[EVENT] - Grupa Wsparcia Północ
- Yuki Hoshi
- Posty: 492
- Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 589
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
- Yuki Hoshi
- Posty: 492
- Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 589
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: [EVENT] - Grupa Wsparcia Północ
Wbrew pozorom, nie było zaskoczenia jeśli chodzi o Miitsuki. Tsuyoshi po jej zachowaniu wywnioskował, że zna się ona na rzeczy i dobrze zaopiekuje się dzieckiem w potrzebie. Kto jak kto, ale kobiety, szczególnie dojrzałe, miały na ten temat największą wiedzę i najczęściej również sporo praktycznego doświadczenia. Nie było więc powodu, żeby jej nie ufać – i rzeczywiście opłaciło się to. Miitsuki zabrała się do pomocy małemu z szybkością i sprawnością, której można było jej pozazdrościć. Oczywistym było, że wie co robi.
Ale nie było też czasu, żeby tę akcję ratunkową podziwiać, pomagać w niej czy nawet kibicować. Uchiha miał pod swoją opieką kobietę, która przed chwilą się topiła i niestety próby znalezienia kogokolwiek choć minimalnie kompetentnego w udzieleniu pomocy, kto również chciałby tej pomocy udzielić nie powiodły się. W takiej sytuacji Tsuyoshi musiał zadziałać sam, w miarę możliwości jak najszybciej, bo mogło się to zakończyć nawet śmiercią tej kobiety, jeśli pozostawiłby ją wśród tego dzikiego tłumu bez opieki.
W pierwszej kolejności, gdy wyszedł na brzeg z niesioną kobietą, ułożył ją na twardej powierzchni. Musiał teraz przypomnieć sobie podstawy udzielania pierwszej pomocy w takich sytuacjach. Tak, przypomnieć – bo ojciec kiedyś uczył go jak postępować w takich sytuacjach. Przez jego rodzinne Hachimantai płynęła rzeczka Aka, która była popularnym miejscem kąpieli w wolnych chwilach. Bywała ona jednak zdradliwa, bo na pewnych odcinkach jej bystry nurt wyżłobił dno, które znajdowało się dużo głębiej pod powierzchnią, niż w innych miejscach. Takie właśnie, zdradliwe miejsce stałoby się kiedyś świadkiem tragedii jednego z młodych znajomych Tsuyoshiego – chłopca imieniem Abe. Czternastoletni wtedy młodzieniec kąpał się, pływając sobie swobodnie nieopodal sosnowego lasku. W pewnym momencie jednak (jak opowiadał) wir zaczął wciągać go pod powierzchnię i zwyczajnie nie miał on siły wypłynąć na brzeg. Gdyby nie ojciec Tsuyoshiego, który wybrał się wtedy z Tsuyoshim do lasu po grzyby, wszystko mogłoby się skończyć tragicznie. Udało się go jednak uratować, a młody Uchiha mógł na własne oczy zobaczyć, w jaki sposób uratować tonącego. Dziś Abe sprawował funkcję akoraito klanu i kto wie, czy przypadkiem nie był również gdzieś na murach fortecy wśród dziesiątków wojowników broniących Kotei.
Tsuyoshi powrócił na sekundę pamięcią do tamtej chwili i starał się odtworzyć tamtą sekwencję wydarzeń. Przede wszystkim, zdjął sobie kobietę z ramienia i ułożył ją na twardym podłożu. Pewnie w innych okolicznościach wypadałoby ściągnąć z niej mokre ubrania i zabezpieczyć przed przemarznięciem, ale teraz nie było na to czasu i wyglądałoby to po prostu… dziwnie. Drugim krokiem było sprawdzenie jak poważna jest sytuacja, a mianowicie określenie, czy kobieta ma drożne drogi oddechowe, na przykład czy coś nie utknęło jej w gardle – ale raczej mała była na to szansa biorąc pod uwagę to, że przebywała w wodzie zaledwie przez kilka chwil. Potem należało sprawdzić czy kobieta oddycha czy nie. Nie było to specjalnie trudne – trzeba było tylko przyłożyć ucho do jej ust żeby poczuć ewentualny oddech na policzku i obserwować jej klatkę piersiową. Jeśli oddychała, to przewrócił ją na bok, podkładając jej własną rękę pod jej głowę. Taka ewentualność była lepsza – kobieta powinna wkrótce odzyskać przytomność i w miarę szybko dojść do siebie. Jeśli jednak nie oddycha…
…to sytuacja jest znacznie cięższa. Tsuyoshi musiał zaangażować nieco więcej swojego czasu, ale trudno – nie mógł przecież zostawić jej na pewną śmierć i osierocić to dziecko, które zresztą sam też wyciągał. Orochi, Hoshi i reszta będą musieli poradzić sobie z tym motłochem bez niego przez parę chwil. Tak czy inaczej zabrał się błyskawicznie do działania. Z tego co pamiętał, najpierw trzeba wykonać kilka wdechów, żeby oddychać „za” nie oddychającego nieszczęśnika. Przyłożył więc usta do ust kobiety i kilka razy zrobił wdech. Później złożył ręce mniej więcej na wysokości mostka i zaczął energicznie naciskać na jej klatkę piersiową. Nie był medykiem, więc nie miał pewności, czy to wszystko wygląda tak jak powinno, niemniej jednak musiał spróbować, musiał zrobić cokolwiek – a to było pierwsze, co przyszło mu do głowy po tym jak przypomniał sobie ratowanie Abe przez ojca. Powyższe czynności wykonał kilka razy, często sprawdzając czy kobieta oddycha czy też nie. Liczył na to, że szybko odzyska oddech i przytomność, a on będzie mógł wrócić do organizowania pomocy rozszalałym masom.
Pojawił się jednak kolejny problem. Krzyki z jednej z łodzi stawały się coraz głośniejsze. Początkowo Doko nie zwrócił na to uwagi, bo tak wiele się działo – ale teraz były one niemożliwe wręcz do zignorowania. Zanim chłopak zdążył się połapać w tym, co się dzieje, usłyszał przekleństwo Miitsuki, uderzenie o wodę i zauważył kątem oka, jak ktoś osłonił jego i ratowaną kobietę przed falą. W głowie pojawił mu się już obraz przewróconej, a teraz tonącej łodzi. Od razu więc odwrócił się, żeby sprawdzić, co takiego się wydarzyło. Przeczuwał najgorsze. Wyciągnięcie z wody tych wszystkich ludzi z przeładowanej łodzi będzie katorgą, kto wie czy w ogóle będzie możliwe.
Skrót:
1. Pierwsza pomoc wyciągniętej z wody kobiecie
2. Sprawdzenie co było przyczyną krzyków, plusku i fali
Ukryty tekst
0 x
- Yuki Hoshi
- Posty: 492
- Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Re: [EVENT] - Grupa Wsparcia Północ
Yuki Hoshi
Lato, Rok 394
Hoshi lekko odetchnęła z ulgą, kiedy ludzie faktycznie zaczęli jej słuchać. Mieszkając na wybrzeżu - tak jak przez całe życie mieszkała Hoshi (po przeprowadzeniu się - Ryuzaku również było na wybrzeżu) - rozumiała, tak samo jak oni, że sztorm był niebezpieczny.
Ludzie zaczęli się ustawiać, tak, jak chciała, więc była w stanie określić, ile osób potrzebowało pomocy, a ile mogło podróżować samych. Dysproporcja była spora, pewnie większość osób po prostu zaczęło się ewakuować zgodnie z wytyczonym planem, a część tutaj starała się znaleźć inną drogę. Może też nie do wszystkich dotarła informacja. Cóż, nie miało to znaczenia, należało po prostu zarządzać całą sytuacją jak najlepiej się dało.
- Dziękuję! - zawołała i przeszła przez podzieloną grupę. - Proszę, niech osoby z jakimś doświadczeniem w powożeniu wystąpią z tłumu. Wy tutaj macie stadniny, prawda? I dużo koni? - zapytała mimochodem, kiedy przechodziła. Próbowała ocenić ludzi, którzy powinni wejść na wozy pierwsi. Zaczęła od ludzi z małymi dziećmi plus kilku staruszków.
- W ten sposób będziemy mogli wziąć najwięcej osób. Dzieci i staruszkowie ją najlżejsi, konie sobie lepiej poradzą. Prosiłabym o pomoc z dziećmi państwa, jeżeli będzie taka potrzeba - poprosiła staruszków. Pomagała dzieciom i staruszkom wsiąść na wozy, kiedy Kaien pobiegł szukać innych. Yoko dała znać, żeby nadal tam była gdzie była. - Zrobimy też tak, że wrzucicie trochę bagaży na wóz, jeżeli są one zbędne do krótkiej podróży. Musimy wydostać się poza obręb Kotei, potem możemy się przegrupować. Dlatego wrzucić proszę trochę rzeczy na wóz. Będzie wam wygodniej po prostu iść.
Hoshi była dość zadowolona z tego, co się działo w tej chwili, pomagając ludziom wsiąść na wozy i podane tobołki układając tak, żeby były bezpieczne i jak najmniej przeszkadzały. Kilka osób z dziećmi, para staruszków, którzy ewentualnie mogli pomóc, a którzy na pewno byliby zmęczeni podróżą, jeżeli by szli pieszo. W końcu pierwszą grupę - ludzi na wozach oraz ludzi, którzy mogli iść przy nich - puściła razem z Yoko i jedną z kobiet Uchiha, dziękując im za pomoc.
Czekała na kolejne wozy.
- W międzyczasie podzielcie wasze tobołki na takie, co można wrzucić na wóz, a takie, co potrzebujecie przy sobie!
TL;DR
1. Hoshi z ulgą przyjmuje fakt, że mieszkańcy zaczynają jej słuchać i ustawiają się zgodnie z jej instrukcjami.
2. Organizuje efektywną ewakuację, pomagając dzieciom i starszym osobom wsiąść na wozy, jednocześnie delegując nadmiar bagażu do pojazdów.
3. Wysyła pierwszą grupę ewakuowanych osób razem z Yoko i jedną z kobiet Uchiha, podziękowawszy im za pomoc.
4. Instruuje pozostałych czekających na ewakuację, by podzielili swoje tobołki na te, które można wrzucić na wóz, i te, które muszą mieć przy sobie.
Ukryty tekst
0 x
- Sugiyama Orochi
- Posty: 342
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Przystojny mężczyzna koło trzydziestki, zazwyczaj ubrany w ekstrawaganckie, bogate szaty z motywami kości i florystycznymi, odsłaniającymi jego dobrze zbudowaną klatkę piersiową.
- Widoczny ekwipunek: Łańcuch z kusarigamą, rękawica łańcuchowa, torba z ekwipunkiem.
- Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
- Multikonta: Rin Noboru
Re: [EVENT] - Grupa Wsparcia Północ
Działo się bardzo dużo, a wszystko naraz. Orochi pluł sobie w brodę, oraz Staremu, że nie przećwiczyli chociaż takiego scenariusza raz z mieszkańcami. Teraz jednak trzeba było jakoś opanować chaos i - na całe szczęście - pyskata kobieta zabrała się do roboty, niezależnie od swoich komentarzy, zaś jemu w sukurs przyszła przedstawicielka klanu Yuki, która ewidentnie musiała także kiedyś zajmować się jakąś administracją. Jak to wszystko się skończy, będą musieli pogadać i wymienić notatki, bo ewidentnie myślała podobnie do niego i jeszcze wymyślała kolejne, praktyczne rozwiązania na prędko.
Skoro ona oraz Tsu zaczęli organizować powoli ludzi zgodnie z planem, zaś kolejne wozy były poszukiwane - jemu pozostało chwilowo znalezienie kogoś, kto będzie w stanie na szybko ocenić jakość łodzi by chociaż część ludzi mogła ruszyć na morze - koteiczycy byli z nim blisko zwiazani, a do tego wierzył, że samurajowie nie postawią ich w potrzebie, zwłaszcza że część listów z prośbą o pomoc była skierowana wlasnie do nich.
Ujrzawszy Tokoriego, podbiegł do niego czym prędzej, skłaniając mu się uprzejmie, choć z pośpiechem.
- Tokori-san! Jestem Sugiyama Orochi, staram się zorganizować ewakuację mieszkańców. Jest Pan chyba najbardziej doświadczonym żeglarzem w porcie teraz, jeśli nie w całym Kotei w ogóle. Proszę odrobinę poczekać z wypłynięciem i pomoc nam - widzi Pan co się dzieje - potrzebuje kogoś, kto umie błyskawicznie ocenić, czy dana łódź nadaje się do żeglugi, czy trzeba ją porzucić. Życie ludzi od tego zależy. Osobiście pomogę Panu przejść od łodzi do łodzi i dokonać selekcji, a potem odstawie z powrotem tutaj, by mogl Pan wynieść się, dopóki nie uda się opanować sytuacji. - stwierdził szybko, momentami musząc pilnować się by nie połykać końcówek wyrazów.
Jednocześnie, dostrzegając pierwsze, nieśmiałe oznaki porzadku w sercu portu, pomyślał szybko.
Ayamiko-San? Jak sytuacja na południu? Zaraz będziemy wysyłać pierwsze wozy do bramy. Nie wiem też, czy nie będziemy mieć jednego ciężkiego przypadku dla iryoninów, ale czekam na potwierdzenie jeszcze.
Przy okazji, aktywował sharingana, by upewnić się, że - o ile Tokori się zgodzi - móc go szybko przetransportować na miejsce, biorąc go sobie na plecy jeśli trzeba I obserwując okolice, czy czasem coś szczególnie niepokojącego się nie dzieje, bądź czy gdzieś w okolicy nie walą się porzucony wóz, po ktory moglby kogos poslac.
TL;DR
1. Orochi zagaduje do portowego dizada żeby dokonał inspekcji
2. Zagaduje w myślach do yamanaki żeby dostać info, czy spodziewać się problemów na południu
3. Aktywuje sharka i jak trzeba to bierze dziada na barana i leci z nim do łodzi, po drodze jeszcze wyoatrujac wozów albo zagrożeń
Ukryty tekst
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
Re: [EVENT] - Grupa Wsparcia Północ
EVENT
OSTATNIA BITWA O KOTEI
Grupa Wsparcia Północ
A zadrżą ci, którzy usłyszeli mój głos, a którzy nie poczuli trwogi w chwili próby...
U Hoshi obywało się bez dramatów. Ludzie starali się sobie pomagać i słuchali instrukcji. Charyzma kobiety przekonała ich do tego, że lepiej jest jednak podążać za jej instrukcjami. Podobnie jak pogoda, która jasno wskazywała że zbiera się na burze, a sztorm to nic co by im w tym momencie pomogło. Przyjęli to z zadowoleniem również ci, którzy zdecydowali się skorzystać z mniejszych kolejek do łodzi i łatwiej znaleźć sobie miejsce. Dla każdego coś dobrego.
-Ja kiedyś powoziłem - zgłosił się jeden ze staruszków nieco niepewnie. Był on tym wszystkim przytłoczony, ale niesiony chęcią pomocy uznał, że powinien zgłosić się jako wolontariusz. Znalazła się też kobieta, która opowiadała, że wspomagała kiedyś jednego z kupców i poradzi sobie bez problemu.
Jeydny problem zaczął się wtedy, gdy ludzie mieli zadecydować co wpakować na wóz a co mieć ze sobą - o ile decyzja, które dzieciaczki są zbyt małe by iść, a które już poradzą sobie w drodze nie była taka ciężka. Wiedzieli też, kiedy ktoś kest na tyle stary, że chodzenie jest już większą katorgą niż normalnością o tyle ustalenie co było na tyle mało ważne że nie trzeba mieć tego przy sobie już było ciężkie. Były dokłądnie dwa obozy. Pierwsz to byli ludzie, którzy na siłę chomikowali wszystko przy sobie, nawet ciężkie toboły oraz tacy, którzy nawet lekkie plecaczki woleli wrzucić do środka by się nie zmęczyć.
-Pszeplaszaaam... a cy Pomo tes moze pojiechiać - Hoshi poczuła jak coś szarpie ją za dół szaty, gdzieś na wysokości kolan. Mogła tam dostrzec małą dziewczynkę ściskającą do siebie małego pieska, który wtolony w nią starał się jakoś przetrwać to wszystko. Matki nie było obok, ale równie dobrze mogła być jedną z tych osób, które pakowały rzeczy na wozy... a może nie?
Tsuyoshi nie miał przeszkolenia jako medyk. Trudno. Nie sprawiło to, że się poddał. Nie sprawiło to, że stracił wolę walki. Gdy tylko wyciągnął topiącą się kobietę przeszedł do działań, które uważał za takie, które mogą ocalić jej życie. Nie był Iryoninem, a mimo to dobrze zdawał sobie sprawę, że jeżeli nie przejdzie do działań jak najszybciej. Sprawdził czy nic nie utkwiło w drogach oddechowych. Tak jak sam założył było zbyt mało na to czasu. Były one czyste. Większym problemem była woda, która wlała się do płuc. To było godne pochwały. Skupił całą swoją uwagę na kobiecie i walce o jej życie, która w tym momencie była całkowicie w rękach Uchihy. Wykonał dwa oddechy i zaczął naciskać na jej klatkę piersiową. Pierwsza sekwencja nie przyniosła rezultatów. Druga również obyła się bez jakiejkolwiek reakcji... jednakże przy trzeciej kobieta poderwala się spod rąk Tsuyoshi'ego odkrztuszając duże ilości wody. Zaczęła kaszleć, a zaraz potem Tsuyoshi usłyszał piękny dźwięk. Głęboki, lekko świszczący, ale oddech. Dusiła się jeszcze chwilę próbując odzyskać świadomość w sytuacji, w której się znalazła. Wtedy też, gdy tylko zdążyła odwrócić się by spojrzeć na twarz swojego wybawcy zobaczyła tylko jak ogromna fala wody rusza w jej kierunku, zacisnęla powieki i... i woda rozstąpiła się na boki, omijając dwójkę na pomoście. Zapewne gdyby nie to siła uderzenia mogłaby znowu wepchnąć kobietę do wody.
Tsuyoshi zdecydował się unieść wzrok. Dostrzegł on Miitsuki, która zacisnęła mocno powieki i wtuliła w siebie dziecko, tak, aby przyjąć całe uderzenie na siebie oszczędzając bólu jemu oraz pozostałej dwójce. Co było wielce istotne dziecko płakało. Tak. Udało się je uratować i zaczęło płakać. Miitsuki odwróciła się by zobaczyć skalę tego, co poczuła na sobie. Tsuyoshi mógł zobaczyć to samo. Łódź, na którą jakiś czas temu kobieta tak desperacko chciała wsadzić swoje dziecko przewróciła się na bok. Część ludzi od razu wpadła do wody. Część trzymała się tonącego wraku. Krzyczeli. Płakali. Błagali o ratunek, a łódź coraz bardziej nabierała wody.
-Jesteśmy w dupie... gdzie ten Orochi - zaklęła kolejny raz tego dnia Miitsuki...
W tym czasie Orochi miał swoje sprawy na głowie. Zdecydował się ruszyć do Tokori'ego prosząc go o pomoc. Gdy dotarł na miejsce zobaczył starca, ale w jego ruchach nawet jeśli czasem drżących była pewność i siła. Był lekko zasuszony, ale widać było mięśnie odznaczające się pod ubraniem - nawet jeżeli nie duże, widać było, że jest w nim siła. Był on na etapie ostatnich szlifów szykowania się przed ruszeniem w drogę. Gdy dotarł do niego Orochi zmierzył go wzrokiem.
-Ino szybko, bo zaraz nikt nie da rady wyruszyć - odpowiedział w końcu i zgodził się ruszyć z Sugiyamą. Dość niewybrednie skomentował pomysł by brać go na plecy, twierdząc, że daleko mu do tobołka - miłe sparafrazowanie tych słów. Nie mniej był gotowy ruszyć sprawnym biegiem za Orochi'm tam gdzie ten go poprowadził. Orochi aktywował sharingan i zaczął obserowować okolicę. Widział na pewno matkę i córkę wiszącą nad pomostem i zanoszące się płaczem, jakieś zagubione dziecko kręcące się między ludźmi oraz... o zgrozo. Statek, który właśnie tonął. Działo się, bardzo się działo.
Dobrze, wysyłajcie. Wozy mogą ruszać ulicą równoległą do głównej, przekazuję już ludziom w terenie by rzucali tam okiem. Powinna być najbardziej przejezdna. Jeżeli chodzi o ranną daj znać. Będziemy wtedy organizować natychmiastowy transport
Miitsuki
Ayamiko
Bushiko
Kaien
Kokuro
Yuki Yoko
Tokori
Yuki YokoCzas na odpis Graczy : 00:00 26.07.2023 | Czas na odpis Prowadzącego : 00:00 27.07.2023
Kaien
![]()
0 x
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 589
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: [EVENT] - Grupa Wsparcia Północ
Gdyby było tak, że Tsuyoshi łatwo by się poddawał, to różnie mogłoby się potoczyć w tej sytuacji. Pierwsze próby pomocy były bowiem nieskuteczne. Na szczęście jednak trzecia sekwencja uciśnięć dała rezultat i kobieta znowu zaczęła oddychać. Z ust kobiety zaczęła wydobywać się woda, co było bardzo dobrym znakiem. Po chwili woda ustąpiła powietrzu i tonąca zaczęła odkrztuszać. Przez kilka następnych momentów miała wciąż problem z oddychaniem, niemniej jednak nie budziło wątpliwości to, że będzie żyła. Wyglądało więc na to, że wszystko poszło tak jak powinno. Można było więc powiedzieć, że był to pierwszy sukces tego dnia, czy też właściwie nocy. W innych okolicznościach Uchiha z pewnością odczułby ogromną ulgę i zacząłby się cieszyć, ale teraz... po prostu nie było na to czasu.
Przede wszystkim podziękowania należały się Miitsuki, która osłoniła ich przed falą, która mogłaby zmyć kobietę z powrotem do wody. Ta bowiem przyjęła na siebie uderzenie i tym samym uchroniła zarówno Tsuyoshiego, jak i jego podopieczną. Uratowała również to dziecko, które od niego przejęła, co jednak jak już wspomniano nie było dla niego specjalnym zaskoczeniem. Naturalnie chłopak nie zamierzał jednak werbalizować swojej wdzięczności i nie powiedział po prostu nic. Poza tym, ona z pewnością również by nie podziękowała, więc nie było sensu bawić się w jakieś uprzejmości, do tego sztuczne.
Nie było to też zresztą specjalnie konieczne, bo wszyscy mieli mnóstwo innych problemów na głowie. Problemem numer jeden była aktualnie przewrócona łódź, którą Uchiha dojrzał w końcu w momencie, gdy był w stanie się odwrócić. Zacisnął zęby ze złości, widząc ten obraz tragedii i rozpaczy. Łódź musiała być przeciążona i to mocno przeciążona - bo przewróciła się ona na bok. Ludzie wylądowali w wodzie i część z nich zapewne zaczęła tonąć. Chyba wszyscy krzyczeli. Nie było czasu do stracenia. Będzie trzeba wejść w cały ten bałagan i robić swoje.
Nie czekając zatem na nic, po raz kolejny wskoczył do wody, czy też właściwie na wodę - używając Suimen Hoko no Waza. Popędził w kierunku ludzi, którzy znajdowali się teraz w wodzie. W pierwszej kolejności trzeba było uratować tych, którzy nie mieli się czego trzymać i którzy wyraźnie mieli problemy z utrzymaniem się na powierzchni. Część na pewno umiała pływać, więc może będzie w stanie przypłynąć do drewnianych, portowych konstrukcji i tym samym nieco odciążyć Tsuyoshiego w pracy, która go czekała. Praca ta polegała mianowicie na tym, że podbiegał on po powierzchni wody do danego delikwenta czy delikwentki, wyciągał go z niej i od razu biegł z nim do brzegu, odstawiając czy nawet wyrzucając go tam. Nie miał czasu na żadne uprzejmości, nie miał czasu żeby się zastanawiać czy będzie to komfortowe dla ratowanego. Liczyła się każda sekunda. Miał bowiem całe mnóstwo ludzi do uratowania i (prawdopodobnie) był w tym wszystkim całkowicie sam. Niestety nie miał też okazji na wymyślenie jakiegoś systemu, techniki czy sposobu, dzięki któremu byłby w stanie sobie to wszystko uprościć albo zwiększyć w jakiś zauważalny sposób swoją efektywność. Innymi słowy, działał spontanicznie. W pierwszej kolejności ratował małe dzieci, w drugiej kolejności kobiety, w trzeciej kolejności mężczyzn. I tak jak już wspomniano - tylko tych, którzy nie potrafili sobie poradzić albo nie trzymali się łodzi. Oczywiście w tej kotłowaninie, przy świetle ognia, a nie słońca, będzie zapewne bardzo trudno o to, żeby trzymać się tej kolejności, ale... cóż. Trudno. Coś musiał robić, musiał zaufać swojej intuicji, swojemu zmysłowi. Żeby nieco polepszyć swoje zdolności percepcyjne i widoczność, aktywował swojego sharingana. Gdyby miał robić przewidywania, to pewnie powiedziałby, że pierwszy raz użyje go raczej podczas walki i w warunkach bojowych, a nie w takiej sytuacji jak ta, ale przecież nie będzie wybrzydzał. Jeśli jego oczy mogły uratować komuś życie, to z pewnością warto było ich użyć.
Skrót:
1. Spojrzenie co się stało
2. Wyciąganie ludzi z wody
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x