Strona 1 z 17

[Event] Oniniwa: Grupa poszukiwawcza

: 11 wrz 2020, o 23:24
autor: Vulpie
Mapa

Re: [Event] Oniniwa: Grupa poszukiwawcza

: 12 wrz 2020, o 00:41
autor: Asaka
Były osoby, które przeszły do porządku dziennego po nieporozumieniach i były też takie, które za wszelką cenę chciały zabłysnąć. Seinaru stracił w jej oczach już rok temu, gdy okazało się, że naściemniał strażnikom o powodzie, dla którego wraz z Ichirou zaciągnęli jej męża do celi i przesłuchali, ale dzisiaj, tutaj, teraz stracił jeszcze bardziej. I to wcale nie dlatego, że miałaby się czuć za coś winna – bo winna nie była. Na usta cisnęło jej się teraz tylko krótkie, acz treściwe „nie zesraj się”, ale Sanada miała w sobie tyle taktu, by nie zniżać się do poziomu Seinaru Keia, który najwyraźniej potrafi tylko szydzić i ubliżać. Bliżej mu było do jadowitej żmii niż modliszki. Klasa – ot, tego mu właśnie brakowało. Wszak „żonka” nie szukała winnych wszędzie, tylko nie tam, gdzie powinna. Nawet nigdzie nie wskazała winnego, ot, stwierdziła tylko, że Kei zrobił bałagan i zostawił go na głowie straży, która musiała to po nim sprzątać. I posprzątała. Takie były po prostu fakty. Najzabawniejsze w tym było to, że mimo tych wszystkich słów, Shikarui i Asaka zwracali się do samuraja z szacunkiem – tylko po to, by w odpowiedzi dostać prześmiewcze ksywki i wiadro szyderstwa. Nie, on wcale nie prowokował. Skąd. Ani dziś, ani rok wcześniej. A gdyby babcia miała wąsy, to byłaby dziadkiem.
- Wyjaśnijmy sobie coś raz na zawsze, Kei-san – to było warknięcie, bo aż krew się w niej gotowała. Znowu jej męża w jej obecności obrażano. Zresztą… Do niej też zwrócił się jak do kogoś gorszego sortu. Prowokował, obrażał, oczerniał. Ale czego mogła się spodziewać po kimś, kto kopnął Biju w dupę? - Nie przeszkadzało wam na trybunach, że ktoś rzucił na obserwatora genjutsu, a gdy mąż tej osoby zareagował, to nagle jest tym złym. Przekleństwo nie odpala się na zawołanie, do tego wszystkiego wchodzą silne emocje, a nim to się stanie, to Jugo może się jeszcze uspokoić. Mówiłam wam, żeby go nie prowokować, a to właśnie zrobiliście. Kłamałeś strażnikom w strażnicy, doprowadziliście mojego męża do tego, że zasłabł tylko dlatego, że coś ci się wydawało. Byliśmy później przesłuchiwani drugi raz, również pod genjutsu, tak samo jak zrobiliście to wy. Zadano nam wtedy więcej pytań, również o Antykreatora po tym, jak wyraziłeś swoje wymysły, domysły i wątpliwości. I puszczono nas wolno. Nikt nie puściłby poplecznika Antykreatora wolno. Nikt nie jest przestępcą, bo niby z jakiego tytułu? Bo kogoś nie lubisz? Jeśli sądzisz, że straż Watarimono popełniła błąd nas wypuszczając, to chyba wiesz co zrobić, gdy wrócisz do domu – kobieta westchnęła i pokręciła głową. Ichirou też dołożył swoje – jakąś dziwną próbę, którą Toshiro praktycznie odparował, a później próbował nakierować na to, że Shikarui jest poplecznikiem Hana. Kapitan straży Watarimono podczas przesłuchiwania pod genjutsu zadał to samo pytanie. Odpowiedź nie była twierdząca. - Wiedziałam, że możecie coś źle zrozumieć i właśnie dlatego, Ichirou-san, dostałeś ode mnie list. Żeby nie było później takiej sytuacji jak dzisiaj, ale najwyraźniej niektórych – tu spojrzała ponownie na Seinaru - dupa swędzi, żeby namieszać, bo widzi tylko kraniec własnego długiego nosa i jest przekonany o swojej nieomylności. Łatwo kogoś osądzać, gdy nie zna się całego obrazka, nie? A tymczasem znajdujesz się na naszych ziemiach, więc się zachowuj. Jesteśmy tutaj z polecenia Koseki Kazuo-dono i jego wolę wykonujemy jako Sentoki rodu, a jeśli nie wierzysz w to, co mówię, to niech Ichirou-san rzuci na mnie tę swoją technikę, chętnie się jej poddam i potwierdzę wszystko, co przed chwilą powiedziałam – złote oczy zmrużyły się w złości, ale taka była prawda i Asaka nie miała nic do ukrycia. Tym bardziej, że Seinaru wyciągał brudy publicznie – brudy, które mogły niepotrzebnie namieszać w trakcie wyprawy, bo wprowadzały dezinformację i niepewność. Ale o to mu chyba chodziło. - Han nie musi nawet nic robić, bo ninja pozabijają się sami. Jak nie wojnami to właśnie w ten sposób. Nieporozumieniami i wybujałym ego – prychnęła jeszcze pod nosem. - Mam nadzieję, że wszystko już jest jasne i teraz skupimy się na prawdziwym problemie, Hanie, Oniniwie i Jugo we mgle, a nie będziemy atakować kogoś, kto chce i może pomóc – i wcale nie chodziło jej o atak fizyczny. Bo to, co zrobił tutaj Seinaru, te przedstawienie, kabaret jak to nazwał i jaki nakręcił, też był atakiem. Powtórzyła też niejako słowa Toshiro i Yamiego, którzy nawoływali do skupienia się na prawdziwym problemie, a nie na tym, by je tutaj tworzyć, przy okazji wprowadzając zupełnie zbędne podziały. - Przy okazji, Ichirou-san, Hikari-san ma rację. Jeśli pozwolisz temu samurajowi odzywać się w sprawach waszej organizacji w taki sam sposób, jak odzywał się dzisiaj do nas, to naprawdę nie wróżę wam wielkiej przyszłości. Nie jestem żadną żonką, a mój mąż nie jest przestępcą. Ośmieszacie się – Asaka trochę się zagotowała i nie mogła sobie odpuścić, by dopowiedzieć jeszcze to, choć sądziła, że Ichirou i tak będzie mieć to w dupie, tak jak cały długi list, który mu wysłała w dobrej wierze, ale dość szybko z niej spłynęło, bo jedyną kąsającą chihuahuę jaką widziała, to samuraj z dzidą. - Naskakujecie na dobrych ludzi. Na nas i na tych, którzy nas tu zwołali. Słyszeliście, co mogą zrobić poplecznicy Hana, zwłaszcza ten cały NES. Niewidzialność. A nie przyszło wam do głowy, że nikt nie chciał mówić co wie, właśnie dlatego, że ktoś, kto potrafi ukryć swoją obecność, mógł słuchać? – burknęła jeszcze pod nosem, bo miała serdecznie dość tego, że tutaj trzeba udowodnić swoją niewinność, a nie dostarczyć dowody, że ktoś jest winny. Miała szczerą nadzieję, że teraz ich drogi się rozejdą i dzisiaj będzie ostatnim dniem, w jakim widziała Seinaru i Asahiego. Ani z jednym ani z drugim nie chciała mieć nic więcej wspólnego, nawet jeśli Sabaku wcześniej przypadł jej do gustu. Dzisiaj jednak nie wykazał się rozumiem, a po prostu popłynął za znajomkiem no i ot – dobili do brzegu. Bardzo grząskiego. Nazywał się on brzegiem prowokacji. - Walka nie jest konieczna. A przynajmniej nie między nami – odpowiedziała jeszcze do nieznajomego mężczyzny, Juna, który się do nich zbliżył. To nie oni wszczęli tę kłótnię, ale po oskarżeniach jakie padły, nie było wyjścia i trzeba było się obronić.
- Psy szczekają, karawana jedzie dalej – wymamrotała pod nosem, w dupie mając nawet to, czy Seinaru usłyszy co ma jeszcze do powiedzenia, czy nie. Jeśli ktoś się jej nie przysłuchiwał nie znajdując się w najbliższym otoczeniu, to raczej nie miał szans tego komentarza w ogóle usłyszeć. Co warte było zauważenia – i ona i jej mąż mówili z mocnym akcentem charakterystycznym dla tych stron, nie było więc mowy o tym, by Shiki wychował się gdzieś indziej. Przynależał zaś do jednego rodu, tego samego, którego odznakę nosił na łańcuszku zaraz obok zawieszonej na nim obrączki. Drugą ona nosiła na palcu.
- Nie mam pojęcia, Yami. Może jest tam jakaś bariera, która uniemożliwia wejście do środka? Patrząc na to, że cała wioska była ukryta pod wodą, to jestem skłonna uwierzyć we wszystko… Mujin-san? – to powiedziała już głośniej, gdy odszukała wysokiego i zamaskowanego medyka w towarzystwie ślepca, kury i jakiegoś białowłosego. - Może ty słyszałeś o takich technikach pieczętujących? Wiesz może coś więcej? – to był jedyny jej znany tutaj shinobi parający się sztuką fuinjutsu na tak mocno zaawansowanym poziomie, a to wszystko przywodziło na myśl właśnie tę sztukę. Wiedziała, że Yami też się tym interesował, ale skoro jemu nie przyszło to do głowy, to musiał nie mieć o tym wiedzy. - Mój smok nie jest w stanie się wzbić zbyt wysoko w powietrze, Masako… dobrze pamiętam imię? Nie zda się więc na wiele, chociaż jest szansa, że wytrzymałby ich atak – zwróciła się tutaj do czarnowłosej Uchiha, którą kojarzyła sprzed dwóch lat. Złotooka kobieta na moment puściła Shikaruiego i sama podeszła do krateru, spoglądając w dół na zamgloną okolicę. Niewiele było tam widać, ale wierzyła swojemu mężowi na słowo. Pokręciła głową i wróciła, wyciągając przy okazji obie ręce, by złapać czarnowłosego mężczyznę za rękę i poderwała głowę do góry, zadzierając ją, żeby spojrzeć na ukochanego. Oboje wiedzieli po co tutaj są – żeby zyskać wiedzę. Ten jeden raz walkę można było odstawić na bok. Zresztą… Czysto teoretycznie i dla niej mogło być to po prostu bezpieczniejsze. - Pójdziemy z wami szukać informacji – powiedziała i po chwili oboje ruszyli za Feniksami, za Yuriko i Sau, w stronę północną. Asaka jeszcze tylko się obróciła, szukając wzrokiem swojej kuzynki i uśmiechnęła się do niej, nie wiedząc, którą drogę ona wybierze. Zresztą tak jak nie wiedziała tego, co wybierze reszta przy nich zebrana. Miała jednak nadzieję na przyjazne towarzystwo bez bezsensownych oskarżeń.

tldr: Asaka odpowiada na zarzuty i szyderstwa Seinaru, zwraca się też do Ichirou oraz Juna. Następnie odpowiada Yamiemu i Masako, zadaje też pytanie Mujinowi. Wraz z mężem idą za poszukującymi
Dotyczy: Seinaru, Ichirou (i każdy kto słucha „kłótni”), Toshiro, Hikari, Jun, Yami, Mujin, Masako, Shikarui, Feniksy, Keira

  Ukryty tekst

Re: [Event] Oniniwa: Grupa poszukiwawcza

: 12 wrz 2020, o 00:43
autor: Shikarui
Spodziewał się kłopotów. Problemów. Spodziewał się, że Klepsydra, z którą podobno Asaka się dogadała, tak mówiła, będzie niebezpieczna. Spodziewał się, że będzie trzeba się nastawić na jedno - na polowanie. I to wcale nie na Hana. Pamiętał ciągle w głowie słowa Ichirou, które jako jedyne, wypowiedziane jego zimnym tonem, były klarowne w jego głowie: nie mieliśmy złych zamiarów. Z jakiegoś powodu instynkt nakazywał mu tym słowom ufać. On zaś ufał instynktowi. Ufał także Asace, ale to, jak ona oceniała innych ludzi nie było jego priorytetem w tym, jak sam ich oceniał. Dlatego nie ufał wymianie listów. Nie ufał piaskowi, który został wysłany i słodkiemu powiedzeniu, że jest w porządku. Ichirou, Seinaru i ten... kim on w ogóle jest? Ten, który stał obok nich i był nieprzytomny przez większość czasu podczas walki z demonem, bo poległ przy piórach. Klepsydra w całej okazałości. Wrogowie. Mówią, że z problemem trzeba się przespać, ale raczej to nie było odpowiedzią w tym przypadku, dlatego zróbmy wyjątek - spróbujmy poszukać innego rozwiązania. Już kiedy Seinaru otworzył swoją niekulturalną buźkę, którą operowanie nigdy nie wychodziło mu dobrze, wiadomym było, że mogą się posypać dalsze problemy. Jednak nadal - Asaka zapewniała, że dogadała się z Ichirou. Że sprawa załatwiona i nie będzie eskalować. Więc Ichirou zaraz uciszy swojego psa, czy nie tak? Nakaże mu grzecznie warować, żeby zaczął się popisywać kopaniem w dupsko innego zagrożenia z liczeniem na to, że nie straci przy tym nogi. Nigdy jednak nie podejrzewał, w najśmielszych snach, że to, co zacznie Seinaru, nie obróci się przeciwko niemu. Obróci się na jego korzyść. Scenariusz wydawał się wręcz bajeczny. Bo to, że nagle pojawi się zwątpienie: och, czy on na pewno nie jest groźny? nie stanowiło dla niego w tym momencie najmniejszego problemu. Obrósł w piórka. Mocny i kulturalny w gębie, bo miał publikę. I to prawda! Shikarui był podstępną, obrzydliwie ślizgającą się żmiją, która nie lubiła wysuwać się z cienia, ale kiedy musiała, robiła wszystko, żeby słodki jad przeszedł przez żyły wszystkich. Tak też się stało tym razem. Seinaru w końcu ciężko było oskarżać o dobre intencje. Był aktualnie prowokatorem. A potem już tylko skaczącym, szczekającym pieskiem, który bardzo chciał, żeby go usłyszano.
Shikarui skłonił się bardzo nisko w kierunku Seinaru, Ichirou, w kierunku Klepydry jak i tak naprawdę większości członków wyprawy. Przeprosinowo - taki był przecież zwyczaj. Tak się mogło wydawać. Och, oczywiście, w końcu musiał się pokajać, przeprosić, że zawiódł zaufanie, że przecież jego uczynki zostały źle odebrane, a on chciał dobrze..! Gówno prawda. Chciał zawsze dobrze - ale dla samego siebie. A ten ukłon i włosy, które zsunęły się z jego ramion, zasłaniając twarz, miał być kurtyną dla uśmiechu satysfakcji, którego nie mógł powstrzymać na ustach. Oto więc jest - słowo przeciwko słowie. On, jakże pokorny i przepraszający, podający informacje - i on, niekulturalny, wyzywający, bezczelny, obrażający. Wynik był przecież oczywisty. Shikarui wręcz nie dowierzał, że tak gładko obrócił broń Seinaru przeciwko niemu, a wynik był tak dobry, że aż rozpierała go ekstaza. Lubił pisać scenariusze, a ten napisał się lepiej, niż gdyby sam go rozplanował.
- Ależ tak, chcę pomóc Hanowi. Chcę mu pomóc się zatrzymać w swojej misji. - Wyprostował się, gdy zapanował nad twarzą. A stało się to szybko. - Bardzo przepraszam, Ichirou-dono, Seinaru-san, za to ogromne nieporozumienie. Tak niestety bywa, kiedy sprawy załatwia się opacznie. - Na jego twarzy widniała szczere zmartwienie. Szczere. - Prosiłbym jednak, byś nie obrażał mojej żony, Seinaru-san. To naprawdę nie przystoi. - Wiedział, że nie musi bronić Asaki, bo sama sobie świetnie radziła z bronieniem... zresztą tak jak było słychać. Tym nie mniej była jego własnością - i odpowiadał za nią. Więc i niepoprawnym byłoby zostawienie to bez komentarza. Śmieszne, bardzo śmieszne. Jak ludzie nagle musieli uspakajać Seinaru, bo ten nie potrafił opanować samego siebie. Być może naprawdę dostał srogą reprymendę od podwładnych? Shikarui potrafił sobie to wyobrazić. Kazuo chyba by pierdolca by dostał, gdyby taki kwiatek wyszedł, jaki pojawił się na arenie. Najbardziej go to śmieszyło dlatego, że powinni go rzucić psom na pożarcie, bo cholera, mieli racje! Był przecież dość stuknięty! Odrobinkę. Ale ludzie mieli to w sobie - lubili bronić słabszych. A Shikaruiemu idealnie pasowała wręcz rola poszkodowanego, napastowanego, zapędzonego w kozi róg! No, gołąbeczku. Całuję na przyszłość.
- Nic mi nie wiadomo o takich właściwościach pieczęci. - Odpowiedział w stronę Ichirou. - Zasięg sensoryzmu? 120 metrów maksymalnie. 20 metrów minimalnie. Juugo to najspokojniejsi ludzie przez to, że uczą się kontroli nad emocjami. Bestia pożera ich dopiero po bardzo silnych emocjach. Nie wiem, jak funkcjonują ci... to, co zostało z tego szczepu Juugo w tych okolicach. Zapewne na zasadzie stadnej. Juugo potrafią się porozumiewać ze zwierzętami, być może porozumiewają się między sobą na pierwotnym poziomie. - Dalej były pytania Yamiego, więc i ich nie pominął. - Moje zdolności może oszukać wyłącznie klan Ranmaru bądź wysoki poziom pieczeci w rzeczach martwych. Techniki Ranmaru zaś mogą ukryć tylko samego siebie. Nie sądzę, żeby Han aktualnie miał współpracować z NESem po tym, czego się dowiedzieliśmy. Widziałem chakrę Hana. Rozpoznam ją wszędzie, gdzie się pojawi. - W końcu ta chakra krążyła i w jego żyłach. Znał ją doskonale.
Jego wzrok wylądował na moment Natsume. Wpatrywał się przez moment w jego maskę, kiedy wyłapał jego spojrzenie, po czym uniósł lekko dłoń i przesunął nią tak, jakby chciał coś zsunąć z twarzy. I puścił w jego kierunku pawie oczko. Mimo tego, że się bał tego, kto tu z nimi przebywał najbardziej z nich wszystkich, to i lubił tego dziwaka za maską. Polubił go po ostatniej rozmowie, bo miał ciekawy pogląd na świat. Ninja to narzędzia. A jego czystość sumienia była prawdziwym fenomenem. Dość szybko odwrócił wzrok od Natsume, bo zobaczył, że zbliża się do nich ktoś... no właśnie - ktoś.
- Cześć, Aka. - Odpowiedział płynnie w stronę Uchiha. Nie spodziewał się też kolejnej rzeczy - och, dzień niespodzianek! Tego, co usłyszał. To tylko twoja wyobraźnia - szept w jego głowie był jego własnym szeptem. Wydarzenie tego, co chciałbyś, żeby się wydarzyło, ponieważ tego oczekiwałeś. Ułuda - bo nie można ufać nikomu. Zwykła sztuczka, która miała... co miała? Tak jak Asaka tak i on - sceptycyzm i pewna doza dystansu była naturalną. Tak jak i pewna doza dysonansu. - Aka. - Powtórzył jego imię i wyciągnął do niego rękę. Z uśmiechem, ciepłym i... szczerym? Co jest prawdą, a co nie?
- Powodzenia. Toshiro. - Rzucił początek do Mujina jak i Toshiro. Zatrzymał na moment czarnowłosego i pochylił się do niego. - Trzymaj się zamaskowanego z samurajem. Juugo potrafią łatwo wyrywać się z genjutsu, jak wiesz. A ten zamaskowany... jest całkiem niezły. - Wyciągnął kącik ust w górę, kiedy odsunął się od Uchihy i klepnął go lekko w ramię, zanim skierował się za swoją żoną. Albo raczej - razem z nią. Nabuzowaną emocjami, złością i gniewem. Och, uwielbiam, kiedy tak wybuchała! Prawdziwa lwica! Wilczyca.
- Ładne wystąpienie, Wilczyco. - Odezwał się, kiedy grupy się już rozeszły w dwie strony.
- Radzę ci nie wyciągać więcej przeciwko nam swojego piasku. - Zwrócił się do Shenzena. - Sasha! Podejdź proszę, jeśli możesz. Poznaj moją żonę, Asakę, oraz przyjaciół: Hikariego, Yamiego oraz... Akiego. Ach, poznajcie również proszę Yoshimitsu. Oraz... - Oraz, moment, kogo? Jeszcze raz? Shikarui nie miał rewelacyjnej pamięci do imion, a teraz jak się tak zastanawiał to nie był pewien, czy usłyszał imię Douhito. Chyba nie? Nie przedstawiał się? Był tak delikatny i łagodny, że Shikarui odkrył, że Shins rozpłynął mu się przy dwóch białowłosych osobistościach. A to bardzo, bardzo niebezpieczne. W końcu - cicha woda brzegi rwała. Reszta kompanii była jednak dla niego jeszcze bardziej anonimowa. Teraz bardziej zwrócił uwagę na Kaiko, który wcześniej, co mu nie umknęło, bawił się niestandardową (mimo wszystko) bronią. Sam nigdy nie widział jej w akcji. Ach, kolejna Hyuuga - z turnieju, czyż nie? No tak, jeszcze Masako, ta akurat była dla niego rozpoznawalna. Pamiętał ją z: "ładny łuk". Potem jego pamięć o niej się urywała. Był jeszcze ten blondyn. Ciekawe, ile byli warci.

tl;dr:
Gadka z Klepą cdn
Wyjaśnienia dotyczące Juugo cdn
(gdzieś tu zwrócenie się do Natsa)
Zwrócenie się do Toshiro i Mujina
Zwrócenie się do Akiego
Zwrócenie się do Sashy, Shenzena, Shinsa i Yoshimitsu

Techniki:
  Ukryty tekst
Karta Postaci:
  Ukryty tekst
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): odznaka Sentoki od Kosekich, Łuk retrorefleksyjny, kołczan - 20 strzał, torba na tyłku, jedno wakizashi przy lewym boku z dzwoneczkiem, drugie wakizashi na plecach, na poziomie pasa, kabura na broń na prawym udzie, czarny płaszcz, średni zwój, manierka, karwasz z metalu na lewej ręce
Zbroja: 3 kunai na prawym udzie, 3 kunai na lewym udzie
  Ukryty tekst

Re: [Event] Oniniwa: Grupa poszukiwawcza

: 12 wrz 2020, o 15:26
autor: Aka


dotyczy: wszyscy, którzy ich słuchają, Shikarui, Sasha

Re: [Event] Oniniwa: Grupa poszukiwawcza

: 12 wrz 2020, o 16:06
autor: Shenzhen
Dotarcie do wioski wiązało się już z rozpoczęciem realizacji założeń jakie przewidywał plan. Po krótkim jego przedstawieniu przez Yurikin, polegać miał on na jednej grupie, która zajęłaby się tymi dzikusami, mającymi nacierać na wioskę,w przypadku ewentualnej obecności intruzów, jakimi mieli być wszyscy uczestnicy tej eskapady. Shenzhen mimo tego, ze starcie z dzikusami, jakimi byli Juugo mogło sprawiać nie lada frajdę, to jednak tym co powodowało dreszcze na ciele chłopaka, to tajemnica, jaką ta wioska skrywała. Coś co było warte by Han zachował to w tajemnicy przed wszystkimi, i coś co jest w stanie wyciągnąć go z jego kryjówki, tylko po to by się upewnić, ze nikt się niczego nie dowie. Sam zawsze wychodził z założenia, że informacja i wiedza, często potrafią zdziałać więcej niż niejedno ostrze miecza. Naturalnym stało się więc to, że młody Sabaku skierował swoje kroku wraz Yurikin, która ze względu na swoje umiejętności będzie stanowiła idealny trzon tej grupy.
Podobnego wyboru dokonał również mężczyzna, który do tej pory, nieustannie towarzyszył białowłosej kobiecie, odzianej w zbroje, która świadczyła o tym, ze postura i łagodny wyraz twarzy nie idą w parze z potencjałem bojowym. W tym zgromadzeniu, i w tej mieszance przybyłych tutaj osób nie powinno dziwić, że aparycja może być wyjątkowo złudna. Wracając od mężczyzny, ten natomiast odznaczał się smukłą sylwetka, która od czasu do czasu byłą smagana przez opadajace na nią, czarne włosy. Ta dwójka z jakiegoś powodu również zdecydowała się na eksplorację wioski, więc koniec końców przyjdzie im współpracować. Jakie umiejętności posiadają, czy będą stanowili wzmocnienie czy też obciążenie w grupie? Być może wcale nie powinno się im ufać? Strasznie wiele pytań nasuwało się Shenzhenowi, kiedy ten obserwował każdego z dołączających do tej grupy. Najpewniej tez nadal kontynuowałby te rozmyślania, na temat reszty członków, gdyby nie fakt, że wcześniej wspominany smukły mężczyzna, skierował słowa bezpośrednio do młodego Sabaku, przestrzegając go przed kierowaniem piasku, przeciwko towarzyszom. Mimo, że było to wyraźne ostrzeżenie, Shenzhen nie wyczuł w tym jakiejś wrogości ani protekcjonalnego tonu, który wskazywałby, ze jeżeli tylko zdecyduje się nie zastosować do owej przestrogi, to zakończy się to dla niego w najgorszy z możliwych sposobów. Trochę zbiło go to z tropu, lecz nie chciał pozostać dłużny, i po krótkiej chwili odpowiedział:
- Wystarczy iż nie dostanę ku temu powodów..... - po czym skinął głową na znak pewnego zrozumienia.
Przyśpieszył kroku, zbliżając się nieco do Yurikin i zdecydował się przemówić, nie spoglądajac na kobietę, a andal bacznie obserwując teren, który ich otaczał:
- Topologia wioski wymusiłaby na nas dosyć długie poszukiwania, gdybyśmy chcieli je kontynuować w licznej grupie. Być może pozwoli nam oszczędzić nieco czasu zachowanie pewnego odstęp pomiędzy każdą z poszczególnych, mniejszych grup, gdybyśmy zdecydowali się je stworzyć. Tworząc w ten sposób żywy łańcuch, krócej będziemy polegać na tych, którzy będą osłaniali nasze tyły.....
Shenzhen rzadko kiedy decydował się na to by na kimś polegać, tak wiec i tym razem zakładał, że w szeregach grupy, broniącej wioski, niekoniecznie wszystko musi pójść zgodnie z planem. Trzeba będzie w tym wypadku mieć plan B, który zapewni chłopakowi możliwość ewakuacji. Jest to już bynajmniej zmartwienie jego towarzyszy, którzy przy takim obrocie spraw, najpewniej zostaną martwi, wśród murów, lokalnych budynków, tworzących ową wioskę...

Dotyczy: Shikarui


KP:
  Ukryty tekst


EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Gurda:
  Ukryty tekst
Torba
  Ukryty tekst

Re: [Event] Oniniwa: Grupa poszukiwawcza

: 12 wrz 2020, o 17:41
autor: Akaruidesu Yoake
KP:

WIEDZA
  Ukryty tekst

ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Kabura na broń na obu udach, Torba nad lewą nogą, Wakizashi przy prawym boku, Katana przy lewym boku
  Ukryty tekst

Re: [Event] Oniniwa: Grupa poszukiwawcza

: 13 wrz 2020, o 00:41
autor: Shins
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst

WIEDZA
  Ukryty tekst

ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst

Re: [Event] Oniniwa: Grupa poszukiwawcza

: 13 wrz 2020, o 00:43
autor: Sasha
Wyprostował się nagle. Obok tego tematu nie mógł przejść obok.
- JEŚLI KTOŚ WĄTPI W PANA SHIKARUIA, TO CHCIAŁBYM POWIEDZIEĆ, ŻE OSOBIŚCIE RĘCZĘ ZA NIEGO. MOJE SPECJALNE ZMYSŁY CO DO OSÓB NIGDY SIĘ NIE MYLĄ! PROSZĘ, ŻEBY NIKT NIE WĄTPIŁ W JEGO CZYSTE INTENCJE I CHĘĆ WSPÓŁPRACY. NIE MOŻEMY KWESTIONOWAĆ SIEBIE, GDY NADEJDZIE CHWILA PRÓBY! WTEDY TRZEBA PATRZEĆ DO PRZODU, NIE ZA PLECY! – powiedział tak głośno, żeby wszyscy usłyszeli. Może trochę za bardzo się faktycznie wydarł, ale moment tego wymagał.
Kolejny rozłam. Chciał uniknąć podobnej sytuacji jak z Shenzhenem. Nie był tutaj żadnym autorytetem, ale miał nadzieje chociaż powstrzymać kiełkujące ziarna, jeśli u kogoś powstały. Wszelkie problemy najlepiej rozwiązywać w zarodku, a nie walczyć później ze ścięciem lasu. Jeśli się zbłaźni, bardzo mała strata, jeśli uratuje tym czyjeś życie, będzie to warte.
- PAN SEINARU TO NAJLEPSZY PASTERZ JAKIEGO ZNAM! BŁAGAM NIE MYŚLCIE O NIM ŹLE! STARA SIĘ DBAĆ O WSZYSTKICH! NAWET JEŚLI POWIEDZIAŁ COŚ, NIE UZNAWANEGO ZA W PORZĄDKU, TO JEST NIEOCENIONĄ, WAŻNĄ OSOBĄ! - postanowił po chwili również dodać komentarz o tej drugiej osobie, która też była poszkodowana w tej sytuacji. Czuł to panujące napięcie i emocje w głosach.

Niestety na jakiegokolwiek ucznia się nie nadawał. Jego rodzice ubolewali, że nie mogli przekazać mu swoich fachów, odpowiednio ciesielstwa i szwaczki. Kiwnął tylko zachęcająco głową, życzył mu odnalezienia odpowiednich osób, z którymi będzie mógł się zgrać.
- Nikt konkretny, po prostu taki luźny ideał z głowy. – odpowiedział do Yoshimitsu. Tak jak wspominał, było to tylko jego wyobrażenie. Kaguya nie wydawał się jednak zbytnio zainteresowany.
- Szkoda… - chłopak posmutniał wyraźnie. Czy taka odpłata wydawała Yoshiemu się zbyt mało wartościowa? Ciężko mówić u Sashy o dumie. Sam nie jest w stanie zobaczyć, co stworzył, ma jedynie odbicie powielone w głowie. Nikt nie doceniał jego dzieł, więc nie miał z czego być…
Mujin! Czy on powiedział, że są intrygujące i jest zaskoczony?! Białowłosy odetchnął z ulgą, rozluźniając się. Czyżby medyk był artystą lub wrażliwą duszą? Mógł mieć po prostu wprawne oko. Wstydził się wcześniej pokazywać coś tak intymnego, zwłaszcza że było to w pełni autorskie, nie bazowane na niczym prawdziwym. Rozpłynął się uśmiechnięty dzięki słowom ciemnowłosego.
Cieszył się, że postanowili podzielić się o swojej rodzinie.
- Od początku świata, Panie Yoshimitsu? Tooo długoo. – skomentował zaskoczony, unosząc brwi. Pewnie, gdyby miał normalny wzrok, to w zadziwieniu miałby rozdziawione oczy.
- Pana rodzina jest wspaniała, bo Pan z niej powstał! – nie znał szczegółów i też głupio było się tak dopytywać. Był jednak pewien, że Kaguya będzie w stanie zmienić opinie innych ludzi. Sam sobą daje niesamowity przykład.
Co było jednak z rodziną Sashy? On przecież swoją porzucił, a nie była wcale jakaś zła. W porównaniu wypadał naprawdę słabo.
- To naprawdę niesamowite, że Pan tak bardzo się stara i jest w stanie tyle poświęcić. Ja bym nie był na to gotów, dlatego zazdroszczę… - końcówkę powiedział nieco ciszej, jakby zawstydzony swoją słabością.
Mujin był jedynakiem. Niesamowita empatia jak na brak rodzeństwa! Jakkolwiek inaczej sam medyk o sobie sądził. Na pewno jego siostra czy brat go uwielbiał.
- Będę pytać o Pańskie Szczury i Pana! – obiecał na odchodne, machając jedną ręką. Czas było rozdzielić się na grupy. Ekscytujące.

Yuriko go nie usłyszała. Może nie tylko była niewidoma, jak mu się wydawało, ale też była niedosłysząca? Zawsze się czegoś takiego obawiał, byłoby to totalne odcięcie od świata. Nie mógł sobie wyobrazić takiego życia, używając uszu, jeszcze mógł funkcjonować w miarę normalnie. Mogła to być też jego wina. Źle ocenił trajektorie mowy, powiedział za cicho i pytanie zaginęło w gąszczu rozmów. Postanowił podejść i zapytać znów. Odchrząknął.
- Przepraszam… Czy mogłaby mi Pani opisać wygląd tego Hanjiego? Bardzo by mi to pomogło… yyy… dla moich technik. – miał nadzieje, że nie popełniał jakiejś głupoty, pytając ponownie. Nie zignorowała go przecież specjalnie? Postanowił dodać przekonywającą końcówkę na wszelki wypadek. Nie było to oczywiście kłamstwo, bo tego nie lubił, tylko lekkie nagięcie słów.

Miało być ich teraz mniej. Czuł się o wiele bardziej komfortowo. Mniej oczu, które na niego mogą patrzeć. Mniejsze napięcie, gdyby miał być znów przypadkowo w centrum uwagi. Mniej dźwięków do chaotycznej mieszanki. Może teraz będzie mógł się skupić dokładniej na rozmowach wokół niego, bo wcześniej dochodziły do niego tylko wyrywki. Trzydzieści par stóp po miękkim podłożu, deszcz, wiele rozmów, brak zorganizowanej formacji, jego zmysły nie miały wcześniej szansy sprawnie funkcjonować. Teraz bardziej doświadczeni zajmą się wszystkim, a on będzie stał z bok…
Znajomy kochany głos go zawołał. Ojej, ktoś coś chciał od niego. Już się zastanawiał jak się skryć, jednak nie mógł przecież odmówić, zwłaszcza temu mężczyźnie. Od razu wesoło podbiegł.
Padło wiele imion. Normalnie odbyłoby się to przez gesty ręką lub chociażby głową, dzięki czemu mógłby skojarzyć słowo z wyglądem. Nawet jeśli Shikarui to teraz robił, to niestety białowłosy nie mógł skorzystać z tej pomocy. Musiał nauczyć się zapamiętywać głównie przy pomocy słuchania, więc bardzo dobrze rozróżniał głosy. Teraz tylko skojarzyć, które imiona nie padły od danej osoby. Nikt poza przedstawianiem się nie wymawia swojej nazwy, raczej to inni się do nas zwracają. Po dłuższej chwili mentalnej gimnastyki odezwał się do grupy.
- Bardzo mi miło Państwa poznać. Jestem Sasha Bihaku, a to jest Pysia. – uniósł swoją kurę w górę, by obwieścić ją światu. Kura gdaknęła uroczyście kilka razy. Chłopak następnie się pokłonił, trzymając przy sobie blisko zwierzę. Cholercia te wyuczone maniery. Ugryzł się szybko w wargę na myśl o swojej głupocie. Przed tłumem nie powinien był tego robić, nie wypadało mu się raczej teraz obkręcać, a do każdego osobno oddać szacunek też dziwnie. Szybko się wyprostował i udawał, że nic się nie stało.
Odwrócił głowę w stronę, gdzie wydawało mu się, że jest żona Shikaruia.
- Jestem wdzięczny, że mogę z Panią być razem w jednej drużynie, Asaka-sama. Gdy poznałem Shikarui-sama, to wiedziałem, że jego żona musi być naprawdę niesamowita, najznamienitsza w trójregionie, ale rzeczywistość znacznie przekroczyła moje oczekiwania. Przepraszam, że nie potrafiłem sobie tego wyobrazić! – od tej kobiety aż bił blask, nawet jeśli był niewidomy! Normalnie zaciskałby teraz brwi i powieki, jednak nie zdążył wyrobić u siebie tego odruchu.
- Mam nadzieje, że będę mógł z Państwem zjeść kiedyś obiad i pozmywać naczynia, a potem może usłyszeć kilka ładnych bajek! – to marzenie było tak niesamowicie prozaiczne, że aż ciężkie do uwierzenia. Niektórzy chcieli tutaj powstrzymać najgorsze zło na świecie, a co mu było potrzebne do szczęścia?
Aka zwrócił się do niego osobiście.
- Nie mam zamiaru! – odpowiedział, wyciągając wyprostowany kciuk jednej ręki i uśmiechając się. Kura bezpiecznie była trzymana przez drugą. Brakowało tylko mrugnięcia…

tl;dr
ZAWOŁANIE DO WSZYSTKICH ZWŁASZCZA KLEPY
Dokończenie rozmowy z Yoshimitsu i Mujinem
Pytanie do Yuriko
Shikaru i Asaka
Aka
Choć większość pewnie mogła usłyszeć.

  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Parasolka, Kabura na biodrze, Bandaż na twarzy, Dwa bandaże na rękach, Transporter dla kury na plecach, plecak (przywiązany do transportera),
Transporter dla kury to wiklinowa klatka, którą przymocowuje się na odcinku lędźwiowym. Nad nią stawia się i przywiązuje plecak. Posiada pasy bezpieczeństwa, dzięki którym można zabezpieczyć kurę przed lataniem po klatce i zrobieniem sobie krzywdy, podczas gdy chłopak porusza się gwałtownie w różnych kierunkach.
  Ukryty tekst

Re: [Event] Oniniwa: Grupa poszukiwawcza

: 13 wrz 2020, o 04:19
autor: Uchiha Masako

Re: [Event] Oniniwa: Grupa poszukiwawcza

: 13 wrz 2020, o 08:32
autor: Tamaki Hyūga
Po obwieszczeniu podziału grupy na dwie mniejsze zastanowiłam się nad tym gdzie będę bardziej potrzebna i zdecydowałam że moje zdolności klanowe zdecydowanie bardziej przydadzą się podczas przeszukiwania wioski a nie podczas obrony. Poinformowałam o tym Harishama nim się rozdzieliliśmy po czym udałam się za moja nową grupą.
Kiedy już wyklarowały się obie grupy rozejrzałam się po zebranych aby zobaczyć z kim będę miała przyjemność współpracować i okazało się że widziałam dość sporo znajomych twarzy a najbardziej się ucieszyłam że ujrzałam Masako. Wysłuchałam wypowiedzi reszty grupy podchodząc do niej.
- Ja preferuję walkę w zwarciu, jednak dzięki moim zdolnościom klanowym, tak samo jak Yuriko-san jestem w stanie widzieć na duże odległości i potrafię przenikać wzrokiem przez ściany i inne elementy terenu. - powiedziałam do wszystkich idąc za przykładem Uchihy.

ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- Kabura na prawym udzie
- Kabura na lewym udzie
- Torba przy pasie z tyłu po lewej stronie
- Manierka z symbolem Suitonu przy pasie
- Sztylet przy pasie
  Ukryty tekst

Re: [Event] Oniniwa: Grupa poszukiwawcza

: 13 wrz 2020, o 10:44
autor: Hikari
W krótkim konflikcie Hikari nie potrafił przyznać obecnie racji klepsydrze, przynajmniej znając obecną ilość faktów. Czy zasiano w nim ziarno niepewności? Wręcz przeciwnie, wyjaśnienia znajomego małżeństwa były dość rozsądne. Poznał też charakter Seinaru, który jest bardzo problematyczny więc ostra wymiana zdań głównie z tym osobnikiem nie zaskakiwała. Jedynym wartym uwagi w tym zakresie z strony klepsydry było ostrzeżenie Ichirou, czy Kuroi'a, choć szczególnie o pierwszym nie wiedział co myśleć. Tą dwójkę szanował, złe wspomnienia tyczą się głównie towarzyszącemu im samuraja. Przy rozejściu na grupy kontynuowanie konfliktu było niemożliwe, więc cieszył się przerwaniem go.
- Więc ja pójdę z poszukiwaczami, na wszelki wypadek gdyby potrzebowali siły ognia.
Odpowiedział najbardziej Asahiemu, co ogłosił głośno plany swojej organizacji, a następnie zwrócił się do Yuriko obmyślającej którą trasę wybrać.
- Jeżeli zechcecie powinienem być w stanie przebić się zachodnim murem i zrobić nam bezpieczną ścieżkę do środka pomiędzy płomieniami. Hikari Terumi, miło mi. Władam katonami na niespotykanym poziomie mogąc walczyć na każdym dystansie.
Mówiąc to był pewny siebie, dotychczas nie spotkał nikogo mogącego przetrwać jego płomienie. Nie przerażał go fakt, że nawet krwawe pokolenie musiałoby się napocić z większymi bestiami. Sam należałby do niego gdyby wziął udział w pierwszym turnieju, praktycznie tego mu brakowało. Czy dowodzący zdecydują się skorzystać z jego mocy obecnie? To pozostawiał w ich gestii, sam przedstawił tylko ofertę wracając uwagą do pozostałych rozmów. W tym ostrzeżenia wydzielonego Shenzenowi, którego też miał zamiar zacząć obserwować po poprzedniej akcji nie dając szansy do użycia piasku przeciwko swoim.
- Długo się nie widzieliśmy Sasha, Pysiu.
Przywitał się z uśmiechem zastanawiając którą opcję wybierze dowództwo.
  Ukryty tekst
Dotyczy: Imo mówię głównie do Fenixów, choć chyba wszystkich.

Re: [Event] Oniniwa: Grupa poszukiwawcza

: 13 wrz 2020, o 11:05
autor: Yami
KP:
  Ukryty tekst
EQ:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • Duża Torba umieszczona na prawym udzie,
    Skórzane karwasze z umieszczonymi na nich pieczęciami,
    Skórzane rękawiczki, z metalowymi blaszkami,
    Klasyczna Kamizelka Shinobi oraz płaszcz w kolorze zieleni,
    Parasol w dłoni.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
  Ukryty tekst

Re: [Event] Oniniwa: Grupa poszukiwawcza

: 13 wrz 2020, o 12:14
autor: Keion
Gdy grupa dotarła do krateru z którego można było spoglądać spokojnie na wioskę w końcu przyszedł czas podziału. Była to wręcz idealna chwila bo pozwalała odseparować od siebie zwaśnionych ludzi i zwiększyć ich szanse na udaną akcję. Niestety Keion również musiał wybrać jedną z drużyn, ale co do tego gdzie woli się udać był zdecydowany od samego początku i nie miał żadnych wątpliwości. Chłopak ucieszył się że ta cała klepsydra i parę innych osób, które wydawały się być prowokatorami wcześniejszego zajścia szły bronić wioski, ale też Takashi wybrał inną drogę. Mimo iż poznali się dopiero tego dnia to poza nim i Yoake raczej nie było nikogo na kim mógł polegać.
-Więcej pewności siebie, a na pewno dasz sobie radę.-Powiedział do Takashiego przed podziałem i ruszył za Yoake oraz grupą poszukiwaczy.
Część poszukiwaczy próbowała wymyślić jakąś taktykę, a jeszcze inni wyszli z założenia że lepiej przedstawić innym swoje umiejętności. Akurat w kwestii umiejętności Keion był kimś kogo ciężko było jednoznacznie określić bo nie wyróżniał się specjalnie na tle innych, ale chciał również się jakoś określi. -Jeśli o mnie chodzi to najlepiej radzę sobie walcząc w zwarciu i w średnim dystansie. Znam się też trochę na medycynie, więc gdyby coś się stało walcie jak w dym, jeśli będę w stanie to pomogę.-Powiedział do wszystkich i spojrzał na kurę oraz jej właściciela, którzy od samego początku wydawali mu się podejrzani. Jednakże Yuriko nie pozwalała na jego obecność, więc sam Hayakawa też starał sobie nic z tego nie robić.


ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst

Re: [Event] Oniniwa: Grupa poszukiwawcza

: 13 wrz 2020, o 15:46
autor: Yoshimitsu
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst

Re: [Event] Oniniwa: Grupa poszukiwawcza

: 13 wrz 2020, o 16:28
autor: Kaiko
Myśląc o nietypowym orężu, Kaiko miał w głowie coś na wzór swojego Shuang Gou - o niespotykanym kształcie, wielu elementach, zupełnie egzotycznej metodzie walki, ale nie o... mieczu przypominającym na pozór katanę, ale różniącym się materiałem. Dotychczas rozróżniał miecze drewniane, jako ćwiczebne i stalowe, czyli przeznaczone do walki, jednak białowłosy nieznajomy dodał do tej kategorii trzecią opcję - kościany. Kaiko, jak to Kaiko, był niczym otwarta księga. Jego brwi się uniosły, usta lekko rozchyliły, oczy otworzyły szerzej. Był, najzwyczajniej w świecie, zdziwiony, a szczególnie, gdy Yoshimitsu został zaprezentowany i okazało się, że to naprawdę kość, nie jakiś żart. W jedyne co wątpił, to że to naprawdę własna kość bladego szermierza.
- Z Twojej własnej kości? - powtórzył za nim półgłosem, przyglądając się bacznie zaprezentowanemu orężowi. Nie zamierzał dotykać, bo... w sumie po co? Widać było, że to kość i to nie byle jaka. Skoro była ostrzejsza niż przeciętna katana, to musiała być niebywale twarda. Jakie zwierzę miało tak mocne kości? I tak długie? A jednocześnie na tyle plastyczne, by uformować z nich broń? Była to zagadka na tyle skomplikowana, że Kaiko powoli zaczynał wierzyć, iż to jego własna kość, pewnie potraktowana chakrą. No bo jak Kanamura czegoś nie rozumiał i było to dosyć nienaturalne, to pewnie stała za tym chakra. A przynajmniej tak odbierał świat odkąd trafił do Akatori.
- Chętnie kiedyś bym przetestował Yoshimitsu... - powiedział, wciąż przyglądając się nietypowej broni, aż w końcu z miną wyrażającą sporą dozę wątpliwości uniósł wzrok, by spojrzeć na twarz bladego nieznajomego. - To naprawdę Twoja kość? Wiesz... nie wydajesz się brakować kończyn, a takie długie kości to pewnie... yyyy... no noga albo ręka. W sumie nie znam się na budowie ciała. Ja też mam taką długą kość? Jakbym wiedział, że mogę ze swojej kości zrobić miecz i mieć dalej parę nóg i rąk, to bym nie wydawał tyle pieniędzy. - nie był zawiedziony z zakupu Shuang Gou, ale jeżeli rzeczywiście istniał sposób na zdobycie ostrza przypominającego katanę, a będącego ostrzejszym niż katana za darmo, z własnego ciała, to naturalnie wybrałby taką opcję zamiast wydawać ciężko odkładane Ryo.
Nim jednak otrzymał odpowiedź na nurtujące go pytanie, to nagle podszedł ktoś jeszcze do nich. W ogóle zrobiło się nagle tłoczno, a Kaiko niezbyt rozumiał co się dzieje, czemu ten uzbrojony, opancerzony czarnowłosy przedstawia pół ekspedycji i, jak się okazywało, imiennika kościanego miecza - Yoshimitsu. Stał więc tak na boku, przypatrując się tej sytuacji, starając się zorientować o co chodzi. Przy okazji poznawał imiona ludzi, którzy pewnie znaczyli w tym świecie wiele więcej, niż on sam. Była to, w jakiś sposób, przydatna wiedza. Wiedział to, chociaż nie wiedział jak mógłby ją wykorzystać. Oprócz po prostu odpowiedniego zwracania się do nich zamiast "ej, ty blady szermierzu" albo "ej, ty taki z łukiem, czarne włosy, pancerz masz i żonę". Było to zwyczajnie praktyczniejsze. Nie czuł się częścią tej grupy, więc przemilczał wszystko, jedynie patrząc na każdego z nich, zwracając uwagę na ich uzbrojenie, na każdy, nawet najkrótszy kawałek ostrza lub chociaż sugestię, że ostrze może być.
Podział na grupy wydawał się rozsądny, nawet jeżeli miały dzielić się wyłącznie na dwie. Kaiko, chociaż pewien siebie, to nie był szalony, ani głupi. Prawda, brakowało mu sporo wiedzy, był nieokrzesany, prosty i bardzo oczywisty, ale nie durny. Nie uważał siebie też za brylant bez szlifu, a co najwyżej... za kawałek stali, który teraz jest tępą sztabą, jednak kiedyś może zostać wspaniałym tachi godnym najbardziej honorowego samuraja lub... wielkim mieczem kata, który wymierza sprawiedliwość odłączając głowę od kręgosłupa. Ewentualnie sztyletem, skrytym w ciemności, atakującym znienacka ze śmiertelną precyzją i skutecznością. Ale teraz był, niestety, tą wspomnianą sztabą. Nie nadawał się do obrony przed zagrożeniem, którym był najpewniej sam Han. Sporo się nasłuchał o nim, a skoro najznamienitsi ninja twierdzili, że są zdolni jedynie grać na czas, a nie pokonać go, to on nie był wariatem, pozbawiony mądrości, ale uzbrojony w rozsądek wiedział, że nie ma najmniejszych szans. Nie da rady nawet ugrać minuty. Może sekundę. Zdecydowanie bardziej odnajdywał się w grupie poszukiwawczej, więc to za nią zdecydował się ruszyć.
W tak zwanym międzyczasie, dzieciak z kurą zaczął się wydzierać, a raczej bardzo energicznie i entuzjastycznie wyrażać swoje zdanie. Yoshimitsu nie był tym faktem pocieszony i chodziło akurat o człowieka, a nie miecz. Ruszył ku niemu, by najpewniej zaatakować, jednak Kaiko nie miał zielonego pojęcia co ten zrobi. W ogóle nie wiedział co się dzieje, a co dopiero mówić o tym co planował białowłosy, blady szermierz. Jakby tego było mało... Kaguya był przerażająco szybki. Kanamura sam nie należał do osób najwolniejszych i najsłabszych, a nawet jeżeli chodziło o warunki fizyczne, to był zdecydowanie lepszy niż pierwszy lepszy cywil. Jak się okazywało, był nawet bardziej wyćwiczony, niż Hou - profesjonalny ninja. Jednak była spora luka między szybkością Kaiko, a Yoshimitsu, więc koniec końców nawet nie zdążyłby zareagować na czas. Zresztą... musiał być tutaj ktoś szybszy, silniejszy i bardziej zorientowany w sytuacji, niż on sam. Ktoś musiał zareagować, jeżeli atak na Sashę był niewłaściwy, a Kaiko... postanowił nie ingerować w sytuację, o której nic nie wie.

KP i EQ
  Ukryty tekst