[Event] Trybuny Wschód

Awatar użytkownika
Ashizawa Sayaka
Posty: 112
Rejestracja: 18 kwie 2022, o 00:16
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Ciemniejsza karnacja
- Złotawe oczy, twarz zasłonięta chustką
- Włosy w kolorze b.ciemnego brązu, rozpuszczone
- Kolorowe kosmyki włosów, ciemne paznokcie
- Średniego wzrostu i postury
Multikonta: Kabuki

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Ashizawa Sayaka »

0 x
Awatar użytkownika
Hideaki
Postać porzucona
Posty: 148
Rejestracja: 2 wrz 2021, o 18:24
Wiek postaci: 20
Ranga: Doko
GG/Discord: Yoshimitsu

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Hideaki »

Psy bardzo dobrze przyjęły Mikoto nawet pozwoliły sobie na małe żarty i opuszczenie gardy. Nikuyi odziwo udało się uzyskać reakcje dziewczyny bo ta widocznie się zaczerwieniła jednak sam Hideaki tego nie dojrzał. Samica jedynie uśmiechnęła się gdy podziękowano jej za odrobinę prywatności w tym dzikim miejscu. Musiała sobie wziąć do serca jej słowa bo pracowała teraz za dwójkę bo Hojo był bardzo zajęty oglądaniem walki Renkuro, któremu tak mocno kibicował, że nieco się zagalopował. -Wybacz. Czasami zapominam, że mnie rozumiecie. Rzucił od niechcenia i zapewne było to kłamstwo. Przecież mógł spokojnie wybierać sobie język jakim się posługiwał. Co za dureń... Przeszło przez głowę Hideakiego. -Tamten Czarnowłosy. Wtrąciła się w jego proces myślowy Nikuya jednocześnie wskazując na Azume. -Bredzi coś jakobyśmy mieli tracić nad sobą panowanie jeśli ktoś z Nas zostaje ranny. Pewnie walczył z jakimś niedoświadczonym Inuzuka. Wytłumaczyła co właśnie usłyszała korzystając ze swojego wyjątkowego słuchu. -Niech sobie mówi, nie ma co go wyprowadzać z błędu. Wytłumaczył swojej przyjaciółce spokojnym tonem, że nie ma co się przejmować.
-Mikoto... To są Urufu, tej rasie nie da się narzucić warunków. Są jakie są. Nie przejmuj się tak, w najgorszym razie będę musiał przeprosić za ich zachowanie. Rzucił kolejny uśmiech na słowa o hamowaniu zachowań psów. Cóż nie chciał być niemiły, tej rasie po prostu zbędny był samiec alfa... W bitwie były nieocenione, lojalne ponad miarę i morderczo niebezpieczne, jednak poza misjami były samcami alfa każde bez wyjątku. Jedynie szacunek budowany latami był w stanie przemawiać do ich świadomośći. -Hojo, chyba za mało przebywasz wśród ludzi co? Zaczął pewnie mało miłą dla samego psa rozmowę. -Przecież tu jesteście... Chociaż Tobie bliżej do Nas niż do Nich. Wskazał najpierw na siebie samego i Nikuye, a później na ludzi. Coś w tym było bo Inuzuka faktycznie wolał towarzystwo swoich psów niż ludzi. Czuł się dobrze tylko z Mikoto reszta wzbudzała w Nim odrazę i poczucie niebezpieczeństwa. -Oglądasz walkę? To się przymknij bo przeszkadzasz. Spacyfikowała silnego samca dość szybko Nikuya dość wrogim tonem. Naprawdę była zirytowana na Niego za brak zaangażowania w pracę, a dodatkowo to darcie ryja równie mocno na Nią wpłynęło.
Opowiedziała mu o swoim dniu, który był bardzo podobny do tego jaki spędził dziś Hideaki. Cały czas na trybunach mimo uprzedzenia wobec walk? No nieźle czyli jednak główna atrakcja festiwalu przyciągnęła nawet tę osoby, które były przeciwne tego typu rozrywkom. -Widziałem... Naprawdę potężny zawodnik... Mam nadzieję, że nie będę musiał z Nim walczyć. Powiedział spokojnie jednak z pewną nutką niepokoju. Faktycznie gdyby trafił na Kana to pewnie zakończyłby swój udział na drugiej rundzie, a tego bardzo nie chciał bo w końcu trzeba było pokazać, że Inuzuka to silny klan. -Mieć znajomych w tylu częściach świata... Trochę Ci zazdroszczę. Poza Tobą i doktorem Orim, z którym uciąłem sobie ciekawą rozmowę to nikogo nie znam i czuje się więcej niż nieswojo w tym tłumie. Powiedział jednocześnie opierając się rękoma o oparcie swojego siedzenia. Chciałby już wrócić do Okami-den i poszukać tych przestępców odpowiedzialnych za handel psami ale cóż... Najpierw te niemiłe obowiązki jak reprezentacja klanu. Chociaż były też zalety tego stanu rzeczy, spędzał dość sporo czasu z osobą, która zaczynała być mu coraz bliższa i nie wiedział czy nie odkryć przed Nią kart.
0 x
Nikuya
Hojo
Awatar użytkownika
Mikoto
Postać porzucona
Posty: 341
Rejestracja: 10 paź 2020, o 15:37
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek A
Krótki wygląd: - Niska i drobna
- Białe włosy
- Niebieskie oczy
Widoczny ekwipunek: - Wielki wachlarz na plecach
- Duża torba przy pasie
Multikonta: Rida

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Mikoto »

0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 951
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Anzou »

Ten moment prędzej czy później musiał nadejść. Nie było innej możliwości. Tak po prostu musiało się wydarzyć. Anzou poświęcił sporo uwagi na walki i nie za bardzo udzielał się w konwersacji dwóch dziewczyn. Najzwyczajniej w świecie nie chciał m przeszkadzać. Wtedy, gdy nastolatek trwał tak w zawieszeniu, co chwilę zerkając na swojego dawnego towarzysza - ten postanowił wykonać pierwszy krok. Anzou gdy usłyszał jego głos, który wyraźnie zmężniał poczuł delikatny dreszcz na karku, a jego ciało lekko zesztywniało. Wiedział, że to się stanie, ale nie był przygotowany na taką reakcję ze strony swojego organizmu. Kolejna lekcja. Chłopak spojrzał na Hanę i dziewczynę z pustyni.
- Przeproszę Was na chwilę.
Powiedział spokojnym głosem do dziewczyn i podszedł do swojego towarzysza z klanu Uchiha. Anzou nie zamierzał się tutaj sprzeczać. Nie o to mu chodziło.
- Azuma, dobrze Ciebie widzieć... Chodź, odejdziemy troszkę...
W głosie Białowłosego można było wyczuć emocje. Delikatnie drżał, nie był taki pewny jak w przypadku rozmowy z dziewczynami czy wczoraj Ori. Nawet jeżeli na punkcie świadomości Kaminari wiedział, że tak będzie - nie mógł się odpowiednio przygotować do tego momentu. Albo nie chciał. Nie wiadomo. Dwójka Shinobi stanęła kilka metrów obok rozmawiających dziewczyn.
- Świetna walka, Azuma. Wiem... cholera, wiem, że jesteśmy z zupełnie innych klanów. Wiem, że tym klanom nie jest po drodze. Nie chcę jednak, by to co ostatnio się wydarzyło przekreśliło naszą znajomość. Wybacz moją bezpośredniość. Musiałem to powiedzieć.
Władca Piorunów wypowiadając te słowa czuł jak kamień spada mu z serca. Czuł, że jest mu po prostu lżej. Nie wiedział jednak jak do tego podejdzie Azuma. Minęło sporo czasu od ich ostatnich rozmów po akcji na Murze. Upłynęło sporo wody w rzece. Anzou wyprostował swoją postawę i patrzył na arenę, gdzie dalej toczyły się walki.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Hana
Posty: 298
Rejestracja: 6 paź 2021, o 05:51
Wiek postaci: 18
Ranga: Uczeń (Dōkō)
Krótki wygląd: Nałożyła na nogi ciepłe, czarne pończochy, a na to spudniczkę. Założyła zwykłą koszulę, a na ramiona zarzuciła błękitną kurtkę. Włożyła na nogi lekkie obuwie, żeby zawsze być gotową do akcji. Włosy upięła jak zwykle z delikatnym akcentem.
Widoczny ekwipunek: Odznaka shinobi (naszyjnik); Kabura na broń (na prawym udzie), kabura (na lewym udzie), dwie torby z ekwipunkiem (z tyłu na biodrze), ciemne rękawiczki (zwykłe), Ochraniacz na czoło z wygrawerowanym symbolem "Zjednoczonych Sił Sogen" (na lewym ramieniu)
GG/Discord: Hana-chan/sushimaru9208
Multikonta: Tetsu Maji

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Hana »

Nadążanie za walkami było trudne tylko ze względu na ich mnogość. W przypadku kiedy została już tylko ostatnia oczy patrzących mogły skupić się na tym jednym zmaganiu. Mimo wszystko różnorodność i nagłość całego zdarzenia nie ułatwiały przyswojenie wszystkich informacji. Hana starała się, jak mogła, aby zrozumieć strategię walczących naprzeciwko siebie ninja. Agresja z jaką dążyli do rozwiązania swojego, bądź co bądź, udawanego sporu nieco przerażał dziewczynę. W końcu mało komu zależało na opuszczeniu areny jako przegrany. Niemniej ryzykowanie poważnymi urazami, to już czyste szaleństwo. W tej sprawie została zbyt łagodnie wychowana i świat okazał się bardziej brutalny niż na to wskazywało. Aż ciężko jej było momentami oddychać i patrzeć, jak shinobi z Unii oraz kunoichi Nana wyniszczają się nawzajem. Jej uroda była zniewalająca i to najbardziej zapadało w pamięć. Okazała się również niesamowicie zabójcza, ale to działało tylko na jej korzyść. Dobrze wyszkolona mogła stawiać opór zmasowanemu atakowi Renkuro. Klan Ayatsuri był dla uczennicy zagadką. Sterowane marionetki wydawały się żyć własnym życiem, jednak widoczne na nich obrażenia świadczyły o ich nieludzkiej formie. Stanowiły niewątpliwie najbardziej zabójcza broń w arsenale shinobi, jaka mógł wymyślić człowiek. Hana nie była przygotowana na takie wydarzenie, co tylko potwierdza jej nudny pojedynek. Brak doświadczenia jakimś cudem nadrobiła pomysłowością, ale wątpiła żeby przy kolejnym rywalu dostała tyle swobody. Już teraz obawiała się, czy jej podświadomość że strachu nie nakaże się poddać. Wszystko w tej chwili było możliwe i niewykluczone opcją do wyboru. W jej purpurowe oczy lśniły pod wpływem wybuchów ognia na polu walki. Zakres dalece wykraczający poza jej pojmowanie był czynnikiem dominującym wrzawy, jaką wznieciła się na widowni. Trybuny bez konsekwencji pragnęły takiego widowiska, a spektakl w żaden sposób nie chciał być przerwany. Widocznie sędzia czekał do ostatniej chwili, żeby nie zrazić obserwatorów na trybunach i najznamienitszych shinobi tego świata w loży. Dla nastolatki zaczynało to powoli wykraczać poza jej światopogląd. Jeśli tak wyglądała wojna, to nie chciała mieć nic wspólnego z podobnymi działaniami na rzecz klanu. Na razie była na etapie udzielania się lokalnie dla poprawy bezpieczeństwa i dobrobytu ludności. Liczyła że wielu jej podobnym będę w stanie powolutku osiągać takie cele w różnych zakątkach świata.
Przeszłe wydarzenie z SayakąZe względu na swoje pochodzenie nie mogła zaprzeczyć słuszności słów, jakimi odpowiedział im Azuma. Pustynna dziewczyna nie mogła też za dużo wiedzieć o konflikcie ich klanów, więc postawiła na zapytanie o opinie jednego z włodarzy z Sogen. Poczuła się z tym źle, chociaż sama w żaden sposób nie uczestniczyła w wojnie na żadnym podłożu. Była zbyt pochłonięta zagłębianiem się w tajniki ninjutsu, żeby chociaż pomyśleć o byciu żołnierzem na froncie. Nikt nie postanowił komentować tej sprawy, więc nastolatka poszła w ich ślady.
Zaciekawiona słowami Sayaki, zdążyła mniej więcej zrozumieć dlaczego pustynne życie jest dla nich takie wyjątkowe. Upały i brak opadów wskazywały na bardzo wymagający do życia klimat. Dlatego jej bliżej było do wschodnich prowincji za morzem, aniżeli dalekich pisaków Zachodu. W tym jednym byli z Anzou bardzo odmienni. Nie było jednak powodu toczyć z tego osobnej dyskusji.
Dywagacje o sprzeciwienie się obecnej formie turnieju przybrały na sile. Zarówno Sayaka, jak i Hana dodały do tego swoje spostrzeżenia. Jedna była cudowną marzycielka o pokoju i zażegnaniu konfliktu, zaś druga spoglądała na realne sposoby, a raczej ich brak, który spisywał każdy plan na niepowodzenie. W końcu wybieganie przed szereg nie było mocną stroną młodej Kaminari. Wolała pozostać skryta ze swoimi marzeniami. Dalsze słowa Sayaki nie pozostały bez uwagi, bo były naprawdę ciekawe i zaskakujące. Nikt dotąd nie zwracał się do niej tak przyjacielsko - poza rodziną, która raczej rzadko tytułował ją w ten sposób. Hana-chan była skłonna wybaczyć tą poufałość, żeby nie wyjść na zbyt radykalna, bez uczuć. Nadal ciężko było jej wykazać się w relacjach z innymi. Toteż postanowiła skupić się bardziej nad samym pomysłem rzuconym jej do skomentowania.
- Potrafisz grać na instrumencie? Jakiego rodzaju? - zapytała w pierwszej kolejności. Nie znała się na tyle dobrze na muzyce, ani tym bardziej na rodzajach instrumentów. W życiu widziała tylko dwa razy muzyków na festynach organizowanych w osadzie. Grali raczej proste, skoczne nuty ku uciesze dzieci i rodzin. Ciekawił ja zatem styl reprezentantki pustyni i jej kultury.
- Ja za to lubię tańczyć, więc gdybyś pokazała mi kilka ruchów, to na pewno wyszłoby z tego jakieś drobne przedstawienie. - wypowiedziała, odruchowo szukając odpowiednich powiązań z kulturą dziewczyny. Taka nauka mogła okazać się pożyteczna. Nie zaszkodziło spróbować dotrzeć do serc i sumienia garstki ludzi. Niemniej dziewczyna zdziwiłaby się, gdyby na trybunach doszło do niezadowolenia innego niż wątpliwy werdykt, czy niechęć wobec braku podjęcia walki. Buczenie ze względu na dezaprobatę organizowanego turnieju? Mało to prawdopodobne. Rzeczywistość temu przeczyła.
- Na pewno ktoś zwróci uwagę. Wbrew pozorom muzyka nie jest częstym zjawiskiem w życiu każdego mieszkańca. - zapewniła na koniec Sayakę o jej niesłusznych obawach. Wierzyła, że ludzie mimowolnie zainteresują się dotąd niespotykanymi dźwiękami, tym bardziej, jeśli nuty szybko złożą się w całość pięknej melodii. Zazdrościła poniekąd umiejętności grania na instrumencie. Przy jej dotychczasowym poświęceniu się karierze kunoichi, ciężko byłoby znaleźć dodatkowy czas na naukę gry. Być może nie miała do tego talentu, by w ogóle próbować. Los mógł mieć inne zamiary. Jej kobieca strona pozwoliła na ukazanie istotnych cech, którymi mogła się szczycić. Wiedziona zachowaniem Ashizawy była skłonna uwierzyć, że do jej głowy właśnie trafiło jego z bardziej odpowiednich przemyśleń i skierowało ją na właściwsze tory. Obowiązki, jakie musiała wypełniać z pewnością nie były czymś błahym. Należało podejść do nich nad wyraz odpowiedzialnie.
- Bywaj zdrów, Sayaka-san. - posłała dziewczynie łagodny uśmiech na pożegnanie. Nie miał wyrażać niczego silnego, a być formą zwieńczenia ich krótkiego spotkania. Do później. Na przyszłe spotkanie. Oby w równie sprzyjających warunkach.
Pośród siedzącej na widowni ludności z pewnością wyróżniały się poszczególne indywidua, które nosiły miano wyjątkowych. Niektórzy poprzez specyficzny ubiór byli postrzegani, jako ninja. Inni na pewno kryli się z tym na pozór specjalnie. Hanie nie zależało na wychwytywaniu tego typu postaci. Nie posiadała ku temu żadnych zdolności. Jedynym faktem, na który zwróciła uwagę to donośne warknięcie zwierzęcia, połączone z ludzką mową. Przyjrzała się odrobinę osobom z tamtej części trybun. Nie musiała długo zastanawiać się nad przynależnością chłopaka. Azuma ze stoickim spokojem wyjaśnił zgromadzonym fakt przebywania psów w sektorze publiczności. Inuzuka, niedoszli sprzymierzeńcy Kaminari. Tym bardziej musiało być ciężko Azumie utrzymać emocje na wodzy. Nic, co oznajmił Uchiha za bardzo nie trafiło do dziewczyny. Spoglądając na wyrośnięte, niczym wilczury, zwierzaki u boku mężczyzny powodowało, że włos zjeżył się z obawy przed konsekwencjami postawienia im takiego ultimatum. Choćby perspektywa takiej agresji stanowiła niebezpieczną igraszkę. Nie wiedziała jednak, czy to ten właśnie Inuzuka brał udział w turnieju. Stanowili niewygodny cel do eliminacji, gdyby przyszło mierzyć się z całą trójką.
Wraz z odpowiedzią ze strony Anzou, Hana przeniosła uwagę na dwójkę towarzyszy. Ich przyjaźń nabierała niecnych zamiarów. Nie miała nic przeciwko ich pogawędce, w której nie chciała uczestniczyć i tym bardziej przeszkadzać. Zdecydowanie lepiej będzie spało się nie posiadając żadnej, niepożądanej wiedzy. Bardziej obawiała się, czy ktoś nie zechce wykorzystać samego faktu, że spotkali się na trybunie. Oczywiście lepsze to niż konspirowanie i spotkania w innym miejscu. Gdy kunoichi nieco trochę ulżyła własnemu sumieniu mogła krótko odpowiedzieć Białowłosemu.
- Tylko uważaj na siebie, Anzou-san - wyraziła swoją troskę, jakby od tego zależało jej dalsze istnienie. Zdążyła złapać się na tym, że niepotrzebnie dała ponieść się emocjom. Te wywarły na niej dość głębokie wrażenie, a przecież nie znali się praktycznie w ogóle. Zdecydowanie słabiej niż przyjaźń Anzou z Azumą. Pozwoliła oddalić się chłopakom, pozostając na miejscu sama. Przejęta tym mogła tylko zawiesić wzrok na dłoniach, którymi gładziła niepotrzebne na materiale zagięcia. Nie wiedziała, jak długo może im zająć, dlatego zajęła się swoim piknikiem. Dolała sobie herbaty, która była już letnia i zajrzała do kolejnego opakowania z jedzeniem. Zdążyła nabrać apetytu przez ten czas. Nie sądziła, że siedzenie w miejscu może być tak wyczerpujące dla ciała i umysłu. Musiała zadbać o wartości odżywcze. Drobne ciało dziewczyny tym bardziej potrzebowało równomiernych zastrzyków energii. Nic innego, jak ulubione posiłki tego nie zastąpią. Aż ślinka ciekła, żeby zatopić zęby w posiłku. Jednakowoż Hana kulturalnie wzięła pałeczki i kosztowała danie bardzo powoli i starannie. Przede wszystkim zamierzała uważać, żeby nie pobrudzić ubrań. Co jakiś czas popijała napar z liści, który dodawał całemu procesowi trochę wytchnienia i ulgi. W takich sytuacjach jej skromny wypad nabierał bardzo pozytywnego wydźwięku. Oby nic szczególnego nie zakłóciło tego pobytu.
0 x
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1019
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 17
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- delikatnie zarysowane kości, mały nos
- szczupła budowa, przeciętny wzrost
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- szary płaszcz (bez zdobień)

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Azuma »

Nie wiedział czy jego odpowiedź zaspokoiła ciekawość Sayaki, bo dziewczyna przeprosiła ich wyjaśniając że musi się czymś pilnym zająć. Uchiha z pełnym zrozumieniem skinął głową, pozostawiając resztę losowi. Jeżeli rzeczywiście do nich jeszcze wróci, najpewniej wrócą do przerwanej rozmowy. Nie roztrząsał się dłużej zatem nad tą sprawą, jego uwaga skupiła się na Anzou, który poprosił żeby odejść na bok. Azuma nie miał nic przeciwko. Było mu to nawet na rękę.

Stanęli kilka metrów dalej, chcąc uzyskać trochę prywatności, choć w takim tłumie było to raczej niemożliwe. Niemniej ludzie ucichli, z zapartym tchem obserwując ostatnie poczynania walczących. Toczył się już tylko jeden pojedynek, między Renkuro oraz Naną. Oboje byli już wycieńczeni i dostrzec można było to gołym okiem, nawet bez użycia Sharingana. - Dziękuję, choć chyba mój pojedynek nie dostarczył tyle wrażeń co ten - mruknął w odpowiedzi, choć zeszło to zaraz na dalszy plan, bo nie jego pojedynku miała dotyczyć ich rozmowa. Anzou również zdawał sobie z tego sprawę, dlatego nie zwlekał, tylko przeszedł od razu do rzeczy.

- Ja też… Nie przepraszaj Anzou-kun. - W końcu odpowiedział, doskonale zdając sobie sprawę, że żadne z ich dwojga nie zdecydowało o rozpoczęciu tej wojny, choć oboje mieli w niej swój udział. Choćby ze względu na to co się wydarzyło w Shi no Geto. Osób będących umoczonych w tamtym zdarzeniu było jednak znacznie więcej. - Ale cieszę się, że to powiedziałeś. Myślę tak samo. Właściwie… Dalej popełniam te same "błędy", jeżeli rozumiesz co mam na myśli - powiedział, nieco spuszczając w zakłopotaniu wzrok.

Chodziło o jego filozofię. Swoiste poczucie sprawiedliwości, które wpędziło go teraz w poważne kłopoty. - Anzou-kun, mam problem i mam nadzieję, że ze względu na naszą przyjaźń… pomożesz mi. W tym przypadku, tylko tobie mogę zaufać - oznajmił, teraz z niezwykłą powagą unosząc smutne spojrzenie. Spoglądał na swojego niegdysiejszego przyjaciela, który po tym co spotkało ich klanu, wciąż nie wyrzekł się ich przyjaźni. On sam z początku mając wątpliwości, wiedział teraz że nie powinien ich mieć. Anzou chyba nic się nie zmienił. On sam… w pewien sposób pozostał też tym samym chłopakiem z polany na której się poznali.
0 x
Awatar użytkownika
Hideaki
Postać porzucona
Posty: 148
Rejestracja: 2 wrz 2021, o 18:24
Wiek postaci: 20
Ranga: Doko
GG/Discord: Yoshimitsu

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Hideaki »

Całe szczęście dla Hojo sytuacja rozeszła się po kościach i Mikoto postanowiła mu wybaczyć jego kretyńskie zachowanie. Musiała zrozumieć, że te psy są ludźmi, ich zachowanie było identyczne co Hideakiego i Białowłosej. Ciężkie do przewidzenia bez względu na stopień wyszkolenia. Nigdy nie można było być pewnym co wymyślą Urufu, a zadziać się mogło naprawdę wiele rzeczy. Dopóki jednak Hojo zamykał się w byciu wulgarnym, a Nikuya po prostu kontrolowała ilość ludzi w okolicach Inuzuki to przepraszam było wystarczające. Nie chciał ciągnąć tego tematu bo nie wydawało mu się żeby mógł przekonać Mikoto.
Ostatnia walka tego dnia była niesamowita, a wielkim wygranym okazał się Renkuro, któremu kibicował tak Hideaki jak i Hojo. -HA! Mówiłem! BRAWO DZIECIAKU! Wydarł się poraz kolejny jednak tym razem trzymając kulturę wypowiedzi. -Hideaki, moglibyśmy go zostawić w domu następnym razem? Skomentowała w swoim stylu zachowanie samca, Nikuya. Widoczne były różnicę między Nimi. -W najgorszym razie zawalczymy, a na koniec podamy sobie ręcę w imię pokoju. Uśmiehnął się dość szeroko kiedy zobaczył zdenerwowanie u swojej przyjaciółki. Później przyszła reakcja na słowa o tym, że zazdrościł jej różnych znajomości i... Właśnie wtedy poczuł, że chyba powiedział coś bez odpowiedniego przemyślenia... -Rozumiem... W pewnym sensie to poza Nikuya, Hojo i Tobą jestem otoczony wrogimi jednostkami. Twoi znajomi nawet tacy, których długo nie widujesz dalej pozostają wobec Ciebie przyjaźni. Odpowiedział spokojnie jakby bez większego entuzjazmu. Niby miał liczną rodzinę, w której jednak każdy patrzył mu na ręcę żeby móc go wykluczyć z decydowania o tym w jaką stronę pójdą hodowcy Urufu... A liderka? Wysłała go na bezsensowną wojnę po czym przysłała go tutaj bez żadnego wsparcia żeby wypełniał jej obowiązki. Chyba wolałby prowadzić życie jako shinobi wykluczony ze swojego klanu biorąc pod uwagę to jak to wszystko ostatnio wygląda.
-Myślałem, że się na mnie obraziłaś. Hojo podbiegł bliżej Mikoto kiedy ta tylko wspomniała o jedzonku. Położył jej łeb na kolanach jakby chcąc ją przytulić. Dziewczyna widocznie posmutniała kiedy rozpoczął się temat o znajomościach i byciu samotnym. -Nie jesteś sama bo masz Nas... Nawet na wulgarnego pchlarza możesz liczyć. Wtrąciła się kolejny raz Nikuya z dość poważnym tonem głosu i zrobiła bardzo podobnie co Hojo. Pieski nie dbały o to, że ich rozmiary mogą kogoś przytłoczyć. Oparła się lekko o Białowłosą tak żeby mogła poczuć najpierw delikatną sierść, a dopiero później ciężar ogromnego ciała. -Sama widzisz... Bez względu na wszystko możesz na mnie liczyć. Uśmiechnął się do Niej zachowując jednak czułości na później bo teraz byli w miejscu publicznym i byłoby to niestosowne.
0 x
Nikuya
Hojo
Awatar użytkownika
Mikoto
Postać porzucona
Posty: 341
Rejestracja: 10 paź 2020, o 15:37
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek A
Krótki wygląd: - Niska i drobna
- Białe włosy
- Niebieskie oczy
Widoczny ekwipunek: - Wielki wachlarz na plecach
- Duża torba przy pasie
Multikonta: Rida

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Mikoto »

0 x
Awatar użytkownika
Hana
Posty: 298
Rejestracja: 6 paź 2021, o 05:51
Wiek postaci: 18
Ranga: Uczeń (Dōkō)
Krótki wygląd: Nałożyła na nogi ciepłe, czarne pończochy, a na to spudniczkę. Założyła zwykłą koszulę, a na ramiona zarzuciła błękitną kurtkę. Włożyła na nogi lekkie obuwie, żeby zawsze być gotową do akcji. Włosy upięła jak zwykle z delikatnym akcentem.
Widoczny ekwipunek: Odznaka shinobi (naszyjnik); Kabura na broń (na prawym udzie), kabura (na lewym udzie), dwie torby z ekwipunkiem (z tyłu na biodrze), ciemne rękawiczki (zwykłe), Ochraniacz na czoło z wygrawerowanym symbolem "Zjednoczonych Sił Sogen" (na lewym ramieniu)
GG/Discord: Hana-chan/sushimaru9208
Multikonta: Tetsu Maji

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Hana »

TIMESKIP Dzień 3 (runda 1) Intensywność wczorajszego dnia nie należała do przyjemnych w zniesieniu. Pierwsza taka wyprawa w dalekie strony, która odbierała wszystkie siły. Energia w oczywisty sposób została wykorzystana z pożytkiem. Miała w sobie pozytywny wydźwięk i zupełnie różniła o tego, co znosi się podczas treningów. Hana czuła ogromną satysfakcję, kiedy wstała kolejnego ranka. Nie zależało jej na czasie, a właściwie organizm domagał się dłuższego snu, dlatego przeciągnęła poranne czynności. Zjadła śniadanie w zaciszu kawiarni i mogła przygotować się na nieuniknione. Dalsze obowiązki, którymi chciała się zająć. Mogła być obserwowana przez klan, lecz szczerze w to wątpiła. W zasadzie nie miała pojęcia na co miałaby zwracać uwagę w tak dobrze strzeżonym miejscu. Nikt też specjalnie nie żywił zawiści do Kaminari. Widocznie oczy wszystkich skupione były na ważniejszych reprezentantach turnieju i krajach takich jak Cesarstwo, czy Unia. Cała ta polityczna otoczka nadal zdawała się nie mieć większego sensu dla nastoletniego umysłu dziewczyny. A przecież stała się być na tyle odpowiedzialna i poważna, aby zadbać o siebie w najmniejszym szczególe. Wróciła na moment myślami do poprzedniego wieczora.
Wczoraj działo się zdecydowanie za dużo, żeby teraz o tym pamiętać. Niemniej ostatni pojedynek wzbudził u dziewczyny dreszcze. Nie wierzyła, że można aż tak poświęcić się dla zwykłej walki. Będzie musiała zerknąć na zwycięskie pary i dobrze sobie poukładać całą sytuację. Chciała wypaść jak najlepiej i była w dużej mierze zdana tylko na siebie. Bez doświadczenia i wsparcia, chociaż w głowie kłębiło się bezustanne pouczanie od ojca. Nieśmiała, acz pełna pasji kunoichi. Tak naprawdę wiedziała już wszystko. Instynkt nią pokieruje w tych najtrudniejszych momentach, a do tego czasu ważny był spokój i opanowanie. Dokładnie tego, czego potrzebowała - podstawy.
Ważnym aspektem poprzedniego dnia był fakt, że Anzou i Azuma odeszli na rozmowę w cztery oczy. Mieli do tego prawo i ich pojednanie musiało znaczyć coś symbolicznego. W niektóre sprawy po prostu lepiej nie ingerować. Poza tym w głowie Hany rodziły się znacznie ciekawsze plany. Miała dużo atrakcyjnych pomysłów na zorganizowanie czasu, a terminy goniły. Dlatego zwyczajnie zebrała swój piknik i czmychnęła niczym kopciuszek przed wybiciem północy. A przynajmniej chciałaby tak postąpić, gdyby nie jej ciągle kołaczące sumienie. W zgodzie z naturalnym porządkiem panna Shirakawa nie pozostawia po sobie takiego niepokojącego wrażenia. Wprawdzie była gotowa do odejścia, ale skierowała się w stronę dwójki chłopaków. Spojrzała niepewnie na młodego Uchihę, ale swoje intencje skierowała do Anzou.
- Przepraszam, że przeszkadzam.. ale chciałam Ci to wręczyć jeszcze zanim będzie Twoja kolej na walkę. - odparła łagodnym półgłosem. W ten czas przygotowała do wyciągnięcia drobny podarek, który chciała przekazać Białowłosemu. - Proszę, to talizman o-mamori. Przynosi szczęście temu, kto go nosi. Żebyś wygrał pierwszą walkę i cały Turniej. - głos trochę jej drżał, gdy ogłaszała to niebagatelne wyzwanie. Wystawiła dłoń z małym, granatowym woreczkiem w jego stronę, aby go odebrał. Następnie ukłoniła się w stronę Azumy.
- Do zobaczenia. - rzuciła na pożegnanie i skierowała się do wyjścia.


Tym razem Hana nie zamierzała zabierać ze sobą nic szczególnego. Ubrała się ciepło, żeby przetrzymać kolejny dzień, jak poprzedni. Wybrała miejsce gdzieś na uboczu trybun, gdzie mogłaby mieć dostęp do zajrzenia na pole walki przez barierkę. Tego jeszcze nie próbowała, a to zawsze ciekawe doświadczenie. Miała nadzieję na ujrzenie czegoś odmiennego od poprzednich walk. W jakiś sposób rozlosowanie w turnieju zdecydowanie trafiło w sedno całego spektaklu. Każdy mógł zaprezentować odmienne umiejętności i pokazać ich wdzięki. Każdy musiał poradzić sobie z tym, co zaprezentuje przeciwnik. Nadal była skłonna skupić się tylko na tych pojedynkach, które zwrócą swoją uwagę nietuzinkowym przebiegiem. Nie chciała oglądać walk, które ociekają krwią i wybuchami. Te szczególnie ją wczoraj odpychały. Pewnie dlatego, że sama nie miałaby żadnych szans przeciwko tego typu zagrożeniom. Zanadto czuła się krucha i przerażona, a przecież zniosła już dużo treningów. Wiedziała, co to ból i strach w chwilę przed jego nadejściem.
Na razie usiadła wygodnie, po prostu ciesząc się z przebywania na miejscu tak ważnego wydarzenia. Bez obaw o jakiekolwiek zakłócenie jej pobytu. Poprawiła szalik, który grzał jej szyję i ramiona. Tym razem zrezygnowała ze standardowego okrycia i ubrała gruby sweter. Prezentowała się nawet słodko, lecz mówienie tego samej sobie wcale nie dodawało tego czegoś. Nie było iskierek.
- Wszyscy tak bardzo się starają... czym ja mogłabym się wykazać?... - napomknęła w międzyczasie sama do siebie, gdy obserwowała, jak ostatni śmiałkowie pojawiają się na arenie. Po dzisiejszym dniu okaże się z kim potencjalnie przyjdzie jej się zmierzyć. Każdy zdecydowanie reprezentował poziom wykraczający jeszcze poza możliwości samej Kaminari. W tym względzie nie chciała się okłamywać. Dlatego w pojedynku nie pokazała pełnych możliwości. Jak ma skończyć, jako przegrana to chociaż w dobrym stylu. Zdecydowanie zrobi wszystko, żeby nie żałować.
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 951
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Anzou »

Anzou czekał na odpowiedź ze strony Azumy. Dwójka zgodnie przesunęła się na bok, gdzie mogła rozpocząć się rozmowa. Jego serce waliło, a ciało odczuwało stale napięcie. Ostatnie wydarzenia, które miały miejsce pomiędzy klanami wywarły na nim duży wpływ.
- Mam nadzieję, że jutro mi również uda się wygrać i pokazać na co mnie stać. Trzymaj za mnie kciuki!
Powiedział z uśmiechem na twarzy Władca Piorunów. Liczył na wsparcie ze strony Uchiha, chociażby to mentalne. Nie miał jednak pojęcia czy uda mu się je otrzymać. Oby.
- Azuma, zawsze będę otwarty do pomocy Tobie. To, co dzieje się między klanami, to, co ja zrobiłem... co może Ty zrobiłeś... nie chcę, żeby to się przeniosło na naszą relację. Powiem więcej... Chciałbym, żeby jednego dnia nasze klanu podały sobie dłoń. Ja i Ty. To moje marzenie. Wojna nie ma sensu.
Powiedział spokojnym głosem nastolatek z Kaminari. Taki był jego cel. Utworzyć więź pomiędzy klanami, chociaż dużo przeszkód na niego czeka, by temu przeszkodzić. Młodzieniec zauważył, że walki się skończyły, więc pora była się zbierać. Rozmowa z Azumą poczeka.
- Muszę się zbierać. Jutro pewnie walczę. Chcę się przygotować. Spotkamy się jeszcze i omówimy szczegóły.
Powiedział równie spokojnie nastolatek i poklepał po ramieniu Azumę. Pożegnał się jeszcze z Haną i ruszył czym prędzej do izby, w celu ogarnięcia się i obmyślenia taktyki. Wygrana musi być jego.

z/t
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1019
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 17
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- delikatnie zarysowane kości, mały nos
- szczupła budowa, przeciętny wzrost
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- szary płaszcz (bez zdobień)

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Azuma »

- Również walczysz? - uniósł w zaskoczeniu brwi, zdają sobie równocześnie sprawę z tego że nie miał jakiegokolwiek pojęcia o tym kto walczył pierwszego dnia. Pojęcie o uczestnikach posiadał z dnia dzisiejszego. Powinien szybko nadrobić zaległości. - W takim razie życzę powodzenia i mam nadzieję, że nie będziemy musieli ze sobą się pojedynkować - odparł, mówiąc to w istocie bardzo szczerze. Walka z Kaminari była bardzo niewygodna. Wejście w bezpośredni kontakt był niebezpieczny, ale trzymanie przeciwnika na krótki dystans również stanowiło zagrożenie.

- Dziękuję Anzou-kun, doceniam ten gest. W takim razie… rozmówimy się gdy tylko nadarzy się ku temu lepsza okazja. - Mówiąc to dostrzegł zbliżającą się do ich dwójki Hanę. Przedstawicielka klanu Kaminari wydawała się zakłopotana tą sytuacją, ale widząc co chce uczynić, młodszy od nich Uchiha, jedynie skwitował uśmiechem. - Chyba mają się ku sobie. To dobrze. Brawo Anzou-kun! - Myśląc o tym nie mógł nie wspomnieć o Sayuri z rodu Hyuga, która w trakcie organizowanego w Yinzin turnieju, również wręczyła chłopcu medalion. Odruchowo sięgnął do szyki, gdzie znajdowała się połowa zawieszki. Druga była w posiadaniu posiadaczki Byakugana. - Ciekawe, czy tu jesteś, Sayuri-chan.

- Powodzenia Anzou-kun, nie będę już wam zabierał więcej czasu. Porozmawiamy później. Bywajcie! - Pomachał dwójce Kaminari, bardzo zadowolony z tego jak potoczyła się rozmowa z jego przyjacielem. Wyglądało na to, że mimo konfliktu między ich klanami, nastawienie Anzou nie zmieniło się względem Azumy i dalej było przyjazne. To było budujące i optymistyczne względem tego o czym chciał jeszcze porozmawiać. Na to jednak przyjdzie czas, nieco później.

[z/t] - [Event] Trybuny zachód
0 x
Awatar użytkownika
Hideaki
Postać porzucona
Posty: 148
Rejestracja: 2 wrz 2021, o 18:24
Wiek postaci: 20
Ranga: Doko
GG/Discord: Yoshimitsu

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Hideaki »

Mikoto wielu rzeczy jeszcze nie wiedziała o Hideakim bo po prostu wiedzieć ich nie mogła. Odgradzał się murem bo ludzie byli podli... Kiedy tylko były szansę żeby zmienił zdanie pojawił się gang porywaczy psów i znów chęć poznawania nowych osób upadła i rozbiła się na kawałki. Takie już było życie... -Może i masz rację. Odpowiedział jakby nie chcąc drążyć dłużej tego tematu. Kątem oka zauważył, że sporo osób powoli opuszcza trybuny jednak on nie miał zamiaru ponieważ chciał spędzić minimalnie więcej czasu z Białowłosą.
-To dobrzze. Ledwo zdążył odpowiedzieć, a już ogromna paszcza zacisnęła się na przepysznych pysznościach podarowanych mu przez jego ludzką ulubienice. Chwilę później i Nikuya dostała swoje smaczki i całkiem sporo przyjemności od swojej koleżanki. -Czy Ty ją słyszysz Hideaki? Musisz tak zrobić żeby Nasz dom był i jej domem. Uśmiechnęła się lekko i puściła oczko w kierunku Inuzuki.
-Mam dwóch majordomusów także nic się nie stanie jeśli trochę mnie nie będzie. A klan? Cóż jak widzisz sama liderka nie jest zainteresowana reprezentowaniem Nas więc cóż... Kończę turniej i właściwie nie mam żadnych zobowiązań wobec Inuzuka.
Rozłożył ręcę i uśmiechnął się. W jego głosie był spokój ale też można było wyczuć odrobinę żalu. Chciał żeby chwilę z Mikoto nigdy się nie kończyły. Ale w chwili kiedy uszczupliła się lista osób obecnych na trybunie trzeba było się zmyć. -Będę tutaj też jutro gdybyś mnie potrzebowała. Poinformował i odszedł w spokoju żeby nieco odpocząć i przygotować się do kolejnego dnia.

NASTĘPNY DZIEŃ przyniósł kolejne walki, które miały zakończyć rundę wstępną i sprawdzić kto z pozostałych zasługuje na wyższe miejsce w łańcuchu pokarmowym. Hideaki kolejny raz zasiadł na trybunie wschodniej. Ponownie odgrodził się od ludzi psami tak żeby nikt o zdrowych zmysłach nie przeszkadzał w rzeczy, która interesowała go najbardziej.
0 x
Nikuya
Hojo
Awatar użytkownika
Mikoto
Postać porzucona
Posty: 341
Rejestracja: 10 paź 2020, o 15:37
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek A
Krótki wygląd: - Niska i drobna
- Białe włosy
- Niebieskie oczy
Widoczny ekwipunek: - Wielki wachlarz na plecach
- Duża torba przy pasie
Multikonta: Rida

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Mikoto »

0 x
Awatar użytkownika
Hana
Posty: 298
Rejestracja: 6 paź 2021, o 05:51
Wiek postaci: 18
Ranga: Uczeń (Dōkō)
Krótki wygląd: Nałożyła na nogi ciepłe, czarne pończochy, a na to spudniczkę. Założyła zwykłą koszulę, a na ramiona zarzuciła błękitną kurtkę. Włożyła na nogi lekkie obuwie, żeby zawsze być gotową do akcji. Włosy upięła jak zwykle z delikatnym akcentem.
Widoczny ekwipunek: Odznaka shinobi (naszyjnik); Kabura na broń (na prawym udzie), kabura (na lewym udzie), dwie torby z ekwipunkiem (z tyłu na biodrze), ciemne rękawiczki (zwykłe), Ochraniacz na czoło z wygrawerowanym symbolem "Zjednoczonych Sił Sogen" (na lewym ramieniu)
GG/Discord: Hana-chan/sushimaru9208
Multikonta: Tetsu Maji

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Hana »

Wreszcie się zaczęło. Ostatnia partia pojedynków, wśród których wyłonieni zostaną wszyscy uczestnicy wchodzący do kolejnego etapu zmagań. Po wczorajszym dniu zdawałoby się, że turniej przykuje uwagę większej części shinobi, zaś na Wschodniej ćwiartce nie wyróżniało się za dużo jednostek specjalnego pochodzenia. Tłumy, które otaczały drobną kunoichi z klanu Kaminari stanowiły samych mieszkańców lub turystów chcących poznać na własne oczy sztukę prezentowaną przez ninja. Dziewczyna mogła odsapnąć na moment, kiedy jeszcze była na to szansa. Wraz z wystartowaniem walk jej uwaga prędko przeniosła się na tą jedną jedyną część areny, którą chciała obserwować ze szczególnym zainteresowaniem. Nim jeszcze siedziała spokojnie i bez stresu mogła zauważyć pozostałych shinobi biorących udział. Po samym rzucie oka niewiele dało się odczytać. Szczególnie z jej bardzo niską oceną sytuacji. Musiała jakoś nadrobić to staraniami i zrozumieniem ataków, którymi się będą wymieniać. Nie chciała stracić dogodnej okazji do zyskania przewagi lub raczej odsłonięcia swoich wad. Tą w szczególności była słaba obrona i niewielkie chęci do wyrządzania krzywdy przeciwnikowi. Nie była na razie w stanie przebić się przez taką barierę. Same walki byłyby w porządku, gdyby dotyczyły bardziej rygorystycznych zasad. Do pierwszej krwi lub coś w tym stylu. Kompetycja mogłaby okazać się mniej dramatyczna, jak w przypadku ostatniej walki wczorajszego dnia. Przez moment wspomniała sobie ostatnie chwile na które patrzyła, a ciężko było zmusić się do tak przykrego widoku. Piękność, jaką okazała się zamaskowana kobieta pokazała brutalność swoich zdolności, czym dosadnie dała znać posługującym się lalkami chłopakowi. Tajemnicza w swym obyciu kobieta ziała ogniem podobnie, jak wcześniej jeden facet z klanu Uchiha. Jakże przypadkowe musiało być to zdarzenie, żeby na turnieju stawiły się osoby z równie rozwiniętym elementem Katon. Nie chciała jednak dłużej roztrząsać tego, co było i skupić się na teraźniejszym.
Nie czekała długo, jak wrzawa wokół walk Anzou urosła do miana precedensu. Wszyscy chyba słyszeli rumor dochodzący z wyższej części areny. Hanę zmartwiło to, że ktoś był na tyle podły tak prowokować drugiego człowieka. Niemniej przeciwniczka Białowłosego wydawała się mieć bardzo protekcjonalny stosunek do każdego, kogo nie darzyła szacunkiem. Liczyła, że Władca piorunów zmieni to nastawienie i pokaże jej z dobroci serca godną rywalizację. Niestety aura chłodu, która w niespotykany dotąd dla nastolatki sposób owiała wszystkich na arenie była w stanie osłabić każdy zapał. Ledwo mogła cieszyć się z przebywania pośród tej temperatury. Obawiała się teraz podejść do barierki, żeby z lepszej perspektywy wspierać Akolitę w jego zmaganiach.
- Gambatte, Anzou-san... niech łaska Raijin'a doda mocy twoim wiązką...
Zaciśnięte z przejęcia, drobne dłonie dziewczyny pozostawały na jej udach. Cała z jakiegoś powodu trwała w nieświadomym napięciu. Zrobiła, co w jej mocy, żeby przynieść pomyślność i wiarę w pobliżu towarzysza. Miał przynajmniej dwie szczerze wierzące w niego osoby na trybunach. Azuma z pewnością zaliczał się do nich, jako ten ważniejszy w jego życiu.

Traktowała pojedynek Anzou priorytetowo, więc z zainteresowaniem śledziła, jak w krótkim czasie całe pole pokrywa lodowa powłoka. Z taką łatwością mógł to zrobić tylko ktoś o niesłychanym talencie w kontroli chakry. Sama przez długie godziny studiowała ten temat i wcale nie było to takie łatwe do osiągnięcia. Jeśli przeciwniczka Kaminariego stała na równi z nim w sile, to oczekiwała wielkiego zaskoczenia. Okaże się, który z hybryd żywiołów będzie bardziej uniwersalny. Nim jej myśli ponownie przestały zbytnio analizować, to na arenie zdarzył się nieoczekiwany wybryk. Potężny lodowiec w postaci wieloryba wyrósł spod tafli lodu. Hana odruchowo zaczerpnęła powietrza i przesunęła dłoń do ust. Majestatyczny ssak był na tyle ogromny, żeby pokryć całą powierzchnię pola walki. To stwarzało niebezpieczeństwo dla młodego Kaminari. Wstrzymany przez dziewczynę oddech został szybko powstrzymany przez Anzou, który w jednej chwili poradził sobie z zagrożeniem. Nie obyło się bez zaskoczenia, bo lód rozprysł się na mniejsze kawałki. Jakimś cudem kobieta z klanu Yuki zatrzymała potencjalne zagrożenie dla widowni. Tutaj musiała pochwalić Akolitę do ryzykownego, chociaż może też trochę szczęśliwego, zmuszenia przeciwniczki do innej reakcji niż zapewne zamierzała. Musiała wierzyć, że zrobi dobry przykład z każdej innej przeszkody. Śledząc dalsze ruchu chłopaka spotkała się z kulminacyjną akcją, jaką wywołał. Syknęła z przejęcia i przegryzła dolną wargę, kiedy Anzou doznał obrażeń. Sopel przebijający jego bok był tutaj bardzo złym omenem. Zaś pokaz jego limitu krwii wzbudził odrobinę radości i przyniósł uśmiech na lico Hany. Jak dotąd nie miała za dużo okazji zobaczyć ich zdolności, bo sama nie za często używała własnego Reberu. Naprawdę uważała go za niebezpieczny. Takie dostała instrukcje od ojca, niemniej w następnej walce zamierzała złamać obietnice i być w pełni skuteczna. Nie zawaha się.
Gdzieś w okolicy toczyły się solidne wymiany ataków, oparte w dużej mierze na poprawnej strategii. Doszło wśród nich do niesłuchanie solidnych wybuchów. Dźwięk doszedł do uszu nastolatki i przez moment dzwoniło jej w bębenkach. Nie były to eksplozje spowodowane zwykłymi notkami. Czyżby jakieś super notki? Mogły w ogóle takie istnieć? Chciała to sprawdzić i zauważyła shinobi sterującego białymi tworami, które raz za razem śmigały w tę i wewtę. Nawet po zwolnieniu były dla dziewczyny nieuchwytne. Jakże niesamowicie ekscytująca różnorodność jutsu prezentowanych przez ninja z każdego zakątka świata. To sprawiło, że panna Shirakawa zakochiwała się coraz bardziej w cudowności płynącej z posługiwania się chakrą. Nadal jednak pozostawała wierna i spoglądała w kierunku Anzou, który musiał teraz wybrnąć z sytuacji. Osłabiony chłopak, jak gdyby nigdy nic napierał do przodu i kontratakował. Co za brawura albo może konieczna decyzja, podjęta poprzez wystarczająco duże zgromadzone przez niego doświadczenie. Była tym jeszcze gorzej przejęta niż się spodziewała. Dobrze, że siedziała sama i nikt nie zwracał na nią uwagi.
0 x
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Mujin »

Ostatnią noc spędził pod znakiem nie snu, a spisywania wszystkiego interesującego do swojego notesiku. To informacje o stawach, to o Kazumie jako o uzytkowniku Genjutsu z rozległymi znajomościami. To Kaguya regenerujący rany po wyjmowaniu kości, to wybuchowy gaz, to jeszcze jakieś inne wiadomości. Wszystko to, co nie było warte zapamiętania w trybie natychmiastowym. Znaczy się, dokładniej mówiąc - resztę też spisywał. Bo wszystkiego też mógł zapomnieć, przez bardziej interesujące fakty stojące mu na drodze, czy też inne niespodzianki jego niespokojnego umysłu. Drugą połowę nocy spędził na próbach wstrzymania się przed rozłożeniem statywu alchemicznego. Nie chodziło tutaj o bezpieczeństwo, bo był absolutnie pewnym, ale o sam fakt posiadania trucizny. Na turnieju, jako widz? A jakże, pewnie znalazłby się ktoś, kto chciałby kupić środek do relaksowania nerwów i odcinaniu układu nerwowego. Ale z tym, w przeciwieństwie do substancji wspomagających, nie powinien się afiszować. Trucizny były uniwersalnie postrzegane jako narzędzie służące złym celom, jakkolwiek irracjonalne i głupie by to nie było.
Ale ograniczenia ludzkiego postrzegania rzeczywistości nie zatrzymały go przed dążeniem do jego celu. Jakim było znalezienie Renkuro. Kierował się, a jakże, zapachem umieszczonego na nim robaka. Stadion był bardzo duży, zdecydowanie za duży do samodzielnego poszukiwania kogokolwiek. Cztery wielkie trybuny, loże dla ważnych jednostek, skrzydło szpitalne i potencjalnie całe Sogen. A jako, że nie posiadał umiejętności sensorycznych, to musiał operować na posiadanych przez siebie zasobach. To sprowadziło go na tą konkretną część trybun. I zaczął go szukać. Wzrokiem i za pomocą zapachu samiczki Kikaichū. Kluczył po schodach i pomiędzy rzędami, ewidentnie irytując część publiki swoją postacią. Był wysoką jednostką z dużym zwojem na plecach, więc przechodząc mógł faktycznie komuś zasłonić.
Poszukiwania zaprowadziły go na puste miejsce, tuż obok jakiejś młodej dziewczyny. Kunoichi, sądząc po odznace i kaburach. Całkowicie normalny fenomen. Dziwił go natomiast fakt, że zapach dochodził właśnie z tego miejsca. Gdzie nie było Renkuro. Może zmienił formę? Przebrał się za tą właśnie dziewczynę? Cholera wie, czemu miałby to robić, ale jeśli lubi... To czemu nie, tak w zasadzie? Nie mu było oceniać dziwności i upodabania ludzi.
Usiadł więc na wolnym miejscu obok. Zapach faktycznie wychodził od niej, patrząc na zachowanie robaka kręcącego się na jego dłoni. Więc to musiała być ona... On, znaczy się.
- Dobry, Renkuro-san. - powiedział Mujin, wyjmujac notesik. Nawet, jeśli go tutaj nie było, to dziewczyna mogła zrozumieć, że chodziło o nią. Znaczy się Renkuro mógł. - Jestem medykiem, który był przy leczeniu cię po twojej walce. Ze skrzydła szpitalnego. - mógł go oczywiście nie kojarzyć, bo to Ori zajmował się jego ranami, ale on stał z tyłu i przysłuchiwał się rozmowie. O stawach i innych takich - czyli o czym, o co mu chodziło. O stawy, dokładniej.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Arena”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość