Papyrus
Administrator
Posty: 3679 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 6 maja 2022, o 07:55
Miejski park w osadzie rodu Sabaku bardziej przypominał ogród, żyzną oazę w pośród domów z piaskowca i otaczających cała wioskę wydm. Zamiast zwykłych drzew strefy umiarkowanej, w ogrodach Sabishi rosną palmy, a niewielki zbiornik wodny w środku oazy tworzy przyjemny, wilgotny klimat, który służy zarówno innym roślinom, jak i tutejszym spacerowiczom. Dróżki wyłożone są białymi płytami z wapienia, a dodatkowo trasę z jednego końca parku na drugi wyznacza krótko przycięty żywopłot. Oprócz sugerowanych ścieżek spokojnie można tutaj zapuścić się pomiędzy duże liście wysokich krzewów i znaleźć spokojne, ustronne miejsce na treningi czy rozmowy w cztery oczy. Można też znaleźć tutaj ławeczki do odpoczynku, a także zdobione, kamienne fontanny. W przeciwieństwie do niektórych zakątków Kinkotsu, łatwo znaleźć tutaj cień i chwilę wytchnienia od miejskiego zgiełku. Mimo że Ogrody leżą pomiędzy centrum miasta a dzielnicą zamieszkiwaną przez bogatszych mieszkańców osady, można tutaj spotkać przedstawiciela każdej warstwy społecznej, a nad spokojem dyskretnie czuwa patrolująca okolicę straż.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Papyrus
Administrator
Posty: 3679 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 8 maja 2022, o 20:14
Post Fabularny
Unia Samotnych Wydm
Zima 392
Hibiki Airan zaciskała zęby, kiedy stała naprzeciwko drugiej, ciemnowłosej kobiety. Były mniej więcej w tym samym wieki, trochę do siebie podobne, ale ta druga miała niewielką przewagę - była z głównej gałęzi rodu Maji. I właśnie to podkreśliła, rzucając nieprzyjemnym komentarzem.
Airan w tym samym momencie dobitnie zdała sobie sprawę z tego, że przez manipulację niechętnych jej osób stała się pośmiewiskiem i obwiniano ją o wszystko, co tylko możliwe. Członkini Saisei zastanawiała się przez chwilę, dlaczego akurat ją to spotkało, ale zanim doszła do jakichkolwiek wniosków, napiętą scenę przerwał klekot.
- O cholerka…! - zawołał ciemnowłosy młodzieniec , któremu właśnie rozsypała się lalka i naprędce zaczął ją zbierać i mamrotać coś pod nosem.
Napięcie prysnęło i wydawało się, że dzień pojaśniał.
Był jeszcze dość wczesny ranek i powietrze nie zdążyło się jeszcze szczególnie nagrzać. Delegacja Unii miała zebrać się tutaj, żeby spotkać się, omówić wszelakie strategie i wyruszyć do Sogen, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Airan uważała, że nie ma co omawiać - byle nikt nie wchodził jej w drogę. I tak miała swoje plany. Nie podobała jej się też grupa, którą wybrano jako jej towarzyszy. Już pomijając Ichirou, który przez cały ten czas będzie latał za panienkami, ale była jeszcze Mayu. Na pewno wytypowana, bo jej rodzina była bogata (wszyscy słyszeli o jej przejeździe na słoniu! Pozerka!). Na pewno przekupiono kogo trzeba, żeby dziewczyna mogła iść.
Kolejna była Maji Akiyoko . Ta to obnosiła się ze swoimi długimi, ciemnymi włosami i dużym biustem, który prowokacyjnie odsłaniała od spodu. Rozcięcie jej spódnicy też było bardzo wysokie i Airan miała nadzieję, że Akiyoko miała na sobie bieliznę, bo byłoby to już zbyt wysoko nieodpowiednie. Nie tylko nosiła się jak panienka lekkich obyczajów, ale i jej charakter był paskudny.
Reszty, która miała iść do Sogen była jej nieznana. Z Kaguya jakaś Ren i, już obecnym wyjątkowo spokojny mężczyzna w wieku około trzydziestu pięciu lat - Taisho. Miały być dwie panienki - jedna z Douhito - Sayaka i Haretsu - Sumizato, która była zbyt wesoła. Z Ayatsuri miały się zjawić aż dwóch chłopaków, którzy do tej pory skupiali się na podróżach po świecie - Renkuro i Omukade, któremu rozpadła się lalka.
Innymi słowy - banda, która absolutnie nie dorastała jej do pięt.
Westchnęła głęboko, lekko potrząsnęła swoimi długimi włosami i skrzywiła się.
Kaguya Taisho rzucił spojrzeniem na dwie panny Maji, czując, że obie są siebie warte i, że będą z nimi kłopoty. Cieszył się, że to nie on miał tutaj przewodzić. Prawie tak było - był silnym, doświadczonym Kogo swojego szczepy. Jednak przewyższano go tutaj i rangą i powiązaniami. Przyjął to z ulgą, wiedząc, że będzie mógł bardziej skupić się na swoim zadaniu i reprezentowaniu szczepu. Jedyną osobą, którą chciał poznać była Ren, młoda Akoraito, o której do tej pory słyszał dużo dobrego.
- No ale pokaż!
- Czy możesz sobie pójść? Przez ciebie poluzowały mi się stawy.
- No weź!
W lekkim oddaleniu od Taisho była zielonowłosa, niska dziewczyna wyglądająca bardzo energicznie oraz Omukade, który zbierał i składał swoją lalkę - stonogę - próbując połączyć jej segmenty drewnianymi kołeczkami, które przez interwencję dziewczyny się poluzowały. Chłopak miał ciemne włosy z białym plackiem na czubku głowy i był owinięty w płaszcz. Pod oczami miał głębokie cienie, które sugerowały bezsenność. Był też wyraźnie rozdrażniony, czego wydawała się nie zauważać Umezume Sumizato , próbująca mu pomóc.
- Zostaw!
- Ale o co ci chodzi?
Tak upływało czekanie na resztę grupy - na kłótniach i w niezbyt przyjemnej atmosferze, która była potęgowana obrażonym spojrzeniem Airan, która czuła, że każdy tutaj był jej wrogiem i zdając sobie sprawę, że jeżeli nie uda jej się zapanować nad każdym, nawet najmniejszym aspektem całej wyprawy, wszystko trafi szlag.
Umezume Sumizato - klan Haretsu
Tsurugami Omukade - klan Ayatsuri
1 x
you best prepare for a hilariously bad time
Ren
Posty: 370 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 10 maja 2022, o 20:37
Atsui odwiedziła już na dwa dni przed terminem zbiórki, głównie ze względów praktycznych - chciała udać się jeszcze na tutejszy targ, by wymienić swoje ciężko wypracowane drobniaki na nowsze, trochę lepsze ubrania niż te połatane i pozszywane w wielu miejscach szmaty, w których zazwyczaj samotnie przemierzała bezkres pustyni. Znalazła więc po taniości nowe szarawary, nową chustę i nowe buty, tym razem bardziej zabudowane niż jej zwykłe tanie sandały - wszystko to ze względu na chłodniejszy klimat, który podobno miał na nich czekać u celu ich podróży. No, i chciała też wyglądać trochę schludniej niż prezentowała się zazwyczaj - prawda była taka, że sama już myśl o udziale w takim przedsięwzięciu poza znajomymi granicami pustyni, i to z tak ogromną masą ludzi z całego świata, która miałaby ją otaczać, wywoływała w zazwyczaj raczej pewnej siebie beduince zaskakująco spory podskórny niepokój.
W ogrodach Kinkotsu, ubrana cieplej niż zwykle i w nowym turbanie na głowie, Ren zjawiła się więc niewiele później niż umówiona godzina – i tak zerwała się jeszcze przed świtem. Znajome alejki ogrodów pokonała sztywnym i pospiesznym krokiem, czujnym spojrzeniem ciemnych oczu wyglądając ludzkiego skupiska, które mogłoby wskazywać na to, że to tutaj ma odbyć się zbiórka unijnej delegacji. Wymięty list niosła ze sobą w torbie, razem z bronią, unijnymi dokumentami i chustą ze znakiem pustynnej formacji, ale i tak nie czuła się przygotowana.
W końcu znalazła punkt, który sprawiał wrażenie miejsca jej destynacji – zbiorowisko indywiduów, które nie wyglądało ani na przypadkowych spacerowiczów, ani na szczególnie ze sobą zintegrowane. Kaguya przesunęła powoli spojrzeniem od osoby do osoby, niekoniecznie kojarząc kogokolwiek z twarzy. Trzy kobiety, wśród których prawdopodobnie jedna z nich była tą całą Hibiki Airan – ale trudno ocenić, która konkretnie. Młody chłopak z kukłą, czyli reprezentant Ayatsuri. No i jeszcze jeden mężczyzna o długich włosach, wyraźnie starszy.
Nieważne było jednak to, kto tam był, ale kogo tam nie było. Żadna ze zgromadzonych postaci nie pasowała do tego, czego dowiedziało się z opowieści o Asahim Ichirou – co oznaczało, że Sennin Sabaku, o którym słyszała tyle złego, jeszcze nie raczył łaskawie zjawić się na miejscu zbiórki. Ren odetchnęła w duchu, była jednak świadoma, że ulga, którą odczuła jest tylko chwilowa. Dotarcie tutaj to dopiero początek tej farsy.
Swoim pojawieniem się ściągnęła pewnie kilka spojrzeń. Nie przyszła tu szukać przyjaciół, tylko stawić się na unijny rozkaz. W milczeniu skinęła więc tylko głową w geście powitania zgromadzonym, a potem oparła się plecami o jedną z nasadzonych w parku palm, krzyżując ręce na piersi i odwracając wzrok w stronę alejki – jakby czegoś wyczekując. Twarz beduinki była neutralna, ale palce jednej dłoni mocno zacisnęły się na białym materiale okrywającym jej ramię, zdradzając zestresowanie.
0 x
Ichirou
Posty: 3920 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 11 maja 2022, o 22:51
Miał ambiwalentny stosunek do zbliżającej się, dyplomatycznej wycieczki, ale nie byłby sobą, gdyby choć trochę nie pokręcił noskiem i nie pogrymasił. Skoro jednak zgodził się na reprezentowanie zarówno klanu jak i całej Unii, wypadało przygotować się do tej roli. Zarzucał swojego krawca robotą od świtu do zmierzchu, wymagając od niego ciągłych poprawek, dobierał biżuterię i inne dodatki, przyciął wioski, skompletował zestaw kosmetyków... No, było tego trochę i ostatnie dni były podyktowane szykowaniem siebie, a raczej swojego wizerunku, który w obliczu zjazdu wspaniałych ludzi całego świata musiał być jeszcze bardziej olśniewający niż na co dzień.
Jako najważniejszy, unijny przedstawiciel, bo oczywiście nie można było go stawiać na równi z jakąś tam Airan , był na bieżąco informowany co do postępów prac związanych z organizacją całej wyprawy. Nie zaprzątał tym jednak sobie głowy do przesady. Od nudnych zajęć byli ludzie na nudnych stanowiskach. Wysłuchiwał więc raportów, przytakiwał, czasem jedynie dodawał od siebie kolejne wymogi mające poprawić komfort jak i prestiż karawany, która miała przetoczyć się z Atsui aż do Sogen.
Jak na prawdziwą gwiazdę przystało, nie spieszył się szczególnie na zbiórkę w ogrodach wioski. Maszerował wolnym, wręcz paradnym krokiem ulicami Kinkotsu, prezentując nowiutkie szaty, których śnieżna biel była przełamywana przez masywną, złotą biżuterię oraz cienie wokół oczu w kolorze królewskiego błękitu. Kawałek za nim ciągnął się parobek, który prowadził wielbłąda obładowanego dobytkiem sławnego Seinina.
Jakiś czas później dotarł wreszcie do zielonej oazy pośród budynków z piaskowca. Przystanął obok jednej z palm i wskazał palcem na karawanę przed sobą.
– Załaduj to tam. Tylko ostrożnie, to nie są worki melonów – rozkazał pracownikowi, samemu póki co utrzymując aktualną pozycję na uboczu, by z tej szerszej perspektywy przyjrzeć się całej zbieraninie. Zgromadzili się już chyba wszyscy. No, prawie wszyscy, bo Diabłowi Świtu nie udało się dostrzec najbardziej znajomej mu twarzy, która była wyłoniona do składu delegacji. W tym momencie rozeznania Ichirou zaczął też sięgać do pamięci, by przypomnieć sobie wszystkie imiona uczestników delegacji i powiązane z nimi klany.
– Dwoje Kaguya wysłanych do reprezentowania Unii. Co za czasy... – skomentował pod nosem z wyraźnym niezadowoleniem, westchnął cicho i ruszył przed siebie. Nawet nie zwrócił większej uwagi na to, że o palmę, obok której przed momentem przystanął, opierał się jakiś gość w szarawarach i turbanie. A może to było dziewucha? Nieważne.
Przemieścił się gdzieś do centrum całej zbiórki, a tym samym i centrum uwagi. Nie bez powodu zresztą. Chciał, żeby wszyscy odnotowali jego przybycie. Potem przystanął, oparł dłonie na biodrach i rozejrzał się ostentacyjnie dookoła, co w zasadzie nie było potrzebne, bo zlustrował sytuację już wcześniej.
– Wszystko przyszykowane? – odezwał się do żelaznej księżniczki znanej z bycia siostrą liderki, zachowując wyraźnie protekcjonalny ton i spoglądając na nią z góry. Spodziewał się, że Airan będzie chciała się trochę porządzić. No to niech się porządzi, dopinając wszystkie sprawy organizacyjne, jak chociażby to, czy wszystkie wierzchowce są napojone. Seinin był od spraw najważniejszych, teraz miał przyjść na gotowe.
Och, no i siłą rzeczy musiał zerknąć na drugą z Maji, której magnetyzm przyciągał spojrzenia. Magnetyzm jej wystającego biustu dokładniej rzecz ujmując.
0 x
Ashizawa Sayaka
Posty: 112 Rejestracja: 18 kwie 2022, o 00:16
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Ciemniejsza karnacja - Złotawe oczy, twarz zasłonięta chustką - Włosy w kolorze b.ciemnego brązu, rozpuszczone - Kolorowe kosmyki włosów, ciemne paznokcie - Średniego wzrostu i postury
Link do KP: viewtopic.php?p=192215#p192215
Multikonta: Kabuki
Post
autor: Ashizawa Sayaka » 12 maja 2022, o 22:53
Po dotarciu na miejsce Sayaka zdecydowała się nie wędrować zbyt długo po mieście. Choć nie miała pewności co do konkretnej godziny zbiórki, to wciąż nie chciała się spóźnić i zrobić na wszystkich złego wrażenia. Gdyby to było Nigyo-sho to zawędrowałaby do swojej ulubionej piekarni, nie mogłaby przegapić takiej okazji. Niestety w samym Kinkotsu była pierwszy raz, a więc i nie znała samego miasta ani znajdujących się w nim ulic i zakamarków. List określił miejsce, w którym miała się spotkać z pozostałymi uczestnikami delegacji, wystarczyło tylko zapytać przy bramie. Równie dobrze mogła natrafić na jednego z członków tej ekspedycji, co wcale nie byłoby takie niemożliwe. Niezależnie od tego jak zdobyła dokładne informacje o dotarciu do ogrodów, to w końcu dotarłaby i tam.
Tym, co wyjątkowo ją urzekło, było to, jak bardzo same ogrody wyróżniały się spośród pozostałych fragmentów miasta, oraz samej pustyni. Do pewnego stopnia wcale nie przypominały pustynnego krajobrazu, zupełnie zastępując go czymś zupełnie innym. Miała okazje widywać w swoim życiu oazy, ale ta była wyjątkowa, inna. Czy to miejsce mogło być zapowiedzią tego jak wygląda reszta świata, którego nie miała okazji jeszcze oglądać? Mając przed sobą ten widok, doskonale rozumiała, dlaczego akurat to miejsce wybrano do zorganizowania spotkania
Szybko odnalazła całą bandę. Trudno było nie zauważyć części delegacji która... Zwyczajnie rzucała się w oczy. Gdy tylko się pojawiła, rozejrzała się po znajdujących się członkach delegacji. Trudno było nie dostrzec wyraźnie obrażonej o coś Airan. Jej spojrzenie przyprawiało ją o dreszcze, przez co zastanawiała się, czy powinna w ogóle się zameldować jako obecna na miejscu. W końcu ktoś prowadził jakąś listę i upewniał się, że wszyscy dotarli, czyż nie? Spośród pozostałych największą uwagę zwróciła na zieloną dziewczynę i chłopaka z lalką. Rzucali się chyba najbardziej, nie oznaczało to, że nie dostrzegła drugiej z panien Maji, która to wyraźnie przyjmowała taktykę ogłupienia mężczyzn nawet jeśli taka nie była potrzebna. Długie nogi, odsłonięty biust. Mogła jedynie westchnąć na ten widok i to nie dlatego, że czuła się tym zdegustowana czy obrzydzona. Każdy radził sobie, jak potrafił, nie mniej przez myśl przechodziły jej pytania, jak skuteczny rzeczywiście jest ten styl ubioru w osiąganiu efektów, jakie Akiyako zamierzała osiągać.
Lecz właśnie. W liście przeczytała, że przyjdzie jej podlegać zarówno pod panią Airan jak i pod bohatera Ichirou. Niezbyt ukrywała, że szukała go wzrokiem pośród zgromadzonych. To nie tak, że zamierzała się go trzymać, raczej... Chciała mieć go na oku. Swojego czasu pewnie przybiegłaby do niego i nie odstąpiła na krok jak jakaś przylepa, lecz dzisiaj... Od dawna już zresztą była w stanie opanować tę rządzę. Najgorsze minęło. Nie szukała długo, był pośrodku wszystkiego, jak zawsze zresztą. Robił to co do niego należało, rządził. Sprawiał dla niej w ten sposób wrażenie niezwykle poważnego.
Nie umknęło jej uwadzę, że nie wszyscy wydawali się zadowoleni ze swojej wizyty. Nie mogła nie zauważyć opartej o jedną z palm Ren. Nie znała jej co prawda, lecz jej aura wyraźnie zdradzała, że nie czuła się komfortowo w towarzystwie nieznajomych, ani tym bardziej nie zamierzała się z nimi przesadnie integrować. Pozostała z tyłu. Czy to stres doprowadził ją do takiego nastawienia? Możliwe, ludzie rożnie go znosili. Sayaka jednak starała się myśleć o tym wszystkim pozytywnie, nawet jeżeli atmosfera wisząca w powietrzu wcale aż tak dobrze się nie prezentowała.
Ostatecznie dla niej nie miało znaczenia, kto jest z jakiego klanu ani pochodzenia. To było w przeszłości, liczyło się, że byli tutaj jako reprezentanci Uni, którzy mieli niedługo wyruszyć jako cała delegacja na ziemię Sogeńską. Zbliżyła się więc do dwójki najbardziej energicznych postaci na tej scenie. – Co tu robicie? Składacie razem lalkę? — Spytała ich zaciekawiona ich sprzeczką, dodając jednak dwa do dwóch, że on rzeczywiście ją składał, a jego towarzyszka raczej mu tylko przeszkadzała. – Haha... Nie miałam przedtem okazji zobaczyć na własne oczy, jak to robicie — Lekko się uśmiechnęła w kierunku obydwojga, licząc, że oderwie uwagę od problemów ze składaniem oraz z przeszkadzaniem. – Jestem Sayaka. Powiem wam, że przez te spojrzenia zastanawiam się, czy powinnam zameldować swoją obecność, jeszcze zjedzą mnie samymi spojrzeniami — Starała się swoją obawę obrócić w żart, bo chcąc nie chcąc zameldować się kiedyś musiała, mogła natomiast czekać na nieco lepszą sytuację, która nie niosła za sobą ryzyka krzywych spojrzeń i potencjalnych wrzasków za coś, czego się nawet nie zrobiło.
- Dialog -
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3679 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 13 maja 2022, o 14:51
Post Fabularny
Unia Samotnych Wydm
Zima 392
Ren
Ren, jako że była raczej cicha i może nawet nie próbowała zwrócić na siebie uwagi, nie zwróciła na siebie uwagi części ludzi, którzy znajdowali się w Ogrodach. Na pewno nie zwróciła na siebie uwagi pracowników, którzy zajmowali się tobołkami wyjątkowo przystojnego mężczyzny, który pojawił się tuż po niej. Była duża szansa, że był to Asahim Ichirou, zwany Diabłem Świtu. Teraz był ranek i nie świtało, więc była szansa, że mężczyzna nie będzie aż tak piekielny.
Mężczyzna, który do tej pory był na uboczu, kiedy, najwyraźniej, zorientował się, że postać pod drzewem palmowym to Ren i wstał ze swojego miejsca. Podszedł do niej spokojnym krokiem, patrząc na jej twarz.
- Ren-san? - zapytał. Jego głos był głęboki, niski, a na jego twarzy nie było uśmiechu, ale lekkie zainteresowanie. Rozpoznał ją. - Kaguya Taisho. Pochodzę z Urugi. Już tam nie mieszkam, ale chciałem ci podziękować za twoje działania na rzecz wioski. Moja rodzina nadal tam mieszka, dlatego jestem szczególnie wdzięczny, że tak opiekujesz się wioską.
Ichirou
Akiyoko zauważyła spojrzenie Ichirou i uśmiechnęła się do niego znacząco. Nie należała do kobiet, które rumieniły się na spojrzenie mężczyzny, nawet tak znanego i przystojnego. Nie podeszła jednak, chociaż wydawało się, że to zrobi. Nie zrobiła, bo Airan.
Airan wyglądała na poirytowaną, ale na widok Ichirou - choć poirytowała się bardziej - próbowała się uspokoić. Nie było potrzeby rozpoczynania dnia od… och tak, oczywiście, Kaguya ledwo co do niej głową skinął, a poszedł rozmawiać z kimś innym. Brak szacunku. Skupiła się z powrotem, odetchnęła i już faktycznie spojrzała na Ichirou, gotowa do odpowiedzi.
- Brakuje tylko jednego z pacynkarzy, jakaś dziewucha z Douhito i Mayu. Słoń chyba nie idzie zbyt szybko - rzuciła, uśmiechając się.
Wiele można było powiedzieć o Airan, ale kiedy chciała, potrafiła utrzymać pozory. Z uśmiechem na ustach wyglądała przystępnie, a jej twarz była o wiele atrakcyjniejsza. Bez grymasu była piękną kobietą, co w wielu przypadkach wystarczało. Szczególnie teraz, kiedy miała na sobie podróżne, ale bardzo dobrej jakości szaty, uroda podkreślona węgielkiem i czerwoną pomadą. Trzymała się również prosto, porządnie, jakby istotnie tutaj przewodziła.
- Czy ty przygotowałeś wszystko? Wiesz już, kogo mamy się tam spodziewać i jakie mamy zadanie?
Sayaka
Pogoda była piękna, ale nad Omukade zawisnęły czarne chmury. Miał do czynienia nie z jedną , ale dwiema irytującymi istotami ludzkimi. To, że miał ochotę krzyczeć to było mało powiedziane. Na pewno chciał połączyć lalkę nićmi z chakry i przegonić owe pannice jak najdalej. Jednak tego nie zrobił.
- Idźcie sobie! - burknął i wyciągnął zwój, żeby zacząć pieczętować marionetkę. Już Sumizato o zielonych włosach kładła swoje łapy na częściach. A co, jeżeli nad sobą nie zapanuje? Tym bardziej, że przyszła druga, równie kolorowa i równie irytująca.
Sumizato nic sobie nie zrobiła z tego, że chłopak był w złym humorze. Zdawała się w ogóle nie zwracać na to uwagi. Oczywiście, jej zainteresowanie przeniosło się natychmiast na Sayakę, kiedy tylko podeszła i się przedstawiła. Nawet podeszła bliżej, nachylając się, żeby spojrzeć jej w twarz.
- Cześć! - przywitała się radośnie i odchyliła. - Jestem Sumizato! Miło mi cię poznać! I masz rację, wszyscy tutaj się zachowują, jakby, uważaj, wyruszyli do Prastarego Lasu, poszukali bardzo wiekowego drzewa, znaleźli drwala, który by to drzewo ściął. Potem zanieśliby do najlepszego rzeźbiarza świata, który wyrzeźbiłby z niego mocny, bardzo zdobiony kij. A oni potem wsadziliby go sobie w dupę . - Sumizato roześmiała się na swoje słowa. Potem odwróciła się i zawołała na cały głos. - Hej, Airan, Sayaka przyszła!
Airan skrzywiła się, kiedy usłyszała to, że Sumizato do niej krzyczy i skrzywiła się do Ichirou.
- A w ogóle podobno ma z nami iść Asahi Ichirou, wiesz?
Nie słyszycie się nawzajem, poza tym, jak Sumizato krzyczy.
Interakcje w międzyczasie, jak czekamy na Renkuro i Mayu.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Ashizawa Sayaka
Posty: 112 Rejestracja: 18 kwie 2022, o 00:16
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Ciemniejsza karnacja - Złotawe oczy, twarz zasłonięta chustką - Włosy w kolorze b.ciemnego brązu, rozpuszczone - Kolorowe kosmyki włosów, ciemne paznokcie - Średniego wzrostu i postury
Link do KP: viewtopic.php?p=192215#p192215
Multikonta: Kabuki
Post
autor: Ashizawa Sayaka » 14 maja 2022, o 21:54
Jedna czarna chmura zaczynała się powiększać do tego stopnia, że tylko cudem można było określić to, że jeszcze nie spadł z niej deszcz. Marionetkarz zdawał się jeszcze bardziej poirytowany kolejnym gościem, mimo że Sayaka nie zaczepiała go tak bardzo jak robiła to ta pierwsza. Z początku wydawało się jej, że potrzebował odrobiny spokoju od tej drugiej i wyraźnie nie wyczuł, że Ashizawa właśnie po to tutaj przyszła, by zapewnić mu nieco spokoju. Nic sobie jednak z tego nie robiła, bo kontakt z nim była wyraźnie ograniczony, bo pierwsze skrzypce grała tutaj Sumizato.
Zaczęło się dobrze, skupiła swoją uwagę na Sayace, przedstawiła się i wydawałoby się, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Nic bardziej mylnego, bo z każdym słowem, jakie ta wypowiadała, było tylko gorzej i gorzej. Słowotok, jaki z siebie wypluła, na moment wybił ją z rytmu, próbując przetworzyć wszystko, co tutaj padło. – Chyba ktoś nie wie kiedy przestać — pomyślała gdy na jej twarzy wyrysował się delikatnie krzywy uśmiech. O ile zrozumiała fragment aluzji, jaki przedstawiała jej zielona Sumizato, to dosyć szybko zgubiła się w toku jej słów i tych przenośniach. Mimo stosunkowo pozytywnego nastawienia Sayaka nie była najostrzejszym narzędziem w szopie zwanej pustynią. – Przepraszam Sumizato, ale chyba nie do końca rozumiem. Wydawało mi się, że będziemy kierować się do Sogen, a nie do Prastarego Lasu. — Przypatrywała się swojej towarzyszce rozmowy, starając się ją zając, by dać lalkarzowi chwilę na zniknięcie. – Hę?! Nie mów mi, że pomylili się w liście i naprawdę idziemy szukać jakiegoś drwala? Nigdy nie byłam w prawdziwym lesie! — Co prawda miała lekko podniesiony ton, ale nie krzyczała. Kwestii wspomnianego kija nawet nie ruszała, bo nie chciała ciągnąć dziewczyny za język, może miała jakieś bolesne doświadczenia, o których mówiła mimowolnie albo zwyczajnie była jakąś sadystką lub miała niewyparzony język. Kto by tam ją ostatecznie wiedział. Na całe szczęście, nie miała opcji przerobić tutejszych drzew na wspominane włócznie.
Jej śmiech wprowadził Sayakę w drobne zakłopotanie, bo ona nie widziała nic śmiesznego w historii o kiju. Nie mniej próbowała się lekko zachichotać, by zupełnie nie zignorować czegoś, co może i było śmieszne, ale nie dla niej, na szczęście nie śmiała się jeszcze z niej. Oczywiście musiało dojść do najgorszego. Już Sumizato wspomniała Airan o jej przyjściu. Liczyła, że będzie to zapowiedziane bardziej... Zwyczajnie niż na cały regulator. W tej chwili zrobiła wielkie oczy i zapatrzyła się w kierunku Maji, dostrzegając jej w nieszczęściu skrzywioną twarz. Nie zwiastowało to zbyt dobrze. – Dzięki Sumizato, pierwszy punkt stracony — nie powiedziała tego, ale dopóki jej myśli pozostawały tylko jej, to mogła sobie myśleć, co się jej żywnie podobało. – No i co? — Skrzyżowała ręce na piersi – Nie spodziewałabym się nikogo innego — Mówiła, przybierając poważniejszy ton, patrzyła z rezerwą, nie odrywając oczu od zielonej, poprawiła lekko chustę na twarzy. Musiała obserwować towarzyszkę dokładnie, bo nie wiadomo co jej do głowy strzeli.
Prawda była jednak prosta, kto inny jak nie Ichirou? Nie było przecież w świecie panny, która nie westchnęłaby chociaż raz na dźwięk imienia tego pustynnego bohatera.
- Myśl -
- Dialog -
0 x
Renkuro
Posty: 564 Rejestracja: 4 kwie 2021, o 16:06
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō / Łuska
Krótki wygląd: Średniej długości białe włosy sięgające do połowy karku, bardzo dziecięca i dziewczyńska uroda.
Widoczny ekwipunek: Duża torba Duży zwój
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 26#p169126
Multikonta: -
Post
autor: Renkuro » 15 maja 2022, o 02:58
Renkuro przebierał nóżkami tak szybko jak mógł. Pot leciał mu po twarzy, gdy w biegu przeskakiwał dziur na trakcie. Wielki zwój na jego plecach obijał się co rusz o również tam umieszczoną dużą torbę. Przemieszczał się szybko i mało ostrożnie by nie tracić czasu. A przynajmniej na tyle na ile można było to robić nie ryzykując za bardzo połamania kości. Wiedział, że zaraz będzie spóźniony. Spóźniony do pracy! Gdyby to była mafia to odcięliby mu za to małego palca. A co do obywateli unii to też nigdy nic nie wiadomo. Truchtając szybko zbliżał się do miejsca, które mu wskazano jako miejsce zbiórki. Wbiegł do ślicznego parku. Panicznie rozejrzał się na boki szukając ludzi wyglądających na przygotowanych do podróży. Cały czas martwił się tym, że odejdą bez niego. Nie do końca wiedział ile pozostało mu czasu, i czy niczym prawdziwy bohater przyjdzie na styk czy może po prostu będzie musiał ich gonić w drodze do Sogen. Dlatego ucieszył się, gdy tylko zobaczył w oddali postacie ewidentnie na niego czekające. Był bardzo ciekawy kogo spotka. Mimo wszystko od razu zwolnił i przetarł czoło z potu. Nie chciał wyglądać niczym nieokrzesany dzieciak. Starając się zachowywać powagę, udał się prosto do grupy czekających prawdopodobnie na niego ludzi.
Gdy podszedł bliżej mógł przyjrzeć się tym których tutaj zastał. Dużo ludzi. Bardzo dużo. A zważywszy, że no nie lubił ludzi, to troszkę go to stresowało. Przełknął jednak ślinę i nie zatrzymując się parł do przodu. Na pierwszy rzut oka podzielił ich sobie na trzy grupy. Pierwsza straszne snoby na czele z dwoma kobietami i jakimś typem z gurdą na plecach wystrojonym jak do burdelu. Druga zupełnie neutralne osoby które wyglądały jakby wcale tu nie chciały być. Oraz trzecia zabawowa ekipa. Jakaś mała krzycząca i pełna energii zielonowłosa, dosyć młoda dziewczyna o ciemniejszych włosach i co najważniejsze kuglarz przymierzający się do chyba zapieczętowania swojej marionetki. Przypominała ona robaka. To dokąd Renkuro pójdzie było absolutnie oczywiste. Do rodaka i wesołków! Podszedł do nich i obdarzył ich szerokim uśmiechem lekko się skłaniając.
-Hej, jestem Renkuro Ayatsuri, Doko. Miło widzieć rodaka.
Pierwsze zdanie powiedział do całej stojącej razem trójki, ale na tyle głośno by usłyszeli go pozostali. Drugie jednak skierował znacznie ciszej już co oczywiste do drugiego kuglarza. Podejrzewał, że skoro wszyscy stali sobie tak luźno bez dyscypliny to jeszcze nie zrobiono żadnej zbiórki. A to oznaczało, iż nie musiał zbytnio przejmować się etykietą. Jeszcze. Miał chwilę luzu i zamierzał z niej skorzystać, bo znając życie następne dni spędzi jako podnóżek osób z wyższym stopniem niż on. Czyli zapewne wszystkich którzy byli w okolicy. Modlił się żeby nie był jedynym tak nisko w hierarchii.
0 x
Mayū
Posty: 333 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote oczy i czarne, długie włosy. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią.
Widoczny ekwipunek: Gurda na grzbiecie; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; dwie kabury na udach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
GG/Discord: vaynei
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Mayū » 15 maja 2022, o 17:50
Etap stresowania się bardziej oficjalnymi wyjściami miała już dawno za sobą. Zdążyła już przyzwyczaić się do tej presji, która nieodłącznie związana była z reprezentowaniem czyichkolwiek interesów. Przywykła nawet do bycia w centrum uwagi — i to zarówno w tym pozytywnym, jak i negatywnym sensie. Dyskutując na wystawnych bankietach z co ważniejszymi osobami, których charakterki bywały skrajnie różne, nauczyła się improwizować, dzięki czemu wiedziała, że mogłaby sobie poradzić też w innej sytuacji — o ile była podobna do jej poprzednich doświadczeń.
Tylko że ta konkretna sytuacja była całkowicie nowa, nie mogła więc porównać ją z żadnym wzorcem. Nie miała przygotowanego żadnego schematu. Świadomość tego, że coś mogłoby nie pójść zgodnie z nakreślonym w umyśle planem była dla niej na tyle frustrująca, że czuła wręcz przymus bycia idealnie przygotowanym na każdą ewentualność. Już dawno nie czuła tak dojmującego uczucia niepokoju. Było to uczucie tak obce, że właściwie nie wiedziała, czy nazwać to stresem, złością, czy... czymkolwiek innym. Nie miało znaczenia, czy potrafiła się dogadać z atsuijskimi kupcami, jeśli nigdy nie było jej dane zamienić chociażby słowa z osobą pochodzącą z innej prowincji. Znaczy, oczywiście, nie byłaby sobą, gdyby nie wierzyła w swój sukces. Nie mogła jednak ignorować tego, że skoro nigdy jeszcze nie przekroczyła granic pustyni, jej brak doświadczenia faktycznie mógłby mieć negatywny wpływ. I w tym był jej obowiązek, by do tego nie dopuścić. To byłoby nieprofesjonalne.
W przeddzień zbiórki przejrzała dokładnie cały swój ekwipunek, pozbawiając się rzeczy niepotrzebnych i uzupełniając o te, które mogłyby się przydać. Raz jeszcze przewertowała dość ubogą w informacje książeczkę o pozostałych prowincjach, ostatecznie uznając ją za stratę czasu. Zaoszczędzony czas wykorzystała na dobieranie garderoby odpowiedniej do, jak uważała, paskudnej pogody, która musiała panować wszędzie poza pustynią. Spotkała się parę razy z zaufaną krawczynią, uściślając z nią, jaki konkretnie krój oraz kolory miałaby użyć do wykonania stroju. Co najważniejsze, ubranie miało być bardziej przylegające do ciała i zdecydowanie cieplejsze niż te, które zwykła nosić na codzień. Zapieczętowawszy swoje nowe kreacje, a także parę kolejnych bzdetek do jednego ze zwojów, spędziła też kilka chwil na dobraniu odpowiedniej do okazji, złotej biżuterii.
Nazajutrz, chociaż obudziła się w nastroju zdecydowanie lepszym, to wciąż towarzyszyło jej poczucie, że któryś z punktów na jej wyimaginowanej liście nie został wykonany. I już musiał taki pozostać, bo czas o poranku pędził zadziwiająco szybko — tak szybko, że zdążyła tylko pokrzątać się trochę w swoim pokoju, a już miała wychodzić. Pożegnała pośpiesznie ojca, przypudrowała nosek i opuściła dom. Jej ojciec, chociaż był raczej przeciwny jej decyzji, to jednak nie zatrzymywał jej. Ograniczył się tylko do subtelnych aluzji, by może jednak jeszcze się zastanowiła; by pomyślała, czy to byłoby odpowiednie. Tylko jaka była szansa, że na tym turnieju wydarzyłaby się sytuacja podobna do tej sprzed dobrych paru lat w Sachu? Na pewno nie zerowa, ale wciąż minimalna.
Do ogrodów przybyła pewnym, wręcz żołnierskim krokiem, stukając butami o kamienne podłoże. Chociaż w komfortowej przestrzeni jej pokoiku mogła pozwolić sobie na odrobinę nerwowości, tak w miejscu publicznym, przed ludźmi, miała uchodzić za absolutnie nieporuszoną tą całą eskapadą. I wychodziło jej to całkiem nieźle; po części dzięki wielodniowym przygotowaniom, o których reszta tej wycieczki przecież nie musiała wiedzieć. A skoro już jesteśmy przy wycieczce, to w tej malowniczej, roślinnej scenerii zauważyła wreszcie niewielką, ale bardzo specyficzną grupkę. Towarzystwo raczej nie chciało wchodzić ze sobą w interakcję, co było dla Mayū całkiem zrozumiałe — i ona nieszczególnie czuła potrzebę integrowania się. Przyszła tutaj, bo miała do wykonania zadanie. Tylko tyle i aż tyle.
Zupełnie bez przejęcia wyminęła jakieś rozwrzeszczane dzieciaki, ani przez chwilę nie myśląc, że również mogliby być członkami delegacji. Nie przyjrzała się im zbyt dokładnie, zbyt zajęta wypatrywaniem osób, których obecności się spodziewała. I chociaż udało jej się namierzyć pierwszą znajomą twarz, to, zanim do niej dołączyła, spojrzała jeszcze przelotnie na dwie izolujące się od głównej grupy osoby, dopiero po krótkiej chwili rozpoznając w jednej z nich znajomą Kaguyę. Ren, z tego, co zdążyła się o niej dowiedzieć, nie przebywała w Kinkotsu bez wyraźnej potrzeby, więc trudno byłoby przypisać jej pojawienie się na zbiórce wyłącznie przypadkowi. Tylko jakim cudem ktoś miałby wybrać akurat ją ? Mayū była wręcz przekonana, że Ren nie była wystarczająco kompetentna, by brać udział w tak istotnym wydarzeniu. A może pomyliła strony i zamiast pójść na targ, by sprzedawać ten swój ser, wylądowała w ogrodach? Licząc na to, że to jednak był zbieg okoliczności, przeszła tuż obok niej, nie dając jej odczuć swojej obecności.
W końcu, po pokonaniu ostatniej alejki dzielącej ją od grupy, zatrzymała się w pewnej odległości od Ichirou, witając go dość niechlujnym uniesieniem ręki. Zanim jednak odezwała się do niego, zerknęła jeszcze krótko w stronę najważniejszej siostry liderki w świecie shinobi, jakby dopiero teraz rejestrując jej obecność. Odpowiedziała skinieniem głowy, jeśli ta pofatygowała się do wykonania jakiegoś gestu powitania; a jak nie, to Sabaku również nie wykonała pierwszego kroku. Zaakceptowanie obecności Airan było, jej zdaniem, całkowicie wystarczające. Nie traktowała jej uczestnictwa zbyt poważnie — zapewne z wzajemnością, ale to już Mayū zupełnie nie obchodziło.
— To co, już wszystko gotowe? Ruszamy? — rzuciła dość lekko, ale i z pewnym zniecierpliwieniem. Zupełnie jakby to nie było tak, że zjawiła się ostatnia. Ale to, że przyszła ostatnia, przecież nie oznaczało od razu, że była spóźniona, prawda? Podniosła wzrok na upiększoną makijażem twarzyczkę Seinina, podkreślając tym samym, że pytanie było skierowane wyłącznie do starszego Sabaku. Uznawanie zwierzchnictwa kogokolwiek spoza swojego klanu przychodziło jej z pewnym trudem; nie mówiąc już o autorytecie samej Airan, którego, według Mayū, absolutnie nie miała.
W oczekiwaniu na odpowiedź rozejrzała sie naprędce, sprawdzając, czy jakaś osoba nie umknęła jej uwadze. I owszem, umknęła — tą osobą była druga Maji. Chociaż Sabaku preferowała stroje eksponujące nogi, to jednak musiała przyznać, że kobieta prezentowała się chyba najlepiej ze wszystkich obecnych... oprócz samej Mayū, oczywiście. Skoro miała się czym pochwalić, to dlaczego miałaby tego nie zrobić? Bo kogoś to wprawia w dyskomfort? Jeśli ona sama nie czuła dyskomfortu spowodowanego tymi obłapiającymi spojrzeniami, jakie właśnie rzucał w jej stronę szanowny Kochanek, to wszystko inne było już nieistotne. Nie patrzyła na nią jednak zbyt długo, ani tym bardziej nie wzdychała na jej widok z dezaprobatą; tuż po docenieniu jej przyjemnej dla oka aparycji wróciła wzrokiem na Ichirou, oczekując odpowiedzi.
0 x
Ren
Posty: 370 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 15 maja 2022, o 20:54
Pierwszą osobą, która zaburzyła święty spokój wycofanej Kaguyi, był Seinin, który jako pierwszy dołączył po niej do pustynnego zgromadzenia, prowadząc za sobą zmachanego tragarza. Zainteresowana pojawieniem się kolejnego członka ekspedycji Kaguya zatrzymała spojrzenie na ekstrawagancko i zarazem bardzo modnie ubranym mężczyźnie, na oko trochę od niej starszym, choć całkiem nieźle zakonserwowanym. Jej spojrzenie gładko prześlizgnęło się na jego plecy, które obciążone były charakterystyczną glinianą gurdą, a między brwiami Ren natychmiast pogłębiła się na razie jeszcze płytka zmarszczka. Wkurwił ją sam jego widok.
Rozpoznała go natychmiast - nie było żadnej wątpliwości, że właśnie to był, we własnej osobie, Asahi Ichirou. Zgadzało się wszystko: od tego, jak wyglądał, po to, jak się nosił – i kończąc na tym, co usłyszała, gdy tak zwany Diabeł Świtu przystanął nieopodal niej i dyskretnie, ale zarazem bardzo wokalnie dał upust swojemu niezadowoleniu z tego, że do unijnej wyprawy przydzielono dwóch członków kościanego klanu. Zacisnęła zęby mocno i wręcz boleśnie, starając się nie dać wyprowadzić z równowagi tą odzywką, i mocniej naparła plecami na pień drzewa palmowego, odprowadzając dołączającego do reszty Sabaku nieprzychylnym spojrzeniem. Cokolwiek mieli robić w Sogen, Ren wiedziała jedno – zadba o to, by mieć z nim jak najmniej do czynienia.
Odprowadziła niechętnym spojrzeniem swojego śmiertelnego wroga, który nawet nie był świadom nie tylko jej fizycznej obecności, ale także w ogóle istnienia. Teraz w końcu dokładniej przyjrzała się dwóm kobietom, wśród których musiała znajdować się w takim razie ta Hibiki Airan – druga pustynna gruba ryba. Ren zwróciła uwagę najpierw na nadąsaną brunetkę, która zaczęła rozmawiać z Seininem Sabaku. Potem zerknęła na jej uśmiechniętą zachęcająco towarzyszkę, która na razie nie uczestniczyła w rozmowie. Spojrzenie czarnych oczu beduinki z twarzy powoli przesunęło się w dół jej szyi, przenosząc na obfitą klatkę piersiową, aż w końcu zatrzymując na odważnym wycięciu, które eksponowało… Kaguya odchrząknęła z cieniem skrępowania, łapiąc się na tym, że zbyt nachalnie przygląda się odsłoniętemu ciału kobiety, i wreszcie odwróciła wzrok w przeciwnym kierunku.
Ruch w Ogrodach Kinkotsu zaczynał się wzmagać, a do zgromadzenia w międzyczasie dołączyła jeszcze jedna dziewczyna, na pierwszy rzut oka jeszcze nastolatka, która swoim przybyciem uratowała Ren od niezręczności. Panienka przejawiała jak na razie najwięcej pozytywnego nastawienia do planowanego wyjazdu i szybko dołączyła do majstrującej przy lalce pozostałej dwójki, która także nie sprawiała wrażenie zesłanych na ścięcie. Przynajmniej może oni będą się dobrze bawić.
Beduinkę natomiast zaczepił obcy mężczyzna, który podobnie jak ona jak na razie nie uczestniczył w rozmowach. Gdy wypowiedział jej imię i ruszył w jej kierunku, Ren spojrzała na niego pytająco. Jej wyraz twarzy był wolny od emocji, ale były to tylko pozory spokoju - nadal czuła falę gorąca po tym, jak złapała się na zbyt długim oglądaniu biustu pani Maji. Nieznajomy natomiast nie przyszedł po to, by wytknąć jej niestosowne zachowanie. Taisho okazał się być jej rodakiem – i nie łączyło ich tylko wspólne nazwisko.
- To dobrzy ludzie. Dużo im zawdzięczam – odparła, kiedy drugi Kaguya wspomniał o Urugi. Potarła dłonią swoje ramię z widocznym cieniem dyskomfortu, gdy ją pochwalił. Było to dla niej bardziej krępujące niż pochlebiające – tym bardziej, że ostatnimi czasy, od kiedy zdecydowała się zamordować Noriego, jednego z tamtejszych, trudno jej było postrzegać się jednoznacznie jako godną takich ciepłych słów. – To raczej oni opiekują się mną.
Nie ciągnęła na siłę dalszej rozmowy – będą mieli czas, a sama nigdy nie czuła tej potrzeby wypełniania milczenia słowami, która często zmuszała ludzi do gadania różnych głupot, byle tylko nie pozwolić na chociaż chwilę ciszy. Kątem oka dostrzegła kolejnego chłopaka o jasnych włosach, który dołączył do radosnego stadka, a następnie głośno oświadczył, że nazywa się tak i tak, a do tego jest Doko. Ren uniosła lekko brew – to ma być ochrona dla wielkiego Sennina i siostry liderki Maji? Sama była ledwie Akoraito. To miał być pokaz siły Unii?
Nie miała czasu by nad tym się roztkliwiać, bo po bruku rozniósł się stukot obcasów, który – o zgrozo – rozpoznała natychmiast, odruchowo odwracając się w stronę źródła dźwięku. Pannica Sabaku do unijnej ekspedycji dołączyła spóźniona, ale pełna buty. Wystrojona i wypachniona, wkroczyła między wszystkich jak do siebie – zupełnie tak, jakby ta wyprawa zorganizowana była tylko i wyłącznie z jej powodu. Twarz beduinki pojaśniała, a na jej twarz wstąpił lekki i trochę zaczepny uśmiech, gdy wreszcie odszukała spojrzenie żółtych oczu Mayu. Rozchyliła wargi, szykując odpowiedź na jakąś kąśliwą uwagę ze strony dziewczęcia, która, na ile ją znała, niedługo miała nadejść. Ale tym razem złota dziewczyna minęła ją jedynie bez słowa.
Gdy Mayu dołączyła do dwóch kobiet i drugiego Sabaku, Ren zwęziła wargi w wąską linię. No tak, dowództwo było w rękach dwóch klanów, które jak na razie jako jedyne zasmakowały władzy w Unii. Tym razem nie były skazane na swoje towarzystwo przez prosty rozkaz i zadanie do wypełnienia; każda miała swoje obowiązki i swoich ludzi. Nie mogła jednak ukryć przed sobą tego lekkiego uczucia zawodu i… czegoś podobnego do zazdrości o uwagę dziewczyny?
0 x
Ichirou
Posty: 3920 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 15 maja 2022, o 22:41
Zerknął tylko, jak zresztą chyba każdy, kto przewinął się przez te ogrody. Trudno było tego nie zrobić, zważając na kształty reprezentantki Maji oraz to, jak się tymi kształtami obnosiła. Kiedy nawiązali kontakt wzrokowy, na jej uśmiech odpowiedział lekkim i ulotnym uniesieniem kącików ust. Może przyciągnięty jej magnetyczną dla oka aparycją dodałby jakieś słowa do tego subtelnego powitania lub chociaż zawiesił wzrok na dłużej, jednak właśnie w tym momencie Airan zjawiła się tuż obok niego i to na nią Ichirou musiał przerzucić swoją uwagę.
Miał negatywne zdanie na temat stawiania siostrzyczki Kirino na froncie pustynnej delegacji, jednak nie zamierzał się teraz aż tak z tym zdradzać. Też potrafił stwarzać pozory. Jeszcze nawet tak właściwie nie wystartowali z polityczną eskapadą, więc ewentualne konfrontacje można było odłożyć na później. Skoro Airan i tak już miała być częścią delegacji, to niech przynajmniej nie na szkodę Unii. Chociaż w sumie, gdyby to miało osłabić pozycję jej klanu, to może... może...
– Ach, no tak – odparł, choć zdążył odnotować nieobecność wspomnianej Sabaku. – Lepiej uważać, bo jeszcze wszystkich stratuje tym olbrzymem – skomentował równie lekko jak ona wcześniej. Potem przyjrzał się jej uważniej, kiedy zadała poważniejsze pytanie. Przez sekundę zastanawiał się, czy żelazna paniusia próbuje go właśnie wybadać, czy autentycznie słabo jest zorientowana w nadchodzącym wydarzeniu. Wybierała się do Sogen rzekomo za karę, z gabinetu siostruni wychodziła w atmosferze awantury, więc mimo wszystko mgła nie dostać dokładnych instrukcji.
– No chyba przede wszystkim reprezentować Unię, bo liderom się nie chciało, czyż nie? – odpowiedział luźno. Nie bez powodu sprowadzał ich zadanie do błahostki. Nie chciał się tak bardzo dzielić wszystkimi informacjami, które otrzymał od Jou. – Cały świat shinobi się tam zleci. Nawet Cesarstwo. Będziemy, jak mam nadzieję, dobrze się bawić i zbierać informacje. Trochę tematów się tam przewinie, a pustynia musi być na bieżąco – wyjaśnił pokrótce, w zasadzie nie mijając się z prawdą, choć pomijając kluczowy detal lub dwa.
Rozejrzał się po zbieraninie w ogrodach, która raczej była zbiorem kilku grupek, a nie jedną, zwartą kompanią. Unia Unią, ale mimo wszystko byli podzieleni nie tylko klanami, ale również doświadczeniem czy sposobem bycia. Z lekkim skrzywieniem na twarzy zawiesił wzrok na głośnej bandzie, potem rzucił chłodne spojrzenie na dwójkę trzymającą się najbardziej na uboczu, którą – uwzględniając dotychczas zebranych i krótką listkę oczekiwanych – zidentyfikował jako Kaguya. Nie mógł ocenić, co miało większy potencjał na irytowanie go w przyszłości – obecność rozkrzyczanych smarkaczy, czy tamtych z kościanego szczepu rodu. Czas pokaże.
No i w końcu pojawiła się ona – piękne dziewczę z Sabaku, wystrojone tak dobrze, że w tym względzie deklasowało pozostałych i mogło aspirować do konkurowania ze sławnym Seininem. Ale tylko aspirować. Kiedy ta machnęła do niego w geście powitania, skinął nieznacznie głową i uśmiechnął się subtelnie. Poczekał, aż do niego podejdzie.
– Gotowe. Ruszajmy – odpowiedział krótko, bo i u niego zrodziło się zniecierpliwienie. Stał tu już o chwilę za długo. Dalsze miłe rozmówki mogli odłożyć na czas podróży, skoro mieli szmat droi do pokonania.
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3679 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 16 maja 2022, o 13:22
Suzimito oczywiście rozdarła się ponownie, informując wszystkich dookoła, że drugi pacynkarz przyszedł. Dziewczyna była młoda, wesoła i najwyraźniej nie obchodziło jej, co myśleli inni. A może w ogóle nie zauważała, że jej zachowanie jest czymś dziwnym.
Jedyną rzeczą, jaka ją zdziwiła, było to, że Sayaka nie zrozumiała kompletnie o co chodziło z kijem. Właściwie trochę było jej przykro. Ale nie zwracała uwagi na to zbyt długo. Najważniejszym było to, że wyjście zostało zarządzone, a Ichirou wciąż nie było. Oczywiście, potem się okazało, że tam był Ichirou. Suzimito w drodze narzekała Sayace, że przecież miał być przystojny .
Taisho zostawił Ren w spokoju, po podziękowaniu jej. Może i miał jej więcej do powiedzenia, ale nie był osobą, która się narzucała jakoś. W czasie drogi obserwował Ren, ale z daleka. I w jak najmniej natarczywy sposób. Być może kiedyś miał ponownie z nią porozmawiać.
Ayatsuri trzymał się z Ayatsuri. Omukade może nie był zbyt przyjemnym towarzyszem, ale rozmawiał z Renkuro dużo, dzieląc się informacjami na temat lalek. Była to dość luźna rozmowa - chłopak bardzo lubił stawonogi bardzo chętnie tworzył twory bazowane na tym. Może za dużo obaj się nie dowiedzieli o sobie nawzajem z Renkuro, ale na pewno poruszyli ważne zagadnienie stawów i tego, jak lalki powinny się poruszać. Stawy. Wszystko było związane ze stawami.
Sama podróż zaczęła się i odbywała się bardzo spokojnie. Airan przez większą jej część była nadzwyczaj cicha i zamyślona. Oczywiście, pokazywała pazur czasami, ale większość zostawiła Ichirou do zarządzania. Z każdym dniem wydawała się coraz bardziej oderwana od grupy, coraz bardziej skupiona czymś innym. Najgorzej było, kiedy przejeżdżali tam, gdzie ziemie Inuzuka były najbliżej.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość