Gdzieś nieopodal...
Gdzieś nieopodal...
Miejsce jak każde inne, niby to las, niby polanka. Nic szczególnego. Ale czy aby na pewno? Człowiek widzi tylko to co powierzchowne, nie dostrzega piękna, nie chce poznać głębi. Czasami jednak warto iść dalej, podążyć za śpiewem ptaków, tak, by się wyciszyć, by żyć... Gdzieś za budynkiem istnieje inny świat, dziki, drapieżny, do którego zwykły śmiertelnik nie ma wstępu. Niektórzy, Ci odważniejsi, potrafią ryzykować, a nagroda jest piękna. Wspaniała dzicz pokazuje jak bardzo człowiek jest prymitywny. Skałki, kamienie. Wszystko to tworzy obraz, który zapiera dech w piersiach, aczkolwiek jak długo będzie to trwało? Ile czasu przetrwa bez ingerencji człowieka, który swymi rękoma potrafi tylko niszczyć?
Gdzieś, pośród dziczy można było zobaczyć płomień, jednakże nie było to żadne ognisko, czy pochodnia, a włosy, które powiewały na wietrze. Osoba w pelerynie nie wyglądała naturalnie. Jej delikatnie kręcone włosy, sięgające niemalże pasa, opadały kaskadą na czarny materiał. Widać było, że owa istota jest nieco zmieszana? Zagubiona? Nie ma chyba jednego słowa, które potrafiło by określić jej zachowanie.
Biegła.
Płaszcz otulający jej ramiona poleciał gdzieś z wiatrem. Nie dbała o niego. W tym oto momencie chciała być wolna. Bez pośpiechu zrzucała z siebie kolejne części garderoby. Jej stopy, od ciężkiego obuwia zaczęły czuć lekkość, której nie czuła od lat. Czy była wolna? A może to tylko złudzenie, które tkwiło w jej głowie? Nie wiedziała, naprawdę nie wiedziała, ale tak bardzo jej się to podobało, tak bardzo pragnęła. Pragnęła jak nigdy dotąd. Była niemalże naga. Jej sylwetkę oplatały niewielkie figi, a biust schowany był pod koronką, która miała go trzymać w ryzach...
Szybki rzut oka na otoczenie i zaczęła biec, biegła tak szybko jak nigdy, włosy targał wiatr, a ona po raz pierwszy miała uśmiech na ustach. Szczery uśmiech, który tak rzadko widniał na jej słodkiej twarzyczce.
Plusk wody i przeszywające zimno. Orzeźwienie, którego potrzebowała od tamtego dnia było ogromne. Twarze przelatywały w jej myślach, wspomnienia rzucały cień na jej życie. Nie oczekiwała niczego. Pragnęła stracić oddech, odpłynąć w ciemność... Było jej tak cholernie przyjemnie. Nie odczuwała już zimna, była wolna, wolna od ludzi, od matki, ojczyma, od wszystkich. Mocny ból głowy i obraz dwójki dzieci stojących przed nią."Tami, wróć do nas". Wypłynęła na powierzchnię. Wróciła. Nie taka jest przedtem. Inna. Nigdy nie wróci Mała słodka Tamiko. Nie będzie już cichego dziecka. Była kobietą. Feministką. Rasistką.
Biegła.
Płaszcz otulający jej ramiona poleciał gdzieś z wiatrem. Nie dbała o niego. W tym oto momencie chciała być wolna. Bez pośpiechu zrzucała z siebie kolejne części garderoby. Jej stopy, od ciężkiego obuwia zaczęły czuć lekkość, której nie czuła od lat. Czy była wolna? A może to tylko złudzenie, które tkwiło w jej głowie? Nie wiedziała, naprawdę nie wiedziała, ale tak bardzo jej się to podobało, tak bardzo pragnęła. Pragnęła jak nigdy dotąd. Była niemalże naga. Jej sylwetkę oplatały niewielkie figi, a biust schowany był pod koronką, która miała go trzymać w ryzach...
Szybki rzut oka na otoczenie i zaczęła biec, biegła tak szybko jak nigdy, włosy targał wiatr, a ona po raz pierwszy miała uśmiech na ustach. Szczery uśmiech, który tak rzadko widniał na jej słodkiej twarzyczce.
Plusk wody i przeszywające zimno. Orzeźwienie, którego potrzebowała od tamtego dnia było ogromne. Twarze przelatywały w jej myślach, wspomnienia rzucały cień na jej życie. Nie oczekiwała niczego. Pragnęła stracić oddech, odpłynąć w ciemność... Było jej tak cholernie przyjemnie. Nie odczuwała już zimna, była wolna, wolna od ludzi, od matki, ojczyma, od wszystkich. Mocny ból głowy i obraz dwójki dzieci stojących przed nią."Tami, wróć do nas". Wypłynęła na powierzchnię. Wróciła. Nie taka jest przedtem. Inna. Nigdy nie wróci Mała słodka Tamiko. Nie będzie już cichego dziecka. Była kobietą. Feministką. Rasistką.
0 x
Re: Gdzieś nieopodal...
Słońce grzało przyjemnie, a wiatr stanowił ochłodę dla zmęczonego wędrowca. Po wielu dniach marszu całe ciało odmawiało posłuszeństwa - nogi nie chciały iść, płuca odmawiały wpompowywania powietrza w każdą komórkę ciało, przełyk nie zdzierżył suchego ryżu i wody. Mimo to traper szedł przed siebie. Odkąd porzucił granice Prastarego Lasu, jak cień starając się przemknąć po terenach klanowych, poczuł się dużo pewniej. Kroczył nieudeptanymi ścieżkami, które karawany kupieckie omijały z daleka, ale było mu to na rękę - nie szukał kłopotów w drodze do wioski.
Dzicz gęstniała, a parne powietrze wdzierało się do nozdrzy szczepowca. Chłopiec po raz kolejny przyparł do drzewa, gdy usłyszał najmniejszy szelest wiatru. Spokój, który miał przed chwilą uleciał bezpowrotnie, gdy zobaczył niedaleko leżący na ziemi płaszcz...
Shin wziął głęboki oddech. Jeśli są tu obcy, mogą nie być zbyt przyjaźnie nastawieni. Widział już przemytników chodzacych z plecakami wypełnionymi bronią. Chłopiec zamknął oczy i poważnie się skupił. Wzbudził chakrę wpływającą do krwioobiegu i krew wypełniającą źrenice, zmieniając ich barwę na szkarłat. Otworzył oczy, zaczynając sądować teren przed sobą.
Nie był przygotowany na coś takie. Na przemytników, może nieco wulgarnej obstawy, może na pojedynczego wędrowca - ale na pewno nie na nagą kobietę wskakującą do wody. Nie była w niebezpieczeństwie, wykazywała wszystkie odpowiednie oznaki życia. Na dłuższą chwilę zanurkowała, by następnie się wynurzyć...
Chłopak uśmiechnął się pod nosem. Szedł przed siebie powoli, starając się nie narobić żadnego hałasu. Chciał obejść niebezpieczne miejsce i ruszyć dalej, jednak zamiast zacząć obchodzić niesamowite źródełko, zatrzymał się w niezbyt dobrze zakamuflowanym miejscu, obserwując zażywającą zimnej kąpieli dziewczynę.
- Nie za zimna ta woda? Bo może się dołączę - zagaił pokpiewająco z zawiadiackim uśmiechem na twarzy. Stał teraz w ulubionej postawie John'a Wayne'a, w rozkroku, z kciukami w kieszeniach. Rozebrał plecak, odwracając się plecami, ale cały czas obserwując dziewczynę za pomocą Kekkei Genkai. Ciekawe, co by było, gdyby się dowiedziała?...
- Wybacz, nie chciałem podglądać... ale chyba zbyt łatwo gubisz swoje rzeczy - zagadał, rzucając w jej stronę płaszcz i odwracając się plecami, jednak wciąż obserwując ją za pomocą swojego Kekkei Genkai i będąc gotowym na wszelkie reakcje.
Dzicz gęstniała, a parne powietrze wdzierało się do nozdrzy szczepowca. Chłopiec po raz kolejny przyparł do drzewa, gdy usłyszał najmniejszy szelest wiatru. Spokój, który miał przed chwilą uleciał bezpowrotnie, gdy zobaczył niedaleko leżący na ziemi płaszcz...
Shin wziął głęboki oddech. Jeśli są tu obcy, mogą nie być zbyt przyjaźnie nastawieni. Widział już przemytników chodzacych z plecakami wypełnionymi bronią. Chłopiec zamknął oczy i poważnie się skupił. Wzbudził chakrę wpływającą do krwioobiegu i krew wypełniającą źrenice, zmieniając ich barwę na szkarłat. Otworzył oczy, zaczynając sądować teren przed sobą.
Nie był przygotowany na coś takie. Na przemytników, może nieco wulgarnej obstawy, może na pojedynczego wędrowca - ale na pewno nie na nagą kobietę wskakującą do wody. Nie była w niebezpieczeństwie, wykazywała wszystkie odpowiednie oznaki życia. Na dłuższą chwilę zanurkowała, by następnie się wynurzyć...
Chłopak uśmiechnął się pod nosem. Szedł przed siebie powoli, starając się nie narobić żadnego hałasu. Chciał obejść niebezpieczne miejsce i ruszyć dalej, jednak zamiast zacząć obchodzić niesamowite źródełko, zatrzymał się w niezbyt dobrze zakamuflowanym miejscu, obserwując zażywającą zimnej kąpieli dziewczynę.
- Nie za zimna ta woda? Bo może się dołączę - zagaił pokpiewająco z zawiadiackim uśmiechem na twarzy. Stał teraz w ulubionej postawie John'a Wayne'a, w rozkroku, z kciukami w kieszeniach. Rozebrał plecak, odwracając się plecami, ale cały czas obserwując dziewczynę za pomocą Kekkei Genkai. Ciekawe, co by było, gdyby się dowiedziała?...
- Wybacz, nie chciałem podglądać... ale chyba zbyt łatwo gubisz swoje rzeczy - zagadał, rzucając w jej stronę płaszcz i odwracając się plecami, jednak wciąż obserwując ją za pomocą swojego Kekkei Genkai i będąc gotowym na wszelkie reakcje.
0 x
Re: Gdzieś nieopodal...
Tamiko była zafascynowana tym miejscem, miała pełno wody w uszach, ale to jej nie przeszkadzało. Może dlatego że czuła się bezpiecznie? Jest to złe określenie, bowiem, bezpieczeństwo to pojęcie względne. Mawiają, że trzeba bać się nocy, ale to nieprawda. Promienie słońca nie uratują nas przed śmiercią. Zło czyha na każdym zakręcie. Tak było i tym razem. Ból spowodował, że przestała myśleć o "niebieskich migdałach"... Jeszcze ten głos. "Uspokój się!" warknęła w myślach. Zero odpowiedzi. Zdezorientowana zaczęła się rozglądać. Była wściekła gdy zobaczyła przed nią mężczyznę.
Źrenice skurczyły się automatycznie, twarz ściągnęła powaga. Tami była wściekła, wrzała w środku, ale jej ciało pozostało luźne, ramiona wisiały wzdłuż, nawet nie zechciała się zakryć. Mimo nienawiści do swego ciała, nie zamierzała tego uczynić. Wolała spalić się ze wstydu niżeli pokazać jakąkolwiek słabość
- Nie za zimna, lepiej mów, co tutaj robisz.-powiedziała spokojnie, obserwując każdy krok chłopaka. Zerknęła na jego twarz, sylwetkę, obserwowała każdy detal, gdy świat przysłonił jej własny płaszcz! Ile czasu minęło gdy się tak gapiła? Chyba niewiele... Chwyciła płaszcz, po czym otuliła się nim-Uważaj, bo zaraz zrzucę i resztę. Byłam tu sama, miałam ochotę, więc zrzucałam. Równie dobrze mogłabym leżeć nago, a Ciebie nie powinno to interesować, Chyba, że życie Ci nie miłe.-skwitowała, a na jej usta wpłyną szyderczy uśmieszek. Bez zbędnego pośpiechu rozsiadła się na kamieniu, gdzie leżała część jej garderoby. Wzięła kaburę i przyczepiła sobie do uda. Mogła być naga, ale ten jeden element pozwalał jej czuć się... lepiej.- Teraz ja zadaje pytania, siadaj i powiedz mi, co Cię tutaj sprowadza? Myślałam, że chociaż tutaj można poczuć się swobodnie.- po co się tłumaczyła? Nie miała obowiązku, ani zobowiązań do tego... kogoś. "Uspokój się Kochana, nie godzień on Twej uwagi, bądź damą"-spokojny głos świegotał w tle, drugi z kolei męski mówił o krwi, o śmierci. Z gardła dziewczyny wydobył się śmiech. W każdym calu pozostała sobą. Jednakże, zrozumienie przyszło szybko. Nie była sama, była obserwowana. Jej oczy automatycznie się zwężyły, a ona skurczyła się pod naporem wzroku. Głupa! Miała być inna, miała uważać. Musiała... Z uśmiechem na ustach czekała na odpowiedź. Będzie ostrożniejsza. Musi być.
Źrenice skurczyły się automatycznie, twarz ściągnęła powaga. Tami była wściekła, wrzała w środku, ale jej ciało pozostało luźne, ramiona wisiały wzdłuż, nawet nie zechciała się zakryć. Mimo nienawiści do swego ciała, nie zamierzała tego uczynić. Wolała spalić się ze wstydu niżeli pokazać jakąkolwiek słabość
- Nie za zimna, lepiej mów, co tutaj robisz.-powiedziała spokojnie, obserwując każdy krok chłopaka. Zerknęła na jego twarz, sylwetkę, obserwowała każdy detal, gdy świat przysłonił jej własny płaszcz! Ile czasu minęło gdy się tak gapiła? Chyba niewiele... Chwyciła płaszcz, po czym otuliła się nim-Uważaj, bo zaraz zrzucę i resztę. Byłam tu sama, miałam ochotę, więc zrzucałam. Równie dobrze mogłabym leżeć nago, a Ciebie nie powinno to interesować, Chyba, że życie Ci nie miłe.-skwitowała, a na jej usta wpłyną szyderczy uśmieszek. Bez zbędnego pośpiechu rozsiadła się na kamieniu, gdzie leżała część jej garderoby. Wzięła kaburę i przyczepiła sobie do uda. Mogła być naga, ale ten jeden element pozwalał jej czuć się... lepiej.- Teraz ja zadaje pytania, siadaj i powiedz mi, co Cię tutaj sprowadza? Myślałam, że chociaż tutaj można poczuć się swobodnie.- po co się tłumaczyła? Nie miała obowiązku, ani zobowiązań do tego... kogoś. "Uspokój się Kochana, nie godzień on Twej uwagi, bądź damą"-spokojny głos świegotał w tle, drugi z kolei męski mówił o krwi, o śmierci. Z gardła dziewczyny wydobył się śmiech. W każdym calu pozostała sobą. Jednakże, zrozumienie przyszło szybko. Nie była sama, była obserwowana. Jej oczy automatycznie się zwężyły, a ona skurczyła się pod naporem wzroku. Głupa! Miała być inna, miała uważać. Musiała... Z uśmiechem na ustach czekała na odpowiedź. Będzie ostrożniejsza. Musi być.
0 x
Re: Gdzieś nieopodal...
Cóż za szczęśliwy dzień przemknęło przez głowę Shin'a, który całkiem dobrze poznał już budowę ciała plomiennowłosej niewiasty. Uznał, że skoro dziewczyna nie rzuciła się na niego w pierwszej chwili, może przestać używać klanowego Tsuujitegana - gdyby w tym stanie stanął z nią twarzą w twarz, mógłby narazić swoje Kekkei genkai na ujawnienie. Krew odpłynęła z jego tęczówek, które na powrót przybrały odcień jasnej zieleni. Odwrócił się do dziewczyny, słysząc jej tłumaczenia.
- To, że zrzucisz resztę to groźba czy obietnica? - zagaił, krzyżując ręce na piersi - No już, już, nie denerwuj się, nie ma po co. Ale dziwi mnie, że Twoim pierwszym odruchem nie była chęć zabicia mnie. Jeśli to miejscowy zwyczaj to możesz mi wierzyć, jestem bardzo zadowolony - zakpił, kłaniając się nisko, służalczo i unosząc głowę, by mogła zobaczyć iskierki w jego oczach.
- Ach, więc teraz wywiad, hę? Jestem wędrowcem zmierzającym do miasta. Nikim mniej, nikim więcej. Jak z resztą widzisz z góry garnków i śpiwora przyklepanych do mojego plecaka - nieco minął się z prawdą, nie wspominając o broni i zwojach będąc w jego wnętrzu - Ale bardziej mnie martwi to, co robi osoba taka jak Ty w takim odludnym miejscu. Nie boisz się... bandytów? Ci to potrafią zaleźć za skórę. - mówiąc to zdanie chłopak powoli obchodził dziewczynę, by w końcu zdjąć buty i podciągnąć spodnie, wchodząc do wody. Z początku nie czuł wilgoci, ale zmienił zdanie gdy tylko obmył sobie twarz.
- Cholerrrrrnie zimna... jak Ty mogłaś tu wejść? - skwitował, gdy przeszedł go dreszcz.
- To, że zrzucisz resztę to groźba czy obietnica? - zagaił, krzyżując ręce na piersi - No już, już, nie denerwuj się, nie ma po co. Ale dziwi mnie, że Twoim pierwszym odruchem nie była chęć zabicia mnie. Jeśli to miejscowy zwyczaj to możesz mi wierzyć, jestem bardzo zadowolony - zakpił, kłaniając się nisko, służalczo i unosząc głowę, by mogła zobaczyć iskierki w jego oczach.
- Ach, więc teraz wywiad, hę? Jestem wędrowcem zmierzającym do miasta. Nikim mniej, nikim więcej. Jak z resztą widzisz z góry garnków i śpiwora przyklepanych do mojego plecaka - nieco minął się z prawdą, nie wspominając o broni i zwojach będąc w jego wnętrzu - Ale bardziej mnie martwi to, co robi osoba taka jak Ty w takim odludnym miejscu. Nie boisz się... bandytów? Ci to potrafią zaleźć za skórę. - mówiąc to zdanie chłopak powoli obchodził dziewczynę, by w końcu zdjąć buty i podciągnąć spodnie, wchodząc do wody. Z początku nie czuł wilgoci, ale zmienił zdanie gdy tylko obmył sobie twarz.
- Cholerrrrrnie zimna... jak Ty mogłaś tu wejść? - skwitował, gdy przeszedł go dreszcz.
0 x
Re: Gdzieś nieopodal...
Dziewczyna spojrzała na niego z niedowierzaniem. Jak to możliwe, że ktoś taki mówi do niej w ten sposób. Pokręciła głową, po czym wybuchła śmiechem. Nie wiedziała jak ma zareagować, było to dość naturalne, a może jednak nie do końca-Sam się przekonaj.-powiedziała zadziornie zsuwając swój płaszcz z ramion. Tak, siedziała przed nim w samej bieliźnie i kaburze, nic poza tym. A jej uśmiech, ani na chwilę nie zniknął z jej twarzyczki.
Jej dłoń mimowolnie ruszyła w stronę kabury, wyraźnie się tam spojrzała by chłopak załapał.-Wiesz, mogę się zrekompensować i wydrzeć Ci serce. Na pewno będzie wspaniale wyglądać gdy ostatnie bicie będzie miało miejsce w mojej dłoni-zaśmiała się sięgając po swoją bluzkę. Założyła ją na oczach chłopaka, nie kwapiąc się by zasłonić cokolwiek i tak już ją widział. Specjalnie zaczęła od tej części garderoby, by móc przyczepić łańcuch do części bluzki i owinąć go sobie wokół ręki i zahaczyć na końcu o bransoletkę owiniętą wokół jej nadgarstka.
-Serio uważasz, że boje się bandytów, lub chłopców takich jak ty? Gdybym kogokolwiek się bała nie wychodziłabym z domu, a ty nie spotkałbyś mnie-uniosła brew, jakby to było oczywiste. Dziewczyna zerknęła nad ramieniem chłopaka i jej mina zrzedła. Po chwili ocknęła się i wróciła do swojego rozmówcy. Znowu to widziała. Musiała się pilnować, przy ludziach jeszcze bardziej niż zwykle.
Tamiko spojrzała na towarzysza ze smutkiem.-Szkoda, myślałam, że jesteś kimś więcej. Niestety, pomyliłam się. Zwykły chłopaku...-zastanowiła się przez chwilę, wsuwając spodenki na tyłeczek. Czyżby traciła czas?Miała ochotę na zabawę, a tymczasem trafia na osobę całkiem zwyczajną...
Jej dłoń mimowolnie ruszyła w stronę kabury, wyraźnie się tam spojrzała by chłopak załapał.-Wiesz, mogę się zrekompensować i wydrzeć Ci serce. Na pewno będzie wspaniale wyglądać gdy ostatnie bicie będzie miało miejsce w mojej dłoni-zaśmiała się sięgając po swoją bluzkę. Założyła ją na oczach chłopaka, nie kwapiąc się by zasłonić cokolwiek i tak już ją widział. Specjalnie zaczęła od tej części garderoby, by móc przyczepić łańcuch do części bluzki i owinąć go sobie wokół ręki i zahaczyć na końcu o bransoletkę owiniętą wokół jej nadgarstka.
-Serio uważasz, że boje się bandytów, lub chłopców takich jak ty? Gdybym kogokolwiek się bała nie wychodziłabym z domu, a ty nie spotkałbyś mnie-uniosła brew, jakby to było oczywiste. Dziewczyna zerknęła nad ramieniem chłopaka i jej mina zrzedła. Po chwili ocknęła się i wróciła do swojego rozmówcy. Znowu to widziała. Musiała się pilnować, przy ludziach jeszcze bardziej niż zwykle.
Tamiko spojrzała na towarzysza ze smutkiem.-Szkoda, myślałam, że jesteś kimś więcej. Niestety, pomyliłam się. Zwykły chłopaku...-zastanowiła się przez chwilę, wsuwając spodenki na tyłeczek. Czyżby traciła czas?Miała ochotę na zabawę, a tymczasem trafia na osobę całkiem zwyczajną...
0 x
Re: Gdzieś nieopodal...
Chłopak był zaskoczony tym, jak dziewczyna bawi się z nim. Starał się tego nie okazywać, ale niemożność powstrzymania głupawego uśmieszku demaskowała go całkowicie. Wpatrywał się w to jak ubierała bluzkę, przyglądał się z ukosa, jak zakłada sobie łańcuch...
Tak, na pewno nie była zwykłą dziewczyną, jej zachowanie wskazywało na zupełny brak jakiegokolwiek wstydu i pohamowania. Cóż, szczerze mówiąc to zupełnie nie przeszkadzało chłopakowi. Spoglądał ciekawie jak powoli zakrywa tyłek tym niebezpiecznie grubym kawałkiem materiału... a chciał go jeszcze chwilę pooglądać. Cóż, jak się nie ma co się lubi...
Zrozumiał to szybko - dziewczyna, której imienia nie znał po prostu się z nim droczyła. Chciała go zmanipulować, cicho żądała zabawy... będzie ją mieć.
- Wiesz, tak naprawdę nikomu tego nie mówię... ale jestem medium. Potrafię... Nie śmiej się - powiedział zawadiackim tonem do dziewczyny, zdejmując koszulkę i rzucając ją na jedną ze skał - Tak jak mówiłem, jestem takim normalnym, zwykłym medium jakich wiele. Nie wierzysz? Dobrze, udowodnię Ci to. Zróbmy tak: stanę do Ciebie plecami. Wykonasz jakiś gest, może kilka gestów. Jeśli użyję moich ponadludzkich mocy i wykonam je tak samo, zdradzisz mi swoje imię i dasz całusa. Gotowa? - zapytał z rozpędu, nie biorąc pod uwagę sprzeciwu. Starał się, by jego ton zabrzmiał jako wyzwanie - A może jednak od razu uwierzysz w moje moce i przejdziemy do nagrody? - spytał, odsłaniając białe zęby i nieco przerośnięte kły.
Jeśli dziewczyna się zgodzi, staje kilka kroków od niej, odwraca się tyłem i uaktywnia swoje Kekkei Genkai. Dzięki temu będzie mógł doskonale naśladować jej ruchy... bo będzie wszystko widział mimo tego, że na nią nie spogląda.
A jeśli dziewczyna się nie zgodzi, chłopak nadyma wargi i oblewa ją wodą z tego cudnego zbiorniczka w formie żartu, naśmiewają się lekko z dziewczyny.
Tak, na pewno nie była zwykłą dziewczyną, jej zachowanie wskazywało na zupełny brak jakiegokolwiek wstydu i pohamowania. Cóż, szczerze mówiąc to zupełnie nie przeszkadzało chłopakowi. Spoglądał ciekawie jak powoli zakrywa tyłek tym niebezpiecznie grubym kawałkiem materiału... a chciał go jeszcze chwilę pooglądać. Cóż, jak się nie ma co się lubi...
Zrozumiał to szybko - dziewczyna, której imienia nie znał po prostu się z nim droczyła. Chciała go zmanipulować, cicho żądała zabawy... będzie ją mieć.
- Wiesz, tak naprawdę nikomu tego nie mówię... ale jestem medium. Potrafię... Nie śmiej się - powiedział zawadiackim tonem do dziewczyny, zdejmując koszulkę i rzucając ją na jedną ze skał - Tak jak mówiłem, jestem takim normalnym, zwykłym medium jakich wiele. Nie wierzysz? Dobrze, udowodnię Ci to. Zróbmy tak: stanę do Ciebie plecami. Wykonasz jakiś gest, może kilka gestów. Jeśli użyję moich ponadludzkich mocy i wykonam je tak samo, zdradzisz mi swoje imię i dasz całusa. Gotowa? - zapytał z rozpędu, nie biorąc pod uwagę sprzeciwu. Starał się, by jego ton zabrzmiał jako wyzwanie - A może jednak od razu uwierzysz w moje moce i przejdziemy do nagrody? - spytał, odsłaniając białe zęby i nieco przerośnięte kły.
Jeśli dziewczyna się zgodzi, staje kilka kroków od niej, odwraca się tyłem i uaktywnia swoje Kekkei Genkai. Dzięki temu będzie mógł doskonale naśladować jej ruchy... bo będzie wszystko widział mimo tego, że na nią nie spogląda.
A jeśli dziewczyna się nie zgodzi, chłopak nadyma wargi i oblewa ją wodą z tego cudnego zbiorniczka w formie żartu, naśmiewają się lekko z dziewczyny.
0 x
Re: Gdzieś nieopodal...
Tamiko w końcu się ubrała, zostały jeszcze buty, ale wolała położyć nogi, na niżej umieszczonym kamieniu, woda wtedy swobodnie mogła muskać jej stópki. Dzięki temu miała jasność umysłu i mogła swobodnie zająć się życiem. Owszem, co chwilę widziała postacie w oddali, ale zbywała je. Dopóki nie mówią, może się bawić. Później przejmować się będzie konsekwencjami, a znając życie, będą wręcz ogromne. Z nikłym uśmiechem przekręciła głowę. Wyglądała jak piesek, który zaciekawił się swoim właścicielem. Tak, przypominać nie trzeba, że w dalszym ciągu miała mokre włosy?
Dziewczyna słysząc bzdury o byciu medium, chciała się zaśmiać, aczkolwiek na życzenie swego nowego towarzysza powstrzymała się i zachowała, jakąś tam powagę. -No dobrze, zatem pokaż mi na co Cię stać. Co do buziaka, będę polemizować. Na początek pokaż co potrafisz...
Gdy chłopak się odwrócił, jej pierwszą reakcją było poprawienie z twarzy mokrych włosów, może nie mogła tego dokładnie spostrzec, jednak postanowiła zrobić kilka dziwnych rzeczy, ruchy dłoni, nogą. Przez chwilę nawet się zawahała się przypadkiem wstać, ale po chwili wróciła na swoje miejsce. Gdy chłopak zaczął idealnie powtarzać to co robiła, była... zdenerwowana? Poirytowana? Czemu miała wrażenie że wykorzystuje jakieś lusterko, czy coś co mu pomaga? Bez problemu dźwignęła się na równe nogi podeszła do towarzysza i szarpnęła go za ramię z gniewnym wyrazem twarzy.-Jak ty to zrobiłeś? Kim ty do cholery jesteś?-niemalże warknęła. Powinna się uspokoić, ale teraz nie zamierzała. Chciała poznać prawdę, za wszelką cenę. Uśmiechnęła się szyderczo gapiąc się na Shina, po czym przysunęła się do niego i musnęła wargami jego policzek.-Tamiko, mam na imię Tamiko. Teraz ty powiedz mi to co chce usłyszeć... I przedstaw się jak na dżentelmena przystało.
Dziewczyna słysząc bzdury o byciu medium, chciała się zaśmiać, aczkolwiek na życzenie swego nowego towarzysza powstrzymała się i zachowała, jakąś tam powagę. -No dobrze, zatem pokaż mi na co Cię stać. Co do buziaka, będę polemizować. Na początek pokaż co potrafisz...
Gdy chłopak się odwrócił, jej pierwszą reakcją było poprawienie z twarzy mokrych włosów, może nie mogła tego dokładnie spostrzec, jednak postanowiła zrobić kilka dziwnych rzeczy, ruchy dłoni, nogą. Przez chwilę nawet się zawahała się przypadkiem wstać, ale po chwili wróciła na swoje miejsce. Gdy chłopak zaczął idealnie powtarzać to co robiła, była... zdenerwowana? Poirytowana? Czemu miała wrażenie że wykorzystuje jakieś lusterko, czy coś co mu pomaga? Bez problemu dźwignęła się na równe nogi podeszła do towarzysza i szarpnęła go za ramię z gniewnym wyrazem twarzy.-Jak ty to zrobiłeś? Kim ty do cholery jesteś?-niemalże warknęła. Powinna się uspokoić, ale teraz nie zamierzała. Chciała poznać prawdę, za wszelką cenę. Uśmiechnęła się szyderczo gapiąc się na Shina, po czym przysunęła się do niego i musnęła wargami jego policzek.-Tamiko, mam na imię Tamiko. Teraz ty powiedz mi to co chce usłyszeć... I przedstaw się jak na dżentelmena przystało.
0 x
Re: Gdzieś nieopodal...
Chłopak ustawił się w gotowości. Powoli zrobił głęboki wdech, rozluźnił mięśnie i skupił się na ruchach dziewczyny. Przyglądał się ruchom dziewczyny, widząc w nich grację i powolne piękno - a może tylko mu się zdawało? Cóż, uśmiechnął się szeroko i poczekał, aż skończy, a następnie powoli, jakby od niechcenia zaczął powtarzać zobaczone wcześniej gesty. Jego uśmiech rósł proporcjonalnie do zmiany jej wyrazu twarzy, na końcu przeradzając się w wyszczerz od ucha do ucha.
Gdy dziewczyna poderwała się i wystartowała ku niemu nie miał wystarczająco czasu, by dezaktywować Tsuujitegana. Szarpnięty za ramię natychmiast się obrócił, ale jedyne co mogła widzieć nieznajoma to zamknięte oczy i szeroki usmiech. Dopiero, gdy chłopak poczuł, że jego oczy znów stały się jadowicie zielone zdobył się na ich otwarcie. Dziewczyna przysunęła sięniebezpiecznie blisko, cmoknęła go w policzek i przedstawiła się.
- Tamiko, imię dla niepokornej, wojowniczej księżniczki, heh. Jestem Ato, ale przyjaciele mówią mi Shin. Taka maniera, nie jest ważne czemu - powiedział od razu patrząc na nią. Uznał, że jest jednak nieco za blisko więc zrobił krok w tył i ukłonił się chcąc, żeby wyglądało to naturalnie - Miło mi jest panienkę poznać. Jestem zaszczycony naszym niezwykle przyjemnym spotkaniem - ciągnął, wygłupiając się po trochu. W końcu się wyprostował - Wybacz, ale dobry magik nigdy nie zdradza swoich sztuczek... inaczej to, co robi, nie wydawałoby się magiczne, prawda? - powiedzial niec zawadiackim głosem, znowu podchodząc do dziewczyny tak, że ich twarz były blisko siebie - Ale może mógłbym Ci powiedzieć... gdybym tylko miał powód. Ha! Wiem! - powiedział, odchodząc od dziewczyny i zacierając ręce - Pokaż mi coś, czego nigdy nie widziałem, a w zamian zdradzę Ci tajemnicę tej sztuki. WIele krajów przewędrowałem, wiele rzeczy widziałem... zdołasz mnie jeszcze czymś zaskoczyć, Tamiko? Co Ty na to?
Gdy dziewczyna poderwała się i wystartowała ku niemu nie miał wystarczająco czasu, by dezaktywować Tsuujitegana. Szarpnięty za ramię natychmiast się obrócił, ale jedyne co mogła widzieć nieznajoma to zamknięte oczy i szeroki usmiech. Dopiero, gdy chłopak poczuł, że jego oczy znów stały się jadowicie zielone zdobył się na ich otwarcie. Dziewczyna przysunęła sięniebezpiecznie blisko, cmoknęła go w policzek i przedstawiła się.
- Tamiko, imię dla niepokornej, wojowniczej księżniczki, heh. Jestem Ato, ale przyjaciele mówią mi Shin. Taka maniera, nie jest ważne czemu - powiedział od razu patrząc na nią. Uznał, że jest jednak nieco za blisko więc zrobił krok w tył i ukłonił się chcąc, żeby wyglądało to naturalnie - Miło mi jest panienkę poznać. Jestem zaszczycony naszym niezwykle przyjemnym spotkaniem - ciągnął, wygłupiając się po trochu. W końcu się wyprostował - Wybacz, ale dobry magik nigdy nie zdradza swoich sztuczek... inaczej to, co robi, nie wydawałoby się magiczne, prawda? - powiedzial niec zawadiackim głosem, znowu podchodząc do dziewczyny tak, że ich twarz były blisko siebie - Ale może mógłbym Ci powiedzieć... gdybym tylko miał powód. Ha! Wiem! - powiedział, odchodząc od dziewczyny i zacierając ręce - Pokaż mi coś, czego nigdy nie widziałem, a w zamian zdradzę Ci tajemnicę tej sztuki. WIele krajów przewędrowałem, wiele rzeczy widziałem... zdołasz mnie jeszcze czymś zaskoczyć, Tamiko? Co Ty na to?
0 x
Re: Gdzieś nieopodal...
Dziewczyna uśmiechnęła się słysząc chłopaka. Ato. Dość osobliwe imię, przy nim postanowiła zostać Tami, nie będzie go nazywać tak jak inni. Miała bowiem swoje zasady, których chciała się trzymać. Miło mi Cię poznać, Ato.. Powiedziała spokojnie po czym zaczęła się zastanawiać, czy coś takiego potrafi. Nie była przecież wyjątkowa, nie umiała zrobić tego, co potrafi jej klan. Z wzruszeniem ramion zaczęła krążyć po otoczeniu, przeskakiwała z kamienia na kamień, utrzymując równowagę.
-Nie ma rzeczy której byś już nie widział, więc jako zwykły bezklanowiec chyba nie będę w stanie Cię zaskoczyć.-powiedziała spokojnie patrząc się na chłopaka. Niewinne kłamstwo nie powinno zaszkodzić, a wręcz przeciwnie, spowoduje, że dalej będzie miała asa w rękawie. Nie wiadomo przecież, czy owy młodzieniec przed nią jest sprzymierzeńcem, a może wrogiem?
-Bądź dalej magikiem jakiego znam, wolę byś dalej mnie zaskakiwał sw...-urwała, opadając na kolana, ból, który poczuła był ogromny. Nie wiedziała co się dzieje. Zakryła rękoma oczy, a ciemność otuliła jej ciało. Dreszcze, które przeszły przez jej ciało były męczące..-Przestańcie...-to były ostatnie słowa, po nich zapadła ciemność. A w niej dwie sylwetki. Yoi i Waru. Dobro i zło. Kobieta i Mężczyzna. Nieodłączni przyjaciele, którzy czasami wpadali z wizytą. Tak po prostu, zwalali z nóg chcąc coś powiedzieć. ""Czemu jej to zrobiłeś? Mówiliśmy, że nie będziemy utrudniać jej życia jeszcze bardziej "- powiedział delikatny głos, Tamiko mamrotała coś przez...sen? Jakby z kimś rozmawiała. "Zamknij się Yoi, niech Tamiko w końcu zacznie robić to co do niej należy! Zabij go do jasnej cholery!"...
Tamiko powoli odzyskiwała świadomość... Wracała do rzeczywistości, do teatru, w którym grała główną rolę...
-Nie ma rzeczy której byś już nie widział, więc jako zwykły bezklanowiec chyba nie będę w stanie Cię zaskoczyć.-powiedziała spokojnie patrząc się na chłopaka. Niewinne kłamstwo nie powinno zaszkodzić, a wręcz przeciwnie, spowoduje, że dalej będzie miała asa w rękawie. Nie wiadomo przecież, czy owy młodzieniec przed nią jest sprzymierzeńcem, a może wrogiem?
-Bądź dalej magikiem jakiego znam, wolę byś dalej mnie zaskakiwał sw...-urwała, opadając na kolana, ból, który poczuła był ogromny. Nie wiedziała co się dzieje. Zakryła rękoma oczy, a ciemność otuliła jej ciało. Dreszcze, które przeszły przez jej ciało były męczące..-Przestańcie...-to były ostatnie słowa, po nich zapadła ciemność. A w niej dwie sylwetki. Yoi i Waru. Dobro i zło. Kobieta i Mężczyzna. Nieodłączni przyjaciele, którzy czasami wpadali z wizytą. Tak po prostu, zwalali z nóg chcąc coś powiedzieć. ""Czemu jej to zrobiłeś? Mówiliśmy, że nie będziemy utrudniać jej życia jeszcze bardziej "- powiedział delikatny głos, Tamiko mamrotała coś przez...sen? Jakby z kimś rozmawiała. "Zamknij się Yoi, niech Tamiko w końcu zacznie robić to co do niej należy! Zabij go do jasnej cholery!"...
Tamiko powoli odzyskiwała świadomość... Wracała do rzeczywistości, do teatru, w którym grała główną rolę...
0 x
Re: Gdzieś nieopodal...
Dziewczyna zaczęła skakać po kamieniach, korzystajac ze swojej kociej zwinnosci. Cóż, nie jest to chyba coś, czym miałaby go zachwycić, chociaż samo oglądanie radosnej dziewczyny było dość przyjemnym widokiem. Nadal nie umiał rozgryźć jej osbowości. Najpierw zachowywała się jak nieposkromiona, wojownicza ksiązniczka, by za chwilę ukazać swoją dziewczęcą stronę - ale cóż, dzięki temu rzeczywiście wydawała się słodka. Dziewczyna powiedziała, że nie ma klanu - cóż, tego chłopiec się akurat spodziewał. Bo jaki klan mógłby wypuścić samopas swojego podopiecznego?
- Oj, na pewno znalazło by się kilka rzeczy, którymi zdołałabyś mnie zaskoczyć - powiedział głośno, zabierając mokrą koszulkę rzucną wcześniej na bok i wskakując na pierwszy z kamieni. Chciał doskoczyć do dziewczyny, gdy ta upadłą na kolana. Zakryła twarz rękami, ...
Shin nie zastanawiał się nad tym co robi. Skoczył do niej, kleknął przy jej rozedrganym ciele i przytulił.
- Cholera, co się stało? Tamiko, słyszysz mnie?! JEST TU KTOŚ? POMOCY! - krzyknął w końcu, ale okolica była opustoszała, nikt nie przychodził. Wziął koszulkę, szybko zeskoczył, by ją namoczyć i znalazł się spowrotem przy dziewczynie. Złożył tkaninę i lekko schłodził jej twarz, szykując się na jej zasłabnięcie lub atak szału. Wiele razy widział ofiary rzucające się na usługującym im pielęgniarką w lazaretach, ale nigdy nie sądził, że ktokolwiek zasłabnie przy nim. Zrobił to, co tylko mógł: mocno przytulił szepczącą do siebie dziewczynę, unieruchamiając jej tym samym ręce.
- Tamiko, ocknij się. Czemu ja mam zawsze takie zwariowane przygody? - pytał sam siebie, zaciskając zęby ze złości.
- Oj, na pewno znalazło by się kilka rzeczy, którymi zdołałabyś mnie zaskoczyć - powiedział głośno, zabierając mokrą koszulkę rzucną wcześniej na bok i wskakując na pierwszy z kamieni. Chciał doskoczyć do dziewczyny, gdy ta upadłą na kolana. Zakryła twarz rękami, ...
Shin nie zastanawiał się nad tym co robi. Skoczył do niej, kleknął przy jej rozedrganym ciele i przytulił.
- Cholera, co się stało? Tamiko, słyszysz mnie?! JEST TU KTOŚ? POMOCY! - krzyknął w końcu, ale okolica była opustoszała, nikt nie przychodził. Wziął koszulkę, szybko zeskoczył, by ją namoczyć i znalazł się spowrotem przy dziewczynie. Złożył tkaninę i lekko schłodził jej twarz, szykując się na jej zasłabnięcie lub atak szału. Wiele razy widział ofiary rzucające się na usługującym im pielęgniarką w lazaretach, ale nigdy nie sądził, że ktokolwiek zasłabnie przy nim. Zrobił to, co tylko mógł: mocno przytulił szepczącą do siebie dziewczynę, unieruchamiając jej tym samym ręce.
- Tamiko, ocknij się. Czemu ja mam zawsze takie zwariowane przygody? - pytał sam siebie, zaciskając zęby ze złości.
0 x
Re: Gdzieś nieopodal...
Dziewczyna słyszała krzyki, wiedziała że ktoś ją woła, ale czemu, czemu akurat ją? Mrużąc oczy zacisnęła piąstki. Była zła. Jej ciało drżało. A ona zwyczajnie nie chciała się ruszyć. Czy chciała zostać w otaczającej ją ciemności? Nie, zmusiła powieki, które na początku delikatnie zadrżały, by po chwili się otworzyć i spojrzeć w oczy chłopakami. Nie ukrywała żalu, smutku, ani żadnej z tych dziwnych rzeczy. Skorzystała po prostu z okazji i wtuliła się w ciało Ato.
Musiała jakoś wybrnąć? Co zrobić? Grymas bólu powoli zniknął-Ja... Co się stało? -powiedziała cicho z przerażeniem na twarzy. Czy udawała? Owszem, odkąd pamięta, to takie rzeczy dzieją się z nią coraz to częściej. -Przepraszam. Już nie będę sprawiać kłopotu.-szepnęła, po czym poruszyła się by dać znać że chce się wydostać. Gdy się oswobodziła. Usiadła spokojnie na kamieniu, po czym zaczęła rozmasowywać swoje zobolałe skronie. Choć tak naprawdę kolana bolały ją mocniej. Nawet nie starała się sprawdzić, czy ma jakieś rozcięcia. Gdyby takie się znalazły, zapewne poświęciłaby kolejną chwilę na wpatrywaniu się w krew. Z jakiegoś powodu uwielbiała ją...
Dawno też nie miała jakichkolwiek kontaktów z dwójką nawiedzającą ją od czasów bardzo dawnych, dlatego teraz ją to martwiło. Spojrzała się na chłopaka, o którym jeszcze przed kilkoma sekundami była mowa. Uśmiech sam cisnął się jej na usta, ale raczej był to naturalny uśmiech, uspokajający. Aczkolwiek kogo właściwie uspokajała? Siebie? A może chłopaka, któremu przysporzyła nie mało problemów i trosk?
Musiała jakoś wybrnąć? Co zrobić? Grymas bólu powoli zniknął-Ja... Co się stało? -powiedziała cicho z przerażeniem na twarzy. Czy udawała? Owszem, odkąd pamięta, to takie rzeczy dzieją się z nią coraz to częściej. -Przepraszam. Już nie będę sprawiać kłopotu.-szepnęła, po czym poruszyła się by dać znać że chce się wydostać. Gdy się oswobodziła. Usiadła spokojnie na kamieniu, po czym zaczęła rozmasowywać swoje zobolałe skronie. Choć tak naprawdę kolana bolały ją mocniej. Nawet nie starała się sprawdzić, czy ma jakieś rozcięcia. Gdyby takie się znalazły, zapewne poświęciłaby kolejną chwilę na wpatrywaniu się w krew. Z jakiegoś powodu uwielbiała ją...
Dawno też nie miała jakichkolwiek kontaktów z dwójką nawiedzającą ją od czasów bardzo dawnych, dlatego teraz ją to martwiło. Spojrzała się na chłopaka, o którym jeszcze przed kilkoma sekundami była mowa. Uśmiech sam cisnął się jej na usta, ale raczej był to naturalny uśmiech, uspokajający. Aczkolwiek kogo właściwie uspokajała? Siebie? A może chłopaka, któremu przysporzyła nie mało problemów i trosk?
0 x
Re: Gdzieś nieopodal...
Spojrzała niego tymi oczami... nie wiedział sam, co powinien był zrobić. To były oczy zranionej dziewczynki. Pełne smutku, zmieszania, być może chęci do ucieczki. Dziewczyna wtuliła się przez moment w chłopaka, którego taki krótki gest nieco uspokoił.
- Więc nie miałaś tak wcześniej? - powiedział chłopak może nieco zbyt twardo. Dziewczyna wyswobodziła się z jego uścisku i usiadłą obok. Chłopak nie czekał i nachylił się nad nią - na kolanach miała dwa sińce, ale nic poza tym. Miała szczęście, że się nie skaleczyła, bo mogłaby zostać tam blizna...
Dziewczyna odwróciła się do chłopaka i obdarzyła go promiennym uśmiechem. Cóż, albo szybko wróciła do siebie, albo cholernie starała się coś ukryć. Ale co On może wiedzieć o Tamiko? Jedyną pewną rzeczą było to, że poczuł nić sympatii i liczył na dłuższą znajomość. Cóż, nie powinien naciskać na swoją towarzyszkę zabawy.
- Cóż... widzę, że spotkałem kogoś z bardzo niezwykłymi napadami duszności. Przestraszyłem się... - Shin spuścił wzrok. Język mu się mieszał, a serducho waliło jak młotem. Czyżby wpadł w jakieś genjutsu?
- To znaczy... może ja już się zamknę - powiedział i natychmiast skoczył na niższy kamień, a z niego do wody, zanurzając się w niej po uszy. Wyskoczył obchlapując całe otoczenie zimną wodą. Ochłodziło go to, ale nadal się przejmował.
- Wiesz, nie musisz mi mówić co się stało, ale nie przemęczaj się. Nikt nie chce widzieć mdlejącej piękności nawet w takim fajnym miejscu jak to - powiedział odwrócony plecami udając, że się obmywa.
- Więc nie miałaś tak wcześniej? - powiedział chłopak może nieco zbyt twardo. Dziewczyna wyswobodziła się z jego uścisku i usiadłą obok. Chłopak nie czekał i nachylił się nad nią - na kolanach miała dwa sińce, ale nic poza tym. Miała szczęście, że się nie skaleczyła, bo mogłaby zostać tam blizna...
Dziewczyna odwróciła się do chłopaka i obdarzyła go promiennym uśmiechem. Cóż, albo szybko wróciła do siebie, albo cholernie starała się coś ukryć. Ale co On może wiedzieć o Tamiko? Jedyną pewną rzeczą było to, że poczuł nić sympatii i liczył na dłuższą znajomość. Cóż, nie powinien naciskać na swoją towarzyszkę zabawy.
- Cóż... widzę, że spotkałem kogoś z bardzo niezwykłymi napadami duszności. Przestraszyłem się... - Shin spuścił wzrok. Język mu się mieszał, a serducho waliło jak młotem. Czyżby wpadł w jakieś genjutsu?
- To znaczy... może ja już się zamknę - powiedział i natychmiast skoczył na niższy kamień, a z niego do wody, zanurzając się w niej po uszy. Wyskoczył obchlapując całe otoczenie zimną wodą. Ochłodziło go to, ale nadal się przejmował.
- Wiesz, nie musisz mi mówić co się stało, ale nie przemęczaj się. Nikt nie chce widzieć mdlejącej piękności nawet w takim fajnym miejscu jak to - powiedział odwrócony plecami udając, że się obmywa.
0 x
Re: Gdzieś nieopodal...
Dziewczyna czułą się fatalnie, całe życie musiała oszukiwać wszystkich, ale czemu? Z cichym westchnieniem spojrzała w dal. Łańcuch owinięty wokół jej dłoni zaczął ciążyć, a ona straciła wszelaką siłę. Nie miałam, nigdy przedtem tak się nie zdarzyło. Chyba po prostu źle się poczułam.-powiedziała spokojnie ważąc każde słowo, bowiem źle wypowiedziane mogłoby wskazać na coś innego.
Czerwonowłosa zerknęła na swoje kolana i zaklęła pod nosem. Serio? Brakowało jeszcze, by całe jej ciało wyglądało jak jeden wielki siniak.-To nie były duszności.-powiedziała ostro, i chyba za pewnie. Po chwili od razu zrekompensowała się i posłała jeden z szczerszych uśmiechów.Wtedy chłopak ją wyprzedził, rzucił się do zimnej wody, jej zdaniem za zimnej jak dla osób, które nie kąpią się o tej porze. Otrzymała chwilę spokoju... Westchnęła cicho przeczesując splątane włosy.
-Nie za zimno?-zaśmiała się i zanurzoną nogą zaczęła chlapać w stronę towarzysza. Jak Tamiko cieszyła się, że swoje buty zostawiła na brzegu, po prostu był to jeden z największych plusów tego dnia. Szkoda tylko, że w głowie ciągle słyszała głos, który muskał jej duszę słowami "Zabij go". Nie wiedziała czemu miałaby to zrobić, ale chęć zrobienia tego, o co prosili była coraz to ogromniejsza...
Czerwonowłosa zerknęła na swoje kolana i zaklęła pod nosem. Serio? Brakowało jeszcze, by całe jej ciało wyglądało jak jeden wielki siniak.-To nie były duszności.-powiedziała ostro, i chyba za pewnie. Po chwili od razu zrekompensowała się i posłała jeden z szczerszych uśmiechów.Wtedy chłopak ją wyprzedził, rzucił się do zimnej wody, jej zdaniem za zimnej jak dla osób, które nie kąpią się o tej porze. Otrzymała chwilę spokoju... Westchnęła cicho przeczesując splątane włosy.
-Nie za zimno?-zaśmiała się i zanurzoną nogą zaczęła chlapać w stronę towarzysza. Jak Tamiko cieszyła się, że swoje buty zostawiła na brzegu, po prostu był to jeden z największych plusów tego dnia. Szkoda tylko, że w głowie ciągle słyszała głos, który muskał jej duszę słowami "Zabij go". Nie wiedziała czemu miałaby to zrobić, ale chęć zrobienia tego, o co prosili była coraz to ogromniejsza...
0 x
Re: Gdzieś nieopodal...
Chłopaka przeszył dreszcz. Rzeczywiście, ucieczka do wody była jednym z gorszych pomysłów. Ale chłopak wytrzymał, bo nie chciał wyjść na durnia. Cóż, może jednak się nie przeziębi...
Został bezczelnie ochlapany. Wystawił język i mocno chlupnął też dziewczynę. Cholera, teraz ona może się przeziębić. Myślenie ma przyszłość, a w przypadku Shin'a to brak myślenia jest niewybaczalny.
- Może odrobinę. Poczekaj chwilę - powiedział, i wyskoczył do swojego plecaka. Wiatr zawiał, a chłopak poczuł po raz kolejny dotkliwe zimno. Wyciągnął parę rzeczy z bagazu, w końcu dokopując się do koców. Wziął jeden z dwóch, które tam miał i głośno powiedział - Mam tylko jeden, ale będziemy musili sobie jakoś poradzić. I żadnego marudzenia, inaczej się pogniewam - i biorąc go na ramię podszedł do dziewczyny. Usiadł blisko, zarzucając na nich materiał i opatulając się. Czuł ciepło jej ciała, rozpoznał jej zapach. Piekielny wzrok nie pozwalał się skoncentrować na niczym.
- Mieszkasz niedaleko? Za niedługo zacznie się ściemniać, a nie chciałbym zostawiać mokrej dziewczyny w środku lasu. Nie, żebyś sobie nie poradziła, ale szanujmy moją męską dumę - powiedział półzartem chłopak uśmiechając się, lekko szturchając dziewczynę ramieniam. Sam też powinien był się zbierać i zameldować właścicielowi wynajętego przez szczep pokoju, a miał już 2 dni opóźnienia. Cóż - dobrze też byłoby wiedzieć, gdzie mieszka dziewczyna, żeby móg ją w razie czego odwiedzić.
Został bezczelnie ochlapany. Wystawił język i mocno chlupnął też dziewczynę. Cholera, teraz ona może się przeziębić. Myślenie ma przyszłość, a w przypadku Shin'a to brak myślenia jest niewybaczalny.
- Może odrobinę. Poczekaj chwilę - powiedział, i wyskoczył do swojego plecaka. Wiatr zawiał, a chłopak poczuł po raz kolejny dotkliwe zimno. Wyciągnął parę rzeczy z bagazu, w końcu dokopując się do koców. Wziął jeden z dwóch, które tam miał i głośno powiedział - Mam tylko jeden, ale będziemy musili sobie jakoś poradzić. I żadnego marudzenia, inaczej się pogniewam - i biorąc go na ramię podszedł do dziewczyny. Usiadł blisko, zarzucając na nich materiał i opatulając się. Czuł ciepło jej ciała, rozpoznał jej zapach. Piekielny wzrok nie pozwalał się skoncentrować na niczym.
- Mieszkasz niedaleko? Za niedługo zacznie się ściemniać, a nie chciałbym zostawiać mokrej dziewczyny w środku lasu. Nie, żebyś sobie nie poradziła, ale szanujmy moją męską dumę - powiedział półzartem chłopak uśmiechając się, lekko szturchając dziewczynę ramieniam. Sam też powinien był się zbierać i zameldować właścicielowi wynajętego przez szczep pokoju, a miał już 2 dni opóźnienia. Cóż - dobrze też byłoby wiedzieć, gdzie mieszka dziewczyna, żeby móg ją w razie czego odwiedzić.
0 x
Re: Gdzieś nieopodal...
Tamiko czując zimno na swojej skórze zaśmiała się głośno. Chyba jako jedna z nielicznych osób lubiła zimno i nie przeszkadzały jej krople, które otuliły jej ciało. Z cichym westchnieniem pozwoliła się otulić materiałem. Nie wiedziała czemu to miało służyć? Bliskości?A może zwyczajnie chłopak chciał ją wykorzystać? W jej głowie automatycznie pojawiło się czerwone światło, a jej mięśnie napięły się mimowolnie.
Wstała szybko, chcąc znaleźć się jak najdalej od towarzysza. Tak, obawiała się nie tylko go, ale przede wszystkim siebie i swojej chęci mordu.-Zimno mi w stopy, muszę się w końcu ubrać.- usiadła na sąsiednim kamieniu i zaczęła naciągać na stopy swoje skarpety. Wiedziała, że uwolniła się na chwilkę od bliskości, bowiem jej buty... są ciężkie do założenia zważywszy, że sięgają aż do kolan!
-Nigdy nie podchodź tak blisko bez mojej zgody, bo możesz zginąć. Muszę kontrolować wszystko, uwielbiam to robić, a jak coś się chrzani, to niszczę, zabijam i gwałcę-te ostatnie słowa powiedziała ze śmiechem, by nieco rozluźnić atmosferę. Gdy już skończyła ubierać buty, sięgnęła po swój wspaniały, długi płaszcz, po czym otuliła się nim szczelnie.-Nie mieszkam blisko, wręcz przeciwnie, mieszkam bardzo daleko i zamierzam wkrótce tam wrócić.Nie boję się nocy, jest bowiem równie łagodna jak dzień-wzruszyła ramionami. Nie miała ochoty powiedzieć więcej.-A ty? Gdzie teraz się zatrzymujesz?-zapytała wpatrując się w chłopaka uważnie.
Wstała szybko, chcąc znaleźć się jak najdalej od towarzysza. Tak, obawiała się nie tylko go, ale przede wszystkim siebie i swojej chęci mordu.-Zimno mi w stopy, muszę się w końcu ubrać.- usiadła na sąsiednim kamieniu i zaczęła naciągać na stopy swoje skarpety. Wiedziała, że uwolniła się na chwilkę od bliskości, bowiem jej buty... są ciężkie do założenia zważywszy, że sięgają aż do kolan!
-Nigdy nie podchodź tak blisko bez mojej zgody, bo możesz zginąć. Muszę kontrolować wszystko, uwielbiam to robić, a jak coś się chrzani, to niszczę, zabijam i gwałcę-te ostatnie słowa powiedziała ze śmiechem, by nieco rozluźnić atmosferę. Gdy już skończyła ubierać buty, sięgnęła po swój wspaniały, długi płaszcz, po czym otuliła się nim szczelnie.-Nie mieszkam blisko, wręcz przeciwnie, mieszkam bardzo daleko i zamierzam wkrótce tam wrócić.Nie boję się nocy, jest bowiem równie łagodna jak dzień-wzruszyła ramionami. Nie miała ochoty powiedzieć więcej.-A ty? Gdzie teraz się zatrzymujesz?-zapytała wpatrując się w chłopaka uważnie.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości