Stajnie [LOKACJA EVENTOWA STRONA SHINSENGUMI]

Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Stajnie [LOKACJA EVENTOWA STRONA SHINSENGUMI]

Post autor: Toshiro »

To co działo się na samej górze nie było ich zmartwieniem - na szczęście. Nie wiedzieli dokładnie co to było i co tam się stało, ale nie wyglądało na coś z czym tak łatwo było się zmierzyć. Żywy ogień? Co to w ogóle było? Toshiro znał techniki katonu bardzo dobrze, praktycznie wszystkie, o których kiedykolwiek słyszał. Dało mu to całkiem sporo do myślenia, ale nie mógł dopasować tego do czegoś, czego kiedykolwiek widział, chyba. Na ten moment wyglądało, że mieli trochę luzu. No, prawie wszyscy, Minoru przecież oberwał i Misae musiała go wyleczyć. Oprócz tego reszta jednak została zostawiona w spokoju. Poradzili sobie z zagrożeniem, przed którym zostali postawieni. Z tego co wiedzieli to inny grupy, chyba nie radziły sobie najlepiej, no chyba, że taki plan był od początku. Wykorzystać najemniczą siłę jedynie do tego, aby osłabić mur, a potem dzicy, czy też ktokolwiek inny zajmie się resztą. Podła, ale być może skuteczna taktyka. Gdyby wiedział wcześniej, to zapewne nie zrobiłby dwa razy tego samego.
W każdym razie teraz nie mógł nic na to poradzić i musiał pracować z tym co miał, a nie było tak źle. Ludzie, których spotkał wydawali się całkiem w porządku, a nawet Koneko poszła w końcu po rozum do głowy i jakoś dało się z nią dogadać. I tak oto stanęli na wysokim punkcie móc spojrzeć na "swoje" dzieło. Nie prezentowało się ono tak jakby chciał tego Nishiyama. Pretensje jednak mógł mieć jedynie do siebie. Zastanawiało go ile ofiar pochłonęła ta zachcianka przywódców. Brzydził się polityką. Gdzie byli ci, którzy to zapoczątkowali? Na pewno nie prowadzili natarcia, a jedynie siedzieli w swoich gabinetach czekając grzecznie na wyniki. Choć protektor nie miał za bardzo wyboru i musiał brać w tym wszystkim udział, tak nie widział tutaj Katsumi, z której polecenia najprawdopodobniej zostało to wszystko zorganizowane. Niestety taki był już świat i trzeba było się z tym pogodzić, czy się tego chciało, czy też nie. W pewnym momencie Toshiro dostrzegł grupkę, która poszła w inne miejsce. Chyba bez większych strat, a nie, jednego nie było. A tam? Hm. Nana przeżyła. Niestety nie widział nigdzie Ao, ani tym bardziej Kutaro. Wydawało mu się, że ich spotkanie będzie nieuniknione, aczkolwiek widząc wielkość tego wszystkiego to wcale nie było to aż tak dziwne, że do niego nie doszło. Oby wszystko było w porządku. Najzwyczajniej w świecie trapił go los tamtej dwójki, szczególnie po tym, gdy zobaczył czarnowłosą, której na szczęście nic nie było.
Przemieszczali się dość szybko i sprawnie, unikali konfliktu. Dlatego Toshiro pozwolił sobie na oszczędzanie chakry i używał tylko to czego było potrzeba, czyli przesyłał chakrę do stóp. Nie był jeszcze co prawda zmęczony, ale liczyła się każda, najmniejsza cząstka chakry, szczególnie w takich sytuacjach, gdzie walki trwały na prawdę długo. Na widok drugiej grupy nakazała im się nie martwić i po prostu przeć dalej. Nie był pewien czy widział ich dowódcę. Och, on też zginął? Koneko nie odpuściła sobie jednak odpowiedzieć na uwagę Minoru, co jedynie tylko utwierdziło go w przekonaniu, że to czego się podjęli wcale nie było takie wspaniałe. Na szczęście bez większych problemów w końcu dotarli na ziemię. Toshiro był zadowolony z tego, że w końcu stąpa po twardym gruncie, a na dodatek nie jest pod ciągłą presją oponentów, którzy napierali bez przerwy. Odetchnęli już przez dłuższy moment.
-Hm. Dziwne. Nie spotkałem się wcześniej z czymś takim. Ciekawe co to było.- odparł Misae równocześnie zastanawiając się na głos. Niestety z otrzymanych informacji nie był za bardzo w stanie dopasować tego tworu do czegoś co widział. Nie była to raczej ogoniasta bestia wbrew temu co ktoś krzyknął. Nie winił ich jednak z tę pomyłkę. W ferworze walki na prawdę można się pomylić, szczególnie jeśli się czegoś takiego nie widziało. Poza tym rzeczywiście teren walki nie przypominał tych, na których znalazł się już dwukrotnie. Iglica i Oniniwa były kompletnie zniszczone po pojawieniu się ogoniastch bestii, a tutaj? Tutaj tylko, albo - wojna. Dotarli w końcu do stajni, którą najpierw sprawdzili i zabezpieczyli stajnię. Teraz już na pewno wmieszali się w tłum i wyglądali jakby po prostu należeli do Muru. Nie musieli już więcej walczyć, jeśli nie zajdzie taka potrzeba.
-Ario, nie trać czujności, gdy dojdzie do konfrontacji pozwól komuś przejąć stery. Chyba najlepiej będzie jeśli to będzie Koneko. Albo po prostu zatrzymaj wóz. W każdym razie chcę powiedzieć, że będziemy Cię potrzebować. W razie czego nawet ja mogę je przejąć.- powiedział do chłopaka, gdy już wyprowadził wóz i wszyscy mogli się do niego zapakować. Co teraz? Tego nie wiedział nikt z zebranych. No może poza wcześniej wspomnianej Koneko. Oczywiście nie przestawał być czujny, wiedział, że to nie musi być koniec, cały czas obserwował okolicę, aby w razie czego odpowiednio zareagować i po raz kolejny odpalić swój limit krwi.

Skrót:
1. Pomoc w sprawdzeniu stajni.
2. Do wozu.
3. Wyjazd.

Chakra:
  Ukryty tekst
Techniki:
  Ukryty tekst
KP:
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3659
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Stajnie [LOKACJA EVENTOWA STRONA SHINSENGUMI]

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 798
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Stajnie [LOKACJA EVENTOWA STRONA SHINSENGUMI]

Post autor: Nana »

Nic nie poszło z godnie z planem. Chyba? Tak na prawdę nie znali planu, jeśli ten w ogóle istniał. Sometimes you have to go with the flow, huh? Od początku słuchali się rozkazów podążając z zawiązanymi oczami. W ciemnościach odgrywając swoją rolę. Słuchając rozkazów bez najmniejszego zastanowienia. Byli jedynie bronią, którą ktoś używał. Nic nie wartą cząstką konfliktu, w którym brali udział z własnej woli. Nie było im dane pytać dlaczego. Była to ich świadoma decyzja, a niektórych rzeczy nie da się już cofnąć. Tak jak Nana nie potrafiła wyzbyć się obrazu dwóch zwęglonych ciał leżących bezwładnie na szczycie Muru. Dwóch nieświadomych strażników, których spaliła bez mrugnięcia okiem.
Dziewczyna spojrzała na swoje dłonie wciąż biegnąc w stronę stajni. Były splamione niewidoczną krwią, którą chyba tylko ona widziała. Czuła lepką posokę na swoich palcach. Czy kiedykolwiek uda jej się pozbyć tego dziwnego uczucia z tyłu głowy? Smak żalu był przytłaczający. Bezmyślne wykonywanie rozkazów ją tutaj zaprowadziło. Czemu udawała tępe narzędzie, skoro nim nie była? Z każdym krokiem oddalała się od swoich grzechów, jednak wina nie stawała się lżejsza. Spojrzała po reszcie, mając nadzieję, że nie widzieli jej zmieszania. Biła się sama ze swoimi myślami. Jej dusza płakała nad tym co zrobiła. Wiedziała, że nie było już odwrotu. Niektórych rzeczy nie da się po prostu wybaczyć. Oficjalnie stała się potworem, do którego tak bardzo dążyła. Każdą swoją decyzją przybliżała autodestrukcję, jaką sama sobie zaplanowała. Była złamana do szpiku kości. Chciała wyzbyć się wszelkich ludzkich odruchów, zabijanie innych miało być czymś lekkim. Obowiązkiem. Dlaczego tak bolało?
W końcu dotarli na miejsce i chyba przyszedł czas na pożegnanie. Dziewczyna rozglądała się dokładnie, tak na wszelki wypadek. Wciąż była czujna, gotowa na niespodziewane kłopoty, do ewentualnej obrony. Nie liczyła, że nieznajomy z nimi pojedzie. Cały czas było jasne, że nie należał do Uchiha. Walczyli po jednej stronie, bo tak było łatwiej. W walce o przetrwanie nie było dobra czy zła.
- Arigatou, Hattori-san - odpowiedziała cicho słysząc jego słowa. - Bądź ostrożny.
Zdecydował się odejść, wrócić do swoich prawdziwych towarzyszy. Nie miała mu tego za złe. Podjął słuszną decyzję i Nana nie zamierzała go zatrzymywać. Odprowadziła go jedynie wzrokiem, kiedy odchodził. Czy Uchiha wskórało coś tym całym zajściem? Nie wiedziała. Hattori bez sensu ryzykowałby własne życie podążając za nimi. Nie czekała na nich chwała. Nie byli w tej baśni bohaterami. Nie była z siebie zadowolona czy dumna, but hey? No tuning back.
Niestety w stajni nie było ani śladu Renkuro czy Yujime. Dziewczyna zacisnęła swoje pełne usta w wąską linię milcząc jeszcze kilka chwil. Bez słowa ruszyła w kierunku konia, żeby jak najszybciej wyruszyć w drogę. W końcu spojrzała na chłopców.
- Wracamy do domu? - Zapytała przekrzywiając lekko głowę tak, że kilka niesfornych kosmków czarnych włosów opadło jej na policzek. Posłała im smutny uśmiech, jednak jej oczy pozostały poważne. Nie było tutaj nic do dodania. Miała nadzieję, że zaginiona dwójka ruszyła wraz z innymi grupami. W końca większość wozów zostało już zabrane. Jeśli nie?
Nana zajęła się przygotowywaniem wozu i koni do drogi. Oczywiście liczyła, że reszta jej pomoże. Im więcej rąk tym szybciej wyruszą w drogę. Potem zajęła miejsce pasażera i pewnie mogli wyruszyć. Nie mieli czasu do stracenia. W końcu nigdy nie wiadomo kto następny może dotrzeć do stajni. Wróg czy przyjaciel? Nie zamierzała marnować ani chwili.
*Jeśli reszta zdecydowała się na coś innego zabrała jednego z koni i sama wyruszyła za grupą bojową, w stronę skąd szybciej przybyli do tego piekła.
Cel: Wioska Shikimura


Techniki
  Ukryty tekst
Aktywne
  Ukryty tekst
Staty i kp
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Renkuro
Posty: 564
Rejestracja: 4 kwie 2021, o 16:06
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō / Łuska
Krótki wygląd: Średniej długości białe włosy sięgające do połowy karku, bardzo dziecięca i dziewczyńska uroda.
Widoczny ekwipunek: Duża torba
Duży zwój
Multikonta: -

Re: Stajnie [LOKACJA EVENTOWA STRONA SHINSENGUMI]

Post autor: Renkuro »


Streszczenie działań:
  • Kuglarz idzie do stajni i próbuje znaleźć swoich
  • W razie czego róża odpala tarczę

[ghide]Szybkość kukieł 140, siła 60. Za wyjątkiem róży 110 i 90. Wytrzymałość 100 biorąc pod uwagę bonus klanowy.[/ghide]
Czakra i używane techniki:
  Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst
EKWIPUNEK
  Ukryty tekst
Lalki i ich ekwipunek:
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Sukuna
Posty: 222
Rejestracja: 31 sty 2021, o 03:16
Wiek postaci: 16
Ranga: Łuska (Ginkara)
Krótki wygląd: patrz av albo kp
Widoczny ekwipunek: .
• Płaszcz
• Torba na prawym pośladku
• Kabura na broń (prawe i lewe biodro)
GG/Discord: bombel#4444
Multikonta: -

Re: Stajnie [LOKACJA EVENTOWA STRONA SHINSENGUMI]

Post autor: Sukuna »

Obrazek
Im więcej kroków przemierzyłem, tym większy spokój dopadał moje serce, choć umysł wciąż pozostawał czujny. Mimo dłuższej chwili bez niebezpieczeństwa, przed którym uciekaliśmy, nie chciałem popaść w stan, gdzie bym uznał, że już wszystko zostało przepracowane i jesteśmy już bezpieczni. Bo nie byliśmy i wciąż trzeba było trzymać rękę na pulsie, by się zanadto nie zaskoczyć.
Mimo całej mojej niechęci do wzięcia Hattoriego ze sobą okazało się, że był z tego jakiś pozytyw w postaci przewodnika. Nie mogłem wyjść z zadumy, że nawet po tylu znakach, że nie za bardzo orientujemy się w terenie, Hattori wciąż nie wystąpił przeciwko nam jako ten, który broni Muru.
Całą swoją uwagę poznawczą skupiłem na drodzę, którą wyznaczał nasz towarzysz na przodzie, nie była to najszybsza droga, ale najlepsza pod względem unikania potencjalnego zagrożenia, za co byłem mu wdzięczny. Widać było, że oleju w głowie trochę ma, w przeciwieństwie do dowodzącego Uchiha, który możliwe, że już za swoją głupotę zapłacił najwyższą cenę. Nie było mi z tego powodu przykro, ponieważ gdyby nie on, to najpewniej nie byłoby nas tutaj w tym momencie, może wciąż walczylibyśmy z tym „czymś”. A tak to mogliśmy cieszyć się, że już ani razu więcej nie zobaczyliśmy tej przeraźliwej facjaty i coraz bardziej zbliżamy się do końca całej misji, całego zlecenia. I muszę przyznać, było to najtrudniejsze moje zlecenie z Akiyamy, jakie do tej pory dostałem, wcześniejsze przy tym to była igraszka. Nawet zamordowanie z zimną krwią trochę młodszego ode mnie chłopaka nie równało się z tym co tutaj przeżyłem. A to przecież właśnie ta misja, ten Inuzuka chyba najmocniej „wszedł mi na psychę” ze wszystkich moich misji w mafii.
Dotarłszy do stajni, zobaczyliśmy oddalający się wóz, na którym mogliśmy dojrzeć kojarzące nam się twarze. Zmrużyłem oczy i jedyną myślą jaka pojawiła mi się w głowie to, że brakuje mi tu kilku twarzy, które zapamiętałem z wcześniejszego zebrania.
Nagle Hattori przemówił i mimo mojej próby utrzymania lodowatej, bezemocjonalnej maski, tak brew mimowolnie mi drgnęła z zaskoczenia. Czyli on jednak o wszystkim wiedział, a co najlepsze i tak z nami kooperował. Bardzo miło z jego strony. Nie znałem jego motywu, ale mimo wszystko ułożyło się to na naszą korzyść, na co nie narzekam. Rzadko kto jest w stanie porzucić uprzedzenia wobec drugiej strony, nawet w walce o życie. Niektórzy woleliby umrzeć z krzykiem na ustach i przekonaniem, że robi się wedle własnego honoru, własnych przekonań. Na nasze szczęście Hattori był raczej nisko stąpającym po ziemi i nie wykazał się takimi pobudkami.
Rozejrzałem się jeszcze po stajni, w pełnej gotowości i czujności szukając jakichkolwiek pułapek, schowanych notek czy czegokolwiek w tym rodzaju, gotowy uskoczyć, gdyby wymierzony został we mnie jakiś atak, bądź moja obecność dezaktywowałaby właśnie taką pułapkę. Nie chciałem umierać na tym finalnym etapie przez własną nieostrożność, dlatego teraz zachowałem jej aż nadto. Mimo to, gdy teraz nastał czas, w którym mieliśmy wejść na wóz i odjechać, nigdy nie wracając, poczułem zawahanie przed działaniem. Wciąż miałem w głowie obraz Renkuro, który przecież mógł przeżyć i właśnie tutaj podążał.
- Poczekajmy parę minut na Renkuro. Jeśli się nie zjawi, będziemy musieli już jechać, ale dajmy mu jeszcze chwilę…- i mówiąc to, zobaczyć mogliśmy właśnie kilka lalek, a wraz z nimi białą czuprynę, na widok której uśmiechnąłem się szczerze, chyba pierwszy raz odkąd wyjechałem z Shigeki.
Yujime nie żyje. No cóż, dowódca kusił śmierć swoimi poczynaniami, a i tak długo udało mu się pozostać przy życiu. Nie zapomnę chyba jego daremnej próby przyklejenia notki do czoła przeciwnika będąc w zasięgu jego pięści. Było to coś… tak oryginalnego, że będzie to chyba najczęściej wspominana przeze mnie akcja całej misji.
- Najważniejsze, że żyjesz. Musimy ruszać. – Spojrzałem jeszcze z zmarszczonym czołem na mężczyznę, którego niosła lalka, a był to ten sam, którego spotkaliśmy w korytarzu. Pozostawiwszy pytające spojrzenie Renkuro ostatecznie zdecydowałem, że nie pora teraz na pytania, należało jechać. Wsiadłem do wozu, tak jak i pozostali i ruszyliśmy w kierunku, z którego tu przybyliśmy, licząc, że na tym zakończą się niebezpieczeństwa dnia dzisiejszego.
Streszczenie działań
1. Biegnie za Hattorim;
2. W stajni cały czas będąc bardzo uważnym rozgląda się za pułapkami, gotowy by uskoczyć;
3. Wita Renkuro, wsiada na wóz i jedzie razem z resztą do wioski Shikimura.

Techniki
Chakra: 85%

Statystyki etc.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 948
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Stajnie [LOKACJA EVENTOWA STRONA SHINSENGUMI]

Post autor: Anzou »

Kaminari Anzou przemierzał wraz ze swoimi towarzyszami. Jego emocje gotowały się w nim, ale mimo to, mimo wszystko musiał trzymać głowę wysoko uniesioną. Ten cały koszmar się jeszcze nie skończył, a chłopak nie miał zamiaru tracić życia na ostatniej prostej. Koniec był bliski i to go motywowało. To sprawiało, że był skupiony i uważnie wypatrywał każdego zagrożenia. Stale trzymał się blisko Nany. Ona można powiedzieć była mózgiem tej operacji i podejmowała większość decyzji. W przeciwieństwie do tego całego pożal się boże dowódcy, który miał problemy w zasadzie ze wszystkim. Bez Nany grupa amatorska nie ma najmniejszych szans na przeżycie. Dlatego też - Białowłosy będzie jej pilnować i trzymać się blisko. Hattori wiedział kim on jest, ale cała grupa się rozeszła bez większej komplikacji. Anzou nie chciał go mordować, pewnie nie miał z nim szans. To było ryzyko, którego Kaminari nie chciał podejmować.
- Wracajmy jak najszybciej.
Powiedział spokojnym głosem Anzou. Chciał wrócić do swojego domu, napić się ulubionej zielonej herbaty, pomedytować i zastanowić nad życiem. Teraz, po tym co przeżył Białowłosy ma o czym myśleć. W jego oczach klan Uchiha stracił. Bardzo dużo stracił. Anzou musi rozmówić się z Azumą, bo nie będzie taka sama. Albo w ogóle jej nie będzie.
- Dobrze, że jesteś...
Zakomunikował Anzou z uśmiechem na twarzy gdy dostrzegł swojego towarzysza. Myślał, że bestia go dorwała, a tutaj bardzo miłe zaskoczenie. Anzou pomoże swojej grupie w ogarnięciu wozu i załaduje się na niego jak najszybciej. Gdyby ktokolwiek zaatakował grupę - szarpnie Nanę by ta uniknęła ataku. Jest jej to winny.

Skrót: skupienie -> unik przed ewentualnym atakiem/odciągnięcie Nany w razie ataku -> załadowanie się na wóz
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3659
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Stajnie [LOKACJA EVENTOWA STRONA SHINSENGUMI]

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość