Papyrus
Administrator
Posty: 3659 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 3 sie 2022, o 08:28
Typowy dom w dzielnicy Ychiha.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Papyrus
Administrator
Posty: 3659 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 3 sie 2022, o 08:30
Misae obudziła się w miejscu, którego nie rozpoznawała. Na pewno nie była to kwatera Kyoushiego - nawet pachniało tutaj inaczej. Musiała spać dość długo, chociaż nadal było dość ciemno - niebo przykrywały ciężkie chmury, z których padał topniejący śnieg. Była jednak ułożona w ciepłym i przytulnym futonie, bez butów, ale poza tym, w pełnym odzieniu.
Kiedy się podniosła, mogła określić, że była w dość surowo urządzonym i jakby nieużywanym pokoju, trzymanym jednak w porządku. Określiła też, że był to jeden z tradycyjnych domów w dzielnicy Uchiha.
Było tu cicho, jakby nie było nikogo w okolicy.
Kiedy Misae wstała, rozejrzała się i wyszła z pokoju, trafiła dość ciemny korytarz (brak słońca powodował, że wszystko wydawało się trochę bardziej ponure niż było w rzeczywistości). Tutaj też zobaczyła pierwszą oznakę życia w tym domu - ładnie wypielęgnowane drzewko bonsai stojące na komodzie przy ścianie. Idąc w dół korytarza, usłyszała dżwięki dobiegające z pomieszczenia, które musiało być kuchnią i jadalnią. Cicha rozmowa, szczęk naczyń, poranne uwijanie się. Zaglądając do środka, Misae zauważyła rodzinę - mężczyznę i kobietę w średnim wieku oraz nastoletnią dziewczynę. Wszyscy mieli czarne włosy, jasną karnację, ale liźniętą słońcem i ciemne oczy. Oczywiście, byli to Uchiha i sądząc po tym, jak wyglądali i poruszali się - dorośli musieli kiedyś być shinobi i kunoichi. Nastolatka za to była trochę pucołowata - jak na standardy ninja, ale jej wygodny strój, kabura przy udzie i torba na boku wskazywały, że była kunoichi.
Jedli skromne śniadanie - ryż, ryba, jakiś dodatek. Prowadzili cichą konwersację, żadne z nich nie wydawało się w szczególnie dobrym nastroju. Na widok Misae jednak się rozchmurzyli.
Pierwsza zauważyła ją nastolatka i natychmiast się do niej uśmiechnęła.
- Dziewczyna Hiro się obudziła - powiedziała głośno i zawołała Misae skinieniem dłoni.
- No już, nie wyciągajmy zbyt szybkich wniosków - skarciła ją delikatnie jej matka, ale wskazała na miejsce przy ich stole. - Proszę, usiądź z nami, zjedź śniadanie. Hiro mówił, że cały wieczór pomagałaś przy leczeniu chorych i zużyłaś prawie całą swoją chakrę. Potrzebujesz trochę sił.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Misae
Posty: 1523 Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
GG/Discord: Misae#1695
Post
autor: Misae » 3 sie 2022, o 09:32
Powoli podnosiła powieki. Tak jak przewidziała. Kac. Kac tylko bez alkoholu. Czuła się lepiej niż wczoraj i miała zdecydowanie większą kontrolę nad swoim ciałem, jednak daleko jej było od tego aby czuś się dobrze. Z trudem dźwignęła się do pozycji siedzącej. Powoli rozejrzała się po otoczeniu i wtedy w ułamku sekundy serce jej stanęło po czym zabiło mocno rozprowadzając adrenalinę po żyłach. Wystraszyła się. Była pewna zobaczyć znajome ściany mieszkania Kyoushi’ego. Próbowała przywołać pamięcią ostatnie wydarzenia. Kojarzyła tylko, że rozmawiała z Masahiro a potem.. musiała zasnąć po ciężkim dniu. Odetchnęła głęboko, by uspokoić pędzące serce. Nie czuła aby coś jej się stało. Pomijając ciągłe zmęczenie bo dniu wcześniejszym nie widziała w sobie żadnych zmian.. no może brak butów, ale te zapewne zaraz się znajdą.
Była w dzielnicy Uchiha. Czyli nie tak daleko od celu swojej podróży. Pewnie dom białego demona był kilka przecznic dalej… a może dosłownie za płotem? Wszystko było możliwe. Rozejrzała się lekko. Szukała wzrokiem jednego. Gdy tylko dostrzegła małego liska śpiącego przy jej futonie uśmiechnęła się do niego ciepło. Strzelił z ucha, musiała obudzić go, kręcąc się. Leniwie podniósł powieki. Ziewnął. Wyglądało jakby strzegł ją przez całą noc. Był zmęczony, a jak był zmęczony stawał się jeszcze bardziej marudny.
Wyciągnęła w jego stronę ramiona zachęcając aby do niej przyszedł. Potulnie wykonał polecenie. Śpiąco dźwignął się na łapy, przeszedł pare kroków i uwalił się na jej kolanach.
-Hej słodziaku, wiesz co się stało? - zapytała pieszczotliwym głosem głaszcząc futerko na jego głowie i plecach. Fenek coś mruknął zmęczony, co mogło być jednocześnie odpowiedzią na jej pytanie, albo po prostu narzekaniem na budzenie. Przytuliła go lekko. Musiał być już głodny. Poczuła burczenie. Ona na pewno była. Przytrzymała jedną ręką liska, gdy wstawała, po czym drugą poprawiła posłanie, aby było ładnie pościelone. Nie chciała zostawić po sobie bałaganu. Sięgnęła po swój plecach, jeżeli miała gdzieś buty, to przewiesiła je przez niego, aby nie brudzić nimi podłogi.
Ruszyła korytarzem, aż trafiła na kuchnie. Chyba tam spędzała czas rodzina, u których została nieproszonym gościem. Spojrzała na nich ze spokojem i przepraszającym wzrokiem. Musiała zrobić im problem w środku nocy. Początkowo byli czymś zmartwieni… może nocnym najściem? Jednak gdy tylko ją zauważyli rozpogodzili się. Było to bardzo miłe z ich strony. Podobnie jak ich oferta śniadania. Czuła niestety, że nie możej jej przyjąć. Sami jedli dosyć skromnie, nie chciała robić im kłopotu, nawet jeżeli nogi dalej miała jak z waty, a kiszki coraz głośniej marsza grały.
-To bardzo miła propozycja, ale nie chciałabym nadużywać państwa gościnności.. już wystarczy, że bez zaproszenia zostałam u państwa na noc. - słychać było wdzięczność w jej głosie, jeśli jednak zamierzali bardzo naciskać aby dołączyła do posiłku nie zamierzała niegrzecznie odmawiać. Chętnie coś zje. Zwłaszcza, że Tomoe od razu rozbudził się czując woń śniadania. Dostanie troszkę ryżu na pierwszy głód, a potem kupi mu coś na straganie.
Komentarz o byciu dziewczyną Masahiro puściła mimo uszu. W tym momencie była zirytowana faktem, że znalazła się u obcych ludzi, robiąc im problem, nawet jeżeli zdawali się znać dobrze chłopaka, co można było wnioskować po sposobie w jakim się o nim wyrażali.
-A z Masahiro-san, muszę chyba bardzo poważnie porozmawiać później - odparła, choć starała się zachować lekki ton słychać było, że chłopak powinien lepiej teraz się dobrze ukryć. Pewnie zdrowy rozsądek nakazywałby jej być ostrożną w domu obcych ninja z obcej wioski, jednak ufała na tyle facetowi, któremu teraz najchętniej by porządnie nagadała, że nie sądziła aby wrzucił ją gdzieś gdzie groziło jej niebezpieczeństwo. W najgorszym razie będzie szukać pomocy u Kyoushi’ego o ile jeszcze był w domu a sam jego dom był w jej zasięgach. A właśnie skoro o Kyoushim mowa.
-Przepraszam, wiedzą państwo jaka jest pora? Jak dużo czasu zostało do rozpoczęcia walk? - przecież nie mogła przegapić walki dwóch znanych jej białowłosych ninja. To byłby wstyd.
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3659 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 4 sie 2022, o 00:18
- Bez zaproszenia to by było, gdyby Misae-san weszła przez okno i zwaliła się do mojego pokoju, a przecież tak nie było - powiedziała z uśmiechem nastolatka. - Skoro Hiro-nii przyniósł Misae-san do swojego domu, to znaczy, że zaprosił.
- Od małego miał tendencję do pomagania każdemu w potrzebie. Jak miał siedem lat to przyprowadził całą swoja grupę po wyjątkowo trudnym treningu. Mieliśmy zgraję wymęczonych i marudnych Uchihątek - dodała kobieta. - Proszę, usiądź Dużo zrobiłaś dla Kotei, a nawet nie jesteś stąd i jesteś ważnym gościem. Poczęstuj się. Wybacz, że jemy skromnie, ale większość tego, co sprowadziliśmy ze sobą z Sakai staramy się rozprowadzać wśród uchodźców.
- Hiro-nii jest w domu, na pewno czatował, żeby złapać Misae-san jak tylko się obudziłaś, ale coś mu nie wyszło. Na walkę zdążysz, Hiro-nii też musi zdążyć na swoją, więc się nie martw.
Misae dostała jedzenie - nic tak naprawdę szczególnego, ale nie dało się ukryć, że zupa miso była ciepła, a ryż i ryba dobrze przyprawione. Może nawet za dobrze - jak na taki skromny posiłek, z całą pewnością poszło sporo droższych przypraw.
Nastolatka też wypatrzyła fenka i zaczęła się nad nim roztkliwiać - po czym poszła do spiżarni, żeby przynieść mu coś, co taki fenek mógł zjeść. Przede wszystkim suszone mięso, ale też trochę suszonych owoców. Dziewczyna nie wiedziała, co jedzą fenki.
Atmosfera przy posiłku była troszeczkę napięta, ale dużo czasu nie zajęło, zanim się zaczęło coś dziać. Minuta, może dwie. No może chwilę dłużej, ale nie zdążyło się zrobić bardzo dziwnie.
Masahiro wpadł do kuchni - jego włosy były niezwiązane, tak samo jak jego kimono i z lekkim rumieńcem na twarzy spojrzał na Misae. Było widać, że jest zakłopotany.
- Misae-san! Wybacz, myślałem, że złapię cię szybciej, jak się obudzisz. Przepraszam! Jesteśmy w moim domu - wyjaśnił, podchodząc i uśmiechając się nerwowo do niej i do rodziny siedzącej przy stole. - Moi rodzice i siostra odwiedzają Kotei, dlatego…
W tym momencie ktoś załomotał do frontowych drzwi i Masahiro odwrócił się na pięcie, dając znak dłonią, żeby przy stole poczekano, a sam szybko skierował się do wejścia, żeby je otworzyć. Misae również, po kilku pierwszych słowach, które zamieniono, potrafiła rozróżnić słowa, które zostały wypowiedziane.
- Nie wszczynajcie paniki, zdejmijcie oddział naszej dzielnicy i przenieście go do przeczesywania okolic szpitala. Jeżeli znajdziecie jakąkolwiek inną wybuchową notkę, ewakuujcie szpital. Tą, którą przekazał Yami-san, oddajcie do sensora…
- Już oddaliśmy.
- Dobrze. Niech spróbuje sprawdzić chakrę na notce. Do dzielnicy Uchiha przyślijcie grupę doko, niech się wdrażają. Jeżeli zaczniecie ewakuację, dajcie znać Sugiyamie. Katsumi na razie zostawcie, Będziecie mnie potrzebować?
- Przydałoby się, ale musisz wygrać turniej. Nie kłopocz się, przyjdziemy po dalsze rozkazy, kiedy będziemy potrzebować.
Drzwi trzasnęły, a Masahiro wrócił. Zdążył już związać włosy i poprawić kimono. Wyglądał teraz bardzo poważnie. Kiedy rozmawiał z jakimś shinobim Uchiha również brzmiał poważnie. Była to wyraźna różnica między tym, jak nerwowo i niepewnie rozmawiał z Misae.
- Nie zdążę zjeść. Dziękuję, że się zajeliście śniadaniem i Misae-san, wiem, że również jesteście gośćmi, a ja jestem kiepskim gospodarzem. Muszę już iść na arenę, mam nadzieje, że dotrzecie tam, kiedy skończycie. Misae-san, chętnie odprowadzę cię na trybuny lub do Shiroyashy.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Misae
Posty: 1523 Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
GG/Discord: Misae#1695
Post
autor: Misae » 5 sie 2022, o 07:01
Do swojego domu? To mogło wiele wyjaśniać. Wyjaśniało wręcz wszystko. Czyżby właśnie poznała rodzine Masahiro? Uśmiechnęła się delikatnie. Ciekawe czy często przynosił śpiące niewiasty nocą? Wydawali się być bardzo sympatyczni i otwarci, w końcu była obcym. Właśnie. Była obcym… dobrze by to zmienić choć trochę.
-Bardzo przepraszam, z tego zamieszania nawet nie przedstawiłam się. Yamanaka Misae, bardzo mi miło państwo poznać. Dziękuję za gościnę - ułożyła ręce równolegle na nogach i skłoniła się w geście szacunku do wszystkich. Oni wiedzieli jak się nazywa, lecz dobrze było po pierwsze oficjalnie się przedstawić. Może pozna ich imiona?
W końcu dała się przekonać. Była głodna jak wilk, a i Tomoe miał minę jakby nie chciał przegapić kolejnego posiłku. Usiadła na wolnym miejscu uśmiechając się dalej. Czuła bardzo rodzinną atmosferę, przez co trudno było nie poczuć się jak u siebie.
-Mogę sobie wyobrazić, że było wesoło - zaśmiała się na opowieść o głodnych małych szkrabach. Pamiętała jak ona, Minoru, Sokiro i Kitashi potrafili dać się we znaki po wspólnych zaabawach. Tu na pewno było podobnie. - Sakai? - wyłapała z zainteresowaniem. Historia zarówno o dzieciach jak i dzieleniem się towarami pasowała jej do Masahiro. Musiał swoje dobre wychowanie wynieść z domu. Takie ciepło nie brało się z niczego. Rodzice dali mu dobre wzorce, to na pewno.
Ze smakiem zajadała śniadanie. Wtedy też nastolatka postanowiła zaczepić fenka, który siedział pod nogami Misae.
-Daj mu trochę mięsa, a będziecie najlepszymi przyjaciółmi - poleciła dziewczynce mrugając do niej oczkiem. Oczywiście tak się stało gdy tylko dostał jedzenie. Od razu się ożywił i zaczął merdać zadowolony ogonem.
Zapadła cisza a wraz z nią zrobiło się niezręcznie. Szczęśliwie wtedy wparował Masahiro! I dalej było niezręcznie. Nie był brzydki, wręcz powinna nazwać go przystojnym mężczyzną, więc gdy wparował z fryzuą w nieładzie i w podobnym stylu kimonie chcąc niechcąc sama się zarumieniła. Na szczęście pukanie przerwało mu i mogła wrócić do siebie. Gdzieś kątem ucha słyszała co mówił on i zapewne inny ninja. Yami? Ciekawe czy to ten, którego poznała dawno temu jeszcze jak był Hikari, na wspólnej misji. Może tylko zbieg okoliczności. Ważniejszy był wątek o notce. Od razu wyłapała powagę sytuacji zwłaszcza, że padły hasła jak „ewakuacja” oraz „szpital”. W końcu wrócił już z poprawionym ubraniem.
Obdarzyła go pokrzepiającym uśmiechem. Miał dużo na głowie. Nie będzie mu na razie zawracać głowy sobą.
-Niczym się nie przejmuj. Masahiro-san, jeżeli będziesz potrzebował sensora mogę pomóc - zaoferowała się. Nie wiedziała jak to wygląda z sensorami poza Soso… w jej rodzinnej miejscowości było ich wielu, ale wszyscy pochodzili z jej klanu. Jedynym sensorem, którego poznała do tej pory spoza więzów krwii był Minoru, więc mogło być ich raczej mało. -Biegnij już, finał z Kyoushim sam się nie wywalczy - rzuciła by nieco rozładować atmosferę. W reszcie czynności zamierzała dostosować się do gospodarzy, wszak była gościem. Planowała jedynie zapakować coś do jedzenia Masahiro, pewnie będzie chciał coś zjeść potem. Reszta na spokojnie. Jak się uda to po prostu z kimś z Uchiha z domostwa przejdzie się na arenę, a jak nie to ponownie bardzo podziękuje za gościnę i spokojnie poszuka drogi sama. Wszystko się okaże.
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3659 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 6 sie 2022, o 23:25
Rodzina się przedstawiła. A raczej, nastolatka przedstawiła ich wszystkich. Mężczyzna, niemal cały czas siedzący w ciszy, poważny - Uchiha Daichi, przedstawiony jako ambasador Uchiha w Sakai. Jego małżonka, Uchiha Eiko i córka - Hiromi, która była kunoichi. Cała trójka od lat żyła w stolicy Akimichi, co jakiś czas przybywając do Kotei. Masahiro został tutaj zostawiony sam - i dlatego oni byli gośćmi w - teraz jego - domu.
Dalsza część posiłku przebiegła pod znakiem podsłuchiwania rozmowy Masahiro z innym Uchiha i powrotem Masahiro do kuchni, gdzie spotkały go cztery spojrzenia. Trzy z nich zerkały też na Misae, która była świadkiem tego wszystkiego.
- Nie muszę chyba zaznaczać jak ważne jest to, żeby nie rozpowiadać i nie wprowadzać paniki - powiedział jej Masahiro, zerkając również na swoją siostrę, która wyglądała na zaniepokojoną. - Jest szansa, że notka po prostu komuś z torby wypadła i nic się nie dzieje. A mamy taką ilość ludzi tutaj, że panika mogłaby spowodować duże szkody. Ale co ja gadam, pewnie to rozumiesz. Ty też - spojrzał na Hiromi, która ściągnęła usta. - Na razie o niczym nikomu nie mów, dołącz do grupy, która patroluje dzielnice Uchiha. Misae-san, być może faktycznie się zgłoszę po pomoc, ale to później. Rozumiesz, mam nadzieję, że uda nam się to załatwić wewnętrznie.
Skończył i się jeszcze rozejrzał. Chciał po prawdzie wyjść z Misae razem, ale skoro go odprawiała, a on nie miał za bardzo czasu, żeby się stawiać. Dlatego tylko uprzejmie się jej ukłonił.
- Miłego dnia, Misae-san. Ojcze, matko, zobaczymy się wieczorem na spotkaniu klanu. Hiromi-chan, nie sprawiaj kłopotów kolegom.
I zniknął, uciekł, poszedł załatwiać swoje - ważne - sprawy. Mimo wszystko poświęcił jej całkiem sporo czasu. A jeżeli przyniesie mu posiłek, to może jeszcze uda im się spędzić trochę czasu razem. Był dobrej myśli. Ona teraz wiedziała, o czym myślał i miał nadzieję, że zgodzi się, że warto było pogłębić znajomość.
Rodzice nie mówili za dużo, ale skończyli swój posiłek dość szybko po tym, jak Masahiro wyszedł, żegnając się i prosząc Hiromi, żeby ta do końca zajęła się Misae. Ona też pomogła Misae przygotować jedzenie dla jej brata - pokazując, że w spiżarni było o wiele więcej ciekawego jedzenia i pozwoliła Misae wziąć trochę, żeby rozpieścić Masahiro.
- Niech widzi, że go lubisz i się o niego troszczysz. Nie jest najlepszy w kontaktach z kobietami. Inaczej już dawno miałby żonę - wyjaśniła nastolatka, głaszcząc fenka, który (zgodnie ze słowami Misae) chyba polubił dziewczynę, bo ta go nakarmiła naprawdę dobrym mięsem. - Myślę też, że całe to zamieszanie przy szpitalu to nic takiego. Nikt by się nie ośmielił zrobić czegoś takiego, jak podkładanie notek pod szpital. Tam są chorzy i skrzywdzeni. Jakby ktokolwiek chciał zaatakować, poszliby w lepsze miejsca, jak zbrojownie, nie?
To Hiromi pokazała Misae drogę na arenę, ale nie mogła z nią iść. Misae udało się na trybuny dotrzeć tuż przed rozpoczęciem walk i przed tym, jak pijany Kyoushi wtoczył się na środek areny, a Souei - w ogóle nie pojawił.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość