[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=xC03hmS1Brk[/youtube]
Ippo dawno się tak nie zmachał, w sumie to nawet nie dawno, bo tak naprawdę to nigdy. Nie doznał takiego upływu chakry jaki teraz przyszło mu wytrzymać, ale nie to najbardziej go poruszyło. Opadła adrenalina i wraz z nią spadły wszystkie uczynki jakich dopuścił się mężczyzna. Pustym wzrokiem popatrzył na papkę która kiedyś była całkiem normalną dziewczyną, nawet kunoichi, szczerze to nawet nie wiedział jak ma na imię czy z jakiego jest klanu... Więc to jest ta cała wyższość silnych nad słabymi, o której mówił Yuji, to właśnie uczucie kiedy ktoś słabszy od ciebie jest nikim, dosłownie nikim, niczym, wymazany z egzystencji... Nie wiedział czy mu się to podoba, wprawdzie nie czuł się z tym jakoś do końca źle, był zwycięzcą, silniejszy, lepszy, zasługiwał na to... Jednak resztki dziewczyny osłabiały ten optymizm, ona miała pewnie rodzinę, plany, marzenia, a gdyby nie uległ prowokacji właśnie wracałaby do swojego domu... Z całych sił próbował sobie wmówić że to naturalna kolej rzeczy, iż słabi nie zasługują aby żyć, a są tylko karmą dla silniejszych, tak podpowiadała mu ostatnio poniekąd wpojona filozofia, również wmawiał sobie iż to ona go sprowokowała, sama się na to zgodziła i z godnośc.... Nie było w tym żadnej godności. Nie może tu tak stać i rozmyślać. Musi ruszać dalej.
Ippo jakby przebudził się z transu własnych myśli i rozejrzał dookoła, jak tak teraz wspomnieć to faktycznie nawet słyszał jakieś głosy, tylko nie bardzo one do niego "docierały". Zauważył już wieśniaków, zapewne pobliskich rolników, ciekawe jak to wyglądało z ich perspektywy.
Właściwie zbyt zakręcony był wokół tego co się stało by teraz przejmować się jakimiś pobocznym obserwatorami, nie ten czas, nie do tego miał głowę. Może porządna libacja w karczmie uciszy skutecznie natłok myśli?
Wygrzebał się z niewielką wprawdzie gracją z stworzonego przez samego siebie krateru z niemym podziwem dla własnej siły, nie miał okazji nigdy jej z siebie wypuścić. Udał się w stronę domu, własnej wioski, mając nadzieję iż wieśniacy zostawią go w spokoju, nie interesowały go teraz konsekwencje.
z/t