Dom Ryu - godzinę drogi od Hayashimury
: 29 wrz 2019, o 14:31
Dobra… Muszę odpocząć… odpocząć od ludzi… Od wrzeszczących na ulicach bez jakiegokolwiek powodu bachorów, od hałaśliwych sprzedawców, od tłumów których oddech nieustannie czuję na plecach, od żebrzących biedaków i tych których los nie oszczędził lub których chciał oszczędzić ale przez własną głupotę spieprzyli swoje życie – nie szanuję takich i nie chcę ich widzieć. – To właśnie pierwszego ranka po pogrzebie swoich bliskich pomyślał Białowłosy. Gorycz, wściekłość, poczucie niesprawiedliwości, bezsens istnienia w połączeniu z prawami młodości, i psychiki która będąc nieskalaną od momentu przyjścia na świat, w jednej chwili została brutalnie zgwałcona przez wydarzenia jakie miały miejsce. Było to kilka lat temu… Białowłosy wydoroślał, poukładał sobie wszystko, zaleczył zranioną psychikę i jedyne czego chce to służyć Shinrin. Niemniej w tamtym momencie, gdy to się przebudził, zdecydował, że pragnie wynieść się z rodzinnej posiadłości godnej członków klanu Senju, w centrum Hayashimury, której nadal jest właścicielem i pewnego dnia tam wróci (poniżej):
I przenieść się w dzicz. W kompletną głuszę, będąc zdanym wyłącznie na to co natura mu da, lub to co od niej wyrwie. Oczywiście Władzom Shinrin lokalizacja Białowłosego była znana, tak by mogli go wezwać jeżeli będzie taka potrzeba, niemniej jeżeli takiej potrzeby nie będzie – nie chciał mieć do czynienia z innymi ludźmi. Wyprowadził się więc z Hayashimury, zamieszkując w idealnej dla niego lokalizacji w odległości około godziny od Osady Rodu Senju. Wystarczająco blisko by być na każde wezwanie, ale wystarczająco daleko by nikt niepotrzebnie mu głowy nie zawracał. Przechadzając się zatem lasem, w poszukiwaniu idealnego miejsca do życia mając przy sobie wyłącznie najpotrzebniejsze rzeczy, natrafił na opuszczoną przy wartkiej górskiej rzece, drewnianą chatę. Ryu zrozumiał natychmiast, że to jest jego miejsce na ziemi. Wzgórza… las… i nieustający szum wartkiej wody rozbijającej się na kaskadach. To tutaj…:


Chata była w niezłym stanie, aczkolwiek Białowłosy musiał połatać ją, by w czasie deszczu nie padało mu na głowę, a w czasie zimy nie zamarzł z wychłodzenia. Jeżeli chodzi o wnętrze to panował w nim minimalizm wystarczający do godnej egzystencji. Dwuosobowe łóżko wskazujące, że kiedyś mieszkała tu para, kilka drewnianych szafek, dwa fotele stojące przy kominku z małym stolikiem pomiędzy, stół przy którym stały cztery krzesła na którym można było coś postawić czy zjeść, i wanna stojąca przy samym kominku. Wszystko w jednej izbie, z wyjątkiem toalety – dzicz dziczą ale w pewnych kwestiach prywatność jest niezbędna i jej braku Białowłosy by nie zdzierżył. Serce domu stanowił wcześniej wspomniany wielki, kamienny kominek który dawał światło na całą izbę, ogrzewał ją ale też służył jako miejsce, na którym Ryu mógł upiec upolowane zwierzę, czy złowioną rybę. Ogólnie w chacie panował półmrok przez niewielkie okienka, stąd też płomienie kominka, oraz świece stanowiły główne źródło światła. Choć i tak Białowłosy przeważnie w chacie spędzał poranki, wieczory i noce, a za dnia przebywał na tarasie z widokiem na rzekę i wzgórza.
I tak było również tym razem, gdy to po powrocie z Grobowca byłego Lidera Klanu postanowił, wrzucić na ruszt w kominku udziec z dzika tak by był gotowy na kolację, a w międzyczasie usiadł w fotelu na tarasie i relaksował się szumem wody, odbijającej pomarańczowe od zachodzącego słońca niebo. Temperatura ze względu na jesień była niska więc rozpalił kamienny kominek również na tarasie, przy którym zresztą siedział wyczekując strawy.



Chata była w niezłym stanie, aczkolwiek Białowłosy musiał połatać ją, by w czasie deszczu nie padało mu na głowę, a w czasie zimy nie zamarzł z wychłodzenia. Jeżeli chodzi o wnętrze to panował w nim minimalizm wystarczający do godnej egzystencji. Dwuosobowe łóżko wskazujące, że kiedyś mieszkała tu para, kilka drewnianych szafek, dwa fotele stojące przy kominku z małym stolikiem pomiędzy, stół przy którym stały cztery krzesła na którym można było coś postawić czy zjeść, i wanna stojąca przy samym kominku. Wszystko w jednej izbie, z wyjątkiem toalety – dzicz dziczą ale w pewnych kwestiach prywatność jest niezbędna i jej braku Białowłosy by nie zdzierżył. Serce domu stanowił wcześniej wspomniany wielki, kamienny kominek który dawał światło na całą izbę, ogrzewał ją ale też służył jako miejsce, na którym Ryu mógł upiec upolowane zwierzę, czy złowioną rybę. Ogólnie w chacie panował półmrok przez niewielkie okienka, stąd też płomienie kominka, oraz świece stanowiły główne źródło światła. Choć i tak Białowłosy przeważnie w chacie spędzał poranki, wieczory i noce, a za dnia przebywał na tarasie z widokiem na rzekę i wzgórza.
I tak było również tym razem, gdy to po powrocie z Grobowca byłego Lidera Klanu postanowił, wrzucić na ruszt w kominku udziec z dzika tak by był gotowy na kolację, a w międzyczasie usiadł w fotelu na tarasie i relaksował się szumem wody, odbijającej pomarańczowe od zachodzącego słońca niebo. Temperatura ze względu na jesień była niska więc rozpalił kamienny kominek również na tarasie, przy którym zresztą siedział wyczekując strawy.