Przydrożna polana w cieniu drzew

Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2620
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Przydrożna polana w cieniu drzew

Post autor: Kyoushi »

  • Sogeńczyk, nie tracił już więcej czasu na zbędne uprzejmości. Nie komentował śmierci niewinnych czy cywili. Zbyt wiele razy widział śmierć ludzi, którzy niestety byli tam, gdzie być nie powinni. To był jeden z powodów, z których opuścił rodzinne Ryuzaku no Taki. Chciał oddalić się od rodziny, nie narażać ich na niebezpieczeństwo już nigdy, ze względu na kierunek, który obrał w życiu. Niebezpieczny, ale niosący niebywałą ilość adrenaliny i korzyści dla jednostki, którą był. Przyjął do wiadomości wszystko co zostało rzucone, nawet ostrzejszy ton Ichirou. Wiedział, że nie żartuje, a przy okazji rzucił argumentem nie do podważenia. Seinara już stracili, a dopiero zaczęli swoją działalność. To trafiło do niego najbardziej.
    - Zrozumiałem, bez nonszalancji tym razem. – odpowiedział, będąc w pełni poważnym, przynajmniej przez chwilę, przez co dało się po nim poznać szczerość. To był właśnie ten moment, w którym nie zamierzał się przekomarzać, pyskować czy żartować. Diabeł poinformował o osobnym wyjściu, przez co białowłosy wyszedł sam, na głównym szlaku spotykając dopiero Misae, jednak był niemal ostatnim, który wychodził, ponieważ załatwiał jeszcze sprawę z Soueiem, który… No jeszcze go nie wyczuł, bo nie wiedział czy żartuje. „Pod Włosami Kinko” było jego celem, a przy okazji Kaede, kobieta, która będzie miała wiedzieć resztę. Przejął kartkę i schował do kabury, oglądając ją uważnie dookoła.
    - O chuj chodzi… Wyczuwają prawiczków?! - powiedział trochę pod nosem, spoglądając jeszcze na kolosa – Do zobaczenia Sou – już go zdrobnił. Szybko poszło, szybko wyszło, by w końcu znaleźć się na trakcie, a wtem już obok była białowłosa, która nie wiedzieć skąd i nie wiedzieć kiedy (a tak naprawdę wiedział, przecież mógł tego uniknąć, ale nie chciał) został pochwycony za polik, mocno pociągnięty.
    - Ałaaa! Litości! – powiedział nieco głośniej, jednak nie na tyle by było go wyraźnie słychać. Mściła się za tę niespodzianka, która przecież nie była taka zła, co nie? Jego tam większość się podobało.
    - No, miała być niespodzianka, nawet ja byłem zaskoczony! – powiedział, rozkładając ręce, gdy w końcu go puściła, bo chyba to zrobiła, prawda? Nie wiedział co mógł dodać więcej, trochę było mu głupio, ale z drugiej strony widząc jej uśmiech, chociaż taki delikatny szybko o tym zapomniał. Nie zależało mu na niczym teraz poza prawdą, celem Klepsydry i uśmiechem Misae – kolejność przypadkowa. Gdy już dotarli wszyscy razem, nawet w ciemnościach dostrzegł niesmak w głosie i twarzy samego Księcia Pustyni, który wiadomo, nie lubił takich miejsc. Wolał pełne przepychu i luksusu, co było po nim widać o początku do końca. W końcu świecił się jakby sam był słońcem, zupełnie odwrotnie od odzianego w smolistą czerń czerwonookiego, którego wyróżniały jedynie włosy czy białe futro przy karku, no i może niekiedy widoczna czerwona pochwa katany przy pasie, schowana pod płaszczem.
    Prośba do Misae w tym momencie była doskonale zbalansowana. Nie musiała brać udziału w rozmowie na paręnaście minut, a miała jakieś zajęcie z dala od nich, gdy ci mogli naradzić się w grupie już zaufanej. Aktualnie rozdającej karty. Będąc już w męskim trójkącie, wsadził ręce w kieszenie spodni, by wysłuchać co ma do powiedzenia złotooki władca kwarcu. No, czyli wszystko było tak jak się domyślał – rzeczywiście chodziło o artefakty w postaci wisiorów. Cztery zdobyte na pięć możliwych, Seinaru pozbywając się Hikara nie dał sobie odebrać jego artefaktów. Zuch, martwy, ale na zawsze członek Klepsydry. Niesamowity.
    - Więc został ostatni… Postaram się wykonać zadanie jak najszybciej i zlokalizować tego, na którym tak nam obecnie zależy. Nie daje sobie więcej niż parę dni. – powiedziawszy znów wyszczerzył zęby, uśmiechając się na wieść o wdrożeniu dziewczyny, jeśli tylko się wykaże. To brzmiało rewelacyjnie i budowało jego pozycję. Pierwszy jednak dał powiedzieć wszystko co miał do powiedzenia Kuroi, by móc się odnieść do jego słów i nowych informacji. Sam w końcu miał chwilę, by przejść do swoich informacji jako ostatni. Uważał, że te będą naprawdę wstrząsające, bo niecodziennie się otrzymywało TAKIE informacje.
    - Pamiętacie co mówiłem w Fugu dotyczącego bestii i ich jakby to powiedzieć… Wykorzystanie do własnych celów? Ja nie żartowałem, to możliwe. Dotarłem do kolejnych informacji dotyczących Bijuu. Pamiętacie młodego Takashiego z klanu Nara? Jinchuuriki Sześcioogoniastego. Okazuje się, że Jinchuuriki mogą pobierać chakrę, mogą pobierać siłę bestii do własnego użytku, będąc niepowstrzymanym. Dosłownie, w końcu sami widzieliście co potrafią Bijuu. Wraz ze zdobywanym doświadczeniem i nawiązywaniu więzi, Jinchuuriki potrafią opanować jeszcze więcej chakry bez ryzyka poluzowania wiązania między zapieczętowanym Bijuu, a nimi samymi, korzystając dowoli z ich sił. Wyobraźcie sobie wykorzystywać tę siłę, chociażby do przebicia się do Biblioteki, przecież sami-wiecie-kto nie pozwoli nam ot tak tam wparować bez walki, a jak wiemy, tylko siłą można go powstrzymać. Informacje posiadam od osoby, która takowego powiernika bestii szkoliła... Dotarłem do niego w Tajemniczym Lesie. – zakończył wywód, przedstawiając wszystko co wiedział.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Przydrożna polana w cieniu drzew

Post autor: Kuroi Kuma »

Dobra zmiana. Tak by to nazwał, gdy zobaczył Kjudiniego, który wziął flaszkę i skierował się do wyjścia. Nie powinni obecnie wchodzić w konflikty, irytować się, denerwować. co się stało, to się nie odstanie, ot po prostu. Musisz żyć kolejnym dniem, nie patrzeć wstecz na to, co było kiedyś. Masz swoje zobowiązania i to jedyne, co powinieneś mieć w głowie, to jedyne co winno Ci ciążyć.
-Mówię o cywilach - którym przewrót w mieście niespecjalnie musi podejść. To trochę jak z władzą, która nie jest zbyt mocna, nie sprawia, że podwładni dobrze prosperują, ale przynajmniej jest spokój. Gdy jej zabraknie po prostu powstanie chaos, którego nie będą w stanie okiełznać. Taki, który nawet w połączeniu z siłami Akiyamy jeszcze długo będzie trzeba gasić i rozwiązywać konflikty. Czy pozostanie jedna siła, czy może dwie i będą ze sobą walczyć? Życie to sztuka wyborów i szukania okazji... pytanie co w momencie, gdy innym krajom się to nie spodoba, między innymi Unii. Do momentu, gdy mafie walczą ze sobą to nie rosną w siłę. Jeżeli jedna pożre pozostałe dwie może się okazać, że pojawi się ktoś, kto zechce wyzwolić ludzi, spod "oprawcy". Jednym słowem polityka to jedno wielkie gówno, co ja powiem.
-Kuroi - dodał jeszcze po chwili do Matsudy, by chociaż znał jego imię. To on był "nowy" w towarzystwie i póki się nie przedstawił tak, jak to wyglądać powinno, tak sam nie czuł potrzeby mówić czegokolwiek o sobie. Jego imię pewnie już padło, ale to on właśnie powinien to powiedzieć za siebie. Misae zaś nie miała nic przeciwko ich współpracy i bardzo dobrze. Jeżeli miałby spędzić z kimś chociażby pięć minut, kto nie chce jego towarzystwa, to pewnie sam by po prostu wyszedł nie chcą psuć atmosfery. Po co trzymać się kogoś, z kim trzymać się nie chcesz? To nie logiczne, tak dalekie od podejścia Kumy, który uwielbiał wręcz jasne, klarowne sytuacje. Bez sekretów, bez pieprzenia się na prawo i lewo.
-Trochę za długo czekałem na Seinara, to byłem to tu, to tam - wzruszył ramionami nie odwracając się do Białowłosego. To nie tak, że szukał dla siebie jakiegoś spokojnego miejsca, gdzie nie było ludzi, gdzie nikt mu nie zawracał gitary i po prostu mógł sobie usiąść w spokoju i wyżalić się do samego siebie, nie nie, co Ty.
W końcu jednak byli na miejscu - to nie wyglądało jakoś zaskakująco pięknie, ot normalna polanka, ale o to właśnie chyba chodziło. O miejsce, które się nie wyróżnia, gdzie nie chodzą pary za rączkę zachwycając się jak kaczki wpierdalają chleb, a roślinki sobie rosną w górę. Miejsce na tyle normalne, że nikt tutaj nie przyjdzie sobie ot tak.
-Dokładnie tutaj mój drogi - uśmiechnął się do Diabołka tak złośliwie, jak tylko mógł. Doskonale sobie zdawał sprawę z tego, że to nie była knajpa, do jakich ten goguś był przyzwyczajony. Bez blichtru, bez wygodnych materacy, gdzie ułoży swoją piękną, wydepilowaną dupkę. Misae zajęła się obozem, mieli nieco czasu dla siebie, dlatego też przeszedł do konkretów.
-Mogę z nią poszukać śladów. Może we dwójkę będzie sprawniej, bo samotnie idzie to jak krew z nosa - wzruszył ramionami będąc całkowicie niezadowolonym z efektów poszukiwań. To przecież jego głównym zadaniem było szukanie wisiorka, a jedyne co znalazł, to zwój.
-Cudownie, tylko że raczej nie przekonamy jego, by nam pomógł tak po prostu. Wyobrażasz sobie, by Nara go puścili? Kogoś, kto może być dla nich właśnie taką bronią, kto może im otworzyć tak wiele furtek. Jest może i Yami, ale on też raczej nie wydaje się być zainteresowany. Więc no cudownie, że jest taka możliwość, ale obecnie i tak nam to w ogóle nie pomaga - był nieco zirytowany, bo informacje faktycznie brzmiały niesamowicie, tylko że nie mieli żadnego Jinchuuriki pod ręką, a przecież te nie chodzą po polanach zaczepiając przypadkowe grupki, czy nie chcą przypadkiem misji C, a w zamian mogą się w nich zapieczętować. Machnął ręką, przechodząc do tego, co samemu odkrył. Nakłuł senbonem spoczywającym w wyrzutni palca, a potem złożył pięć pieczęci, które obydwoje mogli już dobrze poznać. Pojawił się znany już przy ostatnim spotkaniu w chatce Pastucha misiek mierzący ponad dwa metry i z lekkim brzuszkiem. W łapach trzymał zwój, to o niego się tutaj rozchodziło.
-Dziękuję Ci przyjacielu - ukłonił się przed przywołańcem, a ten przekazał mu zwój odwdzięczając gest.
-Spokojnie, możesz na mnie liczyć - powiedział, a zaraz potem odszedł sobie na boczek, rozglądając się po lesie, może nawet podchodząc od Misae, jeżeli ta będzie zainteresowana obecnością kroczącego na dwóch łapach wystrojonego niedźwiedzia, który zachwyca się okoliczną przyrodą. Kuma zaś rozwinął zwój i pokazał go dwójce pozostałym.
-Nie wygląda to może tak imponująco, ale wydaje mi się, że to może dawać o wiele więcej możliwości. Nie wiem czemu akurat ktoś określił je jako klony cienia, może przez brak fantazji? - zapytał bardziej sam siebie tym samym odsłaniając zwój, który traktował o klonach, które nie tylko potrafią samodzielnie istnieć, myśleć, ale i robić dokładnie to, co oryginał bez żadnych ograniczeń. Klony na tyle idealne, że odróżnienie ich było praktycznie nie możliwe. To nie były iluzje, które służyły do odwrócenia uwagi, ale i dywersja, która niosła ze sobą informacje.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1530
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Przydrożna polana w cieniu drzew

Post autor: Misae »

Pokręciła głową z dezaprobatą. Jeszcze nie docierało do niej, że ten jeden dzień na stałe zmieni jej życie. Czy będzie to piękna historia czy nie, pokaże tylko czas. Na pewno teraz pełno w nim będzie energicznego białowłosego, nowego mentora i opiekuna Kuroi'a i zapewne przyszłego lidera.
-Następnym razem ja ci zrobię niespodziankę - pogroziła mu palcem tonem, tonem, przywodzącym na myśl matkę, złoszczącą się na rozbrykanego malucha. Co prawda nie umiała się na niego długo złościć, o czym wiedzieć nie umiał. Odkąd pojawił się w jej życiu postawił je na głowie, rozkopał niczym legowisko i rozsiadł się tam na dobre. Nudzić się na pewno nie będzie. Nie z nim. Nie z nimi.
Dotarli na miejsce, którego nie specjalnie spodziewała się zobaczyć. Nie żeby się już czegokolwiek po dzisiaj dziwiła, po prostu spodziewała się czegoś innego. Po tonie Ichirou zapewne i on oczekiwał czegoś innego. Misae gdyby mogła wzruszyłaby ramionami. Spanie pod gołym niebem z tego wszystkiego było najnormalniejsze. Nie zakładała, że tak spędzi dzisiejszą noc, jednak po przekroczeniu progu Czerwonego Smoka przestała zakładać cokolwiek. Wolała popłynąć z falą, aniżeli stawać jej na przekór. To była jedyna szansa aby wyjść z tego obronną ręką.
-Przygotuję - skinęła potwierdzająco głową na prośbę Ichirou. Miło było słyszeć prośbę, a nie rozkaz, czy postawienie jej przed faktem dokonanym, że musi coś zrobić - Jeśli macie jakieś rzeczy, które chcielibyście abym rozłożyła jak namiot czy koce zostawcie je tutaj, zajmę się nimi - zapowiedziała i bez zbędnej zwłoki zabrała się za szykowanie.
Może miała jasne włosy, ale aż taką blondynką nie była. Wiedziała, że chcieli porozmawiać na tematy, które nie powinny jeszcze dotrzeć do jej uszu. Skoro jeszcze zadali sobie tyle trudności aby nikt ich nie śledził to to również było jasne jak słońce. Tym bardziej skoro dopiero miała zostać przetestowana. Nie narzekała pod żadnym pozorem. Już dosyć się nasłuchała. Takie normalne, proste zadanie było w tym momencie na wagę złota. Co prawda częściej sypiała w bardziej luksusowych miejscach, jednak polowe warunki nie były dla niej niczym, aż tak obcym. Z przyjaciółmi zdarzało jej się nocować pod namiotem, czasem w podróży musiała zatrzymać się na szlaku. Wiedziała więc co należy zrobić. Wytyczyć miejsca na nocleg, ognisko i posiedzenie. Nie było w tym nic trudnego. Odstawiła Tomoe aby sobie pochodził i zabrała się za wykonywanie zadania. Jeśli zostawili jej namioty i swoje posłania bez słowa zabrała się za rozbijanie je w pobliżu drzewa, które zapewni dodatkową osłonę przed ewentualnym deszczem, a dodatkowo będzie stanowiło barierę przed wiatrem. Już jakiś czas temu udowodniła swoje umiejętności inżynierskie przy walce na trakcie z powozem, namioty nie miały prawa jej pokonać. Kolejnym ważnym punktem było przyszykowanie ogniska, gdzie rozgrzeją się chłodną nocą. Najpierw rozgrabiła ściółkę aby nie zaprószyć pożaru, znalazła większe kamienie, ułożyła je w pierścień wytyczając tym samym teren gdzie będzie płonęło ognisko. Potem trudniejsze zadanie. Zebranie odpowiedniej, suchej ściółki, drobnych patyczków i większych kłód. Wszystko zebrała, poukładała i mogła rozpalać.
Gdy posłania były gotowe, drwa pięknie płonęły, zwieńczeniem było ułożenie na kłodzie ustawionej tuż obok materiału a na nim ułożenie jedzenia, które zabrali z lokalu Souei'a. Była tak dumna ze swojej roboty, że nawet pokusiła się na znalezienie czterech pieńków i ułożenie ich w pobliżu ogniska. Czy skorzystają by na nich usiąść? To już zależało od nich. Ona dała z siebie wszystko. Czy było idealnie? Na pewno nie, do luksusowego Ryokanu było daleko, jednak było to lepsze niż leżenie na dziko w liściach i mchu.
Opłukała sobie dłonie wodą z butelki i przetarła w materiał płaszczu. Pełno było na nich ziemi i trudnej do zidentyfikowania zieleni. Rozejrzała się by zobaczyć jak idzie panom i wtedy dostrzegła, że było ich trzech i... niedźwiedź? Otworzyła szerzej oczy. Im towarzystwo wielkiego miśka nie przeszkadzało, a on sam nie zachowywał się jak turysta podziwiając okoliczną zieleń. Zamrugała intensywnie mając wrażenie, że chyba coś jej się pomyliło. Tomoe zjeżył się i schował w jakimś namiocie. O nie. Dla niego dosyć atrakcji. Misae obserwowała wszystko ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Dobrze, że miała zamknięte usta bo przypominałaby rybę wyjętą na brzeg.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3921
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Przydrożna polana w cieniu drzew

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2620
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Przydrożna polana w cieniu drzew

Post autor: Kyoushi »

  • To nie był najlepszy dzień na jaki mógł liczyć białowłosy. Niestety, wieści które do niego trafiły nie były zbyt pocieszające, jednak kwestia zemsty chodziła za nim i poprawiała mu humor, ewidentnie. Sam, gdy jeszcze podróżował w tę stronę, został nieładnie potraktowany przez białogłową, jednak chyba mu się należało. Do niespodzianek to oczywiście był pierwszy, a przez całą drogę z Soso nawet nie pisnął słówkiem, potrafił się zamknąć gdy trzeba. Tymczasem, członkini klanu Yamanaka potrafiła się odgrażać, ale czy spełni swoje pogróżki? Tego nie wiedział, ale z uśmiechem chciał się tego dowiedzieć.
    - Jestem gotowy na niespodzianki w każdej chwili! – powiedział, kontynuując palenie swojego peta, którego miał ciągle w pysku, co jakiś czas tylko kiepując na ziemię podczas chodu. Mieli szczęście, że Kuroi z nudów i dobrobytu odnalazł jakieś luźniejsze miejsce. Nie chciał się odzywać już, gdy tylko ironicznie skomentował, jednak uśmiech z twarzy mu nie znikał. Było naprawdę luźniej i trochę zeszło z niego powietrze na wieść tego, że ma przyzwolenie na wykonanie swojego. Gdy zbierze informacje będzie potrafił przyjąć tę stratę o wiele lepiej niż wcześniej, to go budowało przed kolejnymi przygodami. Ichirou dodał swoje co miało go rozbawić, gdy nawiązał do siebie jako Diabła, jednak powstrzymał się, jednocześnie powstrzymując formujący się uśmiech na jego twarzy. Zrozumiał, że ma wyluzować.
    - Heh, skoro tak stawiasz sprawę, niech tak będzie – powiedziawszy nie wyjmował rąk z kieszeni, odchylając lekko głowę w tył, przerzucając papieros z lewego kącika ust do prawego, wydmuchując cały dym ku górze, by nie nadmuchać na towarzyszy. Zrozumiał co lider ma na myśli, znał także swoją nadgorliwość, która często wrzucała go w różnego rodzaju problemy. Tym razem mogło być niebezpieczniej niż zwykle, więc musiał myśleć trzy razy nim wykona jeden ruch.
    Przeszli dalej, a wtedy usłyszał słowa, które chciał od razu zaprzeczyć. Powiedzieć „Ha! Mam was skurwysynki!” Podnosząc zbroję i koszulę, jednak… Jednak jeszcze tego nie zrobił. Ufał im już totalnie, jednak to miejsce kompletnie się do tego nie nadawało. Ktoś jednak mógł ich obserwować. Później sytuacja dała mu do myślenia, gdy złotooki wspomniał o siedzibie – o! W dzień jej powstania dowiedzą się o tym, że mają Jinchuuriki bliżej niż obydwaj myślą. Powiernika Demona, który nie jest w tym żółtodziobem, co i tak mogli już zauważyć ze względu na potężną wiedzę czerwonookiego w tym temacie. Potrafił to zauważyć po reakcjach kompanów, szczególnie Diabła Pustyni, który rzadko okazywał zdziwienie, aż do teraz.
    - Dobra, już dobra! Chciałem się tylko podzielić informacjami! Będę miał nowe rzeczy, ale to w swoim czasie, gdy uporamy się z najbliższymi celami… - dodał od siebie, by zakończyć już ten wątek. Jednak można było po nim zauważyć, że jest coś podejrzanie zbyt wesoły. W ogóle go nie ruszyły uwagi, jakże czepialskie Kuroia, który był taki z natury, więc wcale to nie dziwiło Shiroyashy. Asahi nie podchodził do informacji z entuzjazmem, ale widać było po nim, że to kolejny krok na przód, który zostanie na pewno podjęty w odpowiednim czasie. Czuł to.
    Wtem Kuroi zaprezentował jakiś zwój, a dokładnie jego niedźwiadek, który jak zwykle pojawił się znikąd, co musiał skomentować szermierz z Sogen.
    - Kurwa, skąd się biorą te zwierzaki wasze?! – zapytał retorycznie. W końcu i tak nie zrozumiałby odpowiedzi, prawdopodobnie. Widział nie raz koty sarkastycznego lidera oraz niedźwiedzie ponurego dziadka. Sam nie posiadał takich sprzymierzeńców. No, jeżeli nie liczymy ogromnej kocicy zapieczętowanej wewnątrz niego, która była największa ze wszystkich, które kiedykolwiek widział. Zwój klasyczny, jednocześnie dość nietypowy. Nie widział takiego nigdy wcześniej, do tego nazwany „Klonami cienia”, co niczego mu tak naprawdę nie mówiło. Klony klonami, potrafił jedne, ale były dość nieużyteczne w każdej sytuacji – mowa o klonach elementu ziemi. Ale żeby cienia? Głowił się, drapiąc jednorącz po swojej śnieżnobiałej fryzurze nie kumając czaczy w obecnej chwili. Nawet nie wiedział do końca o co miałby zapytać. Chyba tylko „Dlaczego akurat cienia…” Ale się powstrzymał. Za to wrócili do Misae, która spisała się świetnie, czego nie zamierzał nie docenić.
    - Doskonała robota Misae! – rzucił, od razu rzucając się gdzieś na pierwszą lepsze siedzisko całym sobą. Miał to gdzieś, musiał się rozłożyć, założyć ręce za głowę i spojrzeć w gwiazdy, słuchając co reszta ma do powiedzenia, jednocześnie włączając się do dialogów.
    - A wtedy zabalujemy jak nigdy wcześniej! Uczcimy siedzibą pamięć Pastuszka! – dodał, gdy tylko przypomniał sobie o flakonie, z którego wychylił łyka. To było za niego, tego zwariowanego, ale jakże wartościowego człowieka jakim był Kei. Podał flaszkę dalej, jeżeli ktokolwiek reflektował w tej chwili alkohol, a wtem został pouczony, po raz kolejny!
    - Ejejej, czy ja wyglądam na jakiegoś śpiewaka?! Mogę za to zagwizdać na trawie, zaraz wam pokażę.. – powiedział wychylając się w tył z kłody czy na czym tam siedział w poszukiwaniu jakiegoś odpowiedniego źdźbła trawy.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Przydrożna polana w cieniu drzew

Post autor: Kuroi Kuma »

Obozowisko to niby prosta rzecz, a można tak wiele spieprzyć. Rozłożenie namiotu, rozpalenie ogniska - podstawowe rzeczy, których nie spodziewałby się po gogusiach pokroju Ociroł. Pewnie wygodniej byłoby mu zrobić wszystko za pomocą piasku, ale tylko i wyłącznie wtedy, gdy znalazłby się pośrodku niczego, gdzie nie ma luksusowych noclegowni. Schronienie i ciepły posiłek to bardzo mało, ale jednocześnie i bardzo dużo. Poprawiało samopoczucie, sprawiało że wszystko stawało się jakieś prostsze, gdy po wysiłku można było zjeść coś ciepłego. Przygotowaniami zainteresował się także i Chinmoku, który doglądał sobie tego co robiła dziewczyna. Jakże zabawnym dla niego był widok zdziwienia na jej twarzy i strachu małego pustynnego liska, gdy go zobaczyli. Misiek wyglądał na potężnego - w końcu to grizzly, pan lasów, do którego podejście bliżej było głupotą. Lecz który misiek utrzymywał się na tylnych łapach i w pozycji wyprostowanej tak dobrze?
-Witaj moja droga. Mój brat mnie nie przedstawił, lecz nazywają mnie Chinmoku. Niezbyt dopasowane imię. Czy znalazłoby się także i siedzisko dla mnie? - zapytał z rozbrajającym uśmiechem, bowiem z jednej strony takowego nie potrzebował, z drugiej jednak dalej był gościem i pewnym faux pas było to, by nowoprzybyły usiadł gdzieś z boku. Tym dziwniejsze było to spotkanie, bowiem Misae chyba po raz pierwszy widziała zwierzę, które potrafiło mówić ludzkim głosem. Ten schylił się, po czym klęknął i wystawił przed siebie łapy z zaostrzonymi pazurami - chodź maleńki, nie bój się. Strach jest naszym wrogiem, jak się tutaj znalazłeś? - zapytał, a jego głos przyjemnie rozbrzmiewał w towarzystwie trzaskającego ognia. Niski głos rozchodził się po otoczeniu, odbijał się echem, tworzył klimacik.

-Może poprosimy? Co nam szkoda - zapytał niby na poważnie, gdy padła propozycja spytania Hana i nauki pieczętowania biju. Raczej nie uczą tego na szkoleniach z "Ogoniaste bestie i jak je złapać, czyli pieczętowanie dla wybitnych debili". Jak szkoda, że raczej szybko nie natrafią na łysego mnicha, który akurat umie w pieczętowanie. Pojawienie się tego zawsze zwiastowało coś niedobrego, ale przynajmniej z jako takim zakończeniem.
-Jest ich o wiele więcej. W miejscu do którego ciężko trafić, przynajmniej w przypadku niedźwiedzi. Nie mieli praktycznie żadnego kontaktu z ludźmi. No i tak się wydarzyło, co ja powiem - może i pytanie było retoryczne, ale Kuma jakoś poczuł się do odpowiedzenia na nie. Sam do tej pory był zdziwiony jak wiele potrafiły niedźwiedzie, chociaż przecież nie wymieniali się z ludźmi żadną wiedzą. Możliwe, że doszli do niej sami, a może po prostu podglądali istoty, które miały łyse twarze?
-Eeee... no... nie - dopowiedział zaraz w kwestii klonów, bowiem nie miał czasu pomiędzy zapijaniem się na umór, a odwiedzaniem burdeli, na jakieś durne treningi. Każdy miał swoje priorytety, tak? -Pewnie przed wyruszeniem z Misae będę musiał spróbować je stworzyć i zobaczyć na ile te brednie są prawdziwe. Może jakiś pijany mnich miał fantazję i rozpisał coś, co nie ma racji bytu - a to było nawet możliwe.
-Jakich norach! Piękna polanka, obozowisko też niczego sobie. To Ty masz wiecznie problemy, więc musisz coś znaleźć, by księżna była zadowolona - rzucił nieco zażenowany słowami Ichirou, ale tego dokładnie się po nim spodziewał. Taki po prostu był i możesz to albo znienawidzić albo pokochać. Trudno powiedzieć za czym bardziej był Kuma, ale na pewno ogromną radość sprawiało mu dogryzanie w tej kwestii. Staruszek popatrzył też na ognisko i na to, że Chinmoku się nim zainteresował i wiedział co z tego wyniknie.
-Śpiewy? - zainteresował się misiek rozglądając się za osobnikiem, który podjął ten temat.
-Jesteśmy zgubieni - wymamrotał sobie cicho pod nosem, chociaż jego najbliżsi towarzysze mogli to bez problemu usłyszeć. Zgarnął zwój z ziemi, zwinął go dokładnie, by się nie uszkodził ani nic takiego.
-Oh... czyli jednak nie? - Chinmoku nie był pocieszony tym, że nikt nie był chętny dołączenia do śpiewów. Sam preferował bardziej zdolności opowiadania, niżeli muzykalne, ale w tych też potrafił co niego. Kuma podał mu zwój i ukłonił się przy tym z szacunkiem. Misiek nie był jakimś seniorem, ale na pewno posiadał ogromną wiedzę, był wspaniałym towarzyszem i Kuroi doceniał go w każdym możliwym aspekcie.
-Jeżeli chcesz, to zostań z nami jeszcze trochę - dodał po przekazaniu zwoju, który zaraz został przytroczony do pleców miśka pomiędzy jego ozdobami.
-Kyo... polej może po prostu, a nie będziesz robić tu za grajka, co? - popatrzył wymownie na Białowłosego szukając butelki z alkoholem, bo przecież Szermierz musiał jakąś zabrać, to nie było możliwe, by przyszedł tutaj z pustymi rękoma.

-Kuroi
-Chinmoku
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1530
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Przydrożna polana w cieniu drzew

Post autor: Misae »

Rozkładała obozowisko kiedy niedźwiedź, którego dostrzegła i obserwowała z szokiem i mieszaniną wielu innych emocji, podszedł do niej. Z jednej strony wiedziała, że nie musi panikować, bo przecież obok nikt z pozostałej trójki jakoś nie panikował, ani nie próbował uciekać, traktując obecność miśka jako coś normalnego i naturalnego. A może go nie widzieli? Na wszelki wypadek złożyła dłonie w pieczęci służącej do odpędzania iluzji. KAI! Szlag! On był tam dalej! Co to za czary. Lekko podskoczyła kiedy odezwał się bezpośrednio do niej. Nie mogła udawać, że go nie słyszy. Bałaby się udawać, że go nie słyszy.
-Chinmoku-sama...? T-t-ak! Miło mi... Yamanaka Misae - wybełkotała przedstawienie. Jak wielki grizzly ci się przedstawia należy kulturalnie odpowiedzieć mu tym samym. Im kulturalniej tym bezpieczniej. Gapiła się wielkimi oczami na miśka. Słychać było, że się jąkała nie mogąc do końca ogarnąć co działo się dookoła niej. W końcu jednak uznała, że tak być nie może. Jeżeli nie jest to genjutsu, lub ona nie potrafi z niego wyjść to pozostały dwa wyjścia - albo faktycznie stał przed nie ogromny, gadający niedźwiedź, albo do reszty straciła zmysły przez niespodziankę zgotowaną przez Kota. Musiała się dowiedzieć. Musiała zapytać.
-Ekhm... przepraszam... czy ja, czy pan... - zaczęła kompletnie nie wiedząc jak ma to powiedzieć. Czy ma mówić do niego pan. Czy pan miś. Czy niedźwiedziu. Tyle możliwości. W głowie słowa, które ułożyła w momencie kiedy miała powiedzieć je na głos wydały się jej być tak bez sensu, że aż gula rosnąca w gardle jeszcze bardziej przeszkadzała jej w mówieniu. Jednakże powiedziała A, to musiała powiedzieć też i B - ...przepraszam, jestem po długim dniu... czy naprawdę mówisz do mnie, Chinmoku-sama? - zapytała korzystając z siły "rozpędu". Miała nadzieję, że wyglądający na pogodnego miś się nie zdenerwuje tą bezpośredniością i nie postanowi jej zjeść. Gdyby tylko chciał to by połamał ją w pół. Wystarczyłoby by ją za mocno chwycił i czuła, że pękłaby w jego uścisku niczym wyschnięta gałązka.
Tomoe jedynie wychylił łepek z namiotu, dosłownie widać było tylko jego wielkie uszy i ciemne gały. Nigdy nie widział czegoś takiego, ale taki wielki zwierz nie powinien istnieć. A może to bardzo owłosiony człowiek? Niby nie śmierdział jak człowiek, śmierdział jak zwierze.
Z całego letargu wyrwała ich wracająca trójka, która nie dalej nie przejmowała się miśkiem, za to białowłosy postanowił skomplementować jej obóz. Obiektywnie trudno było powiedzieć jak bardzo jest udany - wszystko się okaże jak w nocy namioty nie zawalą im się na głowę, lub ognisko nie spali okolicy gdy tylko zamkną oczy.
-Bardzo się cieszę, Kyoushi-san - odparła mu po wcześniejszych odchrząknięciu aby poradzić sobie z suchością w gardle. Wszyscy zaczęli się rozsiadać, relaksować. Nawet Ichirou zwrócił się do niej z kolejnym pytaniem/prośbą/sugestią. Złożyła dłoń w pieczęć pomagającą skupić się na umiejętnościach sensorycznych. Nie minęła chwila i już wiedziała. Znała odpowiedź.
-Najbliższe kilkaset metrów jest czyste - odparła z przekonaniem co do swoich racji. Miała zająć jeden z przygotowanych pieńków, jednak było jej głupio skoro niedźwiedź zapytał o siedzisko, a ona umieściła cztery więc wolała jeszcze chwilę stać dając mu okazję usiąść.
Szczęśliwie napięcie zaczęło spadać bo Ichirou posilić się na żarty o śpiewaniu. Aż odetchnęła kiedy Kuroi odparł na słowa Miśka. Czyli nie tylko ona go słyszała! Podeszła do Kota.
-Jak mam być szczera to w sumie tak - no wyglądał na takiego co by mógł zacząć śpiewać serenady gdy tylko ilość krwi w alkoholu odpowiednio się zmniejszy, a widząc jak szybko pochłaniał zawartość butelki stało się jasne, że to nie była taka odległa przyszłość. Choć jakby nie było koncert na trawie wcale nie brzmiał jako kiepska rozrywka. Teraz brała wszystko co by jej zaoferowali, a najchętniej to wzięłaby alkohol w swoje rączki.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3921
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Przydrożna polana w cieniu drzew

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2620
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Przydrożna polana w cieniu drzew

Post autor: Kyoushi »

  • Było co najmniej bardzo przyjemnie w towarzystwie odpocząć i pogadać o sprawach bardziej przyziemnych, aniżeli walka z przeciwnościami losu, poszukiwaniach przestępców, a także zdobywaniu wpływów w tym jakże zawiły świecie. Na chwilę mógł się skupić na księżycu, na gwiazdach i na tym co towarzystwo ma do zaproponowania i powiedzenia. Było całkiem miło przechylając butelkę z alkoholem, którą podwędził Soueiowi z Fugu. Wspaniale się szykował wieczór, z zawrotami głowy do spanka, lepiej być nie będzie. Spodziewał się także, że Misae jest nie tylko świetnym genuserem, ale także sensorem, ale żeby na tyle setmetrów? Zaimponowała mu, przewrócił aż oczami, bo sam to najwyżej wychwytywał dźwięki na paręnaście metrów. Całkiem nieźle i tak na kogoś bez takowych umiejętności, które determinował tak naprawdę w dużej części klan – czyli pochodzenie danego shinobi, a jak wiadomo, on żadnej nie miał.
    Wyjaśnienie Kumy miały sens. Więc nie tylko koty, ale i niedźwiedzie. Ciekawe czy było więcej takich rozumnych zwierząt i co mają więcej do zaoferowania. Zdobycie ów paktu przez Kuroia brzmiało dość przypadkowo, zupełnie w stylu białowłosego, jeśli miałby cokolwiek zdobyć – kiedykolwiek. Rozmowa zeszła na temat klonów cieni, które oczywiście chciałby zobaczyć, był ciekaw o co w tym wszystkim chodzi i czy to gra warta świeczki, jednak teraz miał potężny chillout. Wspaniale.
    Na informację o polaniu już zareagował, szybko popatrzył w stronę Kuroia i rzucił flaszką tak żeby ją złapał, niezbyt mocno.
    - No to chwytaj! – powiedział z uśmiechem przerzucając alkohol. Oczywiście nie była to jedyna podwędzona flaszka, drugą przekazał Misae, która stała. – Siadaj obok, ile będziesz tak stać. – powiedział z uśmiechem, posuwając się z kłody na tyle, żeby już nie leżeć. W sumie nie było mu nawet chwilę głupio, że ona musiała stać, bo nie czuł jakiejś potrzeby żeby musiała siedzieć, gdy on leży, ale pić na leżąco? Co to to nie. Chyba nie była także przyzwyczajona do miśków Kuroia, które rzeczywiście, budziły wątpliwości co do tego czy są bezpieczne, jednak mało było takich zwierząt, które byłby tak spokojne – zupełnie jak sam staruszek. Czerwonooki kipiał życiem ponownie, nakręcając się ponownie tym, że już za chwilę, już za moment będzie miał okazję odpłacić się pięknym za nadobne. Ten koszmar, który kłębił się w ich głowach w końcu się skończy, a pamięć po Seinarze uczczona. Wtem Ichirou przypomniał o latającym stole i nim samym, który, no tak.
    - A ja nie chcę być kolejny raz amortyzacją twoje upadku – powiedział, zamykając oczy i szczerząc się jak głupi, rękami opierając się za siebie i wciąż co rusz kierując oczy ku górze, ku gwiazdom, które nieco go fascynowały. Były tam zawsze, każdej nocy, bez zmian pozycji.. Eh, a on cały czas zmieniał pozycje i wcale nie było mu z tego powodu wygodnie. Gdy chwycił źdźbło trawy, złożył je w rękach by mocno dmuchnąć i wydać dźwięk.
    - O, działa – powiedział, by ponownie zacząć próbować wydawać jakieś dźwięki. Po parunastu próbach podsumował sytuację.
    No chyba niezły ze mnie grajek, co? – ni cholery tak nie było. To było rzępolenie, bez ładu i składu. Czerwonooki nijak nie przypominał barda i lepiej żeby się za to nigdy więcej nie brał. Gdy tylko skończył, wysłuchał co miał do powiedzenia Ichirou na temat kultu Jashina, który spotkał ostatnimi czasy.
    - Mnie jak zwykle pokierowali do infiltrowania klanu Senju, z którym mamy całe życie na pieńku. Próbują zrobić jakiś wewnętrzny przewrót w parę osób, jednak mam zabawę eliminując ich po kolei. Nie rozumiem tylko dlaczego ja się muszę tym zajmować, skoro drewniaki mogłyby się w tym momencie wybić od środka sami, no ale.. Polityka. – tego nie pojmował, po co ruszać gówno, skoro śmierdzi? Nie wnikał dalej, bo nie było na to czasu. Gdy tylko przechylił flaszkę parę razy… Położył głowę i czy to były kolana Misae, czy ręka, którą podłożył pod kłodę szybko zamknął, przy okazji elegancko, głośno chrapiąc. Jemu nie był potrzebny namiot, był człowiekiem buszu, samemu będąc buszmenem, synem kowala.
    Nowy dzień!
    Gdy się obudził rozglądał się za pozostałymi, by szybko się ponaciągać, nie tylko nogi, ale i ręce, chcąc się nieco rozgrzać, by przejść do jednego.
    - Przed podróżą wypadałoby jeszcze potrenować i coś zjeść. WSTAWAĆ! – krzyknął jak najgłośniej potrafił w kierunku namiotów, gdzie powinna spać reszta. Nie było na to czasu, za długo już leżeli czy co tam robili. – Doskonale się składa, bo jeszcze nigdy nie trenowaliśmy wspólnie, a to konieczne! Ruchy, ruchy! – no gość był poza wszelaką skalę, jeśli chodziło o siły, a raczej ich nadmiar. Czyste, żywe, niemalże złote ADHD. Nawet Ichirowi, leniowi nie zamierzał odpuścić. – No, z liderem trening to rzecz święta, a wiem że potrafisz wiele, czas coś zrobić! – powiedział pełny determinacji, nie wiedział jednak czym może go zaskoczyć lider, oprócz tego, że bursztynowooki może go skrępować swoim piachem. To było jednak do przewidzenia, więc trzeba się będzie skupić, na wszystkim co będzie przypadkowo jako atak!
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Przydrożna polana w cieniu drzew

Post autor: Kuroi Kuma »

Chinmoku niezbyt reagował na strach, na jąkanie się Białowłosej, pozwalając sobie tylko na delikatny uśmiech. Jego natura była naprawdę przyjazna, łagodna. Grizzly uchodziły za niebezpieczne, lecz w swoich warunkach były naprawdę spokojne - gdy nikt im tego spokoju nie odbierał. Nie reagowała agresywnie, doskonale znał pieczęć, którą złożyła, więc nie musiał przesadnie reagować, chociaż nigdy nie był skory do walki i prędzej by po prostu odpuścił pozwalając Kumie się tym zająć. W samych jego ruchach czuć było spokój i opanowanie, chociaż też dosyć specyficzne. Chinmoku swoją postawą nie przypominał ogromnej góry reprezentując przy tym siłę i stabilność. Prędzej mu właśnie było do takiej polanki. Na uboczu, gdzie czas tak naprawdę nie płynął, gdzie na wszystko był czas i nie trzeba było się nigdzie spieszyć. Miejsce, w którym z przyjemnością usiądziesz, zatracisz się na długie godziny.
-Tak. Czasami nawet udzieli mi się mielenie jęzorem, jak to mój brat nazywa - dziwnie było słyszeć, jak przypadkowo spotkany człowiek nagle nazywa cię "panem". Misiek nie miał bladego pojęcia o tytułach, o tym jak powinno się nazywać kogoś wyżej postawionego, jak do niego zwracać. Oni po prostu tego nie mieli, a sam Kuroi tego nie uznawał, więc tym bardziej nie widział sensu w przekazywaniu tej wiedzy swoim towarzyszom. To zupełnie dwa różne światy, których nie można było łączyć. Każdy cechował się swoim zachowaniem, swoją kulturą, przyzwyczajeniami. Zagubienie Misae było zrozumiałe, pozostała dwójka już raczej przyzwyczaiła się do obecności gadających zwierzaków w towarzystwie.
-Może byś w końcu nauczył się latać na tym stole? - oczami wyobraźni widział jak Ociroł płynie w przestworzach na swoim wiernym dywanie stole zerkając na swoją piękną, wyschniętą pustynię, gdzie ludzie umierają z pragnienia, ale jak dostojnie umierają! Zaraz potem chwycił od Ichira butelkę i upił łyczek nie chcąc brać z niego zbyt wiele - co za dużo to nie zdrowo jak mawiają. Zaraz potem usiał sobie obok Chinmoku zastanawiając się czemu akurat Misae stoi, lecz policzył ilość przygotowanych siedzisk i faktycznie wyszło na to, że jednego brakuje. Nie mógł tak tego zostawić, by ktoś z "bandy" pozostał w takim stanie, tak się po prostu nie godziło. Raczej średnio widział gniecenie się na jednym miejscu, chociaż nic mu do tego jeżeli Misae się na to zdecyduje, ale Kumie nadal średnio to pasowało, dlatego też wskazał młodej swoje miejsce, a sam się usadził u Chinmoku na kolanie wyglądając przy tym jednocześnie idiotycznie i uroczo. Misiek nawet się nie przejął, tym bardziej bowiem był oczarowany opowieścią Diabołka. Chwilę później flaszka ponownie znalazła się w jego rękach, tym razem jednak przywędrowała z rąk Kjudiniego.
-Piękna historia, może jak zabijesz boga, to nie ześle na ciebie swojego gniewu - zaraz jednak pożałował swoich słów, gdyż grizlly nie był z nich zbytnio zadowolony.
-Nie wypada tak docinać - powiedział zawiedziony, ze swojego "brata" jak zwykł go nazywać i szturchnął go w bok mając przy tym ogromną satysfakcję, bowiem zazwyczaj to role były odwrócone.
-Ja mogę. Wiesz czemu - uśmiech posłany w kierunku niedźwiedzia, który wyrażał więcej niż tysiąc słów. Wyrażający nie tylko pozycję w stadzie, ale i mający jeszcze drugie dno. Misiek tylko zmrużył oczy zerkając na Staruszka i pacnał go w pusty łeb. Potem zaś wieczó minął już szybko i trzeba było w końcu iść w spanko. Chinmoku wrócił wraz ze zwojem do swoich towarzyszy, do swojego ciepłego legowiska.

Kuma wstał wcześnie rano nie chcąc marnować tak pięknego dnia. Obudził się mniej więcej chwilę przed Białowłosym, lecz dalej walczył ze sobą. Co innego "wstać" a co innego wstać na równe nogi, a Kuroi lubił sobie poleniuchować. W końcu jednak trzeba było się podnieść, zrobić coś do jedzenia i ruszyć dalej. Propozycja wspólnego treningu była ciekawa, tylko że nie wiedział jak pozostali, sam potrzebował na to co najmniej kilku dni, by dopracować wszystko, nad czym zamierzał usiąść. Nie wiedział jak wygląda sprawa Białowłosej, ale obecnie to do niego musiała się dostosować.
-Zjemy coś i zabieram naszą dziewojkę. W tak dużym składzie będziemy sobie tylko przeszkadzać, a raczej potrzeba nam spokoju, by Miase mogła pokazać to, co potrafi - zerknął tutaj na dziewczynę, po czym usiadł do śniadania nie tracąc zbyt wiele czasu. Plan był prosty - śniadanko, gurda na plecy, odejść kawałek dalej, by nie przeszkadzać sobie wzajemnie, znaleźć jakieś przyjemne miejsce, gdzie będzie cisza i spokój, a nie niezadowolony z niewygodnego łóżeczka Ichir i drący papę Szermierz.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1530
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Przydrożna polana w cieniu drzew

Post autor: Misae »

Misiek był naprawdę sympatyczny i cierpliwie pozwalał jej na swoje sprawdzanie poczytalności nie tracąc łagodnego wyrazu twarzy. Było to niezwykle miłe z jego strony skutecznie sprawiając, że kunoichi zaczynała czuć się coraz pewniej. Nawet jeśli postradała rozum, to chociaż miłe były te omamy. Z takimi mogła wylądować w szpitalu zamkniętym i rozprawiać nad różnymi mniej lub bardziej trywialnymi sprawami.
-Wybacz moje zaskoczenie, to moje pierwsze spotkanie z taką sytuacją. Raczej nie dane mi było rozmaiać z nie ludźmi... co prawda często mówię do Tomoe, fenka, ale raczej mi nie odpowiada... nie mniej miło mi cię poznać Chinmoku-sama - ukłoniła się lekko, powoli rozluźniając mięśnie. Organizm nie powinien być na tyle nastawiony na tryb stresu od tego pojawiały się zmarszczki, a proces starzenia bardzo przyspieszał. Powoli wchodziła w ten wiek, kiedy powinna myśleć o swojej zewnętrzności. Młodsza nie będzie, może wyglądać już tylko gorzej.
-Twój brat? - podpytała zainteresowana wątkiem. Jakiś młodszy brat niedźwiedź? Wszystko było możliwe. Miała nadzieje, że pociągnie temat i wyjaśni jej historię. Zaraz potem rozsiedli się w atmosferze tak odmiennej atmosferze. Dużo lżejszej. Nie było się czemu dziwić, mózg potrzebował rozluźnienia.
Stała tak chwilkę co nie pozostało pominięte przez obecnych. Wyjątkowo miło, do tej pory czuła się jak na widelcu, bojąc się, że zaraz stanie się coś co będzie żałować przez całe swoje życie. Że jest oceniana, że każdy jej nieodpowiedni gest ma szansę sprowadzić na nią kolosalne konsekwencje. Dopiero teraz zaczęło do niej docierać, że wszystkie ostatnie wspomnienia jakie miała z obecną trójką (pomijając wątek Chochlikowania przez Diabła), miała naprawdę ciepłe.
-Siadam, siadam - rzuciła do Kota siadając obok niego, czemu się dziwić, to z nim czuła się tutaj najbardziej komfortowo. Uśmiechnęła się z ogromną wdzięcznością do Kumy, który również o niej pomyślał, oddając jej swoje siedzisko - Dziękuję Kuroi-san, zmieścimy się z we dwójkę - jej oczy pierwszy raz odkąd nadeszła ta lawina nieszczęść się posypała, zdawały się być dość radosne. Jednak dopiero to co stało się po chwili było prawdziwym złotem, które sprawiło, że zaśmiała się chwilę, sprawiając, że wszystkie emocji w końcu mogły opaść. Kuma na kolanach Miśka. W ten sposób ten dzień stał się tak piękny. Nie wierzyła, że będzie świadkiem czegoś podobnego. Warto było jednak przyjść z Kjoszem. Czyżby to to była ta niespodzianka?
Nie znała historii co do latających stołów i latającego Ichirou i mogła tylko w swojej wyobraźni starać się stworzyć ten obraz. Może kiedyś dane jej będzie poznać szczegóły tej opowieści. Na razie mogła się tylko cieszyć chwilą, a że mogła być widzem koncertu trawowego nie uważała, że jest na gorszej pozycji.
-Lepszego trawowego-grajka nie znam - przyznała żartobliwie, z aktorskim podziwem w głosie. Nie było w jej słowach kłamstwa - nie znała lepszego. Nie znała też i gorszego, bo to był jej pierwszy koncert na trawie. Siedzieli w pogodnych nastrojach. Pili alkohol. Dziewczyna słuchała historii, śmiała się z docinek Miśka. Coraz bardziej cieszyła się z jego towarzystwa.
Białowłosy uwalił się na jej kolanach. Ta uniosła jedną brew w minie "naprawdę?"
-Nie za wygodnie ci? - starała się brzmieć na poważną, jednak alkohol i rozbawienie tą sytuacją nie mogło ukryć śmiechu. Siedzieli więc tak na łonie natury. Okryła swoim płaszczem siebie i Kota. Gdy poczuła się zmęczona, położyła się bokiem tak, aby chłopak mógł leżeć na jej kolanach, a ona przekręcona w bok oprzeć o jego brzuch i klatkę piersiową moszcząc się na nim. Przykryci płaszczem, powinno być ciepło. Niby mogła wstać i iść spać w wygodniejszych, bardziej godnych warunkach niż gnieżdżąc się na prowizorycznym siedzisku. Mogła, ale po co? Tęskniła za bliskością drugiej osoba, a przy nikim jej się tak dobrze nie spało jak przy Kocie. Czuła się bezpiecznie. Czuła wsparcie. Niczego więcej jej teraz nie było potrzebne.

W końcu nastał poranek. Kjosz latał jakby się ziółek naćpał od rana. Chyba za dużo energii. Może coś brał kiedy spała i nie widziała? Co prawda spała na nim i raczej by poczuła, ale z nim to nigdy nic nie wiadomo.
-Daj tylko zjeść śniadanie - rzuciła przeciągając się. Czyli to nie był sen. Naprawdę spała na tej polanie z tym niecodziennym towarzystwem. Eh.. dopiero do niej dotrze za jakiś czas.
-Dobrze Kuroi-san, przed wyjazdem miałam w planie skupić się na treningach, więc jeśli jest taka sposobność bardzo chętnie skorzystam - czyli będą ją testować. W sumie lepiej, że szybciej niż później. Jak uznają, że jest za słaba i można ją usunąć z grupy może nie będą musieli jej usuwać ze świata za poznanie zbyt dużej ilości sekretów. Nie czekając na zachętę zabrała się za pałaszowanie posiłku. Szykował się kolejny długi dzień.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3921
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Przydrożna polana w cieniu drzew

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2620
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Przydrożna polana w cieniu drzew

Post autor: Kyoushi »

  • Wspaniale zapowiadał się ten poranek, szczególnie że miał przed sobą cel, który definiował jego najbliższe miesiące. Gdy tylko się obudził, był pierwszym który rozpalał ognisko by zagotować wodę i przygotować wszystkim dzbanek orzeźwiającej, gorącej herbatki, która już stała i czekała nim zaczął drzeć jape w swoim stylu. Niedługo później pojawił się kruczowłosy, który przedstawił plan przygotowania jedynej kobiety w tym często beztroskim towarzystwie, które powoli dyktowało warunki temu światu. To zgromadzenie indywidualności przynosiło gigantyczne korzyści, dla każdego z nich osobna i dla całości, co zresztą było ich celem. Uśmiechnął się w jego stronę, gdy polewał herbatkę, by później móc swobodnie zdjąć z siebie niemal wszystko oprócz białej koszuli, rozpiętej w pełni.
    W głowie miał jeszcze ten cudowny komplement, że był doskonałym grajkiem – Misae to podsumowała dość szybko, a on wiedział, że jakby mu się noga podwinęła na drodze shinboi, warto będzie stać się prawdziwym artystą. Może aktorem? Muzykiem i aktorem? O Tak. Na jej komentarze odnośnie wygody nie zamierzał tego w ogóle komentować. Zamknął tylko oczy z wielkim uśmiechem, a później już tylko czuł jak dziewczyna przytuliła się do niego, nie chcąc korzystać z namiotu. Na pewno tam było wygodniej, ale nie zatargała tam sobie chłopa, który legł z nadmiaru alkoholu i emocji z dnia wczorajszego. Tak naprawdę rano nie miał pojęcia, że mógł ją obudzić, a mógł tego nie robić, jednak co się wydarzyło to nie mogło zostać pochamowane. To chyba ona miała zająć się śniadaniem, gdy tylko kocia herbatka była gotowa. Wszyscy byli za treningami i przygotowaniem się do kolejnych potężnych starć. Wszyscy także komentowali jego ADHD, które było jakże oczywiste. Gdy on w rozpiętej koszuli bez butów śmigał po trawsku, w końcu zdecydował się także odezwać.
    - Ja jestem czystą energią! – rzekł, przeciągając się to na lewo, to na prawo, to machał rękoma, szybko oddychając w rytm podskoków. Był ześwirowany, ale tylko tak potrafił się dobudzić i zmobilizować. Szybko wykonał jeszcze dwa uderzenia przed sobą prawą ręką, prawe proste, które byłyby dla mniej wprawnych shinobi niewidoczne. Miał jednak szczęście, że Ichirou zdecydował się na wspólny trening, chociaż Shiroyasha się tego zupełnie nie spodziewał. Raczej myślał, że Diabłowi nie zechce się trenować, był leniwy, ale widać było pełen profesjonalizm, którym potrafił imponować nawet komuś, kto nie stawiał sobie żadnych idoli, bo dążył tylko do rywalizacji z wrogami i to ich stawiał na piedestale, a aktualnie to miejsce zajmowali kolejno Uchiha Yoshimitsu, a kolejny już za nim wychylał się sam Han Sozo, uważając, że gdy przekroczy poziom prezentowany przez Mesmera, na jego drodze zostanie już najpotężniejszy z obecnie żyjących shinobi.
      Ukryty tekst
    Kilka dni później
    Gdy tylko zakończył swoje zabawy z techniką, w końcu mógł powiedzieć o tym co teraz planuje, bo to było dość istotne. W końcu minęło także parę dni od tego jak razem trenowali, spędzili pierwszy raz tak naprawdę wszyscy razem sporo czasu, co mogło zawiązać relacje między nimi jeszcze bardziej.
    - Jeszcze dziś ruszam w poszukiwaniu Tamoriego, jednocześnie chcę umówić miejsce. Rozumiem, że ten obóz traktujemy jako tymczasowy i tutaj was odnajdę, gdy do czegoś dotrę, prawda? - a teraz wszystko pozostawił w rękach towarzysz i ich odpowiedzi, zakłądająć powoli na siebie swój cały rynsztunek oraz ubrania, bez których przecież postanowił trenować, bo mógł. Gdy tylko skończył rozmowy, pożegnał się ze wszystkimi by ruszyć na arcyważną misję - zdobyć informację na temat strażnika z Shigashi...
z/t
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3921
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Przydrożna polana w cieniu drzew

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1518
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Przydrożna polana w cieniu drzew

Post autor: Kuroi Kuma »

Treningi, ach tak. Piękna rzecz. Ciekawe co takiego miała do pokazania nasza Białowłosa, czym jeszcze nas zaskoczy prócz możliwością wykrywania ludzi, dostawania się do ich umysłów i wyciągania z nich informacji. Będzie musiał pewnie z nią nieco posiedzieć nim ruszą dalej, w końcu wyprawiania się bez odpowiedniego przygotowania graniczyło przecież ze skrajnym idiotyzmem. To jak ruszyć w góry bez liny, prowiantu - bez podstawowego wyposażenia, które pomoże Ci tam nie tylko poradzić sobie w trudnych sytuacjach, ale takie tam mało ważne sprawy jak przeżycie.
-Spokojnie, nigdzie się nam nie spieszy. A zawsze to jakaś okazja do poznania się nieco lepiej - w sumie teraz zastanawiał się co jeśli Misae nie przejdzie "testów". Raczej nie będą mogli pozwolić jej pójść wolno, wiedziała naprawdę wiele, tylko czy mogli zaufać komuś, kto jest przecież Yamanaką, jej rodacy byli zdolni przecież wyciągnąć jej głowy praktycznie wszystko. Zerknął na Białowłosego i Diabołka, którzy zabrali się do wspólnego treningu. Najpierw jednak śniadanie - najważniejszy posiłek w ciągu dnia i nie dlatego, że miał jakieś mistyczne moce. Po prostu najwięcej można było mu poświęcić czasu. Poranek to taki czas, gdy nikomu się nie spieszy, gdzie nikt nikogo nie pogania, jest czas na wszystko, więc można sobie spokojnie usiąść i zjeść. Kuroi traktował każdy posiłek jako świętość - coś czego nie można pominąć, trzeba go uszanować, bowiem zapewniał trzeźwość umysłu, ale i dawał energię w najprostszy sposób. Nie było potrzeba żadnego magicznego fiku miku, zero chakry, po prostu normalny proces, dla każdego człowieka. Odczekał także aż dziewczyna wszystko sobie smacznie zje, przygotuje się do wspomnianego treningu. Najlepiej było pozostać w ich obozie - skoro miejsce było przygotowane to bez sensu było go zwijać i rozkładać się gdzieś w nowym miejscu. Lenistwo czasami jednak wygrywało. Ocir z Kjudinim odeszli sobie na boczek.
-Gotowa? No to świetnie, odejdziemy kawałek, by sobie nie przeszkadzać - zwrócił się do białogłowy, zabrał swoją dzielną gurde na plecy i odszedł w przeciwnym do pozostałych kierunku, by znaleźć jakieś spokojne miejsce kawałek od polanki. Gęsty las był dosyć spokojny, chociaż nie był miejscem nazbyt cichym. Szelest liści muskany poprzez wiatr, pojedyncze zwierzęta reagujące na to, że jakieś człowieki pojawiły się w okolicy i stwierdziły, że będą zakłócać spokój mieszkańców. W końcu wędrówka musiała dobiec końca - miejsce było podobne do poprzedniego, chociaż o wiele mniejsze. Ot mała polanka, gdzie słoneczko wesoło świeciło, a wiaterek i cień drzew sprawiał, że ciepło nie było tak odczuwalne. Kuroi ściągnął gurdę z pleców, położył ją pod jednym z drzew, by nie przeszkadzała. Nie musiał mieć jej cały czas przy sobie, piasek był przecież przesiąknięty jego energią, więc to tak jakby cała ta moc była dosłownie przy nim. On także musiał urosnąć w siłę, przynajmniej jeżeli nie chciał zostać z tyłu.
-Dobrze... to od czego zaczynamy? - zapytał, jednak nie zamierzał czekać, aż Misae się przygotuje, bowiem sam przeszedł do swojego treningu.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości