Strona 5 z 11

Re: [Event] Loża

: 5 wrz 2022, o 17:52
autor: Kyoushi
Nie ma co mówić, bawił się za każdym razem wybornie, więc nie było tutaj nic więcej do dodania. Oczywistym było, że świętowali razem i nigdy się nie nudzili, a mimo wszystko nie dochodziło tu do romansu. Białowłosy był w tym równie zielony co w litowaniu się nad kimkolwiek i kiedykolwiek. Był obeznany z miłością do kobiety jak pies do miauczenia. Otóż, nawet o tym nie pomyślał, bo nie miał tego w nawyku, był wykluczony niemal z takiego towarzystwa, więc wszystko było mu obce, a spanie we wspólnym łóżku kończyło się najwyżej tym, że mógł na nią przypadkiem zarzucić rękę lub ją zepchnąć, co na pewno kojarzyło się jedynie z tym, że ona sama mogła wstać i go zwalić z łóżka bez żadnego uprzedzenia. Tak to było w tym towarzystwie. Wspaniale.
Na jej widok, a oczywiście mowa tu o Katsumi, białowłosy ciężej przełknął ślinę, a na komentarz młodej Yamanaki zareagował sporym uśmiechem. Wiedziała jak to wygląda o wiele lepiej niż ktokolwiek inny. Szermierz z Sogen wiedział, że to doskonała okazja by zapoznać białowłosą telepatkę z całą śmietanką shinobi, jednak nie było mu to dane. Mieli właśnie podejść jeszcze bliżej i się dogadać, jednak tak nie było. Zbliżali się, a on sam usłyszał w głowie głos pięknej kobiety, która była przecież tuż obok, jednak chciała widocznie ukryć to co chciała powiedzieć. On sam nie wiedział jak odpowiedzieć, więc odpowiedział na głos, dość szybko i bezpośrednio.
- Oby bardzo, chciałbym zobaczyć jak się kiedykolwiek zawstydza ten bezwstydnik, hihi - zaśmiał się, jednocześnie wtedy był koniec jego obecności na loży, ponieważ usłyszał głos kogoś z areny, kto wywoływał jego imię w pojedynku z Azumą. Więc to był ten moment, w którym miał się tam stawić, więc od razu zatrzymał się jak postrzelony piorunem. Wtem obrócił się w stronę tej jedynej, by położyć jej dłoń na ramieniu i rzec:
- Sama słyszałaś, czas na mnie. Daj mi dwie minuty i wracam. - uśmiechnął się bardzo szeroko z przymkniętymi maksymalnie oczami. Dał jej znać, że będzie szybko i dokładnie. Po prostu musiał to zrobić, a samemu już po sekundzie zniknął, ponieważ obrał najprostszą drogę, zeskakując na spód areny, nie martwiąc się o jakiekolwiek konsekwencje. Wiedział, że sobie poradzi, by już po chwili stawić się na arenie...

z/t Arena
viewtopic.php?p=198981#p198981

Re: [Event] Loża

: 5 wrz 2022, o 23:32
autor: Papyrus

Re: [Event] Loża

: 8 wrz 2022, o 13:56
autor: Ichirou

Re: [Event] Loża

: 8 wrz 2022, o 21:46
autor: Misae

Re: [Event] Loża

: 10 wrz 2022, o 11:08
autor: Ichirou

Re: [Event] Loża

: 10 wrz 2022, o 11:51
autor: Sugiyama Orochi

Re: [Event] Loża

: 19 wrz 2022, o 20:26
autor: Papyrus

Re: [Event] Loża

: 20 wrz 2022, o 17:56
autor: Misae

Re: [Event] Loża

: 21 wrz 2022, o 00:18
autor: Mujin
Znalezienie Matsudy wiązało się z szeroko zakrojonymi poszukiwaniami. Miał kilka szlaków, którymi mógł podążyć i jednym z tych bardziej pewnych była arena. To był jego zawodnik. Jego oczko w głowie i gwarancja zysków. Z wysokim prawdopodobieństwem chciał na własne oczy przekonać się o skuteczności swojego czempiona. Gdzie by siedział? Był kimś ważnym, z tego co pamiętał. Ważną personą. Kupcem? Nie potrafił sobie tego teraz przypomnieć. Tak, raczej kupcem. Z Ryuzaku. Pełne imię: Matsuda Uki. Tyle miał i tyle potrzebował, włącznie z jego wyglądem. Na której z trybun znajdowałby się ważny, wpływowy człowiek? W jednej z czterech głównych loży, próbując siadać obok zwykłych ludzi? Dobre pytanie, bardzo dobre pytanie. Jakim człowiekiem był Matsuda? Na pewno szukanie robakami jednego człowieka pośród setek innych było zadaniem czasochłonnym i karkołomnym. A takich sektorów były cztery. Cztery razy dłużej. Nawet, jeśli jego umiejętności były idealne do przeszukiwania dużych ilości ludzi jednocześnie, to wolał tego nie robić. Dalsze zwracanie na siebie uwagi straży mogło być problemem dla jego osoby. Więc lepiej, na samym początku, spróbować prościej. Fizycznie i bezpośrednio.
Podszedł więc do wejścia do Loży. Do tego miejsca na trybunach, gdzie siedziały największe szychy. Liderzy, inne ważne persony, może nawet kupcy. Czy samemu mógł tam wejść? Potencjalnie nie, najpewniej nie. Gdyby sam organizował takie wydarzenie, to nie pozwoliłby byle komu wejść w to samo miejsce, gdzie 1% najważniejszych person na kontynencie. Jak więc przekazać mu wiadomość? Gdyby tylko potrafił wchodzić ludziom do głów, to sprawa byłaby znacznie łatwiejsza. A jednak nie, robakami nie potrafił wysyłać informacji. Mógłby co prawda wysłać więcej robaków i na odległość układać je w konkretne znaki przed twarzą mężczyzny. Ale najpierw musiałby go tam znaleźć, a i też ochrona w Loży musi być znacznie bardziej surowa, niż normalnie. Wpychanie tam robaków z chakrą nie było dobrym pomysłem w jakichkolwiek okolicznościach.
- Przepraszam. - zagadnął stojącego na wejściu mężczyznę. Pewnie strażnika, ale ktokolwiek z obsługi Loży także się nada.- Czy byłaby możliwość przekazania wiadomości dla Matsuda Uki-dono? Yokage Mujin musi z nim pomówić o jego zawodniku. To pilne. - poprosił. Nie był w pozycji do wymagania czegokolwiek i nie był uprzywilejowany w żadnym stopniu. Niestety. Nie miał też innego sposobu na komunikację z Matsudą, niż użycie kogoś innego. I zaznaczenie, że to pilne. Jak inaczej? Niestety gdyby posiadał umiejętności komunikacji z osobami na dalekie dystanse to może byłby w stanie przekazać Matsudzie odpowiednią informację. Nie był też jednak na tyle kompetentny, przede wszystkim był medykiem. Potem dopiero ninja.

Re: [Event] Loża

: 24 wrz 2022, o 00:32
autor: Ichirou

Re: [Event] Loża

: 25 wrz 2022, o 22:06
autor: Papyrus

Re: [Event] Loża

: 26 wrz 2022, o 17:31
autor: Mujin
Mujin obwiał się jedynie jednego scenariusza. Że pójdzie do osoby zamieszanej w to wszystko. Do "mózgu" operacji albo do jego wspólnika. Że Matsuda okaże się głównym prowodyrem tej sytuacji albo że wie dokładnie, o co chodzi z Taro. Wtedy Mujin popełniłby niewyobrażalny wręcz błąd - przyszedłby do osoby, która wie wszystko, bez wiedzy, że to jest ta osoba. Jego trop urwałby się, nie miałby jak pójść dalej. Bo i jak? Śledzić Taro? Taro potrafił mu uciec. Na stół szpitalny? Mogło dojść do kolejnej sytuacji konfrontacyjnej, jak z Kanem. Wtedy to Mujin wylądowałby w lochu. Jego opcje były ograniczone i sięgnięcie do Matsudy było chyba jedyną sensowną z ich wszystkich. Nie przeszkadzało mu nawet, że kupiec nie wydawał się zadowolony. I że od razu wypalił o premii. Cokolwiek to go obchodziło.
- Mam problem z Amarim. Jego stan fizyczny jest podejrzany. - powiedział i zanim Matsuda zdążył mu przerwać, wystawił mu większość faktów. Prosto, bez okrężnej logiki czy innej gimnastyki intelektualnej. Zaczął bardzo szybko mówić. Nieco chaotycznie, ale w sposób w większości uporządkowany. Cicho, ale nie szepcząc. Miał dużo do powiedzenia i miał zamiar powiedzieć to wszystko.
- Jest chłodny, niczym trup. Nie daje się zbadać, nawet w obliczu potencjalnej śmierci przez moje wspomagacze. Sam zażartował, że może być kontrolowanym trupem, ale gdy nie potraktowałem tego jak żart... Siłowo dał znać, bym się w to nie mieszał. A kiedy czekałem na niego rano wokoło karczmy, to z niej nie wyszedł. A jednak pojawił się na arenie. Unika mnie. A jednak byłem w stanie dotknąć jego czoła i było to czoło człowieka. - mogły być to małe rzeczy, które samodzielnie nie wskazywały na nic podejrzanego. Nic niezwykłego. Ale ostatecznie, połączone i istniejące obok siebie, mogły świadczyć o jakiejś większej sprawie. O czymś innym. Groźniejszym, nawet. Mujin nie wiedział do końca co to mogło być, ale wiedział, że coś się dzieje. I miał zamiar dowiedzieć się, co. Za wszelką cenę.
- Matsuda-san. W najgorszym wypadku Amari Taro może być martwy i kontrolowany przez kogoś. A w najlepszym ukrywa przed nami coś niezwykle ważnego. Nie chce, bym ja, medyczny autorytet, go zbadał, bo wie że coś odkryję. Jeśli ty coś wiesz, musisz mi to powiedzieć. Cokolwiek dziwnego, nietypowego, dziwność którą zauważyłeś. Twoje podejrzenia, opinię. Cokolwiek. Tu nie chodzi już o mój albo twój zysk. Może chodzić o ludzkie życie. - nie zamierzał go o to prosić. Nie zamierzał się kajać i nękać o to. Miał zamiar wyciągnąć od niego wszystko. Jego podejrzenia. Jeśli ktoś pokroju Mujina mówił komuś, że coś jest podejrzane i że w najgorszym wypadku Taro może być martwy, to powinien wziąć to na poważnie. Mujin na pewno miał możliwości i wiedzę, do rozwiązania tego. Potrzebował tylko i wyłącznie surowych informacji i opinii. On znał go wcześniej, dłużej. On powinien wiedzieć więcej. A Taro, albo osoba go kontrolująca... Też musiał to wiedzieć. Że Aburame może być elementem, który to rozwiąże. Inaczej nie wzbraniałby się przed zbadaniem. Ani nie groził mu. Tak, to musiało być to. Wszystko pasowało zbyt dobrze i zbyt dokładnie.

Re: [Event] Loża

: 27 wrz 2022, o 18:28
autor: Misae

Re: [Event] Loża

: 2 paź 2022, o 21:04
autor: Papyrus

Re: [Event] Loża

: 3 paź 2022, o 12:21
autor: Nana
Wybuch zatrząsnął całymi trybunami. Nana stała dopiero przy wejściu na arenę, jednak i ona poczuła wibracje podłoża. Zachwiała się lekko od razu odzyskując równowagę. Rozejrzała się po zmieszanych twarzach widzów. Nie była to część turnieju. Coś się działo. Tylko co? Wiele ją ominęło. Zaklęła w duchu, bo miała dwie możliwości. Mogła opuścić arenę i najlepiej całe Sogen. Nic jej tutaj nie trzymało. Rozkaz Fenisów był inny; polecenie Katsumi także było inne, ale dlaczego miałoby jej zależeć? Uchiha nic dla niej nie znaczyli. Byli odpowiedzialni za śmierć jej rodziców. Feniksy były dla niej jeszcze mniej ważne. Czy cokolwiek w jej życiu miało jeszcze jakieś znaczenie? Już dawno nie widziała Toshiro, przez którego wstąpiła do organizacji. Gdzie podziewał się Kutaro? Właśnie. Ponownie została sama. Dobrze jej znane ukłucie w klatce piersiowej bolało, jednak od kilku dni starannie je ignorowała. Niestety nieskutecznie. Drugą opcją było powiadomienie Katsumi. Tego sobie życzyła, gdyby Nana zaważyła coś dziwnego. Liderka Uchiha pewnie sama już o tym wiedziała. Jedyne co pchało ją w stronę loży były informacje o jej rodzicach. Informacje, które posiadała tylko Shirei-kan. Nana wmawiała sobie, że były jej niepotrzebne, zbędne, że życie w niewiedzy całkowicie jej wystarczało.
Dziewczyna stała tak zaledwie ułamki sekund tocząc bitwę sama ze sobą. Przygryzła policzek od środka i więcej nie czekając ruszyła ile sił w nogach w stronę loży. Rozglądała się po drodze próbując wyłapać co się działo. Szukała potencjalnego zagrożenia, cały czas gotowa na unik czy kontratak. Był to atak wroga? Kto był wrogiem? Nie wiedziała nawet, w którym momencie jej oczy zaświeciły czerwienią, a całe otoczenie stało się wyraźniejsze.
Jeśli dotarła przedstawiła się strażnikom, którzy według Shirei-kan wiedzieli kim była. Zlustrowała jeszcze zebranych ze zdziwieniem widząc znajome twarze. W zależności od tego, w którym momencie dotarła zamierzała dostosować się do sytuacji. Cały czas jednak pilnowała swoich tyłów gotowa do uników, na tyle na ile była w stanie.
  Ukryty tekst