Brama wioski

Masaru

Brama wioski

Post autor: Masaru »

Ciężka drewniana brama wioski broniąca ją przez atakami z zewnątrz. Wioska otoczona była wysokim i grubym murem, tak więc jedyną cywilizowaną możliwością było przekroczenie jej. Za dnia otwarta w nocy zamknięta zawsze pilnowana przynajmniej przez 2 strażników z tutejszego klanu. Zazwyczaj strażnicy mieli na plecach duży zwój w którym ich śmiercionośne kukły były zapieczętowane, chociaż nie było to zasadą, czasem mieli mniejsze zwoje pochowane po torbach. Nad bramą na murze po którym spacerowali inni wojownicy, rozpostarty był materiał, aby nie raziło słońce tych stojących na górze. Ci na dole mimo że prawie zawsze siedzieli na ziemi to jednak bystro przypatrywali się podróżnym, czy aby któryś z nich nie jest zagrożeniem dla spokoju osady. Często też udzielali kupcom i turystą wskazówek gdy o nie po prosili.
0 x
Masaru

Re: Brama wioski

Post autor: Masaru »

0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2631
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Brama wioski

Post autor: Kyoushi »

  • Niespodziewane. Przespać się, ale żeby w takich warunkach? Nie można było przejść obojętnie obok tego, że lokalny lokator chciał obudzić przechodniego śpiocha jakim był Kyu. Wąż, który zagościł już pewnie dawno temu na tym drzewie po prostu chciał wygonić niechcianego współlokatora. Niestety, białowłosy nie był w najlepszym humorze po tak krótkim spaniu i poniekąd ze strachu zrzucił biedne zwierze, które spadło na ziemię. Ewakuacja. Czas w drogę, najwyższy czas. Podróż nie należała niestety do najprostszych. Pustynia i pustynne tereny czy zaspy, wydmy, wszystko było nieprzeciętnie trudne do podróżowania. Mimo to nie mógł się poddawać. Zdecydowany, niczym nieprzerwany prąd rzeki parł do przodu, przed siebie by dotrzeć do Sabishi, w którym jeszcze nigdy wcześniej nie był. Niestety taki zawód shinobi - przyzwyczajanie się i dostosowywanie się do nowych sytuacji to najważniejsza z funkcji czy też umiejętności takich wojowników jakim był sam Kyu, czerwonooki szermierz. Po wielu obrazach, zauważył, że zbliża się do strażników oraz bramy. W sumie nie wyglądali na zbyt zainteresowanych czymkolwiek, on też nie był zainteresowany rozmową. Zdecydował się wejść do miasta i skierować tam, gdzie opowiadał mu handlarz, na jakiś bazarek czy też stragan z handlarzami. Tam może zaciągnie jakichś głębszych informacji, a może i więcej..
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Masaru

Re: Brama wioski

Post autor: Masaru »

0 x
Masaru

Re: Brama wioski

Post autor: Masaru »

Masaru po ciężkiej podróży, ponieważ miał kawał świata do przemaszerowania dotarł w końcu do celu. Od miasta kupieckiego szedł i szedł i szedł, mijał olbrzymie lasy, aż w końcu wkroczył na rodzimą pustynię. Na terenie pustynnym podróż szła mu już znacznie lepiej, znał okolicę i czerpał przyjemność z powrotu tutaj. Jego drewniana proteza prezentowała się dumnie, tak jak i dwa duże shurikeny na plecach. Wyglądał jak typowy shinobi. Widząc z oddali zabudowania swojej wioski puścił się pędem, aż do samej bramy. Tam usiadł na ziemi i odetchnął kilka razy. Ahhh pomyślał cieplutki piasek dobrze robi na zmęczone mięśnie. Było lato, o ile w innych prowincjach musiało być ciepło, to lato na pustyni było wyzwaniem dla nawet najwytrzymalszych podróżnych. Dlatego właśnie postanowił chwilę odpocząć. Celem jego przybycia tutaj było ubieganie się o awans, tak właśnie młody Masaru już nie był żółtodziobem, przynajmniej tak mu się zdawało. Po odpoczynku wstał i skierował swoje kroki do siedziby władzy.
z/t
0 x
Ryūji

Re: Brama wioski

Post autor: Ryūji »

Powrót do korzeni, prowincji w której wychował się blondyn na pewno przywróciła wiele wspomnień ale także skłoniła do kilku poważnych refleksji. Sabishi było idealnym miejscem na rozpoczęcie nowego etapu w historii młodego Sabaku, zamknięty rozdział wojny z Kaguya pozwalał chłopakowi na swobodę, którą do tej pory ograniczały obowiązki względem klanu. Sytuacja rodu aktualnie była dobra lecz wciąż czekało ich wiele pracy, na szczęście wszystko było w dobry rękach, był pewny że zarówno Jou jak i Ichirou zrobią wszystko co w ich mocy by uczynić ich klan wielkim. Dawało to Ryujiemu możliwość skupienia się na sobie, podróż którą właśnie rozpoczynał chciał poświęcić głównie na doskonaleniu swoich umiejętności oraz zdobywaniu doświadczenia i wiedzy, które wciąż u niego kuleją i jedynie poprawiając swoje zaległości może być bardziej przydatny dla wszystkich Sabaku.
Dzień był jak zwykle bardzo gorący, słońce niemiłosiernie zalewało swoim blaskiem każdy skrawek pustyni, młody blondym spędził kilka ostatnich dni przygotowując się do wyruszenia na morskie klify, gdzie według relacji kupców i znajomych środowisko jest o sto osiemdziesiąt stopni inne niż w jego rodzinnych stronach. Temperatury spadające poniżej zera i pustynie stworzone nie z piasku lecz z białego śniegu. Ryuji nie potrafił nawet ogarnąć tego wyobraźnią gdyż po prostu nigdy w życiu nie miał z tym styczności, co prawda widział już kiedyś śnieg w Shigashi no Kibu, to były to jedynie pojedyncze płatki, które niemal natychmiastowo zamieniały się w wodę. "Jakież niesamowite zdolności muszą posiadać klany zamieszkujące te rejony, jak wspaniali i silni shinobi muszą tam żyć" Chłopak musiał przyznać, iż ciekawość z każdym dniem narastała pod każdym względem. Zbliżając się do bramy wioski, zaopatrzony w niezbędny prowiant jak i przedmioty ułatwiające podróżowanie młody Sabaku w końcu gotów był rozpocząć swoją przygodę. Wielu podróżnych, kupców i interesantów kręciło się w tej okolicy, było to jedno z najbardziej ruchliwych miejsc w osadzie. Wielu strażników pilnujących zarówno wejścia jak i wyjścia przyglądało się bardziej podejrzanym osobnikom nie tracąc czujności mimo względnego pokoju.
- Ryuji Sabaku. Rozległ się niski męski głos za pleców blondyna, chłopak nieco zdziwiony ściągną biały kaptur z głowy i obracając się przez prawe ramię, cofnął o dwa kroki w tył zachowując naturalną dozę ostrożności. Niebieskim oczom ukazał się mężczyzna o różowych włosach, spiętych w kitkę, piwnych oczach oraz luźnym odzieniu (KLIK). Ryuji nie kojarzył osobnika, zmierzył go ostrożnie nie pokazując po sobie jak zwykle najmniejszych emocji.
- Nazywam się Mitsunari, nie mam złych zamiarów, jesteś Ryuji z klanu Sabaku prawda, idealnie pasujesz do opisu i powiedziano mi, że cię tu znajdę i chyba udało mi się w ostatnim momencie. Rzucił dość pewnie kończąć głupawym uśmieszkiem. Władca piasku wiedział, iż nawet gdyby miał złe zamiary był w zdecydowanie gorszej sytuacji, mrowie strażników naokoło nie stało by biernie gdyby próbowano dokonać zabójstwa.
- Owszem, jestem tym kogo szukasz, co cię do mnie sprowadza? Odparł bezuczuciowym tonem, pytając od razu o konkrety.
- Czyli nie dasz zaprosić się w jakieś bardziej ustronne miejsce? Należę do kruków, powinieneś o nas słyszeć, kilku z nas stanęło po waszej stronie podczas wojny z Kaguya, mam do ciebie interes związany z twoją podróżą. Rzekł zmieniając ton na nieco bardziej poważny.
- Może chociaż zejdźmy nieco z drogi aby każdy obok nie słyszał co mam ci do przekazania. Ryuji wiedział czym są kruki, najemnikami dla których najcenniejsze są informacje a jak wiadomo te to potężna broń, mimo wszystko przybysz miał racje, pomogli im w wojnie a jeden z nich należał do towarzyszy Ichirou, więc postanowił zgodzić się i wsłuchać co ma do powiedzenia. Mitsunari wspominając o podróży którą planował młody Sabaku, pokazał że odrobił lekcje i że jego organizacja zna się na robocie. Bondyn lekko skinął głową na znak, że się zgadza i ruszył za różowo-włosym pod jeden z budynków znajdujących się nieopodal.
- Wiem, że wybierasz się na lodowe wyspy lecz nie wiem czy jesteś świadom tego co się tam teraz dzieje. Niespokojne czasy nas dopadły, niedługo wybuchnie tam wojna pomiędzy największymi rodami piastującymi władzę nad wyspami, my kruki postanowiliśmy wesprzeć tych którzy nie są agresorami lecz spokojnym rozwijającym się klanem a mianowicie władcami śniegu i lodu Yukich. Słyszałeś o Nowym Porządku? Ryuji starał się analizować wszelkie informacje na bieżąco, na szczęście Mitsunari przedstawiał wszystko logicznie i uporządkowanie. Podczas wizyty w nowej siedzibie Jou, tuż po zakończeniu wojny padła wzmianka o tym całym nowym porządku, był to podobno niebezpieczny ruch, który przeją władzę siłą na jednej z wysp pośród morskich klifów, podobno ideologia ta przypadła do gustu Haretsu i Douhito co było by idealną okazją aby dowiedzieć się czegoś o potencjalnych wrogach klanu, Ryuji znów lekko skinął potwierdzająco pozwalając kontynuować wypowiedź Mitsunariemu.
- A więc właśnie ten niebezpieczny ruch chce siłą podporządkować sobie całe morskie klify, konfrontacja jest nieunikniona, dlatego nasz przywódca rozesłał takich gońców jak ja by zebrać ochotników, którzy staną po naszej stronie, oczywiście nie za darmo. Kiedy tylko usłyszałem, że jeden z Sabaku, weteran bitwy o Atsui wybiera się w tamte rejony uznałem to za doskonałą okazję aby cię zwerbować, co ty na to? Ryuji musiał przyznać, że oferta jest kusząca, miał rację, z tym że i tak się tak wybiera, co prawda kolejna wojna może zakończyć się dla niego tragicznie lecz właśnie tego oczekiwał od swojej podróży, co pozwoli wzmocnić mu się bardziej niż nieustanne bity i co pozwoli poznać mu lepiej świat shinobi jak wojny pomiędzy nimi, niesamowite umiejętności wojowników z drugiego końca mapy. Poza tym kruki opowiedziły się po jego stronie, i po tym co mówił wydawało się, że strona Yukich jest jak najbardziej słuszna.
- Muszę przyznać, że twoja oferta jest kusząca, faktycznie moje cele są zbieżne a do tego mógłbym zdobyć dodatkowe fundusze, oczywiście jeżeli uda mi się przeżyć, jeżeli się zgodzę będę pracował bezpośrednio pod waszym dowództwem oraz Yukich?
- Dokładnie to oni za wszystko zapłacą, więcej szczegółów zostanie podanych na miejscu rzecz jasna, dotrzeć tam musisz na własną rękę, siły wroga nie mogą się dowiedzieć że gromadzimy oddziały najemników.
- Niech będzie, zgadzam się. Widzę w tym doskonałą okazję, właśnie tam ruszałem więc ruszam natychmiast, mam się stawić w jakimś konkretnym miejscu czy znaleźć kogoś konkretnego?
- Wystarczy, że dotrzesz na Hyuo, do osady rodu Yuki, tam dostaniesz dalsze instrukcje, muszę jednak poinformować cię o czymś jeszcze. Wśród lodowców i wyskich śnieżnych gór pojawiło się jeszcze jedno zagrożenie, nazywamy go Bestią, nie wiele o tym wiem lecz jest to człowiek, który porywa shinobi i w jakiś sposób zmusza ich do podporządkowania nawet tych najbardziej oddanych, być może również przyjdzie ci zmierzyć się i z tym zadaniem. W każdym razie dziękuję i powodzeni, a i ubierz się ciepło, takie wahanie temperatur, może być zabójcze. Pożegnał się ciepłym uśmiechem i bez chwili ruszył w swoją stronę. Ryuji musiał przyznać, że ostatnia wzmianka o owej bestii zaciekawiła go najbardziej, cóż za umiejętnościami musiał władać owy osobnik, budząc aż taki niepokój u organizacji jaką są kruki, co za technika zmusza do całkowitego poddaństwa, tego nie wiedział, lecz wiedział gdzie musi się udać aby się dowiedzieć.


z/t
0 x
Motoko

Re: Brama wioski

Post autor: Motoko »

W końcu bezpieczna za bramami! Naturalnie, tylko i wyłącznie względnie, ale przecież nie można odbierać takiej przyjemności w postaci pozytywnych myśli młodej dziewczynie, która dopiero co przeszła przez kolejny kawał pustyni, zahaczając jeszcze o piaskową burzę. Od czasu, kiedy tylko zauważyła jaśniejące światła, które jedynie potwierdziły jej podejrzenia odnośnie zbliżającej się osady, cały czas przyspieszała swój krok. Nie chciała przypadkiem zostać na zewnątrz i nie dajcie Samurajowie, zostać na noc gdzieś w pustyni, tylko tego jej brakowało! Dosyć głośno dysząc z powodu wyczerpującej wędrówki, oparła się o ścianę bramy, przy której na szczęście nikogo nie było i powoli wciągnęła powietrze. Musiała uspokoić swój szaleńczy rytm, który wybijało jej serce oraz płuca. Słońce już zaszło, nie jest tak źle!
Jedyne czego nie przemyślała to późna godzina oraz pustki, które w jej oczach akuratnie tym razem były mało obiecujące. Chciała dowiedzieć się, gdzie może odpocząć, a przede wszystkim wziąć porządną kąpiel. Swąd ziemniaków, a raczej dotyk nieprzyjemnego materiału, którym musiała się opatulić, żeby uchronić nogi przed piaskową burzą, wciąż nieprzyjaźnie dawał o sobie znać. Być może właśnie te odczucia przesądziły nad tym co zrobiła dziewczyna. Widząc jakąś zakapturzoną postać, która była w odległości mniej-więcej pięciu metrów od niej, zwyczajnie krzyknęła - Hej! Przepraszam! - chcąc zwrócić na siebie uwagę, machając przy tym wolną ręką, natomiast druga naturalnie pozostawała w spoczynku na jej brzuchu, chcąc wspomóc sobie to uspokojenie organizmu. Czy nieznajomy to jakiś zbir, a może przyjazny gość, który jej pomoże? Decyzje i decyzje, a ponad nimi pragnienie porządnej kąpieli, jedzenia i miejsca do spania!
0 x
Ayato

Re: Brama wioski

Post autor: Ayato »

Oaza wielkich palm, gdzieś na środku pustyni miała swój niesamowity urok, ale gdy Rokuro wraz ze staruszkiem zostawili Ayato, nie widział sensu dłużej tam zostawać. W samotność znowu popadłby w obłęd, a dopiero co skończył miewać potworne koszmary każdej nocy. Szkoda tylko, że jedyny prezent jaki od nich otrzymał, był butelką sake – pewnie domowej roboty. Dobrze, że pamiętał gdzie trzymają wodę i mógł nieco zabrać na drogę powrotną.
Nie zbyt dobrze pamiętał drogę powrotną do wioski w Sabishi. Błądząc po niekończących się piaskach pustyni nadłożył sobie dobre dwa dni drogi. Przemęczony i cały w sypiącym się z niego piasku trafił przed bramę. Wrak człowieka – tak można nazwać zielonowłosego, ale chyba przywykł już do tego, że nie bardzo przypominał typowego członka społeczeństwa na całym świecie. Zataczając się delikatnie na boki, kończył ostanie łyki alkoholu, który dobrze umilał mu całą podróż, odkąd woda się skończyła.
-Jakie piękne miasto. – mruknął do siebie, widząc ciągnące się w kilku szeregach budynki rozświetlane gwiazdami na bezchmurnym, pustynnym niebie. Szkoda tylko, że ostatnio nie rozstawał się z nim w takim entuzjazmie. Po wyjściu z pierdolonego więzienia miał tutaj nigdy nie wracać, ale chyba był mistrzem w łamaniu sobie słowa.
0 x
Motoko

Re: Brama wioski

Post autor: Motoko »

Widocznie nieznajomy był mało zainteresowany jakąkolwiek rozmową. Dziewczyna nie mogła mu się dziwić, sama z chęcią wbiłaby wzrok w jakiś nieokreślony punkt i zwyczajnie poszła w swoją stronę, ale niestety nie tego dnia. Zmęczona podróżą, musiała w jakiś sposób znaleźć miejsce, w którym będzie mogła przede wszystkim odpocząć, a także zażyć kąpieli. Przez chwilę stała w miejscu, dając mięśniom odpoczynek w postaci ściany, o którą nadal się opierała. Być może właśnie ze względu na swoje aktualne położenie zauważyła wędrowca, który widocznie tak, jak ona dopiero przekroczył bramę wioski. Nie znała go, można powiedzieć, że nawet mu się nie przyglądała, kiedy podchodziła i układała sobie w głowie informacje, które chciała wyciągnąć w celu zaspokojenia swoich potrzeb, które stały się priorytetem.
- Przepraszam, wie Pan może, gdzie jest najbliższe miejsce do jakiegokolwiek wypoczynku? - spytała niemalże na wydechu, nawet nie starając się brzmieć przyjaźnie, ot po prostu, zadała pytanie. Oczywiście już z daleka rozpoznała męską sylwetkę, choć butelka w jego dłoni nie była zbyt zachęcająca, tym bardziej dla dziewczyny, która wiedziała jakie to mogło nieść za sobą niepożądane skutki. W momencie, w którym podeszła bliżej i zauważyła szkarłatne tęczówki młodzieńca, nie mogła powstrzymać swoich myśli, kierujących ją w stronę pytań odnoszących się do pustej otchłani, którą się odznaczały, a może to było tylko takie wrażenie lampionów?
0 x
Ayato

Re: Brama wioski

Post autor: Ayato »

Brakował tylko tego, by ktoś przy samej bramie zaczepiał dupę Ayato. Na szczęście nie byli to jacyś męczący strażnicy, zadający bezsensowne pytania o cel podróży. Westchnął cicho i zmierzył dziewczynę wzorkiem. Eh, no dobra, niech straci.
-Zgaduję, że za rogiem się coś znajdzie. – mruknął dosyć obojętnym tonem i nabrał głęboki oddech do płuc. Zapach miast. Brakowało mu tego po kilku długich miesiącach spędzonych na jakiś odludziu. Heh, trwało to tak długo, że już nawet nie wiedział ile. Rok może pół? Kogo to obchodzi. Ciekawe tylko jak wiele się zmieniło.
-Chcesz to chodź. – dodał otrzepując się z brudu który na nim osiadł. Chmury kurzu sypały się z chłopaka, ale i tak najgorszy był piach we włosach, sypał się z niego przy każdym ruchu. Chyba potrzebował kąpieli. Uniósł pustą butelkę i zajrzał do jej wnętrza. Nie był to jego szczęśliwy dzień, a przynajmniej tak się nie zaczynał. Nawet bajkowa kropelka nie kapnęła mu do ust. Zrezygnowany wyrzucił ją gdzieś na bok, a porcelana rozbiła się z lekkim hukiem.
-Ups, kurwa. – skrzywił się nieco, chowając głowę między ramionami. Nie planował tego, ale to chyba przez zmęczenie. Co z tym zjebanym miastem? Gdzie to całe życie, które miało go radośnie przywitać, a w porywie zabawy miał być noszony na rękach.
0 x
Motoko

Re: Brama wioski

Post autor: Motoko »

Obojętność wyczuwalna od chłopaka powinna odrzucać, choć Motoko nie miała żadnego problemu z zaakceptowaniem takiego stanu rzeczy. Nie chciała się narzucać, choć szczerze powiedziawszy, w tym stanie miała to kompletnie w przysłowiowych czterech literach, dlatego wcale nie przejęła się jego tonem. Co więcej, nie była nawet ciekawa kim jest i co tak na dobrą sprawę tam robił, bo przecież to też nie była jej sprawa. Brud, a raczej odczucia jakie za sobą ciągnęły worki, w które musiała się opatulić przed piaskową burzą, były wystarczającym powodem, dla którego zwyczajnie chciała spokoju, być może właśnie przerywała wędrowcy w poszukiwaniu tego samego.
Nie odpowiedziała na jego propozycję, a jedynie obserwowała, jak ten się otrzepuje, żeby zaraz przytaknąć głową. Zbędne słowa nie były na miejscu, tym bardziej, że chłopak widocznie nie miał nastroju na rozmowę, tak samo, jak ona. Obserwowała, jak szkło rozbija się na drobne kawałeczki i nie wiedzieć czemu jego udawane przejęcie ją rozbawiło. Jakby naprawdę ktokolwiek się tym tutaj przejął. Zaśmiała się chrapliwie pod nosem, oczywiście krztusząc się piaskiem, który jeszcze wcześniej dostał się do jej płuc i dawał o sobie znać przy każdym oddechu, czego nawet wcześniej nie zarejestrowała.
- Uważaj, bo zaraz jeszcze trafimy za kratki. - powiedziała w zadumie, uspokajając swój zmęczony organizm. Z pewnością właśnie ze względu na to wycieńczenie zareagowała w sposób do siebie niepodobny. Być może jednak ten wieczór będzie trochę odbiegał od zwyczajowych wieczorów, które to dziewczyna przeżywała, w końcu nie zawsze jest po podróży przez wydmy, a ciało samo reaguje, nawet nie słuchając się jej w miarę opanowanego umysłu.
  • Spokojnie, raczej bym nie wykorzystała podpunktu d. >.<
0 x
Ayato

Re: Brama wioski

Post autor: Ayato »

Spojrzał na dziewczynę, gdy wspomniała coś o wiezieniu. Jego rozbawienie zniknęło jak rysunki na piasku, przy mocniejszym powiewie wiatru. Wyraźnie spoważniał, a jego czerwone ślepia zaiskrzyły się przepełnione złością i nienawiścią. Oj nie. On się nigdzie nadprogramowo nie wybierał. Nie miał zamiaru kisić się za kilkoma stalowymi prętami, tylko dlatego, że zrobił jakąś pierdolę. Szkoda mu było młodości, która nieubłaganie biegła ku końcowi.
-Ty skończysz. – odparł lakonicznie. W ogóle dlaczego dziewczyna użyła „-my” . Kim ona w ogóle była, by tak spoufalać się z zielonowłosym. Przyjrzał się jej dokładniej od dołu do góry. Widoczna broń szczególnie rzuciła mu się w oczy. No ale tak, czego mógł się innego spodziewać. Znowu jakiś pierdolony shinobi. Szczerze mówiąc, to miał ich już chyba dosyć. Wszyscy tacy sami. Niby dobrzy sercem, a i tak zabijali na prawo i lewo.
-Ehh… - westchnął cicho, przeczesując włosy. –Idziesz? – dodał pytająco, bo w sumie to niczego się nie dowiedział. Mimo wszystko wolał rozmowę za pomocą słów, niż jakieś kiwanie głową, na które średnio zwracał uwagę. Jesteś człowiekiem, to dla świętego spokoju mów jak człowiek. Fakt niektórzy uważali, że kobiety, dzieci i ryby głosu nie mają, ale Ayato nie był jednym z nich. Dla Akimichiego każdy był tak samym śmieciem jak on sam, niewartym jakiegokolwiek entuzjazmu.

(Możesz zrobić zt w inne miejsce)
0 x
Motoko

Re: Brama wioski

Post autor: Motoko »

Widocznie głupawy żarcik, który w istocie był zlepkiem pustych słów rzuconych na wiatr, nie podszedł ciemnowłosemu, co też dziewczyna zauważyła praktycznie od razu. Jego przytyk w stronę Mo nie był żadnego rodzaju ujmą na jej honorze, w końcu niepotrzebnie spouchwalała się z nieznajomym, ale po raz kolejny miała to gdzieś. Jedyny interes w rozmowie z nim miała poprzez dowiedzenie się, gdzie może przejść fizyczny odpoczynek, na co też dostała odpowiedź ze strony męczennika, a przynajmniej takie miała wrażenie, kiedy słuchała jego tonu głosu.
- Jasne. - odpowiedziała równie lakonicznie, jak ciemnowłosy wcześniej. Nie widziała kompletnie żadnej potrzeby w udawaniu miłej i grzeczniej kunoichi, skoro i tak nigdy więcej się nie spotkają. Być może podróż była głównym czynnikiem, który wyssał z obojga shinobi cały entuzjazm, a może chłopak był przez cały ten czas taki sam, a jedynie Mo przestało obchodzić robienie za dobrą duszyczkę, którą też nigdy nie była?
Kiedy ruszył w nieokreślonym kierunku, który dla Motoko był kompletną zagadką, nad którą nawet się zbytnio nie zastanawiała, do jej rozumu nie doszły nawet ostrzegające bodźce. Co by nie było nieznajomy był młodym mężczyzną, do tego sypiący kwiecistymi słowami na lewo i prawo, a przede wszystkim zaznajomiony z pustynnym terenem, a może to tylko takie wrażenie? Znów ta znienawidzona gra pozorów, w której dziewczyna stawiała swoje pierwsze kroki stała się jej przekleństwem przy kolejnym, nowym nieznajomym, bo skąd też miała wiedzieć, co na nią będzie czekało za następnym zakrętem, za który prowadził ją ciemnowłosy i milczący kompan?

//zt.
0 x
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Brama wioski

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Rindou Arashi

Re: Brama wioski

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości