[RUNDA 2] Anzou vs Shinsu [ZAKOŃCZONA]

[Shinsu]

Akcja przyspieszyła, a obaj zawodnicy pokazali, że ich jutsu potrafi zaboleć. Shinsu miał szczerą nadzieję, że Anzou odczuł jego detonację znacznie silniej, niż on sam trafienie wiązką i upadek na ziemię (choć jego duma z nieplanowanego uziemienia ucierpiała bardzo mocno). Teraz trzeba było podkręcić tempo, nie dać przeciwnikowi wytchnienia, w innym wypadku Shinsu znowu zostanie zepchnięty do obrony, a tego by nie chciał.

Koliber, z północy zostanie pokierowany tak, by przelecieć nad chmurą i zaatakować Władcę Piorunów od góry, trochę z zachodu. Jeśli Anzou postanowi się ruszyć, lepiej nie dawać mu szansy na zwiększenie dystansu. Sam Shinsu rzucił w kierunku przeciwnika jeszcze jednym kunaiem z przyczepioną doń notką oraz postanowił po raz kolejny spróbować szansy z klonami tworząc (znowu) 12 kopi, które razem z Shinsu’em ustawiły się w półkolu wokół przeciwnika. Jeśli ten znowu postanowi skorzystać z wiązek będzie musiał zgadywać, gdzie strzelać.

MAPKA - na czerwono kropkami (tymi po prawej) zaznaczyłem jak mniej więcej Shinsu i jego klony będą ustawione.

  Ukryty tekst

[Anzou]

Sprawy na polu bitwy przyjęły inny obrót. Chłopak nie spodziewał się, że jego przeciwnik będzie w stanie aktywnie się bronić w tak niekorzystnej pozycji. Czy to było lekceważenie rywala? Czy może przeciwnik był tak silny? Chłopak nie miał w chwili obecnej czasu na przemyślenia na ten temat. Miał jednak wnioski, które wyciągnął. Te białe twory... wybuchają. Te białe twory... nie lubią wiązek. Nastolatek musi uważać i jak najszybciej unikać kolejnych wybuchów. Nie posiada też za wiele energii, więc chmura, której użył jako dywersja zniknie. Sposób na to jest niezwykle prosty. Kto detonuje przy swoim ciele twory? Chyba tylko głupiec. Pomimo bólu i poniesionych ran - Anzou nie zamierzał odpuszczać. Był świadomy tego co się dzieje. Plus był taki, że jego przeciwnik chyba też oberwał. Widział Rywala na przeciwko siebie. Co zamierzał Władca Piorunów? To będzie ciekawe. Chłopak postanowił wstać jak najszybciej jednocześnie składając pieczęci i zbierając Chakrę Suitonu w płucach, by skierować w kierunku stojącego na przeciwko rywala całkiem szeroki strumień wodny jednocześnie ruszając za strumieniem. Technika może posłużyć dwojako i obronić go przed ewentualnymi rzeczami, które mogą lecieć w jego kierunku (które nastolatek zamierza strącić, jeżeli takie zauważy). Strumień również powinien z impetem likwidować klony, które w każdym momencie Shinsu może tworzyć. To jednak nie jest koniec. Anzou po wystrzeleniu strumieniem składał kolejne pieczęci i gdy był gotowy - przyłożył dłonie do ziemi, aby elektryczną siatką pokryć okrąg, a wraz z nim rywala, który chyba nie lubi się z prądem.

  Ukryty tekst

Mapka

[Boyos]

Pierwszy ze wszystkich, najszybszy ale i najmniejszy był zdecydowanie koliber. Co prawda Shinsu przez otrzymane obrażenia był mniej skupiony, przez co sterowanie kolibrem było cięższe, ale ostatecznie udało mu się przelecieć nad chmurą i zapikować w kierunku Anzou.

Shinsu był zdesperowany do tego stopnia, by zdetonować figurę w dobrym momencie, stąd gdy tylko Koliber dolatywał do murku, Douhito zdetonował ptaka. Anzou był w polu rażenia, wiec eksplozja dała się we znaki, poważnie raniąc chłopaka.

  Ukryty tekst

Wybuch był tak silny, że aż zatrzęsło trybunami. Sam Kaminari nie bardzo mógł co zrobić, ponieważ szok w jakim był po poprzednim wybuchu sprawił, że jeszcze mu dzwoniło w uszach. Zaczął pomału składać pieczęci do kontr ataku, ale poważnie ranny nie był w stanie zmusić swojego ciała do jeszcze większego wysiłku. Shinsu rzucił jeszcze kunaiem w kierunku jego przeciwnika, gdzie blask notki oślepił samego Anzou, kupując chwilę czasu na ostateczną akcję.

Gdy jednak światło zniknęło, Anzou mógł zobaczyć, jak druga skolopendra wystawiała łepek z ziemi i była przygotowana do wybuchu. W tym momencie jednak coś śmignęło w powietrzu i wbiło Skolopendrę Raitonowym Kolcem w ścianę obok Anzou. Był to sędzia, który przerwał pojedynek, zeskakując obok chłopaka.
- Koniec walki. Zwycięzca - Shinsu Dohito! - krzyknął jednoznacznie, wskazując dłonią w kierunku Shinsa.

  Ukryty tekst

Sędzia wskazał gestem medyków, by przyszli udzielić niezbędnej pomocy medycznej obu zawodnikom.

Zwyciezca: Shinsu Douhito

[Anzou]

W życiu Anzou niewiele rzeczy się udaje tak jak zakłada. Tym razem było podobnie. Nie spodziewał się wybuchu od tyłu, a na pewno nie tak szybko. Biały twór wybuchł i zaważył na sukcesie całej akcji, którą przygotował. Nawet nie zdążył się ruszyć metr, po prostu jak ten worek został sponiewierany przez energię i impet wybuchu. Nie było to przyjemne. Towarzyszył mu ogromny ból. Czuł, że powoli odpływa. Nie miał pojęcia czy to koniec, nie miał pojęcia czy przeżyje. Tak czasami się dzieje. Wygrał lepszy. Taka jest kolej rzeczy. Nie należy się jednak tym zamartwiać. Wróci silniejszy. I musi wrócić szybszy. To klucz do sukcesu w dalszych starciach. Teraz będzie mógł w spokoju podziwiać dalsze zmagania innych. Medycy się już nim zajmą.

z/t szpital

[Shinsu]

Desperacki plan Shinsu'a, by zaatakować wszystkim, co się miało zakończył się sukcesem, ale to co się działo było zaskoczeniem również i dla niego. Koliber, który zdawał się nie brać udziału w walce okazał się kluczowy w ataku na Anzou, który chyba nie spodziewał się ataku z tej strony odsłaniając swoje plecy. Gdyby przeciwnik Douhito okazał się jednak szybszy albo miałby jakiegoś asa w rękawie, to walka zakończyła by się innym wynikiem, w końcu Shinsu nie miał już więcej niczego, czym mógłby zaatakować. I nawet fakt, że znowu nie udało się uniknąć obrażeń nie zepsuło chłopakowi radości z wygranego pojedynku. Można nawet powiedzieć, że tym bardziej cieszył się z wygranej, że przyszła mu ona bardzo ciężko, w desperackiej próbie zrobienia czegokolwiek. Teraz jednak trzeba było iść i skorzystać z pomocy lekarskiej, by w następnej rundzie móc chociaż wyjść o własnych siłach.

Następny temat: viewtopic.php?p=196960#p196960

  Ukryty tekst