Restauracja "Yoi na Kanji"

Narubi

Restauracja "Yoi na Kanji"

Post autor: Narubi »


OPIS BUDYNKU
Obrazek
[/center]
0 x
Masaru

Re: Restauracja "Yoi na Kanji"

Post autor: Masaru »

Masaru po odnalezieniu burdelu wkroczył do niego dziarskim krokiem. Wszedł spokojnie po schodach i wkroczył do głównego salonu, tam od razu podleciało do niego kilka dziewczyn. Masaru wybrał sobie dwie z nich, jedną bardzo wysoką najwyższa jaką znalazł chodzącą na butach podwyższonych najlepiej, ale jeśli nie miała to trudno. Druga była najmłodszą jaką znalazł, skoro pracowały w takim miejscu musiałby być chociaż troszkę ładne i tak też w istocie było. Zapłacił im i poszedł z nimi do małego pokoju na piętrze. Prawdziwym celem przyjścia tutaj było znalezienie ładnych dziewczyn o takich cechach jak wcześniej podane i zapamiętanie ich wyglądu, wraz ze szczegółami. Po tym wrócił szybko do domu szefowej, ale spóźnił się o kilka minut. Na szczęście nie robiła mu zbyt dużych wyrzutów z tego powodu. Dała mu flakonik czarną różę i worek. Czyli wszystko czego chciał. Podziękował i skłonił się jej, oczywiście zabrał cały ekwipunek pozostawiony u niej w domu. Gdy kierując się jej wskazówkami odnalazł restaurację, po drodze znalazł piasek i nawrzucał go nawet sporo do worka, objętość jakiś 6 ziemniaków. Potem niedaleko lokalu zaczął szukać jakiegoś dachu, na którym dyskretnie złożył kukłę i dwa duże shurikeny oraz worek z piaskiem. Najlepiej w pewniej odległości od budynku. Potem wrzucił flakonik i różę do torby którą zakrył kimonem. Potem dziarsko wkroczył do restauracji i zamówił jakieś jedzenie. Było późne popołudnie. Celem było policzenie widocznych strażników, i potencjalnych ochroniarzy. Przecież nikt nie będzie trzymał w piwnicy jakieś olbrzymiej armii. Tak kuglarz przynajmniej mniemał, tylko czy słusznie.
0 x
Narubi

Re: Restauracja "Yoi na Kanji"

Post autor: Narubi »

0 x
Masaru

Re: Restauracja "Yoi na Kanji"

Post autor: Masaru »

Masaru po wizytacji w burdelu i zapamiętaniu twarzy i wyglądu dokładnego dwóch dziewczyn, ich figury, wygląd, etc. Nawet takie szczegóły jak kolor oczu nie uszły uwadze 22 latka. Cel misji prosty dokonać likwidacji celu, którym był właściciel przybytku. Wiedział że ma przy sobie czarną róże i ma szansę pokazać, ja potem przejść proces weryfikacji przy którym będą już pierwsze schody zapewne. Ponieważ jest szansa że coś pójdzie nie tak jeśli nie uwierzą mu. Walka bez kukły i shurikenów które zostały na dachu niedaleko budynku wydawała się raczej marnym pomysłem. Do tego nie było pewności że spotka go w w piwnicy, może właściciel akurat w tej chwili zajmuje się papierkową robotą, albo nawet jak jest w labiryncie pod ziemią to może siedzieć w innym pomieszczeniu niż to do którego trafi kuglarz. Fakt że Masaru był jeszcze zmęczony od tachania na plecach kukły nie dodawał barwy to tego obrazka którym była jego misja. Najlepszym wyjściem było zwyczajne poczekanie na dachu przed wyjściem z lokalu, skoro podobno szef siedzi tam najdłużej była spora szansa że wyjdzie jako ostatni. Prawdziwy cel wejścia do restauracji był taki aby policzyć widocznych ochroniarzy i zapamiętać ich wygląd. Obstawiając że skoro ich jest tu 3, to pewnie w podziemiach jest jeden lub dwóch, do tego jeśli szef miał ochroniarza to pewnie nie więcej niż jednego, no bo po co. W końcu to restauracja i malutki burdel, a nie bank. Nie potrzeba tutaj tyle straży. Chłopak ukradkiem obserwował wszystko, ale bez przesadnej ciekawości. Gdy 9 latka dała mu kartę dań natychmiast zamówił pierwsze lepsze danie które pozwoli mu nabrać sił. Jeśli nie zdarzy się jakiś incydent to po prostu wyjdzie i uda się na dach gdzie pozostawił ekwipunek no i worek piasku. Istniała spora szansa że róża mu się do niczego nie przyda. Co do losu dziewczyny to szczerze na razie go nie obchodził. Najważniejsze dla kuglarza było aby nie wzbudzać podejrzeń, dlatego zachowywał się normalnie.
0 x
Gyo

Re: Restauracja "Yoi na Kanji"

Post autor: Gyo »

23/30+ Z tego co nam wiadomo, to cała ta misja miała na celu ukatrupienie pedofila. Świat ten był pogrążony w chaosie, nienawiści, przemocy... fetyszami, i długo by wymieniać. Masaru akurat została zlecona misja, w której miał zająć się tym ostatnim. Najgorszym co mogło być. Bogu ducha winne dzieci, zmuszane do rzeczy po których będą mieć traumę na całe życie... To bolało od samego opisywania. Nie mogliśmy jednak nic na to poradzić, a osoby powiązane z tym fetyszem nie powinny przebywać w pobliżu dzieci, ani realizować swoich zachcianek.

Z pomocą nadciągnął młodociany kuglarz, który dokładnie zapamiętał jak wyglądały dwie dziewczynki, które były najprawdopodobniej ofiarami pedofila. Dowiedział on się również, że celem do zabicia był właściciel przybytku. Wszystko było już w sumie proste i nie trzeba było drążyć zbytnio tematu. Jeśli umiejętności bojowe ninjy były wystarczające, to i było wysokie prawdopodobieństwo na zakończenie misji z powodzeniem.

Miał przy sobie wówczas czarną różę, która mogła mu w pewien sposób zapewnić powodzenie przy procesie weryfikacji, ale czy aby na pewno? Niby jest jakaś szansa, że coś może pójść nie tak, ale nie trzeba być do wszystkiego sceptycznie nastawionym. No ale lepiej być przezornie ubezpieczonym i nie skończyć przypadkiem w worku na śmieci. Na tamten moment shinobi nie miał przy sobie żadnego ekwipunku i był to co najmniej zły pomysł. Na dodatek nie wiadomo było dokładnie, gdzie znajdował się szef... Awanturników pokroju Marasu powinna cechować również cierpliwość i wyczekiwanie odpowiedniego momentu na wykonanie ataku. Trzeba było jeszcze chwilę na to poczekać. Gdy szefunio odsłoniłby swoją pozycję, to dalsza część roboty byłaby bułką z masłem.

Młodziutka dziewczynka uciekła wraz z kartą dań i poleciała dalej, aby zrealizować zamówienie. Danie zostało podane po kilku minutach, nie było również zbyt wytworne, ale jego konsumpcję przerwał nieoczekiwany zwrot akcji. Drzwi frontowe zostały wyważone, a do lokalu wpadło kilka osób w maskach. Nie widywało się codziennie takich typów.


- Gdzie do kurwy jasnej macie szefa? - zawołał jeden z nich. W gwoli ścisłości było ich trzech, a każdy z ich miał inną maskę. Każda miała wyglądem przedstawiać jakieś zwierzę... Jeden z nich miał maskę Smoka, drugi Lemura, a trzeci Kruka. Raczej nie było w nich większego sensu, a były to pierwsze lepsze maski kupione na targowisku. - Kto się kurwa ruszy, ten raczej nie pożyje za długo! - ryknął drugi z nich, wymachując kataną i rzucając na pokaz trzema shurikenami. Rzuty raczej nie były zbyt celne. Zobaczymy czy Masaru wykorzysta tą sytuację, czy może zrobi coś głupiego. W sumie... Jako narrator nie jestem tego ciekaw, ale chciałbym być.
0 x
Masaru

Re: Restauracja "Yoi na Kanji"

Post autor: Masaru »

Masaru wbrew temu co orzekł nowy narrator wcale nie był bez bronny. Można powiedzieć że jak na kuglarza który zaklina swoje lalki w zwojach to posiadanie jednej torby przy pasie jest całkiem sporym arsenałem. Nie warto także zapominać że owy młodzieniec zamiast reki miał drewnianą protezę z łańcuchem. Długi rękaw ją ukrywał, ale dla wszystkich znających szczegóły jej budowy było jasne że jest z dwa razy silniejsza niż kukła którą posiadał ukrytą na dachu kołu shurikenów i worka z piaskiem. Mimo że kuglarz wszedł do lokalu jedynie w celu infiltracji, i policzenia potencjalnych strażników to wydarzenie które pojawiło się tak naglę przeszkadzając w jedzeniu mu jego posiłki mogło mu koniec końców pomóc. Bowiem gdy sobie jeszcze przed chwilą wcinał pyszne jedzenie najtrudniejsze mu wydawało się pokonanie potencjalnej straży, bo nawet jeśli szef ma jednego strażnika to już jest kłopot w postaci muszenia zabicia ich naraz. Co prawda nic nie mówiło że ma jakiegoś przydupasa, ale lepiej chuchać na zimne. Teraz jednak po wtargnięciu 3 zamaskowanych ludzi była spora szansa że pokaże się szef, a przynajmniej pokażą się wszyscy strażnicy nawet ci z piwnicy. Bo nikt normalny raczej nie pozwoli na to żeby w jego lokalu z trzema atakującymi walczyło 3 obrońców, jeśli w piwnicy jest jeszcze ktoś. Przecież logiczne jest że jak zwiększy ilość swoich ludzi u góry to mniejsze zniszczenia itd. A wtedy on sam raczej nie będzie chciał siedzieć na dole, więc wstanie i wyjdzie i popatrzy sobie na bitkę w restauracji. A podczas walki obie strony poniosą straty, czyli kolejny plus dla dwudziesto latka. Na chwilę obecną zamierzał zachowywać się identyczny jak wszyscy goście. Po co ma się wychylać do nie swojej walki, poczeka aż zamaskowani załatwią swoje sprawy a on poczeka. Siedział więc na krześle i jedyne co prawie zrobił to to że rozejrzał sie czy od biedy może ze stołami lub czymś innym robić kawari i tyle.
0 x
Gyo

Re: Restauracja "Yoi na Kanji"

Post autor: Gyo »

25/30+
  • Narrator wcale nie jest wszechwiedzący, ale może wiele zrobić przy swojej posadzie i swoich możliwościach. W każdej chwili Masaru mógł stać się bezbronny jak płód w łonie matki. Niby taki kozak, ale gdyby zabrać łono matki, to już nie. Jestem też człowiekiem i się mylę, nie jestem wszechwiedzący i w wielu sprawach trzeba mnie uświadamiać, lecz mój werdykt raczej jest nieunikniony. Nie śmiałem nawet wątpić, że ktoś mógłby posiadać protezę z łańcuchem zamiast ręki. Zdziwiło mnie to pozytywnie. Na pewno przyda mu się w dalszej części misji.

    Choć kuglarz wpadł jedynie na zwiady do lokalu, to nurt akcji potoczył się w ten sposób, że ninja zdobył idealną okazję na szybkie wykonanie głównego celu zadania... Można było właśnie teraz bez problemu wyeliminować szefunia, tudzież strażników pilnujących go. Ekipa, która wparowała do tej meliny nie była zbyt przyjaźnie nastawiona i widocznie trzymała stronę shinobiego, lecz nie można być pewnym, czy na pewno przyjmą go z otwartymi rękoma. Choć sytuacja była jak miecz obosieczny, to i tak można to uznać, za całkiem fajną akcję ze strony narratora, nieprawdaż? Przepraszam również, że przeszkodziłem w konsumpcji posiłku, ale tak niefortunnie się trafiło, że musiało tutaj kogoś przywiać.
    Taki sobie soundtrack
    Zamaskowani ludzie nie owijali w bawełnę i przez pierwsze sekundy absencji szefa, czy też kogoś z ochrony rozpoczęli demolkę. Tylko czym? A no... Każdy z nich miał schowany za sobą kij, niby taki fachowy, ale nie wyglądali jakby potrafili się nimi posługiwać. Obijali wszystko co tylko się dało, a co sekundę było jedynie słuchać jak solidny dębowy kawałek drewna niszczy kolejne przedmioty i kumuluje straty. Po tym zjawienie się strażników, to była już kwestia maksymalnie dziesięciu sekund. Wpadło ich dwóch, a trzeci... No trzeciego nie było. Może uznano, że dwójka sobie poradzi, a może tamten był tak zajęty, że nie zdołał przyjść na miejsce przyszłej bijatyki.

    - Nie wstyd wam? Co wy tutaj robicie? I gdzie do jasnej cholery jest moja siostrzyczka?! Macie z tym coś wspólnego! Ja wiem... wy... wy... skurwiele! - wykrzyknął jeden z zamaskowanych. Nie widać było ich twarzy, a co za tym idzie... ruchów warg. Czuć było, że nie blefuje i na serio coś zrobiono bliskiej mu osobie.

    Ochroniarze przemilczeli to, a wraz z krzykiem mężczyzny ustały również uderzenia dębowymi kijami. Nastała chwila ciszy, po której czuć było jak kilku rosłych mężczyzn zaczyna biegać po całym lokalu. Wszyscy rzucili się na siebie jak bezmyślne zwierzęta, choć widać było, że wynajęci strażnicy są nieco bardziej wyszkoleni od zamaskowanych gości. To była kwestia maksymalnie dziesięciu minut, ażeby któraś z stron została pokonana. W lokalu momentalnie nastała panika, wszyscy zaczęli uciekać, chować się po kątach. Jeśli protagonista zdecydowałby się wybiec w pierwszych sekundach walki, to pewnie nikt by nawet nie zwrócił na niego uwagi. Niestety... Popełniony błąd nie uszedł mu na sucho, ponieważ gdy wszyscy ukrywali się pod stołami, biegali, panikowali... On siedział, jak gdyby nigdy nic. Niefartownie w jego kierunku zaczął nadlatywać shuriken, ba nawet nie jeden, a trzy. Przedmiotów do kawarimi również nie było, a przynajmniej on ich nie zauważył. Co teraz, co teraz? Nie umieraj, Masaru!
0 x
Masaru

Re: Restauracja "Yoi na Kanji"

Post autor: Masaru »

,,Na chwilę obecną zamierzał zachowywać się identyczny jak wszyscy goście." Aczkolwiek rozumiem że co bym nie zrobiłbym to i tak poszłyby we mnie gwiazdki przez przypadek więc się nie sapie XD
Masaru dopiero co ochłonął z wkurzenia po tym że przez trzech typków nie dokończy swojego jedzenia, a już nabroili sobie po raz kolejny. Jak zwierzęta polecieli na siebie i zaczęli się nawalać. Oczywiście trudno nie odnotować faktu że do walki włączyło się tylko 2 strażników. Był to pewien problem. Dlaczego pewnie zapyta narrator, o jednego mniej do bitki. A to dlatego ze pewnie poleciał on do szefa, bo gdzieżby indziej. Podstawą było jego odnalezienie, to był priorytet. I tutaj właśnie kuglarz popełnił błąd, powinien bowiem jak wszyscy goście zacząć panikować biegać itd. A siedział spokojnie przy swoim stole na krześle rozglądając się i podziwiając widoki. Co prawda nikt specjalnej uwagi mu nie poświęcił, ale z powodu że siedział to był wystawiony na ataki, taki jak właśnie ten. Przecież żadna ze stron specjalnie w niego nie celowała, pewnie ktoś rzucił, a ktoś zrobił unik. Co by to nie było to jednak 3 mordercze gwiazdki leciały w stronę bohatera. Mógł co prawda użyć łańcucha do obrony, albo postarać się zbić swoją bronią lot broni przeciwnika. Ale doszedł do wniosku że zmęczenie które jeszcze będzie chwilę odczuwał zanim nie rzuci się w wir wydarzeń może mu to utrudnić troszkę. Więc prościej będzie standardowo użyć techniki która mu się często przydawała. Nie była zbyt męcząca więc aż szkoda jej nie użyć. Szybki sus z na ziemię składając wcześniej technikę Fūton: Enshō No Kaze która po złożeniu prawą ręką pieczęci barana stworzyła podmuch powietrza który poleciał na wszystkie strony, zasięg 25m czyli całkiem sporo. To jutsu dawało możliwość obalenia nawet człowieka więc oczywistym było że poza gwiazdkami na boki polecą również lekkie krzesła niczym drewniane pociski, a stoły się poprzewracają. Krzesło raczej nie zabije ale jak któryś z tych dzikusów nim dostanie to siniak zostanie, a może i drzazga jedna lub dwie się wbiją. Wizja tego ostatniego rozbawiła chłopaka dogłębnie, no cóż nie miał on wyrafinowanego poczucia humoru. Ale najważniejsze że teraz zwrócono na niego uwagę, jak zawszę oczywiście przeklinał los że jak zawsze jego kukła mu nie pomaga w walce. Stworzył ją rok temu, a przydała mu się w prawdziwej walce dosłownie 1 raz. To już częściej korzystał z podstawowych technik ninja. Gdy tylko skończył technikę od razu począł szukać strażnika który nie wziął się za walkę. Nie zamierzał walczyć na razie ale jeśli byłby do tego zmuszony to miał plan. W wypadku kolejnych lecących broni których nie da się uniknąć normalnie tradycyjnie jest zmuszony powtórzyć technikę Futon. Jeśli któryś z walczących obierze sobie go za cel i rzuci się na niego w co wątpił bo raczej byli zajęci sobą to miał plan. Jeżeli odnajdzie poszukiwanego to zacznie biec do niego krzycząc coś żeby mu pomógł i razem z nim zaatakował zamaskowaną trójkę. Jeśli go nie odnajdzie i zostanie wciągnięty w walkę to będzie myślał wtedy. W przypadku gdy nie odnajdzie go ale również nikt nim się nie zainteresuje to cofnie się do ściany i skitra najlepiej w kącie czekając aż skończą się tłuc. Zasadniczo chciał objąć stronę strażników, mimo że wiedział że słuszność maja ci w masce. Baaa, ci w masce nawet przyszli tutaj po to samo co on. Dlatego najlepiej nie walczyć z nikim, ale nie wiadomo co los zgotuje. Cały czas oczywiście zachowywał czujnosć.
NazwaFūton: Enshō No Kaze
PieczęciPołowa pieczęci Barana
Zasięg Max.25 metrów
KosztE: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2%
DodatkoweBrak dodatkowych wymagań
Opis Jutsu defensywno-ofensywne, najbardziej podstawowa technika Uwolnienia Wiatru. Shinobi składa połowę pieczęci Barana, a następnie wyzwala z swojego ciała silny podmuch wiatru, rozchodzący się na wszystkie jego strony. Uderzenie wiatru jest na tyle silne, że jest w stanie zdmuchnąć lżejszych oponentów, a tych którzy stracili równowagę - po prostu obalić. Dodatkowo w pełni chroni przed wszystkimi pociskami (strzały, bełty) i bronią miotaną.
Kontrola czakry E
Statystyki:
SIŁA 30
WYTRZYMAŁOŚĆ 1
SZYBKOŚĆ 17|27
PERCEPCJA 40|50
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
W razie jakiś nie domówień uderzaj na priv :v
0 x
Gyo

Re: Restauracja "Yoi na Kanji"

Post autor: Gyo »

27/30+
  • Zdenerwowanemu Masaru udało się ochłonąć, choć nie wiem czy było rzeczywiście na co się tutaj denerwować. Niby przeszkodzono mu w posiłku, ale w zamian otrzymał niepowtarzalną szansę na zaatakowanie szefa. Dwójka strażników została właśnie zajęta przez trzech nieproszonych gości, a odnalezienie szefa nie stanowiło już większego problemu. Jak widać priorytetem było zachowanie dobrego imienia szefa, dlatego też posłano dwóch strażników, a nie jednego. A może to szef był tak potężny, że rzeczywiście nie potrzebował większej ustawki? Przekonamy się już niedługo.

    Bójka narastała w straty, ofiary, decybele dźwięku, a na nieszczęście boskie, na zewnątrz stacjonowały oddziały porządkowe shinobi, które już kończyły wartę. Jednak przed jej zakończeniem musieli jeszcze sprawdzić co rzeczywiście dzieje się w tamtym lokalu, z którego rozchodziły się najróżniejsze dźwięki... począwszy od dziewczęcych pisków, a skończywszy na rozbijanych butelkach.

    Niby stylowa restauracja zmieniła się w kilka chwil w melinę. Wszędzie leżały kawałki szkła, połamane krzesła, a podłoga była zalana alkoholem tak, że można było stać się pijanym po samym zapachu. Nie trzeba było również czekać na to, ażeby hołota siedząca przy stolikach rzuciła się do walki. Prócz protagonisty i dziewczynek było tu sporo rosłych chłopa, którzy na wieść o potwierdzonych plotkach ruszyli jak kolejne zwierzęta w wir walki. Dwójka ochroniarzy nadal sobie radziła, lecz już z trudem. Aktualnie szale zwycięstwa przechyliły się na stronę dobra, albowiem piątka mężczyzn postanowiła walczyć przeciwko dwójce najemników. Akcja przypominała typową bijatykę po popijawie i była cieszącym oko widokiem - a przynajmniej dla Masaru. Był tak pochłonięty podziwianiem walki, że zapomniał o rzeczywistym celu przybycia do tegóż lokalu. No nic... Wypadki przy pracy się zdarzają - przy tej pracy nawet za często. Siedział jak badass, miał wszystko w dupie, a atak który przypadkiem został wyprowadzony w jego kierunku, został bez problemu sparowany jedną techniką. W sumie, to nawet nie jeden atak, a trzy! Można było pomyśleć, że był to definitywny koniec dla mężczyzny, lecz nic bardziej mylnego. Na szczęście ninja potrafił posługiwać się żywiołem wiatru, a dzięki temu skończył bez szwanku. Pociągnęło to jednak za sobą pewne konsekwencje. Na chwile wszyscy umilkli, nie było słychać nawet stawiania kolejnego kroku. Wszyscy zamarli i zaczęli wgapiać się na kuglarza, wraz z cywilami. Mieli w oczach tak jakby zwątpienie, a jak wiadomo hołota była również trochę przygłupawa. Co tutaj mogło się wydarzyć? Powszechnie uważano shinobich za potężne osoby, które są w stanie samodzielnie pokonać zastępy zwyczajnych ludzi. Jeden z zamaskowanych gości wydał z siebie nawet niemy krzyk i o mało nie narobił w gacie. Jego krzyk brzmiał mniejwięcej tak "Shinobi! Zaraz nas wyrżnie!". W sumie nie dziwiłem się im, skoro nagle krzesła zaczęły się walać po lokalu, stoły podskoczyły do góry, a jednego z zamaskowanych zmiotło na ziemię. Strach w ich oczach schowanych pod maskami był nieopisany, w końcu nie codziennie widzi się ninje. Na nieszczęście boskie (czyt. narratorskie) krzesłami oberwali tylko cywile, w tym trzy młode dziewczynki, które nie były tak wytrzymałe jak rośli mężczyźni. Choć u dwójki skończyło się na stłuczeniach i płaczu, to trzeciej rozcięło skórę w okolicach łuku brwiowego. Z daleka nie można było się jednak domyślić, co rzeczywiście jej się stało. Można było jedynie spekulować, a sądzę iż było to coś poważnego. Przeważona ciężarem krzesła poleciała na kilka metrów do tyłu, a następnie uderzyła w ścianę. Nie był to zbyt miły widok, a mnie to zabolało od samego opisywania. No nic, krew lała jej się ciurkiem, a na podłodze powoli tworzyła się szkarłatna kałuża. Niemy szloch zaczął z czasem zanikać, a twarz dziewczyny przybierała koloru kredy.

    Mężczyzna wzbudził negatywne uczucia tym posunięciem, bo raczej zamaskowani przybyli tutaj aby uratować dziewczynki, a ochroniarze po prostu mieli je chronić. Masaru stanął właśnie po dwóch stronach konfliktu, a na dodatek okazało się, że ta dziewczynka była właśnie siostrą jednego z tych gości. Można było się domyślić po wypowiedzi jednego z zamaskowanych.

    - Ty gnoju! - ten krzyk rozległ się zaraz po wyeliminowaniu dziewczynki.

    W ten sposób Masaru nie udało się przejść niepostrzeżonym i rozpocząć poszukiwania strażnika. To było do przewidzenia, w końcu ktoś musiał dostać po użyciu techniki o zasięgu dwudziestu pięciu metrów w zamkniętym pomieszczeniu. Technika obejmowała praktycznie cały lokal, bo restauracja też nie była jakaś super duża. Zaraz po wykonani techniki, na mężczyznę rzuciło się siedmiu chłopa, którzy najpierw woleli wyeliminować cel, który rzeczywiście mógł im coś zrobić, a potem zająć się sobą. W końcu ten podmuch wiatru, który ogarnął cały lokal, wzbudził strach w sercu każdego z tutaj obecnych.
0 x
Masaru

Re: Restauracja "Yoi na Kanji"

Post autor: Masaru »

https://scr.hu/lRJN3a Mapa złożona na podstawie informacji otrzymanych na priv. Koniec zmęczenia, pora walczyć xD
https://www.youtube.com/watch?v=GoCOg8ZzUfg Muza do walki <ninja>
Masaru osobiście nie lubił brać udziału w takich burdach w restauracjach, ale sytuacja wymagała od niego jednak aby zrobił cokolwiek. Ze smutkiem pomyślał widząc do czego doprowadziły jego działania że jest spora szansa że będzie musiał zwiewać z miasta. Historia kuglarza była następująca, co prawda mieszkał w tym mieście ale nie było go w nim od dawna. Rok temu ponad wyruszył na misję której celem była ochrona kupca, i zakończył ją w drugim mieście kupieckim. Tam na miejscu dosłyszał że zbliża się wojna między Uchiha i Senju, wziął w niej udział jako najemnik i niestety stracił rękę na niej. Co prawda mogło być gorzej, ale za fajnie też nie było. Potem błąkał się po świecie troszkę, wykonując to tutaj misję to tam. Niedawno dotarł do swojej rodzinnej prowincji gdzie za opłatą bo jakże by inaczej, wynoszącej ponad 5000Ryo przymocowano mu protezę. Od razu po tym wrócił do miasta gdzie był jego dom, ale nim do niego wszedł wpadł na podwórko blondyny i zaczął tą dziwną misję. A teraz w stał w kącie, bez swojej kukły która nawiasem mówiąc przez ten rok przydała mu się dosłownie raz. Stał i oczy wszystkich utkwione w nim, a teraz tych 7 gości na niego leciał. Człowiek bez kończyny błąkał się cały rok, a gdy chciał spokojnie wrócić do domu to znowu się w coś władował. Niezadowolenie, a raczej wkurwienie jakie towarzyszyło mu przez cały ten czas sprawiło że mimo że z charakteru był naprawdę spokojnym człowiekiem i cieszącym się życiem to teraz pałka się przegięła. Dałby ich radę obezwładnić i się bawić w te ceregiele, ale po co. Od roku musiał robić jakieś poniżające rzeczy od bicia się ze starcem któremu odwaliło, po sędziowanie na jakiś zawodach. Nie da się ukryć że przez całą tą ,,podróż" nauczył się wielu rzeczy i stał silniejszy, ale czy to było wartę tego wszystkiego ? Koniec końców wrócił dokładnie z takim samym majątkiem z jakim wyjechał. Bohater nie myślał o tym teraz jednak, jego umysł zajmowało obmyślanie planu. W razie gdyby w ruch poszły narzędzia miotane to miał swoją technikę futon rangi D, lub kilka barier wysokiej rangi. Tylko że oni lecieli mu natłuc jak najbardziej fizycznie a tu już był lekki kłopot. Czakra która sprawiała że mógł poruszać proteza i palcami w niej przepływała również przez łańcuch, pozwalało mu to na kierowanie nim i wykonywanie prostych uderzeń i młynków. Co prawda to nie był jednak dalej ten sam poziom co jak by podczepił żyłkę czakry do niego, ale zawsze jakieś udogodnienie. Obie ręce momentalnie powędrowały do torby przy pasie. Prawa prosta ułożona pod katem 90 stopni we fragmencie od pachy do łokcia w stosunku do boku Masaru. Z prostego powodu ponieważ w tej chwili gdy reszta ręki była w drodze do torby to łańcuch z pobrzękiwaniem zrobił 4 malutkie młynki wokół bicka, każdy coraz większy ponieważ przez to odwijał się od niego, a zaraz potem po prostu wystrzelił z dziury w protezie. W tej chwili prawa dłoń dobywała 2 Fuuma shurikenów z torby, łącząc się z każdym żyłką czakry, została chwilę później stworzona kolejna żyłka która przyczepiła się tym razem do końca łańcucha. Lewa ręka wyjęła porcję Makibishi, które cisnęła przed siebie na ziemię aby uniemożliwić atak części przeciwników. Rzucił im pod nogi więc miał nadzieję że po prostu w nie wdepną kalecząc sobie stopy i tracąc równowagę. Co do części wrogów patrząc od strony drzwi to pierwszy na razie został oszczędzony za to drugi i trzeci dostaną skurikenami prosto w klatę, po jednym dla każdego. Technika kierowania ich torem lotu miała zapewnić celne śmiertelne trafienie nawet gdyby próbowali zrobić unik, co i tak może być trudne na takim dystansie. Co do tego oszczędzonego to kierowany łańcuch leciał w jego stronę po łuku w celu owinięcia się wokół jego gardła. Dokładniej, aby końcówka poleciał i zatoczyła jedno pełne okrążenie wokół niej i poleciał dalej w stronę atakujących, co skończy się zaciśnięciem pętli i zmiażdżeniem gardła. Gdyby w stronę bohatera poleciała jakaś broń użyje on poprzednio użytej techniki Futon korzystając z cały czas przygotowanej lewej ręki.. Jeśli wszystko się powiedzie to i tak jej użyje po wykończeniu 3 wrogów ponieważ chciał obalić i tak wytrąconych już z równowagi ludzi w Makibishi. Nawet jeśli jakimś cudem ktoś stanie tak że w nie nie wdepnie to i tak nie będzie biegł, tylko się zatrzyma. W wypadku gdyby coś poszło jednak nie tak to Masaru w prawej ręce miał jeszcze 2 wolne palce z których zamierzał wystrzelić 2 żyłki czakry w stronę tak jak rzekł narrator roztrzaskanych mebli. Chodziło i przejęcie kontroli nad 2 kawałkami drewna z ostrzami, typu zaostrzony kawał drewna wielkości połowy nogi od krzesła. Jako że były za lub obok napastników to miały rąbnąć ich w plecy gdyby coś się stało nie po myśli kuglarza. W wypadku jakiekolwiek zmiany sytuacji podejmie on stosowne kroki. Gdyby ktoś jakoś doleciał do niego wykona unik w stronę drzwi, ponieważ tak na pewno nie będzie wrogów zważywszy że 3 z nich tam zabił. Chłopak nie potrafił odżałować tego durnego posiłku, oraz swojego rękawa, bowiem chyba wiadomo jak ten musiał skończyć po tym jak 10m łańcuch zabrał się do pracy. Pytanie do niebios które by nasuwało się każdemu kto znał jego historię byłoby zapewne, czy jest jaka kolwiek szansa, że w tym życiu kuglarz da radę po pierwsze skorzystać z swojej kukły oraz dwa skończyć jakąś misję bez niszczenia ubrania? Ale odpowiedzi na te pytania chyba nikt mu nigdy nie udzieli.
Staty podane poprzednio.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE): 10 kunai, 5 shurikenów, 1 porcja Makibishi, i 2 Fūma Shurikeny w torbie, 10 senbon, 10 kunai w magazynku w lalce
0 x
Gyo

Re: Restauracja "Yoi na Kanji"

Post autor: Gyo »

29/30+
  • Choć Masaru nie uśmiechało się brać udziału w burdzie, to jednak musiał się do tego zmusić. Sytuacja wymagała od niego tego, aby zrobił chociażby unik. Jednak nie... On postanowił od razu przejść do ofensywy i tym samym zranił trzy dziewczynki. W lokalu rozległ się płacz, a ludzie na zewnątrz na pewno nie pomyśleli sobie dobrze o tym, co działo się wewnątrz, w tym specjalny oddział shinobi. Nikt nie nakazywał mu podejmować się takiej misji, a można było się domyśleć, że raczej na rozmowie się nie zakończy. W końcu nie była to byle jaka misja, a bardzo ważna... Przecież Masaru miał tutaj zabić szefa jakiejś restauracji, który w końcu nie był byle kim. Nie zapowiadało się, że historia dobrze się skończy i też tak nie miało być. W końcu, kto lubił nudnawe historie z happy endami? To wszystko pociągnie za sobą nie lada konsekwencje. Próba zabójstwa? Oj stary... Nagrzeszyłeś sobie nie dość, że u Boga, to i u władz.

    Wszystko szło zgodnie z planem. Szybkość Masaru była wystarczająca aby zdołał dobyć dwa Fumma shurikeny, połączyć je, a nawet przyczepić do końca łańcucha. Wolną ręką wyjął porcję Makibishi i cisnął nią przed siebie, tak aby w jakiś sposób utrudnić walkę z przeciwnikami. Te dwie miernoty, które się przypałętały nie wiedziały, że jeśli w to wdepną, to pokiereszuje im to nogi. No i z racji, że mieli cieniutkie obuwie, to upadli na ziemię z rykiem. Jęczeli, próbowali wyciągnąć te małe bronie z stóp, lecz bezskutecznie. Dlaczego? Ponieważ po ich ciałach przebiegła reszta śmiałków, a oni przez to stracili przytomność, albo co gorsza zginęli. Zaraz po tym do lokalu weszło kilku ninja, którzy mieli właśnie w tym miejscu patrol. o nich też była mowa. Próbowali oni coś zrobić, lecz bezskutecznie. Dobyli jedynie kunai i próbowali dociec do tego, kto rzeczywiście był winien całego zajścia. Wówczas dwójka zamaskowanych bandytów została ugodzona shurikenami w klatkę piersiową, no i już można było się domyślić, kto rzeczywiście był tutaj agresorem... Marasu. A raczej tak to wyglądało dla nowo przybyłych gości. Patrolujących było dwóch, a przynajmniej tylu w lokalu. Po chwili dumań jeden z nich wybiegł z budynku, ale właściwie po co? Pewnie po wsparcie, albo powiadomić centrale. Drugi natomiast czekał, aż cała ta bijatyka się zakończy. Raczej nie był typem, który walczył o sprawiedliwość, a chciał jedynie odrobić swoją działkę, wziąć pieniądze i wrócić do przyjemności. Więc możemy stwierdzić, że nie uczestniczył on w walce, a jedynie stał przy drzwiach i wyczekiwał zakończenia pojedynku. Widać było po nim, że był dość potężny. Mięśnie jak skały, postura koszykarza, mocne rysy twarzy i ten wzrok... jakby miał cię zabić samym wpatrywaniem się.

    Eh... Ponoć żadna praca nie hańbi, ale zabójstwo? W sumie... Takiego typa, to można by było się pozbyć, no ale w oczach władzy, to było postrzegane jako zbrodnia, tak więc raczej za naszym protagonistą pociągną się konsekwencje karne. Tak więc, dwójka zamaskowanych upadła na ziemię. Rzut wyglądał na śmiertelny, lecz nie wiadomo. Wydaje mi się, że można było z tego jeszcze wyjść, bo tamci zamaskowani jeszcze oddychali. Wydali z siebie tylko niemy krzyk, a potem leżeli w bezruchu, a gdyby widać było ich twarze, to można by było dojść do wniosku, że czuli jak nadchodzi po nich śmierć. Wszystko szło według planu Masaru, łańcuch zacisnął się na gardle jednego z nich, zmiażdżył je i tak dalej. Raczej nie muszę wszystkiego dokładnie opisywać, a mogę jedynie stwierdzić, że cała akcja była sukcesywna. W jego stronę nie leciała żadna broń, więc nie był on też zmuszony do użycia żadnej z technik.


    No i w taki sposób doszliśmy do punktu kulminacyjnego. Walka się zakończyła, straty zostały poniesione i to niezłe. Wszyscy leżeli albo martwi, albo półżywi. Masaru bez problemu ich wykończył i to było nieco dziwne. Zza progu wyszła jakaś osoba, której towarzyszył mężczyzna przyodziany w garnitur. Popatrzył się na niego z pogardą, następnie na oddział porządkowy shinobi, a raczej jednego przedstawiciela. Teraz pozostało Masaru wybrać, co rzeczywiście ma zrobić. Przy drzwiach stał ninja, który raczej nie był zbyt przyjaźnie nastawiony, natomiast do kuglarza zbliżał się szefunio wraz ze swoją obstawą. Stanął on w miejscu gdzieś na odległości dziesięciu metrów. Wychylał się nieznacznie zza swojego ochroniarza i przypatrywał się poczynaniom bohatera.

    - Rzuć broń! Zdejmij to coś co masz na ręce! W przeciwnym wypadku zmuszony będę do użycia siły. - dobiegł donośny i stanowczy krzyk od strony drzwi. Słowa padły od stróża prawa, któremu wcale nie było do śmiechu. W okół same trupy, kałuża krwi, a on spokojnie czekał na reakcję Masaru. Oczywiście zaraz przy lalkarzu było również okno, przez które mógł swobodnie wyskoczyć. Kto wie, czy czekał tam na niego oddział uzbrojonych ninja, kolce na które mógł się nadziać, a może smok. Nasz protagonista nie miał za wiele czasu na namysły i domysły. Musiał coś zrobić jak najszybciej, w przeciwnym wypadku skończy krucho.
A tutaj żeby nie było że wymyślam... Zdąży on rzucić czymś i zabić szefa. Jeśli wróci po swoje przedmioty, to zostanie złapany przez ninja. Przedmioty automatycznie znikną po zakończeniu misji. Jeśli gracz będzie chciał odebrać wynagrodzenie za misję, to będzie musiał napisać jeszcze jeden post, w którym pójdzie do Nozomi po wynagrodzenie.

Alternatywne zakończenia, które zostaną ujawnione dopiero po zakończeniu zlecenia i zależne są od podjętych decyzji.
1) Gdyby wyskoczył przez okno, to wpadnie na przyczepę z sianem, która jest prowadzona przez zaprzęg koni i ucieknie.
2) Gdyby się poddał, to zostanie przesłuchany i ukarany za próbę zabójstwa, no i kilka zabójstw, no chyba że ktoś go ułaskawi.
3) Gdyby zaczął walczyć, to walka trwałaby najlepsze. Lecz po jakimś czasie nadeszłyby posiłki.

Po misji będzie wystawiony za niego list gończy. Jeśli nie zabije szefa, to wartość listu gończego będzie podwojona trzykrotnie.
0 x
Masaru

Re: Restauracja "Yoi na Kanji"

Post autor: Masaru »

Masaru niczym rasowy rzeźnik pomordował przeciwników, dwa wsioki nie zorientowały się że jak wdepną w mabishi to mogą źle skończyć. Było to całkiem zabawne, przynajmniej dla bohatera. Można rzec że chłopak był szczęśliwy że żyje i że w ogóle jego plan zadziałał itd. Jedynym kłopotem, taką drobnostką która niszczyła tą chwilę w której mógł się napawać sukcesem był shinobi który chyba próbował go zatrzymać. Troszkę uraził kuglarza mówiąc że ma rzucić to co ma na ręce, no bo to BYŁA jego ręka. Kilka metrów dalej stał cel razem z ochroniarzami. Wiadomo było że ma on w garści urzędników i lepiej nie odwalić w stosunku do niego niczego w tym momencie, ponieważ zemsta może być okrutna. Ktoś mógł powiedzieć że nagrzeszył u Boga i u władz, ale ze strony protagonisty było troszkę inaczej. Dostał zadanie zabicia bardzo złego człowieka który był pedofilem gwałcącym dzieci i jeszcze pozwalającym za opłatą innym to robić. Legalnie nie można tego było zrobić ponieważ powiedziano mu że jest on w dobrych układach z rządzącymi. Zabicie go po kryjomu było jedynym słusznym wyjściem. Plan zakładał nawet żeby atakować w nocy, i postarać się oszczędzić strażników szefa. Ale to Bóg będzie sądził Masaru. Co do kwestii prawnej było troszkę inaczej. Zlecono mu zabójstwo ale o tym wiedział tylko on i Nozami. od strony prawnej on tutaj przyszedł tylko zjeść posiłek, i naglę użył bardzo nie odpowiedzialnie techniki aby uchronić się przed zagrożeniem. Zranił dziewczynkę i zdemolował lokal, fakt za to powinien odpowiedzieć. Więcej, lalkarz nawet po wykonanej misji planował jakoś to wynagrodzić dziewczynce. Potem jednak walczył i zabił 3 osoby i zranił mocno 4 w obronie własnej. I to mógł potwierdzić każdy kto tutaj był. Masaru był winny nie umyślnego spowodowania krzywdy dziewczynce, oraz po części zdemolowania lokalu. Nawiasem mówiąc ci strażnicy to kretyni skoro stwierdzili ze ktoś kto stoi w kącie a naciera na niego 7 ludzi jest winny. Ale nie pora na dywagacje o słuszności bądź nie poczynań tutaj obecnych. Zwłaszcza że to on był w centrum uwagi. Od razu po przemowie strażnika znikł żyłki czakry, przestał przesyłać czakrę do protezy przez co odpadła ona zostawiając tylko staw kulisty w jego barku który był na stałe tam wrośnięty. Podniósł lewą rękę do góry, i rzekł głośno- Przy pasie mam torbę, to jedyne wyposażenie które mam. Jestem winny zranienia tej tutaj siódemki w obronie własnej, oraz przyłożenia reki do zdemolowania lokalu oraz zranienia tam leżącej dziewczynki. To ostanie oczywiście nie umyślnie. Jeśli nikt mu nie przerwał to chciał jeszcze szybko dodać- Ta zamaskowana trójka wpadła do lokalu uzbrojona, ta dwójka zwykłych mieszczan postanowiła przyłączyć się do burdy. A ta dwójka strażników jedyne co zrobiła to wykonywała dzielnie swoje zadanie do końca broniąc lokalu. Jestem zwykłym klientem który został wciągnięty w walkę i zmuszony do użycia technik ninjutsu. Mimo że była bardzo niskiej rangi aby nie skrzywdzić postronnych to jednak jedna osoba ucierpiała, oraz zdemolowałem troszkę lokal. Przyznaję się do tego i jestem gotów ponieść konsekwencję. Ci w garniturach nie zrobili zupełnie nic złego, i żałuje że ich tez musiałem skrzywdzić. Moją wersję wydarzeń może potwierdzić każdy z tutaj zebranych. Masaru wiedział że wpadł jak śliwka w kompot i lepiej się poddać. Nie było żadnego sensu uciekać, nie zrobił w jego mniemaniu nic złego. Aczkolwiek pewnie i tak za to mu się oberwie, liczył na więzienie bo z niego można zawsze uciec. A jak by się postawił to mógłby źle skończyć. Obiecał sobie że jak przeżyje to wszystko i będzie wolny to żeby odpokutować to weźmie sobie jakiegoś ucznia. W końcu po tej misji miał zamiar wybrać się prosto do liderki jego klanu i prosić o podwyższenie rangi. Stał spokojnie i był gotów wykonać wszystkie polecenia stróża prawa.
0 x
Gyo

Re: Restauracja "Yoi na Kanji"

Post autor: Gyo »

31/30+
  • mam lenia, fml
    czekam aż ktoś przejmie wątek
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3835
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Restauracja "Yoi na Kanji"

Post autor: Papyrus »


//Dalej w Więzieniu w Ryuzaku no Taki.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości