Strona 1 z 10

Polanka

: 26 kwie 2015, o 22:53
autor: Inu
Polanka jak każda inna. Rośnie tutaj dzika trawa, miejscami jest atakowana przez armię chwastów, ziemia jest niezadbana. Otoczona przez zasłonę drzew, które zapoczątkowują gęsty i nieprzenikniony las iglasty. Ogólnie miejsce jest odcięte ze wszystkich stron więc jest tutaj sporo możliwości do relaksu czy też odcięcia się od natrętnych stworzeń z gatunku homo sapiens.

----
Zamknęła oczy, szum wiatru rozniósł się echem po niewielkiej powierzchni polanki. Ze świstem wciągnęła powietrze do płuc, jej włosy tańczyły na wietrze jak dumne płomienie ognia, wywijały i wirowały jak najlepsza tancerka. Uszy rozkoszowały się zmysłową melodią szumnego powietrza, furkoczących liści krzewów i falowania trawy. Zdecydowanie tego potrzebowała.
Samo przybycie do Ryuzako napawało ją niechęcią i obrzydzeniem. Wyobrażała sobie, że jest to zatłoczone i głośne miasto, dla pewnego rodzaju introwertyka wydawało się to kompletną katastrofą. Jej wyobraźnia zdecydowanie przeceniła możliwości kupieckiego kraju.
Było znacznie gorzej.
Trafiła w samo serce tego miejsca, omal nie zginęła od natłoku bodźców, czym prędzej ulotniła się do jakiegoś ustronnego miejsca, które udało jej się znaleźć. Miała szczęście.
Siedziała na trawie delektując się harmonijną ciszą, pozwalała wiatru czesać jej włosy, odpoczywała. Miała nadzieję że w tym miejscu znajdzie coś...ciekawego, coś co mogłoby wspomóc jej rodzinę, a gdzie indziej mogłoby to być jak nie w kupieckim kraju pełnym najróżniejszych możliwości. Niestety, ta misja była trudniejsza niż jej się wydawało, wolała już chyba iść na śmiercionośną wyprawę niż stawić czoła temu hałasowi i przepełnionemu miastu.
Westchnęła wypuszczając ciężkie powietrze z płuc. "Za cholerę tego nie zrobię, nie będę się babrać w takim gównie" Skrzywiła się, otworzyła oczy i wlepiła spojrzenie w kiwające się drzewa. Normalnie by ją to znudziło lecz nawet ona potrzebowała czasami chwili relaksu, mimo iż była na to po prostu zbyt niecierpliwa. - Boże jedyny, czy ty to widzisz... Ten świat już dawno zszedł na psy - Skrzywiła się marszcząc swój piegowaty nos. Musiała wymyślić dokładną taktykę, która by odciążyła jej skomplikowaną psychikę. - Co by tu zrobić...?

Re: Polanka

: 27 kwie 2015, o 20:25
autor: Teien
Kolejny dzień, w którym to słońce świeci wysoko na niebie, nie patrząc na to czy ktoś umiera z gorąca i pragnienia, po prostu rzuca swym blaskiem smażąc coraz to kolejne cele. Bowiem bijące promienie tego światła, przebijały się przez wszystko co mogły niczym rzucane przez wojownika wyostrzone do granic możliwości żelazne dzidy. Kilka chmur, gdzie wszystkie płyną sobie w stronę tego samego podniebnego portu, zacumować gdzieś w jakimś miejscu i znieść trochę wody z pokładu by to nawodnić wszystkich w danym przystanku, czy to zwierzę, a może zwykły zielony krzew. Między taką pogodą maszerował Yoshi. Dumny król całego świata. Nie towarzyszyło mu nic poza wielkim ego, drugim ja i ciągnącym się za nim wietrze, który nie dawał o sobie zapomnieć, przypominając co jakiś czas o swojej obecności. Wtem do jego rytmicznego gwizdu tańczyło wszystko w około, to zielone kołysało się na prawo i lewo, to co skrzydlate wznosiło się w powietrze by polecieć z nurtem rytmu, wszystko mające futro wypinało dumnie piersi, zamykając skromnie ślepia, aby delikatnie ochłodzić sobie rozgrzane ciało.
Między tym wszystkim była czerwona królewska grzywa, ta szalała najbardziej zwijając się na wszystkie strony świata. Prawo, lewo, prosto czy w tył, znały wszystkie układy tańca na tym koncercie. Tuż za tym wszystkim rozciągał się skrawek dymu, który mimo chwilowego istnienia był nieodłącznym archetypem Yosiaka! Było ich dwóch, jeden wspomniany jak kobiecy kuc rozwijał się do tyłu, falując oceanicznym spokojem. Drugi zaś wyskakiwał mu nad łeb, zataczając przeróżne kształty, czy to kółka, a może jednak nie. Niespecjalnie umiał takowe tworzyć, a smokiem był już od kilku dobrych lat! Mimo braku skrzydeł miał potężne potworne łapy, zaś spojrzenie samego demona. Był więc królewskim smokiem nielotem...
Który stawiał kolejne kroki, między iglastym lasem, otaczającym go z każdej strony, choć lekko zgubiony, to jednak parł przed siebie ile sił w nogach, zatrzymując się tylko z przymusy na zaznaczenie terenu czy zdrowe naturalne nawożenie gleby. -Phe... Ładna pogoda, ale co z tego...-mruknął leniwie pod nosem zaciągając kolejną chmurkę. Maszerował nieustannie już pewien czas, nie napotykając na swej drodze żywej duszy. Zastanawiał się czy przypadkiem nie znalazł jakiegoś odludnego miejsca, do którego mógłby przyprowadzić wszystkie swoje cycate znajome Panie. W pewnym momencie teren zaczął się powoli zmieniać, iglaste szeregi zostały delikatnie zdziesiątkowane. Gleba przypominała glebę, a nie dywan usiany malutkim przeróżnymi igłami wszelakiego koloru. Nastał moment gdzie pojawiały się kępki pierwszej trawy. Miło iż wyglądała na lekko zaniedbaną to i tak dobra informacja, może wreszcie uda mu się wyjść z tego lasu.
Kolejna chwila minęła, a on stał już w miejscu, gdzie łączą się dwa światy. W jednym z nich przed chwilą był, do drugiego ma właśnie zamiar zapukać. Polana rozciągająca się daleko w przód i boki, pokryta nienazwaną wręcz trawą, z dodatkiem obecnych w każdym ogrodzie chwastów. Człeka tutaj chyba nigdy nie było, gdyż tylko matka natura umie zadbać o prawidłowy rozwój swego dziecka, mimo że wygląda niezbyt ładnie, to tak musi być... Ruszył dalej, postawił pierwszy krok wgniatając w glebę pierwsze warstwy trawy. Nie szukał tutaj niczego specjalnego, po prostu szedł, a zaciekawiło go to miejsce jak i poprzednie, lecz pewnie znudzi się równie szybko jak przemarsz przez iglaste drzewa.

Re: Polanka

: 27 kwie 2015, o 20:52
autor: Yoichi

Re: Polanka

: 27 kwie 2015, o 21:35
autor: Inu
Siedziała na chłodnej ziemi nie bacząc na to czy przeziębi sobie pęcherz czy też coś innego. Kontemplowała mimowolnie, jej mózg, czy też coś podobnego, nie dawał jej chwili wytchnienia, ciągle nasuwał jej jakieś natrętne myśli o pobliskiej ludności. Nie cierpię tych istot, tsh! Wiatr zagłuszał słodki trel ptaków, powstawała dziwna mieszanka dźwięków, natura bawiła się w zdolnego didżeja. Wszystko jest lepsze niż harmider, tłum i wieczne paplanie ogromnej ilości ludzi na niewielkim obszarze, które jest w stanie pomieścić raptem połowę ze znajdujących się tam istot. Ruda pokręciła głową wzdychając ciężko nad swoją niedolą. jak do cholery ma zdobyć jakieś ciekawe informacje!? To jest awykonalne.
Wiatr przyniósł do jej nozdrzy świeży zapach zwiastujący burzę - znała ją od podstaw, była jej przyjaciółką w trakcie największych bitw i potyczek, sojuszniczką podczas najcięższych chwil. Uśmiechnęła się na przywitanie nadchodzącej ulewy, poczuła się jak we własnej skórze. Może jakiś piorun pozbędzie się kilka istnień...
Odprężyła się zupełnie mimo że wiatr zaczął szarpać i targać jej włosy rozrzucając je jak jakieś zabawki, grzywka smagała ją po czole zaś wicher otulał jej ciało swoim bytem. Otworzyła swoje zielone oczy, z natchnieniem spojrzała na malujące się ciemne chmury kłębiące się na niebie i walczące o swoje należyte miejsce wśród reszty by zacząć prawdziwy show. Inu uśmiechnęła się na ich powitanie, z niecierpliwością oczekiwała dobrze znajomej imprezy, burzowych błysków i szalonej wichury.
JEB!
To nie był jeszcze odgłos grzmotu, był to dźwięk kopnięcia. Ruda poczuła nagle mocny ból który zaczynał się od jej skrzyżowanej nogi, moment później dotarło do niej jakieś stąpnięcie. - KURWA - Wydarła się w pierwszej chwili łapiąc się za bolącą kończynę, przenosząc wzburzony gniewem wzrok na winowajcę. - Ty sukinkocie, patrz pod te swoje krzywe badyle na których usiłujesz chodzić! - Zlustrowała nieznajomego, który wdarł się na jej miejsce odpoczynku i jeszcze był na tyle bezczelny by się potknąć i ją skopać. Wlepiła w niego mordercze spojrzenie zaś w niebo akcentowało jej wściekłość przecinając niebo na kilka części poprzez zwinny piorun, który z hukiem zderzył się z ziemią wprawiając ją w drgawki. W tej samej chwili salwa deszczu zaatakowała młodych podróżników nie dając nawet żadnej inwokacji do swojego wystąpienia. Inu jednak kurczowo wpatrywała się w czerwonowłosego, który musiał pożałować swojego czynu, chciała, żeby uciekł stąd jak najprędzej z przeraźliwym wrzaskiem. Tsh! Jakiś kurwa suchoklates przeszkodził mi w relaksie....

Re: Polanka

: 28 kwie 2015, o 18:46
autor: Teien
Z twarzą podniesioną ku niebiosom szedł przed siebie, nie myślał przez chwilę o niczym specjalnym, starał się po prostu iść przed siebie, lecz napotkał przeszkodzę! Stawiając już setny stopień po polanie, potknął się o coś... Ktoś śmiał zakłócić jego Królewski spacer, jego wolny czas, w którym nie musi się przejmować plebsem, a może rozkoszować własną chwilą. Zachwiał się, już przeklinał w myślach tę rzecz! Jednak musiał złapać równowagę, w ostatniej chwili udało mu się uchronić przed bliskim spotkaniem z Panią ziemią. Usłyszał krzyk tuż obok siebie, zwiastujący najstarszą pracę na świecie, lecz co to miało do niego? Niespecjalnie wiedział. Co innego, że ktoś tutaj chyba szuka guza... Stojąc już na prostych notach, dostrzegł kątem oka ów nieznajomą wulgarną kobietę. Stojąc do niej plecami, z głową skręconą w lewą stronę ile się da. Uśmiechnął się szeroko. -Miło mi droga kurwo... Jestem Yoshi. Zgubiłaś swego Pana? -wtem pogoda zmieniła się diametralnie. Szturmowany podniebny błękit został zalany przez szarawe okręty. Niedługo będą wyrzucać niepotrzebną wodę na ziemię.
Krajobraz został rozdarty przez błyskawicę, na krótki moment to potężne zjawisko atmosferyczne pokazało swoje kły, które zdolne jednym człapnięciem zabić każdego żyjącego człeka na świecie. Nie tylko ukazały się one, ale też i potężny ryk, przy którym każda inna bestia cichnie z piskiem w głosie. Ten zadudnił w jego uszach z echem, nie bał się burzy, nie nienawidził deszczu, kochał ten czas, kiedy może patrzyć jak to boskie dzieło daje kolejne życie. Bowiem bez tej wody nie byłoby już tak łatwo żyć, a co za tym idzie nie byłoby kogo mordować. Takie wnioski nasuwały się Czerwonemu.
Gruba kropla niczym pocisk wystrzelony z broni palnej, pomknęła w dół, przecinając na swej drodze płomień z papierosa Yoshiego. Ten zasyczał z bólu, by oddać ostatni dech w postaci dymu... Król odwrócił się do nowo poznanej kobiety. Tym razem po prostu stał do niej twarzą jak i klatą. -Dawno nie bawiłem się z żadną dziewczyną, więc jeśli... Chcesz zachować swoje kurewskie dziewictwo to lepiej przeproś ładnie. -jego szkarłatne ślepia wlepiły się z zażartą intencją w Inu. Przeszywał wzrokiem, przenikając przez jej wygląd i charakter. Nie miał co dodawać w słowach, lecz w myślach nakreślał nowe linijki o rudowłosej o dość niezłym ciele. Przejmował się deszczem? Niezbyt... Miał naprzeciw siebie coś co odciągnęło jego uwagę i dodatkowo czekał na jej odpowiedź. Trzymając dalej ostudzonego papierosa w ustach.

Re: Polanka

: 29 kwie 2015, o 16:57
autor: Yoichi

Re: Polanka

: 29 kwie 2015, o 18:15
autor: Inu
Wydarła się, zaczęła gapić się na parszywego wędrowca który zjawił się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie, Inu nie miała ochoty na dysputy czy też przeprosiny, z resztą jak zawsze. To inni powinni się korzyć i błagać ją na kolanach o przebaczenie, tego w tej chwili oczekiwała od tego nawiedzonego suchoklatesa, który chciał się chyba popisać. Stanął on na swoich krzywych nogach i posłał jej szyderczy uśmiech nawet się nie odwracając. Nie miał on zamiaru uciekać, wręcz przeciwnie, przyłączył się do potyczki słownej. Ciśnienie rudej momentalnie skoczyło ku górze, mimo deszczu zrobiło jej się gorąco. Osszzz tyy.... Przeczesała dłonią swoje włosy i nabrała większego haustu powietrza by wydobyć z siebie bardziej tubalny głos. - Nie obchodzi mnie twoje gejowskie imię. Najwyraźniej to ty zgubiłeś swojego właściciela zapchlony kundlu - Syknęła siarczyście, powietrze ledwo co przecisnęło się przez jej zaciśnięte szczęki. Deszcz wzmagał się, z każdą kolejną chwilą był coraz silniejszy, uderzał o wszystko z siłą małych irytujących szpilek, które chciały się wbić w ciało jak najgłębiej. Pioruny trzaskały coraz głośniej jakby przekrzykiwały się w swojej brutalnej grze, chmury skutecznie zastawiły dostęp do światła nie przejmując się łkaniem zmarzniętego świata. Rude kudły szybko zaczynały moknąć, pojedyncze pasma przyległy do jej twarzy, ich ścieżką spływały pojedyncze krople deszczu zdobiąc skórę rozmaitymi szlakami.
Nieznajomy odwrócił się niespiesznie przodem ku niej, to nie wróżyło niczego dobrego. Inu wsparła się na ugiętej nodze i podniosła się czym prędzej by stanąć pewnie na swoich kończynach, nie chciała bowiem być w tak głupi sposób zaatakowana.
Zaśmiała się szyderczo i gardłowo przebijając się swoim głosem przez szum deszczu, huragan i ryk grzmotów. Ukazała swoje dzikie kiełki w szerokim i chytrym uśmiechu który rozciągnął się na jej uroczej piegowatej twarzyczce. - Popierdoliło ci się w tym pustym łbie. Nic dziwnego że już od dawna żadna dziewka nie chciała cię "obsłużyć". Nie miał byś nawet sił by cokolwiek zdziałać tymi chudymi patyczkami, tsh! - Prychnęła marszcząc swój zadziorny nos, krzywiąc się jakby zjadła coś ohydnego. On chyba nie ma pojęcia z kim ma do czynienia. Wystawiła rękę przed siebie, ustawiła palce w tzw "broń", celowała wskazującym w czerwonowłosego zaś na jego końcu zaiskrzyło małe wyładowanie elektryczne. Uniosła delikatnie brwi ku górze spoglądając nonszalancko na nieproszonego gościa. Szach mat.

Re: Polanka

: 29 kwie 2015, o 22:14
autor: Teien
Wszystko w około zaczynało wariować! Grzmoty raz po raz rozdzierały świat, krzycząc za jedną i drugą stroną! Deszcz szaleńczo zacinał z każdej strony, jak gdyby stały naprzeciw siebie dwie przeciwne siły, dwa potężne potwory, gdzie bliższy kontakt przywołuje zachwiania świata. Żaden ze zwiastunów kataklizmu nie dawał o sobie zapomnieć, potężny wietrzny szatan przyciągnął nawet skrawek iglastego dywanu, po którym Yoshi dotarł do tego miejsca. Ten zaś przesunął się przez malującym się raz po raz obrazie w oczach młodego Uchihy. Dla niego wydawało się jakby świat na chwilę zwolnił kolosalnie... Nim zdążył mrugnąć tysiące kropel bombardowało ziemię i zapuszczoną trawę. Przed jednym słowem wypowiadały się dwa lub trzy potężne grzmotne ryki zagłuszające wszystko, lecz nie tą monstrualną dwójkę... -Co to za głupia kurwa...?-rzucił głucho w myślach, co rozbiło się wielkim echem prowadzącym do lekkiego zdumienia. Nie bała się go, wręcz przeciwnie stawiała się jako pierwsza. Nie pamięta by ktoś od jakiegoś czasu odszczekał się mu w taki czy inny sposób. Rudowłosa natomiast robiła to zażarcie i nieustannie, z pewnością siebie w głosie. Zaintrygowało go to bardzo! Mógłby już teraz rzucić się na nią i pokazać prawdziwe oblicze, ale... No właśnie jest pewne "ale".
Trwająca sekunda jak jedna minuta, przeciągała się coraz bardziej. On lekko skołowany i zainteresowany ów kobietą postanowił po prostu pójść w zaparte. Albo jednak nie! Król również czasem musi ustąpić, a tym razem miał ku temu okazje. Za nim rozkręcała się przepiękna muzyka, nie chciał jej przegapić. Rozbrzmiewała w jego uszach jak filharmonia w swych występach, gdzie brak już od miesięcy kilku miejsc! Toteż zignorował ją! Tak jakby. Zrobił krok w bok i przysiadł na ziemi. Uderzył wzrokiem kilometry w dal. -Nuda jesteś... -mruknął pod nosem. Mimo tego, że nie wiedział co o niej myśleć, to jednak jeśli nie da mu się rozkoszować małym hobby, na własnej skórze rozpozna skrawek natury Czerwonego Króla!

Re: Polanka

: 30 kwie 2015, o 11:08
autor: Inu
Wypowiedziała swoją wiązkę, zamilkła na moment oczekując jakiejś odpowiedzi, dalszych wyzwisk czy też wściekłości ze strony nieznajomego. Bacznie przyglądała się jego twarzy, na której nie malowało się nic innego prócz znudzenia, pogardy i minimalnego zdziwienia. Nie widziała w nim jednak ni krzty strachu, przerażenia czy też skruchy. O nie, od tego człowieka z pewnością nie można się tego spodziewać, nie ucieknie z piskiem w popłochu widząc rozwydrzoną babkę. Wszak wielu facetów ją ignorowało kiedy pyskowała, w końcu była rzekomo tą słabszą płcią. Wystarczyła jednak mała prezentacja jej umiejętności i tacy delikwenci wiali gdzie pieprz rośnie. Na tego czerwonowłosego nie zrobiło to jednak wrażenia - najwyraźniej także był wojownikiem, lecz jak silnym?
Cisza przecinana hukiem ulewy trwała, rozciągała się poprzez wieczność i nie chciała ustąpić mimo krwiożerczej zabawy piorunów, które raz po raz przecinały nieboskłon by gruchnąć ciężko o ziemię. Czerwonowłosy zrobił nagle krok w bok i sobie usiadł nawet się na nią nie gapiąc, mówiąc tylko jedno zdanie. Inu zamilkła, cofnęła tułów mocno się dziwiąc tym niecodziennym zachowaniem. Skrzywiła się, uniosła jedną brew ku górze i zaczęła mu się przyglądać z niemałą konsternacją. Co...? Stała tak i czekała na jakąś podpuchę, ale takowa nie nadchodziła. - Ty tak na serio...? - Rzuciła tracąc nieco czujności. On po prostu odwrócił się do niej plecami. Mógł zostać przecież zaatakowany a on to miał w nosie. Miał szczęście że trafił właśnie na rudzielca, który nienawidził ludzi, lubił do nich fikać, ale częściej odchodził on na osobności i wolał się ulotnić niż tracić energię na jakieś zwady.
Była cała przemoczona, zaciągnęła jednak kaptur na głowę korzystając z chwili czasu. Oparła jedną dłoń o biodro i spoglądała na nieznajomego z góry. - Jesteś naprawdę...dziwny tsh. Wiesz, że zaraz mogę ci czymś przyrąbać?

Re: Polanka

: 30 kwie 2015, o 15:09
autor: Teien
Nieustanny chaos panował wszędzie. Z jednej strony dwie osoby o jakże wybuchowym charakterze, z drugiej zaś szalejąca do granic możliwości burza, która próbuje przekrzykiwać się z nimi raz po raz, od samego początku! Yoshi siedział sobie na już podmokniętej ziemi, z głową odchyloną do tyłu lustrował przepychające na szarawym ringu chmury. Lekko zmrużone ślepia, zgubione na tym pięknym zjawisku zwanym deszczem, zapomniały o bożym świecie. Widział jak to kolejne kropelki skaczą w dół, by przebrnąć przez tą jedną linie, następnie uderzyć jakby nigdy nic o ziemię i wypełnić swą powinność, którym jest dostarczenie wody. Dla niego one wszystkie przypominały zwykłego człowieka, który co dzień wstaje rano, by dokonań czegoś co pozwoli mu przetrwać kolejne dni, a następnie by dożyć sędziwego wieku i odejść z tego nudnego i monotonnego świata. Dla malutkiej kropelki to wszystko trwało o wiele krócej, lecz ostatecznie i tak wszystko było takie samo.
Jego twarz nie była smutna czy wesoła, choć lekko uśmiechnięta. Prawdziwie wykluczające się rzeczy, które tylko miejsce mają u niego czyli Czerwonego Króla. Gdyż dla niego to był kolejny dzień poszukiwań, lecz teraz nastała chwila małego wytchnienia, która trwać będzie, aż do końca, do momentu po raz pierwszy przez ciemność znów przebije się włócznia światła. Nie wiedział co zrobić z Rudowłosą, chciałby ją zabić, lecz nie widział tym razem sensu, gdyż czuł, że jest podobna do niego. Tak samo zachowałby się gdyby ktoś na niego wpadł, lecz z lekką różnicą, gdyby nie była to piegata dziewczynka, wtedy po prostu by zabił. Ona? Od razu widać, że krew która kapie z jej dłoni jest tylko nudną nienawiścią do rasy ludzkiej, nie jest psychicznym spaczeniem jak u Uchihy. Mimo, że jakimś cudem ją tolerował, to w momencie kiedy ta wypowiedziała ostatnie zdanie uśmiech na twarzy rozszerzył się machinalnie i mimowolnie! Białe kły jak u dzikiego zwierza rozbłysnęły w tę mroczną pogodę, a ślepia przymknęły się cicho... -Ty... Mnie?-powiedział cicho lecz dostatecznie słyszalnie dla Inu. Nagle zębiska odłączyły się od siebie, rechot tegoż krwiożerczego Króla słychać było nie za grzmotem, lecz przed nim! Zagłuszał on bowiem świst wiatru, dudniące krople deszczu i ryk błyskawic. -Haahaahhahah! -ręce którymi opierał się za plecami o ziemię zacisnęły się na niej wydrożając malutkie kanaliki, prawie jak szpony bestii które wbijają się w martwe już ciało ofiary.
Powieki otworzyły się błyskawicznie, a ślepia którymi pierwszy raz na nią spojrzał zmieniły swój kształt, jak i spojrzenie! Łeb odwrócił się w jej stronę, w tym czasie również ucichł również jego rechot. Błyskawice natychmiast przestały grzmieć, jakby przestraszyły się go samego, wiatr na chwilę ucichł, jedynie deszcz za jego zezwoleniem cały czas towarzyszył im jako muzyka dla ich uszu. Obrót łba zatrzymał się w momencie w którym ich wzrok znów się spotkał. Inu mogła dostrzec go znów, lecz w zupełnie innej postaci. Zamiast odbicia jej osoby, była wielka plama krwi i wręcz namacalna intencja mordu. Demoniczny uśmiech rozwarł się znów na chwilę. -Zabiłbym Cie szybciej niż kolejny błysk tknie ziemi dziewczynko... Czyli... Teraz! -w tym właśnie momencie nieopodal nich rozbłysło światło, ziemia zadrżała i zajarzyła na sekundę płomieniem, który przygasł równie szybko. Wiatr znów wrócił grać pierwsze skrzypce. Co na to wszystko Inu? Czuć w nim było emanującą złem chakre, którą bawił się raz po raz...

Re: Polanka

: 3 maja 2015, o 03:23
autor: Yoichi

Re: Polanka

: 4 maja 2015, o 20:41
autor: Inu
Obserwowała go chcąc wyczytać z niego jak najwięcej emocji, chciała wiedzieć z kim będzie szło jej się zmierzyć. Czerwonowłosy siedział na dupie na zmokniętej ziemi, deszcz zaś dudnił mu po głowie spłukując z niego wszelkie nieczystości, których zapewne ma od cholery. Uśmiechał się delikatnie, najwyraźniej nabijał się z rudej, miał wiele radochy z jej darcia mordy. Dużo facetów tak reaguje na histeryczki, są niby nieszkodliwe jednakże Inu do nich nie należała. Lekceważenie nieznajomego nieco ją irytowało, nie lubiła jak ją ktoś ignoruje. Cały czas mierzyła go wzrokiem, oceniała. Tsh! Kolejny zadufany fagas który mnie ignoruje bo mam cycki...Zedrę ten jego uśmieszek wraz z jego dziurawymi zębami.... Nadęła usta, zmarszczyła piegowaty nos i skrzywiła się, dąsała się z powodu nieudanego planu. Czerwonowłosy powinien stąd wiać co sił w nogach a tymczasem on się z niej nabija! Ta zniewaga krwi wymaga! Zaraz mu nakopie do tego chudego dupska!
Woda wędrowała po jej skórze, mokre ubrania oblepiły jej ciało uwydatniając to i owo, studziło jej zapał do bójki, koił jej nerwy i adrenalinę, może tylko przez to nie odpaliła swojej atutowej techniki, która zmiotłaby każdego parszywego człowieka na tej ziemi. Jednakże miarka się przebrała, uśmieszek na jego twarzy musiał zniknąć, mocno ją to irytowało. Wyładowania elektryczne wokół jej dłoni nie ustawały, tańczyły i piszczały chcąc uwolnić swoją wściekłość.
Wszystko jednak się zmieniło kiedy wypowiedziała swoją groźbę na głos. Czerwonowłosy raczył odwrócić się i...on nie spojrzał na nią, on wbił w nią swój wzrok jak szpony dzikiego sokoła w drobną mysz. Jego uśmiech się rozwinął ukazując rząd dziwnych kłów, jego arogancki i bezczelny głos przeszył ją na wylot drażniąc każdą komórkę jej ciała, powodując obleśnie pełzający dreszcz po jej plecach. Łaał...! Zarechotał tubalnie, nawet potężna błyskawica ustąpiła mu miejsca na koncercie dźwięków apokalipsy. Inu była zdumiona, jej żywioł oddał pokłony temu dziwnemu człowiekowi.
Nastała chwila grozy kiedy jego oczy rozwarły swoje kotary ukazując lśniące czerwone tęczówki, w których malował się mord, nienawiść i pogarda, były tak namacalne że mogła niemalże dotknąć tych emocji. Te ślepia wdzierały się w jej wnętrze chcąc rozerwać jej duszę bez chwili wahania czy litości. Gejowski Uchiha...?Wysyczał złowróżbne słowa, teraz to on przejął pałeczkę w tej grze pozorów, role mogły się szybko odwrócić. Jednakże....
Inu nie była zwykłą babą ze straganu. Była zahartowana jak najlepszy diament, błyszczy i śni wśród ludzi nie wstydząc się swojej osobowości. Nie miała zamiaru dać się temu chłoptasiowi mimo iż nigdy nie spotkała się z taką intensywnością mordu. Było to...ekscytujące, drżała z podniecenia, spotkała na drodze perełkę, która mogła się równać z nią.
Uśmiechnęła się pogardliwie, ukazała swoje ząbki i zarechotała. Cieszyła się, adrenalina poprawiała jej zepsuty humor. - Niesamowite! - Zawyła kierując swe słowa wprost do niebios. - Jesteś niesamowity, hahahha! Ciesz się, może tym razem troszeczkę spudłuję - Puściła mu oczko nonszalancko się uśmiechając, jej zielone oczy błyszczały, emanowały wzburzoną ekscytacją. Zamknęła jedno oko, uniosła swoją dłoń, z której celowała w czerwonowłosego jak z broni palnej, iskry przybrały na sile kumulując w sobie tony energii, której nie w sposób było zatrzymać. Oblizała swoje wargi, które i tak były wilgotne od deszczu, skupiła się, sięgnęła dłońmi by zrobić pieczęć i....
Trach! Jakiś krzyk wyrwał ją ze skupienia. Potrząsnęła głową jakby się obudziła, wojowniczy nastrój prysł jak bańka, zaś burza z huraganem poszły na przerwę. Na niebie wyłoniło się słońce witając się nieśmiało z wilgotną przyrodą ogrzewając ją swoimi promieniami. - No jasny chuj, kto tak się drze!? - warknęła rozglądając się i przeklinając wszystko, co tylko przeszkodziło jej w spektakularnym zwycięstwie. Kątem oka jednak obserwowała poczynania nieznajomego, był on jej ofiarą i nie mogła mu puścić płazem jego pyskowania.

Re: Polanka

: 5 maja 2015, o 20:06
autor: Teien
Ślepia kręciły się niczym świder mający na celu zniszczyć Inu po prostu jednym jedynym spojrzeniem! Przebijał się przez nią jak katana przez słabe ludzkie ciało, by to zaraz ubarwić leżącą pod spodem paletę zieloną na kolor szkarłatu. Nie miał nic do powiedzenia, gdyż jego postawa mówiła sama za siebie. Nie irytuj mnie bo zginiesz, szybko lub powoli zależnie od mojego kaprysu! Dostrzegał teraz najmniejsze szczegóły jej ciała, najmniejsze wzdrygnięcie i nie tylko. Nic nie mogło ukryć się przed jego oczyma. Czerwony Król widział jak dziewczyna wzbiera w sobie chakre, widział jak ta kumuluje się w jakiś nieznany mu do tego momentu sposób. Nie znał bowiem sam dobrze świata, nie znał innych rodów czy też specjalnych technik. Wszystko co sprawiało, iż w walce czuł się jakby stawiał kroki po swoim domu, było zasługą pewnej jego klanowej umiejętności. Toteż usłyszał małą pochwałę, która niezbyt znacząco na niego wpłynęła, lecz krzyk zapoczątkował... Wróć zakończył wirujące ślepia. Choć czerwienią spoglądał dalej krwistą, to jednak była już zupełnie inna. Poza samym charakterem zniknęło uczucie przytłoczenia czy też chęci morderstwa, gdyż w jego uszach rozkwitła woń krzyku. Łeb odwrócił się machinalnie w jego stronę, uśmiech stał jak przed chwilą na baczności, dobrze czuł się w świetle granej przez ból muzyki.
Stanął na równe nogi, sięgnął do kieszeni po paczkę papierosów. Niewzruszony niczym umieścił go w ustach, by to zaraz odpalić i oddać się chwili kiedy dym krąży w jego ludzkich płucach. Schował wszystko na swe miejsce, a wraz z wydmuchem postawił krok przed siebie. -Miło było, jak Ci tam... A tak Kurwa. Nie idź za mną. -nie miał zamiaru na nią spojrzeć, gdyż kultura była u niego tylko w szczególnych momentach, lecz niezbyt jego myśli się kryły, z jakże zaciekawieniem Rudowłosej. Mimo, że miał przed sobą kunszt swych dziennych myślowych erekcji, to jednak między tym znajdowała się nowo poznana dzika dziewczyna. Twardo stawał kolejne kroki mając chęć skonfrontowania się z kimś kto zakłóca jego obszar polowań. Toteż może własnie zabije tego kogoś i niechcący uratuje uroczą niewiastę, która z przymusem odwdzięczy się mu swym kobiecym ciałem. Włożył ręce do kieszeni, z papierosem szedł prosto do celu.

Re: Polanka

: 6 maja 2015, o 16:48
autor: Yoichi

Re: Polanka

: 6 maja 2015, o 21:22
autor: Inu
Napięcie ulotniło się w mgnieniu oka za sprawą nieznanego krzyku, który zdekoncentrował dwóch nieznajomych wojowników o wrzącej krwi i nieustępliwym charakterze. Każdy z nich eksponował wachlarzem najgroźniejszych min i aur by znokautować przeciwnika bez żadnego czynu. Żaden jednak się nie ugiął, nie miał zamiaru poddać się w tej niemej grze. Nastał tymczasowy impas, lecz niech nikogo nie zmyli ten chwilowy spokój, Inu była nieprzewidywalna, podobnie z resztą działo się z czerwonowłosym. Nieznajomy wyraźnie zaciekawił się głosami, poczuł zew drapieżnika i woń swojej przyszłej ofiary. Jakimś cudem odpalił swojego mokrego papierosa i zrobił krok równocześnie ostrzegając rudą przed kolejnymi jej działaniami. Któż śmiał do niej tak mówić!? Nie mogła tego tak zostawić, musiała dać mu popalić. Jak najlepiej wnerwić takiego podłego drania? Robić wszystko na przekór, co też opanowała do czystej perfekcji. Uśmiechnęła się jadowicie, prychnęła wypinając swoją klatę, eksponując swoją wielkość i zajebistość. - Chyba śnisz plebsie. Pójdę gdzie chcę. I mów mi jaśnie Inu - Machnęła dłonią akcentując swoją majestatyczną władzę nad całym światem. Zaraz to ruszyła dziarskim krokiem trzymając się za czerwonowłosym jak jakaś paskudna pluskwa. - Uważaj, te głosy cię zjedzą huhuhu. Pewnie masz pełne majty - Droczyła się by dać upust swojej zawziętości i wredności. Była również ciekawa tego, kto się tak darł. Może zobaczy coś ciekawego?
Dotarli. Ich oczom ukazało się majestatyczne drzewo, które leżało bez tchu na ziemi pozbawione życia jednym brutalnym cięciem. Inu przejechała wzrokiem po jego konarze aż po sam czubek gęstej korony pod którym dostrzegła jakąś osobę. Jej nogi były przygwożdżone przez ciężkie i masywne gałęzie, zapewne nie są już w stanie użytku. W dłoni była trzymana ładna katana, która była ciekawym orężem i łakomym kąskiem dla rudej. Dostrzegła ona twarz uwięzionego, która miała ładne rysy, jasna karnacja kontrastowała z ciemnymi włosami i oczami. Co najważniejsze, miał odsłonięte ramiona, które były delikatnie zarysowane przez mięśnie. Dodatkowo jego uśmiech był naprawdę uroczy. No no....
Ruda podeszła do niego i przycupnęła by się mu przyjrzeć przy okazji uśmiechnęła się do niego zadziornie. - Mówisz, że masz coś ciekawego? Cóż, jesteś słodki więc postaram się coś zrobić - Zachichotała jak nastolatka. Zaczęła się jednak zastanawiać nad tym, jak go uwolni. Podniosła się i przeczesała swoje włosy w konsternacji. Podeszła niepewnie do gałęzi, oparła o nią rękę i zaczęła po prostu pchać by choć trochę odchylić drewno z nóg nieszczęśnika. Zapewne to będzie zabawny widok, szczególnie że Inu nie była znacząco silna. Ale może coś się uda zrobić?