Było już ciemno kiedy młoda wojowniczka z klanu Haretsu nastąpiła na próg domostwa. Wiatr okrutnie wył a drobny piasek był dosłownie wszędzie. Miała szczęście, dotarła do domu cała i zdrowa. Zdążyła przed burzą piaskową.
Jej zapasy wody, słabe przygotowanie i niewielka ilość żywności pewnikiem nie wystarczyła by na przeczekanie burzy piaskowej, szczególnie że te - czasami miotały piaskiem przez kilka dni. Oczywiście w osadzie nie było to aż tak odczuwalne, ilość piasku była znacznie mniejsza niż na otwartej pustyni, a mur wzniesiony dookoła osady, skutecznie powstrzymywał dolne podmuchy wiatru.
Nie zdążyła się nawet rozebrać z przepoconych ciuchów, było jej cholernie zimno. Rozpaliła ogień od przygotowanej podpałki i kupki węgla drzewnego i nastawiła metalowy czajnik na gorącą wodę. Zacisnęła w pięści małą kulkę importowanej herbaty i wyczekiwała aż woda zacznie wrzeć. Nie zalała wrzątkiem, to by sparzyło liście i zniszczyło cały aromat napoju. Musiała odczekać kilka minut aż woda ostygnie nieznacznie i dopiero zalać zmiętą kulkę która pod wpływem wody rozwinęła się zapełniając prawie ćwierć naczynia poskręcanymi liśćmi, łodygami i suszem kwiatostanu.
Dopiero po herbacie przyszła czas na kąpiel i długie leżenie w wielkiej bali, ogrzewanej przez ognisko. Było jej przyjemnie, ale myśli błądziły i majaczyły w zawirowaniach ostatnich wydarzeń. Nie była senna, chociaż podróż wyraźnie ją wykończyła. Dawno nie podróżowała po otwartej pustyni w pełnym słońcu.
Po ceremonii oczyszczenia ciała, poszła do wschodniego skrzydła domostwa, przeszukując stare pokoje i szafy. Znalazła dwa fuutony, jakieś ciuchy, koc i kilka świeczek. Zapieczętowała wszystko w zwoju, po za jednym fuutonem, który miał posłużyć jej za dzisiejsze posłanie. Zapieczętowała również czajnik i patelnię która była stara i praktycznie jej nie używała. Co prawda nie miała powodu by pakować się na kolejną podróż, ale miała dziwne przeczucie. Dziwne mrowienie w lewej skroni, które podpowiadało jej że ostatnie wydarzenia z Dohito nie pozostaną bez echa. Coś wisiało w powietrzu, a Nao nie wiedziała co. Zaprzątało jej to głowę przed snem. W końcu usnęła. Spała długo. Do późnego popołudnia.
Burza zniknęła bezpowrotnie a Nao oglądając wyszczerbiony miecz uznała, że nie nadaje się on nawet do plewienia ogródka. Szybka decyzja, sprzeda miecz, kupi mapę. To drugie było przez nią zbyt długo niedoceniane, dopiero po morderczej wędrówce po gorących wydmach, zrozumiała, że mapa jest obowiązkowym wyposażeniem jej ekwipunku i musi w nim zagościć na stałe.
Ubrała się, zjadła, wypiła herbatę. Spakowała więcej mięsa do torby i ruszyła w stronę sklepu co jakiś czas wyciągając kawałek słonego, suszonego mięsa które żuła przez długą chwilę.
z/t -
http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=73&t=115