[ Event] Obozy uchodźców

[Papyrus]

Katetsu

Seno zgodziła się - jak najbardziej - że muszą się stamtąd wydostać. Nieśmiała, głównie słuchała jego słów i rozkazów, jako starszego kolegi i kuzyna, ale tutaj chciała tego samego. Znaleźć Yusemiego i wyjaśnić mu wszystko, co widzieli. Ich misja została wykonana i teraz należało złożyć raport oraz zastanowić się, co dalej. Ale to musiało wyjść już jednak od przełożonego.

Nie mieli większej trudności z wydostaniem się z obozu uchodźców ani z dostaniem się z powrotem do murów miasta. Trochę zachodu było z dostaniem się z powrotem do środka miasta, ponieważ należało przez jakiś czas obserwować z drzew, czy nie było żadnych Uchiha, którzy mieliby patrzeć na akurat tą część murów. Minęło trochę czasu, ale udało im się jednak dostać, niemal nie robiąc zamieszania. Ktoś jednak zerknął w ich stronę, kiedy się przedostawali, służby zostały wysłane, żeby sprawdzić. Oni jednak zdołali zniknąć w ciemności i nie zostali złapani.

Kompetentni Shinobi.
Z/T

[Ario]

Ario wysłuchawszy tłumaczenia strażnika, uniósł powoli brew. Nic nie mówił, lecz stał tak patrząc się przez dłuższą chwilę. Dopiero po jakimś czasie skomentował słowa strażnika.
- Wy też nie potrafiliście się zorganizować podczas wojny, pozostawiając osadę cywilów na pastwę losu. Wiesz co robili ludzie, którzy byli pod Twoją ochroną? Pracowali jak niewolnicy w kopalni, będąc zmuszanym do tego poprzez trzymanie ich rodzin jako zakładników. I wiesz co? Sam osobiście przegoniłem wszystkich najeźdzców z tej bitwy. Więc jeżeli jedna osoba da radę zaprowadzić porządek, to napewno cały klan też jest w stanie wysłać jedną osobę, która zadba o bezpieczeństwo tych, którzy pracują na cały klan. - wyjaśnił Ario. - Chcesz zostawić zarządzanie grupie przypadkowych osób, które nie należą do tego regionu i obserwować co się stanie, wydając im po prostu racje żywnościowe? - skwitował to jeszcze na sam koniec.

No, jakby to ująć, nie pasowało Kunisaku to wszystko co tutaj się działo. Miał wrażenie, że Uchiha dali przysłowiowej dupy jeżeli chodzi o zorganizowanie kawałka ziemi, który spełnia wszelkie warunki, które powinny być zagwarantowane. Swoją drogą, będzie musiał odwiedzić więzienie w Ningyo-shi. Teraz o tym pomyślał, że nigdy nawet nie sprawdził własnego podwórka.
- Trzeba to ogarnąć. Ja nie jestem Uchiha by zarządzać Waszym obozem, ale też przyczyniłem się do wojny po Waszej stronie, więc chcę, by moje zdanie było wzięte pod uwagę. Nalegam, by ktoś się tym zajął osobiście i doprowadził ten obóz do porządku. Myślę, że jakbyś Ty to zrobił, mógłbyś w przyszłości mieć podstawy do awansu w szeregach. Z kolei mogę Ci pomóc od strony technicznej to zorganizować. Tylko musimy zacząć działać już teraz. - Ario może nie był najlepszym mówcą, ale przynajmniej umiał dostrzegać dobre strony niektórych czynności. Pytanie tylko, jak zareaguje teraz strażnik.
- Ewentualnie możesz mi powiedzieć gdzie jest Twój przełożony, a pójdę i rozmówię z nim osobiście.

[Papyrus]

Ario był młodzieńcem szlachetnym i pełnym ideałów. Cały świat powinien myśleć tak, jak on, prawda? Takie były w końcu ideały Kropli, którą dumnie reprezentował. Takie ideały mieli również Kisuke i Hoshi. I na pewno by wsparli Ario w jego słowach.

Czego nie można było powiedzieć o strażniku Kotei, który nawet nie był shinobi. Jego spojrzenie było zmęczone i beznamiętne, kiedy Ario monologował na temat swoich osiągnięć i rzucał dobrymi radami. No i oczywiście nalegał.

- Robię to, co mi kazano - powiedział strażnik. - Pilnuję, żeby nie robili rozrób. To, co tam sobie chcą robić, to sobie niech robią, byle nie wnosili tego do miasta. - Kiedy Ario wspomniał o awansie, mężczyzna wyglądał na przerażonego. - Mówisz, jak moja żona. Chciałaby, żebym się wykazywał. I co mi z tego przyjdzie? Wy, shinobi i tak będziecie mną pomiatać, bo nie umiem mieszać chakry. Więc co mi to da? Gówno mi to da. Wyślą mnie gdzieś, gdzie zdechnę. Widzisz ich tam - wskazał na obóz. - W dupie mają to. Nie będą słuchać. Zarżną mnie przy pierwszej, lepszej okazji. A głupia pinda po prostu będzie dostawać mój żołd do końca życia. Nie, nie ma. Pierdolę to. Wolę zostać tutaj.

- A jeżeli chcesz porozmawiać z moim przełożonym, to proszę bardzo. Uchiha Rokuro. Jak chcesz ryzykować, to proszę bardzo. Siedzi w Siedzibie Władzy albo w swoim domu, w Dzielnicy Uchiha. - Tutaj młodzieniec opisał posiadłość, w jakiej mieszkał Rokuro.

[Ario]

Mimo, że Ario starał się dobrze - przynajmniej według własnego uznania - nakierować czynności strażnika, tak ten pozostawał obojętny i był po prostu jednym z wielu, którym spychologia nie była obca. Facet chciał odbębnić swoje, zarobić i wrócić do rodziny. Potem pokłócić się z żoną, trzasnąć drzwiami, wyjść na sake lub dwa, by wrócić nad ranem i nic nie pamiętać. Oczywiście Kunisaku nie analizował tego aż tak, dla niego liczył się zdecydowanie efekt...a ten niestety, był żaden. Dostał kolejną osobę w hierarchii, która ponownie pewnie machnie ręką i dostałby kolejną i kolejną. Aż do samej Shirei-Kan. Swoją drogą, Ario jej osobiście nie znał i też nie pamiętał, czy ktoś kiedyś o niej w ogóle wspominał.

Teraz jednak pozostawał temat rozwiązania sprawy. Podjęcia decyzji. Jasne, Ario mógł się denerwować i mówić, że wszystko to co dzieje się w obozie jest winą strażnika, czy jego poprzednika, czy pośrednio nawet samych uchodźców. Wkońcu to oni nie mieli gdzie mieszkać, więc to oni sprawiali problemy, co faktycznie mogło sprawiać wrażenie...że sami są sobie winni. Niektórzy stwierdziliby, że to pokrętna logika, ale jednak na tym świecie była zdecydowanie bardzo obecna. Kuglarz był zupełnym przeciwieństwem takiego podejścia. Chciał rozwiązywać problemy.
- Pójdę więc do niego. To, że nie potrafisz mieszać chakry, nie znaczy, że jesteś gorszy. - wzrok Ario zatrzymał się na twarzy rozmówcy. - To jest coś, na co nie mamy wpływu. Albo się z tym rodzisz, albo się nie rodzisz. Nie oznacza to, że jesteś gorszy, czy powinieneś być tak traktowany. Musisz walczyć o siebie. - poinstruował go jeszcze na odejście, po czym poprawił lewą ręką plecak, a także jaszczurkę pokaźnej wielkości na swoim barku.

Ario skierował się więc w pierwszej kolejności do siedziby władzy. Zakładał, że właśnie tam najszybciej znajdzie niejakiego Rokuro. Mógłby równie dobrze iść do dzielnicy mieszkalnej i pukać od drzwi do drzwi, poszukując jednego Uchiha wśród dzielnicy zamieszkiwanej głównie przez Uchiha, stąd trochę mijało mu się to z celem.

Po tym jak skierował się do siedziby władzy, starał się podążać za jakimiś oznaczeniami. Chłopak nie znał tego miasta aż tak dobrze, jednak starał się zapamiętywać topografię i rozkład budynków, by nie błądzić po raz drugi jak dokończy robotę. Udał się więc do siedziby i jak ją już odnalazł, to skierował się do recepcji.
- Ario Kunisaku, sentoki Ayatsuri, członek Kropli. Wykryłem nieścisłości w obozie uchodźców i tym samym chciałem je zgłosić do Uchiha Rokuro, który podobno nim zarządza. Gdzie mogę go odnaleźć?

Z/T viewtopic.php?p=196399#p196399