Strona 1 z 2

Pełne morze

: 28 maja 2020, o 17:45
autor: Matsu
Obrazek Bezkresne wody jak tylko oczy mogą sięgnąć. Jeśli nie ma się statku i przyrządów nawigacyjnych długo się tutaj nie przeżyje. Niebezpieczne fale i głodne ryby z pewnością tylko czekają by zabić niedoświadczonych podróżników. Miejsce odwiedzane przez kłusowników, rybaków, handlarzy i piratów. Można znaleźć tutaj też małe wysepki, których nikt jeszcze nie zdołał odkryć, lub specjalnie ukrył ze znanych map. Podróżować można w każdą stronę, lecz tylko niektóre szlaki prowadzą podróżnych do stałego lądu i portów pełnych pieniędzy, uciech i dobrej zabawy. Morze bywa zdradzieckie i należy modlić się do bogów, by nie sprowadzili na podróżujących niebezpieczeństw.

Re: Pełne morze

: 28 maja 2020, o 18:54
autor: Maname

Re: Pełne morze

: 28 maja 2020, o 19:16
autor: Matsu
"Tam, gdzie mnie jeszcze nie było"

Misja C dla Maname

19/30
Statek odpłynął w ciemne odmęty. Miałyście obie nadzieję, że płyniecie w dobrym kierunku. Nie wróżyło to dobrze, bo podróż nocą nie ma większego sensu. Nie da się przewidzieć pogody, nie widać innych statków czy przeszkód, o mieliźnie nie wspominając. Czyżby kapitan nie znał się tak na statkach tak jak mówił? Co oni właściwie knuli i co ważniejsze, kto zmusił ich do tak szybkiego opuszczenia portu.

- Nie wypływa się w nocy- powtórzyła Mayore, która dowiadywała się coraz to więcej rzeczy o podróżowaniu drogą morską. Była pod wrażeniem Twojej wiedzy i na pewno podziwiała za pewność siebie. Teraz przez jej głowę przechodziły myśli, że jakby na Ciebie właśnie nie trafiło to raczej nie wróciła by z tej podróży.
Podeszłaś do kapitana ze swoim nastawieniem i zestawem zagwozdek. Brunet wyraźnie nie był zachwycony, że zasypujesz go gradem niezbyt komfortowych pytań, ale musiał sie słuchać, bo to właśnie Ty koniec końcu uratujesz mu dupę.
- Ruszamy w nocy by uniknąć piratów. Dużo ich na tych wodach, a nie chcemy stracić naszego cennego ładunku. Nasi wrogowie nie mają imienia. To każdy, kto chce zarobić na wielorybich wyrobach, więc możesz spodziewać się każdego. Dlatego płacimy tyle Ryo. Bo ten biznes to dla nas całe życie.- powiedział Kisashi i pokazal palcem w górę, by zwrócić uwagę Twoich oczu. Wysoko, na bocianim gnieździe znajdował się blondyn i wyglądał na wyjątkowo skupionego.
- Reido ma niesamowite oko. Widzi w nocy prawie tak samo dobrze jak w dzień, a przynajmniej tak się chwali. To jego robota siedzieć tam na górze i pilnować żeby nikt się do nas nie zbliżał. A właściwie jest już po dwunastej więc za parę godzin wzejdzie słońce. Ja idę złapać trochę snu i panience proponuje to samo.- powiedział i zniknął Ci z oczu, udając się do swojej kajuty.

Odpowiedzi może nie takie jakich się spodziewałaś, bo może za bardzo ogólnikowe, ale raczej nie kłamał. Produkty z wielorybów nie były dobrze znane w innych krajach, szczególnie po drugiej stronie kontynentu. Handel nimi musiał być dobrym biznesem i każdy chciałby go przejąć, lub uszczknąć sobie kawałek dla siebie. W każdym razie na horyzoncie nadal było ciemno, a do świtu zostały cztery godzinki. Drzemka, zwykły odpoczynek czy kolejna warta, a może masz ochotę spróbować spenetrować kajutę blondyna? Decyzja należy już do Ciebie...



Przybliżony wygląd dziewczyny:
Obrazek
Kisashi:
Obrazek
Reido:
Obrazek

Re: Pełne morze

: 28 maja 2020, o 19:54
autor: Maname

Re: Pełne morze

: 28 maja 2020, o 20:21
autor: Matsu
"Tam, gdzie mnie jeszcze nie było"

Misja C dla Maname

21/30
Kapitan już dawno zniknął u siebie i na pokładzie zrobiło się prawie pusto. Mayore przytaknęła na Twoją komendę i Ty również udałaś się na spoczynek. Potrzebowałaś trochę snu, a przyjemne bujanie łajby ułatwiało ten proces. Kiedy obudziłaś się by podjąć swoją zmianę otworzyłaś drzwi i zobaczyłaś, że dziewczyna czeka już przed swoją kabiną, by otworzyć ją i zniknąć za drzwiami by paść ze zmęczenia i spać do samego rana. Ty jednak nie udałaś się od razu na pokład, niestety Twoja ciekawość wzięła górę. Kupcy dali po sobie poznać, że są podejrzanie szemrani, ale żeby zaglądać komuś do miejsca w którym śpi?
Mogłaś to wytłumaczyć kwestią instynktu samozachowawczego, który nie pozwalał Ci ignorować dziwnych sytuacji.

Zmieniłaś się w wodę i przeniknęłaś pod drzwiami do pokoju kapitana. Kiedy twój wzrok padł na jego kajutę po raz pierwszy mogłaś zobaczyć łóżko i śpiącego bruneta, który dodatkowo chrapał. Jeśli miałby się obudzić to tylko przez dźwięk jego własnego głosu. Pomieszczenie nie było zbyt wielkie, podobne do Twojego. Po lewej stronie na stole leżały mapy, których nie mogłaś dokładnie obejrzeć z podłogi. Koło niego, na drugim stole leżało sporo złotych przedmiotów: kielichy, puchary, szkatułki. Na pewno świecidełka było mu bliskie sercu bo trzymał je w pobliżu. Mogłaś też dostrzec na łóżku kantański sztylet, by mógł się szybko obronić przed jakimkolwiek zagrożeniem. Poza tym nic podejrzanego, czy też nadzwyczajnego. Ot zwyczajna kabina. Może cokolwiek się złego działo z ich biznesem to na prawdę nie jego wina?

Nie znalazłaś nic spoza normy i mogłaś wrócić do swojego patrolu. Gdy wyszłaś na zewnątrz było już jasno. Gdy rozejrzałaś się mogłaś z oddali dostrzec ląd. Zblizaliście się do przystani w Sogen, a przynajmniej na to wszystko wskazywało. Blondyn zasnął w bocianim gnieździe, więc tyle jeśli chodzi o jego bystry wzrok. Ciekawe czy Mayore też zmrużyła oko na warcie. Można się było tego spodziewać, ale niewinna póki nie ma dowodów.

Proszę pisz Tutaj

Przybliżony wygląd dziewczyny:
Obrazek
Kisashi:
Obrazek
Reido:
Obrazek

Re: Pełne morze

: 1 lis 2020, o 23:20
autor: Kyohei
MISJA 3/?
Okami: Ochrona Wydry

Kapitan machnął jedynie ręką na żart Okamiego, ale w taki serdeczny, roześmiany sposób. Po załadowaniu się na łajbę, kapitan poprosił wszystkich na pokład, aby ustalić plan dnia. Marynarze jak i Wilk zostali powiadomieni wydrowskim dzwonkiem, który znajdował się przy mostku. Na jego dźwięk załoga porzuciła swoje obecne zadania, takie jak umiejscowienie skrzyń w ładowni, przygotowanie sieci pod połów, nawinięcie żagli czy przygotowanie posiłków. Okami jeszcze nie wiedział, jakie będzie jego prawdziwe zadanie, myślał, że ochrona statku to błahostka.

Kapitan poczekał na wszystkich, a zajęło to dosłownie chwilę. Odharknął siarczyście i splunął za burtę, a następnie począł przemawiać:

- Panowie. Sytuacja jest jaka jest, sami wiecie. Ale dzisiaj obłowimy się jak nigdy, obiecuje to wam! A to wszystko dzięki naszemu nowemu członkowi załogi!

A następnie wskazał palcem na Wilka, a załoga gromnie biła brawo. Wilk natomiast nie miał pojęcia czemu tak jest. Czy ataki piratów były tak częste? Właśnie miał się przekonać

- Wilku, powiedz mi, czy Ty umiesz nurkować?

Zapytał pełny nadziei Kapitan, a cała załoga wpatrywała się w Okamiego niczym w obrazek, zaczarowani jego obecnością. Był to przecież (przynajmniej w ich oczach) wielki shinobi, a pomagał zwykłym, szarym rybakom.

Re: Pełne morze

: 1 lis 2020, o 23:53
autor: Ōkami
Bardzo dużym plusem znajomości z załogą Wyderki było to, że będzie mógł się pochwalić do wszystkich znajomych, że w sumie to został prawdziwym marynarzem. Ciekawostką było też to, że jego choroba morska, jak zwykł ją sam nazywać, wcale nią nie była. Wilk od pierwszego wejścia na kuter nie czuł się nijak gorzej niż na lądzie. Oznaczać to mogło tylko w skrócie jedną rzecz, mianowicie, że jego choroba morska była całkowicie urojona. Nic innego jak zwykły strach przed nieznanym nieco wyolbrzymionym przez niechęć do przebywania z takimi dość ciężkimi w obejściu osobami jak marynarze. No ci zwykli zazwyczaj z niskiego poziomu manier, przekleństw i ekspresyjności zakrawającej o agresję w zachowaniu. Całkowite przeciwieństwo Wilka, trochę jakby kot próbował się dopasować w sforę psów. Coś w tym guście. Załoga wydry była jednak inna. Wydawali się być w porządku i wcale tak dużo nie przeklinali!

Pierwsze jego zadania były proste, umiejscowienie skrzyń w którym pomagał, potem nawijał żagle ciaśniej niż inni mając trochę więcej siły od przeciętnego człowieka, za posiłki się nie brał bo był w gotowaniu raczej artystą dla jednoosobowej widowni cechując się prostym, surowym smakiem i doceniającym jakość składników, stanowczo zbyt wolno pracującym. Nie zmieniało to faktu, że praca przy jego pomocy szła ciut szybciej i kiedy rozbrzmiał dzwonek większość już odpoczywała od chwili. Zabrał się razem z resztą na pokład, gotów wysłuchać problemów tłuszczy.

Najpierw nie obyło się bez pochwał które przyjął skromnie się kłaniając. Kiedy padło jednak pytanie - osłupiał. Czy umie nurkować? Owszem, jest w końcu użytkownikiem elementu wody, który lata żył w głuszy. Musi umieć nurkować, a płuca ma jak miechy od ciągłej pracy i życia na mrozie. A przynajmniej tak sądził, nie znał innych nurków. Może przy nich jest niczym śledzik na piaszczystym brzegu.
- Sądzę, że tak. Pomagałem parę dni nazad rybakowi w porcie, co mu rybę kradła foka. Zanurkowałem do niej i ją wyciągnąłem, więc chyba dobrze nurkuję. A co potrzeba? - Pochwalił się osiągnięciem, o którym załoga Wydry mogła słyszeć. O tym arcygłupim dokonaniu jakim było ręczne wydobycie sieci z foką i eskorta tej foki w bezpieczne miejsce by rybak nie zrobił z niej galanterii skórzanej na pewno mówiono w porcie nie raz.

Re: Pełne morze

: 2 lis 2020, o 00:11
autor: Kyohei
MISJA 5/?
Okami: Ochrona Wydry

- Z NIEBA NAM CHŁOPCZE SPADŁEŚ! Ściągaj łachy!

Odkrzyknął w połowie zdania Kapitan, wyraźnie podniecony faktem, że Okami umie nurkować. Albo przewidując przyszłość o rozbierankach, do końca nie było wiadomo. Nic przecież nadzwyczajnego, dla kogoś wychowanego na wyspach, umieć nurkować. Przecież załoga też musiała umieć pływać. Chodziło więc o coś innego. Ale o co? Wilk miał się właśnie dowiedzieć.

- Bo. No kurwa widzisz przecież w portach po ile ryby chodzą. Kokosów na tym nie zbijemy. Ale jakbyś, teoretycznie tylko...

Tutaj kapitan przystanął na chwilę w sentencji, dodając nieco dramatyzmu, może w lęku przed odmową Wilka.

nazbierał z dna morza koralowców, to byśmy je opchnęli po setki ryo! Tylko to wymaga stalowych płuc, bo zanim oderwiesz taki koralowiec, to ho ho. Żaden z nas tego w stanie nie jest zrobić, a widzieliśmy nie raz jak te łajzy hoshigakowskie, odmieńce jedne, sprzedają koralowce na rynkach i później się przechwalają.

Ekipa była wpatrzona w Okamiego, liczyła na jego zgodę. Każdy z nich myślał o tym, co mogą sobie kupić za swoją działkę, a dzielili póki co skórę na niedźwiedziu. Załoga ochoczo reagowała na słowa kapitana, dodając mu otuchy w jego prośbie, jednocześnie pokrzepiając Wilka, aby przyjął ofertę.

Re: Pełne morze

: 2 lis 2020, o 00:36
autor: Ōkami
Stanowczo za dużo tematyki okołoreligijnej, to było pewne. A to też potwierdzało poniekąd słowa Toshiko, o tym, ze marynarze to tacy bardzo religijni są i w Bogów wierzą i klątw się boją. Minęło przecież kilka chwil, a tu już nie dość, że była boska wola i zaklinanie się na bogów, to jeszcze gniew boski, a teraz spadanie z nieba, sugerujące o boskim pochodzeniu Wilka. Strasznie dużo wzmianek dotyczących religii jak na jeden dzień, co po części bawiło, a po części męczyło Wilka, bo czuł za każdym razem potrzebę powtórzenia, że Bogowie nie istnieją. Czyniło go to chyba wojującym niewierzącym, ale z drugiej strony jeśli oni wierzyli i było im od tego lepiej, to kimżeś jest Wilku, by cokolwiek komukolwiek wzbraniać, jak pomaga a nie szkodzi?

Dlatego wzruszył jedynie ramionami na komendę i począł rozpinać keikogi. Najpierw zsunął z Siebie hakamę, a potem haori, a rozpięte keikogi zdejmując na samym końcu i zostając jedynie w bieliźnie wykonanej z pasa lnu. Odsłonił w ten sposób przed marynarzami swoje sześć pięknych chlub - kulistych blizn na klatce piersiowej oraz pokiereszowane plecy. Zaczął się rozciągać odrobinę, słuchając planów kapitana. Machając ręką, by sobie nie przerywał, Wilk poszedł ku swoim rzeczom po karambit z kantaijskiej stali. Ostry jak diabli, a wytrzymały jak dwa diabły. Do ścinania koralowców chyba idealny, prawda? O dwa kroki przed innymi, Wilk był już niemalże przygotowany do działania.
- Jak Hoshigaki płuc to może nie mam, wszak to rekiny, ale w takich chwilach wyznaję zasadę, że w kupie siła. Do ścinania koralowców potrzeba ostrego noża. - Pokazał im więc swój karambit, symbol cesarstwa z którego poniekąd był dumny, po czym trzymając go ostrożnie związał sobie włosy. - I najlepiej pomocy czterech silnych mężczyzn. - Wykorzystując bliskość wody złożył jedną pieczęć, potem drugą, potem trzecią i czwartą. Wszystkie takie same. A z każdą pieczęcią na pokładzie statku pojawiał się nowy Ookami, identyczny co oryginał. Wszyscy, unisono na życzenie Wilka, ukłonili się kapitanowi. Wszyscy mieli karambity.
-No to komu w drogę, temu... - Zakrzyknął Wilk i cała piątka jak jeden mąż wskoczyła do wody, kierowana mentalnymi, prostymi jak budowa cepa poleceniami Wilka typu "wskoczcie do wody". Jego plan zapewniający powodzenie akcji jak i własne bezpieczeństwo, zakładał jak najmniejszy możliwy udział własny. Na ten moment piątka zanurkuje by dokładnie przepatrzeć wzrokiem teren, nurkując jak najbliżej dna.


Celem wilka jest zobaczenie z jakiej odległości będzie widział koralowce, bez osobistego zbliżania się do nich.

Czakra: 58% (102-11x4)
Użyta technika:
Nazwa
Suiton: Mizu Bunshin no Jutsu
Ranga
C
Pieczęci
Tygrys
Zasięg
Koszt E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (za klona) + to, co przekażemy (minimum 1%)
Statystyki
Zasoby
Wymaga małych zasobów wody
Opis <span style="display: block; margin: 0; padding: 0; text-align: justify;">Technika polegająca na uformowaniu z wody wizualnie idealnej kopii użytkownika. Aby stworzyć Bunshina konieczny jest bliski kontakt ze zbiornikiem wodnym, z którego ma powstać. Klon potrafi wykonywać wszelkie techniki Suiton oraz Tai/Buki (bez wykorzystywania chakry) znane oryginałowi. Stworzona kopia nie posiada ekwipunku swojego twórcy, za wyjątkiem tej widocznej na wierzchu co utrudnia odróżnienie oryginału od kopii. Tak skopiowany ekwipunek jest równie groźny co oryginalny, lecz po opuszczeniu dłoni klona rozpada się na wodę.Właściwości artefaktów nie zostają skopiowane, tak samo jak np. właściwości notek wybuchowych lub bombek dymnych.
Mizu Bunshin ma bardzo słabą wytrzymałość, jednak uderzenia fizyczne o niskiej sile niszczą je jedynie częściowo. Do pełnej eliminacji wymagany jest jeden solidniejszy atak lub seria słabszych.
Klon nie posiada wolnej woli oraz zdolności mówienia. Ze względu na brak świadomości jest więc niepodatny na genjutsu. Jego działania są w pełni uzależnione od stwórcy, który musi wydawać mu mentalne polecenia. W przypadku braku poleceń wywołanych np. krytycznymi ranami użytkownika bądź wykluczenia z walki, klony rozpadają się.</span>

Re: Pełne morze

: 2 lis 2020, o 01:00
autor: Kyohei
MISJA 7/?
Okami: Ochrona Wydry

Okami nie dał dokończyć kapitanowi jego wywodu, a już popisywał się przed załogą znajomością technik. Załoga wydry patrzyła na powstające z wody klony jak na fatamorganę. Nie byli w stanie pojąć, co się właśnie dzieje. Nagle, przed ich oczami pojawiło się paru Wilków, a przecież nie wypili dzisiaj jeszcze tyle, żeby się w oczach mnożyło. Byli mieszaniną skrajnych uczuć, przewijającą się od strachu przez podziw po zszokowanie. Nóż wpierw zrobił wrażenie na załodze, jednak gdy usłyszeli, że nim ma zamiar Okami ukruszyć koralowca rozbawił po pachy całą załogę. Takim małym nożykiem, to mógł sobie rybkę rozpruć, a nie ciąć koralowiec. Jeden z marynarzy, który pobłażliwie skwitował jeszcze Okamiego, odwrócił się w stronę dzioba i poszedł tam. Nie zdążył jednak wrócić z piłą i maczetą, ponieważ młody Shinobi wraz ze swoimi klonami wskoczył już do wody.

Po zanurkowaniu Okami zrozumiał, że nie wszystko koniecznie idzie po jego planie: wszak było zimno jak cholera, jak to w zimę. Nie to jednak stanowiło główny problem bohatera. Było cholernie ciemno. Wiadomym było dla niego, że koralowce będą raczej na dnie. Nie wiedział jednak, że na pełnym morzu, na którym się znajdują, dno jest na poziomie 100 metrów. Płynął więc on i jego klony, nie widząc praktycznie nic, aby na ślepo szukać koralowców.

Re: Pełne morze

: 2 lis 2020, o 01:28
autor: Ōkami
Zdaje się, że Wilk najwyraźniej uznał iż mężczyżni zwyczajnie będą zaskoczeni jego gotowością bojową, na dobre czy na złe! I w sumie się nie przeliczył za bardzo, bo jego tworzenie wodnych klonów, co było techniką stosunkowo elementarną, spotkało się z wielkim zaskoczeniem, podziwem, przerażeniem chyba nawet w momencie, gdy mężczyźni zrozumieli, że klony te są jak najbardziej materialne i ruchome, a nie są jedynie optyczną ułudą, co było doskonale widać gdy jeden z klonów przesunął wiadro ustawiając się w szeregu. Nie zrozumiał też powodu śmiechu mężczyzn na widok jego ostrza. Wszak nie liczy się rozmiar broni, a jej ostrość i wytrzymałość, po co mu jakieś maczety i inne sprzęty skoro pod wodą i tak niemożliwe jest wzięcie odpowiednio mocnego zamachu by waga maczety miała jakiekolwiek większe znaczenie? Tutaj się liczyła wytrzymałość w momencie gdy będzie tworzył dźwignię ostrzem na koralowcu, a także ostrość jego ostrza - by wbić ostrze i nim założyć dźwignię. Tu raczej nie trzeba było ciąć, tylko jak z uciążliwymi chwastami co rosną grubym i głębokim korzeniem... A stal kantaiska miała pod sobą wszystkie ostrza świata, tak jak cesarstwo miało pod sobą wszystkie kraje świata.

Hipotermii tak szybko nie dostanie, jakąś tam odporność na chłód miał, zwłaszcza, że był to dopiero pierwszy czy drugi tydzień zimy. Zostało więc nurkować, rozkazując klonom by te nurkowały jak najgłębiej - im przecież chłód w ogóle nie przeszkadza i ich nie spowalnia, klony się też nie męczyły. A nie specjalnie miał możliwość zabrania źródła światła pod wodę, bo woda gasi ogień. Została więc determinacja, której Wilk miał aż nadto. Najwyżej jak poczuje, że nie daje rady i coś jest nie tak, to każe klonom wyciągnąć się na powierzchnie, po prostu płynąć do góry. A tak, jeśli okaże się, że dotrą do koralowców, to Wilk, trzymając dystans, wyśle do każdego skupiska po dwa klony każąc im wbijać ostrza u nasady koralowców i zapierać się ciałem by je łamać i odrywać od podłoża. Potem jeden z duetu ma podać wilkowi koralowce, a Wilk mając ich całe naręcza wypłynie na powierzchnię.

Re: Pełne morze

: 2 lis 2020, o 02:00
autor: Kyohei
MISJA 9/?
Okami: Ochrona Wydry

Wilk zdał sobie sprawę, że nurkowanie zimą nie jest takie proste. Ciemność, zimno i głębia lekko zamroczyły w głowie młodego shinobi. Klony czekały na niego na dnie, szperając rękoma po piasku. Żaden z nich nie był w stanie znaleźć koralowca, a przynajmniej wyczuć go rękoma. Posługiwanie się klonami jest wygodne, jednak po przekroczeniu bariery 50 m klony rozpadają się w wodę. Okami, w przeciwieństwie do swoich klonów musiał jednak oddychać. Zbliżał się więc ku ciemności jedynie w nadziei, że klony wyszukają coś na dole, samemu będąc wystarczająco blisko powierzchni, aby wypłynąć gdy skończy mu się tlen. Ten tlen jednak po paru minutach mu się skończył, zmuszony był powrócić na statek i zaczerpnąć powietrza, a także odpocząć jednocześnie po nurkowaniu jak i używaniu wyczerpującej techniki.

Po powrocie na Wydrę, kapitan i jego załoga śmiali się z Okamiego.

- I co, jak nożyk? Dobrze poszło?

Żartowali z niego otwarcie. Widzieli przecież, że nie ma nic w rękach, że jest wykończony i ledwo oddycha. Kapitan nie czekał jednak długo na powrót do wody Wilka.

- Trzymaj to chłopie, przyda się, miałem Ci dać wcześniej ale tak wskoczyłeś bez słowa. Nawet myślałem, że sobie poradzisz! Haha! Weź sobie proszę maczetę, bo ty masz nam spore zbiory przynieść, no no, wskakuj kurwa nie ma czasu!

A następnie wręczył mu coś, co wyglądało poniekąd jak lampion. Była to jednak skórzana piłka, której wnętrze było wypełnione notkami świetlnymi. Maczeta rzeczywiście mogła się przydać, aby nie naruszyć struktury koralowca i móc przynieść spory kawałek. Okami nie do końca wiedział, co zrobić z ów przedmiotem. Widząc jego zakłopotanie, kapitan wytłumaczył mu jak człowiek zwierzęciu

- Kupiłem to w porcie. Jak użyjesz na to tych swoich magii, to będzie świecić. W środku są świetlne notki, posklejane ze sobą tak, że jedna odpala się po drugiej. Dzięki temu powinieneś dojrzeć koralowca, ale starczy na 30 sekund, więc kroisz już pewnie na ciemno. Weź parę oddechów i sprzęt ze sobą. A no i nie wpadnij nam w sieci, bo możesz porwać. Postanowiłem, że tu łowimy.

Re: Pełne morze

: 2 lis 2020, o 15:08
autor: Ōkami
Zostało dziękować i stwórcy i wszystkim innym odpowiedzialnym siłom, w tym na miejscu marynarzy pewnie bogom też, że klony Ookamiego nie są zwykłymi klonami i nie rozpadają się po pięćdziesięciu metrach tylko po około sześćdziesięciu dwóch. To oznaczało, że Wilk musiał zanurkować raptem na kilkanaście, kilkadziesiąt ledwie metrów i resztę mogły zrobić klony. Nie zmieniało to jednak faktu, że było zimno, ciemno i ciężko i musiał zawezwać swoje klony do Siebie by się nie oddaliły na więcej niż te sześćdziesiąt dwa metry i samemu się wynurzyć, zaczerpując mocnym wdechem powietrza. Wzdrygnął się z zimna.
- Nożyk świetny, cwanaiaczki, tylko tutaj jest ze sto metrów głębokości. Gram światła nie dolatuje tam nawet od słoneczka. Ale proszę bardzo, może któryś z was zechce zanurkować? Próbujcie, a ja będę wyławiał zwłoki. - Prychnął Wilk, a na szczególnie śmiesznych śmieszków prysnął lodowatą dłoni zamaszystym ruchem ręki.


Na szczęście z pomocą przyszedł kapitan. WIlk spojrzał na niego unosząc brew.
- Bym dał radę, gdybym umiał rzycią świecić, ale niestety nic z tego jak się okazuje. - Westchnął ciężko, nie lubił być wyśmiewany przez ludzi którzy poradziliby sobie dużo gorzej od niego, ale mają tą wyższość, że nawet nie próbują. Zgarnął więc lampion od kapitana uznając, że komu w drogę temu but na nogę i zanurkował jeszcze raz, z maczetą, by dać ją jednemu z klonów. Znów więc zanurkowała pięcio-osobowa ekipa, trzy klony z nożami, jeden z maczetą i Okami z lampionem. Ma zamiar zanurkować i popłynąć najdalej jak zdoła, przesłać czakrę do lampionu i oświetlić całe podłoże, a potem no cóż, zmemoryzować i zapamiętać położenie koralowców. A potem kazać klonom wziąć się do roboty, niech rozpierzchną się do rożnych miejsc i natną jak najwięcej, a jak będą mieli pełne łapy to niech wypływają, a Okami razem z nimi.

Re: Pełne morze

: 2 lis 2020, o 16:15
autor: Kyohei
MISJA 11/?
Okami: Ochrona Wydry

- Pilnuj własnego nosa. Nikt nie prosił o głupie opinie.

Skwitował jeden z marynarzy na sugestię aby to jeden z nich próbował nurkować. Miał z resztą rację, to zadaniem Okamiego było nurkowanie. Załoga w tym czasie zajmowała się przecież połowem. Okami otrzymując skórzany lampion był już prawie w domu. Wziął więc przedmioty od kapitana, a także parę oddechów, aby nie zabrakło mu zbyt szybko sił i wraz ze swoimi klonami wrócił pod wodę. Używając swojej chakry pobudził uśpione do tej pory świetliste notki w piłce, co spowodowało świetlisty blask. Był w trakcie emitowania światła niczym latarnia dla swoich klonów. Dzięki temu, były w stanie zlokalizować sporej ilości rafę koralową. Kapitan więc nie mylił się, tutaj rzeczywiście dało się to wyłowić. Jeszcze chwilę Wilk był w stanie zauważyć tą część dna morza, kiedy lampa zgasła. No cóż, 30 sekund - niezbyt wiele. Ale tym razem wystarczyło. Klony czym prędzej popędziły w stronę rafy.

Obrazek

Po paru minutach pęcherzyk powietrza pojawił się na tafli wody morza. Marynarze wiedzieli już, że Wilk wraca. Nie mieli jednak pojęcia czy tym razem dalej z pustymi rękami. Ostateczna broń, czyli lampa wodna została już przecież wykorzystana. Jeżeli i ona nie pomogłaby bohaterowi mórz i oceanów zebrać wartościowych koralowców, oznaczałoby to sromotną klęskę. I tak też się stało. Wynurzając się, Okami pokazał się z pustymi rękoma.

Smutek, żal i rozczarowanie załogi nie trwało jednak zbyt długo, ponieważ zaraz po nim, wypłynęły na powierzchnie 4 jego klony z rękoma pełnymi koralowców. Najwięcej zdołał odciąć ten z maczetą, co nie omieszkało skomentować paru członków załogi. Jednak Kapitan to ma łeb na karku!

- WILKU MÓJ KOCHANY ZŁOTEM CIĘ OBSYPIĘ!

Pokrzyknął właściciel Wydry i począł rozlewać grog całej załodze, ponieważ było co świętować.

Re: Pełne morze

: 2 lis 2020, o 17:57
autor: Ōkami
W takich chwilach Wilk rozumiał, co często słyszał w karczmach, gdy pomagał straży w pracy. Głupie pozornie stwierdzenia w stylu "są rzeczy za które leje się w mordę". Tak jak Wilk zazwyczaj słynął z krystalicznego spokoju ducha i stoicyzmu, tak teraz, kiedy jakiś zapijaczony ryjek kazał mu pilnować własnego nosa, Wilk dojrzał do mordu. Zrozumiał, że byłoby mu o wiele lepiej psychicznie i fizycznie gdyby do tego marynarza doszedł i po prostu chlasnął go w papę z taką siłą, że tamten by wszystkich swoich przodków spotkał i ich przeprosił. Na szczęście ciężka praca w lodowatej wodzie doskonale uciszała wszelkie mordercze zapędy w bardzo skuteczny sposób. Dlatego nawet mu nie odburknął, nawet go nie przeklnął bo i po co? Grunt, że kupiony w porcie lampion zadziałał i oświetlił dno. Minus? Żadnych skarbów ani złota nie było. Plus? Był koralowiec, a to właśnie po niego zanurkował ze swoimi klonami. Klony wzięły się do roboty kierowane mentalnymi poleceniami Wilka i szło im nawet dobrze, koralowiec nie był zbyt godnym przeciwnikiem.

W końcu wypłynął pierwszy, a klony za nimi, upewniając się, że dystans nie jest za duży. Klony miały pełne łapy koralowców, więcej niż nawet hoshigaki byliby w stanie zdobyć bo tutaj w liczebności główna siła. Co pięć Wilków to nie jeden. Widział zawód na ich twarzach, ale nie przejął się, bo czuł, że klony są coraz bliżej. Wil wskoczył po trapie na kuter, a potem kolejno wciągał swoje klony, każąc im złożyć naręcza koralowca w jednym miejscu, a potem zniknąć. Woda z klonów spływała z pokładu przez odpowiednie otwory w burtach.
- Mam nadzieję, że chociaż jutro czy później zjawią się piraci. Rozgrzałbym się w boju. - Mruknął Wilk, wycierając się i zakładając spowrotem swoje ubrania. - Coś jeszcze z tym koralowcem trzeba zrobić? Przenieść go gdzieś? - Zapytał z grzeczności, ale też ze świadomością, że ruch pozwoli mu się ogrzać.