Cała trójka zabrała się za przygotowywanie wozu do drogi. Uwijali się całkiem sprawnie, jednak potrzebowali trochę czasu. Pracowali w ciszy, szczęśliwi, że zbliżał się już koniec ich przygody. W pewnym momencie usłyszeli znajomy głos i Nana odetchnęła z ulgą. Byli w komplecie. Powitała Renkuro uśmiechem i zrobiła mu miejsce na wozie. Przyniósł ze sobą kolegę. Dziewczyna pamiętała go z akcji wewnątrz Muru. Nie miała nic przeciwko. Jeśli byli po tej samej stronie, czemu by nie pojechać razem? Mężczyzna był ranny, jednak Nana nie mogła mu pomóc. Nie znała technik medycznych. Jego rany wyglądały na głębokie i krwawiły obficie. Dziewczyna zacisnęła pełne usta w cienką linię, jednak nic nie powiedziała. Co było tutaj do dodania? Pomogła mężczyźnie wejść na wóz, jeśli tego potrzebował.
W końcu wyruszyli w drogę. Bez większych problemów kontynuując podróż ku wiosce, z której przybyli na Mur. Nana była ciekawa ile osób przetrwało. Miała nadzieję, że zobaczy Toshiro, Ao, Kutaro czy Azumę. Tak na prawdę nie znała ich dobrze. Kilka ulotnych chwil. Była typem samotniczki, więc jakiekolwiek znajomości były dla niej czymś nowym. Nie liczyła jednak na tak wielkie szczęście. Doświadczenia na Murze nauczyły ją, że życie ludzkie było bardzo ulotne. Tym samym znajomości w nim zawarte. Przez myśl przemknęła jej twarz Yujime, Ajina czy Hattoriego.
Po chwili zwróciła się do Anzou, który trzymał się jej blisko. Cieszyło ją jego towarzystwo. Od początku czuła, że mogła na niego liczyć. Zawsze zwracał na nią uwagę, zawsze chronił jej plecy.
-
Arigatou, Anzou-kun - odwróciła się do niego z delikatnym uśmiechem. Chciała zmierzwić mu włosy, czy coś. Chłopak był od niej jednaj trochę wyższy, pomimo młodego wieku. Zaśmiała się pod nosem. -
Uważaj na siebie - dodała po chwili. Teraz? Czy w przyszłoścI? Pewnie jedno i drugie. Powoli przychodził czas na pożegnanie. Nie wiedzieli co się stanie po powrocie. Może nie będzie już okazji.
-
Jest śliczna - powiedziała do Renkuro. Miała oczywiście na myśli jego lalkę. Sama zawsze chciała taką mieć. Niestety niewiele pamiętała z dzieciństwa. Jej pierwsze wspomnienie to śmierć rodziców. Potem dorastała pod opieką swojego senseia. Ten jednak nie wierzył w takie rzeczy jak zabawki. Dostała od niego kunai czy shurikena. Na lepsze rzeczy do zabawy nie mogła liczyć.
Mogło się wydawać, że komplikacje się skończyły. A drużyna bez problemu dotrze na miejsce. Kilka chwil później wszystko znowu zaczęło się pierdolić. Chyba mogła się do tego przyzwyczaić. Nigdy nie było po prostu dobrze. Nieznajomy powiedział kilka słów po czym osunął się bezwładnie. Nana otworzyła usta, jak gdyby chciała coś powiedzieć, i zamknęła je z powrotem. Uprzedził ją Renkuro biorąc się od razu do roboty. Wpatrywała się w jego poczynania z niemym zaskoczeniem. Siedziała nieruchomo sparaliżowana szokiem. Rozumiała zabieranie rzeczy zmarłym na Murze, podczas walki, w trakcie niebezpieczeństwa. Sama zrobiłaby tak w Hyuo. Nie znajdowali się jednak w Hyuo i nic im nie groziło. Smak pogardy wykrzywił jej usta w grymasie niezadowolenia. Szybko odwróciła wzrok, jak gdyby walczyła sama ze sobą. Niestety gest w niczym jej nie pomógł. Tłumaczenie chłopaka niewiele ją obchodziło. Tutaj nie chodziło o jego wiadomość, o misje. Goro ledwo zaczął umierać, a Ren potraktował go jak nic nieznaczącego śmiecia.
-
Każdy coś stracił - syknęła cicho wstając, nie odrywała wzroku od Goro. Była zła i nawet się z tym nie kryła. Po co się mieszała? Jak zwykle działała instynktownie. Nie mogła się po prostu powstrzymać. Czuła niepohamowaną chęć zrobienia czegoś. Czegokolwiek. Musiała, nie wysiedziałaby w takim momencie. Zacisnęła pięści, jak gdyby chciała coś lub kogoś rozwalić.
-
Sukuna zatrzymajmy się - rzuciła za siebie do chłopaka, który kierował wozem. W jej tonie mógł wyczuć prośbę. Szybkim ruchem chwyciła nieprzytomnego mężczyznę i zrzuciła go z wozu. Głuchy dźwięk uderzającego o ziemię ciała rozbrzmiał w jej uszach. Zalała ją tak dobrze znana fala mdłości. Sama zeskoczyła z wozu dołączając do leżącego mężczyzny. Chwyciła go za część ubioru i zaczęła włóczyć po ziemi, w stronę pobocza. Zwłoki były ciężkie, bezwładne i wciąż ciepłe. Nana jednak nie zamierzała się poddawać. Determinacja błyszczała w jej oczach. Kiedy w końcu udało jej się dotaszczyć mężczyznę na bok odsunęła się od niego o kilka kroków. Wzięła jeden głębszy wdech, jak gdyby dodawała sobie otuchy.
-
Katon - wyszeptała czując coś mokrego na twarzy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że dwie zagubione łzy spłynęły po jej zaróżowionych policzkach -
Gōkakyū no Jutsu - dokończyła biorąc głęboki wdech. Wydmuchała średniej wielkości kulę ognia przed siebie paląc zwłoki. Była to jedna z podstawowych technik jej klanu. Każdy Uchiha ją znał. Goro wybrał swoją stronę konfliktu, stronę śmierci, stronę Uchiha. Przypłacił swoją decyzję życiem. Jedyne co mogła dla niego zrobić to pomóc mu odejść na drugą stronę w odpowiedni sposób. Nie wiedziała czy należał do jej klanu czy nie. Nie miało to większego znaczenia.
Po kilku chwilach było po wszystkim. Otarła wierzchem dłoni mokre oczy i spojrzała na swoje dzieło. Zapach palonego mięsa niebezpiecznie drażnił jej żołądek. Przed oczami znowu stanęły jej zwłoki spalonych strażników na Murze. Wzięła głębszy oddech starając się uspokoić. Skończyła pewien rozdział w swoim życiu. Był dla niej nauczką, przestrogą na przyszłość.
Nie jesteś tylko bezmyślnym narzędziem - brzmiało w jej uszach, kiedy odwróciła się na pięcie i podeszła do wozu. Stanęła tuż przed nim spoglądając na wszystkich trzech chłopców.
-
Anzou ma rację - powiedziała tylko. Rozumiała jego chęć poznania czegoś o swoim klanie. Sama, pomimo tego, że nie ufała Uchiha, chciała wiedzieć o nich jak najwięcej. Między innymi dlatego stanęła po ich stronie w tym całym konflikcie. Sukuna, Anzou, Renkuro i Nana. Byli jeszcze przynajmniej przez resztę drogi jedną drużyną. Nie chowała urazy czynami Renkuro. Bo po co? Każdy z nich był inny. -
Jesteśmy w tym gównie razem - dodała z krzywym uśmiechem, jednak obserwowała resztę uważnie.
W zależności od obrotu sprawy była gotowa się bronić, robić unik lub też zwyczajnie zająć swoje miejsce w wozie, jeśli Renkuro zdecydował się otworzyć zwój i przeczytać jego zawartość dla całej czwórki.
Streszczenie
- Wyjazd ze stajni w stronę wioski
- Rozmowa
- Oburzenie czynami Renkuro
- "Pogrzeb" zwłok
- Czekanie na rozwinięcie się sprawy - w zależności od konsekwencji obrona lub wejście z powrotem do wozu i droga w stronę wioski
Techniki
Ukryty tekst
Aktywne
Ukryty tekst
Staty i kp
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst