- Może Niezłomny? Albo Nie-Do-Zdarcia? - zaakcentował przyjaźnie, pozwalając sobie na dużą poufałość względem przyszłego lidera, który sam z Azumą rozmawiał jak z przyjacielem. Czy to była ze strony Masahiro gra? Czy chciał lepiej poznać osobowość młodszego kuzyna? Tego jeszcze nie wiedział, choć przeczucie mu podpowiadało, że takim człowiekiem nie uznającym dystansu społecznego, właśnie jest.
- Tak, możliwe że zwój trafił w najlepsze na tamten moment ręce. Unia mocno urosła w siłę, chyba trudno o bardziej stabilne miejsce - głośno potwierdził, w głowie wspominając ostatnie konflikty w Wietrznych Równinach, Karmazynowych Szczytach i Prastarym Lesie.
- Nie chciałem się wymądrzać. Przepraszam. Po prostu .. byłem świadkiem z jaką łatwością Iwaru, kobieta zwąca się Jeźdźcem Wojny będąc oslepioną, pokonała elitarny oddział Sześcioramiennego Ostrza. Dopiero przybycia Lorda Sugiyamy pozwoliło odwrócić los pojedynku. - stwierdził pokornie, głośnym westchnieniem zwieńczający porażkę pedagogiczną. - Nie, nie mam innego pomysłu jak poza wysłaniem jeszcze silniejszego oddziału
- Hiromi… - powtórzył cicho imię dziewczyny, która w jego pierwszych wyobrażeniach, była znacznie młodsza. Nie było to już dziecko, tylko nastolatka. - Była w Kotei w trakcie ataku? - szczerze zapytał, zastanawiając się czy jej pobyt w tym miejscu, wiązał się z odwiedzinami u brata, czy też z tego że została ranna.
- Proszę się nie martwić o to. Obiecuję zająć się nią - potwierdził swoje wcześniejsze slowa, wiedząc już od czego może zacząć. - Jeżeli omówiliśmy najważniejsze kwestie, wrócę do swoich obowiązków - zarówno starych jak i nowych - uśmiechnął się porozumiewawczo, ni to słodko no to cierpko, będąc gotowym do opuszczenia Masahiro-dono, za jego przyzwoleniem.