Przeniosłem swoją wydętą w górze rękę na lutnię, czekając na rozwój wydarzeń. Niby się nic nie działo, niby było tak cicho i spokojnie, ale jakoś jeju! W środku mi się gotowało. Dziwne uczucie, ale bardzo przyjemne. Czy takie coś czują Ci wszyscy shinobi latający po lasach ze swoimi mieczykami i innymi broniami? Jak tak, to aż sam chyba kiedyś się wybiorę, wezmę sztylet czy tam inny nóż do skórowania zwierzyny i będę skakał z gałęzi na gałąź, udając, że ratuję niewiasty z tarapatów. Szkoda, że w prawdziwym życiu nie ma tak łatwo i pewnie po drodze zaatakowałaby mnie banda łobuzów próbujących wykraść mi sakiewkę, a ja, jak to na posłusznego barda by przystało, z wielką chęcią bym im ją oddał, aby dali mi już spokój, ale no, cóż, nie miałbym nawet co im dać. Uwierzyliby mi, a może stałbym się kolejnym trupem, którego głowa zawisła na drewnianym palu? To dopiero zagwozdka, ale nawet ta straszna wizja mojej wątpliwej do spełnienia przyszłości nie przysłoniła mi radości płynącej z wydarzenia mającego miejsce pod Murem.
Widząc tajemniczą postać zbliżającą się w moim kierunku, zaświtały w mojej głowie dwie myśli, będące teraz równie istotne. Czy ten człowiek pragnie właśnie opowiedzieć mi swoją wspaniałą historię podbojów okolicznych wiosek, a może po prostu próbuje mnie już zabić, bo za dużo się odzywam w porównaniu do innych?
Aż sam nie wiem, czy wolałbym być zabity ku chwale Muru czy czegoś tam, no mało ważne czego, ale może ktoś by o mnie opowiedział w przyszłości, a inne dzieciaki powiedziałyby ooo jaki wspaniały bohater z tego baarda-a. Czy jednak warto wysłuchać i samemu ją opowiedzieć. O, ojej, ja... ja muszę to spisać! Pamięci może i nie miałem najgorszej, ale przecież żaden szczegół mi nie może umknąć! Nie chcę kreować rzeczywistości, a chcę ją w końcu jak najrzetelniej opisać, prawda? Pochwyciłem więc notatnik i notes z torby, puszczając lutnie utrzymującą się na rzemieniu zawieszonym i z lekko trzęsącą się dłonią, a także poczerwienioną od radości i zimna twarzą, oczekiwałem cudów!
Aha. Przeleciało mi przez myśl. To ja mam już komuś coś opowiadać? Jeju, co za ludzie, to miało iść w kompletnie drugą stronę, a oni nie znają zasad. Ale moment... Ktoś chce mnie wysłuchać! Oczy jeszcze bardziej mi się rozszerzyły, a na twarzy zawitał pogodny uśmiech skierowany w stronę Kutaro.
Ku - ta - ro. Wysylabizowałem sobie w głowie, zapisując dokładnie jego imię. Nawet machnąłem szybki poglądowy rysunek z boku, aby lepiej go zapamiętać. Zamknąwszy na chwilę notes, przerzuciłem swój wzrok na niego.
Ale on wysoki. Jak prawie wszyscy zresztą. Będę takim dzieckiem na zabawie dorosłych. Zachichotałem cicho. –
A dzień dobry, dzień dobry. Tatsuo z tej strony. – Skłoniłem się nieznacznie w jego kierunku. –
Tak. Kolekcjonowaniem. – Rzuciłem większy akcent na to słowo, tak, aby Kutaro zrozumiał, po co tutaj dokładnie jestem. –
Historię do opowiedzenia? Hmm... no. No, no pewnie tak, jakaś by się... pracuję nad taką jedną! – Udoskonalam ją już od czasu turnieju, lecz wtedy nikt nie chciał mnie słuchać. Położyłem dłonie ponownie na lutni i już miałem nawet zacząć wygrywać melodię, kiedy ktoś bezczelnie mi przerwał.
Kyuo. Średnio znałem kogoś takiego, ale skoro mówi, że jest ważny, to pewnie tak jest. W końcu na coś takiego czekałem! Dzicy, mury, rozwalenie Sogen. Chyba jeszcze do mnie nie docierało, że tutaj naprawdę ma być rozgrywana wojna pomiędzy Uchihami walczącymi o swoje idee, ale wszystko to co mówił, było z jednej strony takie wspaniałe, a z drugiej takie odrzucające i okropne. Mmm. Aż mnie ciary przeszły. Nie wiem tylko czy obrzydzenia, czy strachu, a może jeszcze innego uczucia. –
Ale wspaniale tutaj jest! Też czujesz tę ekscytację? To... to nieznane, co nas czeka! Was czeka, ale no mnie trochę też. Ta czystość śniegu połączona z całym złem kotłującym się w ludziach! Ach... Jestem pewien, że też to dostrzegasz! Często tutaj bywasz? – Aż się trochę rozmarzyłem, zapominając, że wypada się przedstawić też reszcie. W sumie po co? Nie zamierzałem tutaj walczyć! Tylko skoro Kutaro poszedł za tłumem, to ja chyba też powinienem... –
Ito Tatsuo! Maluję świat słowem i dźwiękami. Raczej nie walczę, ale mogę komuś zrobić coś z papieru, jak będzie potrzebował. Sam nie wiem co jeszcze... Chwała wielkiemu Murowi! – Na przykład czapeczki dla każdego mogę zrobić, abyśmy nie zgubili się w lesie? To jest dopiero myśl. Zdanie o papierze raczej wśród mieszkańców tych terenów wskaże jednoznacznie, że jestem ze szczepu Kami, o ile komuś taka informacja będzie potrzebna. Ciesząc się jednak, że oczy ze mnie zeszły, skierowałem się ponownie do Kutaro. –
Specjalizuję się w historiach prostego ludu. Niesłyszanego przez większe umysły, a ja dostrzegam w nich piękno! Ostatnio... ostatnio piszę takie, sam nie wiem, takie to nijakie póki co, ale jedna kobieta opowiedziała mi swoją historię! Znaczy jej znajoma, a jeszcze jej znajoma czy inna kuzynka powiedziała, że znała taką jedną, co ją mężczyzna rzucił i poszedł na wojnę. Ona chyba w akcie zemsty kogoś zabiła... Ciekawa historia. Jak czas pozwoli, chętnie ją wyśpiewam, abyś ocenił. A ty pozostawiłeś jakąś swoją ukochaną w domu? Pewnie już płacze... albo nie ma czasu na płacz, bo zajmuje się dziećmi. – Wzruszyłem ramionami. Ja tam nie mam takich problemów.
Ukryty tekst