Ataki przeciwnika przecież nie mogły byćtak silne. To tylko mała odrobinka tandetnego sprzętu Ryuzaku. A jednak murek, za którym pierwotnie się skrył dość szybko zaczynał odczuwać ostrzał. To oznaczało koniecnzość zmiany miejsca, bo jak widać jedna tandeta jest w stanie zniszczyć inną tandetę. Najwidoczniej ani Sogen ani Ryuzaku nie słynęło raczej ze sprzętu czy konstrukcji dobrej jakości.
Ten nieco większy podest zapewne też szybko zacząłby się sypać, gdyby nie to, że przeciwnik odpuścił sobie dalsze marnowanie sprzętu i pieniędzy. Może po walce cały ten złom warto będzie podnieść, zabrać ze sobą i zamienić na jakąś dobrą sake? Daisuke już by chętnie rozmyślał na tematy, które wydarzą się po walce. Taka to miała być dla niego prosta przebieżka, że nieco pozwalał się rozpraszać.
Trzeba było jednak przejść do działania. Uderzył o siebie swoimi pięściami, wykonując to co niektórzy mogą nazywać zbiciem żółwika. Oczywiście nie miał nikogo do towarzystwa, bo kto chciałby mu towarzyszyć, więc tak jak zawsze zrobił to sam. I dokładnie wtedy nastąpiła kolosalna zmiana jego wyglądu. Z jego ciała uwolniła się energia, jego skóra stała się nieco bardziej czerwona, a jego oczy stały się zupełnie białe. Kolejna popisówka? Ktoś kto twierdziłby że nie, najwidoczniej nigdy nie poznał Daisuke. Oczywiście, że miało to mieć aspekt widowiskowy, ale ta zmiana wynikała z czegoś. Czegoś co zdejmowało limity ludzkiego ciała. Jego ruchy natychmiast stały się wyraźnie szybsze, a on sam postanowił to zademonstrować. Wbiegł po schodach podestu, aby gdy będzie na jego szczycie zlokalizować przeciwnika i rozpocząć bieg w jego stronę. Lekkim slalomem, żeby unikać ewentualnych ataków, a tego czego nie będzie w stanie uniknąć, zbije swoimi metalowymi rękawicami. Gdy zmniejszy odległość, wyskakuje i wyprowadza cios otwartą dłonią, jakby było to ostrze i chciał je wbić prosto w bark przeciwnika.
Ukryty tekst