Post
autor: Toshiro » 31 maja 2021, o 16:05
Misja rangi D
15/15
Przypadki chodziły po ludziach, a raczej samozwańcze przypadki, które były jedynie zarządzeniami losu, bo przecież przypadki nie istniały, a los maczał we wszystkim palce, nieważne czym był. Przynajmniej wielu wyznawało tę zasadę. Świat, w którym żyli był na prawdę dziwny. Tak na prawdę wczoraj można było na kogoś polować, a na następny dzień pić z nim w karczmie nie mając pojęcia co ten jegomość mógł uczynić i kim dla nas był.
Jeśli chodzi o śmierć to Ao nie miał jeszcze zbyt dużo z nią do czynienia, pytanie brzmiało, którą drogą podąży? Czy rzeczywiście będzie cały czas wierny ideałom samurajów i swojemu bushido? A może już po jakimś czasie stwierdzi, że pierdzieli to, bo przecież to i tak nic nie daje? Karma też jest ciekawą jednostką, gdy czynisz zło, odpłaca ci się złem, a gdy czynisz dobro, to dobrem. Bardzo proste, prawda? Szkoda, że tak na prawdę tak to nie działa. Ci, którzy czynią zło często są bardzo długo nieuchwytni, a gdy w końcu ich podróż się kończy, to najprawdopodobniej w bardzo szybki sposób, oczywiście mowa o przedwczesnej śmierci. Nie cierpią wtedy długo, a spustoszenie jakie po sobie zostawili w życiach innych ludzi nigdy nie zostanie odkupione.
-No dobrze w takim razie. - odparł wzruszając ramionami. Nie wyglądał jakby wątpił w to, że samuraj jest w stanie ponieść to koło tak daleko, ale przecież zaproponować nie zaszkodzi, prawda? -Ja również dziękuję za zakup i życzę szerokiej drogi! Nawzajem! - powiedział zadowolony mężczyzna na pożegnanie i również lekko się ukłonił. Teraz chłopak mógł zrobić przebieżkę w drugą stronę. Tym razem z lekkim obciążeniem. Koło było całkiem spore, aczkolwiek po pewnych kombinacjach dało się je jakoś w miarę dobrze chwycić. Jeśli chodzi o toczenie po śniegu to działało to tylko przez jakiś czas, ponieważ w niektórych miejscach podłoże było nieco bardziej oblodzone i traciło wtedy równowagę i po prostu się przewalało. Na szczęście Ao był tak wprawiony, że poniesienie czegoś takiego nawet na tak daleki dystans nie było dla niego niczym szczególnym.
Nie tak długo później dotarł z powrotem do miejsca, gdzie zostało rozbite prowizoryczne obozowisko tuż przy drodze. To Yoichiu z Ryu siedzieli na skrzyniach i o czymś rozmawiali. Samuraj został dostrzeżony już z jakiegoś dystansu, więc oboje byli skierowani w jego stronę i gdy zbliżył się już dostatecznie blisko starszy Uetake podniósł ręce w geście zwycięstwa.
-Nasz wybawca! - krzyknął dostatecznie głośno, żeby Ao mógł go usłyszeć. Sytuacja wyglądała całkiem nieźle, wóz stał na prowizorycznym "stojaku" zrobionego z jakiejś mniejszej skrzynki i paru grubszych patyków, czy nawet drewienek. -Nooooo i to ja rozumiem, w ogóle bardzo szybko ci poszło. Nie spodziewaliśmy się, że aż tak szybko. Ryu, bierz no to koło w obroty i montuj je na wozie. - powiedział do swojego brata.-Dobra, dobra, się robi. - odparł młodszy z braci, a potem Yoichi zwrócił się z powrotem do Ao. -Widzisz Ao... Mam jeszcze tylko jedną, ostatnią prośbę. Pomógłbyś nam załadować z powrotem te skrzynie i beczki? - zaśmiał się lekko. - Wiesz, starość i te sprawy, już nie jesteśmy tak sprawni. Masz tutaj w ogóle za fatygę. Jesteśmy ci bardzo wdzięczni i nie wiem co byśmy bez Ciebie zrobili. Oczywiście nie nalegam, jakoś damy radę i nie chcę Cię już zatrzymywać. W razie czego już damy radę, wóz jest na drodze i zaraz będziemy mieć koło, więc jak coś to się nie krępuj. - powiedział wręczając młodzieńcowi sakiewkę z pokaźną sumką monet i po raz kolejny zaśmiał się na sam koniec. W każdym razie wynagrodzenie zostało już przekazane, więc zależało to tylko i wyłącznie od samuraja czy zdobędzie się jeszcze na ostatnią przysługę i po naprawie koła pomoże jeszcze dwóm panom z ich ładunkiem, który został ściągnięty z jego inicjatywy. Ponoć mówią, że praca popłaca i dobre czyny zawsze wrócą ze zdwojoną siłą, nieprawdaż?
Misja zakończona sukcesem.
Yoichi
Ryu
Osamu
0 x