[Event] Trybuny Wschód

Awatar użytkownika
Souei
Posty: 1087
Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Souei »

Sytuacja była już chyba opanowana. Zajęli swoje miejsca, nikt nie wchodził im w drogę i nie zaczepiał. Śnieżek lekko prószył, iście świąteczna sceneria, bo lepiej jak jest zimno ze śniegiem, niż po prostu zimno. Souei lubił te zimowe miesiące, kiedy każda karczma i mieszkanie robią się jakby bardziej przytulne. Ale nie tylko dlatego. Podczas zimy czuć było mniej smrodu na ulicach i w tłumie, a dookoła nie latało irytujące robactwo. Tak, zima miała w sobie specjalną magię, która do niego przemawiała.
Obserwował czujnie zachowanie Nany. Nie bał się jej i nie widział w niej zagrożenia, bardziej martwiło go to, czy nie będzie musiał zbierać jej z ziemi po twardym lądowaniu. Na ulicy wspierał ją jak mógł aby nie zanurkowała w błotnistej plusze, natomiast stadion to po prostu beton i kamienie, czyli również niezbyt wymarzone miejsce do wywrotki. Jednak teraz? Teraz wydawało się, że jest już nieco lepiej, a do tego zajęli w końcu miejsca siedzące. Matsuda mógł nareszcie podzielić swoją uwagę również na to, co jego interesowało, a więc arenę. Wtedy poczuł delikatny ciężar na ramieniu. Zerknął w bok kątem oka, aby zobaczyć jej głowę opartą na nim jak na... jak na oparciu. Nie chciał, aby odebrała jakieś sygnały z wcześniejszej pomocy, których nie zamierzał jej wysyłać. Wzruszył ramieniem stanowczo, ale nie agresywnie.
- Ale tak to nie. - Podawanie ramienia po to aby nie wyrżnęła główką o bruk to jedno, ale Souei nie czuł się komfortowo, gdy ktoś narzucał mu się w ten sposób. Przez chwilę chciał jeszcze dodać, aby odwinęła nogi i usiadła jak człowiek, ale ostatecznie dał sobie z tym spokój. Nie będzie przecież uczył dorosłej dziewczyny jak ma siedzieć.
- Kto niby? - Odpowiedział na jej niespodziewane obawy. Trochę go tym zaskoczyła, ale nie zaczął jeszcze nerwowo się rozglądać. Zachowywał spokój, bo nie wiedział na ile to trzeźwe ostrzeżenie, a ile pijackie ględzenie. Powiedzmy jednak, że mimowolnie nadstawił uszu i oczu na najbliższe otoczenie, bo mimo wszystko było to alarmujące. Nadmierna ostrożność to cecha przydatna zarówno w jej, jak i w jego zawodzie.
- Masz jakichś wrogów? W sensie teraz? Tutaj? - Dopytał, aby wiedzieć o jakim zagrożeniu w ogóle toczy się rozmowa. Gdyby otrzymał więcej szczegółów, mógłby sprawdzić otoczenie, ale nie wypowiadał tej oferty na głos. Nie lubił gdy mu się narzucano, więc nie zamierzał robić tego samego.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 803
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Nana »

Nana nie była zagrożeniem. Przynajmniej nie dla Matsudy i nie w tym momencie. Za pewne był od niej znacznie silniejszy, więc nawet gdyby próbowała czegoś głupiego bez większego wysiłku sprowadziłby ją do parteru. Skoro dotarł do tego etapu turnieju było to dla niej jasne niczym słońce. Nie zamierzała bezsensownie ryzykować. Łatwo się wkurzała i często ryzykowała własnym życiem z powodu jakiejś głupoty, jednak teraz nie było ku temu powodów. Nie miała problemów ze stanięciem na przeciw znacznie silniejszego przeciwnika. Strach wyglądał u niej inaczej niż u większej części społeczeństwa. Nie bała się śmierci, nie bała się walki. Bała się ludzi, bała się relacji i zobowiązań. Od zawsze wpajano jej do głowy, że to co łączyło ludzi było słabością. Ciężko było wyplenić ziarna zasiane dawno temu w przeszłości. Niektórzy próbowali, czy jednak udało im się zrobić jakieś postępy?
Strząśnięta z jego ramienia oparła brodę na swoich kolanach. Głowa jej ciążyła, jednak pozycja nie miała większego znaczenia. Siedziała tak jak było jej wygodnie. Nikt nigdy nie nauczył jej, że w taki sposób nie wypadało, więc skąd mogłaby o tym wiedzieć? Mała dzikuska wychowana w dalekich zakątkach Hyuo, nie potrafiła się nawet porządnie zachować. Uczono ją palić ludzi, a nie siedzieć grzecznie na trybunach w miłym towarzystwie. Nie wyrosła na ludzi, nie było ku temu możliwości. Wpatrywała się pustym wzrokiem czarnych tęczówek. Dopiero widok Kyoushiego na arenie lekko ją ożywił.
- Myślisz, że wygra? - Posiliła się na dziwny żart tuż przed tym, jak Kyoushi wyjaśnił, iż jego przeciwnik się nie zjawi. Siedział sobie wygodnie na trybunach, nie można było mu się dziwić. Shinobi był przydatny dopóki nikt o nim nic nie wiedział. Miał być cieniem, narzędziem. Dopiero po tym jak Matsuda rozpoznał ją w karczmie zrozumiała, że popełniła błąd. Pokazała wszystkim zebranym czym dysponowała. Była spalona - dosłownie. Uchiha o niej wiedzieli, wszyscy znali jej możliwości i słabe strony. Za błędy trzeba było płacić. Nana czekała kiedy nadejdzie moment zapłaty.
- A kto nie ma wrogów, Matsuda-san? - Zapytała wciąż patrząc przed siebie. - Nie ściągam na Ciebie zagrożenia, jeśli o to pytasz. Tak mi się przynajmniej wydaje - wzruszyła lekko ramionami, chociaż tak naprawdę nie mogła być pewna. Członków Saisei wybijano jeden po drugim. Może była następna? Nie zamierzała poddać się bez walki, chociaż idea Feniksów nie należała do jej własnej. Ich cele był jej obojętne. Tak naprawdę wstąpiła do organizacji tylko i wyłącznie ze względu na Toshiro, który miał ją szkolić. Chodziło jedynie o korzyści, jakie mogli jej zaoferować. Nana właśnie tak działała. Robiła wszystko, żeby się wzmocnić, obojętnie w jaki sposób. I dołączenie do jakiejś fanatycznej organizacji nie stanowiło dla nie problemu, jeśli dzięki temu mogła przybliżyć się do swojego przeznaczenia, którym była tylko i wyłącznie zemsta.
- Kojarzysz Antykreatora? - Rzuciła przekręcając lekko głowę i spoglądając na niego ukradkiem. Uśmiechnęła się delikatnie co pewnie w ogóle nie pasowało do jej słów. Może rzeczywiście miała coś w sobie co pozwoliłoby jej się wpasować w szeregi mafii? Na pewno nie była całkiem normalna.
0 x
Awatar użytkownika
Souei
Posty: 1087
Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Souei »

Walki powoli się rozpoczynały, ale nigdzie mu się nie spieszyło. Może nawet to i lepiej, Kyoushi zdąży do nich dołączyć i nie straci niczego ważnego z widowiska. Matsuda zauważył już rząd marionetek na jednym polu walki i wyczekiwaną różowogłową na drugim, więc była to już jakaś zapowiedź tego, co będzie się za chwilę działo.
- O, to chyba ten twój. - Powiedział, patrząc na pierwsze ruchy Renkuro w walce z Daisuke. Ciekawiło go, jaki styl zaprezentuje ten drugi, bo nie kojarzył jego walki w poprzednim etapie. Zapewne odbywała się równolegle z jego własną, więc naturalne było, że tych obserwacji mu brakowało.
No i był też on. Kyoushi. Chyboczący się, ale walczący dzielnie z grawitacją shinobi miał już co prawda zwycięstwo w kieszeni, ale musiał dopełnić formalności stawiając się przed sędzią.

- Ewentualnie będzie remis, jak zabije się o własne nogi. - Odpowiedział Nanie, bo rzeczywiście, szanse na porażkę Kjosza były minimalne, ale nigdy zerowe.
Bardziej interesującym wątkiem był ten, który wypłynął dopiero teraz. Nieznanego zagrożenia, które miało czaić się gdzieś na trybunach, ale które było dla Matsuda trudno wyczuwalne. Mimo, że Nana mogła nawet mówić poważnie, to wśród tłumu zgromadzonego wokół nich, Pazur czuł się całkiem bezpiecznie. Co takiego więc chodziło jej po głowie? Szlag by to trafił, teraz on też o tym myślał. Nie zamierzał jednak być proaktywny w całej tej sytuacji. Całe wydarzenie było całkiem porządnie chronione, na pewno lepiej od szpitala, więc pilnowanie porządku spokojnie można było powierzyć przeznaczonym do tego służbom. Oparł się więc o fotel, starając się jednak mimo wszystko trochę rozluźnić, żeby spięte plecy i barki nie zostały mu tak do końca życia.
- No każdy jakichś ma, to fakt. - Nawet karczmarz z Shigashi czasem miewał nieproszonych gości. Czy to byli jego wrogowie? Gdy nie chcieli opuścić lokalu po dobroci, wtedy tak. Do niedawna miał jeszcze wroga nawet tutaj, ale na szczęście udało mu się od niego uwolnić raz na zawsze.
- Chwileczkę, momencik... - Pochylił się do przodu i obejrzał w jej stronę, aby spojrzeć jej w twarz. Im więcej mówiła, tym atmosfera bardziej gęstniała. Souei spodziewał się, że Nana szybko rozładuje to napięcie, które sama stworzyła, jednak póki co jej "tak mi się wydaje" wcale nie brzmiało zabawnie.
- Kojarzę tak jak wszyscy. A co z nim? Tropi cię na trybunach tego turnieju czy jak? - Nie wiedział już, jak ma poskładać te klocki do kupy, więc poszedł po najmniejszej linii oporu. Jakkolwiek nieprawdopodobne było to, że legendarny złoczyńca ugania się z pijaną dziewczyną w takim... otoczeniu, Pazur nie wiedział, co ma jedno do drugiego. Może ona ma jakieś poważne kłopoty, w które zaraz wciągnie również jego?
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 803
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Nana »

Jej lekko zamglone oczy nieustannie wpatrywały się w arenę. Śledziła walki, chociaż z pozoru wydawała się nie zainteresowana. Tak naprawdę chciała poznać możliwości i umiejętności innych. Była ciekawa abosolutnie wszystkiego. Mimo, że wyrosła już z wieku nastoletniego, zachowywała się właśnie tak. Często zbyt dziecinnie jak na swój wiek.
Słysząc komentarz Matsudy parsknęła pod nosem w niekontrolowany sposób zadziwiając samą siebie. Kąciki jej ust uniosły się ku górze.
- To byłoby prawdziwe widowisko - zgodziła się co do zabicia się Kyosza o własne nogi. Wtedy na pewno nie potrafiłaby przestać chichotać i nie chodziło nawet o procenty, które z każdą minutą wyparowywały z jej organizmu. Chociaż wciąż nie była w pełni sił, a jej ciało wydawało się zmęczone i ciężkie, myślała całkiem trzeźwo. I nawet jej głupie zachowanie nie można było już zwalić na alkohol. Widocznie miała po prostu zepsuty charakter.
Nie chciała go specjalnie straszyć, jednak następny temat wyszedł jakoś naturalnie. Wątpiła, że posiadała celownik na swoich plecach. Była zbyt słabym i małym pionkiem, żeby ktokolwiek się nią przejął, jednak nie poinformowanie o każdej możliwości swojego rozmówcy wydawało jej się niesprawiedliwe. Nie, żeby martwiła się o jego zdrowie; ledwo się poznali, jego los powinien być jej obojętny. Mimo wszystko czuła dziwne poczucie, że była mu coś winna. W końcu nie zostawił jej „na lodzie” w karczmie, a nawet zabrał ze sobą. Była to jakaś forma opieki, przez którą czuła się cholernie dłużna. I właśnie dlatego zdecydowała się odsłonić lekko rąbka tajemnicy. Tajemnicy, która mogła być bardzo ważna lub też totalnie bezsensowna. Nie wiedziała jak było na prawdę. Katsumi wyglądała na przejętą. Podobno nawet sami Jeźdźcy Hana mogli się tutaj kręcić. Nie zdziwiłaby się tym specjalnie. Trybuny były na tyle pełne, że chyba na turniej przybyło ponad pół całego świata. Nigdy nie widziała tylu ludzi w jednym miejscu i nie czuła się z tym ani trochę komfortowo.
Kiedy Matsuda pochylił się lekko w jej stronę jeszcze bardziej przekręciła głowę. Oparła policzek na swoim kolanie, a długie czarne włosy opatuliły jej podwinięte nogi. Wpatrywała się w niego pustym wzrokiem czarnych tęczówek. Kamienną twarzą porcelanowej lalki. Była śliczna, jednak przerażająco zepsuta w środku.
- Jestem za mało warta, żeby ktoś taki się mną przejmował - odparła bez wahania pewnie potwierdzając to co sobie myślał. Z drugiej strony jej obecna przynależność skończyłaby się automatyczną śmiercią, gdyby ktoś nieodpowiedni się o tym dowiedział. Czy żałowała, że wstąpiła do Saisei? Po części tak. Póki co nie otrzymała z tej umowy żadnych korzyści, a jedynie same problemy. - Słyszałam jednak, że jego ludzie się tutaj kręcą. Ci silniejsi - odparła specjalnie akcentując ostatnie słowo i nie odrywając od niego spojrzenia spod długich gęstych rzęs. Badała jego reakcję. Nie znali się. Równie dobrze mógł być jednym z nich, tak samo jak ona. - Myślisz, że są naszymi wrogami czy sojusznikami? - Była zwyczajnie ciekawa jego zdania. Rozczarowała go, a może wciąż temat wydawał mu się bardziej interesujący. Nie potrafiła stwierdzić.
0 x
Awatar użytkownika
Souei
Posty: 1087
Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Souei »

Poczuł delikatne uczucie ulgi, gdy w sytuacji sam na sam z bardzo słabo poznaną osobą, wciąż potrafili jakoś podtrzymać rozmowę. Okazało się nawet, że mogą wpaść na bardzo interesujący temat, bo najwięksi złoczyńcy tego świata na pewno wzbudzali ciekawość Matsudy. Oczywiście był lojalny wobec Rodziny, ale nie znaczyło to, że musiał kompletnie ignorować fakt, że oprócz Akiyamy i reszty hołoty z Shigashi, na świecie istnieje ktoś jeszcze, być może nawet potężniejszy niż wszystkie trzy rodziny razem wzięte. O ile oczywiście sam Antykreator w ogóle istniał. Po świecie chodzili jego zwolennicy, ale czy on sam też był obecny wśród nich? Zdania na ten temat były oczywiście podzielone, a Souei nie wiedział do końca w co wierzyć. Nasłuchał się od swoich klientów różnych plotek i teorii i gdyby chcieć zebrać je w jedną całość, to wyszłaby z tego naprawdę nieprawdopodobna historia. Nie sposób było potwierdzić tych rewelacji, więc póki co Pazur traktował tą legendarną postać jak coś bardzo odległego, co nie wpływa na jego dokładnie poukładane życie. Czy więc wierzył? Dopuszczał taką możliwość.
- Jak uważasz... - Nie zamierzał sztucznie podnosić jej samooceny, bo ewidentnie za krótko się znali aby jego zaprzeczenie mogło szczerze wybrzmieć. Nana na pewno była dla kogoś ważna. Każdy jest dla kogoś ważny. Czy była jednak ważna w taki sposób aby uganiał się za nią jakiś Antykreator? Prawdopodobnie nie, i tu miała rację.
- Słyszałaś? - Powtórzył za nią.
- A od kogo? - Skoro ktoś był tak dobrze poinformowany, to być może spodziewano się tutaj również jakichś ekscesów z udziałem tych "jego ludzi"? Souei nie do końca wiedział o jakim kalibrze wojowników czy przestępców toczy się rozmowa, dlatego póki co nie robiło to na nim większego wrażenia. Być może gdyby miał okazję zobaczyć ich w akcji i samodzielnie ocenić, to poczułby wiszącą nad nimi grozę? Spojrzał jej w oczy, obserwując czy dojrzy w nich strach, czy może spokój. Czy na pewno miała kontrolę nad wszystkim, co się wokół niej działo? Na arenie wyglądała na dość słabą wojowniczkę i Matsuda nie był pewny, czy takie tematy przypadkiem jej nie przerastają.
Nie utrzymywał jednak kontaktu wzrokowego niekomfortowo długo. Po chwili przykleił się znowu plecami do oparcia krzesła, wracając wzrokiem na arenę.
- Nie wiem kogo masz na myśli mówiąc "naszymi". Mnie nie dotyczy wasza polityka ale skoro się ich boisz, to chyba jednak są wrogami... - Nawet jeśli on był zły i oni byli źli to nie znaczyło, że razem muszą stawać na drodze temu samemu dobru. Innymi słowy, wróg mojego wroga nie zawsze był moim przyjacielem. Niemniej jednak, Souei naprawdę zaciekawił się tymi kręcącymi się w pobliżu poplecznikami Antykreatora chociażby dlatego, aby potwierdzić lub zaprzeczyć plotkom, które opowiadali sobie ludzie w jego knajpie.
- Jeśli nie jesteś pewna, zawsze możesz takiego znaleźć i sama zapytać. - Napomknął do niej bez odrywania wzroku od walk.
- Tylko dlaczego cię to interesuje? - I to było dopiero właściwe pytanie.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2621
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Kyoushi »

Nie żeby długo, ale już pewną chwilę na trybunach go nie było. Można rzec, że pewnie komuś go brakowało, gdy on sam włóczył się po Sogen, by uchlać się w jednej z karczm u samego świtu, by następnie pojawić się zalanym w trupa na arenie, na której miał stoczyć walkę w turnieju. Jak widać, jego alkoholowy wybryk nie mógł zostać inaczej odebrany przez tych, którzy siedzieli w najważniejszej loży jako zupełne olanie czy też policzek. Wiedział, że nie będzie tej walki, więc nic mu nie pozostało innego jak przyjść właśnie w takim stanie i pojedynek wygrać niechlubnym walkowerem. No cóż, nie on o tym decydował, a jego przeciwnik, który pojawił się na samym turnieju, jednak na trybunie, na którą właśnie zmierzał sam Siwy. Gdyby tylko mu nie powiedział, to może byłby tu trzeźwy, jednak mając takie informacje, zdecydował inaczej. Oczywiście, los, bo na to najłatwiej wszystko zrzucić.
Shiroyasha już niedługo później, gdy zniknął w jednej z bram, które wchodzą w skład areny, skierował swe ślamazarne kroki w kierunku trybuny wschodniej, na której wypatrzył dwójkę, którą wcześniej pozostawił bez żadnego wsparcia. A nie, jednak wsparcie także było - oczywiście w postaci niczego innego jak butelki zacnego trunku, który nieodparcie miał im przypominać o jego obecności. Szermierz z Sogen, gdy tylko przedarł się przez wszystkie schody, zawinął swoim smolistym płaszczem by, wyjść na ostatni schodek i skierować swój wzrok na dwójkę, która tam coś gadała. Mógł to słyszeć, ale jednak nie szedł tak pewnym krokiem. Wciąż mu coś dzwoniło w uszach, by w pewnym momencie pojawić się już niedaleko nich, by odpalić swój aparat mowy, jakże nieustannie nie do zamknięcia.
- Dobra walka Souei, mam nadzieję, że się stęskniliście, a moja butelka wciąż nie jest pusta! - rzekłszy pełen ironii wojownik pochodzący prosto z Ryuzaku. Chłopak na opak, miał przed sobą dwójkę, która całkiem nieźle sobie coś tam gaworzyła, jednak on sam nie zamierzał się wtrącać do ich gadki. Spokojnie rozejrzał się także dookoła by znaleźć dla siebie miejsce. Mając na uwadze to, by najlepiej to usiąść gdzieś tuż obok i kontynuować rozpustę i dialog.
- Niczego nie zbroiliście podczas mojej nieobecności? Byłbym zazdrosny, gdyby coś ciekawego by mnie ominęło. - zagaił, spoglądając na tłum, mając jeszcze iskrę w oku po alkoholu. Tymczasem mając chwilę dla siebie, nie zwlekał, by sięgnąć do kieszeni płaszcza raz jeszcze by chwycić za rolowanego szlugensa, który przypominał skręta. Wsadził go do ust, by ponownie odpalić go swoim palcem i wypuścić ku górze kłęby dymu, które mogły śmiało przeszkadzać komuś za nim w oglądaniu pojedynków, czego w ogóle nie przewidywał, bo nie zamierzał się tym przejmować. Trzeba się było z tym liczyć, że zło nie śpi.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 803
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Nana »

A od kogo?
Oczywiście spodziewała się tego pytania. Ciekawość rządziła światem. To ona napędzała go do przodu. CIekawość i pożądanie. Czego innego można by się spodziewać? Niestety Nana nie mogła powiedzieć tyle ile by sobie życzyła. Ktoś związał jej język - dosłownie. Ktoś zabrał jej tą upragnioną wolność; tą, którą ceniła sobie najbardziej w życiu. Tak naprawdę oddała ją dobrowolnie. Cały czas patrząc na to jak krok po kroku ktoś wtargnął do jej życia i zabierał je kawałek po kawałku. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę i nawet nie próbowała sobie wmawiać, że nie miała żadnego wyjścia. Bo miała. Było wiele momentów, w których mogła jeszcze zawrócić. Mimo tego, że była słaba. Nie musiała przyłączać się do Toshiro. Nie musiała walczyć na Murze. Nie musiała dołączać do Saisei. Jej życie było jednak serią niepowodzeń. Nikt nie ciągnął jej na dno. Robiła to sama sobie.
Nie odpowiedziała na jego pytanie, jednak perfidnie i bezceremonialnie wystawiła w jego stronę język. Niczym mała wredna i arogancka dziewczynka. Nie był to jednak prześmiewczy gest. Trzy czarne linie na jej języku wskazywała na pieczęć milczenia. Już sekundę później zamknęła pełne usta spoglądając na niego porozumiewawczo. Nie bała się. Była trochę zagubiona, trochę zbyt obojętna na swój własny los, jak gdyby nic tak naprawdę nie miało dla niej znaczenia. Nie zobaczył w jej oczach strachu, co jedynie świadczyło o tym jak lekkomyślna i głupia była.
- Nie boję, czuję respekt - rzuciła spoglądając przelotnie po ludziach na trybunie, jak gdyby kogoś usilnie szukała. Roześmiane twarze, zawzięte oczy, radość i podniecenie walkami. Czy zobaczyła także coś innego? Respekt przed kimś silniejszym wydawał jej się zrozumiały. Obojętnie czy ta osoba była dobra czy zła. Nana nie potrafiła dotrzeć różnicy między tymi skrajnymi ocenami. W jej życiu wszytko było szare. Ani dobre, ani złe. - Wrogowie czy sojusznicy. Lepiej być na tej wygrywające stronie. Masz inne zdanie? - Dodała jak gdyby podsumowując temat. Sama tak naprawdę była ciekawa czy jej informacje były prawdzie. Miała jednak dziwne przeczycie, że wkrótce przyjdzie jej się przekonać. Niczym dziwny ból mięśni i kości zwiastujący rychłą chorobę.
Zaśmiała się sucho pod nosem spoglądając na jego profil. Wyglądał na wątłą osobę, jednak miała wrażenie, że w jego wypadku wygląd był jedynie obłudny.
- Jeśli jakiegoś zauważę to dam Ci znać - odparła trochę lżejszym tonem, jak gdyby ta mroczniejsza część rozmowy została skończona. W końcu mogli zauważyć zagubionego wojownika, który właśnie walkowerem wygrał walkę. Szedł do nich nie kto inny, a sam Kyoushi. Twardy zawodnik wraz ze swoim świetnym humorem i procentami. Nana już w większej części wytrzeźwiała. Nie potrzebowała wiele, żeby się spić, jednak całkiem prędko wracała też do siebie. Coś za coś. Na jej usta wykwitł lekki uśmiech i odezwała się dopiero, kiedy chłopak praktycznie do nich dołączył.
- Ciekawość - odpowiedziała Matsudzie skupiając się na nowoprzybyłym. - Zbroimy coś razem? - Rzuciła w stronę pozostałej dwójki niby nonszalancko, jednak można było wyczuć delikatną nutę ekscytacji w jej głosie. Zarzuciła długimi, czarnymi włosami odgarniając niesforne kosmki ze swojej twarzy.
0 x
Awatar użytkownika
Souei
Posty: 1087
Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Souei »

Im dalej w las, tym mniej drzew. Szybko okazało się, że jego ciekawość nie zostanie zaspokojona. Czy z konieczności, czy może ze złośliwości, trudno było mu ocenić. Gdy wytknęła język, udało mu się spostrzec na nim czarne wzory. Matsuda mógł jednak tylko domyślać się skąd je ma, bo na pewno nie po jagodach. Była to niejako część odpowiedzi na jego dociekliwość, więc uznał ten gest za znaczący, lecz tylko tyle udało mu się wywnioskować na pierwszy rzut oka. Nie było jednak czasu aby dopytać o szczegóły, bo rozmowa w sposób naturalny posunęła się dalej.
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Nie mam takich problemów na co dzień. - Odpowiedział jej w pierwszej chwili. Tak naprawdę trudno było udzielić jednoznacznej odpowiedzi na tak otwarte pytanie. Każdy konflikt był inny, więc generalizowanie tematu w taki sposób nie miało za wiele sensu. Spojrzał na nią, potem wrócił wzrokiem na arenę. Nie poświęcał teraz wiele czasu na czułe patrzenie sobie w oczy, bo skupiał się na obserwowaniu walk, jednakże słuchał jej uważnie i odpowiadał jak najlepiej potrafił. A dobrze w tym przypadku wcale nie oznaczało wyczerpująco czy odkrywczo. Souei musiał dbać przede wszystkim o pozostanie karczmarzem w oczach wszystkich wokół, więc szczególnie uważał na wypowiadane przez siebie słowa.
- Może najlepiej będzie skupić się na sobie, zamiast na innych. - To była po części jego filozofia. Oczywiście sam był trybikiem w mafijnej machinie i nie mógł całkowicie odciąć się i skupić tylko na sobie, ale jednak wciąż zachował sporo swobody i przez większość czasu sam dyrygował swoim życiem. Nie żeby było ono przez to jakoś bardzo ekscytujące, ale miał je właśnie takie, jakie chciał.
Tak doczekali się Kyoushiego, który w sumie przypomniał Pazurowi o tym, że zostawił ich z butelką. Matsuda zdał sobie sprawę, że właściwie od czasu ich rozstania nic z niej nie ubyło, więc podał ją zwycięzcy ostatniego pojedynku.
- Tylko rozmawialiśmy. - Odpowiedział spokojnie, bez wchodzenia w ten imprezowy nastrój, który zawsze towarzyszył Kyoushiemu.
- I niczego nie będziemy broić. - Dopowiedział stanowczo, zwracając się do Nany. Jeszcze tylko tego brakowało, aby zwracali na siebie uwagę. Nie myślał nawet tyle o niej, co o swojej sytuacji i możliwych kłopotach, jakie może na siebie ściągnąć dziwnymi wyskokami.
- Na arenie dzieje się wystarczająco wiele. - Spojrzał ponownie na pola pojedynków. Wodne smoki, armia lalek, łańcuchy i dym... Rzeczywiście, technika Suitonu wykonana przez Hanę była widowiskowa, ale na razie to było na tyle.
- No dobra, może i nie... - Zreflektował się, wracając wzrokiem do towarzyszącego mu duetu. Było mu tutaj dobrze, nie chciał tworzyć wokół siebie zamieszania. Tym bardziej, że nie potrafił domyślić się, co Nana ma na myśli. Jeśli odnosiła się do ich ostatniego tematu, to poszukiwanie na własną ręką ludzi Antykreatora było dość ekstremalną rozrywką. Być może zbyt ekstremalną jak na karczmarza z Shigashi.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2621
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Kyoushi »

Nieposkromiony wojownik zniszczenia nie zamierzał dać się ululać czy też zanudzić na śmierć. Jeśli tylko mógł to robił wszystko na przekór losowi, byle tylko coś się działo. Tutaj też musiało, ze względu na specyfikę charakteru bohatera tej powieści. Wszystko było ustawione w tym momencie by dobrze się zabawić i dooglądać to, czego zabrakło wcześniej. Rekonesans wojowników, którzy mieliby stanąć na jego drodze o tytuł mistrza turnieju w Sogen. Był tutaj może nie dlatego, że musiał, bo przecież sam zgodził się na udział w turnieju, ale dlatego że byli tu też wszyscy związani z tym co dla niego było ważne. A ważna była Klepsydra. To tam się rozwijał w zawrotnym tempie, korzystając z dóbr jej członków - krótko mówiąc tyle wiedzy ile zostało mu przekazane i informacji istotnych o tym świecie, tyle przez ponad dwadzieścia lat nie mógł uzbierać. Widać było gołym okiem jak duży wpływ miało to na niego.
Tymczasem, gdy już tylko dołączył do dwójki łapserdaków, przysiadając się i paląc w najlepsze, obserwował areny przez ten dym, który unosił się ku górze. Widział wszystko, jednak nic na nim nie robiło ogromnego wow, wrażenia że mogliby zetrzeć się z nim samym w jakimkolwiek starciu. Nie lekceważył jednak jednego z wojowników z klanu Uchiha, tego ostatniego, który miał z informacji stać się przyszłym Shirei-kan, gdyby tylko pozbyli się lub gdyby sama zrezygnowała obecnie panująca, Katsumi.
Niestety, na pytanie o zbrojenie czegoś nic nie zrobili. Posępny czerep Matsuda zaprzeczył jakoby mieliby coś tutaj nabroić, a dodatkowo na pytanie czy może teraz by coś nabroili, stanowczo zaprzeczył. Nie chciał się wychylać, ale to było więcej niż wiadome, po co mafioza miałby coś narobić. Żeby tylko go odnaleźli i postawili przed prawem? Dobre sobie. Tego kolosa to i armia by nie przesunęła, a co dopiero strażnicy, którzy mieli tyle siły co żaby w stawie ochoty do życia. On natomiast nie przerywał sobie i przechylił otrzymaną butelkę by pić zawartość jak złoto. Smakowało nieprzeciętnie, a jego stan upojenia mógł się utrzymać przez dłuższy czas, co było w tej chwili tylko na plus. Nie włączał się jednak do rozmowy pomiędzy dwójką znajomych, której nie rozumiał, bo nie znał kontekstu. Na to wszystko po prostu reagował oparty brodą o własną dłoń, w trakcie obserwowania walki Suitonu, lalek, łańcuchów i innych dupereli. Było tego tak wiele, że mogło mu się nawet zacząć mieszać w oczach, jednocześnie co jakiś czas ściągał buszka, by zamglić widok nie tylko sobie, ale i całej reszcie trybuny. NIkt nie będzie mu mówił jak ma żyć. W tej chwili jakoś złapał zamułkę i niczego nowego nie wniósł do konwersacji, w której na dobrą sprawę nie brał biegle udziału. Był pominięty, co wcale nie było takie złe w obecnej chwili.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 803
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Nana »

Antykreator. Był to temat rzeka, na który pewnie mogli jeszcze rozmawiać godzinami. Jeden z tych, który potencjalnie nigdy się nie wyczerpywał. Niestety było wiele rzeczy, na które Nana nie mogła rozmawiać nawet jeśli chciała. Każdy piesek miał swoją smycz i z nią nie było inaczej. Zdawała sobie z tego sprawę gotując się w środku. Już dawno chciała się pozbyć pieczęci. Nie wiedziała jednak jak. Teraz jednak powoli dobiegał końca. Przynajmniej na ten moment. W końcu do rozmowy wrócił zagubiony Kyoushi. Nie wyglądał jednak na rozmownego. Pogrążył się w myślach zaspokajając chęć towarzystwa butelką sake. Nie mogła powiedzieć, że go nie rozumiała. Wręcz przeciwnie. Nie skomentowała tego w żaden sposób. Widocznie potrzebował chwili czasu dla siebie. Normalność, nic więcej.
Rzeczywiście czasami było lepiej skupić się na sobie. Swoich pragnieniach, swoich problemach. Przytaknęła. Nie sposób było się tutaj nie zgodzić. Powściągliwość Matsudy robiła na niej całkiem spore wrażenie. Był od niej całkiem różny. Opanowany, ułożony, na wszystko miał jakąś prostą sensową odpowiedź. Wydawał jej się osobą, która sporo w życiu przeszła. Nie była jednak najlepsza w ocenie innych. Tak naprawdę była w tym tragiczna. Bardzo łatwo dawała się nabrać. Można powiedzieć, że należała do tych trochę naiwnych osób. Zwłaszcza przez jej brak obycia i doświadczenia w kontaktach międzyludzkich. Często natrafiała przez to na przeróżne kłopoty, jednak wciąż trzymała się życia. Nawet będąc tak niesforną.
- No dooobrzeee. Może następnym razem?- Odparła niczym skarcone dziecko z lekko wyczuwalnym zawodem, jednak jej usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu. Takiej odpowiedzi się po nim spodziewała. Wiedziała, że oczywiście była wolna i mogła robić co jej się żywnie podobało, jednak droczenie się z kimś czasami wszystkim wychodziło na dobre. I tym razem nie było inaczej. Zwyczajnie sobie żartowała, próbując lekko rozluźnić atmosferę po tych poważniejszych tematach. Nie była w tym najlepsza, jednak starała się. R a c z e j były to tylko żarty. Gdyby jednak Matsuda z Kyoushim się zgodzili wtedy jej niewinny żarcik zamieniłby się w czystą prawdę.
Na arenie rzeczywiście działo się trochę. Dużo różnych technik, które nigdy przedtem nie widziała. Dużo też takich, których była już wielokrotnie świadkiem. Chociaż przez większość czasu wpatrywała się w arenę nie wyglądała na bardzo zainteresowaną.
- Gratulacje wygranej - rzuciła tylko na koniec w stronę Kyoushiego. Co z tego, że walkowerem. Fakt to fakt. Co do wielkiej Katsumi-sama, Nana najchętniej sama skopała by jej ciało to grobu i oglądała uprising nowego Shirei-kana. Czemu? Bo tak. Nowy ład, koniec starego.
0 x
Awatar użytkownika
Souei
Posty: 1087
Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Souei »

Tak więc siedzieli sobie. Nic się nie działo. Czy może jednak coś się działo? Walki na arenie powoli przyspieszały, ale i tak nie był to jakiś wysoki standard. Souei przyglądał się im, chociaż coraz łatwiej było mu oderwać wzrok. Był nieco rozczarowany i powoli zastanawiał się nad tym, w jaki sposób lepiej mógłby wykorzystać ten czas. Był co prawda w miłym towarzystwie, ale spodziewał się, że z wizyty na arenie wyciągnie nieco więcej. Jedyną pociechą w tej sytuacji była podawana z ręki do ręki butelka, która kiedyś jednak musiała się skończyć. I co wtedy? Miał nadzieję, że do tego czasu wszystkie bieżące potyczki zostaną rozstrzygnięte. Odebrał trunek od Kyoushiego i napił się, wydłużając chwilę ciszy, która zapadła między nimi. Nie czuł się w niej niekomfortowo i w sumie nie miałby nic przeciwko temu, aby posiedzieć tak nawet dłużej.
- To jest ciekawe. - Odezwał się w końcu, wskazując wzrokiem na plac, na którym Renkuro walczył z Daisuke. Nie miał okazji obserwować wcześniej umiejętności tego drugiego, które wydawały się być bardzo podobne do jego własnych. Wzmocnienie własnego ciała, które w zauważalny sposób od razu dało mu nowe możliwości. Różnica była widoczna jak na dłoni, tak samo jak potencjał tajemniczej zdolności. Nie było jednak wcale oczywiste, czy zwycięstwo przypadnie właśnie jemu, bo miał przed sobą do pokonania jeszcze cały rząd lalek, zanim dostanie się do ich właściciela.
- A ty jak myślisz, Kyoushi... - Znowu zaczął. Nie był co prawda duszą towarzystwa, ale rozmowa o czymkolwiek w tej chwili wydawała się najlepszym sposobem na zabicie czasu.
- Antykreator to mit czy prawda? - Ostatni temat poruszony z Naną wciąż chodził mu po głowie i choć Matsuda nie spodziewał się po roztrzepanym szermierzu słownikowych definicji, to przecież w Fugu był świadkiem bardzo interesującego spotkania. Na tyle interesującego, że Souei zdawał już sobie sprawę, że pod powierzchnią organizacji najemniczej kryje się skrywana głębia.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2621
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Kyoushi »

Czymże byłby ten dzień bez chlania alkoholu id samego rana, wygrania pojedynku chwiejąc się na nogach, nie biorąc niemal w nim udziału, by koniec końców powrócić na trybunę i wraz ze swoim niedoszłym przeciwnikiem i młoda Uchiha oglądać pozostałych, którzy zmagali się na arenie. Nie było tam niczego co mogłoby przestraszyć czy też podniecić samego białowłosego, który czuł się jakby turniej nie miał już przed nim wyzwania po pokonaniu wuja i walkowerze po soueiu, z którym wiązał największe nadzieję na potężny pojedynek. Szczęście w nieszczęściu, nikt na trybunach dzięki tej nieodbytej walce nie zobaczył ogromnych możliwości jednego jak i drugiego, gdyby tylko poszli na całość. Wtedy mogłoby być grubo.
Szermierz z Sogen obserwował co robili jego znajomi, a na słowa gratulacji z ust najmłodszej z nich tylko spojrzał na nią spod byka jakby się obraził i po chwili znów uśmiechnął. Nie musiał nic mówić, jednak nie chciał też odgryź się za tę złośliwość. On sam był złośliwy, ale bardzo chciał tej walki, która jednak się nie odbyła. Po chwili przeszedł do tego co wskazał Souei i walkę lalkarza.
- Nigdy nie przepadałem za wyręczaniem się nawet marionetkami niż samodzielnym działaniu. Jednak jak zawsze jest to mocno widowiskowe. Warto ich obserwować, mimo że nie są zbyt potężni. - podsumował, jednak wcale nie chciał dogryźć Nanie, która w końcu przegrała z lalkarzem. Ciekawy był jednak reakcji jej samej, bo on sam się uśmiechnął dość złośliwie. Teraz to była ta chwila gdzie mógł po kryjomu się odgryźć. Białowłosy jednak odpowiedział z zaciekłością na pytanie Matsudy, który wspomniał coś o antykreatorze, który był poniekąd jednym z których napędzał białowłosego w działaniu. On i jego jeźdźcy, a szczególnie ten rudy skurwysyn, którego ma zamiar uśmiercić przy najbliższej możliwe okazji.
- O co pytasz? Czy istnieje? Mogę powiedzieć, że nie tylko istnieje, ale skurwiel jest nieśmiertelny. - wrzucił trochę zachęcony do rozmowy, bo jego oczy zapłonęły kolejny raz, niemal wytrzeźwiał gdy opróżniła się butelka, ktorej już więcej nie mieli przy sobie. Ktoś ewidentnie musiał skoczyć po kolejną, gdy tylko wszedł temat na grubo, niezwykle interesujący i pokrzepiający. Przynajmniej pobudzał białowłosego wariata, którego temat Hana rozbudził jak nic innego.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 803
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Nana »

Zainteresowanie chłopaków walką Renkuro niby w ogóle jej nie przeszkadzało. W końcu nie miało to najmniejszego znaczenia. Mimowolnie przewróciła jednak oczami. Nie lubiła przegrywać. Wydęła policzki wpatrując się uparcie w walkę przed sobą. Głupie lalki - tylko takie wiadomości i wnioski wyniosła ze swojej jedynej walki na arenie. Nana nigdy dobrze nie znosiła porażek. Nie potrafiła nic na to poradzić. Uczono ją, że zwycięzcy mają szansę na przetrwanie, kiedy przegrany kończy martwy. W prawdziwym życiu nie było miejsca na porażkę. Kończyła się ona śmiercią. Świat był okrutny, rządził się własnymi prawami. Walka na arenie wydawała jej się złudna. Zwykła forma rozrywki dla mas oraz sprawdzenia własnych umiejętności dla shinobi. Nana dowiedziała się na jakim poziomie się właśnie znajdowała. Odpowiedź była bardzo prosta: niewystarczającym. Czy bez sędziego, tłumów i tej całej otoczki z sędzią dałaby z siebie więcej? A może wynik pozostałby taki sam i Renkuro nawet w prawdziwym życiu zwyciężyłby te walkę? Głowiła się, chociaż nie znała odpowiedzi. Bardzo chciała ją jednak poznać. Była przyzwyczajona do walki na śmierć i życie. Nie dla zabawy.
Słysząc uwagę Kyoushi na temat Renkuro skrzywiła się lekko. Chociaż wiedziała, że nie mówił złośliwie i nikt nie chciał jej dogryźć. Nie umiała inaczej. Tak więc nie potrafiła się powstrzymać i mimowolnie, nie zbyt mocno, kopnęła go w kostkę. Niby niespecjalnie. Jej pełne usta wykrzywiły się w samozadowoleniu. No cóż, trochę jej ulżyło. Wydała z siebie ciche „ups”, jak gdyby wcale nie zrobiła tego specjalnie, tylko jego kostka znalazła się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej prze. W c a l e.
Potem temat zaczął się zmieniać i ku zdziwieniu Nany powrócił do Antykreatora. Spojrzała ukradkiem na Matsudę. Czyżby wciąż Han chodził mu po głowie? Nie mogła go za to winić. Był jednym z najpotężniejszych shinobi na świecie, jeśli nie najpotężniejszym. Bóstwem, którego większość się bała, inna część podziwiała, a cała reszta wolała zwyczajnie unikać. Stanowił kłopoty, chociaż Nana nigdy nie miała okazji go poznać. Nigdy go nawet nie widziała, dlatego też słysząc następne słowa Kyousha wykrzywiła usta w literkę o, nie kryjąc nawet zaskoczenia.
- Czekaj. Widziałeś go? - Zapytała wpatrując się czarnymi tęczówkami w chłopaka z lekko rozdziawioną buzią. Dopiero po chwili domknęła usta, kiedy sobie to uświadomiła.
Siły Hana wykorzystują turniej do polowania na Feniksy - słowa Katsumi brzmiały tak żywo w jej głowie, kiedy widziała entuzjazm Kyoushiego. Czyżby jednak była w większym niebezpieczeństwie niż sobie myślała? Tym samym ściągałaby je także na nowo poznaną dwójkę. Może lepiej byłoby, gdyby ich teraz opuściła? Mimo wszystko ciekawość brała górę. Jak wyglądał Antykreator. Tak naprawdę. Zdeycodwała się jeszcze trochę z nimi zostać. Co złego mogło się przecież wydarzyć, prawda? Tak jak wcześniej rozmawiali z Matsudą. Była nikim. Zwykłym pionkiem. Kto mógłby się nią zainteresować. Skupiła się na rozmowie.
0 x
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1530
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Misae »

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Souei
Posty: 1087
Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45

Re: [Event] Trybuny Wschód

Post autor: Souei »

Przez chwilę nic nie mówił, gdy usłyszał odpowiedź Kyoushiego. To co usłyszał było więcej niż to, czego się spodziewał. Spodziewał się bowiem kolejnej teorii, może kolejnej opowieści lub plotek. Białowłosy szermierz był jednak dosyć stanowczy w tym co powiedział, więc Matsuda spojrzał na niego pytająco, starając się wyczytać również z jego twarzy, czy w tej chwili żartuje, czy może jednak rzeczywiście ma w tym temacie takie pewne informacje.
- W jakim sensie? - Uniósł swoją krzaczastą brew. Bo chyba przecież nie w sensie dosłownym. W świecie shinobi było wiele rzeczy, które się nawet fizjologom nie śniły, a co dopiero Soueiowi, o którym nie można było powiedzieć, że jest skarbnicą wiedzy. Jeśli istniała możliwość osiągnięcia takiej... cechy, to byłoby to doprawdy imponujące. Być może sam Pazur nie omieszkałby zgłębić tej tajemnicy, gdyby tylko udało mu się znaleźć punkt zaczepienia. Nie miał i nie tworzył jednak żadnych określonych planów w tej chwili, bo nie minęło mu jeszcze nawet pierwsze zaskoczenie.
- Nieśmiertelny jak... idea? - To też byłaby możliwa opcja. Tytuł Antykreatora przywdziewany przez kolejnych wielkich złoczyńców, jak płaszcz przekazywany z mistrza na ucznia. W taki sposób Antykreator mógłby trwać przez całe tysiąclecia i jeden dzień dłużej, przybierając różne formy i twarze. Po chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że najprawdopodobniej to mógł mieć na myśli Kyoushi, choć Souei nie podejrzewał go o aż tak romantyczną duszę.
W pewnej chwili z otaczającego tłumu dobiegł go znajomy głos. Souei podniósł wzrok choć od razu wiedział, kto do nich dołączył. Był to Hoyt ze swoją Misae, która lekko spóźniona, rzeczywiście mogła mieć wrażenie, że coś przegapiła. W rzeczywistości nie przegapiła jednak nic, bo przecież nic się nie wydarzyło.
- Nic się nie wydarzyło. Poddałem walkę z Kyoushim, więc mamy przerwę trochę wcześniej niż inni. - Podałby jej w tej chwili butelkę, ale niestety była już ona pusta, więc z dobrych intencji wyszedłby jedynie złośliwy żart.
- Gdzie się podziewałaś przez ostatnie dni? - Zapytał z ciekawości, bo rzeczywiście stracili ze sobą kontakt między pierwszą a drugą turą walk. Matsuda z oczywistych względów wolał pozostać poza radarem więc specjalnie nie wychylał się z tłumu przez ten czas, jednak wciąż był ciekawy, co w tym czasie porabiała białowłosa. Znowu praca w szpitalu? Oh, oby nie...
0 x
Obrazek
Zablokowany

Wróć do „Arena”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość