Re: Stajnie [LOKACJA EVENTOWA STRONA SHINSENGUMI]
: 5 cze 2021, o 13:18
Rei nie znalazł tutaj niczego co mogło wyglądać na przyjemny piknik rodzinny z kiełbaskami i grą w dwa ognie. Po wielu dniach dotarł wreszcie w miejsce gdzie unosił się zapach koni oraz potu przyjezdnych ludzi. Zaskoczył go ogrom zbieraniny wszelakiej maści, wojowników którzy tak jak on postanowili stawić się na wieść o plotkach unoszących się z wiatrem między wszelkimi krainami. Zero założył dłonie na plecy przyglądając się z zaciekawieniem co też mogło go tu spotkać. Uwagę zwracało kilka person które już prowadziło rozmowę między sobą, co skrzętnie odrzucało go od myśli by zapytać ich właściwie "co ja tutaj robię?". Na całe szczęście jego wszelkie wątpliwości miały zaraz zostać rozwiane, w chwili gdy na placu pojawiły się osoby odpowiedzialne za zebranie tych wszystkich wojowników. Rei zatrzymał się w miejscu przechylając głowę, jak zwykle gdy zbyt wiele ważnych informacji miało znaleźć się w jego czaszce. Po kilkunastu minutach mógł wreszcie wszystko ułożyć, właściwie to wiedział przynajmniej na co się pisać. Chłopak usiadł na białym puchu, który obecnie okrywał wszystko co znajdywało się w jego otoczeniu. Rei kalkulował nowe informacje, zastanawiając się czy faktycznie powinien się tu znaleźć. Z jednej strony mur powinien dalej stać na straży oddzielającej nasz świat od świata barbarzyńców ze wschodu. Chłopak znał historię, wiedział jak skończyło się to kilka lat temu, gdy zaledwie grupa wojowników broniła wszystko co znane przed próbą ich przejścia. Demony, kanibalizm, strach... Rei wiedział że to wszystko mogło spowodować przekroczenie przez nich bramy. Z drugiej strony jak wielu shinobi mogło podzielać ich pomysł, jak wielu szaleńców chciało aby ten stan rzeczy jednak się zmienił. Totalna katastrofa świata, jeszcze mniej bezpieczeństwa dla rodzin żyjących po tej stronie. Jednak czy był on gotów aby bronić jedną lub drugą stronę własną piersią?. Rei przez długą chwilę podpierał twarz rękoma, po czym nie znajdując odpowiedzi na swoje pytania postanowił zaciągnąć opinii ogólnej gawiedzi. Odnajdując wzrokiem odpowiednie miejsce, skoczył na pierwsze lepsze podwyższenie, aby otoczyć wzrokiem wszystkich zebranych... Następnie wciągając powietrze w płuca, krzyknął w eter.
- Dzień dobry wszystkim!, nazywam się Rei i pochodzę z Kinkotsu... Mam jedno zasadnicze pytanie, czy ktoś wie co ja tu właściwie robię!?
Pytanie było tak samo ważne jak każde inne zadane w obecnej sytuacji, skoro sam nie potrafił zebrać myśli doszukując się właściwiej odpowiedzi, to może któryś z nich rozjaśni jego umysł zasnuty przez nawał mrocznych myśli. Zero stał na czubku pierwszego budynku jaki wpadł mu w oczy, szukając odpowiedzi w obcych twarzach, szukając czegoś co ciągle mu gdzieś umykało... Naprawdę liczył że ktoś odpowie mu na trudne pytania.
-A jak już wszyscy mnie słyszą!... To może znajdzie się coś do zjedzenia dla potencjalnych obrońców?!
Chłopak uśmiechnął się szeroko od ucha do ucha, żyjąc w swojej bajce gdzie wszyscy byli dla siebie mili i życzliwi. Przecież na pewno nikt nie spojrzy na niego jak na wariata, z pewnością nikt nie potraktuje go jak oberwańca którego trzeba olać, czym prędzej by przypadkowo nie przeciął się z naszym wzrokiem... Wszystko miało się niedługo rozwiązać.
- Dzień dobry wszystkim!, nazywam się Rei i pochodzę z Kinkotsu... Mam jedno zasadnicze pytanie, czy ktoś wie co ja tu właściwie robię!?
Pytanie było tak samo ważne jak każde inne zadane w obecnej sytuacji, skoro sam nie potrafił zebrać myśli doszukując się właściwiej odpowiedzi, to może któryś z nich rozjaśni jego umysł zasnuty przez nawał mrocznych myśli. Zero stał na czubku pierwszego budynku jaki wpadł mu w oczy, szukając odpowiedzi w obcych twarzach, szukając czegoś co ciągle mu gdzieś umykało... Naprawdę liczył że ktoś odpowie mu na trudne pytania.
-A jak już wszyscy mnie słyszą!... To może znajdzie się coś do zjedzenia dla potencjalnych obrońców?!
Chłopak uśmiechnął się szeroko od ucha do ucha, żyjąc w swojej bajce gdzie wszyscy byli dla siebie mili i życzliwi. Przecież na pewno nikt nie spojrzy na niego jak na wariata, z pewnością nikt nie potraktuje go jak oberwańca którego trzeba olać, czym prędzej by przypadkowo nie przeciął się z naszym wzrokiem... Wszystko miało się niedługo rozwiązać.