Kiedy wchodziła na arenę czuła dziwną panikę. Tyle par oczu wpatrzonych w jej drobną sylwetkę. Nienawidziła tłumów, nienawidziła ludzi. Teraz stała w centrum uwagi. Zdecydowała się jednak ignorować ich odzywki i zaczepki. Zerknęła jedynie dosłownie na chwilę w stronę trybun, gdzie wcześniej sama oglądała walki. Czy Kutaro ją obserwował? Kibicował tak jak obiecał? Jeśli nie na pewno potem będzie musiała skopać obydwie jego kostki. Teraz jednak skupiła się na swoim przeciwniku i na tym co miało wydarzyć się za moment na arenie.
Ayatsuri Renkuro, młody chłopak z czupryną białych włosów. Wydoroślał, jednak wciąż był bardzo charakterystyczny. Bez problemu go poznała. Był rozmowny, w przeciwieństwie do niej. Nana nigdy nie należała do typowych gaduł. Wręcz przeciwnie. Czemu teraz miałoby być inaczej? Rozumiała jednak jego chęć pokazania się przed swoimi przełożonymi. Skinęła głową, jak gdyby się z nim zgadzając. Zajęła swoje miejsce na arenie i kiedy Renkuro ponownie się do niej odezwał przekrzywiła lekko głowę.
-
Tylko siebie. Powodzenia, Renkuro - odpowiedziała na jego pytanie. Była zabłąkanym kundlem, nie posiadającym swojego miejsca na ziemi. Nie interesowały ją wioski, ani krainy. Nigdy nie zwracała uwagę na politykę czy status innych ludzi. Wiedziała jednak na czym polegał ten świat. Dlatego też nie oceniała Renkuro, który chciał przypodobać się delegacji z Unii. Ona jednak nie walczyła w niczyim imieniu. NIe brała udziału, żeby kogoś reprezentować. Chciała po prostu kogoś spalić, nic innego nie miało znaczenia. Był to jej jedyny powód. Walka, żeby walczyć. Atak, żeby atakować. Obojętnie jak miało skończyć się to starcie.
Tłum przestał istnieć. Nie liczyły się krzyki, wrzawy czy inni ludzie. Jedynie ona i jej przeciwnik. Przestała panikować, czuła dziwny spokój i rozpierającą energie. Była gotowa do ataku. Nana stała w wyznaczonym miejscu. Luźno na nogach. Miarowy oddech. Czekała.
Sento Kaishi! I wszystko się zaczęło. Jej tęczówki rozbłysły czerwienią, skrytą pod maską Kitsune.
Był to pojedynek szybkości. Kto zdąży pierwszy zaatakować, komu uda się zrobić coś wcześnie i zaskoczy swojego przeciwnika. Czy Nanie udało się zaatakować pierwszej i tym samym narzucić tempo całej walki? Taką miała nadzieję.
Momentalnie ruszyła do przodu. Biegła w stronę kamiennego murku, który znajdował się tuż przed nią. Widziała, że jej przeciwnik zrobił dokładnie to samo. Zaprosił do zabawy również swoje lalki, ale czy zdążył? Tym razem jej celem nie było bezmyślne zaatakowanie Renkuro. Wręcz przeciwnie. Zamierzała pozbawić go widoczności. Było to obusieczne ostrze, jednak miała nadzieję, że wciąż była od niego szybsza. Nie wiedziała jak bardzo się rozwinął od ich ostatniego spotkania, jednak ona także nie próżnowała. Od razu rzuciła w stronę swojego przeciwnika dwie bombki dymne. Specjalnie do przodu, żeby dym rozniósł się po arenie w jego stronę. Poczuła okropny smak dymu w ustach, którego tak bardzo nienawidziła.
Ukryty tekst
Po schowaniu się za kamiennym kurkiem, czekała na przybycie pięknych lalek Renkuro, jeśli wciąż nadciągały w jej stronę. Zamierzała poczęstować je czymś ognistym. Wzięła głębszy oddech, jej dłoń czekała w gotowości do złożenia dodatkowych pieczęci. Była gotowa do uniku, gdyby ktoś ją zaatakował i do momentalnego kontrataku. Jej czerwone tęczówki skupiały się na wszystkim co mogło wydać jej się podejrzane. Przede wszystkim jednak szukały nici wykonanych z chakry, za pomocy których Renkuro kontrolował swoje lalki. To one miały być wyznacznikiem jego pozycji.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst