Będąc już za tą ścianą nie zamierzał się powstrzymywać i wiedział, że jeśli sam nie ruszy, to jego przeciwnik ruszy i będzie podstawiony pod ścianą. Najlepszą obroną był atak, więc nie zamierzał zasypywać gruszek w popiele. Zamierzał jednak najpierw zaskoczyć przeciwnika, nim się do niego zbliży. Złożył natychmiast pieczęci tygrysa, a następnie woła, gdy tylko doskoczył na odległość nie większą niż 25 metrów, by móc chwycić w zasięg techniki (1) swojego przeciwnika, a następnie złożył jedną pieczęć tygrysa i znów się zbliżył (na 20 metrów), by pokryć ciało ogniem, które natychmiast miało ruszyć i otoczyć ogniem przeciwnika, wznieść ogień na tyle wysoko i blisko samego przeciwnika, by to poczuł, a po chwili poczuł coś jeszcze - na pewno ogień, który go dotknie i wybuchnie. Wiadomym było, że sam Shiroyasha w tej chwili już musiał być bliżej i przynajmniej za wodą, by ogień ruszył na Kaguyę. Składał kolejne pieczęci - dokładnie 4 by po chwili wydmuchać ogień, którego na pewno się nie spodziewał. Był to zgrzyt zębów Shiroyasha, który zrobił coś, co miał już przygotowane - pojawiła się iskra albo i całe ognisko. Wszystko zgrał tak, by narzucić technikę na przeciwnika (1) i otoczyć przeciwnika ogniem (2), by po chwili wydmuchać potężną dawkę ognia, kolejną i jakże zabójczą (3). Oczywiście, druga technika wchodzi w rachubę, jeżeli przeciwnik będzie w zasięgu jutsu lub się do niego zbliża. Sam Shiroyasha od razu korzysta ze swojej szybkości i percepcji, by po wybuchu obserwować pole walki i to co się wydarzyło. Liczył na to, że przynajmniej zaskoczył przeciwnika i mocno go uszkodził. Sam był bardzo uważny, by nie dostać jakiejś techniki na ryj, wciąż obserwując i unikając wszelkich niespodzianek. To był dopiero początek, który musiał rozgryźć, czy przeciwnik będzie w stanie przeciwstawić się jego sztuczkom, czy będzie raczej walczył na dystans czy w zwarciu. Zobaczymy. Pierwsza runda dość zachowawcza, by go wybadać, a nóż i uszkodzić. Białowłosy po prostu szalał.
W grę wchodziły uniki, gdyby coś w jego planie nie wypaliło od początku i nie zaskoczył przeciwnika. W każdym planie mogą istnieć luki, więc białowłosy zawsze musiał unikać wszelkich uszkodzeń własnego ciała. Gdyby tylko doszło do zwarcia, białowłosy musiał przeredagować plan i wtedy przejść do walki mieczem, jednak póki co planował zasypywać przeciwnika technikami Katonu.