować po swojej stronie, w związku z sytuacją z Haną i Chino, a jeszcze z daleka jeszcze był jakiś bydlak. Przeciwnicy zaczynali wydawać też z siebie jakieś krzyki, ale to akurat Ario nie przeszkadzało. Jak darli ryja, to przynajmniej słyszał gdzie są. Gorzej, jakby byli cicho.

Kunisaku musiał sam zaplanować co zrobić. Nadciągały dwa oddziały czteroosobowe, a jeden był pięćdziesiąt metrów od nich.
- Kaminari Chino, chcesz się sprawdzić z tym dużym? - zapytał beznamiętnie. - Czy ja mam?

Ario nadal przerzedzał przeciwników marionetkami. Miał pięć sztuk, trzy na przodzie (Marionetka B,C,D), dwie z tyłu (Marionetka E,F). Najpierw zadbał o własne podwórko, wysyłając po jednej lalce na zbliżający się oddział (Marionetka E i F). Jedną (Marionetka B) osłaniał ciągle Masahiro, wycinając w pień kogokolwiek z wrogów, który się zbliży do pozycji Senju. Zostały mu więc dwie. Harukiemu nie było co pomagać, więc chciał przejść do kontry. Obawiał się jednak, że lekka marionetka nie wystarczy na olbrzyma, a nie chciał zostawiać marionetki na 90 metrach. Póki co wysłał obie marionetki (Marionetka C i D) aby przerzedziły oddział na 50 metrach, który dobijał Siły Oborny.

- Połącz mnie z Masahiro. - powiedział w kierunku Inosuke. - Zapytaj, czy będzie atakował dużego, mogę zrobić mu drogę. Póki co chwilę go utrzymam. - dodał.

Utrzymanie przez chwilę oznaczało, że Salamandra ponownie otwiera pyszczek i wypala z mechanizmu wodnym strumieniem w chłopa, który stał. Tym razem już nie miał zbroi. Gdyby Ario dostrzegł, że ktoś bierze Salamandrę na cel, zamierza nią unikać ataków i wycofywać lalkę w swoim kierunku.

Ario nie zdejmował nici z Chino, ale nie kontrolował jej w żaden sposób. Pozostawił jej dowolność ruchów.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Shinsu
Postać porzucona
Posty: 812
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 10:40
Wiek postaci: 23
Widoczny ekwipunek: Dwie torby u pasa.
GG/Discord: Shins#7007

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Shinsu »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1023
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Anzou »

Z deszczu pod rynnę. Tak można opisać sytuację, w której znajdował się obecnie nie tylko już przedstawiciel klanu Kaminari, ale niemalże każdy, kto walczył po stronie cywilizowanej ludzkości. Chłopak za cholerę nie spodziewał się, że sprawy przybiorą taki obrót, że z tak wielu miejsc będzie nadchodziło zagrożenie, że z taką precyzją Dzicy będą atakować. Plan nastolatka, aby zlikwidować kamień i zejść z jego toru był chyba jedyną pozytywną informacją. Po znalezieniu się na nowej pozycji nastolatek mógł zanotować kilka niezwykle istotnych rzeczy - pierwsza - Hyuga i Misaki są otaczane przez wroga, znajdują się relatywnie blisko, można im pomóc. Druga - żołnierze, którzy walczą u jego boku są w podobnej sytuacji - można im pomóc. Trzecia - pierdolony deszcz płonących i wybuchających powietrzu notek pod którymi znajdują się wszyscy, na całe szczęście - spowolnione eksplozje przez deszcz oraz powierzchnia, którą zakrywają notki nie jest tak duża. Trzeba było natychmiastowo działać. Nie było możliwości, aby zastanawiać się skąd Dzicy dysponują notkami i do chuja jak wpadli na pomysł, aby załadować te kamienie w notki. To był element układanki, który Białowłosy zamierzał rozpracować dopiero po tym, jak uda mu się przeżyć na polu bitwy, które... było okropne. Wszędzie krew, padające ciała, krzyki agonii, to nie były przyjemne obrazy. Chłopak starał się utrzymać maksymalne skupienie i zorientowanie na cel. Władca Piorunów ruszył sprintem po skosie w prawo (w kierunku Asugi i Misaki) kierując wytworzone wiązki w przeciwników, którzy starają się je otoczyć. Swój bieg skierował w takie miejsce, aby znaleźć się w bezpiecznej odległości i poza polem rażenia wybuchowych notek. Nastolatek skierował wiązki w czterech przeciwników, jedną zostawił przy sobie, na cele ewentualnej obrony. Władca Piorunów zamierza atakować wiązkami każdą grupę, która zmierza w kierunku kobiet, jedna po drugiej, po kolei, bez żadnego zawahania (tymi 4 wiązkami). Na całe szczęście poziom reberu, który opanował pozwala mu na całkiem swobodne manewrowanie i spory zasięg.
- Uciekajcie spod tych notek!
Krzyknął na tyle ile mógł Władca Piorunów w kierunku Asugi i Misaki, liczył, że jego wiązki i jego wsparcie umożliwi im ucieczkę i utoruje drogę. Dziewczyny też nie są tutaj przez przypadek i wiedzą jak się walczy, wiedzą, co zrobić, aby przetrwać, więc razem, działania całej trójki powinny przynieść zamierzony efekt. Nastolatek nie wytwarza większej ilości wiązek, postara się bronić jedną oraz żywo reagować na to co się dzieje i obserwować otoczenie. Nie może marnować Charky, nawet jeżeli ma pigułki, to walka może potrwać jeszcze wiele czasu. Dzicy nie mają nic do stracenia i są cholernie zmotywowani, nie odpuszczają i sieją zamęt na każdym kroku. Anzou i jego ekipa również muszą być tacy sami. Nie odpuszczać. Walczyć do końca i rozpierdolić przeciwnika. Uratowanie towarzyszek to priorytet, zdolności do penetrowania terenu, którymi dysponuje Hyuga na tym polu bitwy są nieocenione, taki sojusznik to skarb, który za wszelką cenę trzeba ratować i chronić. Nie ma innej możliwości. Sześć czteroosobowych grupek - trójka doświadczonych wojowników i wojowniczek powinna sobie z tym poradzić.

Skrót:
1. Ruszenie sprintem poza pole rażenia spadających notek i skierowanie 4 wiązek w kierunku grupki atakującej Asugi i Misaki, pozostawienie 1 wiązki przy sobie.
2. Chłostanie każdej kolejnej grupki, która zmierza w kierunku dziewczyn, aby utorować im drogę poza spadające notki.
3. Obserwowanie otoczenia i stała gotowość do uniku.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Hana
Posty: 308
Rejestracja: 6 paź 2021, o 05:51
Wiek postaci: 18
Ranga: Uczeń (Dōkō)
Krótki wygląd: Nałożyła na nogi ciepłe, czarne pończochy, a na to spudniczkę. Założyła zwykłą koszulę, a na ramiona zarzuciła błękitną kurtkę. Włożyła na nogi lekkie obuwie, żeby zawsze być gotową do akcji. Włosy upięła jak zwykle z delikatnym akcentem.
Widoczny ekwipunek: Odznaka shinobi (naszyjnik); Kabura na broń (na prawym udzie), kabura (na lewym udzie), dwie torby z ekwipunkiem (z tyłu na biodrze), ciemne rękawiczki (zwykłe), Ochraniacz na czoło z wygrawerowanym symbolem "Zjednoczonych Sił Sogen" (na lewym ramieniu)
GG/Discord: Hana-chan/sushimaru9208
Multikonta: Tetsu Maji

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Hana »

Jakim sposobem straciła kontakt z rzeczywistością? To zdarzyło się tak nagle, że nikt nie byłby z początku tego pewny. Trzeba najpierw odszukać pierwszą sensowną myśl, która miała miejsce przed zajściem. Umysł w jednej chwili jakby oszalał, zmuszając organizm do obrony, której potrzebował. Reagował, lecz sam nie wiedział z czym dokładnie ma walczyć. Ciało nie było na to przygotowane. Postąpiło, jak w przypadku zwykłej dolegliwości. W jednej chwili Hana straciła czucie w nogach i osunęła się na ziemię. Błoto zaczynało wsiąkać w jej leginsy. Nie wiedziała, kiedy podparła się rękami. Uczucie wodnistej mazi, chłodnej i miękkiej było jedynym odnośnikiem, którego mogła być pewna. W jednej chwili poczuła nudności. Została wręcz zmuszona do wyrzucenia z siebie zawartości żołądka. Zrobiła to bez większej satysfakcji. Poczuła gorzki smak żółci. Pomogło na moment, a potem łapiąc oddech wyczuła mieszaninę jeszcze gorszą od wymiocin. Zebrało jej się na kolejną serię. Odczuła bezradność i wstyd. Chciała wołać o pomoc, ale dookoła słychać było tylko szum. Przedzierały się dźwięki pola walki, które jeszcze do niedawna rozróżniała bardzo dobrze. Walka trwała dalej, więc musiała się podnieść i pozbierać. Bez jej udziału będzie tylko gorzej. Wspólnie musieli obronić pozycje, przez które próbowali przedrzeć się dzicy. W takim stanie nie podoła.

Wydawało się też, że sama nie zdoła się pozbierać. Tylko kwestią czasu było, jak będzie bezradnie czekać na śmierć. Przecież to nie był nawet godny koniec. Czekała, aż oszołomienie skończy swe igraszki, kiedy została odciągnięta. Ktoś przyszedł jej na ratunek? Ciało zostało odciągnięte, ale nie czuła niczyjej obecności. Straciła podłoże pod nogami i znowu wylądowała. Hana, choć była bystra i rozważna, to sama nie rozumiała, co właściwie się wydarzyło. Była bezpieczna, aż do momentu... jak została pociągnięta przez... nici chakry. Usłyszała głos Ario przy sobie. Mrugała i oddychała głębiej, żeby jakoś dojść do siebie. Poprawiło się, gdy rudowłosy ucisnął punkt w okolicy nadgarstka. Zrozumiała wtedy, że jego technika nie zadziałała tak, jakby tego chciał. W jego całej gamie szerokich manewrów na polu walki uleciało mu z głowy, że ludzkie ciało to nie to samo, co sztucznie wytworzona broń do walki. Została pociągnięta z taką siłą, że przeciążenie odcięło jej dostęp. Na moment rozważała, czy nie podzielić się z nim resztkami zawartości żołądka. Tak przypadkiem w ramach wdzięczności i pojednania. Nie była jednak osobą zawziętą i mściwą wobec innych. Ważne, że nie doszło do najgorszego. Ucisnęła punkt wskazany przez Kunisaku. Dochodziła do siebie, bo zaczynała dostrzegać gdzie się znajduje. Schowana za zasłoną mechanicznego węża mogła zaobserwować posturę Ario i zapewne zauważyć Yamanakę. Musiała na nowo zapoznać się z zatrważającą krew w żyłach sytuacją. Gdyby wcześniej nie wyglądała na beznadziejną, to teraz zaczęła eskalować do pełnej nagrody.

Gdy już mogła podnieść się na nogi, Hana zdecydowała zobaczyć, co kryje się za obliczem marionetki Ayatsuri. Nie wyglądała za najlepiej, ale to nie było teraz istotne. Nikt przecież nie nosi przy sobie miętówki. Otarła rękawem nieprzyjemny wypadek, który zdarzył się przedtem. Splunęła plwociną, żeby pozbyć się resztek nieprzyjemnego smaku z ust. Była gotowa, jeśli tylko mogła to uznać. Powinna walczyć i pomagać dalej. Niemniej ciężko było określić, co zmieniło się na gorsze. Wszędzie, gdzie nie spojrzeć szalała burzliwa batalia. Mieli marne szanse na odparcie takiego natłoku dzikich. Żołnierze nie wytrzymywali. Co robić? Gdzie zacząć? Była w ogóle jakaś szansa? Hana zaczynała wątpić w słuszność ten walki. Niemniej ciało reagowało na nieszczęście. Nie chciało się poddać.
- Dość tego.
Zebrała więc siły na to, co uważała za rozwiązanie. W końcu najlepszą defensywą może okazać się atak. Nie chciała rzucić się do szarży w pojedynkę. Zebrała chakrę poprzez wyjściową pieczęć, a potem złożyła znak tygrysa. Mając dookoła małe skupiska wody uznała, że nie przeszkodzi to w niczym, a nada się do wytworzenia jej wodnych podobizn. Uzbroiła dwa klony w wystarczającą ilość zasobów, żeby mogły użyć własnych technik. Tak było rozsądnie, jeśli chciała rozszerzyć własną ekspansję i zrobić jakąś różnicę. Na razie mogła tyle zrobić. Przygotować się na to, co ma się wydarzyć.

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Kuroi Kuma »

Kuroia zastanawiało jedno... czy faktycznie powinni Dzikich nazywać dzikimi. Chodziło bardziej o przymiotnik jakim ich określali, trochę poniżający, brutalny, agresywny. Sprawiający wrażenie że będą na oślep atakować i w sumie to to akurat było prawdziwe, bo wielu z wojowników po prostu atakowali tym co mieli. Ale - i to było ważne ale - to cała ichnia cywilizacja szczyciła się rozwojem, postępem, taktykami, stopniowaniem sobie shinobich, wojskiem - taki dorobek kultury, który miał mówić "jesteśmy potęgą, jesteśmy silni i zorganizowani". I to ostatnie słów mu nijak nie pasowało - zorganizowani. W czym południe było lepsze od północy? Prócz różnorodności zdolności shinobich prawie niczym. Nasi dowódcy widzieli lecące kamienie - sami takich także używali, lecz nie mieli nikogo, kto by się pozbył tego cholerstwa w pierwszej kolejności, czy raczej kogoś kto mógłby nas przed tym efektywnie ochronić. Przyjcie do przodu, a te kamienie to... trudno! Damy radę! A drużyna szturmowa pewnie poleciała z jakimś innym Dzikim na rozmowy przy herbatce i przebijaniu ciała. Czy Ci ludzie w ogóle byli poważni?
Jednak działo się tu i teraz, bowiem to tutaj Kuroi zdecydował się rozbić głaz i nie narażać tyłów na niebezpieczeństwo w postaci zmiażdżenia. Odskok na bok, wyprowadzenie i uderzenie i już w trakcie wiedział, że coś jest nie tak. Już jak jego ręka była przy głazie, tak w odległości kilku centymetrów to poczuł, że to nie będzie zbyt dobre. Za późno jednak było na zmianę decyzji i uderzenie poszło, kamień zaczął pękać, rozbijać się na mniejsze części i zaraz odleciał w siną dal. Kuroi znowu wrócił na swoje miejsce - tak by uniknąć też drugiego głazu, bo ten zbliżał się nieubłaganie. Doskoczył więc, czując przy okazji że jego ręka coś nie gra i lata sobie bezwładnie. Nie poczuł tego początkowo, nie tak szybko, lecz teraz już wiedział że KONKRETNIE kurwa przesadził i jego ręka nie nadawała się do niczego. Prawa dłoń, zwisała sobie bezwiednie, dyndała sobie jak wahadełko. Niedobrze. To mu ograniczało wiele możliwości, bo najzwyczajniej w świecie nie mógł już składać pieczęci. Mógł co prawda zrobić wiele, bo był Sabaku a ci bardziej korzystali z gestów, pieczęci to jednak dużo mniejsza część ich arsenału.
Sazaraki go... osłonił? W sumie ciężko powiedzieć, bo chciał zejść z toru lotu drugiego kamienia, a nie pod niego wchodzić, no ale kto by tam na takie "szczegóły" zwracał uwagę. Ważne, że go osłonił i to jak! Rozciął kamień na pół swoim mieczem. Dobrze że nikt z nich tego nie próbował, bo normalny miecz by tego nie wytrzymał, pewnie stosował jakieś samurajskie sztuczki, dobrze jednak mieć kogoś takiego przy sobie, bo nie martwisz się o swoje życie aż tak no i tego... przynajmniej Ciebei nie tnie tym mieczem! Nigdy nie wiesz co tym Ucichom przyjdzie do głowy. I nagle za ich plecami pojawili się Dzicy...
-Mogliśmy jednak odskoczyć, to by ich zmiotło. Nie ruszaj się - bo jakże mieli szczęście! Że akurat w tym kamieniu - swoją drogą musieli nieźle się narobić, żeby ponakładać tam notek - było ich aż tyle. Całe szczęście, Kuroi miał tylko jedną rękę niesprawną, bo druga była zawsze do użytku. Widząc więc notki nad sobą. Złożył więc sprawną lewą ręką połowę pieczęci barana i stworzył silny podmuch, który miał odrzucić wszystkie notki, które mieli obok siebie. Robił to jednak TYLKO wtedy, jeśli widział, że Sazaraki nic nie robi z tymi notkami - jaki Uchiha i mistrz Katonu... no wiecie o co chodzi. Jeśli jednak Uchicha nie robił nic takiego, to Kuroi miał jednak w planach odrzucić od siebie te notki - mając przy okazji nadzieję, że chociaż część z nich wpadnie w ten kościano błotny zespół Just 5.
Jeżeli jakakolwiek notka miała zostać w ich otoczeniu - grozić bezpośrednio Kuroiowi czy Sazarakiemu - to miała zamiar stworzyć adekwatnie tyle samo piaskowych shurikenów, naprowadzić je na notki i po prostu porozcinać. Jeżeli notki nie będą całe, to najzwyczajniej w świecie nie będą mogły wybuchnąć, lecz to było po prostu drugie ubezpieczenie. Dalej cóż... to wiele zależało od tego co się stanie z kościanymi ludźmi, ale bądźmy realistami, pewnie mieli jakieś super techniki lub szczęście, że nic im się nie stanie i te notki najzwyczajniej w świecie ich ominą.
Trzeba było więc sobie utorować drogę więc... Kuroi (po tej całej hecy z notkami i już jak wybuchną z dala albo będą nieszkodliwe) wyskoczy do jednego z wrogów uderzając go wprost - poprzednio jak kamień. No, przynajmniej na to miało wyglądać. Ale to już był jego mały sekret.

Chakra i Statystyki
  Ukryty tekst
Techniki
  Ukryty tekst
Ekwipunek
  Ukryty tekst
TLDR:
1. Odrzucenie notek
2. Upewnienie się że notki wybuchają z dala od nas
3. Utorowanie sobie drogi do domu medyków
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Tanaka Misaki
Posty: 212
Rejestracja: 23 mar 2022, o 21:15
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Niewysoka, szczupła dziewczyna o ognostoczerwonych włosach i różowych oczach
Widoczny ekwipunek: -ochraniacz na czole
-dwie kabury
-torba
Multikonta: Akihiko Maji

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Tanaka Misaki »

Ze znalezieniem Asugi nie było większych problemów, co bez wątpienia ułatwiało sprawę. Misaki nie chciała się zagalopować za daleko, poza zasięg kompanów, by na koniec zostać otoczona. Oczywiście, posłałaby do piachu przynajmniej kilku oponentów, jednak wróg miał taką przewagę liczebną, że po prostu zakryłby ją czapkami... albo ciałami. Niestety, Misaki nie miała czasu by skwitować obecną sytuację chociażby uśmiechem. Niebo przecięła błyskawica, oświetlając na moment spadającą na nich lawinę kamieni i notek z wyrzuconych wcześniej głazów. Sam ten widok był wystarczający, by Misaki żołądek podszedł do gardła. Wiedziała jak bolesny potrafi być wybuch notki, w końcu sama zdetonowała jedną sobie przed nosem, by zranić swoją oponentkę na turnieju. Nie trudno się więc było domyśleć efektu detonacji dziesiątek czy setek notek. Nawet jeśli ona sama da radę to przeżyć, to na froncie było wielu bardziej kruchych od niej, którzy nie mieli dostępu do benefitów Senninki.
Jakby tego było mało, ją i Asugi zaczęli otaczać Dzicy. Była to chyba taktyka całej ich armii, bo Tanaka dostrzegła inne, podobne do ich, kotły. Zacisnęła zęby, dusząc w ustach przekleństwo. Do jej uszu dotarły zaś słowa towarzyszki, nie były one zbyt optymistyczne.
Przeklęci samobójcy. - stwierdziła w myślach, patrząc na wrogie sylwetki, które poruszały się ku nim bez strachu czy zwątpienia w oczach. To było chore. Oczywiście, Misaki wiedziała o tym, że przychodził moment, gdzie przedkładało się coś nad własne życie i rzucało w wir walki dla ochrony tego czegoś. Rodzina, przyjaciele, towarzysze, ba, nawet postronni ludzie. Ale tutaj tego nie było. To co robili Dzicy było splunięciem na akty poświęcania się dla dobra innych.
-Spróbuję zrobić nam wyłom do okopów. Nie zostawaj w tyle bo będę musiała Cię ciągnąć! - odpowiedziała, starając się wyjść na spokojną i opanowaną, by dać towarzyszce jakąś formę oparcia. Zaraz jednak z jej ust wyrwało się ciche warknięcie. Klątwa mogła nie wystarczyć.
No nic, to chyba wyjątkowa sytuacja.
-Ruszam na trzy.... jeden... - Jej skóra zaczęła zmieniać kolor na popielaty, czarne linie zwiększały zaś swoją objętość, pokrywając jeszcze większą cześć ciała dziewczyny. Dodatkowe zaczęły pojawiać się na jej kończynach, otulając je niczym bransolety, albo ciężarki. Kolejne pojawiły się na jej twarzy, przecinając ją z góry na dół. Jej oczy nabrały zaś krwisto czerwonej barwy, wbijając swój wzrok w Dzikich, którzy blokowali jej przejście. Na głowie dziewczyny widniały zaś trzy rogi. Druga forma Senninki - Przemiana, stała naprzeciw jej wrogom w pełnej swojej okazałości.
-Dwa... - Lewa ręką dziewczyny, ta która do tej pory nie była używana w walce, zaczęła przekształcać się w coś przypominającego tarczę. Owy obiekt został od razu wysunięty do przodu, by osłaniać korpus ognistowłosej. Głowę lekko pochyliła do przodu, nogi napięła niczym cięciwę łuku, która miała zaraz wypuścić strzałę.
-TRZY - krzyknęła, wypruwając do przodu, w kierunku okopów. Jej plan był prosty, przebić się przez jedno zgrupowanie Dzikich, trzymając przed sobą tarczę i, jeśli sam impet ataku i uderzenia tarano-tarczą nie wystarczy, miażdżyć przeciwników prawą ręką, przekształconą według techniki Jigoku Buro. Jeśli uda się jej przebić, robiąc tym samym małą ścieżkę za sobą, Misaki zamierzała się odwrócić, by ową szczelinę jeszcze poszerzyć i dać Asugi więcej przestrzeni.
Podsumowanie:
1.Obserwacja nieba i nadciągającego zagrożenia
2. Przedstawienie "Planu"
3.Odpalenie Przemiany
4. Karada Shīrudo na lewą rękę
5. Szarża w kierunku grupy, która blokował im drogę do okopów, taranowanie oponentów tarczą i miażdżenie ich prawą ręką z Jigoku Buro.
6. Jeśli uda się zrobić przejście, odwrócenie się i atakowanie wrogów za sobą, by ułatwić Asugi przejście
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek Suknia na formalne okazje (Made by Akari - młoda, zdolna krawczyni z Ryuzaku)
Obrazek
Bank
PH

Mowa.
Awatar użytkownika
Maneki Neko
Posty: 62
Rejestracja: 15 kwie 2023, o 22:17
Ranga: Kontroling Pehaczy
GG/Discord: Arii#9590
Multikonta: Arii, Yachiru

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Maneki Neko »

EventOstatnia Bitwa o Kōtei
Drużyna Misaki&Asugi&Anzou&Shinsu
Nikt nie spodziewał się, że sprawy tak się potoczą. Nikt nie był pewien czy da radę się stąd wydostać, ale było teraz widać ogromną przewagę przeciwnika – liczebność. Nieważne ilu z nich się powaliło zaraz pojawiało się ich dwa razy więcej niż się ich wszystkich ścięło. Dodatkowo plan z głazami… Pierwsza fala zwykłych kamieni mających zmiażdżyć wroga a następnie dla zmyłki wysłać prawdziwą pułapkę. Głazy z notkami wybuchowymi – wszyscy zadawali sobie pytanie: Skąd? W końcu było to narzędzie ninja z kontynentu czyżby jednak za Murem też to potrafili? A może infiltrowali te tereny, kiedy wszystkim z cywilizowanego świata wydawało się, że nie mają szans się tutaj dostać? Za dużo pytań a walka trwała. A ta drużyna zmagała się z największymi kłopotami. Czy ktoś by postąpił inaczej niż Shinsu? Był na wojnie a postanowił nic nie zrobić i tylko wzlatywać nad polem walki, obserwując. Jego dowódca otrzymał potężnym kamieniem, który Douhito postanowił puścić przodem… Możliwe, że Take miałby szansę przeżyć, gdyby ich jedyny lotny członek drużyny postanowił opaść i zabrać go do drużyny medycznej w Twierdzy. Ale tak się nie stało. Take ze zmiażdżoną prawą stroną ciała leżał i patrzył się półprzytomnie na niebo, gdzie wzlatywały jeszcze co jakiś czas kamienie. Teraz widział, jak masa Dzikich na ptakach jego klanu zza Muru wyrusza na mur Kotei i Twierdzę. Słyszał zdrowym uchem, jak notki dopalają się. Wiedział, że wokół niego są jego ludzie… Przyjaciele… Wiedział, że sprawa jest już przegrana. Czuł jak kolejne rozkazy przechodzą przez jego myśli, ale Hayanoshi w końcu się zatrzymał w swoim potoku słów. To był koniec.
Wszystkie notki wybuchnęły jak jeden mąż. Potężna fala wybuchów ledwo osiemdziesiąt metrów od Asugi i Misaki. Cała ich czwórka widziała tylko czerwono-czarną chmurę płomieni i tumanów dymu po spaleniu. Większość ich oddziału wraz z dowódcą przez ten jeden błąd przestała tak po prostu istnieć. Deszcz zagłuszył westchnienia niektórych z klanu Uchiha i Gazo, którzy zostali otoczeni przez wrogą armię. Niektórym zakręciła się łza w oczach, zacisnęli mocniej dłonie wokół swoich broni. Ci, którzy potrafili używać chakry złożyli pieczęci i skumulowali chakrę. Zemsta – tym zamierzali się teraz kierować.

Tak właśnie musieli działać. Wszyscy starali się przebić przez wrogie jednostki, aby uciec spod opadających notek. Anzou wystrzelił wraz ze swoimi wiązkami wybijając ot tak jedną grupę, która zbliżała się nieubłaganie w kierunku Asugi. Nie patrzyła na niego, ale uśmiechnęła się, po czym wyskoczyła w kierunku przeciwnika, który był najbliżej. Zaatakował go otwartą dłonią. Uniknął ataku, ale skrzywił się od razu wypluwając krew ustami. Nie zatrzymała się i od razu zderzyła z nim drugą dłoń i skoczyła na następnego przeciwnika, umożliwiając wiązką Anzou wykończenie przeciwnika. Jej ruchy kierowały się do wskazanego do niego miejsca. Idealnie ze sobą współgrali. Jego duch walki, jakby wymienił jej strach i dodał pewności siebie. Ale nie tylko on…
Misaki również nie zamierzała się poddawać i wyczuła, że to moment, aby w końcu uwolnić swoją moc. Przeobraziła się w prawdziwego potwora wzmacniając swoją rękę i nogę, którymi bez problemu położyła następnych przeciwników. Trzy z sześciu grup zostały pokonane i mogli przedzierać się dalej. I już Czerwonowłosa miała to zrobić, miała ruszyć na następnych przeciwników widząc jak Asugi i Anzou biegną w kierunku uwolnienia się spod notek, ale poczuła, jak jej całe ciało przestało się ruszać. Nie wiedziała skąd, ale jej prawa ręka i nogi zostały oplecione przez ogromnego czarnego węża o złotych ślepiach. Dodatkowo jego zęby wbiły się w jej lewą rękę, którą przemieniła w tarczę/taran, jakby była masłem. Poczuła, jak w żyłach zaczyna jej coś płynąć, rana zaczęła parzyć i po chwili nie była już w stanie nią ruszać. Gdy odwróciła delikatnie wzrok na prawo spod jednego z ciał, które przed chwilą powaliła wychyliła się ubrana bardzo skąpo dziewczyna o kasztanowych włosach i złotych oczach. Może była delikatnie starsza od niej. Miała na sobie bardzo krótkie spodenki, zakrawające o bieliznę, biustonosz i zarzucone na ramiona kimono, wszystko w kolorze czerni. Jej nogi były pokryte czarnymi łuskami, oczy były jakby gadzie, kiedy się uśmiechnęła z ust wychynął rozdwojony język. -Już myślałam, że mi uciekasz, moja nowa przyjaciółko. A ja dopiero co przyszłam.- uśmiechnęła się do niej? Tak jej się wydawało. Asugi w końcu pokonała ostatniego z czwartej grupy i zatrzymała się, i odwróciła się w ich stronę. -Misaki-chan!!!- nagle odskoczyła w bok, spod ziemi wystrzeliły czyjeś dłonie, które właśnie uniknęła.
Anzou, który był najbliżej Asugi (około 3 metrów) też zauważył całą sytuację. Spod ziemi, gdzie stała jeszcze niedawno Hyuga zauważył wychodzącego z ziemi chłopaka o wężowych oczach. Białowłosy, jak Anzou, ale bardziej przypominający węża, niżeli człowieka. Spoglądał na niego, nic nie mówiąc. Widocznie nie był zadowolony, że ktoś mu uciekł. Odwrócił się od nich plecami i ruszył w stronę zupełnie odwrotną niż stali. Usłyszeć mogli pośród opadającego deszczu i wybuchów, jak prycha niezadowolony. Jak go tak obserwowali nie wiedzieli czy to mężczyzna, czy kobieta. Jego ruchy były bardzo… kobiece, ale jednak nadal wyglądał, jak mężczyzna. Gdy, go tak obserwowali w mgnieniu oka spod nóg Anzou i Asugi wystrzeliły zielonkawe węże, które oplotły ich nogi, gryząc i zderzając się z ich ciałami. Atak był o tyle zaskakujący, co sam w sobie szybki. Nie wiedzieli, kiedy nawet to się wydarzyło. Dodatkowo notki od ich głów były już około metra… To dawało im… Trzydzieści sekund na ucieczkę stąd? Dodatkowo Anzou poczuł, jak jego lewa noga parzy, po czym traci w niej czucie. W takiej sytuacji… Co robił w tym czasie Shinsu?!

To mogło wydać się innym dziwne, niespodziewane, niewłaściwe, nieodpowiedzialne… Ale unosił się tylko w powietrzu, okrążał teren patrząc na śmierć Take, reszty oddziału i inne grupy, które przez dzikich były wybijane. Mimo tak potężnego arsenału nie robił nic. Chciał czekać, ale na co? Aż przeciwnik sam się odwróci do nich plecami i stąd sobie pójdzie, bo jednak się rozmyśli? Widział rozpacz swoich kamratów na dole. Otoczoną Asugi i Misaki, Anzou biegnącego im na pomoc, opadające coraz niżej notki, które już za chwilę miały i ich pozbawić życia. Czy nie posiadał umiejętności, żeby zmienić ten los? Mógł stworzyć kolejne modliczki, ptaki, sowy, aby zabrać ich stąd zanim notki wybuchną. Mógł zabrać Take do oddziału medycznego… Ale tego nie zrobił. Za bardzo zaczął wątpić w swoje umiejętności usuwając plan za planem uważając, że są coraz głupsze. Nie z takich sytuacji wychodziło się obronną ręką z pomocą idiotycznego pomysłu. To jednak zawsze była jakaś próba…
I tak latając, przyglądając się wrogim, latającym jednostką zastanawiając się czy da im radę stracił czujność. Jakby nie było teraz ważniejszych spraw, prawda? Nawet nie zauważył, jak dwa ptaki wyleciały z formacji wroga i z ogromną prędkością, zbliżyły się do jego pozycji od różnych stron. Gdy mrugnął patrząc się na pole walki, poczuł tylko, jak jego twór traci swoje właściwości i się rozpada pod jego stopami, wrogi kunai przeleciał od spodu i nagle ptak Gazo zawirował obok niego i odbił się skrzydłami od powietrza, lecąc przed siebie, z dala od Shinsu. Mężczyzna na ptaku wyszczerzył się z szaleństwem w oczach i złożył krótką pieczęć. Shinsu zaczął opadać, dodatkowo nie zauważył, że na kunai'u była notka, która po prostu wybuchła tuż przed jego twarzą, parząc ją i pchając go przez jego własną glinę, która pozostała po modliszce, lecąc ku gruntowi.
Mimo deszczu, ciemności, błysków każdy mógł zauważyć czarną chmurę dymu, z której nagle wyleciał Shinsu, którego całkowicie zaskoczył ruch przeciwnika.
MAPKA
Drużyna Kuroi & Sazaraki & Hayanoshi
Współpraca w końcu się zaczęła. Sazaraki i Kuroi – możliwe, że może coś z tego wyjść… Gdyby tylko mieli czas na luźniejsze spotkanie… Teraz mogli już o tym zapomnieć i musieli działać dalej. Technika Kuroi’a zadziałała idealnie odganiając notki a shurikeny powzięły za cel dalsze ich odepchnięcie. Uchiha wyciągnął rękę do góry i nagle z trzech punktów trzech użytkowników Uwolnienia Wiatru zrobiło to samo, co Kuroi. -PAŚĆ!- zdążył wykrzyczeć i samemu upaść na ziemię. W tej samej chwili notki wybuchły ogromną kaskadą. Przez minutę nie było słychać nic innego. Ci którzy nie padli – zginęli. Zaliczali się w to wszyscy Dzicy dookoła, którzy mieli ich tutaj zatrzymać. Sazaraki wstał i rozejrzał się swoimi czerwonymi oczami po polu walki. Dzicy wbiegali między nich z ogromną szybkością, przewaga była oczywista. Nagle obok niego pojawił się Hayanoshi. Nie wymienili się żadnym słowem – prawdopodobnie rozmawiali w myślach. Gdy zakończyli Sazaraki cały umorosany w błocie i pocie spojrzał się na Kuroi’a -Dwa kilometry stąd są pierwsze okopy, stacjonuje tam grupa shinobich – jeden z nich to dzieciak Douhito. Zabierz wraz z nim cały jego oddział do Twierdzy, do medyków. Niech Ciebie też uleczą. Przekaż im, że nie ma czasu.- mężczyzna odwrócił się do niego plecami, aktualnie zakończyła się fala kamieni, które tylko od czasu do czasu, gdzieś spadały na pole walki. -RESZTA! OKOPY ZAJĄĆ JE OKRĘŻNĄ DROGĄ, PIERWSZA POMOC, ODDZIAŁ MEDYCZNY! PRZEGRUPOWANIE! WYKONAĆ!- machnął ostrzem i pobiegł przed siebie. Zamierzał sam zatrzymać zbliżających się dzikich? No dobra, nie był sam, ruszył z nim Hayanoshi, ale jednak… Jednak rozkaz to rozkaz. Byli ranni a Kuroi i tak zamierzał tam podążać. Dwa kilometry… Musiał się spieszyć. Aktualnie w okolicach nie było żadnego zgrupowania dzikusów, dlatego mógł w spokoju ruszyć w wyznaczone miejsce.
Ale to co widział, gdy tam docierał zaparło mu dech. Ogrom dzikich w tej części oznaczał, że przełamali się w innych oddziałach. Trójka shinobich została zaatakowana przez węże, dwójka przeciwników, czwarty spadał. Praktycznie jakieś ostatki z tego oddziału tylko kręciły się zranione po polu walki. Dodatkowo zaraz miały tam pierdyknąć notki wybuchowe, które spadały (1 metr nad nimi) na długości 19 metrów i szerokości 7! Czy to było możliwe, żeby taka masakra się tutaj wydarzyła? Gdzie był ich dowódca, ale co ważniejsze – jak im do cholery pomóc skoro tylko sekundy dzieliły ich od wybuchu?!
MAPKA
Drużyna Hana & Chino & Ario & Masahiro & Inosuke & Haruki
Nie tylko w dwóch grupach na przodzie było gorąco. Ostatnia linia obrony w tej części pola walki naprawdę rozgrzewała do czerwoności! Na szczęście mieli tutaj kogoś takiego, jak Ario, który kilkoma ruchami palców wydostał Chino i Hanę przed notkami. Wylądował nimi. Chino zostawiając delikatnie z przodu, aby mogła być na ich straży. Jej akurat nie przeszkadzała szybkość jaka została na niej użyta. -Nikogo nie atakujmy. Nie bądź taki hop do przodu, Pustynniaku! Obserwuj pole walki i zajmuj się tym co jest najbliżej ciebie! Nie musisz zajmować się wszystkim![/color]- i to mówiąc złożyła pieczęć i posłała osiem wiązek w dwie różne strony. wiązek w różne strony. Wszystkie wskazane jednostki zostały zlikwidowane. Wokół niej zawirowało siedem wiązek. Po jej minie widać było, że zmieniła swoje nastawienie. Czas zacząć na poważnie.
Hanie delikatnie się poprawiło, gdy użyła metody pokazanej przez Ario, do którego podszedł Inosuke, kładąc mu dłoń na tyle głowy. Zamknął oczy i wyszukał Masahiro łącząc ich ze sobą. - Masahiro-san, słyszysz nas?- po chwili Ario wyczuł obecność mężczyzny w swoich myślach. - Wyraźnie. Ario, nie wtrącaj się w tą walkę. Masz zadbać o to, aby oddział ustał na nogach. Nie rób wszystkiego za nas. Uwierz w nasze umiejętności i nie baw się w bohatera, bo to może Ciebie zabić i nas również.- nagle połączenie się zerwało i w umysłach całego oddziału Haruki’ego pojawił się Uchiha Sazaraki. Dowódca frontu. -Haruki. Masahiro. Ario. Hana. Chino. Inosuke. Natychmiastowo musicie obejść okopy i zastąpić tam drużynę Take. Niestety, ale przez błąd jednego z naszych… Take wraz z prawie całym oddziałem zginął. Ostały się tam jeszcze jednostki shinobich, ale wszyscy są ranni i potrzebują pilnej pomocy medycznej. Wysłałem już tam Kuroi’a, który ich stamtąd zabierze. Dlatego musicie zmienić pozycje z ostatniej linii na środkową. Coraz więcej dzikich szarżuje, nie ma czasu na pytania, dlatego WYKONAĆ i bez odbioru!- w tym samym momencie Haruki odpieczętował ze zwoju Olbrzymi Wachlarz, który od razu rozwinął. Jego czarne płótno z herbem klanu Uchiha machnęło i uwolniło potężną falę wiatru, która wszystkie notki wzbiła jeszcze wyżej, co pozwoliło uniknąć natychmiastowego wybuchu. Nikt nie został ranny a problem został zażegnany. Masahiro właśnie rozpoczął swoją potyczkę z olbrzymem zmieniając pozycje – pobiegł z nim w prawo, zdecydowanie dalej niż zasięg nitek Ario. Zderzał się pięściami z wrogiem, jakby to był berek, ale tak naprawdę każde z uderzeń było przemyślane.
Co teraz?
Inosuke sam postanowił. Połączył Ario z Harukim, który stał od nich jakieś czterdzieści metrów dalej. -Ario zbierz wszystkich i podążajcie od lewej na pozycje, którą zajmowała drużyna Take. To czterysta metrów. Okrążcie okopy i zetnijcie tylu przeciwników, ile się tylko da. Oczyszczę wam od centrum miejsce. Bez odbioru.- i odwrócił się na pięcie, lecąc przez błoto, deszcz i burze. Teraz dojść do Ario mogło to, że grupa Misaki właśnie poległa na swojej pozycji. Pytanie czy żyła? Nie był w stanie zobaczyć tego z tej odległości. Ale mógł to zawsze sprawdzić. Chino i Hana oczekiwały na rozkazy. Wokół nich nic się nie działo… Wszystkie grupki, które zmierzały w ich kierunku zostały zlikwidowane a to oznaczało, że mogli się przemieścić. Czyli wszystko idealnie zorganizowane.





Uchiha Sazaraki
Obrazek
Yamanaka Hayanoshi
Obrazek
Senju Masahiro
Obrazek
Yamanaka Inosuke
Obrazek
Yoshisawa Haruki
Obrazek
Shirazuki Take
Obrazek
Hyuga Asugi
Obrazek
Chino
Obrazek
Przeciwniczka Misaki
Obrazek
Przeciwnik Anzou
Obrazek

Czas na odpis Graczy : 00:01 08.08.2023
Czas na odpis Prowadzącego : 12:01 10.08.2023

Przeciwnik Misaki
  Ukryty tekst
Przeciwnik Anzou&Asugi
  Ukryty tekst
Przeciwnik Shinsu
  Ukryty tekst
Hyuga Asugi
  Ukryty tekst
Yoshisawa Haruki
  Ukryty tekst
Senju Masahiro
  Ukryty tekst
Uchiha Sazaraki
  Ukryty tekst
Obliczenia Misaki
  Ukryty tekst
Obliczenia Anzou
  Ukryty tekst
Obliczenia Shinsu
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Tanaka Misaki
Posty: 212
Rejestracja: 23 mar 2022, o 21:15
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Niewysoka, szczupła dziewczyna o ognostoczerwonych włosach i różowych oczach
Widoczny ekwipunek: -ochraniacz na czole
-dwie kabury
-torba
Multikonta: Akihiko Maji

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Tanaka Misaki »

Dalej Misaki... dalej... dalej... CO? - powtarzała sobie w myślach, przy każdym ruchu, przy każdym ciosie którym miażdżyła kości i ciała swoich oponentów. Z pewnością była już pokryta krwią, ale nie miała czasu się tym martwić, miała ważniejsze rzeczy na głowie, takie jak ratowanie swojej skóry, a później ratowanie towarzyszy... ewentualnie w odwrotnej kolejności, jeśli postanowi odpalić Przeobrażenie i przyjąć na siebie te przeklęte notki. Dzięki wspólnym wysiłkom Jugo, Hyuga i Kaminari udało się zrobić wyrwę w tym małym kotle, w który wepchnęli ich Dzicy i tym samym ewakuować Misaki i Asugi poza niego. Na twarz dziewczyny pojawił się już zmęczony uśmiech, gdy nagle, w oddali, dało się słyszeć i zauważyć wybuch. Doko odwróciła się, obserwując z przerażeniem dzieło zniszczenia, które z pewnością zmiotło z pola bitwy wielu wojaków. Nogi pod nią zadrżały, a po policzkach spłynęły łzy. Nie pisała się na coś takiego. Była jeszcze w stanie jakoś zaakceptować nieskończony ciąg pojedynków i potyczek między armiami, ale coś takiego? Wybuch pochłaniający każdego, niezależnie od strony konfliktu, wieku, płci, czy rangi? To była wojna? To było piekło, które nie chciało się skończyć. Po krótkiej chwili zebrała się w sobie, szukając wzrokiem towarzyszy, by się z nimi połączyć. Jeśli mieli się wycofywać to razem, jeśli mieli walczyć to nie zamierzała ich zostawić, nawet jeśli znała z nich tylko garstkę. Nie dała jednak razy się dalej poruszyć. Otworzyła szerzej oczy, szukając powody takiego stanu rzeczy, szybko czując wbijające się w rękę zęby, i cielsko węża, które oplatało się wokół niej w śmiertelnym uścisku.
Trucizna... znowu... JAK JA TEGO NIENAWIDZĘ! - warknęła w myślach, czując narastający gniew, który zajmował miejsce rozpaczy. Te dwa uczucia ciągle się w niej kotłowały, naprzemiennie zdobywając prowadzenie. Chęć przeżycia kierowała ją jednak w stronę tego pierwszego uczucia. Zawsze ceniła u siebie i innych spokój i opanowanie, jednak tutaj nie potrafiła go utrzymać. To nie było normalne, to wszystko nie powinno się zadziać. A jednak, oto tutaj stała.
Wbiła w wężową "przyjaciółkę" spojrzenie swoich krwistoczerwonych oczu, z których jasno biła rządza mordu.
-I zaraz pójdziesz.... DO PIEKŁA - stwierdziła, wyrywając się z uścisku węża. Nie miała czasu ani nastroju by się bawić w walkę, w oszczędzanie sił. Musiała wyciągnąć najsilniejsze karty i rzucić nimi w twarz przeciwnika, razem ze stołem. Jej oczy nabrały złotego koloru, włosy zaś straciły swą barwę, stając się wyblakłe. Na łokciach i kolanach zaczęły się pojawiać pojedyncze kolce, rogi zaś nabrały większych rozmiarów. Prawa ręka dziewczyny, do tej pory będąca pod postacią wielkiej pięści, zaczęła rosnąć jeszcze bardziej, tworząc w sobie coś w rodzaju wypustek. Tanaka Misaki szła na całość.
Z głośnym rykiem uruchomiła silniki w prawej ręce, próbując spalić wężowi kawałek ciała, jednocześnie się wyrywając i próbując zmiażdżyć stworzenie swoją ręką. Lewa, posiadająca tarczę, była aktualnie niezdatna do użycia, dlatego też Misaki postanowiła porzucić całą obronę na rzecz ataku. Jeśli tylko wyrwała się z morderczego uścisku, dziewczyna na pełnej prędkości poleciała w stronę oponentki, chcąc ją zmiażdżyć ciosem wielkiej pięści.
-ZDYCHAJ - wykrzyczała niemal zwierzęcym rykiem do swojej nowej "przyjaciółki".

Podsumowanie:
1. Kolejne zawahanie, kolejne zwątpienie
2. Odpalenie Przeobrażenia
3. Odpalenie Kassokuken:Ichishiki na prawą rękę, zamiast Jigoku Burō
4. Próba usmażenia i jednoczesnego wyrwani się z uścisku węża.
5. Atak na pełnej prędkości w Wężowatą
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek Suknia na formalne okazje (Made by Akari - młoda, zdolna krawczyni z Ryuzaku)
Obrazek
Bank
PH

Mowa.
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2447
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Ario »

Sytuacja na froncie pogarszała się z każdą chwilą i chyba nie do końca wszyscy mieli tego świadomość. Przynajmniej dla Ario, który z wysokiej pozycji mógł sobie bardzo dobrze obserwować kto co robi, jak robi i po co. Śmierć była wszędzie. Dlatego tym bardziej mogło go zdziwić to co zadziało się potem.

W pierwszej kolejności zadbał o bezpieczeństwo Hany i Chino, a skoro ta druga była kumata i gotowa do walki, Ario zaproponował jej współpracę. Ta jednak odrzuciła ją, mówiąc mu by ten nie był "hop do przodu". Ario nie bardzo rozumiał co oznacza w jej języku hop do przodu. Był na polu walki, w wojnie którą sromotnie przegrywali. A ta jeszcze chciała by ten się wstrzymywał. Czyżby jej duma została urażona? Kunisaku zaczynał przekonywać się do tematu, że kobiety mają jakąś obsesję na punkcie rywalizacji z nim. Najpierw Iwaru, która wprost powiedziała o swoich uprzedzeniach do mężczyzn, a teraz Chino. Ario odchrząknął i zakasłał, nim odniósł się do dziewczyny.
- Przed chwilą miałaś minę, jakbyś miała popuścić. Myślałem, że chcesz mojej pomocy. Jak dasz sobie radę sama, to dla mnie lepiej. - powiedział i podświetlił jej nić chakry tak, by mogła zobaczyć, że chłopak był pod nią podpięty. Następnie jednym ruchem zerwał tę nić.
- Jak będziesz potrzebować mojej pomocy, to zacznij krzyczeć jak ostatnio. To będzie dla mnie odpowiedni znak. - dodał beznamiętnie. Dla innych mogła być to obelga, tym bardziej, że Ario wypowiadał to wszystko w swoim totalnie niewzruszonym niczym sposobie. Kaminari Chino zaliczył do grona współczesnych feministek, chociaż sam nie bardzo wiedział co to oznacza. No cóż, drzeć się potrafi, więc jak ją usłyszy, to wtedy do niej wróci.

Problem bydlaka pozostawał jednak cały czas obecny. Dziewięćdziesiąt metrów to dość sporo i lalkarz zamierzał współpracować z Masahiro, by ubić chama na miejscu. Tym bardziej zaskoczeniem Ario, jak tamten nagle zmienił ton względem chłopaka i zaczął mówić o bohaterstwie. No Sentoki nie mógł pojąć, co się nagle stało z tymi wszystkimi ludźmi. Jakby, no Ario nie wyglądał na spoconego i z bezpiecznej odległości wszystko sobie kontrolował w swoim stylu. Najwidoczniej albo stres walki dopadł już każdego oprócz wypranego z emocji chłopaka, albo pierwszy raz walczyli po swojej stronie z doświadczonym Ayatsuri. Nie mniej, odparł krótko.
- Rób jak uważasz. .
Następnie Ario machnął ręką i wycofał wszystkie marionetki do swojej pozycji. Prędzej czy później skończy im się chakra, lub się po prostu zmęczą i będą krzyczeć o jego wsparcie. Jak zresztą zawsze.

Salamandra gdy dolatywała do Ario miała przylecieć z powrotem na jego bark i swodobnie usiąść, a pięć marionetek, które wysłał do walki wrócić na jego pozycję. Zarówno Masahiro wyszedł mu z zasięgu, jak i Haruki - i zrobili to świadomie, tak więc Kunisaku nie czuł obowiązku za nimi biegać. Jeden i drugi najwyraźniej tego nie chciał. Lalkarz korzystając więc z chwili spokoju sprawił, że każda marionetka podlatywała do siedzącego na wężu chłopaka i pokazywała mu swoje ostrza. Z boku mogło to wyglądać komicznie, ponieważ wyglądało to, jakby chłopaczek robił rosłym facetom ogląd wyposażenia. Gdy wszystkie 5 lalek przeszło pomyślnie inspekcje, dotarł do niego głos Sazarakiego.

Wtedy się zaczęło. Ario wysłuchał całego komunikatu od Uchihy. Skoro przesuwał linie obrony do przodu, zaczął się etap ewakuacji i ubezpieczenia. Czyli dostawali sromotne baty. Chłopak nie skomentował w żaden sposób sytuacji z Misaki. Próbował dziewczynę wziąć do swojego oddziału, lecz ta nie zamierzała z nich iść. Co więcej, dziewczynę znał chwilę. To nie była relacja jak z Tamaki, gdzie tamta opowiadała o swoich ideałach i przekonała zarówno jego jak i Kisuke do założenia własnej organizacji. Misaki mówiła albo bardzo mało, albo wcale, a tym bardziej Ario był w takiej kondycji, że czuł się po prostu mocno średnio. Dodatkowo ciągle myślał o matce, więc tym bardziej, gdy tamta odrzuciła jego wsparcie, Kunisaku nie czuł niewiadomo jak wielkiego powołania, do ryzykowania wszystkiego, w tym życia ludzi, których broni za plecami, by jej szukać na polu bitwy. W każdym razie, gdyby miał sam z siebie biec, to by nie pobiegł. Tu miał swój przydział. Ale Sazaraki jasno powiedział, że mają wbić się 400 metrów w pole bitwy i...pomóc. Jak dokładnie pomóc? Podobno Kuroi z Sabaku miał ich przetransportować, więc Ario zakładał, że chodzi o przygotowanie strefy do ewakuacji.

No cóż, taki był jego los.
Ario cicho westchnął poruszył całym ciałem. Drobny pacynkarz podniósł się z kamiennego węża i stanął wyprostowany. Następnie schylił się i otrzepał spodnie wraz z siedziskiem.
- Hana, doszłaś już do siebie? - zapytał, odwracając głowę. Chłopak przeciągnął się na boki i odskoczył, by zjechać po kamiennym wężu niczym na jakiejś zjeżdzalni i zeskoczył obok Inosuke i dziewczyny.
- Będziemy poruszać się w formacji liniowej. Nikt nie schodzi z trasy. - poinformował. - A Ty nie wychodzisz z żółwia. - drugie zdanie skierował do Yamanaki. Tylko...jakiego żółwia? Nagle Ario machnął dłonią i przelał chakrę w jedną z pieczęci.

Nastąpiło PUFF i pojawił się obłok dymu, który po rozwianiu ukazał kolejną marionetkę...a raczej kolejne bydle, które było w arsenale pacynkarza. Duży twór, przypominający żółwia (Marionetka H) z dużą skorupą na plecach. Ario podpiął nić chakry pod niego, po czym skorupa otworzyła się, ukazując miejsce w środku na jedną osobę.
- Podczas podróży przekazuj mi dane z pola bitwy. Gdyby coś mi miało utknąć. Sprawdzaj też pod ziemią i nad nami. - powiedział do Inosuke. Gdy ten wejdzie do marionetki, Ario zamknie skorupę.

Kunisaku przeniesie wzrok na Hanę.
- Jak chcesz to wchodź na węża, gdybyś miała nie nadążyć. Nie musisz starać się ponad swoje siły. Stawką jest życie wszystkich. - to powiedziawszy wymownie spojrzał w kierunku Chino.

Następnie Ario cicho westchnął i przelał kolejny impuls chakry, tym razem w kierunku Kamiennego węża. Wszyscy zawsze błędnie brali rolę marionetki Ario. Kamienny Wąż nigdy nie był marionetką defensywną.

Nastąpiło kolejne PUFF i chłopak uwolnił jedną potężnie wyglądającą wyrzutnię. Następnie nastąpiło jeszcze pięć takich puffów i Kamienny Wąż był w pełni gotowy do akcji.

Kiedy wszyscy byli gotowi (tj. Hana i Inosuke, na Chino Ario nie zwracał uwagi), chłopak zamierzał przykucnąć, by wziąć następnie pełen rozpęd i ruszyć dookoła okopów zgodnie z poleceniem Harukiego. Ario biegnąć pierwszy ma najlepszy obraz tego co przed nimi. Jak tylko dostrzeże przeciwników na swojej drodze, to najpierw puszcza maksymalnie do 3 sklepowych marionetek (marionetka B,C,D), następnie używa Kamiennego Węża (marionetka G) by ten strzelał serią senbonów, a jeżeli i to nie wystarczy, to dopiero puszcza czwartą marionetkę (marionetka E). Salamandra póki co spoczywa na jego barku, zaś żółw z Inosuke w środku ma biec i przeskakiwać z wężem na zmianę obok siebie, by jak najbardziej utrudnić trafienie ich przez przeciwników. Żółw od biedy może zaatakować z impetu we wroga, ale tak to Ario stara się używać tego co obecnie ma. Zawsze trzyma jedną marionetkę w gotowości do obrony. Skupia się na równoczesnej obronie i ataku z formacji.

Husarii nie było, ale na ratunek przybędzie Ayatsuri.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1023
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Anzou »

Sytuacja na polu bitwy z sekundy na sekundę była coraz bardziej żałosna. Władca Piorunów postanowił ruszyć z odsieczą i ułatwić życie swoim towarzyszkom, załatwić grupy, które je atakują i zaatakować każdego, kto na nich naciera. O ile początkowy plan przebiegał całkiem zgrabnie - w końcu pojawił się inny przeciwnik, który z zaskoczenia wziął całą trójkę. Białowłosy oraz grupa zostali zaatakowani przez węże, które wyskoczyły znikąd spod ziemi, tak samo jak przeciwnicy, którzy już postanowili się dalej nie kryć i ruszyć do ataku. Władca Piorunów niczym w trakcie turnieju został zaskoczony przez jakieś ustrojstwo, które wychodzi spod ziemi. Co za żenada. Młodzieniec dostrzegł przeciwnika, który wyraził swoje niezadowolenie i zaczął się oddalać, Władca Piorunów pewnie by za nim ruszył gdyby nie fakt, że jego noga została zaatakowana oraz na chwilę obecną odmawiała posłuszeństwa. Sytuacja była popierdolona. Nie wiadomo co można zrobić w tym momencie. Na całe szczęście Anzou posiadał wytworzone już wiązki, które zamierzał wykorzystać i przygotować się do ucieczki, chociażby na jednej zdrowszej nodze.
- Zniszczmy te węże i uciekajmy spod tych notek!
Krzyknął w bólem w głosie Białowłosy. Jakie są jego dalsze ruchy? Skierowanie dwóch z pięciu utworzonych już wiązek jako próba dosięgnięcia jego przeciwnika. Jeżeli węże to jego sprawa to powinny zniknąć w momencie, gdy użytkownik techniki padnie. Na to liczył nastolatek. Dwie wiązki skierował w jego kierunku, widział go, posiadał całkiem spory zasięg, więc powinny go dosięgnąć. Szyja oraz głowa to cele Białowłosego. Pozostałe dwie wiązki mają na celu likwidację celów, które otaczają Hyugę i nastolatka. Jeden po drugim, co do węża. Wiązka, która była najbliżej Anzou miała za zadanie zaatakować tego węża, który podniósł swoją... nie rękę, a pierdolone zęby i jakąś truciznę na zacne, niezbyt umięśnione udo Anzou. Chłopak chce pozbyć z siebie to ustrojstwo by dalej móc ruszyć poza pole rażenia spadających notek. Czasu było niewiele, ale do przebiegnięcia, a raczej przeskoczenia... też nie pozostało za wiele. Węże powinny być nieco słabsze od wiązek, a przede wszystkim wolniejsze. Przynajmniej na to liczy nastolatek. Wszystkie ataki wiązkami odbywają się w tym samym momencie, niemalże automatycznie, więc czasu na ucieczkę, wyskoczenie poza te pierdolone notki powinno się udać. Na to liczy nastolatek. Ostatecznością - jeżeli wiązka nie załatwi węża jest sięgnięcie do lewej kabury, wyciągnięcie Kunai i wbicie go prosto w łeb stworzenia, po czym - ruszenie poza pole rażenia. Chłopak po cichu liczy też na towarzyszy, chociaż sądząc po jego dotychczasowych dokonaniach... może liczyć jedynie na kobiety, Shinsu i Take - nie miał pojęcia gdzie są...

1. Skierowanie wiązek w opisanych kierunkach: 2 w wężowego bossa, 2 w węże w okolicy, 1 w tego co ugryzł Anzou.
2. Ucieczka poza pole rażenia, najszybciej jak się da, nawet na jednej nodze.
3. Ewentualne ruszenie Kunai i zrzucenie węża, który dopadł nastolatka + ucieczka poza pole.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Hana
Posty: 308
Rejestracja: 6 paź 2021, o 05:51
Wiek postaci: 18
Ranga: Uczeń (Dōkō)
Krótki wygląd: Nałożyła na nogi ciepłe, czarne pończochy, a na to spudniczkę. Założyła zwykłą koszulę, a na ramiona zarzuciła błękitną kurtkę. Włożyła na nogi lekkie obuwie, żeby zawsze być gotową do akcji. Włosy upięła jak zwykle z delikatnym akcentem.
Widoczny ekwipunek: Odznaka shinobi (naszyjnik); Kabura na broń (na prawym udzie), kabura (na lewym udzie), dwie torby z ekwipunkiem (z tyłu na biodrze), ciemne rękawiczki (zwykłe), Ochraniacz na czoło z wygrawerowanym symbolem "Zjednoczonych Sił Sogen" (na lewym ramieniu)
GG/Discord: Hana-chan/sushimaru9208
Multikonta: Tetsu Maji

Re: [EVENT] Grupa Regularna Zwarcia

Post autor: Hana »

Po wydarzeniach sprzed momentu dziewczyna dochodziła stopniowo do normalnej sprawności. Wolałaby mieć odrobinę więcej przerwy na poukładanie myśli. Nigdy nie przypuszczała, że tak niepozorna zdolność, jak nici marionetkarzy mogą zaszkodzić człowiekowi. To tylko pokazywało, jak silny był ich użytkownik. Tym bardziej szkoda, że ich wcześniejszy plan trochę podupadł. Gdyby nie ta wpadka, to zrobiliby więcej w tej beznadziejnej sytuacji, jaka zaczynała odgrywać się na przodzie. Tak właściwie, to Hana zdawała się być tu równie bezradna, co supportujący im Inosuke. Jemu przynajmniej powierzono stałe zadanie. Nastolatka nie mogła pozwolić sobie na samowolę w używaniu technik. Nie posiadała aż tak dalekodystansowych technik, które zmusza wroga do wycofania. Nie była tak precyzyjna, jak Chino ani tak zdecydowana, jak Ario. Nadal potrzebowała odpowiedniego bodźca, żeby przezwyciężyć słabości.

Na ile potrafiła określić sytuację dziejąca się na polu walki, to nie zwlekała z własnymi wnioskami. Musiała zdać się na silniejszych od siebie i skupić na słabszych jednostkach wroga albo ratowaniu sojuszników. Dobrze byłoby być zdanym tylko na siebie. Co prawda istniało wtedy większe ryzyko na porażkę, ale pozwalało na pobudzenie neuronów. Niestety nie można mieć za wiele w pełnej chaosu bitwie, gdzie akcje innych mają duże konsekwencje na otoczenie i towarzyszy. To przede wszystkim powstrzymywało przed pochopnym działaniem. Shirakawa westchnęła beznamiętnie. Musiała teraz dołożyć starań na następne wydarzenia. Wynik walk pogarszał się, a dochodzące do nich komunikaty tylko potwierdzały opłakane skutki ich defensywy. Skorzystała, że Ario na moment zajął się swoimi tworami. Mogła wstać na równe nogi i sprawdzić swoją sprawność. Dziwiła się, że tylko ona odczuła skutki przeniesienia. Spojrzała za ciemnoskórą Kaminari, która stała na przodzie niczym niewzruszona. Aż tak wielka dzieliła ich różnica. Na ten moment nie do dosięgnięcia. Zmartwiło ją to, że dostała przydział w szeregi takiej drużyny. Na szczęście nie zamierzała się użalać. Odnalazła wzrokiem miejsce, gdzie musiała nadal stać jej włócznia. Głupio byłoby ją stracić w chwili, kiedy w ogóle nie miała okazji jej użyć. Zdążyła już powiedzieć, że potrafi walczyć za jej pomocą. Wtedy uznała to za ciekawy początek. Nadal tak uważała.

Wracając do reszty grupy dosięgnął Hanę komunikat Sazarakiego. Dowódca przekazał im niezwłoczne rozkazy, które wręcz wstrząsnęły umysłem. Sytuacja pogarszała się w większym tempie niż można się spodziewać. To oznaczało, że druga grupa nie poradziła sobie najlepiej. Co ich tam spotkało? Dlaczego dzicy dysponowali takim arsenałem? I najważniejsze, czy zdołają przeżyć? Musieli, jak najszybciej wesprzeć resztę.
- Chyba... już wszystko dobrze. - odpowiedziała Ario, ale czuć było, że nadal dochodzi do siebie. Nie było jednak wyboru. Dziewczyna podjęła już decyzję. Wybrała dalszą walkę. Gdyby tu została, to zawiodła by nie tylko siebie, a innych. Jeśli chciała budować wizerunek, to musiała podejmować ryzykowne kroki. Wychodziło na to, że to moment na podjęcie wyzwania. Skoro nadal działali, jako drużyna, a Ario był ich tymczasowym liderem, to nie sprzeciwiała się temu za bardzo. Przytaknęła na jego polecenia i wolała mieć organizacje za sobą. Na domiar złego wiedział, co robić. Uśmiechnęła się, że tak troskliwie zadbał o Inosuke. Potem przyszedł czas na pokazanie uznania. Wszystko to musiało wymagać czasochłonnych przygotowań i starania. Wydawałoby się, że to treningi Hany były szczytem w brawurowym dążeniu do doskonałości. Okazuje się, że była całkowicie w błędzie. To dopiero oznaczało poświęcić się w pełni sztuce ninja.


Ustalony szyk nie mógł być inny. Dostali polecenie przedostania się za okopy od lewej strony. Musiało być ku temu jakieś rozsądne wytłumaczenie, które umykało młodej kunoichi. Z pozoru niezbyt ciężkie do sforsowania doły mogły zostać przez nich pokonane w krótszym czasie. Niepotrzebnie narażać się na oczywisty manewr. Na razie Hana zastanawiała się, czy nadąży za sprawnymi sojusznikami. Gdy jeszcze nie odczuła skutków oszołomienia, to mogłaby pokusić się na podjęcie próby. Skoro rudowłosy operował takim wachlarzem lalek, to dlaczego nie pozwolić sobie na pewne ułatwienie. Zmierzyła Kamiennego węża osobliwym wzrokiem. Wydawał się solidnym fundamentem do wsparcia. Nie był to wymarzony wierzchowiec, ale nie pozostawiał wyboru. Dziewczyna podjęła działania, żeby wskoczyć na grzbiet marionetki. Przy pomocy chakry w stopach zamierzała znaleźć stabilną pozycję na czubku głowy. Z włócznia w ręku nie powinno pozostawiać złudzeń, jak zamierza kontynuować tę walkę.
- Jeśli możesz Ario-san, to prowadź tuż przy ziemi, żebym mogła jakoś pomóc. - zakomunikowała chłopakowi. Na razie wypadało oszczędzać chakre, żeby móc wykorzystać techniki na bardziej pilne potrzeby. Nadal oznaczało to, że muszą pozbyć się niezliczonej ilości przeciwników. Hana zamierzała spełnić połowicznie swoje marzenie i spróbować sił niczym kawalerzysta pędzący przez pole bitwy. Na budzącym postrach ogierze i z dzidą w dłoni. Prawie, jak osławiona Walkiria. W zapomnienie odeszły inne myśli, które nie powinny teraz zajmować jej uwagi. Musiała być precyzyjna w posługiwaniu się swoim orężem. Broń zdawała się idealna do najazdu, którego mieli dokonać. Shirakawa sięgała bronią każdego, kto znalazł się w jej zasięgu. W pewnym chwycie pomagały jej rękawiczki, które miała na dłoniach od samego początku. W takiej pogodzie była to najlepsza opcja radzenia sobie z mokrym drzewcem. Naostrzony grot powinien bez trudu trafiać w odsłonięte partie ciała dzikich. W razie problemów zawsze mogła przylgnąć do dużego cielska marionetki i wykorzystać ją jako osłonę przed atakami wroga.

  Ukryty tekst
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „[Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości