Shi no Geto [lokacja EVENTOWA]

Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Shi no Geto [lokacja EVENTOWA]

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Awatar użytkownika
Tatsuo
Postać porzucona
Posty: 547
Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
GG/Discord: Kraze#5092
Multikonta: Don Patch | Fujiko

Re: Shi no Geto [lokacja EVENTOWA]

Post autor: Tatsuo »

Czasami nie wierzymy w to, co usłyszymy z czyichś ust. Wydaje się nam, że mogą to być przekoloryzowane historie niemające żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości. A jednak, gdy rzeczywistość pojawia się tuż przed naszymi oczami, buchając w nas rozpalonym ogniem, jakoś wtedy sobie przypominamy, że jednak lepiej nam było, gdy mogliśmy spokojnie usiąść na trawie i wsłuchiwać się w różne opowiadania snute przez kronikarzy i innych głoszących słowo ludzi. Czy mnie to bolało? Nie... chyba nie... w sumie nie wiem. Gdy przez całe twoje ciało przebiega wciąż ten sam, nieustanny ból, to po chwili już nawet nie wiesz jak to było, gdy byłeś go pozbawiony. Jak to jest żyć bez tego cierpienia ciążącego na twoim ciele. Tak to chyba było z wojownikami? Wieczna droga, tułaczka, życie pozbawione radości i spełnienia. Pozostają jedynie cele do wyeliminowania, misje do wykonania i wątła nadzieja, że nie będzie to ich ostatnia przygoda, zanim ktoś inny w pełni poprawnie zakończy powierzone mu zlecenie, którego celem będziesz ty. Czy moim celem był ktokolwiek ze znajdujących się tu osób? Nie, a... a jednak sam zapragnąłem się ich pozbyć. Marnie, bo marnie, lecz nie same czyny się liczą, a intencje, jakie za nimi stoją, mają takie samo znaczenie. Czułem się brudny na mym duchu. Przepraszam was. Czułem, jak gdybym okłamał sam siebie, stając się w obliczu zagrożenia i utraty życia kimś, kogo nigdy bym w sobie nie zobaczył. A jednak. Prawdziwa wojna otwiera szczelnie zamknięte szufladki naszych zachowań, których nawet nie byliśmy pewni, że w sobie mamy. Tego jednak też chciałem. Zmiany siebie poprzez kolejne spotkania z innymi. Namalowania ich obrazu na swoich płaszczach. Choć teraz, spoglądając powoli gasnącymi oczami na swoje ręce, mam wrażenie, że ciemne, bordowe rysunki wymalowane na zawsze na moim ciele będą o wiele trwalszym dowodem zmian, jakie we mnie zajdą. 

Mimowolnie upadłem na ziemię, dając moim stawom pełną dowolność w działaniu. Myślałem, że chłód śniegu jakkolwiek pomoże mi z tym, co tutaj zaszło, lecz delikatne (chyba powoli już tracę możliwość dokładnego określenia mojego bólu) pieczenie wcale nie było czymś kojącym. Jeszcze bardziej zapiekło mą twarz, która gdyby tylko miała siłę, wykrzywiłaby się w niezadowolonym grymasie. Przesunąłem delikatnie głowę do tyłu, szurając nią o wypaloną od ognia ziemię. Chciałem jeszcze ostatni raz zobaczyć, czy chociaż inni są cali, przeczesując mym oniemiałym wzrokiem teren bitwy. Ogień, krew, swąd palonego truchła. Pewnie tak tutaj było. Obecnie mogłem sobie to tylko wyobrażać. Niczym z tych niegdyś zasłyszanych historii. A może to mój nos już się przyzwyczaił do zapachu palonego człowieka? W końcu ma go całkiem dużo pod, hah, nosem. Jednak jednej postaci już nie byłem pewien, czy to mój wzrok, czy też mózg właśnie postanowił spłatać mi figla. Rei? Czy ja... umieram? Nie spodziewałem się, że po wpadnięciu w gruzy i ogień młody chłopak z pustyni będzie w stanie jakkolwiek przeżyć. To z pewnością musiała być zjawa, przychodząca po mnie, aby wraz ze mną udać się do krainy ciemności, w której będę mógł złożyć swoje serce. Przymknąłem więc swe oczy, zatapiając się jeszcze bardziej w pozostałe po wypaleniu błoto, przyzwyczajając się powoli do nadchodzącej ciemności. Idealna śmierć dla człowieka takiego jak ja. Noc, błoto  i bogowie wiedzą jak bardzo zniszczone me ciało. Ballada o wielkich wojownikach. Zakończona jeszcze przed tym, nim się rozpoczęła. No cóż.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Shi no Geto [lokacja EVENTOWA]

Post autor: Kutaro »

  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Kagutsuchi
Martwa postać
Posty: 157
Rejestracja: 15 paź 2020, o 21:28
Wiek postaci: 23
Ranga: Wilk
Krótki wygląd: Czarnowłosy młody mężczyzna będący w świetnej kondycji fizycznej. Blizna na lewym oku wyróżnia go z tłumu.
Widoczny ekwipunek: Czarny mundur Shinsengumi połączony ze zbroją, na której przy prawym barku była przymocowana odznaka w kształcie głowy Wilka. Saya była przymocowana na wysokości odcinka lędźwiowego do pancerza.
Multikonta: Arata,

Re: Shi no Geto [lokacja EVENTOWA]

Post autor: Kagutsuchi »

  Ukryty tekst
  Ukryty tekst

  Ukryty tekst
WIEDZA:
  Ukryty tekst


ZDOLNOŚCI:
  Ukryty tekst
EKWIPUNEK:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Mała torba przy pasku. Zbroja. Saya z mieczem.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1023
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 17
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- delikatnie zarysowane kości, mały nos
- szczupła budowa, przeciętny wzrost
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- szary płaszcz (bez zdobień)

Re: Shi no Geto [lokacja EVENTOWA]

Post autor: Azuma »

Każdy z nich podjął samodzielną decyzję. Każdy chciał samodzielnie decydować o sobie. Ao nie chciał ryzykować. Azuma nie chciał pozostawić towarzyszy. Tamaki i Ame, chcieli się bronić. Shiro chciał ukończyć tą misję. Z perspektywy czasu, można było uznać, że zaledwie część ich drużyny miała szansę decydować o sobie. Azuma miał to szczęście, że nie oberwał pierwszym atakiem. Obrażenia jego towarzyszy jednak determinowały jego następne poczynania. Determinacja. To wszystko doprowadziło do tego, że i ta pojawiła się u chłopaka.
Postawili wszystko na jedną kartę. Azuma również. Aktywował notkę ukrytą w dymie. Wysadził woreczek pełen makabishi. Usłyszał krótkie rżenie, a następnie kwilenie konia. Słyszał urywany krzyk kobiety. Jęk jakiegoś mężczyzny. - Ktoś oberwał - krótka informacja jaka mu zakiełkowała w głowie nie działa rozpraszająco. Nie gdy nie trawiły go już wątpliwości, ani wyrzuty sumienia. Wiedział, że walczy tu za życie swoje i towarzyszy. Dlatego przeszedł do realizacji kolejnej części planu. Posłał w głąb zgromadzenia dwukrotnie większą kulę ognia. Jego celem był w tym momencie Kagutsuchi i dowódca wrogiej grupy - Ci którzy stanowili największe zagrożenie i odpowiadali za ognistą eksplozję. Azuma wierzył, że ich wyeliminowanie zakończy ten pojedynek, a przynajmniej zmusi wszystkich do przegrupowania się. A jego grupie umożliwi ucieczkę.
Na Bogów, jakże to było naiwne myślenie…
Kula ognia rozpierzchła resztki dymu, odsłaniając makabryczną scenę. Poza jego pociskiem zmierzającym w Shirogane, po polu bitwy śmigały demoniczne, ogniste głowy. Część z nich właśnie pędziły w Tamaki, zakleszczonej w ramionach pokiereszowanego nastolatka. Kolejne mknęły na Ame. Azuma widział to niemalże w zwolnionym tempie. W przerażeniu. Ze wszystkimi szczegółami.
Jego oczy to rejestrowały, ale umysł jakby nie chciał przetrawić. Coś blokowało. Coś w ustach.
- NIEEE - rozpaczliwy krzyk rozdarł jego gardło. Zagłuszył eksplozję i okrzyk cierpienia jego kompanów. Azuma najpewniej z tej rozpaczy pobiegł by do nich, albo zwyczajnie upadł na kolana… Gdyby nie Shiro. Dowódca ich grupy, mimo obrażeń zdołał w niezauważalny dla młodzieńca sposób… dotrzeć do niego. Złapać. Pociągnąć. I przy tym wciąz mówił. Pierwsze słowa w ogóle do Azumy nie docierały. Dopiero flary jakie zaczęły się pojawiać wzdłuż muru zmusiły go do przeniesienia wzroku. Gdy jednak zobaczył jak z pogorzeliska wstają szczątki tego, który żywcem spalił się razem z Tamaki…
- C-co… co to za... p-potwór? - pytanie jakie wydobywało się z jego ust nie doczekało się odpowiedzi. Shiro również to widział i najwyraźniej podwoił wysiłek, czując na gardle niewidoczne ostrze rychłej śmierci. Zmusił Azumę do ruchu. Pchnął go w kierunku bramy - najbliższego wyjścia z tego piekielnego placu.
Uciekli jak najpospolitsze tchórze, pozostawiając na wrogiej ziemi, ciała swoich towarzyszy…
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x