Potem Shiro przyszedł ze swoimi igiełkami, gotów do zabezpieczenia dziewczyny i sprawienia, że nie ruszy się nawet na krok. Był z siebie dumny, pewnie jakby wrócił do domu to by mu matka zrobiła schabowego i ziemniaczki, ciepłe, jeszcze parujące, świeże jedzonko. Gdy był już w domu, przy drzwiach, witał się z gąską to nagle jebs, nie ma że się wykażesz drogi Shiro. Bowiem Tetsuro właśnie odbezpieczał jakieś wielkie gówno schowane uprzednio nie chcesz wiedzieć gdzie i zaczął ją owijać linami i chuj wie jeszcze czym. Nie to żeby dziewczyna była w stanie dosyć niezbyt przyjemnym, więc życie uciekało jej przez ręce, a do tego pewnie nie mogła teraz nawet swobodnie oddychać, tylko była ściśnięta jak rolada na święta. Shiro pokiwał głową. Nie przeszkodziło mu to w jego działaniu, nadal zrobił co miał zrobić i wsadził swoje senbony pomiędzy tymi linkami, taki był zawzięty! Szesnaście metrów stalowej liny nie było mu straszne, żeby wsadzić w Dziką to cholerstwo.
-Nie powiem... Nieco przedobrzone, ale niech będzie. Większego klocka nie było? - zapytał z lekkim zaciekawieniem, bo przecież Tetsuro to artysta, tutaj niby malował, pewnie by zrobił coś finezyjnego i lekkiego jak piórko, co by zachwyciło ludzi, ale nie - pierdolnij klocka z masą liny, facetka się nie kapnie. Wiecie - oczekiwania kontra rzeczywistość
-Jeśli Misae coś z niej wyciągnie, możemy to po prostu zabrać. Nie wiem czy targanie jej przez taki kawał ma sens, no i wiesz... to jendak żywa istota, kobieta. Do tego więzień więc nikt Ci jej nie pozwoli sobie jej tak po prostu zabrać jak zabawkę. Jak chcesz się dogadać z ludźmi zza muru, jak porwiesz im kogoś jako zakładnika, no Tetsuro no... błagam - brzmiało to trochę despotycznie trzeba było przyznać. Poznać sekrety jednej osoby dla stosunków dyplomatycznych. Lub inwazji. Wybierzcie sobie sami. Przecież chłopaczek musiałby tutaj, już teraz zamknąć dziewczynę w środku i jakimś cudem dotargać ją na pustynię, by wyjawiła swoje sekrety o ile takowe znała. Równie dobrze mogłaby być po prostu szeregowym żołnierzem, który nie miał zbyt wiele szczęścia i został katapultowany, bo kamieni zabrakło, a czymś strzelać trzeba. Całe szczęście, że Tetsuro jednak leczył naszą pacjentkę, bo bez tego pewnie już by fiknęła przy tym oplątywaniu.
Kuroi miał za to spokojniej. Mogł nawet wymienić kilka słów z Boheiem o tym i o tamtym, gadka szmatka, ale przyjemnie było, to nie ma na co narzekać.
-Przyszedłem na nogach - powiedział bez zawahania na pytanie Boheia, bo w sumie tak po prostu tak było. Wziął i przyszedł - trochę tam leciał przez jakiś czas, ale koniec końców część drogi pokonał na nogach i do namiotu wszedł dokładnie w ten sam sposób - Jakaś dzika tutaj wpadła nam z nieba. Nie wiem czemu ktoś miałby ją wystrzelić, a może sama to zrobiła, ale no ktoś się nią zajmuje, a my chyba mamy towarzystwo - stwierdził, gdy na łóżka zostały dotransportowane dwie pacjentki. Spokój jednak nie trwał długo, bowiem tuż przy nich znalazły się zaraz dwie kunoichi. Jedna w gorszym stanie od drugiej. Blada, nierówny oddech, no i ten zakryty żołądek. W głowie Kuroi błagał tylko, żeby nie miała otwartej rany, bo jak zareaguje Bohei, gdy flaki wypadną jej na wierzch i trzeba będzie je tam wrzucić z powrotem i zaszyć skórę? Zwymiotuje, odwróci się, zacznie się bliżej i lekko przerażająco przyglądać zafascynowany, czy może jednak zachowa spokój i będzie robić dalej wszystko zgodnie według procedury, o ile można to tak nazwać. Druga starsza, lecz nie było widać nic konkretnego i to zwiastowało coś o wiele gorszego. Bez wiedzy chodzisz jak ślepiec pośród ustawionych pułapek. Jeden fałszywy ruch i uruchamiasz je wszystkie - mimo że są widoczne, to niestety nie dla Ciebie.
-Shiro natychmiast do mnie! - krzyknął, po czym podbiegł do pierwszej kunoichi, która miała otwarty brzuch - Wybacz, ale musisz zabrać rękę lub ja ją muszę odłożyć na bok. Bohei, podaj im coś przeciwbólowego, bo nam tutaj zaraz zejdą. Do obu będzie potrzebna krew - Kuroi próbował ogarnąć sytuację, ale dwie pacjentki na raz to było za dużo. Nie czekając jednak na chłopaka, zajrzał przez rękę pacjentki sprawdzając, czy brzuch jest otwarty, czy tylko przebity - bo jeśli ta druga opcja to byli w domu. Wystarczyło tylko zabandażować, zasklepić rany przynajmniej na szybko, na świeżo, doprowadzić do porządku organizm, a potem zaleczyć otwarte rany do końca. Najpierw stabilizacja, potem regeneracja.
Shiro zaś słysząc słowa swojego głównego towarzysza musiał pozostawić Dziką i jej zniszczony przez Tetsuro kręgosłup (a także i samego chłopaczka o zielonkawych włosach), by ruszyć do pacjentów. Widząc, że Kuroi zajmuje się jedną z nich, Shiro natychmiast podszedł starszej kobiety i położył na niej swoje dłonie otaczając zielonkawą aurą znaną tutaj chyba wszystkim. Musiał szybko dowiedzieć się co jej jest.
-Co się wydarzyło, gdzie cię boli, będę musiał ci rozciąć ubranie, bo tak nic nie zobaczę - powiedział nieco wcześniej niż to zrobił, bowiem wyciągnął skalpel i rozciął kobiecie ubranie tak, by zobaczyć czy na jej torsie nie ma niczego, co by rzucało się w oczy. To było najważniejsze, potem skupił się na częściach ciała, gdzie najbardziej widoczne było błoto, bo to pewnie ono zmiażdżyło tkankę. Raczej kobieta nie będzie miała nic przeciwko jak przez chwilę zaświeci ciałem na "oddziale", bo nikogo tutaj to nie ruszało, a pomoc była potrzebna teraz i już.
Chakra i Statystyki
Shiro
1. Krótka odpowiedź do Misae i Tetsuro
2. Szybki biego do Kuroia
3. Leczenie starszej kobiety
Kuroi:
1. Szybkie pitu pitu z Boheiem
2. Ogarnięcie pacjentek
3. Leczenie młodszej kobiety