Mayū
Posty: 326 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote oczy i czarne, długie włosy. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią.
Widoczny ekwipunek: Gurda na grzbiecie; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; dwie kabury na udach; rękawiczki z blaszkami na dłoniach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 21 maja 2022, o 18:27
Tylko czy faktycznie Ichirou był tak młody, za jakiego się uważał? A może kurczowo łapał się tych aktywności, które kojarzyły mu się z młodością, by mieć złudzenie, że dla niego czas się zatrzymał? Ktoś taki jak on nie mógłby po prostu przesiedzieć jednego wieczoru, odpuszczając sobie jakąkolwiek formę zabawy — w końcu jakby przestał, to by zdziadział. To oburzenie, że młodsza Sabaku mogłaby wzgardzić jego propozycją, wydawało jej się nawet odrobinę desperackie. No bo przecież nie może być tak, że jakaś Akoraito odmawia wielkiemu Seininowi, któremu akurat zachciało się rozrywki. Co to niby ma znaczyć, że ktoś tak młody mógłby z tej młodości nie korzystać, przecież ledwo mrugniesz, a ta młodość wysmyka ci się z rąk i już jej nie ma. Tylko że Mayū nic się nie wysmykało; nie musiała sobie też niczego udowadniać. Była od niego o ponad dekadę młodsza, więc, póki co, nie odczuwała tego upływu czasu. Nie było jej żal tego jednego dnia. A może po prostu była zbyt wybredna? Co z tego, że towarzystwo było całkiem niezłe, skoro znajdowali się poza pustynią. Nie dość, że aura nie sprzyjała, to jeszcze nie mogła pójść do swoich ulubionych miejsc, a i pewnie te ichniejsze alkohole były kiepskiej jakości. Nie chciała pić byle czego. Dobre towarzystwo nie wystarczało, by złote dziewczę przestało grymasić i chętnie przystało na propozycję tak ważnej osobistości. W końcu ona sama też uważała się za osobistość prawie równie ważną.
Zaśmiała się odrobinę zbyt głośno, gdy starszy Sabaku postanowił swoim młodzieżowym słownictwem jeszcze bardziej podkreślić ich różnicę wieku.
— Nie zamulaj? Wiesz, kto tak mówi? Starzy ludzie — wytknęła głosem, w którym wciąż było słychać resztki śmiechu, otwierając przed nim drzwi. — Nie no, dobra. Na pewno jakaś młodzież jeszcze tak mówi. Nie martw się — uspokoiła go, starając się stłumić swoje rozbawienie. No bo przecież nie był aż tak stary, prawda? Była skłonna wybaczyć mu te lekkie potknięcie.
Kaguyi, na którą właśnie przeniosła wzrok, nie było aż tak do śmiechu, a jej twarz, zazwyczaj kamienna, została naruszona przez przedziwną mieszaninę emocji. Chociaż uznawała siebie za całkiem dobrego obserwatora, to jednak rozszyfrowanie ich sprawiało jej pewną trudność. Znaczy, oczywiście, były to emocje negatywne, ale czy to nie byłoby zbyt ogólne stwierdzenie? To było całkiem intrygujące, że, cokolwiek działo się teraz w głowie Ren, było tak widoczne na zewnątrz. Czy to obecność Ichirou oddziaływała na nią w ten sposób? Czy to, co wyczytała na jej twarzy, było po prostu nienawiścią? I, najważniejsze, czy powinna w ogóle rozmyślać i rozkładać na części pierwsze stany emocjonale jakiejś Kaguyi? Złote ślepia zatrzymały się na drugim Sabaku, wyswabadzając beduinkę z tego ciężkiego, przenikliwego spojrzenia. A potem jednak zerknęła na nią kątem oka, mrużąc delikatnie powieki.
— Po wodę to chyba w drugą stronę, matołku. — Pomimo tego, że na usta dziewczyny wkradł się drwiący uśmiech, to ton jej głosu brzmiał przesadnie słodko, wręcz pieszczotliwie. Ale wciąż protekcjonalnie.
Poczuła lekką satysfakcję, gdy sam Demon Świtu został zepchnięty do defensywy tak absurdalnym i pozornie niegroźnym stwierdzeniem, jakoby mogło go łączyć coś więcej z jakąś, tfu tfu, Kaguyą. Nie miała wątpliwości, że jego wzburzenie było szczere. Cóż, to dobrze. Podszczypywanie go sprawiało jej przyjemność.
— Skoro jest szpiegiem, to czemu miałaby cię zaczepiać w tak idiotyczny sposób? Nie jest jakąś mistrzynią intrygi, by próbować cię jakoś zmylić. Wybrałaby najprostszą opcję. — Machnęła lekceważąco ręką w jej stronę, chcąc jeszcze dobitniej przekazać, że nie musi się nią przejmować. Skąd w niej ta pewność? Otóż nie miała żadnej. Zgadywała. Miała tylko nadzieję, że trafnie, a Ren nie okaże się nagle wybiegającym parę kroków przed innymi geniuszem. Ale, całe szczęście, na to akurat szanse były raczej minimalne; w końcu Mayū miała odznaczać się swoim ponadprzeciętnym intelektem, a nie jakaś tam Kaguya. To byłoby wręcz obraźliwe.
Westchnęła z ostentacyjnie oczywistym niezadowoleniem, słysząc pytanie Seinina. Prawdę powiedziawszy, to niezbyt chciała się tym dzielić. Po pierwsze dlatego, że nie było o czym opowiadać, a po drugie, że nie chciała być podejrzewana o jakieś dziwne koneksje z kościanym rodem, których, naturalnie, nie miała. I mieć nie chciała.
— Jakoś tak wyszło, że przypisali nas razem do zadania. Wyobrażasz sobie? Mnie i Kaguyę. Kto za to odpowiada? Już od dawna mówiłam, że tam na górze coś zaczyna zgrzytać. Powinieneś coś z tym zrobić — powiedziała dość zuchwale, odruchowo pocierając dłonią własne ramię. Pomimo tego, że podgrzewane podłogi niwelowały najbardziej dotkliwy chłód, to jednak Mayū, będąc szczególnie wrażliwą na zimno, nadal nie mogła tak do końca się rozgrzać. — Jest niegroźna. Udomowiona. Nie sprawia problemów. Czasem tylko pałęta się pod moim pokojem o dziwnych godzinach — dopowiedziała po chwili lekkim tonem, czując, że to musiało wybrzmieć z jej ust. Nie zwracała zbyt wielkiej uwagi na to, w jaki sposób Ren mogła zareagować na te słowa. I tak nie była w pozycji, by tak naprawdę się postawić. Zarówno ona jako jednostka, jak i cały jej ród.
— Nie przypominam sobie, byśmy miały cokolwiek do omówienia — odpowiedziała jej spokojnie, ale też z pewną szorstkością. Jeżeli Ren naprawdę wybrała sobie ten moment, by próbować z niej cokolwiek wyciągnąć — i to nieważne, czy to miało się odnosić do ich prywatnych spraw, czy jakichś klanowych sekretów — to naprawdę nie mogła gorzej trafić. Wiedząc, że przy tak cienkich ścianach mogą znajdować się zaciekawione ich rozmową uszy, Mayū nie pisnęłaby ani słówka. No bo przecież Ren nie przyszłaby do niej, by rozmawiać o sogeńskiej architekturze lub emocjach związanych z turniejem. A raczej o ich braku. — Tak szybko się poddajesz? Przestraszyłaś się?
0 x
Ichirou
Posty: 3911 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 22 maja 2022, o 10:01
Nie zareagował w żaden szczególny sposób na tłumaczenie się Kaguyi. Ot, jedynie zerknął na nią z zauważalną dozą podejrzliwości, ale zaraz po tym przeniósł bursztynowe ślepia na drzwi obok, za których dało się usłyszeć stłumione kroczki rozpuszczonej Sabaku. Chwilę później Mayū objawiła się w progach swojej kwatery i – trzeba przyznać – objawienie te było nad wyraz przyjemne dla oka. Ichirou również widział te dziewczę głównie w wyjściowych, pieczołowicie przygotowanych kreacjach, które dodawały jej szyku i powagi. Teraz jednak miał przed sobą śliczną, ale przede wszystkim młodziutką panienkę. Seinin w tym momencie pozazdrościł jej czegoś znacznie bardziej niż długiego, grubego i lśniącego włosia. Pozazdrościł jej młodości.
I akurat w tym momencie, w którym zapragnął posiadania jej gładkiej, młodej skóry o czekoladowym odcieniu, ta zaczęła sobie kpić z jego wieku i doboru słów rzekomo sprzed dekady. Strasznie bezczelna była z niej dziewucha. Może dlatego właśnie ją lubił? Mimo wszystko stąpała teraz po cieniutkiej granicy, bo na twarzy Diabła Świtu nie pojawił się żaden uśmiech, lecz co najwyżej kilka zmarszczek podczas chłodnego zmrużenia oczu.
– Świetnie, może kiedyś mi opowiesz, jak wy, nastolatki, rozmawiacie ze sobą podczas zabaw na podwórku. Jutro mamy jednak spotkanie dla starych ludzi, więc spróbuj się dostosować – odpowiedział napuszony, oglądając przy tym pazurki u prawej dłoni. Skoro już tak bardzo chciała dzielić ich na kategorie wiekowe, to niech ma. Ciekawe, czy będzie jej pasowało, kiedy zacznie być traktowana jak gówniara. W tym krótkim momencie boczenia się i nie zwracania uwagi na otoczenie Asahi mimo wszystko kątem oka zerknął na młodszą Sabaku, by odnotować jej reakcję.
Potem doszło do przedstawienia Kaguyi. Opierając dłoń na boku, Seinin przyglądał się wyjątkowo wysokiej dziewczynie, którą jeszcze w ogrodach Kinkotsu ocenił po wyglądzie na mężczyznę, i wysłuchiwał zapewnień Mayū, że delegatka z kościanego klanu jest ucywilizowana i nie sprawia większych problemów.
– Czyli nie gryzie – podsumował komentarz, po czym westchnął cicho. – Niech żyje unijna solidarność – powiedział kompletnie bez entuzjazmu, znudzonym tonem głosem i z grymasem niezadowolenia na twarzy. – Pewnie badają, jak daleko mogą posunąć się z integracją. Skoro się nie pozabijałyście, to pewnie eksperyment uznano za udany. – Miał powiedzieć coś jeszcze, że za jego czasów taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia, ale w ostatnim momencie złapał się, że jeszcze bardziej by się tym postarzył. Ale coś w tym było. Może nierozsądnie ekstrapolować całe zjawisko na podstawie jednego przypadku, ale młodsze pokolenie dawniej zwaśnionych klanów wychowało się w innych warunkach. Wojna, w której Diabeł Świtu walczył ile tchu, która w zasadzie zbudowała go jako shinobi, dla tej dwójki obok była pewnie niemiłym, ale mglistym wspomnieniem. Ichirou wiedział, że jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, dawne konflikty będą się jeszcze bardziej zacierać, aż wreszcie odejdą w zapomnienie. I choć chciał jak największej potęgi pustynnego regionu, to jednak nie do końca odpowiadała mu ta nowa rzeczywistość. Chyba faktycznie starych drzew się nie przesadzało, ale co do tego Seinin nigdy by się nie przyznał.
Spojrzał to na jedną, to na drugą. Kaguya miała zamiar się ulotnić. On zresztą też nie miał powodów do dłuższego stania pod drzwiami, skoro rozpuszczona pannica odmówiła mu wspólnego wyjścia.
– Idziemy jutro do loży, w której będą najważniejsi goście – zaczął do ogółu, a zaraz po tym zwrócił się w stronę Ren, obdarowując ją srogim spojrzeniem. – Skoro już jakimś cudem znalazłaś się w tej delegacji, to się zachowuj, Kaguyo. Inne klany mają widzieć, że pustynia jest silna i nie ma w niej podziałów. I spróbuj być jakimś pożytkiem dla sprawy. Może usłyszysz tam coś ciekawego. A, właśnie, jak ci na imię? Zapomniało mi się. – Po zapytaniu machnął jednak niedbale ręką na koniec, jakby uznając, że godność kościanej dziewczyny nie jest mu aż tak wielce potrzebna. Bez względu na to, czy otrzymał odpowiedź, spojrzał jeszcze na Mayū i obdarował ją lekkim uśmiechem.
– Miłego wieczoru. Do jutra – pożegnał się z dziewczęciem, obrócił i ruszył w swoją stronę, poszukać jakiegoś zajęcia, bo niespieszno było mu do snu.
0 x
Ren
Posty: 362 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 22 maja 2022, o 15:32
Słownych przepychanek prowadzonych przez dwoje Sabaku wysłuchała w milczeniu, a przez jej twarz przemknął cień zaskoczenia. Było to dość egzotyczne doświadczenie. Krwawy Seinin, osoba, która przelała niezliczoną ilość krwi jej rodaków podczas klanowych zatargów, ktoś, kim matki Kaguya mogły wręcz straszyć niesforne dzieci, wymieniał się właśnie uszczypliwościami z młodszą o ponad dekadę dziewczyną, która wydawała się zupełnie nie podzielać tego trudnego do zniesienia podskórnego niepokoju, jaki w Ren wywoływała sama obecność shinobiego. Mayu była w sumie taka jak zwykle – wyzłośliwiająca się, dowcipna i odrobinę bezczelna. Tak samo zachowywała się, gdy łajała gońca w Kinkotsu, tak samo zwracała się do Ren, gdy miała okazję wbić jej drobną szpileczkę, i takiego samego języka używała, gdy zwracała się do Seinina Sabaku. Samo jej towarzystwo sprawiało, że i z cholernie spiętej Kaguyi odrobinę mogło ujść powietrze. Mayu sprawiała, że Ren chcąc nie chcąc czuła się tu trochę mniej obco. Jakby wcale nie miało się stać coś bardzo złego, gdy tylko straci na moment czujność.
Potem jednak Mayu nazwała ją matołkiem.
- Wiem przecież, do cholery – syknęła pod nosem. Jej wymówka była na tyle oczywistym łgarstwem, że liczyła na to, że dwójka Sabaku puści ją mimo uszu, co Ichirou faktycznie zrobił. Pannica jednak nie byłaby sobą, gdyby nie wytknęła tego na głos, całość okraszając jeszcze pieszczotliwym określeniem. W normalnych warunkach to może i byłoby całkiem miłe, w końcu mogła użyć bardziej dobitnych słów. W aktualnym towarzystwie jednak Ren natychmiast zrobiło się gorąco, a sama puściła jej dość wymowne spojrzenie, które miało być naglące, ale w sumie tylko pokazało, że ją zapiekło. Czyli w sumie miało dokładnie taki sam skutek, jak zamierzyła sobie dziewczyna.
Rozmowa znów wróciła na temat Kaguyi, co w innej sytuacji byłoby jej raczej nie na rękę, ale w tym momencie mogła być jedynie wdzięczna za to, że w obliczu zarzutu szpiegostwa Mayu zdecydowała się w pewien sposób… poręczyć. Nawet jeśli to poręczenie polegało na tym, że musiała przy okazji zasugerować niekompetencję beduinki, była to jednak jakaś próba krycia jej dupska. Ren kiwała głową potwierdzająco, gdy dziewczyna tłumaczyła, dlaczego taka próba wywiadu byłaby cokolwiek głupia, ale przestała natychmiast z momentem, gdy głośno zaprzeczono temu, jakoby była świetna w snuciu intryg. Na jej twarz wstąpiła grobowa mina. Słowa panny Sabaku były co prawda faktem, bo Ren raczej wybierała łopatologiczne i siłowe rozwiązania wszelkich swoich problemów - i Mayu dobrze o tym wiedziała - ale to nie znaczy, że chciała po pierwsze tego słuchać, a także by inni o tym wiedzieli. A szczególnie nie jaśnie Diabeł Pustyni.
Później temat zszedł na okoliczności jej poznania. I tutaj Mayu zdecydowała się przejąć pierwsze skrzypce, nakreślając pobieżnie, co zainicjowało tę dość osobliwą znajomość. Nie był to może sposób, w jaki Kaguya opisałaby siebie, ale nie był to czas i miejsce na to, by rugać o to dziewczynę Sabaku. Będzie miała na to pewnie jeszcze czas. Teraz jednak Ren przez cały czas czuła na sobie spojrzenie Ichirou, który lustrował ją uważnie, gdy dziewczyna Sabaku wypowiadała swoje kwestie – zerknęła więc na niego krótko.
- Nie gryzie jej – rzuciła dość szorstkim tonem uwagę, która w założeniu miała być dość żartobliwa, ale ze względu na to, że Ren nigdy nie była zbyt dobra w rozładowaniu napięcia, to mogła odrobinę zabrzmieć jak groźba. Następnie – jak każda osoba, która bryluje w towarzystwie - mocniej zaplotła ramiona na swojej piersi, pieczętując tym raczej zamkniętą mowę ciała, jaką miała przez całą tę interakcję.
Towarzystwo było już gotowe zakończyć tę krótką rozmowę na stojąco i rozejść każdy w swoim kierunku – najwyraźniej każde z nich po tej interakcji znalazło inny sposób na spędzenie reszty wieczoru. Sennin uznał, że to dobry moment, by przypomnieć gówniarzom, że sprawa jest mimo wszystko dość poważna.
- Nie jestem tu dla własnej przyjemności – odpowiedziała, znosząc jego nieprzychylne spojrzenie i podtrzymując kontakt wzrokowy. To, co myślała o Sabaku nie zmieniało się ze względu na to, że z jakiegoś powodu poczuła jakieś głupie przywiązanie wobec Mayu – ona była jedynie wyjątkiem od reguły. Rozbestwiona panienka chwilami uosabiała wiele najgorszych cech, które Ren przypisywała władcom piachu, zrzucając na nich wszelkie krzywdy, jakich doświadczyli jej ludzie. Los po prostu sprawił, że przeszły ze sobą dość, by pozwolić jej momentami przymknąć oko na te różnice. Nie zamierzała jednak tej samej logiki przełożyć na pozostałych Sabaku. I tak jak chciała szkodzić wrogiemu klanowi, a Unię sabotowałaby z przyjemnością, to nie zamierzała jednak zaszkodzić Mayu. Teraz była w pracy, a pracę zamierzała wykonać porządnie. – Nazywam się Ren.
Gdy Ichirou wreszcie zdecydował się oddalić, Kaguya jeszcze przez moment została na miejscu, sztywna i wyprostowana. Dopiero, gdy zniknął z pola widzenia, rozluźniła się wyraźnie, a następnie opadła ramieniem na ścianę obok drzwi tymczasowej sypialni Mayu.
- Jeszcze się nie poddaję. Przyjdę po ciebie jutro rano. – Wypuściła powietrze z cieniem zmęczenia i odgarnęła włosy z czoła, dopiero teraz zachowując się swobodniej. Przez moment w milczeniu przyglądała się twarzy dziewczyny, jakby się nad czymś zastanawiając, a potem wzruszyła ramionami, podnosząc się do pionu. Obecność Sennina potwierdziła jedno – Sabaku wiedzieli więcej niż przekazano reszcie. To, czy się dowie co, nie miało teraz aż takiego znaczenia; będzie musiała mieć jednak dziewczynę na oku, i ze względu na rzeczy dziejące się za zamkniętymi drzwiami, i ze względu na jej bezpieczeństwo. Posłała Mayu przelotny uśmiech, a następnie odwróciła się, by ruszyć wreszcie w stronę swojego skrzydła unijnego noclegu. – Śpij dobrze, Mayu.
Akurat Ren już nie planowała dzisiaj szukać więcej wrażeń.
0 x
Mayū
Posty: 326 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote oczy i czarne, długie włosy. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią.
Widoczny ekwipunek: Gurda na grzbiecie; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; dwie kabury na udach; rękawiczki z blaszkami na dłoniach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 22 maja 2022, o 18:30
Chociaż mogło się wydawać, że postawa butnej Sabaku nie odbiegała od tego, w jaki sposób traktowała każdą inną osobę, to jednak różniła się znacząco. Szacunek oraz podziw do bohatera, jakim bez wątpienia był Asahi Ichirou, były całkowicie naturalne dla każdego człowieka, który dzielił z nim ród. Ale ten respekt nie sprawiał bynajmniej, że czuła się od niego mniej wartościowa. Samego Seinina uważała zaś za osobę, która byłaby w stanie umiejętnie odpowiadać na jej zaczepki. Czasem pozwalała sobie na trochę zbyt osobisty przytyk, by sprawdzić, gdzie bolało go najbardziej. Ale tak doświadczonego osobnika nie dało się tak łatwo wytrącić z równowagi; może i okazywał jej już parokrotnie swoją irytację, to jednak nie doczekała się jeszcze tak wyraźniej reakcji, na jaką liczyła. Tym właśnie różniło się jej droczenie ze starszym Sabaku od interakcji ze zdecydowanie mniej ważną ludzką masą, że gdyby tylko Seinin dobitnie wyraził niezadowolenie jej pyskówami, to by przestała. Na parę godzin, dni, tygodni — ale by przestała. Jeśli tylko chciałby w jakiś sposób poobnosić się swoim zwierzchnictwem nad niższymi rangą klanowiczami, to wykonałaby jego rozkazy. Teraz znajdowali się w sytuacji bardziej prywatnej, więc mogła poudawać swoją niesubordynację. Na pustyni hierarchię traktowało się wystarczająco poważnie, by nawet Mayū, która była osobą z trudem uginającą przed kimkolwiek swój kark, również przyjmowała to z należytą powagą. I właśnie dlatego tak ją ciągnęło do władzy — by za jakiś czas to ona była tym kimś, kogo rozkazy są niekwestionowalne.
Tymczasem jednak wciąż była tylko Akoraito o zdecydowanie zbyt dużym mniemaniu o sobie.
— Przecież wiesz, że się na mnie nie zawiedziesz. Inaczej by mnie tutaj nie było, prawda? — spytała, nie oczekując od niego żadnej odpowiedzi. Odpowiedź była zwyczajnie zbędna; istniały w końcu powody, dla których to właśnie ona przybyła z nim aż do Sogen. — A jednak jestem — dodała lekko, bez przejęcia. Zupełnie tak, jakby po prostu przypominała mu, że w kwestii bywania na oficjalnych uroczystościach była osobą najbardziej sprawdzoną — a przynajmniej ona sama za taką się uważała. Nie umknęły jej uwadze te bruzdy, które pojawiły się pomiędzy jego brwiami, zdradzając jego rozdrażnienie. Czy to znaczyło, że po raz kolejny zbliżała się niebezpiecznie blisko tej granicy, której nie powinna przekraczać? Chociaż cholernie fascynowało ją, co znajdowało się za tą linią, to jednak zdroworozsądkowo postanowiła urwać niekomfortowy temat jego przejmijającej młodości. Do następnego razu, gdy znowu sobie o nim przypomni.
Pomimo tego, że ta sytuacja niezaprzeczalnie była źródłem wielu frustracji ze strony stojącej przed nią dwójki, to dla znudzonej dziewczyny stanowiły krótką, ale całkiem zajmującą rozrywkę. Ze szczerym zainteresowaniem przeskakiwała spojrzeniem to na Kaguyę, to na drugiego Sabaku, oglądając sobie te ich wszystkie wrogie zerknięcia, przewracanie oczami i wytykanie się nawzajem palcami. Było to na tyle groteskowe, że aż parsknęła pod nosem. Nie była świadoma, że jej interakcje z przedstawicielami kościanego rodu oczami postronnego obserwatora musiały wyglądać podobnie. W końcu kiedy ona była zirytowana, to to wtedy była poważna sprawa, a jej wszystkie uwagi względem Kaguyi były, oczywiście, celne.
— Czasem gryzie, ale łatwo ją spacyfikować. Reaguje na komendy. — Złote ślepia zwrócone były teraz wyłącznie na mężczyznę, zupełnie ignorując obecność Ren, która chyba próbowała coś odszczeknąć, ale Mayū w tym momencie przestała już ją słuchać. — Tak, tak. Niech żyje — zawtórowała mu pozbawionym emocji głosem, przewracając oczami. Chociaż mogło jej się wydawać, że rozumiała jego negatywny stosunek do Unii, bo przecież sama podzielała ten pogląd, to jednak przyzwyczajała się do nowego porządku zdecydowanie szybciej niż biorący udział w tamtych wydarzeniach Seinin. Dlatego też jej brwi mimowolnie się zmarszczyły, gdy jej przymuszona integracja z Kaguyą została nazwana przez niego eksperymentem . Wyprostowała się, jej dotychczas błyskające rozbawionymi ognikami oczy zdawały się pociemnieć, a twarz spoważniała.
— Nie ryzykowałabym swojej kariery dla krótkiej przyjemności — odburknęła dumnie na zarzut, że jeszcze nie pozbawiła jej życia. Czy on właśnie sugerował, że została w coś wmanipulowana? W przeciwieństwie do Ichirou, Mayū nie miała wolnej ręki, a każda odmowa zostałaby zinterpretowana jako brak posłuszeństwa wobec lidera. Tego typu opinia była jej absolutnie zbędna, jeśli jej wielkie plany miałyby kiedyś dojść do skutku.
Kąciki jej ust wygięły się w delikatnym, ale i niezbyt sympatycznym uśmieszku, gdy Kaguya została zmuszona do wysłuchania tyrady na temat istotności jutrzejszego wydarzenia. Przytaknęła co jakiś czas na jego słowa, całkowicie się z nimi zgadzając i skinęła jeszcze raz na sam koniec, gdy mężczyzna postanowił się ulotnić.
— Miłej zabawy — skomentowała krótko jego odejście, odprowadzając go wzrokiem. To, że szanowny Kochanek nie wgramoli się teraz grzecznie do własnego łóżeczka było oczywiste, ale to, do kogo teraz skierowałby swoje kroki — trochę mniej. Tylko trochę, bo przywdziana w odważny strój Maji wydawała się najbardziej naturalną kandydatką na... bycie drugą opcją. No bo przecież to byłby skandal, gdyby Mayū nie zostałaby uznana za bardziej atrakcyjne towarzystwo, prawda? W sumie, to oprócz tej jednej kwestii, nic więcej ją nie obchodziło; gdy tylko mężczyzna zniknął z jej pola widzenia, natychmiast skoncentrowała wzrok na Kaguyi. Ku jej zaskoczeniu beduinka od razu opuściła gardę. Wyglądała wręcz, jakby ktoś wypuścił z niej powietrze.
— Ach, czyli teraz już tylko on jest dla ciebie zagrożeniem? Jestem zazdrosna. — Z jej ust wydobyło się krótkie prychnięcie, a ręka zacisnęła się na klamce, dając tym samym jej znać, że wizytacja została już zakończona. Ren, na szczęście, nie była zbyt chętna do dalszej wymiany zdań. Sabaku była świadoma, że gdyby tylko Kaguya została parę chwil dłużej, to jej ciekawość mogłaby ostatecznie wygrać i spytałaby ją o prawdziwy cel jej odwiedzin. To z kolei mogłoby doprowadzić do tego, że, chociaż potrafiła się upilnować, to jednak mogłyby jej się przypadkiem ulać jakieś skrawki informacji. — W takim razie nie mogę się doczekać. — I zamknęła drzwi.
Resztę wieczoru spędziła na dobieraniu poszczególnych elementów garderoby składających się na idealny strój, który miałaby nazajutrz przywdziać. Przyszykowała do niego złote dodatki w ilości uznanych przez nią za odpowiednią, by tego stroju nie przytłoczyć. Wiedząc, że jutro musiała być w możliwie jak najlepszej formie, już niedługo potem zakończyła swój dzień. Sen przyszedł zaskakująco szybko.
0 x
Ashizawa Sayaka
Posty: 112 Rejestracja: 18 kwie 2022, o 00:16
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Ciemniejsza karnacja - Złotawe oczy, twarz zasłonięta chustką - Włosy w kolorze b.ciemnego brązu, rozpuszczone - Kolorowe kosmyki włosów, ciemne paznokcie - Średniego wzrostu i postury
Link do KP: viewtopic.php?p=192215#p192215
Multikonta: Kabuki
Post
autor: Ashizawa Sayaka » 28 maja 2022, o 02:03
Wędrówka Sayaki niestety odbywała się wieczorem. W samym Kotei była po raz pierwszy więc nim odnalazła drogę w tym zimnym, pełnym błotnistych uliczek miejscu to chwilę jej to zajęło. Dotarła w końcu do unijnej posiadłości, po której mogła się znowu rozejrzeć. Było późno, więc wszyscy szykowali się pewnie już do spania po kolacji. Zdecydowała się przekąsić coś szybko po wpadnięciu do tamtejszej kuchni. Dopiero jak uporała się z jakąś sensowną kolacją, zaniosła ją sobie do pokoju, do którego zresztą też poszła. Raczej nie zamierzała już za bardzo z niego wychodzić, może poza zwiedzeniem tutejszej superaśnej łazienki, o której wspominał panicz Yuu.
W pokoju przez moment chciała pograć na swoim shamisenie, ale zdała sobie sprawę, dość szybko, że nie był to najlepszy pomysł. Jeszcze by innych pobudziła albo utrudniła im zaśnięcie, tak więc jedynie chwilę z nim posiedziała i odstawiła go na miejsce. Po zjedzeniu faktycznej kolacji i w zależności od tego jak wyglądała kwestia tutejszej służby... Bo jak dla niej mogło jej nawet nie być, pozmywała albo dała do pozmywania wszelkie talerze czy miski, jakie wykorzystała do kolacji.
Musiała jeszcze przed snem zwiedzić łaźnię. Nie chciała spędzać tam zbyt dużo czasu, ale mimo wszystko po tym tarzaniu się w piachu i błocie po walce potrzebowała kąpieli. W części szpitalnej i tak doprowadziła się już do porządku, ale również miała zamiar sprawdzić, jak prezentują się tutejsze, sogeńskie rozwiązania technologiczne, które tak zachwalano. Koniec końców dostała też więcej maści, więc będzie musiała z niej skorzystać później, spędzenie odrobiny czasu w dobrych warunkach nie mogło jej przecież zaszkodzić. Przynajmniej jedno miejsce, w którym było rzeczywiście ciepło i to wszystko dzięki wodzie. Nie spędziła tam straszliwie dużo czasu, chciała się co prawda zrelaksować, lecz nadchodziła już późniejsza noc, a również musiała się wyspać, dlatego gdy się ogarnęła, to wróciła do swojego pokoju. Jej topór wymagał odrobiny polerki, ale mógł poczekać do jutra. W końcu dzisiaj już nie musiał na nikim robić wrażenia, dopiero jutro będzie miał ku temu okazje. Jutro też miały rozpocząć się kolejne walki, które być może przyjdzie jej oglądać, jeśli nie zostanie przydzielona do jakichś bardziej specyficznych zadań przez wyższych przedstawicieli unii. Z najwyższych była tutaj dwójka, Airan-sama i Ichirou-sama. Nie wydawało się jej jednak, by którekolwiek z nich miała dla niej jakąś pracę czy inne zadanie. Trochę żałowała, że ostatecznie nie miała takiego wsparcia jak Misaki, to chyba pokazywało, że mimo wszystko, pustynia dalej jest podzielona. I tym akcentem poszła spać, licząc, że następny dzień będzie lepszy niż ten, który właśnie się dla niej kończył.
- Myśl -
- Dialog -
0 x
Ashizawa Sayaka
Posty: 112 Rejestracja: 18 kwie 2022, o 00:16
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Ciemniejsza karnacja - Złotawe oczy, twarz zasłonięta chustką - Włosy w kolorze b.ciemnego brązu, rozpuszczone - Kolorowe kosmyki włosów, ciemne paznokcie - Średniego wzrostu i postury
Link do KP: viewtopic.php?p=192215#p192215
Multikonta: Kabuki
Post
autor: Ashizawa Sayaka » 28 maja 2022, o 13:53
Poranek nie zaczął się dla niej wcześnie, bo zaczęła się ogarniać dopiero jakoś w pobliżu pory śniadaniowej. Gdyby ją ktoś spytał, przyznałaby, że wczoraj było nietypowym dniem. Wiele się stało wraz z rozpoczęciem walk. Nie miała jednak zbyt wiele czasu, jaki mogła spędzić w samym Kotei, lecz liczyła, że będzie w stanie to nadrobić w nadchodzących dniach. Niestety warunki atmosferyczne nie zachęcały do zwiedzania, ale cóż zrobić? Mogła jedynie zostać tutaj, a też nie chciała, by patrzyli na nią inaczej niż na innych, zwłaszcza że również musiała reprezentować w jakiś sposób Tsurai, a raczej... Reperować reputacje Tsurai po tym jak Sumizato ją psuła lub poddawała w wątpliwość swoim ciągłym krzyczeniem. Mimo to, początek dnia spędziła w pokoju, okazując uwagę swojej broni, którą wczoraj zaniedbała. Musiała się upewnić, że wybuch jej nie uszkodził nieco porządniej, niż zrobiła to jeszcze na arenie i po samej walce. Musiała go dobrze wyczyścić i poprzecierać, sprawdzając co kawałek czy nie ma na nim jakichś nieładnych zarysowań, czy wyszczerbień, których powinna się wystrzegać. Szczerby na broni mogły świadczyć, ze do niczego by się nie nadawała już. Na całe szczeście nie znalazła niczego, co wykluczyłoby jej metalowego przyjaciela z dalszego użytkowania. Zależało jej, by pozostał zjawiskowy i niezwykle ostry więc na tym spędziła to co pozostało jej z poranka.
Później, jak już skończyła zajmować się toporem, wróciła do swojego instrumentu, na którym zdecydowała się nieco pograć, nie było to cokolwiek specjalnego, nie chciała nikogo niepokoić ani zwracać zbyt dużo uwagi, dlatego grała ledwie po kilka nut ze znanych sobie utworów i to też bez jakiejś szczególnej werwy, ot chciała przez chwilę mieć okazję posłuchać znanych sobie utworów muzycznych z pustyni, zwłaszcza tych, których nauczyła się od swojego ojca. Po jakimś czasie skończyła i miała zamiar wyjść z Unijnego domostwa. Tym razem sama, bez towarzystwa innych. Nie koniecznie zależało jej na oglądaniu kolejnych walk, ale było to w planie całej imprezy. Inne miejsca w Kotei zwiedzi, gdy przyjdzie na nie odpowiedni czas. Tym też akcentem opuściła posiadłość i przemierzając ulice miasta, skierowała się w kierunku areny, licząc, że nie przegapi oficjalnego rozpoczęcia kolejnego dnia turnieju i zapowiedzi kolejnych starć, jakie miały się odbywać. To wciąż była pierwsza runda, na jej kolejną walkę przyjdzie jeszcze czas. Gdy udało się jej dotrzeć do areny, wkroczyła do środka i zaczęła krążyć po tamtejszych korytarzach, aż dotarła do wyjścia na widownie. Nie miała okazji wcześniej oglądać areny z góry więc to doskonała okazja, by zrobić rekonesans przed kolejnymi walkami.
Trybuna wschodnia
- Myśl -
- Dialog -
0 x
Renkuro
Posty: 564 Rejestracja: 4 kwie 2021, o 16:06
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō / Łuska
Krótki wygląd: Średniej długości białe włosy sięgające do połowy karku, bardzo dziecięca i dziewczyńska uroda.
Widoczny ekwipunek: Duża torba Duży zwój
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 26#p169126
Multikonta: -
Post
autor: Renkuro » 14 cze 2022, o 14:03
Powoli się ściemniało, gdy Renkuro wmaszerował przez drzwi do willi przeznaczonej na użytek delegacji z Unii. Nie było to do czego przywykł w mieście kupieckim ani w rodzinnym Sabishi ale nie mógł narzekać. Zwłaszcza że sam poziom rezydencji również nie pozostawał miejsca do zbytniego narzekania. Była wielka i bogato wyposażona, czyli miała to, czego nie miał jego wynajmowany pokoik w Czarnej Perle. Właściwie ciężko było powiedzieć cokolwiek dobrego o jego lokalu. Jedyną jego zaletą było to, że mieszkał dokładnie drzwi w drzwi z innymi gangusami oraz zaraz pod sobą miał bar i kontakt z mafii. Czyli praca nie przechodziła mu koło nosa. Ale na tym zalety się kończyły. No chyba, że za drugą zaletę można uznać fakt, iż w razie czego zawsze miał pierniczki i alkohol w zasięgu ręki. Eh czy to było sprawiedliwe? Tyrał całe dnie dla mafii, a pod koniec dnia jedyne co miał to malutki własny kąt. I z tym własnym to też raczej naciągane, bo w każdej chwili mogli go przecież eksmitować. Z tego też powodu zamierzał do bólu wykorzystać możliwość pławienia się w luksusie typowym dla cywilizowanych warstw wyższych. Zawsze miła odskocznia przed powrotem do chlewu i obijania sobie mordy z innymi mafiami w jakimś rynsztoku. Przemył spocona twarz pod bieżącą wodą dziękując swojemu klanowi, że za pomocą swojej technologii sprawiają świat lepszym i wyszedł na dwór.
Usiadł wygodnie w parku przed domem. Był w pełni sił po magicznych pigułkach sogeńskich lekarzy i innych rzeczach które wpompowano mu w żyły. Nie mógł również narzekać na obsługę w pomieszczeniu szpitalnym. Ori zajął się nim całkiem dobrze a do tego chyba nie chował urazy zapewne mało dyplomatyczne rozwiązania na wojnie. Mimo rozbieżności poglądów na pewne tematy dogadywali się chyba całkiem dobrze. Wystarczyło po prostu w jego obecności nie zabijać żadnych jeńców wojennych i nagle było okej. Białowłosy nie miał żadnych ran, a jedynie stracił większość czakry. Skoro jednak postawiono go już na nogi, zwyczajnie nic nie stało na przeszkodzie, aby zrobić coś, co powinien już parę tygodni temu.
Ukryty tekst
Gdy zrobił to co musiał mógł w końcu odpocząć delektując się wolnym wieczorem czy raczej wolnym środkiem nocy. Aczkolwiek minusem było to, że nadal był trzeźwy. I samemu. Dzisiaj już raczej nie było czasu na spędzenie chwili z Yuną więc zamiast tego postanowił popatrzeć sobie beztrosko w gwiazdy. Powiewy zimnego wiatru z jednej strony psuły nastrój, ale z drugiej właśnie po to nosił ciepłą czerwona kurtkę.
Ukryty tekst
0 x
Ashizawa Sayaka
Posty: 112 Rejestracja: 18 kwie 2022, o 00:16
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Ciemniejsza karnacja - Złotawe oczy, twarz zasłonięta chustką - Włosy w kolorze b.ciemnego brązu, rozpuszczone - Kolorowe kosmyki włosów, ciemne paznokcie - Średniego wzrostu i postury
Link do KP: viewtopic.php?p=192215#p192215
Multikonta: Kabuki
Post
autor: Ashizawa Sayaka » 14 cze 2022, o 21:14
Po prawdzie mogła to zostawić innym, Ichirou-dono, jak i Airan-dono zdawali się dla tej ekspedycji mniej więcej równi. Jeden straszliwie sławny a druga ma niezwykle wpływową siostrę. Nie bez powodu przydzielili tę dwójkę razem do reprezentacji Unii. Sayaka przemknęła poprzez schody prowadzące na korytarz, a potem na dół samej areny, by finalnie znaleźć się przy wyjściu jeszcze przed samym zakończeniem starć.
Opuściła teren areny i zaczęła kierować się ulicami Kotei w stronę domostwa, w którym ich goszczono. Szła raczej spokojnie, choć nie zaprzeczyłaby, że rozglądała się za Airan w drodze, choć wątpiła, by znalazła ją w sektorze Uchiha. Gdy w końcu znalazła się w okolicy domostwa Takeda, wkroczyła do środka i wpierw minęła ogród. Trochę na odchodne, ale machnęła kilkukrotnie ręką na przywitanie do Renkuro – Dobrze walczyleś! — Mignęła mi przed nosem i szybko weszła do środka, by zaraz potem zadekować się na kilka chwil w swoim pokoju. Dopiero po kilku minutach z niego wyszła i zaczęła się rozglądać po wnętrzu posiadłości. Niczym dziwnym było to, że rzeczywiście poszukiwała Airan, zaczęła więc od pokoi, jakie im przydzielono. Zastukała parokrotnie do tego, który należał do Hibiki, licząc, że usłyszy jakąś odpowiedź. Jeśli takowej nie zastała, to zdecydowała się poszukać... Służby, jaka pracowała w posiadłości. Jeśli ktoś, to na pewno oni mogli wiedzieć, gdzie podziała się siostra Kotei.
- Myśl -
- Dialog -
0 x
Ichirou
Posty: 3911 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 15 cze 2022, o 00:42
Bojowe zmagania na arenie dobiegły końca, a więc również i rozmowy na szczytach prowadzone przy okazji oglądania walk. Każdy miał świadomość, że wydarzenie trwać będzie jeszcze trochę dni, więc nikt forsował załatwiania interesów w trybie natychmiastowym. Seininowi pozostało więc jedynie dopić drinka, posłać rozmówcom i pozostałych liderom kilka kurtuazyjnych uśmiechów lub ukłonów, ewentualnie niezobowiązujących słów na pożegnanie.
Nie spieszył się z opuszczaniem loży. Wolał uniknąć przepychania się przez motłoch. Zamiast tego spokojnie sączył cierpki napój i spoglądał na pobojowisko, jakie pozostawił za sobą reprezentant Unii. Marionetkarz na szczęście wyszedł zwycięsko ze swego starcia, choć wygrana okazała się kosztowna w materiale.
Zerknął na Ren, która w swojej nowej roli poczuła na tyle władzy, by zacząć rządzić się samą sobą. Asahi jednak nie oponował. Kiwnął głową nieznacznie na znak przyzwolenia. Do odchodzącej wraz z nią Mayū uśmiechnął się miło i odprowadził ją wzrokiem na moment. Złota pannica nie czekała na niego. Poszła ze swoją kościaną koleżanką . A to ciekawe.
Westchnął cicho i ze skwaszoną miną wypił ostatni łyk. Trudno powiedzieć, czy mina była efektem cierpkości alkoholowego napoju, czy wyborem młodszej Sabaku.
Powłóczył się tu i tam. Niektórzy mogliby stwierdzić, że bawił się w najlepsze i trudno byłoby temu zaprzeczyć. Ichirou wytłumaczyłby się wtedy tym, że chciał mieć oczy szeroko otwarte, zasięgnąć języka, poznać tutejsze nastroje. I nie byłoby to wcale kłamstwo. Co najwyżej minimalne naciągnięcie prawdy.
Do rezydencji użyczonej Unijczykom wrócił dość późnawo. Na zewnątrz natknął się dzisiejszego zwycięzcę, który w zamyśleniu wpatrywał się w granat nieboskłonu. Zatrzymał się tuż obok niego. Zerknął na moment w górę.
– Tutejsze niebo jest ubogie w gwiazdy. Nie to co u nas – zagaił do młodego marionetkarza. – Ładny popis na arenie. Jeśli chodzi o widowisko, to ludzie byli ukontentowani, ale musisz popracować nad skutecznością. Tamta dziewucha nieźle zdewastowała twój arsenał – stwierdził, opierając dłoń na boku. Podumał przez parę sekund.
– Zdążysz w ogóle przygotować się do następnej walki? – zapytał, a potem opuścił opartą dłoń na boku i dobył nią do sakiewki przy pasie. Jakimś cudem nie przebalował wszystkich pieniędzy, które wziął tego dnia ze sobą. Podrzucił mieszek marionetkarzowi. – Masz. Tylko niech mój gest nie pójdzie na marne. Unia potrzebuje twojego zwycięstwa – skończył nieco surowszym tonem niż wcześniej. Wyjął jeszcze jeden ze zwojów z torby przy pasie i odpieczętował dwadzieścia zbędnych mu shurikenów. To tak żeby miał czym miotać w kolejnym starciu. Potem machnął niedbale ręką chłopakowi na odejście i ruszył do rezydencji.
– Dobra walka – pogratulował krótko Sayace, jeżeli natknął się na nią w posiadłości.
Kiedy w drodze przez korytarz mijał lokum młodszej Sabaku, zwolnił na moment. Zawahał się, ale ostatecznie ruszył dalej. Postanowił nie pukać. Złote dziewczę pewnie spędzało czas ze swoją koleżanką .
Ukryty tekst
0 x
Renkuro
Posty: 564 Rejestracja: 4 kwie 2021, o 16:06
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō / Łuska
Krótki wygląd: Średniej długości białe włosy sięgające do połowy karku, bardzo dziecięca i dziewczyńska uroda.
Widoczny ekwipunek: Duża torba Duży zwój
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 26#p169126
Multikonta: -
Post
autor: Renkuro » 15 cze 2022, o 15:27
Renkuro czekał aż na niebie pojawią się jakieś ciekawsze widoki. W międzyczasie pozdrowił nastolatkę która pogratulowała mu walki i samemu również złożył jej gratulacje za wciśnięcie w ziemię tego monstrum z dziwnymi kończynami. Nie minęło dużo czasu jak odwiedził go kolejny gość. Potężny duchowy patron całej delegacji kierownik Ichiro. Zaskoczył go swoim przybyciem tym bardziej, że w okolicy nie odnalazł wzrokiem kościstej i drugiej Sabaku. Starszawy seinin bez towarzystwa młodych akoritek? Co to się stanęło. Lekko spóźniony poderwał się na równe nogi i skłonił głowę w geście szacunku do ważnego Unijczyka. Nawet on kojarzył historię które o nim krążyły. W końcu wychował się w Sabishi.
-Tak jest to już się więcej nie powtórzy. Jestem zwyczajnym Doko więc zaskoczył mnie poziom przeciwnika którego mi dobrano. Nie doceniłem jej, to już się nie powtórzy. Kolejnego spacyfikuje bez problemu.
Spodziewał się lekkiego ochrzanu za niewykorzystanie potencjału swojej pozycji i zdolności klanowej. Podejrzewał również, że jego ociąganie się w walce mogło mieć negatywny wpływ na próbę przedstawienia Unii jako potężnej siły militarnej. Co z tego, że byli najsilniejsi na świecie skoro trzeba to jeszcze było udowodnić? Zwłaszcza że rybacy z północy pokazywali się całkiem nie najgorzej podczas tego turnieju. Ale zdziwił się, gdy trzydziestoparolatek wręczył mu sakiewkę z monetami i troszkę shurikenów. Przez chwilę nie widział co powiedzieć i jedynie wydukał podziękowanie. Unia to jednak umiała hojnie zadotować początkującego marionetkarza. Może jednak się mylił i nie powinien emigrować za chlebem do mafii w miastach kupieckich? Rodacy też potrafili ładnie podciągnąć jego skromny budżet. Dzień czy raczej wieczór płynął sobie spokojnie, ale dosyć szybko białowłosy faktycznie zaczął odczuwać przeraźliwe zimno. Zdecydował się więc mimo wszystko zrezygnować z patrzenia w gwiazdy i wrócić do domu.
Starając się nikogo nie budzić poszedł prosto do swojego pokoju odłożyć rzeczy. Następnie szybka wycieczka pod prysznic, potem do kuchni, by zjeść jakiś pożywny posiłek i prosto do łóżka. Całkiem szybko usnął i odpłynął do krainy snów. Gdy obudziły go poranne promienie w pierwszej chwili jedynie przewalił się na drugi bok, ale w końcu zwlekł się z wyrka i ponownie odwiedził łazienkę. Szkoda przecież nie korzystać z takich luksusów. Spędził w niej dobrą godzinę nim zmusił się do ponownego ruszenia do pracy. Na liście miał kilka rzeczy. Odnalezienie kogoś, kto mógłby użyczyć mu katonu, zagadnie do organizatorów w sprawie jego pozostawionej lalki na polu bitwy, wizyta w sklepie i remont lalek. Cztery ważne zadania które musiały zostać wykonane przed kolejną turą walk. Po drodze musiał również odwiedzić jakąś karczmę czy coś innego i wydobyć informacje których oczekiwała mafia oraz ród. A przecież chciał jeszcze spotkać się z Yuną. Tyle obowiązków tak mało czasu. Próbując odwlec moment w którym musiałby rzucić się w wir obowiązków zaczął przechadzać się po rezydencji przyglądając jej się uważnie. Rzadko zdarzała się możliwość by od wewnątrz obejrzeć jak wystrojono lokale bogatych rodów, więc była to całkiem ciekawa rozrywka. Z rękami w kieszeni powoli przechodził z pomieszczenia do pomieszczenia.
0 x
Renkuro
Posty: 564 Rejestracja: 4 kwie 2021, o 16:06
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō / Łuska
Krótki wygląd: Średniej długości białe włosy sięgające do połowy karku, bardzo dziecięca i dziewczyńska uroda.
Widoczny ekwipunek: Duża torba Duży zwój
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 26#p169126
Multikonta: -
Post
autor: Renkuro » 16 cze 2022, o 14:09
W pewnym momencie znudziło mu się zwiedzanie rezydencji i zdecydował się zrobić cokolwiek konstruktywnego. Pierwszą rzeczą z listy którą powinien się zająć było napełnienie miotacza srebrnej szermierz. Mógł spróbować zrobić tak jak wczoraj, czyli samodzielnie. Jednak jego techniki katonu nie były aż tak mocne, by robić to efektywnie. Nieporównywalnie więcej wysiłku kosztowały go techniki pieczętujące niż dawał rady wepchną czakry do zwoju. Nie był w stanie samemu napełnić go w jeden dzień w połowie a co dopiero z resztą. Aż strach pomyśleć ile musiałby się męczyć, aby zapełnić wszystkie zwoje bez niczyjej pomocy. W domu była jednak co najmniej jedna osoba która miała odpowiednią naturę czakry. Sayaka, bo to o niej mowa mogła dmuchnąć parę razy ogniem i w dużej mierze problem lalkarza zostałby rozwiązany. W ten sposób zażegnano by najbardziej palący kryzys, czyli zupełny brak amunicji dla mechanizmów. Gdyby posiadał, chociaż troszkę zapieczętowanej energii kolejne walki byłyby dużo mniej problematyczne. A na pewno nie musiałby w panice miotać metalowymi igłami w kamienne ściany jak to robił podczas walki z Naną.
Pomaszerował więc do pokoju nastoletniej członkini delegacji i stanął pod jej drzwiami. Przez chwilę zastanawiał się jak ubrać swoje myśli w słowa. Nie wiedział, czy jej nie budzi, ale właściwie nie miał innego wyboru. Jeśli obydwoje wyjdą w miasto to zapewne spotkają się dopiero późnym wieczorem, jeśli w ogóle. A on musiał jeszcze dziś po południu zagadać do odpowiednich osób w sprawie Złotego Generała, a jutro był umówiony z Orim. A gdzie tutaj wcisnąć alkoholizowanie się po barach w celu zdobycia informacji dla mafii. Czuł się jednak troszkę niekomfortowo zaburzając spokój drugiej zawodniczki, ale nie było co odkładać tej rozmowy. Ponadto jak się okazywało jedynie oni zwyciężyli swoje walki, a więc tym bardziej nie chciał jej drenować w dni, kiedy przygotowywała się do drugiej tury. Puk puk.
-Hej Sayaka śpisz?
0 x
Ashizawa Sayaka
Posty: 112 Rejestracja: 18 kwie 2022, o 00:16
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Ciemniejsza karnacja - Złotawe oczy, twarz zasłonięta chustką - Włosy w kolorze b.ciemnego brązu, rozpuszczone - Kolorowe kosmyki włosów, ciemne paznokcie - Średniego wzrostu i postury
Link do KP: viewtopic.php?p=192215#p192215
Multikonta: Kabuki
Post
autor: Ashizawa Sayaka » 17 cze 2022, o 02:06
Pytanie służby w domostwie Takeda nie przyniosło jej żadnych rezultatów. Wydawałoby się, że pracujący tutaj ludzie powinni, chociaż tyle wiedzieć. Pracują tutaj przecież i dbają o dobry stan domu. Sayaka musiała się jednak mocno przeliczyć, zakładając, że wyciągnie z nich cokolwiek. Wyglądało na to, że poszukiwania Airan w obecnej chwili zostały w impasie. Sayaka nie znała miasta i poszukiwanie igły w stogu siana bez żadnych poszlak nawet i dla niej wydawało się drogą prowadzącą donikąd. Była jeszcze jedna rzecz, równie istotna. Byli tutaj gośćmi a szlajanie się po nocy po ulicach miasta, poza przydzielonym domostwem mogło zostać różnie odebrane, ale raczej na pewno negatywnie, a raczej nikomu nie zależało na robieniu złego wrażenia na ludziach z Kotei.
Nietrudno było natknąć się na Sayakę w posiadłości tego wieczora. Wszak chodziła i rozpytywała o pustynną zgubę. Krótkie gratulacje zwycięstwa udzielone jej przez Ichirou były miłym gestem, który z uśmiechem przyjęła gdy mijała pustynnego Seinina na jednym z korytarzy. – A-arigatou — Odpowiedziała zadowolona, nie dając trudnościom w poszukiwaniach uderzyć sobie do głowy. Spojrzała w jego kierunku, jak poszedł dalej, naprawdę trudno było go nie podziwiać. Nie wiedziała, co to było, ale nawet teraz, mimo tego, że wyrosła już z uwielbienia bohatera Ichirou (a przynajmniej tak twierdziła) to wciąż dostrzegała w nim tę iskierkę, zwłaszcza teraz gdy miała naprawdę okazję oglądać go z bliska i to już nie pierwszy raz. To było mimo wszystko dla niej coś nowego i niezbyt wiedziała, jak powinna się zachowywać w towarzystwie tego doświadczonego ninjy. Ostatecznie ruszyła dalej, choć nie mogła oprzeć się wrażeniu, że dobrze się poczuła z samego faktu, że docenił jej starania na arenie.
Wróciła do pokoju, godnie przyjmując porażkę w temacie odnalezienia Airan. Może pojawi się na kolacji... Albo po niej? Nie pojawienie się jej do końca dnia będzie już sporym powodem do zmartwień a wtedy, na pewno poszuka jej więcej osób. Starała się nie martwić tą sytuacją, miała w końcu przed sobą całą noc.
W końcu nadszedł też ranek. Ashizawa była przyzwyczajona do wczesnego wstawania, tak jak większość mieszkańców pustyni, która robiła sobie drzemki lub siesty w trakcie dnia i w czasie najgorszych upałów. Tutaj było jednak inaczej, temperatury inne, styl życia również nie ułatwiał przystosowania się do nowych warunków. Chciała wziąć się za swój instrument i spędzić z nim trochę czasu, ale kilka minut oddanych rozmyślaniom zwyciężyły. Mimo wszystko, gdy Renkuro zapukał, to już nie spała, a raczej... Drzemała, bo gdy wpierw się przebudziła, to okoliczna cisza pomogła jej zasnąć na kolejne pięć minut, które okazało się trwać nieco dłużej. Miała wrażenie, że stukanie do drzwi słyszała już od kilku chwil... Albo się jej wydawało? Pewne było to, że zerwała się jak postrzelona, zdając sobie sprawę, że to nie będzie pierwszy raz, jak się dzisiaj budzi. – Już! Moment! — odezwała się, prawdopodobnie znacznie za głośno. Minęła kolejna chwila, którą spędziła na ganianiu po pokoju w poszukiwaniu, sama nie wiedziała czego, chyba rozgarnięcia. W końcu jednak otworzyła drzwi. Wyraźnie jeszcze nie dzisiejsza, o czym mogły świadczyć nieco poczochrane włosy i niemrawy wyraz twarzy. Sayaka nie do końca ufała tutejszym wygodom, to i spała w dosyć ciepłym stroju. Ot, długaśna koszula, a i teraz miała w dodatku ciepłe papucie na nogach. Mimo niemrawego spojrzenia wydawała się orzeźwiać z każdą mijającą chwilą. – O rany, gdybyś nie zastukał, to pewnie przegapiłabym śniadanie! Która godzina, nie przegapiłam? — Zaczęła lustrować Renkuro wzrokiem, oczywiście zupełnie nie wiedząc, po co odwiedza ją w pokoju. Zakładała, że pewnie jest już dosyć późno i może martwił się o brak obecności młodszej koleżanki. Swoją aparycją zdawała się w tej chwili zbytnio nie przejmować, bo też nie było się czego wstydzić. W samym pokoju panował raczej porządek. Rzeczy były poukładane... Względnie. Przy łóżku opierał się Shamishen obok skrzynki a kawałek dalej oparty był topór jakim się posługiwała.
- Myśl -
- Dialog -
0 x
Renkuro
Posty: 564 Rejestracja: 4 kwie 2021, o 16:06
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō / Łuska
Krótki wygląd: Średniej długości białe włosy sięgające do połowy karku, bardzo dziecięca i dziewczyńska uroda.
Widoczny ekwipunek: Duża torba Duży zwój
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 26#p169126
Multikonta: -
Post
autor: Renkuro » 17 cze 2022, o 18:11
Renkuro pokonał opory przed zagadaniem z rana do innego człowieka i zapukał do dziewczyny. Miał dosyć ludzi po tym jak musiał na oczach tłumów bić się z Naną, ale teraz przynajmniej był wśród swoich. Pukał krótką chwilę i gdy już myślał, że jak głupi dobija się do pustego pomieszczenia nadeszła odpowiedź. Zważywszy na czas oczekiwania na reakcję oraz na samo otworzenie drzwi musiał chyba przyjść bardzo nie w porę. Aczkolwiek głośne zapowiedzi nastolatki raczej oznaczały, że nawet gdyby teraz dał jej spokój to już do snu nie wróci. Gdy mu otworzyła mniej bądź bardziej świadomie odnotował bałagan w jej pokoju. Ah ten nastolatki. Uśmiechnął się przyjaźnie. Chyba faktycznie dziewczyna dopiero aklimatyzowała się do warunków w Sogen. On nie miał tego problemu, bo przez ostatnie właściwie półtora roku funkcjonował w tej prowincji w związku z wojną i misją na murze. Jedynie okazjonalnie po misji powrócił do miasta kupieckiego które oczywiście również miało dużo bardziej umiarkowane warunki i bardziej zbliżone do tutejszych niż Samotne Wydmy. Mimowolnie sięgnął pamięcią do swojej ostatniej dłuższej wizyty w rodzinnych stronach. Od czasu ich opuszczenia po śmierci matki właściwie był w unii tylko raz, kiedy przed próbą obalenia muru wyruszył zakupić sklepowe lalki u źródła. Większość dorosłego życia przebywał w umiarkowanym klimacie więc dla niego zupełnie naturalnym był rytm dnia obywateli Sogen. Wręcz traktował go jako intuicyjny i domyślny. Czasem nawet zapominał, że inni mogą odczuwać pewien dyskomfort podczas przyzwyczajania się do nowych warunków. Może z tego powodu nie widział swojego rodaka lalkarza od przyjazdu?
-Spokojnie jest dopiero późny poranek. W ogóle widziałem ostatnio tylko Ichiro z ekipy więc raczej chyba nie preferują wspólnych posiłków. Wybacz obudzenie, ciągle zapominam, że dla osób na stałe mieszkających u nas w Unii klimat Sogen może być troszkę uciążliwy w pierwszych dniach.
Właśnie, niby ich było tutaj tylu, a w praktyce jakoś się nie mijali. Wiadomo, że ekipa dyplomatyczna trzymała się razem i miała inny plan dnia niż ta część która miała bić się po twarzy ku uciesze tłumu, ale gdzie w takim razie wywiało drugiego lalkarza aka miłośnika stawonogów? Ten ani nie był w jednej grupie, ani w drugiej. Czyżby jego zadanie pokrywało się z tym Renkuro i chłopak całe dnie i noce zbierał informacje? Zamiast jednak podawania swoich przemyśleń na ten temat postanowił wrócić do meritum i wyrazić otwarcie swoje intencje.
-Tak w ogóle to przyszedłem tutaj z prośbą, umiesz posługiwać się katonem prawda?
0 x
Ashizawa Sayaka
Posty: 112 Rejestracja: 18 kwie 2022, o 00:16
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Ciemniejsza karnacja - Złotawe oczy, twarz zasłonięta chustką - Włosy w kolorze b.ciemnego brązu, rozpuszczone - Kolorowe kosmyki włosów, ciemne paznokcie - Średniego wzrostu i postury
Link do KP: viewtopic.php?p=192215#p192215
Multikonta: Kabuki
Post
autor: Ashizawa Sayaka » 17 cze 2022, o 22:14
Odrobinę ją uspokoił swoim pierwszym zapewnieniem. Wyglądało na to, że niczego ważnego nie przegapiła i również nie jest ostatnia... A może i jest, ale nie ma to znaczenia? Finalnie, był poranek, a już stała przed drzwiami więc wszelki czas będzie płynąć tylko szybciej. – Czyli nie przegapiłam, świetnie — Ucieszyła się gdy skończył mówić. – A no właśnie... Bo ty jesteś na wiecznej misji za granicą, tak? — Spytała, rzeczywiście zwracając uwagę na to, że Renkuro wyjątkowo dobrze znosi nie-pustynny klimat, tak jakby aż tak bardzo do niego nie przywykł. – He-he, pewnie jak będę częściej wyjeżdżać to też się przyzwyczaję — Podsumowała krótko. Zastanawiając się jednocześnie jakie to tajne misje musiał Renkuro dostawać skoro dość mocno odwykł od pustyni. Przez to wszystko przeszło jej przez myśl, że nawet na spotkanie z pozostałą częścią ekspedycji musiał przyjechać z innej prowincji i dopiero z nimi ruszyć... Choć, mogły to być po prostu głupie myśli, w końcu nie za często miała okazje obcować z pozostałymi pustynnymi prowincjami, skupiając się na okolicy swojego domu, czyli Tsurai.
– Nie przejmuj się, nie przejmuj się — Machnęła ręką, zbywając jego przeprosiny jako zupełnie niepotrzebne. I tak musiała wstać, a teraz przynajmniej już to zrobiła a tak, kto wie ile jeszcze czasu, byłaby przekonana, że minęło albo wciąż trwa te przysłowiowe pięć minut. To jedna z najbardziej zdradliwych rzeczy w tematach snu... Albo to wszystko przez te łóżka, unia łóżek pracująca na to by wszyscy zaspali. To byłby dopiero gigantyczny przekręt! – Właśnie... Jak o tym wspominasz, to też go widziałam. Wczoraj na Arenie na loży mieli jakąś drakę, ale za dużo nie słyszałam. — Wspomniała o tym co zauważyła na loży w trakcie swoich poszukiwań Airan, która powinna była na niej być. Czy dzisiaj będzie w domostwie? Czas pokaże, lecz jeśli nie, to będzie to powód do zmartwień. – Ichirou-dono wydawał się być w całkiem dobrym nastroju. Chyba ten czas, który spędza z Mayu-san i Ren-san dobrze mu robi... — Nie sugerowała tutaj niczego niecnego, zwyczajnie stwierdziła fakt, który już raczej każdy z dokładniejszych obserwatorów mógł zauważyć. Ta trójka trzymała się razem i raczej nie zmieni się to do czasu końca tego wydarzenia.
Pytanie, jakie zadał jej pustynny lalkarz, przyszło znikąd, choć to raczej grzeczne upewnienie się, że w trakcie jej walki oczy go nie zmyliły. I nie zmyliły, co nieco potrafiła się posługiwać ogniem. – Trochę. Chociaż mam wrażenie, że lepiej mi idzie z tym — Wskazała wtedy na topór leżący w pokoju. Zlustrowała uważnie lalkarza, wyjrzała również na korytarz. – Potrzebujesz coś podpalić, a nie masz jak? — Zapytała nieco zaintrygowana kierunkiem, z którego wyłoniło się pytanie o żywioł ognia.
- Myśl -
- Dialog -
0 x
Renkuro
Posty: 564 Rejestracja: 4 kwie 2021, o 16:06
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō / Łuska
Krótki wygląd: Średniej długości białe włosy sięgające do połowy karku, bardzo dziecięca i dziewczyńska uroda.
Widoczny ekwipunek: Duża torba Duży zwój
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 26#p169126
Multikonta: -
Post
autor: Renkuro » 18 cze 2022, o 13:16
W czasie rozmowy Sayaka poruszyła bardzo niewygodny dla lalkarza temat, czyli jego nieobecności. Chłopak nie maskował się zbyt dobrze. Jak zwykle za dużo gadał. W ogóle o tym nie pomyślał jak to może zostać odebrane. Być może powinien się niezbyt obnosić z tym, iż nie jest stałym mieszkańcem Unii. Mimo że nie było to żadne przestępstwo to odczuł pewien dyskomfort, gdy jego prywatność i miejsce pobytu zostało tak szybko obdarte z tajemniczości. Gdyby jednak temat się na tym skończył to można by było machnąć ręką. Ale nastolatka zasugerowała, że było to związane z misjami klanu. Trzeba było jakoś wybrnąć z niewygodnego pytania. Chociaż w sumie ona chyba również było Doko jak on więc może jednak przesadzał? Po krótkim namyśle i nienaturalnej pauzie otrząsnął się podejmując decyzję. Chrząknął i uśmiechnął się zmieszany.
-Wyprowadziłem się parę lat temu z Unii do Shigashi no Kibu a teraz ostatnie półtorej roku co chwila zaciągam się jako najemnik dla Uchiha. Próbuje sobie tutaj wypracować dobrą renomę. Ale rodzina nic mi nie zleca, a z Sabishi wyprowadziłem się jeszcze przed wiekiem w którym mógłbym wykonywać zadania dla klanu. Jestem oficjalnie zwykłym Doko bez stażu pracy w Unii. Dopiero teraz dostałem misję aby być ochroną naszej delegacji i jak możesz się domyślić zebrać jak najwięcej informacji o innych rodach. Głównie o cesarskich. A ty jakie masz zadanie?
Dziewczyna dobrze się domyślała co do drogi którą musiał przebyć lalkarz, by dotrzeć na spotkanie delegacji. Musiał wcześniej spędzić tydzień czy dwa na podróży by w ogóle dowiedzieć się z kim wyrusza w drogę. Rozluźnił się gdy rozmowa przeszła na temat bardziej ogólny. Informacja o tym, że unijny kochanek wykłócał się o coś w loży i poruszał się prawie wyłącznie w towarzystwie dwóch wyżej od Renkuro postawionych dam nie była niczym zaskakującym. Właściwie to by się zdziwił, gdyby było inaczej. Oczywiście, że największy zabijaka w delegacji nie będzie pozostawał bierny na zaczepki i kąśliwe uwagi innych. W końcu był jedną z najpotężniejszych osób na świecie. Mógł sobie pozwolić na nawet zwyzywanie jakiegoś lidera rodu po pijaku. Nawet gdyby groziło to pojedynkiem z takowym. A to, że ktoś z przezwiskiem kochanek czuje się dobrze w towarzystwie najładniejszych kobiet w unii też raczej nie było niczym niespodziewanym. No cóż, jedni babrali się w błocie, żeby dać wyszarpać za włosy swojego przeciwnika na arenie, a inni byli uprzywilejowani i mogli popijać wino razem z możnymi tego świata. Przyszła mu jednak do głowy jedna myśl i postanowił podzielić się swoimi wątpliwościami.
-Apropo kobiet z naszej delegacji. Też zauważyłaś, że zielonowłosa i nasz drugi kuglarz gdzieś sobie razem zniknęli? Kierowniczki delegacji też coś nie widzę, a chyba powinna nam wydawać jakieś instrukcje.
Jakby się tak zastanowić to byli tutaj jako ochrona. A przynajmniej Renkuro. A osoba którą mieli chronić najbardziej gdzieś się zagubiła. O ile raczej nie obawiał się, że ktoś mógłby jej zrobić krzywdę o tyle nie wydawała mu się ona postacią hmmmmm odpowiednią do tego typu delikatnych zadań. Wydawała mu się raczej impulsywna i możne nawet troszkę niedojrzała. O ile Ichiro mógł prawdopodobnie nawet napluć na losowego człowieka i uszłoby mu to płazem przez jego urok osobisty, o tyle kierowniczka zdawała się być no cóż. Dużo mniej czarująca niż on. Może taki był sens ich misji? Robić za niańki, a nie za ochronę? Gdyby nie to, że miał własną robotę w postaci zbierania informacji i przygotowywania się do walki to może by i nawet spróbował coś z tym zrobić. Ale niezbyt miał do tego możliwości. Zlecenia od klanu i mafii były dosyć jasne. Informacje, to ich interesowało. Był Doko więc prawdopodobnie nawet nie byłby w stanie nawet uzyskać 2 minut uwagi od kobiety. I nic dziwnego, on na jej miejscu prawdopodobnie również zupełnie nie przywiązywałby uwagi do zdania byle ucznia.
Białowłosy szeroko uśmiechnął się widząc jak zwykle zamaskowana dziewczyna wskazuje na swój topór. Było to całkiem ciekawe narzędzie. Niby popularne, ale z drugiej strony, kiedy widział kogoś, kto z niego korzystał zawodowo? Zaciekawiło go, dlaczego nastolatka zdecydowała się na coś tak niestandardowego.
- Ciekawa broń, taka troszkę nietypowa jak na Unijne wojowniczki. Chyba pierwszy raz widzę kogoś, kto używa czegoś tak mało standardowego. Skąd pomysł na taki styl walki i jest to bardziej szermierka czy może co innego?
Pytanie którego nie zadał było oczywiste. Dlaczego dziewczyna zamiast korzystać ze swoich zdolności klanowych wolała używać takich zamienników jak topory i katon. Szybko jednak wrócił do meritum widząc zaciekawienie w oczach Sayaki. Szybko zdementował podejrzenia o to jakby chciał sobie coś spalić kręcąc energicznie głową. Szybko przedstawił swoją sprawę.
- Nie nie nie. Mój klan przekazuje z pokolenia na pokolenie bardzo specyficzną technikę która pozwala zapieczętować nam czyjąś żywiołową technikę w zwoju. Później możemy użyć takowych zwoi w mechanizmach które umieszczamy w lalkach. Efektem tego jest, że możemy rozpieczętować zamkniętą wcześniej technikę i miotać nią z kukiełek. Moje miotacze korzystają z katonu, ale moje ogniste techniki są za słabe, abym samodzielnie szybko zapełnił wszystkie zwoje które posiadam. Nie mam też tyle czakry, aby zbyt dużo razy wytworzyć technikę, a potem ją samodzielnie zapieczętować. Więc pomyślałem, że skoro używasz ognia to mógłbym cię prosić o to żebyś ze trzy razy użyła techniki a ja bym ją sobie zapieczętował i użył w kolejnej walce. Jeśli to nie problem oczywiście. Po tym jak prawie przegrałem walcząc z Naną zdałem sobie sprawę, że muszę użyć na tym turnieju wszystkiego, co mam i co potrafię, bo inaczej nie dam rady zwyciężyć.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość